LITA 2 [P&S] – Rozdział 20

 



Ostrzeżenie!

  [przemoc, gwałt]


Przeszłość, o której trzeba zapomnieć

 

    – Dobrze, możesz to zabrać i dalej nad tym pracować.

    – Dziękuję, profesorze – powiedział z uśmiechem Sky po przedłożeniu planu końcowego projektu. Właściwie – ku zazdrości przyjaciół – już jego pierwsza propozycja została zatwierdzona.

    Sky był zaskoczony, że ostatnio wszystko szło tak gładko. Minęły prawie dwa tygodnie, odkąd odwiedził dom Prapaia. Naphon zbliżał się do ostatniej fazy pierwszego semestru, ale obciążenie pracą nie było aż tak przytłaczające jak przez pierwszych kilka tygodni. Może to dlatego, że był radosny, zdrowy, a może przyczyniał się do tego widok twarzy pewnego mężczyzny, z którym codziennie się spotykał. Kiedyś myślał, że potrafi być sam, ale teraz okazało się, że czuje się tak bardzo przywiązany do Prapaia. Studia szły mu znów całkiem nieźle, o czym zapewniał swojego chłopaka.

    Bzzz! Bzzz!

    Naphon spojrzał na ekran telefonu i promiennie się uśmiechnął.

    [Mam dziś wyścig. Przyjdę trochę później. Masz ochotę na jakieś specjalne menu?]

    Chłopak szybko odpisał:

    [Pójdę kupić sam, bez obaw. Mam nadzieję, że wygrasz.]

    Prapai odpowiedział jeszcze szybciej:

    [Dostanę jakąś nagrodę, jeśli uda mi się wygrać?]

    Młodzieniec przez chwilę się zawahał, po czym w końcu wystukał:

    [Jeśli będziesz miał jeszcze trochę siły, żeby ją odebrać…]

    Tym razem przez dłuższą chwilę telefon milczał.

    [Pai?]

    Nie doczekawszy się odpowiedzi, Sky niemal włożył już telefon do kieszeni, ale wtedy urządzenie zabrzęczało jeszcze raz. Chłopak zerknął w dół i głośno się zaśmiał, ściągając na siebie spojrzenia przyjaciół.

    – Przepraszam – powiedział szybko, mimo że jego ramiona nadal trzęsły się od próby powstrzymania śmiechu. Z obawy, że mógłby zostać źle zrozumiany, szczególnie gdyby pomyśleli, że wyśmiewa się z ich prac, Sky opuścił głowę na stół, z całych sił próbując się powstrzymać.  

    – Co się z tobą dzieje, Sky? – chciał wiedzieć Rain.

    – Nie, nie. To nic takiego

    Cóż, odpowiedzialna za jego napad śmiechu była ostatnia wiadomość Prapaia.

    [Zamierzam zrobić zrzut ekranu i wydrukować go jako dowód. Jeśli nie zemdlejesz dziś wieczorem, to nie nazywaj mnie Pai!]

    Kto mógłby być tak szalony, żeby drukować wiadomości?!

    W głowie Naphona natychmiast pojawiła się odpowiedź: jego chłopak.

    – Wiesz, że dziś odbywają się wyścigi?

    Kiedy Sky nieco się uspokoił, usłyszał, jak jego najlepszy przyjaciel wypowiada te słowa. Tak się złożyło, że na ten sam temat wymieniał wiadomości ze swoim olbrzymem.  

    – Pai właśnie mi o tym napisał.

    – Chciałbym pójść, ale nie mam nawet czasu na sen. Kiedy upłyną wreszcie terminy?

    – Za kilka tygodni. Czy w twoim telefonie nie ma kalendarza? – zapytał z uśmiechem Naphon, wpatrując się w nadąsanego przyjaciela.

    – Byłeś tam tylko raz. Nie masz pojęcia, ile jest tam młodych dziewczyn i chłopaków, i jak są ubrani. A raczej rozebrani. Już mnóstwo razy bywałem na wyścigach i wiem, jak wiele osób patrzy na Phayu ze ślinotokiem! Nawet jeśli on nie zwraca na to uwagi, to ja i tak jestem zazdrosny – poskarżył się Warain słabnącym głosem i zapytał: – A co z tobą? Nie jesteś zaborczy w stosunku do Paia? Słyszałem, że zwycięzca może zabrać do domu partnera swojego rywala.

    Uśmiech natychmiast zniknął z twarzy Skya, aczkolwiek chłopak nadal zachowywał się tak, jakby go to nie obchodziło.

    – Jeśli Pai tego zechce, to co ja mogę zrobić?

    – Stary, chciałbym mieć twój spokój.

    Nie, Naphon wcale nie był spokojny, a jedynie takiego udawał. W głębi serca był o wiele bardziej przerażony niż Rain. Nawet jeśli Prapai nie szczędził mu komplementów, twierdząc, że Sky jest słodki czy dobry w tym lub tamtym, on pozostał realistą. Bo przecież skoro o wiele atrakcyjniejszy i bardziej uroczy od niego Rain nie potrafił wyzbyć się obaw, to jak Sky miał nie być przerażony?

    – Widziałeś kiedyś, jak Pai się ściga? Wygląda naprawdę super. Może sobie być upierdliwy, ale na motorze sprawia wrażenie zupełnie innego.

    Słuchający potrząsnął głową.

    – …

    – Co powiesz na przerwę semestralną? Chodź ze mną. Podczas wyścigów, gdy Phayu zajmuje się motocyklami, przez większość czasu przebywam w towarzystwie Saifah – mówił entuzjastycznie Rain, patrząc na niego pełnymi nadziei oczyma. Sky popchnął głowę rozmówcy, wytykając mu niepodważalną prawdę:

    – Zanim zaczniesz marzyć o przerwie semestralnej, najpierw przejdź przez ten semestr!

    Przyjaciel Naphona zrobił smutną minę, patrząc na niedokończoną pracę domową, nie zauważył więc, że Sky stał się spięty. Kto powiedział, że nigdy nie był on na wyścigach? Przecież w ten sposób poznał Prapaia. To było wtedy, kiedy poznawszy Phayu, Rain próbował go szpiegować. Zakradł się wtedy na wyścigi, usiłując znaleźć słaby punkt mężczyzny. Był tak porywczy, że wypytywał każdego, kto znał Phayu. Sky martwił się, że coś może pójść nie po myśli Raina, więc obiecał mu, że znajdzie miejsce, w którym miał odbyć się wyścig, a nawet poszedł tam z nim razem.

    Kiedy Rain został stamtąd wyprowadzony przez Phayu, przepełniony obawami Naphon pobiegł za nim. Natknął się wtedy na Paia i odebrał z jego rąk zgubiony przez przyjaciela kluczyk do samochodu. To tamtej pamiętnej nocy poznał człowieka, który zaproponował wymianę jako najbezpieczniejsze wyjście, by Sky mógł wydostać się z nielegalnej imprezy. Wtedy chłopak myślał, że ma przejebane, ale teraz uważał się za największego szczęściarza. Gdyby nie wszedł na teren wyścigów, nigdy by się nie spotkali.

    Ale było też coś, co go niepokoiło, a czego nie wyjawił swojemu przyjacielowi. Nigdy nie powiedział Rainowi, że zdobył lokalizacje wyścigów, pytając o nie kogoś, kto regularnie na nich bywał – swojego byłego chłopaka. Gównianego byłego chłopaka, którego już nigdy w życiu nie chciał spotkać. Pamiętał jednak, jak ten dupek wspominał kiedyś o wyścigach w sercu miasta, postanowił więc wtedy skontaktować się z nim ponownie. Sky był przerażony, ale bardziej martwił się o swojego przyjaciela, więc nie odstąpił od planu. Minęło trochę czasu, zanim uzyskał lokalizację.

    – Chcesz się spotkać?

    Dlaczego, do cholery, miałby to zrobić? Sky przerwał połączenie, gdy tylko uzyskał lokalizację wyścigów. Pozbył się numeru tak szybko jak to możliwe. Nie chodziło o to, że nie chciał tam być… Był po prostu przerażony samym pomysłem znalezienia się na tej imprezie. Nie było gwarancji, że już nigdy się nie spotkają.

    – Dobrze się czujesz? Wyglądasz jakoś blado.

    Coś z jego mrocznych myśli musiało odbić się na jego twarzy, ponieważ na obliczu Raina ujrzał lekki niepokój. Sky skupił się, by zapanować nad emocjami, po czym pokręcił głową.

    – Nie. Pomyślmy o tym, kiedy skończy się semestr.

    – Obiecujesz?

    – Tak. Czy kiedykolwiek złamałem słowo?

 

    To było kilka lat temu. Powinien był to uciąć.

    Sky nie zdawał sobie sprawy, kiedy zaczął interesować się mężczyznami. Może wtedy, gdy jego przyjaciele wspominali o płci przeciwnej, a on nic nie czuł? A może kiedy zdał sobie sprawę, że bardziej wolał oglądać męskie sylwetki od kobiecych? Nikomu o tym nie powiedział, ta wiedza pozostała jego sekretem. Tym bardziej, że jego rodzice przechodzili wtedy przez rozwód. Naphon stał się jeszcze bardziej wyciszony, dopóki nie podjął nauki w liceum w Bangkoku. Wszystko wydawało mu się nowe, a wolność, którą nagle otrzymał, sprawiła, że poczuł się oszołomiony.

    Miał wtedy więcej przyjaciół niż wcześniej i próbował rzeczy, których – mieszkając z rodzicami – nigdy nie robił. Będąc w 10. i 11. klasie, Sky nabrał ochoty na papierosy i alkohol. Któregoś dnia przyjaciele zaprosili go na nocną imprezę. Naphon bywał we wszystkich miejscach, do których nie wolno było wchodzić nieletnim. Aż poznał... Guna.

    Niewinnemu, ekscytującemu się wszystkim dzieciakowi ten mężczyzna natychmiast wpadł w oko. Facet był chłodny, tajemniczy i niesamowicie intrygujący. Nastolatek czuł, jak na jego widok drży mu serce. Gunowi nie umknął fakt, że Naphon nieustannie się na niego gapi, ale nie zareagował obrzydzeniem. Zamiast tego zaoferował wiele doświadczeń, których Sky nigdy wcześniej nie doznał. Chłopak przespał się z Gunem, mimo że wszyscy jego przyjaciele mu to odradzali, ostrzegając, że Gun nie jest dobrym człowiekiem. Sky był zbyt naiwny, zbyt niewinny i myślał, że miłość jest wszystkim. Sky dopuszczał myśl, że partner mógłby nie być kimś dobrym, ale ten mężczyzna opiekował się nim lepiej niż jego rodzice.

    Gun naprawdę go kochał.

    Naphon był zbyt głupi.

    Na początku wszystko szło gładko, ale potem zaczęło się zmieniać. Jego chłopak stawał się coraz bardziej brutalny. Nie zadowalał go już normalny seks. Znajdował najróżniejsze aktywności i gadżety, by urozmaicić ich łóżkowe zabawy. Opaski na oczy, kajdanki, fizyczne i psychiczne znęcanie się nad swoim młodym kochankiem. Początkowo Sky tłumaczył sobie, że to po prostu fetysz, ale Gun posuwał się coraz dalej, aż do przekłuwania jego ciała.

    Naphon cierpiał za każdym razem, gdy uprawiali seks. Myślał, że da radę to znieść, ale okazało się, że się mylił. Zaczął więc prosić kochanka, by wrócili do początkowego stanu. Żywił nadzieję, że jego ukochany przejmie się jego cierpieniem i będzie mu współczuć. Zamiast tego jego prośby rozpaliły w Gunie płomień gniewu.

    Sytuacja eskalowała, kiedy Sky został wezwany do biura administracyjnego swojej szkoły. Zapytano go, dlaczego ma tyle ran, ale zamiast powiedzieć prawdę, twierdził, że spadł ze schodów lub miał jakiś wypadek. Sky obawiał się, że te informacje dotrą do jego ojca, więc poprosił Guna o pomoc. Odniósł nawet wrażenie, że jego prośby zmiękczyły kochanka, bo przez jakiś czas przestał być brutalny, ale – jak się okazało – była to tylko cisza przed burzą, a na młodego chłopaka czekało zakończenie jak z horroru.

    Wezwany do pokoju hotelowego chłopak nie spodziewał się tego, co tam zastał.

    – Mam dla ciebie niespodziankę.

    Sky ucieszył się i odetchnął z wyraźną ulgą. Myślał, że jego chłopak się opamiętał i doszedł do wniosku, że nie powinien był go tak traktować, ale było inaczej. W pokoju czekał na niego nie tylko Gun, ale także trójka jego przyjaciół.

    – Dlaczego są tu twoi przyjaciele?

    Mężczyzna nie udzielił mu odpowiedzi. Zamiast tego wpatrywał się w niego lodowatym wzrokiem. To było najgorsze, co kiedykolwiek mu się przytrafiło.

    Sky nie pamiętał dokładnie wszystkich szczegółów. Wiedział tylko, że próbował uciekać, ale przyjaciele Guna popchnęli go na łóżko. Nie wiedział, ile ciosów otrzymał w brzuch i w twarz od trzymających go mężczyzn. Jego ubranie zostało rozerwane. Przerażony chłopak cierpiał, płakał i błagał ich, by przestali, ale jego gorące błagania trafiały w próżnię. A ten, który mógł zakończyć jego gehennę, siedział bez ruchu i nie uczynił żadnego gestu, by powstrzymać oprawców.

    – Gun, pomóż mi... Pomóż mi. Ach! Nigdy więcej. Wystarczy. To boli. Auaaa! Boli. Gun, proszę... Zrobię wszystko. Aaaa! Niech to się skończy. Błagam!

Sky krzyczał i błagał. W kółko powtarzał słowo „miłość”, patrząc na tego mężczyznę przez zasłonę łez, ale on siedział tylko z papierosem w dłoni, patrząc na ten brutalny spektakl.

    – Gun, Auaaa! Proszę... Powiedz im, żeby przestali. Proszę, proszę. Jestem ranny, Gun, kochasz mnie, prawda?

    Sky nie wiedział, dlaczego żywił nadzieję, że mężczyzna się ulituje i mu pomoże, skoro było jasne, że to Gun oddał go swoim przyjaciołom, by go zniszczyli. Złamali jego serce, ciało i duszę. Sky z przerażeniem patrzył na tego, który kazał swoim przyjaciołom zakryć mu usta.

    – Jestem cholernie zirytowany.

    – Jesteś kurewsko wredny, Gun. Spójrz, jest cały poraniony!

    Czy można umrzeć z powodu złamanego serca?

    Sky szamotał się, bez powodzenia usiłując uciec przed ciosami. Płakał, jakby oszalał, a jego ciało pokrywało się krwią. Gryźli go, gwałcili, używali jak zabawki do rozładowania napięcia seksualnego. Sky został w najbardziej brutalny sposób obudzony ze słodkiego snu. Ocknął się w koszmarnej rzeczywistości, kiedy jego chłopak obojętnym głosem zwrócił się do swoich przyjaciół:

    – Jestem znudzony. Jest cały wasz.

    W tym momencie Sky nie miał nawet siły, by walczyć. Wszystko zamieniło się w atramentową czerń, a łzy lały się strumieniami, chociaż wiedział, że bez względu na to, jak rozdzierająco będzie płakał, jego koszmar nigdy się nie skończy. Nawet wtedy, gdy umrze. Nadal błagał o litość, słuchając słów najprawdziwszego szatana o tym, że Sky jest niczym więcej niż zepsutą zabawką i nie zrobi już różnicy, jeśli złamią go jeszcze bardziej.

    Tamtej nocy zranione zostało nie tylko jego ciało, ale i serce. To był koszmar, który prześladował go do dziś.

 

    Zlany potem Naphon obudził się w ciemnościach z koszmaru. Oddychał ciężko z szeroko otwartymi oczami, próbując przebić mrok. Czuł się tak, jakby wrócił do przeszłości. Musiał poświęcić kilka minut, by wmówić sobie, że nie znajduje się w hotelowym pokoju, lecz w swoim własnym akademiku.

    – Pierdolony koszmar! – przeklął chłopak, po czym zapalił światło i zmęczony opadł na łóżko.

    Po zakończeniu zajęć i powrocie do akademika zdecydował się na krótką drzemkę, ale zamiast kilku godzin spał niemal do północy, śniąc o czymś, co już od miesięcy go nie nękało.

    – To pewnie z powodu dzisiejszej rozmowy z Rainem.

    Sky mocno potarł twarz, by się uspokoić, a jego mózg powrócił myślami do tamtego wydarzenia.

    Wtedy, następnego ranka, Sky obudził się w pokoju hotelowym. Jego ciało było splamione łzami i krwią, ale jakoś dał radę wrócić do domu swojej ciotki. Płakał. Zamknął się w sobie. Po kilku dniach zjawił się jego ojciec, ponieważ nie był w stanie się z nim skontaktować. Młody mężczyzna potrafił jedynie milczeć.

    Przez jakiś czas zachowywał się tak, jakby nic się nie stało, jakby na świecie nie istniał człowiek o imieniu Gun. Nie zamierzał już nigdy więcej się z nim kontaktować. Trwało to do chwili, gdy Rain borykał się z pewną sytuacją, a on postanowił ponownie wyciągnąć rękę do tamtego mężczyzny. Myślał, że nic już nie czuje, ale gdy tylko usłyszał jego głos, natychmiast ogarnęło go przerażenie. Okazało się, że czas nie osłabił jego strachu. Chłopakowi po prostu udało się zbudować wyższy i mocniejszy mur kłamstw. Ukrywszy się za nim, udawał, że nic się nie stało.

    – Jesteś mi to winien po ostatnim razie – powiedział stanowczo do mężczyzny, który go wykorzystał i dogłębnie zranił.

    Gun wydawał się zaskoczony. Ten człowiek prawdopodobnie nigdy nie pomyślał, że Sky kiedykolwiek się z nim skontaktuje, ale przekazał mu niezbędną informację. Mimo to, gdy chłopak usłyszał pytanie: „Chcesz przyjść i się spotkać?”, bez słowa przerwał połączenie i natychmiast wykasował numer rozmówcy, zupełnie jakby bał się, że mężczyzna przeniknie przez telefon i zmaterializuje się tuż przed nim.

    – Kiedy zapomnę o tej kurewskiej sprawie!? – przeklął z frustracją Sky, chociaż w głębi duszy był przerażony.

    Wystarczyło, że rozejrzał się po pustym pokoju, a jego ciało zaczęło drżeć. Odczuwał irracjonalny lęk na myśl, że w ciemnych kątach kryją się zimne spojrzenia i uśmiechy politowania. Sky chwycił telefon, by zadzwonić do mężczyzny, który zapowiedział późną wizytę.

    [Tęsknisz za mną?]

    To dziwne, że rozbawiony głos Paia przegonił napięcie i panikę z jego serca, zastępując je nieopisaną ulgą.

    – A jeśli przytaknę?

    [Powiedz to jeszcze raz!] – zażądał jakby z niedowierzaniem mężczyzna, sprawiając, że Naphon poczuje się o wiele lepiej. Na tyle, by odsłonić swoje uczucia.

    – Pai. Tęsknię za tobą.

    Teraz chciał tylko, żeby Prapai mocno go przytulił i powiedział, że wszystko jest w porządku. Od kiedy wierzył w to, co mówi ten człowiek?

    Przeszłość powinna sprawić, że chłopak zgorzknieje i zamknie się na miłość, ale dlaczego nie potrafił w porę powstrzymać wielkiego mężczyzny, który przełamał mur jego pozorowanej siły i rozgościł się w jego sercu?

    – Pai... pospiesz się z powrotem.

    – Dzisiaj nikt mnie nie pokona!

    Na tle ciemnego nieba światła na ziemi świeciły jaśniej niż gwiazdy. Gęsty za dnia ruch na ulicach został teraz zastąpiony przez luksusowe samochody blokujące drogę dla wyścigów motocyklowych, by wyłonić mistrza prędkości.

    To wydarzenie było organizowane przez jednego z najpotężniejszych ludzi w Bangkoku, w samym sercu miasta, ale żaden policjant nie odważyłby się interweniować. A dziś utalentowany zawodnik, jakim niewątpliwie był Prapai, po raz kolejny wygrywał.

    W tym miejscu wolno było obstawiać wszystko. Oprócz pieniędzy walutą płatniczą mógł być partner zawodnika lub jego duma. Jednak Prapai odniósł zwycięstwo wyłącznie dla własnej satysfakcji. Hobbystyczny udział w zawodach był dla niego ważniejszy od podrywania dziewczyn, a teraz miał coś innego. A raczej kogoś, kto stał się jego priorytetem.

    – Myślę, że to wystarczy. Czas na mnie. – Prapai po zdjęciu kasku zwrócił się do głównego mechanika imprezy o imieniu Phayu.

    – Minęło dopiero pół godziny. – Jego rozmówca spojrzał na zegarek i z zakłopotaniem zmarszczył brwi.

    – Moje serce przeleciało całą drogę na twój były uniwersytet już dwie godziny temu – odparł wprost mężczyzna z oczyma przepełnionymi radosnym oczekiwaniem.

    – Kiedy powiedziałeś, że uganiasz się za Skyem, nie wierzyłem, że ktoś taki jak ty mógłby potraktować go poważnie.

    – Jestem bardziej niż poważny. – Pai z promiennym uśmiechem poklepał przyjaciela po ramieniu, by go uspokoić. – Nie martw się. Nie mówię tego tylko dlatego, że jesteś seniorem z uczelni Skya, czy dlatego, że jest on najlepszym przyjacielem Raina, lecz dlatego, że naprawdę jestem w nim zakochany. – Mężczyzna pomyślał o tym, który kazał mu się pospieszyć. Gdyby już wcześniej nie obiecał komuś, że dołączy do wyścigów, już dawno by u niego był.

    – Myślę, że muszę już iść.

    Im bardziej tęsknił za swoim chłopakiem, tym bardziej niecierpliwił się, by go zobaczyć.

    – Pai, znowu byłeś dziś niesamowity.

    Mhm! Jestem w tarapatach!

    Zanim mężczyzna zdążył opuścić imprezę, ktoś go zatrzymał.

    – Myślę, że nie było dziś nic spektakularnego – odparł radośnie Prapai, wpatrując się w Petcha, po czym rozejrzał się wokół.

    – Guna dziś nie ma?

    – Był ostatnio zajęty, ale jeśli chcesz się z nim zobaczyć, następnym razem mogę do niego zadzwonić.

    Prapai machnął ręką na znak, że nie trzeba. Zapytał wyłącznie z grzeczności, nie miał przecież ochoty się z nikim spotykać. Gorączkowo zastanawiał się nad wymówką, by móc jak najszybciej opuścić rozmówcę, który sprawiał wrażenie nazbyt entuzjastycznie nastawionego do rozmowy.

    – Och, Pai. Twój chłopak jest słodki.

    Na wzmiankę o Skyu Prapai nieco się cofnął.

    – Widziałem go na twoim Instagramie – dodał Petch, sprawiając, że Pai uśmiechnął się i na myśl o swoim chłopcu spojrzał na rozmówcę błyszczącymi oczyma.

    Może i nie przeprowadził transmisji na żywo, ale i tak Prapai znalazł doskonały sposób, by się nim pochwalić. Z obawy, że ktoś mógłby się przystawiać do jego młodego ukochanego, Pai ogłosił prawo własności za pomocą zdjęcia, na którym oznaczył Skya.

    Ta demonstracja służyła nie tylko temu, by odstraszyć konkurentów. Mężczyzna chciał pokazać, że Sky należy do niego, a on sam nie jest już playboyem. A skoro tak, nie było już potrzeby, żeby ktokolwiek się z nim kontaktował, ponieważ był zajęty opieką nad swoim chłopakiem. Opublikował nawet zdjęcie wycinającego model Skya, pod którym zamieścił podpis: „Przestańcie się kręcić, żebym mógł pomóc mojemu ukochanemu.”

    Prapai uważał, że jeśli ktoś potrzebował wyraźniejszego dowodu niż ten, to przyjdzie mu wrzucić na media społecznościowe zdjęcie ich pocałunku.

    A teraz? Jak miał się nie uśmiechnąć, gdy ktoś skomplementował jego połówkę?

    – Haha! Jest bardzo, bardzo słodki. – Popisywanie się swoim chłopakiem to także specjalność Paia.

    – Skąd się znacie?

    Prapai zastanawiał się nawet, dlaczego facet wydaje się być tak zainteresowany drążeniem tematu. Wiedział jednak, że Petch go podziwia i zawsze zatrzymuje się, by chwilę z nim porozmawiać. Mężczyzna postanowił machnąć ręką na jego wścibstwo, myśląc, że rozmówca szuka jedynie tematu do rozmowy. Zresztą Prapai nie wstydził się przyznać do tego, jak bardzo zakochany jest w swoim chłopaku.

    – Właściwie to poznałem go tutaj. Kiedy spotkałem go po raz pierwszy, był zimny jak lód. Nie okazał nawet najmniejszego zainteresowania moją osobą. Ale kiedy go bliżej poznałem, okazał się najbardziej uroczy. Jest niesamowicie milutki. – Na myśl o Skyu, który kazał mu się pospieszyć, Pai promiennie się uśmiechnął, szukając możliwości, by jak najszybciej zakończyć rozmowę.

    – Nie chcesz go tu przyprowadzić? – chciał wiedzieć Petch.

    – Chcę, ale to zależy od niego. Ciężko się uczy.

    – Nie chcesz, żeby zobaczył, jak się ścigasz? Nawet ja uważam, że to fantastyczne. – Petch nie przestawał prawić komplementów, a Prapai tylko się śmiał.

    – Jeśli rzeczywiście przyjdzie, radzę ci zostawić go w spokoju! Jestem strasznie zaborczy – drażnił się z rozmówcą. Kiedy więc Petch poprosił go o numer, chętnie mu go dał, bo nawet przez myśl mu nie przeszło, że mogłyby wyniknąć z tego jakieś problemy. Znał tu wiele osób, więc jedna – z którą zresztą chętnie rozmawiał – mniej czy więcej nie robiła przecież żadnej różnicy.

    – Pójdę już. Mam pilne plany.

    Chcę wrócić i przytulić mojego ukochanego.

    – W porządku, do zobaczenia. Nie zapomnij przyprowadzić swojego chłopaka.

    Prapai nigdy nie przejmował się opinią innych ludzi. Uważał, że fajnie byłoby przyprowadzić tu Skya i przedstawić go jako swojego chłopaka. Jak zareaguje ten dzieciak, gdy zobaczy, że jego mąż jest taki fajny?

 

    Zajęło mu trochę czasu, zanim dotarł do akademika, który był mu lepiej znany niż jego własne mieszkanie. Nucąc pod nosem, wszedł przez frontowe drzwi, po czym przeskakując po dwa stopnie, wbiegł po schodach na trzecie piętro i skierował się na sam koniec korytarza. Właściciel przystojnej twarzy uśmiechał się, a w jego błyszczących oczach widniało niczym niezmącone szczęście. Tym razem, nawet jeśli Sky wezwałby go jedynie do pomocy przy makiecie, Prapai bez mrugnięcia okiem skłonny był pracować aż do białego rana.

    „Tęsknię za tobą.”

    Jedno zdanie potrafiło być bardziej niszczycielskie niż bomba atomowa.

    – Jesteś mi winien nagrodę.

    Jeśli będzie grzeczny i pomoże dzieciakowi w pracy, może nagroda okaże się słodsza… Prapai wyjął zapasowy klucz, by otworzyć drzwi. Teraz, gdy Sky już wiedział, że go dorobił, nie było potrzeby tego ukrywać. Mężczyzna wręczył Skyowi kartę do swojego apartamentu, bezwstydnie mówiąc, że to była wymiana. Teraz postanowił sam otworzyć sobie drzwi, ponieważ było już późno i być może Sky zdążył już zasnąć.

    Nie szkodzi. Jego sercu wystarczy, jeśli Prapai wślizgnie się do łóżka Skya i przytuli do siebie ciepłe ciało.

    Cholera! Nigdy nie sądziłem, że nadejdzie taki dzień, w którym będę miał kogoś, kogo będę mógł tak po prostu przytulić.

    Prapai zaśmiał się z samego siebie. Wcale się nie dziwił, że jego matka tak bardzo polubiła Skya. Ten dzieciak całkowicie go zawojował.

    – Jestem tu, skarbie – wyszeptał cicho.

    Po wejściu do środka mężczyzna zastał puste łóżko, więc spojrzał na zamknięte drzwi łazienki.

    – Sky, jestem tutaj – powtórzył głośno, rzucając klucze na stół, po czym szybko zdjął buty i kurtkę. Podszedł do szafy z zamiarem przebrania się w coś wygodniejszego. Jego bystre oczy przesuwały się po wieszakach, kiedy usłyszał dźwięk otwierających się drzwi łazienki.

    – Jadłeś coś, Sky? Chcesz, żebym zszedł i coś ci przyniósł?

    Chwyt!

    Nagle mężczyzna poczuł obejmujące go w talii od tyłu szczupłe ramiona i chłodną od prysznica skórę.

    – Co się stało? Jesteś dzisiaj wymagający? – drażnił się z dzieciakiem, który mocno go przytulał.

    Gdy tylko mężczyzna się odwrócił, jego serce natychmiast przyspieszyło.

    Skąd on wie, jak zrobić taką minę?

    Patrzący mu w twarz Sky miał sarnie oczy, czerwone policzki i lekko rozchylone usta, a spojrzenie przepełnione było tęsknotą. Wyglądał niesamowicie uwodzicielsko.

    – Pai.

    – Tak? – Prapai usłyszał własny drżący głos. Był szalenie podekscytowany.

    – Możesz mnie przytulić?

    Oczywiście bez wahania to uczynił, gdy tylko usłyszał szept, który przyspieszył bicie jego serca.

    – Mogę cię o coś poprosić?

    – O co?

    Mężczyzna gotów był dać mu wszystko.

    – Proszę cię... – Sky podniósł wzrok, przygryzł na chwilę wargę, po czym cicho dokończył: – Nigdy mnie nie puszczaj.

    W tym momencie Prapai po raz milionowy został trafiony strzałą Kupidyna.

    Matko Boska! Zwykle czuł się słaby w towarzystwie tego dzieciaka. Ale co takiego Sky dziś zjadł? Jak mógł być tak milutki? Pai miał wrażenie, że za chwilę się roztopi.



Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: paszyma

    


Poprzedni  👈              👉 Następny

Komentarze

  1. Jeśli poprzedni rozdział był ciszą przed burzą,to ten jest tą burzą którą już się słyszy z oddali😬🥺

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialne...dziękuję całej ekipie za tłumaczenie <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Cholera... tyle czasu minęło a ja czytałam ten rozdział z przyspieszonym oddechem jakbym sama bała się tego Guna 😢

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty