LITA 2 [P&S] – Rozdział 21 [18+]
Gdy serce błaga [18+]
Późną nocą w akademiku, gdy wszyscy inni już spali, dwóch mężczyzn przytulało
się na dużym łóżku i wymieniając słodkie pieszczoty, ocierało się o siebie spragnionymi
ciałami. Odgłosy ich pocałunków były jedynymi dźwiękami, które było słychać. Czubki
zwinnych języków przeplatały się, budząc w nich silną namiętność. Niezliczoną
ilość razy zmieniali kąt, aby być bliżej i bliżej.
– Sky... Mój dobry chłopcze...
– Mmmm.
Właściciel imienia jęczał cicho i lekko drżał, podczas gdy wielki mężczyzna
nad nim przyciągnął go jeszcze bliżej. Ręcznik, którym owinięty był Sky, już
dawno został odrzucony. Pod dotykiem silnej dłoni Prapaia blada skóra chłopaka
zaróżowiła się, policzki spłonęły rumieńcem, a do oczu napłynęły mu łzy.
– Pai, aaach!
Naphon wykrzyknął jego imię, po czym wydał z siebie jęk, gdy duże dłonie
spoczęły na jego pośladkach. Prapai równocześnie pieścił jego szyję, sunąc po
niej językiem, a chłopak odchylał głowę, by ułatwić mu dostęp. Mężczyzna ochoczo
ssał delikatną skórę, wciągając w płuca zapach świeżo umytego ciała.
– Dlaczego mój chłopak jest taki seksowny?
Prapai podniósł nieco wzrok, odsłaniając przystojną twarz, która była
równie zaczerwieniona jak ta jego kochanka. Jego oddech stał się jeszcze
cięższy, a w oczach odbijało się niepohamowane pragnienie. Wyglądał tak, jakby
w każdej chwili mógł zmasakrować swojego partnera, podczas gdy ten wyraźnie czuł
ciepło męskości Paia ocierającej się o jego własną męskość.
– Nie jestem aż tak atrakcyjny.
Nie było potrzeby się wstydzić. Sky powinien już się przyzwyczaić do
komplementów, ale poczuł się onieśmielony i zakrył twarz dłonią. Wysoki
mężczyzna odsunął jego rękę i pocałował czerwone usta, wprawiając go tym w silne
drżenie. Młodszemu z nich wyraźnie zaczynało brakować tchu. Jego ciało stało
się gorące. Chciał więcej.
– Hmm, Pai – wyjęczał chłopak, owijając rękę wokół silnej szyi kochanka.
Prapai popchnął go z powrotem na łóżko i niecierpliwymi dłońmi pozbył się własnej
koszuli. Następnie, uklęknąwszy, rozpiął dżinsy. Przystojna twarz lśniła od potu,
a oczy płonęły dzikością, podczas gdy z ust wyrywał mu się ciężki oddech. Wystarczyło
jedno spojrzenie na drżącego Skya, by rozpalić go do białości.
– Ja to zrobię.
Zanim mężczyzna zdążył ściągnąć spodnie, chłopak przysunął się bliżej, a
jego twarz znalazła się o centymetry od zapięcia jeansów. Sky zsunął mu je wraz
z bielizną, odsłaniając twardą męskość, która niemal musnęła mu twarz. Chłopak
bez wahania przeciągnął czubkiem języka wzdłuż gorącego członka, wyrywając
okrzyk z ust partnera.
– Nie, nie brałem prysznica. Nie musisz tego robić.
– W porządku.
Skoro chodziło o Prapaia, Naphon nie zawahał się użyć ust, by stymulować nabrzmiałego
penisa. Słyszał tylko ostry oddech tego, który pieścił jego włosy.
– Dlaczego mój chłopak jest taki słodki i tak cudowny? Aaach...
Gdy spotkali się po raz pierwszy, Sky również zadowolił Prapaia ustami, ale
tym razem było inaczej. Wtedy chciał jedynie jak najszybciej doprowadzić go do
orgazmu. Teraz pragnął sprawić mu przyjemność i z ochotą oddawał się temu
zajęciu. Pamiętnej nocy jego własne ciało nie było tak rozpalone, a chłopak nie
odczuwał tak silnej żądzy. Usta Skya zwiększyły tempo, ssąc z oddaniem sterczącego
penisa mężczyzny, który spoczywającą na jego głowie dłonią zachęcał go do pieszczot.
Jęki Prapaia stawały się coraz głośniejsze, a chłopak przypomniał sobie,
gdzie i w jaki sposób jego kochanek lubił być pieszczony. Otworzył więc szerzej
usta, przyjmując go całego. Naphon czuł się niesamowicie podniecony, kiedy na
zmianę krążył zwinnym językiem wokół żołędzi, by po chwili pochłaniać ustami
całego penisa. Wykonywał coraz szybsze ruchy, spoglądając w twarz ciężko
oddychającego partnera.
Więcej. Chcę zrobić więcej. Chcę, żeby Pai to... polubił.
– Wystarczy, Sky. Wystarczy! – Niespodziewanie głębokim głosem rozkazał
mężczyzna, odpychając ramiona chłopaka, który pytająco na niego spojrzał.
Sky poczuł, jak serce opada mu do stóp. Wyglądał na zdezorientowanego,
podczas gdy Prapai opuszkami palców delikatnie wytarł mu usta.
– Nie chcę jeszcze kończyć – wyjaśnił Pai i pochylił się, zbliżając usta do
pocałunku.
– Poczekaj, ja tylko…
– Nie miałeś nic przeciwko, więc dlaczego ja miałbym mieć?
Następnie ponownie złożył na wargach chłopaka gorący pocałunek – jeszcze
gorętszy, jakby próbował wyssać z niego całą słodycz. Sky jęczał, podczas gdy
dłonie mężczyzny pieściły jego najwrażliwszą część.
– Podobało ci się? Jesteś cały mokry.
– Ponieważ... jest twój – odpowiedział Sky, który znajdował się niemal na
granicy omdlenia, czując nieznośne gorąco. Chłopak wsunął się w silne ramiona Prapaia,
chcąc mu pokazać, jak bardzo go potrzebuje. Mimo że mężczyzna głośno jęczał,
jego dotyk nie był brutalny. Całował ramiona Naphona, delikatnie je przegryzając,
i ssał, chcąc pozostawić na jego skórze kilka śladów. Chwilę później dotarł do
sutków. Sky jęknął i wyginając ciało, zaciskał pięści na poduszce.
– Więcej, Pai, mocniej. Więcej... Jest mi tak... Aach! Tak dobrze – jęczał,
jakby nie potrafił już tego znieść, podczas gdy mężczyzna sprawiał mu
przyjemność ciepłymi ustami, czubkiem języka i gorącym oddechem. Sky pokrył się
cały gęsią skórką, a gdy partner pocierał równocześnie dłonią jego drugi sutek,
chłopak niemal tracił oddech.
– Ooch! Hmm… Pai, więcej. Lubię tak. Podoba mi się… tam.
– Cholera! Nie mogę się dłużej powstrzymywać – warknął Prapai niskim głosem,
rozchylając jego nogi.
– To jest… – Mężczyzna wycofał się, najwyraźniej czując się ogłuszony.
Leżący z rozłożonymi nogami Naphon ciężko dyszał, a spojrzawszy w oczy mężczyzny,
ochrypłym głosem wyjaśnił:
– Ja… już się przygotowałem. Zrób to. Włóż go. – Sky głośno przełknął ślinę, bez wstydu wyznając to,
czego najbardziej pragnął. – Ja… chcę cię poczuć… tak szybko, jak to możliwe.
A więc Sky nie tylko wziął prysznic, ale także się przygotował. Prapai patrzył
na wilgotne miejsce, gotowe go przyjąć. Niemal tracąc zmysły, wsunął palce do
środka.
– Pai… Chcę cię. Wejdź we mnie.
Chwyt!
Sky został nagle wciągnięty na kolana mężczyzny, który zamknął mu usta
pocałunkiem. Chwilę później jego palce zastąpił twardy penis, który powoli
wsuwał się w wąski kanał. Chłopak wzdrygnął się, ale bez chwili wahania opadł w
dół i zaczął nabijać się na sterczącą męskość, by całkowicie ją przyjąć. Czując,
jak kochanek go wypełnia, chłopak głośno jęknął z rozkoszy i mocniej wtulił się
w jego szyję.
– Ach! Ach! Ach!
Kiedy mężczyzna wchodził w niego na całą długość, Naphon poczuł, że niedługo
osiągnie orgazm. Zamknął oczy, przyjmując pełne żaru pocałunki, które z pasją odwzajemniał.
W tym momencie Pai zaczął poruszać się szybciej. Sky wykonywał posuwiste ruchy
biodrami, wychodząc mu naprzeciw i cofając się w tym samym rytmie. Było tak
ciasno, ale jednocześnie tak dobrze. Ruchy obu kochanków były naturalne,
płynne, jakby każdy z nich dokładnie wiedział, jak zadowolić drugiego. W pokoju
rozlegał się odgłos klaszczących o siebie ciał, zmieszany z dźwiękiem
zmysłowych, mokrych pocałunków.
– Ach! Pai. Czy to przyjemne uczucie?
– Najlepsze!
Sky wygiął się i podparłszy się obiema rękami na łóżku, zaczął szybciej
poruszać biodrami. Wydobywające się z jego ust jęki zastąpiły głośne okrzyki, gdy
Prapai chwycił jego wrażliwą, nabrzmiałą męskość i po mistrzowsku ją pocierał.
– Ach!!! – wykrzyknął głośno Naphon, chwytając się prześcieradła, gdy został
ponownie pchnięty na łóżko. Teraz leżał na plecach z jedną nogą uniesioną
wysoko, by umożliwić kochankowi lepszy dostęp. Obsceniczny dźwięk uderzających
o siebie ciał stał się głośniejszy, gdy mężczyźni podjęli szaleńczą gonitwę ku
spełnieniu.
– Pai, Pai! – Chłopak błagał go, by nie przestawał.
Prapai chwycił jego dłoń, splótł z nim palce i pochylił się w kierunku jego
ucha. Równocześnie wbił się w niego tak głęboko, że oczy Skya szeroko się
rozwarły.
– Jesteś mój! Jesteś cały mój!
– Mhm! Tak! Ja... jestem twój. Należę do Paia – potwierdził młody kochanek,
podsuwając usta do pocałunku, po czym silniej poruszał biodrami, gdy mężczyzna
z ognistym temperamentem głęboko się w niego wbijał. Nie trzeba było długo
czekać, już kilka chwil później z jękiem na ustach osiągneli spełnienie. Pośród
szczęścia, które ich zalało, chłopak usłyszał gorący szept. Coś, co zabrzmiało
w jego uszach jak najsłodsze wyznanie.
– Kocham cię, mój Sky.
– Mmmm. – To było wszystko, co
zachwycony chłopak potrafił z siebie wydać.
Prapai nie był pewien, ile razy to zrobił, ale jedno było pewne: ostatni
orgazm ograbił ich z całej energii. Mężczyzna nie miał siły się podnieść, leżał
więc na swoim chłopaku, by przez chwilę odpocząć, zanim jego oddech powrócił do
normalnego rytmu. Kiedy udało mu się nieco ochłonąć, wiedział już z całą
pewnością, że nikt wcześniej nie zafundował mu tak intensywnych, doskonałych
orgazmów.
– Pai, nie rób tego. Ja sam…
Po powrocie z łazienki Prapai nie zawahał się, by wilgotnym ręcznikiem wytrzeć
ciało leżącego na łóżku kochanka. Skóra chłopaka była zaczerwieniona, a on sam
cicho protestował, chociaż nie wyglądało na to, żeby w ogóle mógł się poruszyć.
Jeszcze przed chwilą Prapai znajdował się w podobnym stanie.
– Zrobię to za ciebie. Hej! Nie złączaj nóg. – Prapai lekko klepnął go w
biodro, próbując powstrzymać śmiech.
Chłopak na powrót rozsunął nogi, rownocześnie zamykając oczy.
Nawet jeśli nie sprawiłem, że zemdlałeś, to jednak udało mi się sprawić ci
taką rozkosz, że nie jesteś w stanie się poruszyć!
Delikatnie obmywając chłopaka – po tym jak ponownie zmoczył ręcznik – Pai pomyślał,
że Sky jest jedyną osobą, dla której to zrobił.
– Musiałem kochać cię już wtedy, kiedy ostatnio się tobą opiekowałem. Skoro
z takim oddaniem cię pielęgnowałem i wycierałem.
– A nie robiłeś tego raczej dlatego, że jesteś zboczeńcem? – Padła riposta
zmęczonego (a może nieśmiałego) chłopaka, który nadal miał zamknięte oczy.
Prapai jeszcze szerzej się uśmiechnął.
– Wcale nie się wypieram, że nim jestem, ale wykazałem się wręcz nieludzkim
opanowaniem. Ktoś taki jak ja nie został do tego stworzony. Zarówno Ploeng, jak
i Phan są zdania, że nie brakuje mi charyzmy, ale jestem całkowicie wyzuty z
opiekuńczości. Chociaż teraz myślę, że po prostu wcześniej nie znalazłem
nikogo, o kogo chciałbym się troszczyć, dopóki nie pojawiłeś się w moim życiu.
– Prapai nie karmił go słodkimi słówkami. On naprawdę był całkowicie o tym
przekonany. Jeśli chłopak miałby wątpliwości, to siostra Paia bez wahania mogła
to potwierdzić. Wcześniej mężczyzna osiągał jedynie zamierzone cele, nie
zawracając sobie głowy okazywaniem troski, ale nikt jeszcze nie poruszył jego
serca tak jak ten chłopak. Nigdy wcześniej nie mył również nikogo po seksie.
Sky był pierwszy.
– Chcesz się ubrać?
– Mhm. Jeśli tego nie zrobię, to kto wie, czy nie weźmiesz mnie ponownie.
Słuchający cicho się roześmiał. Ciepłe ciało i czysta skóra Skya były tak uwodzicielskie,
że wcale nie można było tego wykluczyć. Pai podszedł do szafy po ubrania. Zbliżał
się egzamin, a śpiąc nago, Sky mógłby przecież złapać przeziębienie.
Mężczyzna odwiesił mokry ręcznik i wziął szybki prysznic, a po opuszczeniu
łazienki spojrzał na biurko.
– W czym mogę ci pomóc? Nie sądzę, żebym mógł dzisiaj zasnąć.
Kochanie się z tak uroczym chłopakiem jest zbyt satysfakcjonujące.
Prapai dostrzegł ramy makiety, więc na ochotnika zgłosił się do pomocy. Zdążył
już wprawić się w wycinaniu i nie tylko w tym. Potrafił również obliczyć koszt
materiału –kto wie, czy nie lepiej niż Sky, który skarżył się na ból głowy za
każdym razem, gdy musiał to zrobić.
– Nie. Zrobię to sam.
– Dlaczego? – Słuchający podszedł bliżej łóżka, by na niego spojrzeć. Nie
był pewien, czy mu się nie przywidziało, ale twarz Skya wyglądała na bardziej
czerwoną niż wcześniej.
– Ja... Wolę przytulić cię do snu.
Bystre oczy Paia spojrzały w pełne żaru oblicze chłopaka, który był
zawstydzony i unikał jego wzroku. Wiedział, czego chce Sky, ale nie powiedział
tego na głos. Pai zgasił więc światło i położył się z powrotem do łóżka. W
ciemnościach udało mu się dostrzec nieco spiętą twarz młodego kochanka.
Taki słodki. Ale widzę, że wciąż jesteś ostrożny.
Prapai cicho się zaśmiał. Chciał ciasno go do siebie przytulić, ale bał się,
czy nie zaowocuje to kolejną rundą seksu, a przecież wycierając Skya, widział,
jak bardzo jest on zmęczony. Sięgnął więc po jego dłoń i zamiast tego opowiedział
mu o swoim dzisiejszym dniu.
– Wiesz, nikt nie był w stanie mnie dziś pokonać. Mam pieniądze do wydania
– prawie 700 tysięcy, więc daję ci kredyt. Kiedy wysłałeś mi SMS-a, że za mną
tęsknisz, byłem taki szczęśliwy, że nie było nikogo, kto mógłby mnie dogonić.
Tak bardzo się do ciebie spieszyłem. Powinienem dać ci wszystko, co mam?
Oczywiście rywalizował w wyścigach tylko dla zabawy, ale jego przeciwnicy stawiali
pieniądze. Duże pieniądze. Ten facet był prawdopodobnie nowy i nie miał
pojęcia, kim jest Prapai.
– Kiedy skończysz egzamin, przyjdź obejrzeć mnie na wyścigach. – Prapai
pomyślał o rozmowie, którą odbył z innym juniorem. Z pewnością byłoby cudownie móc
poczuć wsparcie swojego chłopaka.
– Nie chcę twoich pieniędzy.
Prapai o tym – rzecz jasna – wiedział, ale i tak chciał mu je dać. Tak
naprawdę nie dbał o pieniądze, które otrzymywał, a które i tak wydawał głównie
na motocykle.
– W takim razie może chcesz gdzieś pojechać? Słyszałem, że Phayu zabiera
Raina na wakacje. My też moglibyśmy się dokądś wybrać – zasugerował entuzjastycznie
mężczyzna, całując drobną dłoń.
– Nie chcę nigdzie wyjeżdżać.
– Ale ja chcę cię zadowolić – przemówił Pai słodkim głosem, sprawiając, że chłopak
się do niego przytulił. – Więc czego chcesz?
Głowa chłopaka spoczęła niepewnie na jego klatce piersiowej. Sky przysunął
się bliżej i drżącym głosem wyszeptał:
– Ciebie.
– Co? – Nie mogąc zrozumieć słowa, mężczyzna spojrzał w dół i ponownie zapytał.
Dzięki temu, że jego oczy przyzwyczaiły się do ciemności, mógł dostrzec uczucie
na twarzy przytulającego go chłopaka.
– Po prostu... chcę być przy tobie.
Szok!
Prapai zastygł. Nie spodziewał się usłyszeć tego wyznania, bo jeszcze do
niedawna chłopak ukrywał każdy przejaw cieplejszych uczuć. Naphon poruszył
głową, pocierając twarzą o jego klatkę i próbując znaleźć wygodną pozycję, po
czym zatrzymał się na jego ramieniu. Przytuliwszy się jeszcze ciaśniej,
przyprawił Prapaia niemal o zawał. Jego oczy się rozszerzyły. Kto by pomyślał,
że wypowiedziane przez Skya słowa trafią go w serce niczym strzała kupidyna.
Tak, mężczyzna zdążył się już zorientować, że Sky jest milutki, ale nie był
typem, który bez zahamowań by to okazywał. Był pełen sprzeczności. Zupełnie
jakby nie do końca dowierzał swojemu szczęściu, a Pai cały czas obawiał się,
czy ten chłopak nie spróbuje mu się wymknąć. Nigdy nie wyrażał uczuć słowami, tylko
zawsze pośrednio – czy to przez drobne gesty, czy przytulanie się do Prapaia.
Dlatego mężczyzna był zachwycony, słysząc jego ciche wyznanie, którym Sky sprawił,
że tak doświadczony facet, jakim bez wątpienia był Prapai, zupełnie nie
wiedział, co ma robić. Mógł jedynie odwzajemnić uścisk, podczas gdy podświadomie
się bał, że jego szczęście zniknie. Chciał, żeby Sky nadal tak ufnie się do
niego przytulał. Był jednak świadomy, że jeśli wykona jakiś zły ruch, to chłopak
może zareagować ucieczką. Naprawdę nie chciał go spłoszyć.
– Czy mogę... cię przytulić? – Bezwstydny mężczyzna, który zwykł robić
wszystko po swojemu, z wahaniem pytał o pozwolenie.
Sky skinął głową.
Ten gest wystarczył, by mężczyzna ciasno go do siebie przytulił. Otaczając
mocnymi ramionami szczupłe ciało, wielokrotnie całował jego czoło. Po chwili
pomyślał, że to doprawdy zadziwiające. Jak to możliwe, że znów poczuł się
podniecony? Musiał stłumić swoje popędy. Wziąwszy pod uwagę, że mieli za sobą
kilka rund gorącego seksu, można było się jedynie zastanawiać, skąd jego ciało
czerpało energię na kolejną rundę, a nawet i dwie!
– Ach! Moje kochanie jest takie słodkie. Czy pewnego dnia nie umrę na atak
serca?
– Nie jestem słodki – zaprzeczył jak zwykle Sky, ale Prapai wiedział swoje.
Jego brat, mający reputację kosmicznie słodkiego, nie mógł nawet równać się
z jego chłopakiem!
– Słodki czy nie, pozwól mi się jeszcze trochę poprzytulać! – Mężczyzna
uznał, że nie ma sensu się spierać.
I tym razem nie było ucieczki.
***
– Ai Skyyyyy! Włożyłem tyle wysiłku w tę pracę. Jeśli – czego mam nadzieję
nie doświadczyć – profesor zapyta mnie, dlaczego w ogóle się tu uczę, tak jak chciał
to wiedzieć od Ziga, to co mam odpowiedzieć?
– Rain, to ostatnia praca w tym semestrze. Nie zapyta cię o to. Ale jeśli… No
cóż. W takim razie będziesz musiał mężnie znieść krytykę i wykazać się w
przyszłym semestrze. Aczkolwiek na twoim miejscu bym się tym nie przejmował.
Jesteś dobrym studentem.
Zbliżał się koniec semestru. Niektórzy studenci, którzy wcześniej sobie
folgowali, zajęci byli teraz ślęczeniem po nocach. Natomiast ci, którzy uczyli
się na bieżąco, mogli pławić się w błogim lenistwie.
Jednak wysłuchanie krytyki końcowej pracy nie zawsze należało do
przyjemności. Sky z obawą czekał na własną ocenę. Praca z zeszłego semestru
była zaledwie małym domkiem z kilkoma drzewami, ale teraz trudność wzrosła
znacznie szybciej niż na pierwszym roku. A on był taki sam jak Rain. Zawsze
wkładał swoją krew i duszę w tę pracę, tym razem postarał się dać z siebie
jeszcze więcej i to wcale nie ze względu na wynik, lecz dlatego, że chciał ją pokazać
komuś ważnemu dla siebie.
Bez względu na to, co powie profesor, Sky wiedział, że zrobił wszystko co w
jego mocy. W gruncie rzeczy nawet nie skupiał się już na profesorze, ponieważ
jego serce wyrywało się do mężczyzny, którego nie widział od dwóch tygodni. Tym
razem były to zupełnie inne dwa tygodnie niż wtedy, gdy Naphon uciekł od Prapaia.
Jego przyjaciele mogli narzekać, że tyrając przy projekcie, nie mają nawet
czasu dla swoich partnerów, ale on zawsze go znalazł, by każdej nocy zadzwonić
do swojego faceta. Jeśli Prapai mógł zawsze dostarczać mu jedzenie, to Sky tym
bardziej ochoczo poświęcał kilka minut swojemu chłopakowi. Zresztą pomijając
wszystko inne, Sky naprawdę potrzebował Prapaia. Tęsknił i niczego nie pragnął
bardziej niż móc w końcu go zobaczyć.
– Przeżyliśmy, Sky! W takim razie powinnismy się dziś wieczorem zabawić! – Ujrzawszy
swój wynik, Rain radośnie się uśmiechnął, po czym podskoczył i przytulił
swojego najlepszego przyjaciela. Był przy tym tak niesamowicie entuzjastyczny,
że Sky nie omieszkał ironicznie zauważyć:
– Powiedz po prostu, że z siłą huraganu ciągnie cię do twojego chłopaka.
Jego uroczy przyjaciel na chwilę się nadąsał, ale niemal natychmiast na
jego twarzy pojawił się promienny uśmiech.
– A żebyś wiedział. Idę zobaczyć się z Phayu. – Rain rozwinął się od czasu,
gdy ze strachu przed przytykami nie odważył się wyznać swojemu przyjacielowi,
że umawia się z mężczyzną.
Sky wiedział od Prapaia, że dziś bierze on udział w wyścigu, który
najwyraźniej został przełożony z piątku. Przekazał już mężczyźnie swoje
życzenia i zapewnił, że trzyma kciuki. Żałował, że nie może się tam wybrać,
ponieważ to wydarzenie kończyło się z reguły o trzeciej lub czwartej nad ranem,
a Prapai musiał pracować. Sky postanowił więc spotkać się z nim innym razem, ale
teraz, patrząc na radosnego Raina, nie był już taki pewien swojej decyzji.
– Może ja też powinienem tam pójść? – Chłopak, który przysięgał sobie, że
jego noga już nigdy więcej tam nie postanie, zaczął się wahać. Nie obchodziły go
wyścigi, pieniądze czy zakłady. Chciał tylko spotkać się z Prapaiem.
– Chodź, chodź. Chodź ze mną, proszę. Sky, chodź ze mną. Najpierw pójdziemy
świętować z naszymi przyjaciółmi, a potem zatrzymamy w twoim akademiku, by
skoczyć pod prysznic. Znam kierownika imprezy. Znam nawet gospodarza. Bez
przeszkód wprowadzę cię do środka. Nikt nawet nie odważy się ciebie tknąć. –
Rain z nadzieją w oczach potrząsał ręką Naphona. Serce słuchacza zaczęło
wyraźnie mięknąć. Rzecz jasna, nie z powodu błagań najlepszego przyjaciela, lecz
pewnego przystojniaka, za którym ostatnio tak bardzo tęsknił.
– Hej, ale nie mów nic Paiowi. Ja też nie powiem Phayu. Zróbmy im
niespodziankę! – Rain ciagle jeszcze nie wypuścił jego ręki. Sky powoli pokiwał
głową na zgodę.
– W porządku, pójdę.
– Oto mój najlepszy przyjaciel! – Rain uśmiechnął się promiennie i tym
razem również na ustach Skya pojawił się radosny uśmiech, gdy tylko pomyślał o
mającym już wkrótce nastąpić spotkaniu.
Impreza wyścigowa w samym sercu miasta wyglądała tak samo jak wtedy, gdy
Sky regularnie się na niej pojawiał, choć odbywała się na innych drogach. Wielu
robotników budowlanych krzątało się, ustawiając znaki informujące o budowie, by
trzymać kierowców z dala od ulic, które dziś zostały zmienione w tor wyścigowy.
Warain zatrzymał samochód koło miejsca, w którym pracowali robotnicy, opuścił
szybę i z uśmiechem się do nich zwrócił:
– Hej, chłopaki. Pracowity dzień, co?
– Och, Rain. Nie widziałem cię od miesiąca. Wchodź!
Ostatnim razem uciekał przed strażnikami, a teraz zna nawet ludzi blokujących
drogę – pomyślał Sky, patrząc, jak jego przyjaciel bez
komplikacji wjeżdża na teren wyścigów.
Naphon rozejrzał się wokół, wodząc wzrokiem po luksusowych samochodach
stojących w kolejce. Nieco dalej ujrzał dwie ciężarówki z otwartymi kontenerami,
w których wnętrzu widać było przepiękne motocykle wyścigowe. Radosny Rain zaparkował
samochód, po czym odpiął pas bezpieczeństwa.
– Chodź, będę twoim przewodnikiem.
Naphon nie mógł powstrzymać się od uśmiechu. Wciąż pamiętał tę chwilę, gdy
Phayu schwytał Raina i wrzucił go do samochodu.
– Tak, tak. Jesteś teraz szefem.
– Nie, jestem chłopakiem głównego mechanika – odparł dumnie Rain i
zatrzymawszy się przed pracownikami, grzecznie się z nimi przywitał, po czym
przedstawił im Skya jako swojego najlepszego przyjaciela. Obaj młodzi mężczyźni
bez żadnych przeszkód zostali przepuszczeni.
W powietrzu słychać było ryk silników motocyklowych i dobiegające zewsząd odgłosy
śmiechu i rozmów. Sky bez pośpiechu rozglądał się wokół. Wcale nie dziwiło go,
że Rain denerwuje się, gdy go tu nie ma. Otaczający ich ludzie, którzy
pojawiali się na tego typu imprezie, byli zupełnie inni. Sky spojrzał w dół na
swoje spodnie i zwykłą koszulę. Nie miał żadnych szans, by równać się z
obecnymi tu miłośnikami wyścigów.
– Chodźmy. Zauważyłem Phayu.
Sky nie miał zbyt wiele czasu na przemyślenia, ponieważ jego najlepszy
przyjaciel pociągnął go za ramię i poprowadził do miejsca, w którym ustawiono
wiele superbike’ów, pilnie strzeżonych przez sporą liczbę pracowników w
kombinezonach.
Myśli Skya, zajęte porównywaniem siebie do innych osób, nagle się urwały…
– Sky!!!
Radosnemu głosowi wołającemu jego imię towarzyszył uścisk silnych ramion
wysokiego mężczyzny. Ten ktoś objął go w talii i przytulił do swojej umięśnionej
klatki piersiowej. Odwróciwszy głowę, by spojrzeć w górę, młodzieniec ujrzał...
kask.
– To ja.
Motocyklista uniósł wizjer i choć Sky nie mógł dostrzec całej twarzy, wiedział,
kim on był już od chwili, gdy ten mężczyzna wykrzyknął jego imię. Błysk w
oczach przystojniaka wyraźnie wskazywał, że radośnie się on uśmiecha. Pai był
szczęśliwy, a jednocześnie bardzo zaskoczony.
– Dlaczego nie powiedziałeś mi, że przyjeżdżasz, żebym mógł cię odebrać?
Tak bardzo za tobą tęskniłem. Byłem cholernie przygnębiony, kiedy powiedziałeś,
że nie będę mógł cię dziś zobaczyć, kochanie. – Jego słowom towarzyszył mocny
uścisk. Prapai nie poprzestał na tym, lecz chwilę później pochylił głowę, by
położyć ją na szczupłym ramieniu swojego chłopaka. Kask drasnął mu twarz, ale
Sky nie zwrócił na to uwagi, z zadowoleniem odwzajemniając uścisk.
– Pai, tu jest masa ludzi – zaprotestował, bo jego facet sprawiał wrażenie,
jakby nie miał zamiaru wypuścić go z objęć.
– Pieprzyć ludzi. Moje wsparcie jest tu, przy mnie. – Mężczyzna mocniej
przytulił ukochanego, unosząc go w powietrze.
Sky machnął w duchu ręką na fakt posiadania widowni i zamiast tego szeroko
się uśmiechnął.
Cieszę się, że tu przyjechałem.
– Jak się tu dostałeś? – zapytał Prapai, jakby dopiero teraz dotarło do
niego, że Sky znajduje się na terenie pilnie strzeżonych wyścigów.
– Rain mnie przyprowadził.
Sky odetchnął z ulgą. Wiedział przecież, że w normalnych warunkach nie
sposób było dostać się na tę imprezę. Odpowiedź Naphona najwidoczniej nie
przypadła Prapaiowi do gustu, bo wyglądał, jakby się dąsał.
– Przyszedłeś, bo chciał tego twój przyjaciel, a moją prośbę zamierzałeś
zignorować?
– Nie, to nie z powodu Raina. – Może to dlatego, że Prapai był wcześniej
taki szczęśliwy na jego widok, uparty chłopak postanowił niczego przed nim nie
ukrywać. – To dlatego, że za tobą tęskniłem.
To wszystko, czego było trzeba, by najbardziej utalentowany zawodnik wyścigów
z zachwytem się uśmiechnął, nie będąc świadomym zazdrosnych spojrzeń
lustrujących ich obu.
– Dobra, poddaję się. Chodź, chodź. Daj mi buziaka.
– Jeśli pocałujesz mnie tutaj, to ci przyłożę.
– W policzek?
Sky omiótł wzrokiem twarz bezwstydnego mężczyzny, ale nie potrafił
powstrzymać uśmiechu.
– Hej, hej! Pai! Kto to jest? Przedstaw mnie.
– Nie bądź wścibski. Nie mieszaj się w prywatne sprawy pary.
– Nigdy tu nikogo nie przyprowadziłeś. Przedstaw mnie. Chcę poznać kogoś
tak wyjątkowego.
Niedługo potem Sky zaczął wierzyć, że Prapai jest naprawdę sławny. W ciągu
zaledwie kilku minut mężczyźni zostali otoczeni przez tłumek ludzi. Zebrani wiwatowali,
gapiąc się na motocyklistę z ogromnym zainteresowaniem i niemal całkowicie
ignorując Skya. Wysoki mężczyzna objął ramieniem swojego uroczego chłopaka i zdjąwszy
kask, ogłosił:
– To mój chłopak. Nie róbcie zamieszania. I bez żadnego dotykania, jeśli
mogę prosić. Jestem bardzo zazdrosnym człowiekiem.
– Hę?! Masz chłopaka?
– Co?! Mężczyzna taki jak ty?
Wokół pobrzmiewały gwizdy, przeplatane głośnym śmiechem, a wystawiony na
ich działanie Sky zaczął odczuwać zawroty głowy. Chłopak pozostał spokojny i
opanowany, kiedy z uśmiechem odpowiadał na pytania. W końcu jako przewodniczący
przyzwyczajony był do ściągania na siebie uwagi i nie miał problemu z
publicznymi „występami”. Tym razem na jego komfort bez wątpienia wpływało silne
ramię, opiekuńczo go obejmujące.
– Pai, przygotuj się. Zbliża się następna runda.
W mężczyźnie, który zdołał przekrzyczeć tłoczących się wokół gapiów, Sky
rozpoznał poznanego w warsztacie Saifah. Ku rozbawieniu studenta jego ukochany
z poważną miną zwrócił się do Phayu:
– Zaopiekuj się nim. Jestem w stosunku do niego bardzo opiekuńczy i
cholernie zaborczy!
– Tak, tak. Możesz już iść? Tracisz czas. – Phayu pchnął go w odpowiednim
kierunku.
– Pamiętaj, że masz się nim zaopiekować pod moją nieobecność. Nie tylko swoim
chłopakiem! A ty, Sky, nie rozmawiaj tu z nikim innym! Jeśli ktoś o coś zapyta,
po prostu powiedz, że jesteś moim chłopakiem. Nie wdawaj się z nikim w rozmowy.
– To co? Mam odpowiadać czy nie?
– Tylko to jedno zdanie: „Jestem chłopakiem Prapaia”.
Nie zanosiło się na to, żeby Prapai zamierzał ruszyć się z miejsca, więc
Saifah musiał go odciągnąć, pozostawiając roześmianego Skya. Mimo że chłopak
nie wiedział zbyt wiele o wyścigach i tylko kilka razy widział Paia na wielkim
motocyklu, to i tak był zdania, że ten motocyklista jest o wiele bardziej
fascynujący od swojej maszyny. Chłopak uniósł w górę kciuki i posłał mu
promienny uśmiech. Jego serce zabiło głośniej, gdy dotknął tylnej kieszeni.
– Rain, dasz mi kluczyki do samochodu? Zapomniałem telefonu.
– Chcesz, żebym z tobą poszedł?
– Nie trzeba, zostań tutaj.
– Ale Pai...
– Przecież nie mam trzech lat, nie zgubię się. – Po otrzymaniu kluczyków rozbawiony
Sky skierował się w stronę samochodu, ale minąwszy ciężarówki z kontenerami,
nagle zapragnął stać się trzyletnim dzieckiem.
– Hej, Sky.
Mężczyzna, który zatrzymał się przed nim, był mu tak znajomy, że Sky dosłownie
zastygł w bezruchu. Światło latarni odbijało się na twarzy młodego mężczyzny, rozświetlając
piercing na jego brwiach.
– Gun…
Mężczyzna prześlizgnął po nim wzrokiem i posłał mu uśmiech, który kiedyś Sky
uważał za czarujący, ale który teraz wprawił go w przerażenie.
– Dawno się nie widzieliśmy. Jesteś… o wiele bardziej uroczy.
Chce mieć trzy lata. Paaaai!
Na terenie wyścigów skamieniały z przerażenia Naphon stanął oko w oko ze
swoim koszmarem.
Tłumaczenie: Juli.Ann
Korekta: paszyma
I się zaczęła jazda bez trzymanki 😬🥺...
OdpowiedzUsuńObźlizgły, wstrętny Gun!!😠
OdpowiedzUsuń🤬
OdpowiedzUsuń