LITA 2 [P&S] – Rozdział 22
Koszmar powraca
– Pai! Jesteś zajebisty!
– Ach, to nic wielkiego.
Prapai nie był
zaskoczony, że udało mu się przejechać na motocyklu linię mety przed rywalem, mimo
że silnik tamtego był lepszy. Być może dokonał tego, bo był już w tym świetny,
a może raczej z powodu wsparcia. Faktem było jednak, że gdy mężczyzna zdjął kask
i zaczesał włosy do tyłu, wyglądał tak przystojnie, że wszystkie dziewczyny natychmiast
wlepiły w niego wzrok. Prapai nie przejął się gapiami, zamiast tego szukał
wzrokiem swojego chłopaka. Zanim jednak zdążył dostrzec Skya, podszedł do niego
Petch i z błyszczącymi oczami prawił mu komplementy. Prapai był świadomy, że
ten chłopak mu się podlizuje, ale ostatnio był z nim w dobrych stosunkach.
Całkiem możliwe, że po prostu wybrał dla swoich pochlebstw odpowiedni temat i moment.
Mężczyzna przyzwyczajony był do otrzymywania komplementów, ale ten facet z
pełnym podziwu spojrzeniem mówił o Skyu, chwaląc Prapaia za dokonanie dobrego
wyboru. Nie było się więc czemu dziwić, że Pai pozwolił temu facetowi zbliżyć
się do siebie bardziej niż innym i czuł się w jego towarzystwie komfortowo.
– Nic takiego? Zostawiłeś
go daleko za sobą. Zajebiście! Po tym dostaniesz o wiele więcej.
– Mówisz tak, jakbyś
potrzebował pożyczyć trochę pieniędzy. – Prapai zachichotał, wiedząc, że nikomu
tutaj ich nie brakowało. Wszyscy wiedzieli, że uczestnicy wyścigów robili
zakłady prawdziwie dużą forsą, a jeśli nie byliby w stanie zapłacić, gospodarz
wydarzenia bez wątpienia kazałby pogruchotać im kości.
– Nie. Ale możesz być
miły i dać swojemu bratu… – Petch popatrzył na niego z nadzieją.
– Przepraszam. Mam
chłopaka.
– Nie mówię o tym, ale…
– O czym ty, kurwa, mówisz?
– zaśmiał się Prapai. Wiedział, że facet nie chciał od niego ani forsy, ani seksu,
ale najwidoczniej sprytnie zmierzał do jakiegoś celu. Przyciągnął Prapaia
bliżej i zwrócił jego twarz w odpowiednim kierunku. Gdy Pai podążył za jego
spojrzeniem, ujrzał uśmiechającą się do niego dziewczynę.
– Widzisz ją? Chcę ją
mieć.
– Dlaczego mi to mówisz?
– Mężczyzna miał to już za sobą, dla niego liczył się tylko Sky.
Petch podekscytowanym
tonem wyszeptał:
– Ta laska powiedziała,
że jeśli uda mi się zaprosić ją do twojego mieszkania, to pozwoli mi się ze
sobą pieprzyć.
– Więc dlatego się do
mnie zbliżyłeś. – Prapai od początku wiedział, że ten chłopak ma jakiś cel, i
dopiero teraz zrozumiał. Petch nie ustawał, próbując go przekonać.
– Daj spokój, Pai. Możesz
użyczyć mi swojego apartamentu? Tego, w którym zaliczasz zdobycze. Dziewczyny
rozmawiały między sobą, przechwalając się, że udało im się tam dostać. Jeśli
chcę mieć tę dziewczynę, to muszę zabrać ją do twojego gniazdka. Proszę!
Posprzątam, jak skończę. Czyż nie jesteśmy braćmi? Nie stać cię na pomoc bratu?
– Petch nie wywoływał współczucia, a był raczej irytujący.
– Jest gorąco. Kurwa,
możesz się ode mnie odczepić?
– Proszę, Pai. Jedna noc.
Jutro rano natychmiast podrzucę klucz do twojego domu – zrzędził dalej. Prapai zmrużył
oczy, rozważając jego słowa.
– Pai, startujesz w
jeszcze jednej rundzie. Motocykl jest gotowy. – Mówiąc te słowa, Saifah poklepał
go po ramieniu, równocześnie podejrzliwie lustrując Petcha.
– Proszę, Pai. Błagam! – nalegał
Petch, na co Prapai przewrócił oczami.
– Dobra, dobra. – Mężczyzna
odwrócił się do Saifah, by zabrać rzeczy, które u niego zostawił, a następnie
podał kartę-klucz temu drugiemu.
– Jeśli zrobisz tam coś
nielegalnego, zabiję cię.
– Dziękuję bardzo,
bracie. Zwrócę ci ją! – Petch radośnie się uśmiechnął i złożył ręce w geście
szacunku. Na widok chłopaka żarliwie całującego kartę Prapai zastanowił się,
czy nie powinien kupić nowej. Ale zanim facet podszedł do dziewczyny, na którą
zwrócił uwagę, Prapai coś sobie przypomniał.
– Nie waż się dotykać
stołu! Nawet opuszkiem palca! Jeśli coś tam zrobisz, to też cię zabiję!
To było święte miejsce, w
którym Sky powiedział, że należy do niego. Jeśli ośmielą się je zbezcześcić, to
Pai da im popalić. Będą sobie życzyć szybkiej śmierci. Mimo niejakiej
dezorientacji Petch nie omieszkał zapewnić, że uszanuje życzenie Paia.
– Tak, bracie. Nie dotykać
stołu. Zrozumiałem.
Po tym, jak radosnym
głosem wypowiedział te słowa, jeszcze raz pocałował kartę, po czym skierował
się w stronę dziewczyny.
– Czy to był dobry
pomysł? Nie przepadam za tym gościem.
– Myślisz, że ja go
lubię? – odpowiedział pytaniem na pytanie Prapai, a jego oczy błysnęły. – Czekam,
żeby zobaczyć, czego on tak właściwie ode mnie chce. Mogę być czasem szalony,
ale nie głupi. Oczywiście, widziałem jego lisie spojrzenie. Próbuję złapać go
na gorącym uczynku. Jeśli użyje mojego pokoju do zażywania narkotyków, wrzucę
go prosto do więzienia. Na razie dam mu spokój. Jeśli mnie nie ugryzie, będę
zachowywał się nonszalancko – wyjaśnił przyjacielowi surowym głosem.
Prapai znał się na
ludziach. Zauważył dziwne zachowanie faceta, który koniecznie chciał się do
niego zbliżyć. Miał więc zamiar poczekać, by przekonać się, o co tak naprawdę
mu chodziło.
– Nie ufaj mu. Mam złe
przeczucia co do niego i jego przyjaciela. Nigdy się nie ścigali. Nigdy nie robili
zakładów. I nigdy nawet nie interesowały ich motocykle. Wygląda na to, że ten
koleś jest tu tylko po to, by się do ciebie zbliżyć – ostrzegł go Saifah. – Ci
dwaj na jakiś czas zniknęli z wyścigów i nagle są tu z powrotem. Może to
paranoja, ale nie podobają mi się ich spojrzenia.
– Tak. Jutro pójdę
zobaczyć, jakie gówno u mnie odstawili. – Prapai pokiwał głową i wrócił do motocykla.
Chciał pochwalić się zwycięstwem Skyowi, ale Saifah przekonał go, by najpierw
wziął udział w kolejnej rundzie.
Mężczyzna skupił się więc
na wyścigu, by wyglądać jak najspokojniej przed swoim ukochanym. Dzisiejsze
zwycięstwa były dla Skya. A skoro jego chłopak nie chce wyjechać z nim na
wakacje, to podczas przerwy semestralnej mogą pojechać do Lopburi, by Pai mógł przedstawić
się rodzinie swojego wybranka jako ich przyszły zięć.
Irytacja tym, że mu
przerwano, szybko opadła i mężczyzna znów poczuł podekscytowanie. Przypomniawszy
sobie, że jego chłopak ma już przerwę, ucieszył się, że będzie mógł świętować z
nim swoje zwycięstwa. Będzie mógł tulić go aż do rana. Studenci architektury są
nocnymi markami, więc może dziś wieczorem zrobią coś innego?
Ech! Nie mogą pospieszyć
się z tym startem?
Jeszcze do niedawna wyścigi
były dla niego priorytetem, jednak teraz na tym miejscu rozgościł się Sky.
Czy to nie było tak? Niebo
jest ponad ziemią, więc Naphon jest dla niego również ponad wszystkim. Obecnie Prapai
nie pragnął już zwycięstw, pragnął tylko swojego Nieba.
Hehe, naprawdę nie jestem
człowiekiem o brudnym umyśle. Naprawdę.
– Gun. Co za zbieg
okoliczności.
Sky był na wskroś
przepełniony strachem. Z wysiłkiem przełknął trwogę, sięgając do pokładów siły,
której używał jako tarczy obronnej przez te wszystkie lata. Zmusił się do
nikłego uśmiechu, kiedy z twarzą wypraną z wszelkich emocji zwrócił się
beznamiętnie do mężczyzny, zupełnie jakby nic na jego widok nie poczuł. Jakby
nie obchodził go człowiek, który znęcał się nad nim psychicznie i fizycznie.
Który zranił mu serce.
Jego rozmówca wydawał się
być wyraźnie zaskoczony.
– Tak. Minęło tyle czasu,
że teraz możesz sobie pozwolić na patrzenie na mnie tymi zimnymi oczami.
Z dzieciaka, który kiedyś
z uległością na niego patrzył i poddawał mu się we wszystkim, Sky wyrósł na
młodego mężczyznę o lodowatym spojrzeniu.
– Wyraz moich oczu nie
jest już twoją sprawą, prawda?
Mimo że jego głos brzmiał
chłodno, Naphon miał wrażenie, jakby w każdej chwili ziemia miała mu się usunąć
spod stóp. Próbował jednak zachować niewzruszoną postawę. Wiedział, że od
człowieka, który może go ochronić, a który w tej chwili się ścigał, dzielił go
tylko kontenerowiec. Pai był tuż obok.
Nie musisz się bać. Pai
nie pozwoli nikomu nic ci zrobić.
Naphon wciąż powtarzał w
myślach te słowa, wpatrując się w przeciwnika, jakby go nic nie obchodził, i równocześnie
ukrywając fakt, że tamten koszmar wciąż go prześladuje. I właśnie to spojrzenie
było powodem, dla którego Gun poczuł się zlekceważony, a chwilę później jego
mina zmieniła się z zaskoczonej na zadowoloną.
– Myślałem, że ograłem
cię do zera, ale widzę, że Pai cię naprawił. Jesteś teraz w jeszcze lepszym
stanie, co?
Wcześniej Sky potrafił zaprezentować
chłód, ale gdy usłyszał imię swojego chłopaka, jego twarz w jednej chwili
zbladła.
Czy ten skurwiel chce mi
powiedzieć, że zna Paia?
Historia między nim i
Gunem miała miejsce dawno temu. Jednak pomimo obietnicy złożonej Prapaiowi chłopak
wiedział, że nigdy nie ośmieli się wyjawić mu prawdy o tym popieprzonym gównie.
Co pomyślałby o tym Prapai? Jak paskudnie i brudno wyglądałby w jego oczach, gdyby
się dowiedział, jak Naphon był wykorzystywany? Chciał, ale nie miał odwagi
wierzyć, że Prapai nie miałby mu tego za złe. Nie było przecież gwarancji, żeby
ktokolwiek nie wzgardził swoim partnerem, dowiedziawszy się, że ten spędził noc
z trzema mężczyznami.
– To, jaki jestem teraz,
nie ma nic wspólnego z tobą. – Chłopak nadal usiłował się trzymać, mówiąc obojętnym
tonem, jakby nigdy nic się miedzy nimi nie wydarzyło. Jednak jego chłodna
fasada nie była w stanie zmazać uśmiechu z twarzy drugiego mężczyzny. Wyglądał
na odprężonego i zaciekawionego, co dogłębnie wstrząsnęło Skyem.
Nie! Sky, dlaczego miałbyś
bać się tego sukinsyna?
– Jeśli nie masz nic
więcej do powiedzenia, to przepraszam – rzucił na pożegnanie Naphon.
Zanim jednak zdążył
odejść, Gun błyskawicznie zablokował mu drogę! Chłopak uniósł wzrok i spojrzał
na srebrny kolczyk zdobiący jego brew, który kiedyś uważał za cholernie fajny.
Nie był jednak w stanie spojrzeć w oczy mężczyzny. Oczy, które wpatrywały się w
niego, podczas gdy on był gwałcony. Sky ciągle jeszcze żywił pewność, że tak
jak zawsze uda mu się zachować niewzruszony, zimny wyraz twarzy.
– Jesteś tak pewny siebie
teraz, gdy jesteś kochankiem Paia.
– A dlaczego miałbym nie
być?
– Nie zapominaj, że to ja
powiedziałem ci, gdzie odbywają się wyścigi.
Sky zacisnął pięści,
spoglądając na tego, który zawsze zachowywał się tak, jakby pozjadał wszystkie
rozumy. W myślach powtarzał sobie, że nie wolno mu okazać słabości. Nie może
dać się wykorzystać. Dzięki tym myślom udało mu się przemówić mocniejszym
głosem, kiedy z błyszczącymi z wściekłości oczyma zwrócił się do szumowiny
stojącej naprzeciw:
– W zamian za to pojebane
gówno, które mi zrobiłeś!
Uśmiech faceta zniknął,
zastąpiony przez głośny śmiech. Ten śmiech przywoływał wszystkie najgorsze
wspomnienia, które posiadały moc, by rzucić Skya na kolana. Ten mężczyzna nigdy
nic nie czuł. Nawet iskierki pozytywnych uczuć. Sky był dla niego jedynie
zabawką!
Jak mogłeś być tak ślepy,
Sky?!
Gdyby chłopak mógł cofnąć
się w czasie, kazałby samemu sobie obudzić się z tych mrzonek i przestać upijać
fałszywą dobrocią i obsesją na punkcie fałszywej miłości. Ten facet nigdy go
nie kochał, nigdy się o niego nie troszczył i nigdy nic mu z siebie nie dał. Młodsze
ja Skya po prostu okłamywało samego siebie – wtedy, gdy rozpaczliwie
potrzebował akceptacji, kiedy wmawiał sobie, że lubi tego faceta. W gruncie
rzeczy łaknął wtedy miłości, której nigdy nie dali mu jego rodzice.
– Już? Naśmiałeś się? – zapytał
Sky stanowczo, choć twarz miał zupełnie bladą.
Jego rozmówca przysunął
się tak blisko, że Naphon omal się nie przewrócił. Oczy, które kiedyś lubił,
twarz, którą kiedyś był zauroczony, i głos, który kiedyś mu rozkazywał. Teraz
ich właściciel ironicznie rzucił:
– Na serio łudzisz się,
że on w ogóle myśli o tobie poważnie, Sky?
Nie waż się wymawiać mojego
imienia!
Ten krzyk rozległ się
jedynie w jego wnętrzu. Na zewnątrz chłopak nie dał niczego po sobie poznać. Zacisnąwszy
usta, wpatrywał się w dal, podczas gdy w jego głowie odbijało się echem pytanie
Guna.
Czy Prapai myśli o mnie
poważnie?
W tej chwili w jego sercu
zaczęły narastać obawy.
– Znam Paia cholernie
dobrze. Wcale aż tak bardzo nie różni się ode mnie, wiesz?
– Różni się! Pai nie jest
takim gównem jak ty!
Chłopak, zdecydowany
zachować obojętność, nie potrafił pozostać zimnym. W jednej chwili zagotowały
się w nim emocje. Wystarczyło tylko, żeby rozmówca wspomniał o mężczyźnie na
torze wyścigowym. Nie wiedział, skąd wzięła się ta złość, ale stanowczo uciął
dalszą rozmowę o Paiu. Nie chciał tego słuchać, nie chciał wiedzieć ani nawet o
tym myśleć, bo przecież kiedyś był zdania, że Prapai jest taki sam jak osobnik
stojący teraz przed nim. Myślał, że skoro Prapai uwielbiał się bawić, to chciał
jedynie, by Naphon był kolejną zabawką, która nieoczekiwanie wpadła mu w ręce.
Zawsze podświadomie bał się, że historia może się powtórzyć. Przeraził się na
samą myśl, że Prapai mógłby go okłamać.
Ale tak nie jest, prawda?
Prapai nie zdobył mnie, wciskając mi kłamstwa jak ten palant!
– Przepraszam. Nie mam
czasu na rozmowę. – Chłopak miał wrażenie, że ledwo trzyma się na nogach. Ręce
wyraźnie mu się trzęsły.
Sama myśl o tym, że Prapai
mógłby okazać się takim samym sukinsynem jak ten, który stał przed nim,
potrafiła sprawić, że Skyowi ścisnęło się serce. Nawet jeśli mózg szeptał, że to
wykluczone, niegdyś pokiereszowane ciało i serce sprawiły, że chłopak
nieświadomie zaczął budować mur, by ochronić się przed ponownym zranieniem.
Tak. Sky czuł strach. Bał
się, że Prapai mógłby z nim pogrywać, i niestety te uczucia odbiły się na jego
twarzy. Było jasne, że Gun musiał je dostrzec.
– Dobrze, możemy
porozmawiać następnym razem. Pai i ja jesteśmy zaprzyjaźnieni. Spotkamy się
ponownie, Sky.
Gun cofnął się,
pozwalając mu odejść. Naphon długim krokiem skierował się do samochodu Raina, a
po jego otwarciu szybko chwycił zapomniany telefon, drżąc przy tym na całym
ciele.
Gdyby nie był w zasięgu
wzroku Guna, to ze strachu zwinąłby się w kłębek na siedzeniu. Zamiast tego Sky
po prostu włożył telefon do kieszeni, po czym zamknął samochód i w drodze
powrotnej przeszedł obok mężczyzny z przeszłości. Pragnął jak najszybciej
dotrzeć do swojego najlepszego przyjaciela, ale…
– Nauczyłem cię, że
zaangażowanie jest nudne. Nikt nigdy się do ciebie nie przywiąże, Sky.
Ignorując śmiech
mężczyzny, Sky przyspieszył. W jego głowie rozszalała się wojna.
Nie! Pai nie jest taką
osobą. Pai dobrze się tobą opiekował, nigdy cię nie skrzywdził! – przekonywał jeden z jego wewnętrznych głosów.
Ale ten facet początkowo też
był dla ciebie dobry, a przecież cię zranił, prawda? Wierzysz, że dasz radę zmienić
naturę gracza? Myślisz, że on naprawdę cię kocha? – Drugi głos najwyraźniej nie był aż tak optymistyczny.
To wszystko zdarzyło się
już wcześniej, dlaczego nie przestaniesz?!!!
Chłopak położył dłoń na
klatce piersiowej, czując, że brakuje mu tchu.
Nie!!! Pai się tobą nie
bawi, nie zwodzi cię. Nie, nie ma mowy!
Z natłoku wszystkich tych
myśli Sky poczuł, jak rozbolała go głowa, a świat stał się zamazany. Stres napierał
na niego tak bardzo, że chłopak miał wrażenie, że mógłby zwymiotować. Nadludzkim
wysiłkiem próbował zachować przynamniej pozorny spokój i z pobladłą twarzą
znalazł się przy Warrainie.
– Rain.
– Hej! Gdzie byłeś tak
długo? Miałem już iść cię szukać... Nic ci nie jest?!
Kiedy Sky dotknął od tyłu
ramienia przyjaciela, Rain odwrócił się z wesołym uśmiechem, ale chwilę później
jego uśmiech został zastąpiony szokiem.
– Wyglądasz blado jak
cholera.
– Nie, nic mi nie jest.
Sky przemilczał to, co mu
się przytrafiło. Za bardzo się bał. Bał się, żeby jego najlepszy przyjaciel nie
dowiedział się, jak bardzo został zbrukany.
– Wracam już. Nie czuję
się za dobrze.
– Na pewno nic ci nie
jest? W pobliżu jest szpital. Mogę cię tam zabrać.
– Nie, po prostu brakuje
mi snu. Co za ulga, że nie mamy już żadnej pracy do oddania. Ostatniej nocy się
nie wyspałem, więc czuję się nieco wyczerpany. Po prostu wrócę do akademika. – Sky
mówił cokolwiek, chcąc jak najszybciej się stamtąd wydostać.
Kiedy zwrócił twarz w
innym kierunku, ujrzał pogrążonego w rozmowie Paia. Jego chłopak rozmawiał z
kimś, kogo Sky dobrze znał.
Błysk!
W jednej chwili w umyśle chłopaka
pojawiły się obrazy z przeszłości.
„Gun. Dobrze go
wyszkoliłeś. Tak cholernie ciasno!”
Zalały go wspomnienia.
Twarz kogoś pochylającego się nad nim i oblizującego wargi. Ten ktoś rozmawiał
teraz z Paiem. Chłopak złapał się ramienia przyjaciela, a jego ciało
nienaturalnie się napięło.
– Sky, jesteś pewien, że
nie chcesz pojechać do szpitala?
Naphon resztką energii
zwrócił się w stronę Raina i w odpowiedzi potrząsnął głową.
– W takim razie cię
podwiozę.
– Nie.
– Co „nie”? Żadne „nie”. Przywiozłem
cię tutaj, więc muszę cię odwieźć. Poczekaj chwilę, skoczę powiedzieć Phayu.
Sky nie miał pojęcia, jak
o tak późnej porze miałby wrócić do akademika. Nie mógł więc odmówić swojemu
najlepszemu przyjacielowi, który zresztą nie czekając na jego odpowiedź, pobiegł
do swojego partnera. Naphon mógł jedynie tam stać i objąwszy się ramionami, patrzeć
w dół na swoje stopy, by zachować odrobinę spokoju. Nie był jednak w stanie powstrzymać
się od zerkania na wysokiego mężczyznę.
Z miejsca, w którym stał,
miał doskonały widok na Paia, ale nie był pewien, czy mężczyzna widzi jego. Jednak
faktem było, że Prapai rozmawiał z przyjacielem Guna, jakby byli dobrymi
kumplami. Sky czuł się niemal sparaliżowany. Nie. To tylko zbieg okoliczności.
Oni po prostu się znają. W porządku. Nic się nie stało.
– Chodź, Sky.
Powiedziałem Phayu. – Rain przybiegł z powrotem.
Naphon przeniósł wzrok na
przyjaciela.
– Dzięki.
– Za co mi dziękujesz? To
drobiazg. Zrobiłeś dla mnie więcej – zachichotał Rain, zmierzając w stronę samochodu.
Sky jeszcze przez chwilę spoglądał na Prapaia, wahając się, czy nie powinien
powiedzieć mu o tym, że opuszcza wyścigi, ale umysł podpowiadał mu, żeby jak
najszybciej się stąd wydostał.
– Rain!
Sky siedział już w
samochodzie i nawet nie zauważył, że jego najlepszy przyjaciel odwrócił się, by
spojrzeć na kogoś, kto zawołał jego imię. Naphon rozejrzał się ze strachem,
wciąż się trzęsąc, mimo że w pobliżu nie było mężczyzny z jego przeszłości.
– Przepraszam. Ktoś mnie
zatrzymał. – Właściciel samochodu zajął miejsce za kierownicą, uruchomił silnik
i ruszył.
– Gdzie jest apartament Paia?
– Jego apartament? – Zdezorientowany
Sky spojrzał na Warraina, który skinął głową.
– Facet, który mnie
zawołał, jest tu strażnikiem. Powiedział, że Pai chce, żebyś zaczekał na niego
w jego mieszkaniu. Możesz pójść spać. A może chcesz wrócić do akademika?
Słuchający zamarł na
chwilę. Jego serce, które dudniło mu wcześniej w piersi, powoli zaczęło się
uspokajać.
Prapai również zauważył,
że coś jest nie tak, prawda?
– W takim razie niech
będzie mieszkanie Paia. – Sky poczuł się lepiej i udzielał wskazówek swojemu
przyjacielowi.
Pai nie jest taki jak ty,
skurwysynu! On naprawdę się o mnie troszczy. Nie udaje. Nie jest taki jak ty!
Sky zamknął oczy i wziął
głęboki oddech, by poczuć się lepiej. Choć na zewnątrz był spokojniejszy, w jego
wnętrzu wciąż szalała burza. Zastanawiał się, dlaczego Prapai rozmawiał z
przyjacielem Guna, ale jego serce, które otworzyło się dla tego mężczyzny, podpowiadało
mu, że wszystko jest w porządku. To zapewne tylko ktoś, kogo zna. Prapai nie
jest taki jak oni. Aczkolwiek mózg chłopaka sugerował coś zupełnie innego.
Przez całą drogę do
apartamentu chłopak nieustannie bił się z myślami.
– Chcesz, żebym z tobą wszedł?
– Nie musisz. Powinieneś wracać
do Phayu. Dzięki za podwiezienie. – Sky wysiadł z samochodu.
– Mhm. Dużo odpoczywaj.
Wyglądasz na chorego. Do zobaczenia. – Rain mówił te słowa z wyraźną troską.
Naphon zmusił się do
uśmiechu. Szybko zatrzasnął drzwi i patrzył, jak samochód rusza spod budynku. Wyjął
kartę, którą dał mu jego chłopak, po czym wszedł do środka i wjechał windą na
górę.
Odkąd Prapai wpadł tu z
nim po prezent dla swojego przyjaciela, w ogóle tu nie bywał. Chłopak nie
zastanawiał się nad tym zbyt długo. To miejsce było daleko od jego akademika, a
Sky chciał w spokoju się pozbierać. Czy tutaj, czy w akademiku, miejsce nie
miało przecież znaczenia.
Po wejściu do cichego
pokoju Naphon włączył światła i z ciężkim sercem patrzył na przepięknie urządzony
apartament. Usiadłszy na kanapie, rękami potarł twarz, mając nadzieję, że odzyska
nieco spokoju ducha.
– Po prostu powiedz Paiowi.
Opowiedz mu o wszystkim, żebyś nie musiał się już więcej tak bać! – wymruczał
do siebie.
Po raz kolejny zadawał
sobie te same pytania.
Czy powinienem
opowiedzieć mojemu chłopakowi o przeszłości?
Nie chciał, by Prapai ją
poznał. Bał się. Panicznie się bał, że Prapai spojrzy na niego w inny sposób.
Ale jeśli będzie to ukrywał, tajemnica w każdej chwili może wyjść na jaw. Czy nie
byłoby lepiej, gdyby to on opowiedział mu o znęcaniu się i swoich obawach? Może
zabrzmi to samolubnie, ale czy mógłby poprosić Prapaia, żeby przestał przebywać
w pobliżu tych ludzi? Czy jego mężczyzna go wysłucha?
Tak wiele pytań pojawiało
się w jego głowie, ale przede wszystkim... Czy Prapai będzie zniesmaczony, że
był zabawką służącą seksualnym uciechom trzech mężczyzn równocześnie?
– Nie myśl o tym, Sky.
Przestań. Pai nie jest taki. Nie jest!
Chłopak wziął głęboki
oddech. Czuł paraliżujący strach. Jak ktoś potrzebujący ochrony podciągnął nogi
na kanapę, objął je ramionami i położył głowę na kolanach.
Pai, pospiesz się i wróć,
proszę! Wróć, żeby mnie przytulić i powiedzieć, że wszystko jest w porządku.
Powiedz mi, że mój koszmar się skończył.
Obejmował mocniej swoje kolana,
umierając z tęsknoty za właścicielem pokoju.
Skrzypnięcie…
– Pai!
Nagle Sky wzdrygnął się,
słysząc hałas i spojrzał na otwierające się drzwi. Pomimo bladej, wymęczonej
twarzy, na jego ustach pojawił się uśmiech, a w oczach rozbłysła radość. Jego życzenie
zostało spełnione. Jednak ulga nie trwała zbyt długo, ponieważ kiedy wstał…
– Widzimy się wcześniej niż
myślałem, Sky.
– Hej! Dawno się nie
widzieliśmy, Sky. Spędźmy kolejną zabawną noc.
W apartamencie Prapaia stały
przed nim dwie osoby. Dwaj mężczyźni z jego koszmaru.
Tłumaczenie: Juli.Ann
Korekta: paszyma
K***a jak ja nienawidzę tego padalca Gun'a i Petch'a !!!
OdpowiedzUsuń🫂
UsuńJakie ja mam mordercze zapędy przy tych dwóch fiutach!! Zayebać to mało.... 😠😠
Usuń