SE [Tom 3] – Rozdział 13.3

 



La dame du mercredi

Środowa dama

 

    Waleczność Jihye gwałtownie spadała. Wszystko, co mówił Jaeyoung, jak najbardziej miało sens. Jeśli więc zgodnie z tą hipotezą Choo Sangwoo przechylił się w tę stronę, to by wyjaśniało, dlaczego nawet na nią nie spojrzał. Być może obaj byli już w romantycznym związku. Jaeyoung mógł przecież kłamać z troskliwości o Sangwoo. Dziewczyna przetarła twarz dłonią. Czuła już niemal gorzki smak porażki.

    – Przykro mi, ale nie mam czasu ani nie jestem w nastroju, by być tu z tobą, podczas gdy siedzisz naprzeciw ze zmartwionym wyrazem twarzy. Nie ma co tego przedłużać. Powiem, co mam do powiedzenia, i wyjdę – oznajmił bez ogródek projektant.

    Jihye skinęła głową, przeczesała palcami włosy, a następnie przyjęła wyprostowaną postawę i w końcu spojrzała na przeciwnika. Miał dokładnie taki sam obojętny wyraz twarzy jak wtedy, gdy dziewczyna spostrzegła go po wejściu do kawiarni.

    – Choo Sangwoo potrafi wywołać w innych uczucie chciwości. Ja też to rozumiem. Jest inteligentny, uroczy, przestrzega prawa i ma ładną szyję. W przyszłości, gdy ukończy studia, będzie zarabiał mnóstwo pieniędzy.

    Hę? Serio, co z nim jest nie tak?

    Jihye ponownie zmrużyła oczy, a Jaeyoung kontynuował swoją rzeczową przemowę.

    – Jakie mam prawo zmuszać cię do rezygnacji? Rzecz jasna, zależy wyłącznie od ciebie, czy nadal będziesz kręcić się koło Sangwoo, czy go sobie odpuścisz.

    Na twarzy dziewczyny pojawił się wymuszony uśmiech. Prawdę powiedziawszy, czuła się nieco zdezorientowana jego słowami. Przecież już całkiem jasno dał jej do zrozumienia, że powinna jak najszybciej zdystansować się od Choo Sangwoo. Wywierał na nią presję. A teraz twierdził, że decyzja należy do niej…

    Jaeyoung zaśmiał się.

    – Ale jeśli nie przestaniesz szukać towarzystwa Sangwoo, musisz przygotować się na rywalizację ze mną. W przeciwieństwie do ciebie nie jestem jakąś drobną przeszkodą. Bez problemu potrafię doprowadzić rywala do skrajnego wyczerpania.

    – …

    – Nie mogę się doczekać, by zobaczyć, jak źle będzie.

    Wiedziałam.

    Zapał do walki zdążył ją już opuścić, a usłyszawszy słowa rozmówcy, studentka sarkastycznie się zaśmiała. Wchodząc do kawiarni, myślała, że będzie tą, która wstanie jako pierwsza po wysłuchaniu Jaeyounga. Nie pomyślała nawet, że przyjdzie jej ujawnić swoje uczucia, a już z całą pewnością nie spodziewała się, że będzie czuć się tak rozdarta i wyczerpana. Dusząc w sobie emocje, Jihye w końcu się odezwała:

    – Czy ty mi grozisz, oppa?

    – Tak. Czyżbym na początku zapomniał o tym wspomnieć?

    – Nic takiego nie słyszałam.

    – Ale to tyle, jeśli chodzi o groźby. Teraz zamierzam się z tobą pojednać.

    Jaeyoung chwycił teczkę leżącą na krześle obok i położywszy ją na stole, pchnął w kierunku Jihye. Dziewczyna podejrzliwie spojrzała na grubo wypchany skoroszyt.

    Chyba nie zaoferuje mi pieniędzy?

    Na tę myśl studentka otworzyła teczkę i ze zdumieniem spojrzała na jej zawartość. W środku znajdowały się dokumenty do złudzenia przypominające życiorysy. Każda strona zawierała zdjęcie jakiegoś młodego mężczyzny oraz krótkie informacje osobiste na jego temat. Jihye zmarszczyła brwi, przewracając kolejne kartki.

    Syn posła

    Wokalista

    Student medycyny

    Student prawa

    Student Wydziału Muzycznego

    Gracz amatorskiej drużyny baseballu

    Programista robotyki

    Aktor głosowy

    Potencjalny pracownik dużej zagranicznej firmy

    Dziewczyna pobieżnie przejrzała każdy z profili chłopaków, którzy wyglądali tak, jakby skrupulatnie dbali o swój wygląd. Żaden włos nie znajdował się w niewłaściwym miejscu.

    – Nie znałem twojego typu, więc wybrałem po trochu ze wszystkiego. Każdy z nich może zostać ci przedstawiony. Nie ma żadnych ograniczeń. Jeśli żaden z nich ci się nie spodoba, znajdę ci nowych.

    – Ile osób tu zebrałeś?

    – 50.

    – Eric Smithson? Co do...

    Wśród kandydatów był nawet obcokrajowiec narodowości szwedzkiej.

    – Bardzo dobrze mówi po koreańsku. Może nawet lepiej niż ty.

    – Co to za bzdury? – Jihye nie mogła powstrzymać się od śmiechu, ponieważ sytuacja była więcej niż tylko odrobinę absurdalna. Dotarłszy do ostatniej kartki, spostrzegła znajomą twarz.

    Park Hyungjin, 21 lat, 180 cm. Student Wydziału Filozofii na Uniwersytecie Hanguk. Aktualny przewodniczący klubu teatralnego. Aspirujący aktor. Odpowiedzialny, lojalny, troskliwy i stały w związku.

    – Czy ten ktoś to ten Frankenstein?

    – Tego dnia miał na sobie dużo makijażu, ale widzę, że nadal go pamiętasz.

    – Raczej nie sposób byłoby go nie zapamiętać, prawda? Tyle razy wysyłałeś go do naszego stolika, oppa!

    – Tylko na początku – pospieszył z wyjaśnieniem Jaeyoung. – Później robił to z własnej inicjatywy. Odniosłem wrażenie, że jest tobą zainteresowany.

    Jihye zaniemówiła. Wydymając policzki, pomyślała, że to niedorzeczne, by ten chłopak był w tym samym wieku co ona, ale jej uwagę przyciągnęły słowa „student Wydziału Filozofii”.

    – Czy pierwszym wybrankiem będzie Hyungjin?

    – Nie. Nic takiego nie powiedziałam.

    Jihye włożyła gruby plik kartek z powrotem do teczki i schowała ją do torby. Usiadła prosto i spojrzała na Jaeyounga. Wyglądał onieśmielająco ze swoimi groźbami i próbą ugody, ale ona nadal nie chciała wyglądać jak popychadło.

    – Zrozumiałam przesłanie. Rozważę porzucenie moich uczuć.

    – Cieszy mnie, że to rozumiesz.

    – Nie wyciągaj mylnych wniosków. Jeśli zdecyduję się poddać, to zapewne nie z powodu twoich gróźb czy łapówki, oppa. Nie straciłam rozumu na tyle, by być tak bezwstydna jak ty. Po prostu nie chcę angażować się w związek, który wydaje się już trwać, a w którym ja jestem intruzem.

    Jaeyoung nic nie powiedział, tylko cicho się roześmiał.

    Po chwili wahania Jihye zapytała:

    – Ale nadal możemy być przyjaciółmi, prawda?

    – Nie. Nie dosłyszałaś, co mówiłem? – padło natychmiast z ust mężczyzny.

    Studentka poczuła się lekko pokrzywdzona, więc mimowolnie podniosła głos.

    – Jak to? W czym problem? Przecież on i tak nie jest mną zainteresowany! Zawsze traktuje mnie jak automat, który po naciśnięciu guziczka wyjaśnia mu teorię kultury. Jeśli uzna, że coś źle wyjaśniłam, postrzega mnie jako zepsutą maszynę i radzi mi uczyć się dwa razy ciężej!

    – Czy on nie jest zawsze dokładnie taki?

    – To nie jest sympatia, którą dałoby się racjonalnie wyjaśnić. W towarzystwie Sangchoo oppa jest miło i zawsze świetnie się bawię. Mówię, że chciałabym się z nim zaprzyjaźnić.

    – Nie lubię takiej postawy. – Jaeyoung złożył ręce i przybrał bezczelną minę. – Jesteś jego młodszą siostrą czy co? Co masz na myśli, mówiąc „oppa”, skoro nie łączy was nawet kropla krwi? I jak śmiesz nadawać swojemu niebiańskiemu sunbae warzywne przezwisko?

    – Sangchoo oppa nie ma nic przeciwko, żebym go tak nazywała.

    – Ale ja mam. Nie podoba mi się to. Nie rób tego.

    – Więc jak mam go nazywać?

    – Najlepiej wcale się do niego nie zwracaj. Ale jeśli już koniecznie musisz, to nazywaj go „panem Choo”. „Hej, panie Choo!” – w ten sposób. Dokładnie.

    W kawiarni rozległ się cichy śmiech poprzedzający westchnienie. Dziewczyna nie była pewna, czy Jaeyoung istotnie był rozbawiony i pozwolił sobie na żart, czy też mówił poważnie…

    Co to za sytuacja, naprawdę… Jakiś absurd.

    Jihye czuła się jednocześnie skrzywdzona i rozbawiona, a mieszanka przeciwstawnych uczuć zaowocowała jedynie dezorientacją.

    – Och, naprawdę! Sangchoo… Eeeee… Nie, znaczy, czy pan Choo wie, że sunbae jest tego typu osobą?

    – Kto wie? Myślę, że uważa mnie za anioła, który jest genialnym projektantem.

    – Współczuję Choo sunbae.

    – Gdybyś wiedziała, jak bardzo się staram, to nie mówiłabyś takich rzeczy – wymamrotał Jaeyoung i wyjął z kieszeni komórkę, by sprawdzić godzinę. Gdy podniósł się z miejsca, Jihye uważnie się w niego wpatrywała.

    – Muszę iść. Zadzwonię i zapytam, czy dojrzałaś do tego, żebym ci kogoś przedstawił.

    – Rozumiem.

    – I nie dzwoń do mnie. Sangwoo mógłby źle to odebrać.

    – Więc co?! – zawołała Jihye.

    – Czy to wygląda na żart? Zapewniam cię, że nim nie jest.

    Z tymi słowami Jaeyoung zostawił ją w kawiarni, a sam skierował się do drzwi. Jihye jeszcze przez chwilę została na swoim miejscu, wpatrując się w puste krzesło, na którym uprzednio siedział. Kiedy zorientowała się, że nadal bezmyślnie tam tkwi, na jej twarzy pojawił się przygnębiający uśmiech. I tak się to skończyło. Przegrała grę, w której nie miała nawet najmniejszej szansy na zwycięstwo. Dokonała mądrego wyboru. Nawet jeśli w ten sposób się pocieszała, to jednak nie mogła stłumić żalu. Pomyślała, że cały jej wysiłek w jednej chwili poszedł na marne. Sytuacja była niemal komiczna, ale nie było jej do śmiechu. Dlaczego zawsze robiła rzeczy połowicznie? Jakie to uczucie kochać tak mocno jak w filmach czy książkach?

    Myśl. Myśl. Myśl.

    Tym razem dziewczyna również poszła za głosem umysłu, a nie serca. Nie nienawidziła siebie za to, że taka właśnie była. Już wcześniej przyszło jej na myśl, że żyje w XXI wieku, a nie w epoce, w której Romeo i Julia popełnili samobójstwo.

    To chyba znaczy, że powinnam skupić się na nauce.

    Wstała, z rezygnacją wzruszywszy ramionami. Nawet jeśli to żadna pociecha, to jeśli zajmie się studiami, przynajmniej będzie miała szansę na uzyskanie na egzaminie końcowym lepszej oceny niż zajęty randkowaniem Choo Sangwoo. Duma ciągle jeszcze nie pozwalała jej zapomnieć, że na ostatnim egzaminie dostała osiem punktów mniej od niego, mimo że pilnie się uczyła.

    Jihye pchnęła drzwi kawiarni i wyszedłszy na zewnątrz, ujrzała niezwykle błękitne niebo.

    – Pogoda jest tak irytująco piękna.

    Czwarty związek wyzutej z romantyzmu Jihye zakończył się, zanim jeszcze w ogóle się zaczął, a ona uzupełniła w myślach listę zalet Pana Idealnego.

    Żadnych kręcących się wokół niego przystojniaków.



Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: Baka / paszyma

    


Poprzedni  👈              👉 Następny

 

Komentarze

  1. Jihye w dramie mnie irytowała, natomiast w nowelce ją lubię. Fajnie było "wejść" w jej głowę na te trzy rozdziały 😁.Mimo, że nie spotkała się jeszcze z "Frankensteinem" to im kibicuje aby byli razem 🤞🏻🖤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, w dramie była wyłącznie kłusowniczką i widz jej nie lubił. Tutaj widać, dlaczego spodobał jej się Sangwoo, a po jej własnej liście cech przyszłego kandydata widać, z jakimi facetami umawiała się do tej pory… Biedulka 🫂

      Usuń
  2. Polubiłam myśli Jihye. Dziewczyna ma głowę na karku. Za to Jaeyoung rozwalił system z listą matrymonialną kandydatów dla niej. Ech ten Jaeyoung. Dziękuję Waszej trójcy za pracę 💚💚💚

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaeyong jest najlepszy 🥰😘😍
      Załatwił sprawę jak należy i nawet dał jej marchewkę, zamiast tylko biczem trzaskać 💜❤️💜

      Usuń
  3. Lista cech na ideał powiększyła się o dodatkowy punkt :) Kto o zdrowych zmysłach tworzy taką listę 😄

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie to lista tych cech, których ten przyszły kochaś mieć nie powinien. Musiała się nieźle przejechać, że na zimne dmucha… i jestem pewna, że każdy z nas taką listę posiada, nawet jeśli nie jest tego świadomy.

      Usuń
  4. ❤️💙💚💛💜 ach ten jaeyoung, spryciarz! Postraszył, zniechęcił ale i zabezpiecza swoje interesy próbując przekierować uwagę jihye na inne obiekty 🤣🤣

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialne było poznać perspektywę z punktu widzenia Jihye. Jaeyoung genialnie "rozprawił" się z konkurencję. Uwielbiam Chłopa <3 bardzo Mu kibicuję, żeby w końcu Jego Słodziak znalazł się w Jego ramionach.....a to już chyba za moment patrząc na spis treści ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak przyszłość pokaże, doskonale sobie poradził.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty