TT 7 YoL – Rozdział 19 [18+]


Tęsknota za sobą nawzajem

 

    Tharn był bardzo wdzięczny bratu za załatwienie biletu, ale kiedy dotarł do Surat Thani, ostatni prom na Koh Samui już odpłynął. Musiał więc spędzić noc na lotnisku, a następnego dnia rano udał się do doków, by złapać pierwszy kurs na wyspę, gdzie mieszkała osoba, którą kochał najbardziej.

    Po raz pierwszy przyjechał tu bez partnera, bez zaproszenia i spędził prawie bezsenną noc w oczekiwaniu na transport, ale wcale nie czuł zmęczenia. Było wręcz przeciwnie. Gdy zobaczył osobę, o której myślał przez całą ostatnią dobę, i przytulił ją, zdjęło to z niego całe znużenie podróżą. W porównaniu do tego, co właśnie czuł, było ono bez znaczenia.

    Tharn zadał sobie pytanie, na co właściwie tak uparcie czekał? Na to, że to Type pierwszy się odezwie, bo jeśli sam by to zrobił, to by przegrał? Oczywiście, że nie! Gdy tylko Type zadzwonił, to wystarczyło kilka słów i już był pokonany. Czy to prawda, że kto pierwszy zadzwoni, ten się poddaje? Takie myślenie było naprawdę irytujące, nudne, do bani i tylko pogarszało sprawę.

    Tharn nie dbał już zupełnie o to, kim był Faires i czego chciał. Kiedy stał przed ośrodkiem rodziców ukochanego, zaskoczony, że Type jest gotów przytulić go bez strachu w obecności ojca i przyjaciół, przeklinał swoją bezsensowną i zaborczą postawę, która prawie pozbawiła go osoby, bez której nie wyobrażał sobie życia.

 

***

    Kiedy otworzył oczy, zobaczył niknący w ciemnościach sufit, po czym odwrócił głowę, by spojrzeć na twarz śpiącego z nim ukochanego. Telefon pokazywał drugą w nocy, a skoro zasnął jeszcze przed dwudziestą pierwszą, w tej pobudce nie było nic dziwnego.

    Type zamierzał strajkować, ale było zbyt dużo do zrobienia, by odpuścić, więc chociaż mówił, co planuje zrobić z miłości, to pracował w B&B aż do zmroku. Kto by pomyślał, że ten, który miał tak rozległe plany, zaśnie, zanim Tharn skończy kąpiel. Kiedy mężczyzna wyszedł spod zimnego prysznica i zobaczył mocno śpiącego partnera, pomyślał, że to nic złego przytulić się do jego ciepłego ciała. A że sam był zmęczony, to zasnął prawie natychmiast.

    Rozbudzony po kilku godzinach, patrzył na przystojniaka leżącego obok, doskonale wiedząc, że on sam nie zdawał sobie sprawy z tego, jak bardzo jest atrakcyjny.

    Type, jestem nierozsądny, bo boję się, że ktoś mi ciebie zabierze.

    Chcąc poczuć, że znowu są blisko, owinął ramię wokół talii ukochanego, który był skulony obok niego, przechylił głowę i mocno się przytulił. Nie było w tym nic romantycznego. Type nawet trochę chrapał, ale dla Tharna, który nie mógł znieść samotnego życia, był to błogi moment powrotu do tego co najlepsze. Jego domem nie było mieszkanie, w którym mieszkał od lat.

    Moim domem jesteś ty.

    Gdyby Type się teraz obudził, nazwałby go pedałem, zaśmiał się serdecznie i głośno pocałował...

    Tharn delikatnie pocałował swojego prostolinijnego mężczyznę. Nie był taki jak Type, który zazwyczaj mówił wszystko wprost i szczerze, czasami nawet przesadzając, ale bez względu na to kochał go coraz bardziej i znów miał obsesję na jego punkcie.

    Romans... Nie wiedział, co go opętało, żeby to powiedzieć.

    Przepraszam i... dziękuję, że do mnie zadzwoniłeś...

    To ten telefon sprawił, że wszelkie przepychanki i próby przeczekania przestały cokolwiek znaczyć. Nawet jeśli na to zasłużył, nawet jeśli zostałby wyśmiany za to, że tu przyjechał, nawet jeśli nazwano by go mięczakiem, to nie było ważne. Nie obchodziło go to! Był pantoflarzem i po prostu kochał tego furiata, w którym zadurzył się już na pierwszym roku studiów i który wciąż był jadowity.

    Zapytam cię, gdy się obudzisz… Tharn uśmiechnął się lekko, szepcząc do ucha śpiącego Type’a. Jeśli to ja jestem powodem twojego pozostawania w Bangkoku… To jest dla mnie naprawdę ważne.

Było tyle rzeczy, o które chciał zapytać, porozmawiać, ale ta była najważniejsza. Myśląc o tym, Tharn znów zasnął z ciepłym ciałem ukochanego, którego nie widział od miesiąca, przytulonym do jego boku.

 

***

    Tak dobrze… Hmmm…

    Tharn nie był pewien, jak długo spał. Kiedy zdał sobie sprawę, że po jego ciele rozchodzi się fala gorąca, chciał wbić zęby w ramię osoby leżącej obok niego, jednak poczuł, że nikogo tam nie było. Za to jego plecy były mokre od potu, a pod pośladkami… Też było mokro???

    Niech to szlag!

    Oczy mężczyzny rozszerzyły się. Krzyknął zaskoczony, kiedy w końcu zdał sobie sprawę z tego, że ciepło i wilgoć rozchodzą się z najbardziej wrażliwej części jego ciała. Ściągnął z siebie kołdrę i zobaczył rozbójnika, który przyprawił go o gęsią skórkę.

    Hej, Tharn, miałeś spać. Przecież się nie wysypiasz.

    Co robisz?

    A nie widzisz?

    Type, którego głowa unosiła się i opadała między nogami partnera, uśmiechnął się do niego złośliwie, powtórnie pytając:

        – Naprawdę nie wiesz, co robię?

    Tharn próbował powstrzymać kochanka, ale ten powiedział z powagą:

    Musiałem sprawdzić samopoczucie mojego podopiecznego.

    Gdyby tylko na tym zakończył, nie byłoby problemu, ale on ujął w dłoń penisa Tharna i polizał go od podstawy aż do żołędzi, z dołu do góry, a potem znowu w dół, aż do jąder. Jego oczy z długimi, gęstymi rzęsami wpatrywały się w mężczyznę przez chwilę. Potem obserwował, jak jego członek robi się coraz twardszy.

    Hmmm, on jest raczej mój – stwierdził Tharn.

    – Ale to ja go używam. Spójrz, jest bardzo twardy. Po prostu wystarczy, że trochę go poliżę i staje się…

    Type!

    Tharn wręcz warczał, wymawiając imię partnera, który wcale nie poczuł się zniechęcony tym dźwiękiem. Wręcz przeciwnie, coraz intensywniej lizał dumnie sterczącego penisa kochanka, wyraźnie zadowolony z jego reakcji, gdy tymczasem druga strona westchnęła, skupiając się na jego ruchach.

    Musisz codziennie sypiać dłużej, podoba mi się twój zaspany głos.

    Type zachichotał, przesuwając palcem po coraz bardziej mokrym dowodzie skuteczności swoich działań, którego właściciel zacisnął zęby i powiedział:

    – Nie prowokuj mnie!

    – Ja? Wcale cię nie prowokowałem! Po prostu cię kocham.

    Type znowu przejął inicjatywę. Powiedział, co chciał, po czym opuścił głowę, pracując językiem i ustami i pochłaniając drżącego kutasa coraz głębiej i głębiej, aż prawie dotknął nim gardła.

    Lata praktyki sprawiły, że Type był naprawdę biegły i chyba nawet lepszy w seksie oralnym niż Tharn, który przyznawał, że gdy kochanek go pieścił, zazwyczaj czuł się, jakby miał umrzeć z rozkoszy. Type ciężko pracował, połykając chętnego penisa i umiejętnie głaszcząc dwie znajdujące się pod nim kule.

    Aaaaach! Oszaleję... Ty...

    Ja...? Czyli podoba ci się?

    Tharn chwycił głowę Type’a obiema rękami, gładząc ją w rytm ruchów partnera i czując, jak przyjemność pełznie przez całe jego ciało. W tym czasie Type, pozwalając, by Tharn siał spustoszenie w jego ustach, zsunął spodnie od piżamy, uniósł swój tyłek i wykonał ruch, jakby chciał wsunąć w niego palce.

    Poruszając wciąż głową i pracując językiem, wpatrywał się w Tharna. Gdy ten zobaczył nagie pośladki partnera i jego brązową, gładką skórę, chciał natychmiast go posmakować. Chciał wylizać go dokładnie, do środka i na zewnątrz, by po chwili móc sięgnąć i użyć sprzętu, który właśnie szykował do pracy jego facet.

    Type… Type… Dam ci może pracę ręczną?

    Tharn dyszał, Type ssał go jeszcze mocniej, a gdy kochanek delikatnie odsunął jego usta od swojego kutasa, Tiwat spojrzał na niego potępiająco, wycierając dłonią kącik ust.

    Ty draniu! Teraz prace ręczne? Ssałem twojego kutasa przez wiele godzin, zanim się obudziłeś! Wydobywanie nasienia wcale nie zajmuje mało czasu!

    Udawana wściekłość Type’a sprawiła, że Tharn zaśmiał się cicho, złapał go za ramię i pocałował.

    Tak, wiem...

    Potem wargi obu mężczyzn ponownie się ze sobą połączyły. Usta Type’a wciąż pachniały Tharnem, ale już po chwili ich połączony aromat rozprzestrzenił się po jego całym ciele. Niezwykłe pożądanie promieniowało z każdego pora jego skóry. Ciało partnera idealnie się w niego wpasowało, a kiedy ich zmieszana ślina spłynęła językiem w kierunku gardła, Type westchnął głęboko z radością.

    Znowu ten smak! Wreszcie…

    Słysząc te słowa, Tharn zrobił to, co Tiwat zawsze lubił najbardziej. Jego gorący język zawędrował głębiej, liżąc każdy zakamarek ust południowca. Jednocześnie mężczyzna przytrzymywał talię kochanka tak blisko, by ich penisy ocierały się o siebie. Pożądanie rosło z minuty na minutę, osiągając zupełnie nowy poziom.

    Jesteś naprawdę genialny! Tharn… Tharn… To było bardzo… Idealne! – Type powiedział to tak po prostu, otwarcie, po czym wyciągnął rękę, złapał ocierające się o siebie kutasy i zaczął się nimi bawić. Tharn chwycił i przytrzymał tyłek Type’a, ściskając go, jakby był uzależniony, i sprawiając, że mężczyzna przygryzł wargę.

    Ty draniu, nie przeciągaj już, nie mogę tego znieść!

    Jeśli mam tak nie ściskać, to chcesz, żebym uderzył?

    Słysząc to, Type ujął penisa partnera i nakierował go lekko na swoje wejście, mówiąc równocześnie:

    Będzie ciężko, bo minęło bardzo dużo czasu, odkąd mnie pieprzyłeś. Nie skrzywdź mnie.

    Gdyby ktoś powiedział, że Tharn ucieszy się jak dziecko z powodu czegoś tak błahego, przyznałby się do tego natychmiast. Gdy bowiem usłyszał, że nikt nie korzystał z tego konkretnego miejsca, jego serce wypełniło się radością, a potem… Jego palce rozpoczęły swoją własną wyprawę.

    Cholera, Tharn! – Type zaklął z bólu, mocno zamknął oczy i zacisnął zęby, a jego zachowanie tylko podkręciło Tharna.

    Naprawdę nic nie robiłeś.

    Chcesz, żebym cię walnął? Nie było nikogo, kto by mógł tam bywać, więc co miałem robić? Cholera jasna! Powiedziałem ci, że jestem przez to ciasny i nie możesz tam od razu wejść. Aaaach! Nie, nie rób tego! Nie, nie, nie, nie, nie!

    Tharn nachylił się i wyszeptał mu do ucha:

    A sam się nie dotykałeś?

    Szlag! Nie... Nie robię tego nigdy bez twojego wielkiego… Kurwa! Szlag!

    Type warknął, gdy palec Tharna wbił się w jego dziurkę, a on poczuł równocześnie ból i przyjemność. Tharn widział niepewną minę kochanka, ale nie mógł przestać poruszać dłonią. Nie chciał, żeby to się skończyło, więc wciąż delikatnie rozciągał mocno ściśnięte ścianki. Wnętrze Type’a robiło się gorące i mokre, jakby dawało mu prezent. Mężczyzna jęknął nisko i zmysłowo, a potem sam automatycznie rozłożył nogi.

    Masz tu jakiś lubrykant?

    Nie, nie wiem… Nie jestem gotowy…

    Type dyszał, próbując złapać powietrze, gdy Tharn nagle wyciągnął palec.

    Co robisz? Dlaczego go wyjąłeś?

    Kochanek, który jeszcze przed chwilą obawiał się wkładania w niego czegokolwiek, teraz zaczął głośno protestować, że jest zbyt pusty. Tharn odsunął się nagle, zostawiając partnera wspartego na kolanach, z tyłkiem wypiętym mocno i wysoko.

    Zrobię coś… Nie zniosę tego dłużej!

    Type usłyszał swój własny jęk zawodu. Wiedział, że jego wejście, choć spuchnięte, wciąż było zbyt ciasne, ale i tak chciał, by kochanek już w niego wszedł. Teraz! Natychmiast!

    Jednak nigdy wcześniej nie uprawiali seksu bez lubrykantu, a Tharn za nic nie zgodziłby się, by jego chłopak cierpiał lub został zraniony. Wyciągnął więc rękę, pogłaskał gładkie pośladki Type’a, a następnie zatopił między nimi głowę, wsadzając język w potrzebującą pomocy dziurkę partnera.

    Ach! Ach!

    W przeszłości Type nazwałby działania Tharna odrażającymi, ale teraz po prostu drżącymi dłońmi gniótł prześcieradło, z trudem łapiąc oddech. Mocno się wygiął i rozsunął nogi jak najszerzej, dzięki czemu ciepły i zwinny język Tharna coraz intensywniej lizał jego wejście, a potem zaczął powoli eksplorować ukryte wnętrze.

    Uch! Tharn… To jest takie dobre…

    Westchnienie odbiło się echem po pokoju. Tharn pracował językiem, poruszając się w wąskiej przestrzeni. Dla urozmaicenia gry wstępnej do języka dołączył palec i teraz już nic nie mogło go zatrzymać.

    Czy kiedy robię to w ten sposób, to boli?

    Spójrz na mnie. Co widzisz?

    Wygląda na to, że już nie boli – powiedział Tharn i wrócił do przerwanej na chwilę czynności.

    Och! Tharn! Tharn! Uch... Aaaaaaaaach!

    Kiedy wejście stało się na tyle elastyczne, że możliwe było włożenie trzeciego palca, Tharn zaczął pracować intensywniej, rozszerzając dostęp do niezdobytego wciąż terytorium.

    Piękna skóra Type’a była pokryta kropelkami potu, co dla oczu Tharna było bardzo seksowne, więc gdy jego palce wciąż pracowały, usta całowały znajomo pachnące ciało. Czuł ten wytęskniony, intensywny smak, który tak lubił, więc nieświadomie wzmógł nacisk, ssąc jeszcze mocniej, a jego palce mocniej wystukiwały rytm wewnątrz Type’a.

    Jestem gotowy rzekł niecierpliwie Tiwat. Aaaaach...

    Wyciągnął rękę, chwytając za nadgarstek Tharna, obrócił go i teraz znów znalazł się przed nim, trzymając się bardzo blisko.

    A więc, mój drogi Tharnie, może po prostu zostaniesz w tej pozycji?

    Oczy Type’a lśniły tak jasno, że Tharn prawie warknął. Złapał kochanka obiema rękami, mocno dociskając go do swojego twardego potwora, a potem… Powoli oparł się na nim jak dzikie zwierzę, które kładzie się przy upolowanej zdobyczy, zanim zacznie ją konsumować.

    Tak, hm… Ach! Type…

    Spójrz na siebie, Tharn, cały się trzęsiesz. Chyba dawno nie czułeś się aż tak podekscytowany.

    Tiwat ugryzł Tharna w ucho, potem przygryzł jego dolną wargę, przechylił lekko twarz i patrząc mu w oczy, powoli obniżył się, pozwalając, by olbrzymi kutas jego partnera wszedł w jego wnętrze. Gdy cały znalazł się w środku, Tharn omal nie oszalał, czując, jak wąskie wejście ściska go i pieści.

    Tym razem nigdzie się nie spieszysz, prawda?

    Oczywiście, że nie!

    Ostatnio obaj byli bardzo zajęci swoimi sprawami. Nie mając czasu do stracenia po pracy, już dawno nie kochali się w żaden ciekawy sposób. A teraz wydawało się, że wrócili do pierwszej nocy, kiedy uprawiali ze sobą seks. Jednak wtedy Type nie czuł tak intensywnej przyjemności jak teraz. Powoli unosił i opuszczał biodra, poruszając się delikatnie, podczas gdy Tharn leżał pod nim na plecach.

    – Widzę, że sprawdza się powiedzenie, że po walce pożądanie rośnie… Myślę, że jeszcze będzie bardzo zabawnie.

    Będzie lepiej, niż było kiedykolwiek wcześniej – powiedział Tharn i realizując obietnicę, chwycił obiema rękami za pośladki partnera, przyciskając je do siebie.

    Tharn! Co! Ach... Ach! Ach!

    Działania Tharna nakręcały Type’a. Ledwo zdążył przytrzymać się ręką, a już znajdował się pod swoim kochankiem, który penetrował jego wypięty tyłek mocno, szybko, ogniście – dokładnie tak, jak Type lubił najbardziej.

    Tharn… Pokój mojej mamy… jest po prawej, obok…

    Przypomniawszy sobie o tym, Type zacisnął zęby, a potem wydobyło się z niego tylko bardzo głośne westchnienie.

    Ach! Aaaaaa!

    Za każdym razem, gdy się kochali w mieszkaniu w Bangkoku, czuli, jak mocne i odporne jest ich łóżko. Natomiast tani, stary materac, który przez lata służył Type’owi jedynie jako wspomagacz snu, ugniatany i popychany żądzą dwóch silnych mężczyzn nie dawał sobie z tym rady. Każde kolejne pchnięcie pogarszało „cierpienie” łóżka, które dawało o tym znać coraz głośniej.

    Type zdawał sobie sprawę, że robią za dużo hałasu, ale nie zamierzał niczego przerywać. Zamiast tego spróbował ponownie przejąć inicjatywę, coraz mocniej wypychając biodra. Tharn wiedział, iż to sprawi, że za chwilę osiągnie szczyt swojej przyjemności. Starał się więc spowolnić kochanka, bo nie chciał, żeby to się tak szybko skończyło.

    Powoli, kochanie… Powoli…

    Type odchylił się do tyłu i znów ugryzł partnera w ucho, jęcząc rozkosznie, a Tharn chciał już tylko wtopić się w jego ciało na zawsze, by mieć pewność, że nigdy nie będą osobno. Po raz kolejny zmienił pozycję kochanka, by móc teraz patrzeć mu w oczy i całować jego usta bez ograniczeń.

    Obaj sapali i uderzali o siebie, dając z siebie wszystko.

    Podoba ci się? – zapytał Tharn.

    Jego wielki, gorący kutas rozpychał się powoli we wnętrzu Type’a, który zaśmiał się ochryple.

    Och! Tak! Kocham to. Jest doskonale!

    Tak zdecydowana odpowiedź sprawiła, że Tharn roześmiał się głośno i jeszcze mocniej przytulił Type’a. Obaj byli do siebie prawie przyklejeni, a tylko jedna część ciała wciąż wsuwała się i wysuwała powoli i mocno. Tharn pomyślał, że mógłby to robić przez całą noc.

    Tharn… Tharn, bo ja… chcę coś powiedzieć.

    Mów.

    Type uniósł ręce, mocno zagarniając szyję Tharna, i pochylił głowę. Z ustami tuż przy jego uchu, pomiędzy gorącymi jękami wydostającymi się z ich gardeł wyszeptał:

    Jedynym powodem, dla którego mieszkam w Bangkoku, jesteś ty!

    Te słowa sprawiły, że Tharn oniemiał. A zupełnie stracił oddech, gdy usłyszał dalszy ciąg:

    Powiedziałeś, że… musimy być razem. Później się zgodzę.

    Nawet jeśli Type powiedział to znienacka, Tharn nie zamierzał teraz o tym rozmawiać, ale jego serce to poczuło i nie pozwoliło, by te słowa przeszły bez echa.

    Przepraszam! Nie mogę się powstrzymać!

    Ach... Hej! Cholerny Tharn! Zwolnij! Uspokój się, draniu! Drań... To za bardzo boli... Niech cię cholera!

    Tharn zamierzał zrzucić winę za wszystko, co się za chwilę wydarzy, na Type’a, bo przecież wiadomo, że to wredni południowcy nie mają samokontroli, a to, co mówią i robią, niszczy też samokontrolę innych. Założył więc nogę Type’a na swoje ramię, wciąż ściskając jego talię, a jego kochanek prawie oszalał, próbując się rozluźnić i aż tak nie czuć tego wszystkiego, co z szaloną przyjemnością rozrywało jego ciało, udowadniając sercu, że każdy dreszcz to kolejny dowód na to, jak prawdziwe jest ich uczucie.

    I chociaż Type teraz jeszcze nie zgadzał się na małżeństwo, którego jego partner tak bardzo pragnął, to wiedział, że zrobi to w przyszłości.

    Tharn… Uuuuch! Ach! Ty… Wolniej, wolniej…

    Type z trudem łapał powietrze, ale Tharn nie przestawał. Jego ruchy stawały się coraz szybsze i gwałtowniejsze.

    Nagle Tiwat poczuł, że na twarz zaczęły mu spadać krople…

    Co to? Dlaczego płaczesz, bekso? Hej, hej… Ach! Aaa! Mówiłem ci, że gdy płaczesz, to sprawiasz, że jestem nieszczęśliwy!

    Gdy Tharn zrozumiał, że to jego łzy, opuścił głowę i próbował uśmiechnąć się do partnera, ale jego twarz wyrażała zdezorientowanie. A Type dotykał jego policzków, ścierał łzy i z całych sił przytulał go do siebie, obejmując za szyję, aż usłyszał:

    Z taką beksą jak ja… Zostań ze mną. Nigdy, nigdy mnie nie opuszczaj!

    I odpowiedział dobitnie:

    Dobrze!

    Tak pewna odpowiedź zadziałała lepiej niż afrodyzjak, zachęcając Tharna do pokazu fajerwerków. Jego penis coraz szybciej i mocniej panoszył się we wnętrzu Type’a, a ręka trzymała i stymulowała penisa partnera z całych sił, dostrajając się do jego ruchów. Zdyszane głosy, drżące coraz mocniej uda, dźwięk uderzających o siebie ciał.

    Ja… zaraz… Tharn…

    Ja też…

    Ochrypłe i ciężkie kulminacyjne jęki obu mężczyzn odbiły się od siebie w tym samym momencie. Dwa orgazmy jednocześnie rozsiały lepką spermę na silne, młode ciała.

 

***

    Tharn, ty nie wiesz o Fairesie? Myślałem, że dowiedziałeś się, zanim tu przyjechałeś.

    A co z nim?

    Type patrzył na człowieka, który przed chwilą prawie złamał mu kręgosłup, z wyrazem niedowierzania...

    Dałem Fairesowi lekcję! Techno ci nie powiedział?

    Nie. A co mu zrobiłeś? Tharn nadal nic nie rozumiał.

    Type westchnął i zaczął opowiadać swoją „bohaterską historię” i jej kontynuację. Podobno Faires odszukał Techno, by zapytać o osobę, która go przeleciała, i okazało się, że karma wraca. Co dajesz, to dostajesz...

    Przyjaciel Fairesa zrobił mu zdjęcia i zagroził, że jeśli nie zgodzi się dalej z nim sypiać, to je rozpowszechni. Więc szczeniak musiał ostatnio mocno ulegać swojemu kumplowi, przez co nie powinien mieć energii na nękanie Type’a.

    Tiwat był pewien, że Tharn o wszystkim wie i że to także był powód, przez który do niego przyjechał, rozumiejąc, że jego i tego dzieciaka naprawdę nic nie łączy.

    Nie, nie przyjechałem tutaj, bo zdobyłem jakieś dowody. Nie obchodziło mnie, o co w tym chodziło. Postanowiłem, że jeśli powiesz, że tego nie zrobiłeś, to ci uwierzę, a jeśli nazwiesz mnie głupią krową, to będę głupią krową, która ci wierzy.

    I jakie jeszcze słowa mógł powiedzieć Tharn, by Type kochał go całym sercem?

    Wal się, Tharn! Znowu robisz za mojego bohatera!

    Type nie mógł się powstrzymać od zerknięcia na partnera. Nic dziwnego. Jak mógł zapomnieć, że Tharn zawsze taki był?

    Więc poszedłeś dać mu nauczkę, bo mnie wkurzył?

    No cóż, zamierzałem dać mu nauczkę za ciebie. Bo najpierw chciałem mu odpuścić, ale skoro nie zostawił nas w spokoju, to musiałem skopać mu tyłek. I ku mojemu zdziwieniu wszyscy o tym wiedzieli oprócz ciebie. Schowałeś się w jakiejś niewidzialnej norze?

    Type myślał, że zły wilk podobny do Kengkla rozpowszechnił tę wiadomość, ale zapomniał, że Kla był zajęty naprawianiem tego, co wypomniał mu poinstruowany przez przyjaciela Techno.

    Tharn wciąż śmiał się z całej sytuacji, a potem powiedział:

    Zakładam więc, że uważasz mnie za osobę, która jest dla ciebie bardzo ważna?

    Tak, jesteś bardzo ważny.

    Type nie obraził się za żarty, po prostu przekrzywił zabawnie głowę, pozwalając, by radość partnera z tego, co usłyszał, była jeszcze większa. Zrobił to dla niego, a następnie wypędził go z pokoju i zszedł na dół trochę przestraszony, że wszyscy już dawno wstali.

    Tato, gdzie mama?

    Wyszła wcześnie rano pracować, bo jakiś niewdzięczny dzieciak nie chciał zejść, żeby pomóc.

    Senior siedział z rękami założonymi na piersi, oglądając telewizję. Spojrzał na syna tak, jakby mieli się nawzajem zjeść, bo jak zwykle nie był zadowolony z obecności Tharna. Nic dziwnego. Zeszłej nocy zrobili taką „awanturę”, że można było przypuszczać, iż mieli zamiar zburzyć dom. To była lekka przesada… Ale skoro i tak wszyscy już o tym wiedzieli, to zamierzali teraz udawać głupich.

    Type zmienił ton, wskazał na Tharna i powiedział do ojca:

    No serio? To chłopak twojego syna już od lat. Kiedy przyzwyczaisz się do jego istnienia?

    Nigdy się do tego nie przyzwyczaję! Nigdy! Mężczyzna podniósł swoją laskę i wskazał nią Tharna. Nie podoba mi się jego twarz! Type, spójrz na tę dziewczynę! Taką osobę chcę mieć na synową, a nie tego fałszywego obcokrajowca!

    Ojciec Type’a wyciągnął drugą rękę i wskazał nią na telewizor. Właśnie puszczali reklamę kremu. A twarz z reklamy? Wyglądała znajomo. Tak znajomo, że Type nie wytrzymał, spojrzał na swojego partnera, a potem parsknął głośnym śmiechem.

    Draniu, z czego się śmiejesz?

    Hahaha! Tharn, nie mogę… Hahaha! Wytłumacz to mojemu ojcu.

    Type aż popłakał się ze śmiechu. Otarł łzy i poklepał po plecach młodego mężczyznę stojącego obok niego. Tharn milczał przez długi czas, po czym odwrócił się w stronę swojego teścia (wciąż broniącego się przed tym tytułem) i zaśmiał się grzecznie, próbując nie wybuchnąć głośnym chichotem.

    Co tam, fałszywy jankesie? Powiedz mi, co się dzieje! Ton ojca Type’a nie był miły.

    Tharn wskazał na telewizor, który skończył wyświetlać reklamy i piękna celebrytka zniknęła już z ekranu. Przystojny młody mężczyzna uśmiechnął się i zapytał:

    Ta gwiazda, która miałaby być żoną Type’a, to Thanya Kirigun?

    Mężczyzna przytaknął, a jego syn był zaskoczony, że ojciec rozróżnia celebrytów. Pewnie to przez ranę na nodze i godziny spędzane na oglądaniu telewizji.

    Więc… Thanya… jest moją siostrą.

    Sios…? Thanya???

    Och, tato, dobrze słyszałeś. To jest młodsza siostra Tharna. Chcesz zobaczyć zdjęcie dwójki rodzeństwa razem? Hahahahahahaha! No co? Twój syn znalazł sobie chłopaka wyglądającego jak gwiazda, którą dla niego wybrałeś. Nie wierzysz mi? To spójrz jeszcze raz – powiedział Type i uszczypnął Tharna w policzek, a ojciec, próbując równocześnie wstać i złapać się za głowę, prawie spadł z krzesła.

    Co? Ona jest twoją siostrą?!

    Tak, to moja rodzona siostra. Przywiozę ją tu kiedyś w odwiedziny.

    ...

    Mężczyzna był naprawdę zaskoczony.

    Zadowolony chłopak skinął do swojego ukochanego głową, by wyszli przed dom, gdzie natychmiast usiadł na schodach i znowu wybuchnął śmiechem. Nie przestawało go bawić wspomnienie miny i zachowania rodziciela.

    Za bardzo cię to bawi. Kiedy przestaniesz się śmiać?

    Type potrząsnął głową, widząc, że Tharn też nie może się powstrzymać. Kto by pomyślał, że idealna synowa jego ojca będzie wyglądać jak ktoś, kto jest tuż obok.

    Na dobre wyszło, że ja i moja siostra jesteśmy bardziej podobni do naszego ojca.

    Tak! Ale musimy odłożyć na chwilę temat księżniczki na bok, bo wiesz… Nie zostaniesz w moim domu za darmo. Ciekawe, czy mistrz Tharn jest w stanie zapracować na swój pobyt? zapytał Type z uśmiechem.

    Poza gotowaniem mogę robić wszystko.

    Usłyszawszy jego odpowiedź, Type przysunął się i dmuchnął mu w ucho.

    Zgoda, zamierzam cię dziś za to dobrze traktować.

    Tiwat, który zazwyczaj nie był zbyt zabawny, dziś śmiał się cały czas, a jego słowa rozgrzewały serce Tharna. Patrząc na niego, Type w głębi duszy szczerze przeprosił swojego ojca:

    Tato, przepraszam, ale ten twój niewdzięczny syn prawdopodobnie nigdy nie będzie mógł dać ci wnuka, bo całe jego serce... Nigdy nie opuszczę tego człowieka. Wygląda prawie jak Thanya, więc będziesz musiał się zadowolić nim jako synową.



Tłumaczenie: Baka

Korekta: Juli.Ann & paszyma



Poprzedni 👈             👉 Następny

 

Komentarze

  1. Nieuchronnie zbliżamy się do końca. Będę wracać....

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty