SE [Tom 3] – Rozdział 15.14


 

Yellow

 

    Chciwy wujek miał ognisty temperament i w żaden sposób nie można było się z nim dogadać. Mówiąc wprost, był wrogiem niemal wszystkich i nawet dziadek go nie lubił. Wkrótce więc temat nieboszczyka zmienił się w przechwalanie się potomstwem. Ten dzieciak był niesamowity, a tamten jeszcze lepszy. Trójka dzieci seniora rodu zaprezentowała swoje dzieci, uważnie obserwując, które z nich spadnie z drabiny. Wśród tej gawiedzi nie zabrakło matki Jaeyounga, która wykazała się niecierpliwością.

    – Mój syn jest bardzo inteligentny, wygląda jak jego dziadek. Zapisałam go do klasy dla uzdolnionych dzieci i zajął nawet pierwsze miejsce.

    – No tak. Jak to dziecko ma tak właściwie na imię?

    – Seungmin. Jesteś taki wredny. Najwyższy czas, żebyś je zapamiętał, prawda?

    Dziadek kładł nacisk na rodzinę, hołdował lojalności i wierzył w patriarchat. Dlatego też swoje córki traktował jak outsiderki i nie był zainteresowany pogłębianiem więzi z kimś, kto nie nosił nazwiska Shin.

    – Young, kiedy zamierzasz studiować za granicą?

    Jedynym wyjątkiem był dla niego Jang Jaeyoung, syn jego najmłodszej, rozwiedzionej córki. Dziadek uwielbiał go już od jego najmłodszych lat, głównie dlatego, że chłopiec odziedziczył po nim wybitną urodę. Po tym, jak matka wnuka ponownie wyszła za mąż i życie Jaeyounga stało się bardzo trudne, dziadek wychowywał go we własnym domu, dzięki czemu ich więź się pogłębiła.

    – W lipcu – udzielił odpowiedzi projektant.

    – Och! Zostało niewiele czasu. Co mam zrobić, jeśli zatęsknię za moim chłopcem, gdy wyjedzie do Ameryki?

    Tu i ówdzie dało się słyszeć kilka nieprzyjemnych kaszlnięć w reakcji na otwarte okazywanie mu uczuć przez dziadka. Chwilę później posypała się lawina nieszczerych komplementów. Członkowie rodziny wygłaszali bzdury w stylu, że naprawdę chcą częściej widywać Jaeyounga, że nie mogą doczekać się ukończenia przez niego uczelni i – jakby tego nie było dosyć – ktoś palnął, że młody człowiek poradzi sobie wszędzie, dokądkolwiek by nie pojechał.

    Jednak gdy tylko senior rodu opuścił salę, nastrój przy stole natychmiast diametralnie się zmienił.

    – Czym się teraz zajmujesz? – zapytała ciotka, krzyżując nogi.

    No tak… Mąż lekarz, córka lekarz, zięć lekarz, obiecująca kariera syna. Wszyscy jak jeden mąż próżni i aroganccy.

    Jego kuzynka – od stóp do głów spowita luksusowymi ciuchami i akcesoriami od najsłynniejszych projektantów – nie omieszkała dodać:

    – Nie mówiłeś, że w zeszłym semestrze byłeś seniorem. Nie powinieneś mieć już dyplomu?

    – Mam coś do zaliczenia, więc robię teraz ostatni semestr.

    Twarz jego matki nieznacznie się wykrzywiła. Nalegała przecież, by trzymali to w tajemnicy. Jaeyoung potrafił – co prawda – wiarygodnie kłamać, ale nie czuł takiej potrzeby.

    – Więc nadal jesteś studentem? Nasz Joohyuk zdążył już zrobić dyplom – powiedział jego wujek, mlasnąwszy językiem.

    Nie był to jakiś nadzwyczajny atak. Jaeyoung zdążył się już do tego przyzwyczaić, więc tego typu przytyki już nie robiły na nim wrażenia.

    – Joohyuk wciąż byłby jeszcze na studiach, gdyby w ich trakcie również odbywał służbę wojskową.

    – Och! Kto w dzisiejszych czasach tak szybko wstępuje do wojska? – wtrąciła się ciotka.

    Jaeyoung uśmiechnął się jedynie i odpowiedział:

    – Myślę, że jest więcej ludzi w wieku 20 lat, którzy służą w wojsku, niż tych, którzy zachorowali na gruźlicę. Dziadek bardzo się martwił, czy po przejściu tej choroby Eunsong będzie w stanie pracować.

    Przy stole zapadła cisza. Jego ciotki nie mogły mu się odgryźć, bo było wiadomo, że konserwatywny dziadek nie był zachwycony, kiedy jego wnuki nie służyły w wojsku.

    – Jaeyoung, a co poza tym? Nadal rysujesz kreskówki na ścianach? – Tym razem dokopał mu wujek.

    Alkoholik i brzydal z wrednym charakterem i porywczym temperamentem. Kiedyś bez powodzenia parał się jakimś biznesem, natomiast teraz zarabiał na życie jako sprzedawca telefonów komórkowych w jednej z firm założonych przez dziadka.

    Jaeyoung odwrócił się do niego i odparł:

    – Mówisz o graffiti? Tak, to hobby, którym często się zajmuję.

    – Kiedy skończysz studia, będą płacić ci za rysowanie obrazków, prawda? Spróbuj narysować moją twarz. Przyda ci się trochę kieszonkowego. – Mężczyzna wyciągnął z kieszeni długopis i rzucił go na stół przed Jaeyoungiem, który bez mrugnięcia okiem odparł:

    – Wujku, spróbuj może sprzedać mi telefon. Nadszedł czas na zmianę. Zdecyduję, czy kupić od ciebie nowy, czy nie.

    Jego kuzyni chwycili ojca za ramię, by go powstrzymać. Wujek poprzestał więc na przekleństwach i nazwaniu go niegrzecznym bachorem. Ciotka skomentowała, że to dlatego, że był spokrewniony z Jangami. Jego matka zbladła ze złości, ale ciotka przewyższała ją pod każdym względem, zarówno wieku, bogactwa, jak i statusu społecznego, więc rodzicielka zazwyczaj podczas ich rzadkich spotkań nie miała zbyt wiele do powiedzenia.

    Po powrocie dziadka naburmuszony wujek szeroko się uśmiechnął, błyskając przy tym złotymi zębami. Jaeyoung poczuł, że to wszystko jest przecież nieistotne, odłożył więc łyżkę i cicho się zaśmiał. Kiedy był młodszy, nie wiedział, jak zachować się pośród tej bandy snobów. Ale teraz, mimo że nadal byli irytujący, miał wrażenie, że dało się to znieść.

    – Ojcze, zagrajmy kiedyś. W zeszłym miesiącu byłem w Australii i widziałem doskonałe pole golfowe.

    – Hahaha! Lubię Australię.

    Powodem, dla którego Jaeyoung nadal uczestniczył w spotkaniach rodzinnych, był jego dziadek. Był on odnoszącym sukcesy biznesmenem z wysoką samooceną i zdolnościami przywódczymi. Senior rodu zawsze nosił garnitur, dokądkolwiek by się nie udał. Był stylowym mężczyzną i romantykiem, który ślubował, że nie ożeni się ponownie ani nie będzie chodził na randki, odkąd pięć lat temu stracił swoją żonę.

    Jednak dziadek niezmiennie podkreślał, że zawsze należy chronić swoją rodzinę. Kiedy Jaeyoung został ukarany dyscyplinarnie za pobicie starszego ucznia w gimnazjum czy złapany, gdy przyprowadzał na noc swoją dziewczynę, będąc jeszcze w liceum, jego dziadek po prostu to wyśmiał, twierdząc, że chłopak ma prawo to robić. Nawet gdy wnuczek na cały miesiąc uciekł z domu, buntując się przeciwko dziadkowi, senior pozwolił mu na to, argumentując, że to dobry czas, by potajemnie nauczyć się palić i pić. Nawet gdy zaczął studiować na Wydziale Projektowania, zamiast poświęcić się zarządzaniu, dziadek uszanował jego decyzję.

    Jednak Jaeyoung po raz pierwszy w życiu dostał lanie w dniu, w którym obwieścił, że zamierza zerwać więzi z rodziną. Został wyrzucony z domu w dniu, w którym nie wziął udziału w rodzinnym wydarzeniu, i pobity kijem golfowym w dniu, w którym nazwał swojego wujka sukinsynem.

    Jego dziadek był najbardziej troskliwym i miłym, a równocześnie najbardziej przerażającym człowiekiem, jakiego Jaeyoung znał. To od niego nauczył się zarówno wolności, jak i posłuszeństwa. Ponieważ nie sposób było dziadka zmienić, jedyne, co mu pozostało, to się podporządkować.

    Po zakończeniu rodzinnego spotkania wyczerpany nim młody mężczyzna wrócił do swojego pokoju i natychmiast padł na łóżko. Ilekroć brał udział w takim spędzie, zawsze czuł się wyzuty z energii, ale dzisiaj było jeszcze gorzej. Dokładnie wiedział dlaczego. Ledwo zdjął okulary i położył się na brzuchu, włożył dłoń do kieszeni i wyłowił wyciszony telefon. Na ekranie widać było wiele nieodebranych połączeń od nieistotnych ludzi, ale żadnej próby kontaktu od tego, który był mu najbardziej potrzebny.

    Tak bardzo za tobą tęsknię.

    Może to dlatego, że widywali się niemal codziennie. Wystarczył jeden dzień bez Sangwoo, a on miał już coś w rodzaju objawów odstawienia. Nie było to nic wielkiego, ale nie mógł tego znieść. Był ciekaw, co Sangwoo porabia, czy był na wykładach i czy zjadł dobry posiłek. Jaeyoung zadzwonił do niego po tym, jak przez chwilę wpatrywał się w cztery litery jego ostatniej wiadomości.

    Pip… pip… pip… pip…

    Odbierz, proszę.

    Głupi telefon nie pozwolił mu usłyszeć głosu, na który tak czekał, więc projektant zadzwonił ponownie.

    Pip… pip… pip… pip…

    Co ty, do cholery, robisz?

    Jaeyoung poczuł się zirytowany. Nie, to była raczej desperacja. Nie wiedział dlaczego, ale chciał natychmiast usłyszeć ten konkretny głos. Rozłączył się i po raz kolejny wybrał numer, zanim połączył się z pocztą głosową.

    Witaj, kochanie.

    Przy siódmej czy ósmej próbie połączenie zostało wreszcie odebrane. Jaeyoung zamknął oczy i przeciągle westchnął.

    – O co chodzi? Co?

    To skuteczne – pomyślał. Irytacja i zmęczenie, które przed chwilą odczuwał, zniknęły, gdy tylko usłyszał głos Sangwoo.

    – Jesteś w domu pogrzebowym?

    – Nie.

    – Mówiłeś, że jedziesz na pogrzeb.

    Kondolencje były spóźnione. Miał pomóc w kostnicy, ale dopiero jutro lub pojutrze. Gdyby tak pozostało, Sangwoo nic więcej by nie powiedział i pewnie od razu by się rozłączył. Jaeyoung nie chciał jeszcze kończyć, więc zmusił się do rozmowy.

    – Gdzie jesteś?

    – W domu.

    – Co porabiałeś?

    – Cóż... To i tamto. Grałem w gry, myłem zęby…

    – A wcześniej?

    – Kodowałem w studiu.

    – Sam?

    – Tak.

    Jego odpowiedź była zbyt krótka. Jaeyoung chciał dłużej słuchać jego głosu.

    – Dlaczego poszedłeś do studia, kiedy mnie tam nie było?

    – Przyzwyczaiłem się pracować tam nad grą.

    – …

    – …

    Jaeyoung pomyślał, że dzisiaj nienawidził tej ciszy.

    – Sangwoo.

    – Tak?

    – Sangwoo.

    – Co?

    – Sangwoo.

    – Chyba w końcu zwariowałeś.

    Z ust Jaeyounga wymknął się chichot, ale nie nienawidził mężczyzny, który nie miał wystarczająco dużo rozsądku, by nie nazywać go szalonym. Czuł się dziwnie, słysząc jego lekko drżący głos. Obecnie bez względu na to, czego Sangwoo by nie zrobił, nie był w stanie go nienawidzić. Projektant uśmiechnął się i jak zwykle postanowił zażartować.

    – Co masz na sobie?

 


Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: paszyma

    


Poprzedni  👈              👉 Następny

Komentarze

  1. 💛❤️💙💜💚 spotkanie sangwoo i rodziny jaeyounga byłoby epickie!! Nasz mały sangwoo swoją osobowością zafundowałby im wstrząsające doświadczenia 🤩 a jaeuoung siedziałby z idiotycznym uśmiechem szczęśliwy że jego kochanie jest obok ...
    Miło że poznajemy historię jaeyounga, jego dylematy o wyjeździe mają nowe znaczenie a historia szerszy kontekst

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O cholera, nie bawiłby się w dyplomację i nie dał ponieść emocjom. Rzeczowo by im obwieścił, co z nich za banda snobów i chciwych palantow. 😂

      Usuń
    2. I nie rozumiałby ich oburzenia, bo przecież to prawda!!💚❤️💙💜 Byłoby genialne... I myślę że dziadek by go polubił 😏

      Usuń
    3. Dziadek stłukłby go na kwaśne jabłko, tak jak Jaeyounga, za brak szacunku dla rodziny 😅 Aczkolwiek jeśli nie użyłby słowa „sukinsyn”, tylko mówiłby rzeczowo, to kto wie… Zresztą na wszystko przyjdzie czas, hahaha…

      Usuń
    4. ależ sangwoo jest bardzo grzeczny, mówi formalnie i jest dobrze wychowany więc nie powiedziałby sukinsyn, może drań ewentualnie jakby się zdenerwował, aczkolwiek tylko jaeuoung posiada zdolności do wyprowadzania go z równowagi:D a dziadek świetnie by się bawił, sangwoo nie dałby im się zastraszyć ;) też jestem ciekawa spotkania ze szwagrem, ale grzecznie poczekam ^^

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty