SE [Tom 3] – Rozdział 15.15

 



Yellow

 

    – Piżamę.

    – Poczułem się podekscytowany, gdy tylko wyobraziłem sobie, jak grasz w gry w piżamie.

    – Więc zrób to.

    – Ty to zrób. I pozwól mi usłyszeć twój seksowny głos.

    – Jak?

    – Jeśli będziesz jęczał, bawiąc się nim dłońmi… Myślę, że mógłbym się stąd zmyć.

    Zakłopotany Sangwoo przez chwilę nic nie mówił.  

    – Nie chcę o tym rozmawiać.

    – Dlaczego?

    – Właśnie to zrobiłem, więc nic już nie wytryśnie.

    Tego Jaeyoung w żadnej mierze się nie spodziewał, mimowolnie więc się roześmiał, zapominając o swoim zmęczeniu. Jakiś czas później rozmówca zwrócił mu uwagę, że nie wypada śmiać się ze zjawiska fizjologicznego.

    – Zrobiłeś to, patrząc na moje zdjęcie?

    – Co?

    – Jestem zazdrosny, do cholery! O kim myślałeś?

    – Przestań się ze mną droczyć.

    – Pytam całkiem serio. Na które zdjęcie patrzyłeś?

    – …

    – Pośpiesz się.

    – Ja... Nie... Jestem taki zawstydzony. Mogę się rozłączyć?

    – Nie ma mowy.

    Zamiast tego Jaeyoung kazał mu opowiedzieć, czym się dziś zajmował. Leżąc z zamkniętymi oczami na łóżku, słuchał jego głosu, żałując, że nie istnieje program, który czytałby teksty głosem Sangwoo. Mógłby całymi wieczorami się temu przysłuchiwać, a przy okazji zawsze byłby doskonale poinformowany.

    Czuł się tak dobrze… Czy to nie dlatego, że słyszał tylko głos, nie rozumiejąc treści? Jaeyoung zakopał się pod kocem, nie ściągając nawet ubrania.

    – Słuchasz?

    – Tak.

    – Wiesz, że nasza rozmowa trwa już ponad 50 minut?

    – Nie.

    – Ostatnio czas rozmów telefonicznych niesamowicie się wydłuża. Zgodnie z tym wzorcem istnieje duże prawdopodobieństwo, że po piątym połączeniu potrwa ponad trzy godziny.

    – Więc... Ale to chyba nie tak, że nam nie wolno... Co?

    – Nie lepiej byłoby się spotkać?

    – Zgadza się.

    – Śpisz?

    – Nie. A ty?

    – Myślę, że jesteś śpiący. Po prostu zakończ rozmowę i odpocznij.

    – Nie rozłączaj się... Pozwól mi posłuchać twojego głosu.

    – Dlaczego?

    – Po prostu...

    – Rozłączam się.

    Sangwoo powiedział te słowa, ale nie odłożył słuchawki. Wyglądało na to, że zaakceptował marudzenie Jaeyounga. W którymś momencie ich rozmowy sunbae, nie wyłączając światła, odpłynął w sen, nie mając nawet pojęcia, kiedy to się stało.  

 

    W

    Następnego dnia od rana do wieczora Jaeyoung zajęty był przyjmowaniem kondolencji. Mimo że dom pogrzebowy znajdował się daleko od Seulu, żałobnicy wciąż napływali. Był jego siostrzeńcem, ale w głębi serca wcale nie żałował, że człowiek, którego nienawidził, zmarł i Jaeyoung nigdy więcej go nie zobaczy.

    Wieczorem rodzina w nędznym nastroju zasiadła do kolacji. Zadzwonił do niego dziadek, z którym niespełna pół godziny rozmawiał, dopóki niebo niemal całkowicie nie pociemniało. I dokładnie wtedy zadzwonił do niego Jang Jaehong.

    – Gdzie jesteś? Jestem prawie przed hotelem.

    – Przyjechałeś?

    – Nie miałem nic do roboty.

    – Nie zamierzasz najpierw złożyć kondolencji?

    – Zrobię to jutro. Z samego rana zobaczę się z dziadkiem. Będzie o wiele mniej kłopotliwie, jeśli pójdę z tobą i mamą.

    Jaeyoung pomyślał, że w gruncie rzeczy nie będzie stanowiło to najmniejszej różnicy. Krewni go nienawidzili, ale trzymali się w ryzach ze względu na dziadka, bo w porównaniu do Jaehonga Jaeyoung należał do elity*. Otwarcie natomiast ignorowali Jaehonga, który dorastał ze swoim ojcem. Nawet nie uznawali go za członka rodziny.

    (* w koreańskim oryginale użyto słowa „yangban”. W czasach dynastii Joseon (1392-1910) społeczeństwem rządziła, obok króla, klasa mężczyzn znana jako yangban. Jako klasa elitarna, yangban cieszyli się wieloma przywilejami i aktywnie starali się zachować czystość i ekskluzywność swojej grupy - na przykład poprzez małżeństwa tylko między członkami klasy yangban).

    – Jesteś przed hotelem, tak? Zdaje się, że cię widzę.

    Niemal natychmiast po zakończeniu rozmowy tuż przed Jaeyoungiem zatrzymała się taksówka, z której wysiadł jego brat bliźniak.

    Czuję się źle, kiedy cię widzę – pomyślał, zaciągając się dymem papierosowym.

    Obaj mężczyźni byli tego samego wzrostu, mieli identyczny wygląd i głos. Kiedy Jaeyoung był mały, nie mógł znieść, że istnieje ktoś taki sam jak on, więc chłopcy często się kłócili. Aczkolwiek byli podobni tylko zewnętrznie, bo wewnątrz istniała między nimi ogromna różnica. Wszystko mieli zupełnie inne – zarówno osobowość, jak i hobby, wyczucie mody, sposób wysławiania się, a nawet mimikę.

    – Dawno się nie widzieliśmy, Jang Jaeyoung – powiedział sztywno jego brat, podchodząc bliżej. Miał na sobie czarny garnitur i był pod krawatem. Ubranie doskonale na nim leżało, a Jaehong sprawiał wrażenie poważnego i surowego. Jego zaczesane z przedziałkiem włosy były zbyt tłuste jak na gust Jaeyounga, a akcesoria i buty, które tamten uważał zapewne za klasyczne, wyglądały staromodnie. Kto w ogóle nosił coś takiego w wieku dwudziestu kilku lat?

    – Wszystko dobrze? – zapytał nowo przybyły.

    Wydmuchnąwszy dym papierosowy w drugą stronę, Jaeyoung udzielił mu odpowiedzi:

    – Zawsze taki sam bajzel.

    – Komu przypadnie stanowisko w zarządzie?

    – Gówno mnie to obchodzi.

    Po studiach w Europie jego bliźniak zaczął pracować w świecie finansów. Był cholernie ambitny i przesadnie zainteresowany sukcesem społecznym. Tak więc, mimo że nim pogardzano, zawsze bezczelnie pojawiał się na rodzinnych spotkaniach. Jaeyoung ze zmarszczonym czołem dorzucił:

    – Dlaczego się zjawiłeś? To żałosne.

    – Jestem na urlopie. Akurat mam czas i muszę wiedzieć, co się dzieje – odpowiedział, jakby był to jakiś nieistotny drobiazg.

    Oni naprawdę byli kompletnie różni, jedynie na zewnątrz wyglądali tak samo. Po dłuższej przerwie Jaehong przerwał ciszę:

    – Co tam u ciebie? Musiałeś już pewnie skończyć studia.

    – Nic takiego... Jeszcze ich nie skończyłem. To nie twoja sprawa – oznajmił bez ogródek projektant.

    Nie byli przecież ze sobą blisko. Choć mieszkali w tym samym domu do 12. roku życia, to jednak ze względu na ich różne osobowości nigdy się ze sobą nie bawili. Podczas gdy Jaeyoung bazgrał po ścianach, Jaehong czytał książki. Nawet jeśli uczyli się tego samego języka obcego, Jaeyoung wykazywał talent do mówienia, a jego bliźniak lepiej czytał. Gdy ten pierwszy wdawał się w bójki w pobliskiej alejce, Jaehong był wzorowo zachowującym się uczniem. Nawet jeśli miał swój sekret.

    – Gdzie śpisz? Jeśli twój pokój jest przestronny, pozwól mi z tobą spać.

    – Pierdol się, weź sobie własny.

    – Miło byłoby spać razem po długim czasie.

    Jaeyoung rzucił papierosa na ziemię i zgniótł go podeszwą, czując, że nie warto nawet przeklinać. Widząc jego minę, Jaehong dodał:

    – To żart, żart…

    Dokładnie wtedy w kieszeni Jaeyounga zadzwonił telefon. Z irytacją wyjął komórkę, zastanawiając się, kto do niego dzwoni. Nagle jego twarz stała się pusta, gdy spojrzał na ekran.

    [Połączenie z… Babe!]

     Jaeyoung – zupełnie nieświadomie – stuknął w ikonę odbioru i natychmiast przyłożył urządzenie do ucha. Omal nie wykrzyknął jego imienia, ale na szczęście w porę udało mu się powstrzymać. Jaehong natomiast z szaloną uwagą mu się przyglądał.

    – Hyung.

    Projektant pospiesznie zmniejszył głośność, mając wrażenie, że głos wydobywający się z słuchawki brzmi wyjątkowo donośnie. Jego oczy spotkały się z oczami bliźniaka, więc Jaeyoung przeszedł obok niego i skierował się na tyły budynku. Sprawdziwszy, czy nikogo nie ma w pobliżu, ponownie przyłożył telefon do ucha.

    – Tak, hm?

    Kołatanie serca.

    Ledwo co odebrał telefon, a jego serce natychmiast szaleńczo przyspieszyło.

    – Wyłapałem dziś poważny błąd i udało mi się go przetestować…

    Sangwoo lekko podekscytowanym głosem chwalił się swoimi osiągnięciami. Bla bla bla… niezrozumiałe słowa wlewały się do ucha Jaeyounga, który nie zamierzał mu przerywać. Wystarczyło, że słuchał brzmienia jego głosu.

     – Dzięki temu wydajność znacznie się poprawiła. Jeśli pojutrze wrócisz, pobiorę grę na telefon i pokażę ci postępy.

    – Naprawdę? Dobra robota.

    – Tak. Szczerze mówiąc, kończy mi się czas, więc nie jestem pewien, czy uda mi się w terminie ukończyć tryb nieskończony i inne funkcje. Trochę się tym martwię.

    – Możesz to pominąć i wypuścić na rynek.

    – Chcę skończyć wszystko.

    – Pomyślimy o tym razem pojutrze.

    – To była tylko wymówka…

    Jaeyoung zamknął oczy i oparł się o ścianę.

    Przykro mi Sangwoo, ale nie jestem teraz zainteresowany grą. Chcę tylko posłuchać twojego głosu.

    Ostatnio był zbyt zmęczony, ostry i cyniczny.

    – Co masz na myśli?

    Sangwoo milczał, a po chwili projektant usłyszał:

    – Możesz przetestować to później sam, chciałem po prostu do ciebie zadzwonić.

    – …

    Serce Jaeyounga, zamrożone z powodu przebywania wśród ludzi, których nie lubił, w jednej chwili się roztopiło. Choo Sangwoo miał talent do wstrząsania sercami, nawet bez ukrytych motywów. Może to dlatego Jaeyoung posunął się o wiele dalej, niż początkowo planował…

    – Słuchasz mnie?

    – Tak.

    Co powiedziałby dziadek, gdyby się dowiedział, że jego wnuk spotyka się z facetem? Czy poleciałaby w jego kierunku popielniczka, czy raczej zamknęliby go w szpitalu psychiatrycznym? Może by to wyśmiał i kazał mu przestać po tym, jak się trochę zabawi?

    Nie przekraczaj linii!

    Linia…

    – Przepraszam, że zadzwoniłem. Pewnie jesteś zajęty, sunbae – powiedział nieoczekiwanie informatyk.

    W przeciwieństwie do niego Jaeyoung był dobry w przepraszaniu, nawet jeśli nie zrobił nic złego. Teraz się zastanawiał, czy to dlatego Sangwoo bezczelnie wziął w posiadanie wszystkie jego myśli. Czyżby powodem był fakt, że hoobae odmówił w kafejce internetowej przeprosin, na które nalegał sunbae?

    – Nie, nie jestem zajęty.

    – Po wczorajszym telefonie pomyślałem… – Sangwoo na chwilę przerwał. – Więc… Chciałem ci powiedzieć, żebyś nie był taki smutny.

    Czy on naprawdę pomyślał, że jestem smutny z powodu pogrzebu? Jego myśli były – jak zresztą często – jednowymiarowe. Zupełnie niesłusznie.

    Jednak otwarcie okazywana przez Sangwoo troska należała do rzadkości i była bardzo cenna. Czując, jak uśmiech rozlewa mu się na całej twarzy, Jaeyoung odparł:

    – To dlatego, że jestem zestresowany. Kiedy przebywam w gronie rodziny, często mi się to zdarza.

    – Ktoś cię szykanuje?

    – Cóż...

    – Kto taki?

    – Co byś zrobił, gdybyś wiedział?

    Jego uśmiech stał się jeszcze bardziej promienny. To był dopiero drugi dzień, odkąd opuścił Seul.

    Ale Jaeyoung jak szalony tęsknił za Sangwoo.



Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: paszyma

    


Poprzedni  👈              👉 Następny

Komentarze

  1. Dziękuję za niespodziankę

    OdpowiedzUsuń
  2. 💜💚💙❤️💛 linia... Dawno została przekroczona i to z obu stron 😍 sangwoo tęskni i troszczy się o jaeyounga nawet jeśli sam do końca tego nie rozumie... A jaeyoung tak cudownie się rozmaśla nad swoim słodziak iem

    OdpowiedzUsuń
  3. Projektant wpadł nam jak śliwka w kompot 🙈 Ale i informatyk po malutku się otwiera 🥹 wyczekiwań kolejnego rozdziału 😍

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty