SE [Tom 3] – Rozdział 15.16



Yellow

 

    – Wiem. Byłem arogancki, prawda? Rozłączam się.

    – Poczekaj chwilę. – Jaeyoung obiema dłońmi chwycił telefon i przyłożył go do ucha. – Jeszcze trochę… Niech posłucham twojego głosu.

    Potrzebował siły, by przetrwać kolejny dzień bez Sangwoo. Jaeyoung podniósł głośność mikrofonu do najwyższego poziomu, zupełnie jakby obawiał się, że przegapi choćby najcichszy dźwięk. Teraz jego uszu dobiegał nawet odgłos wdechu i wydechu rozmówcy.

    – Chciałem usłyszeć twój głos. Dlaczego milczysz?

    – Nie mam nic do powiedzenia.

    – Wszystko jedno. Powiedz po prostu to, co przyjdzie ci do głowy.

    Sangwoo zamilkł na dłuższą chwilę. Natomiast słowa, które powiedział później, sprawiły, że Jaeyoung zapomniał, jak się oddycha.

    – Jang Jaeyoung. – Jego imię wypowiedziane zostało ekstatycznym głosem. – Odkąd cię tu nie ma, studio stało się niesamowicie ciche.

    – …

    – Tęsknię za tobą.

    Ostatnie słowa wypowiedziane zostały szeptem. Jaeyoung zastanawiał się, czy na pewno dobrze usłyszał. Jego umysł na chwilę całkowicie opustoszał. Gdy miał już poprosić, by Sangwoo je powtórzył, chłopak szybko rzucił:

    – Przepraszam, muszę już kończyć. – Po tych słowach natychmiast się rozłączył.

    Projektant jeszcze przez jakiś czas nieruchomo wpatrywał się w czarny ekran. Był zdyszany, zupełnie jakby przed chwilą nie przeprowadził rozmowy telefonicznej, tylko przebiegł maraton. Czuł w piersi nieznane mrowienie, a jego serce boleśnie się ścisnęło. Było to jednocześnie nieprzyjemne i wspaniałe, a przede wszystkim niesamowicie intensywne uczucie. Jaeyoung zacisnął dłoń na telefonie, po czym oparł się o ścianę. Sangwoo był na dole schodów. Czyżby wszedł na kolejny poziom?

    Zachowaj spokój. To niemożliwe. Chyba za późno już na umiar? Wpadłem do króliczej nory i wszystko się posypało. Linia, której nie powinienem był przekraczać… Nawet nie wiem, gdzie ona się znajduje.

    Prawdopodobnie posunął się za daleko. Jego dłonie zacisnęły się w pięści. Atak Choo Sangwoo wytrącił Jaeyounga z letargu i cynizmu. Oczyścił jego głowę. Przecież Jaeyoung nie urodził się kimś, kto starannie wszystko rozważał, zwracając uwagę na każdy szczegół. Mężczyzna zrobił gwałtowny krok. Gdy znalazł się na rogu budynku, omal nie wpadł na swojego brata, ale wyminął go i rzucił się w stronę wejścia do hotelu.

    – Kto to był? – W głosie Jaehonga wyraźnie pobrzmiewał śmiech.

    Odwróciwszy się, Jaeyoung ujrzał na jego twarzy wymowny uśmieszek, przyspieszył więc kroku, a bliźniak podążył za nim.

    – Taaaak… To twoje „Babe” ma dość gruby głos. Zaskoczyło mnie, że brzmiał tak chłopięco. A może to dlatego, że to… chłopak?

    – Odpierdol się.

    – Spotykasz się z facetem? – zapytał jego brat pełnym zachwytu głosem.

    Jaeyoung zignorował zarówno jego zachwyt, rozbawienie, jak i padające jedno po drugim pytania typu: „Ile ma lat?”, „Jak wygląda?”…

    – Nie do wiary. W moim życiu nadszedł dzień, w którym mogę ci współczuć. Szczeniaczek dziadka… To raczej nie tak, że on bez mrugnięcia okiem to zaakceptuje, co?

    – Co masz na myśli?

    – Odkryłem twoją słabość, prawda?

    – Idź i zabawiaj się z kimś innym.

    Nie mając czasu na kłamstwa czy wymówki, Jaeyoung stanął przed windą i niecierpliwie kilkakrotnie naciskał przycisk.

    – Hej! Ale... Dokąd ty się wybierasz?

    – Do Seulu – odparł krótko projektant, po czym wsiadłszy do windy, natychmiast wcisnął numer piętra. Jaehong bez wahania podążył za nim i dociekał:

    – Ty tak na poważnie?

    – Tak.

    – Nie. Chodzi mi o niego. Czy poważnie o nim myślisz?

    Poważnie? Co to oznaczało? Nawet z całym swoim doświadczeniem nabytym w kolejnych związkach Jaeyoung nie potrafił tego rozgryźć. W tej chwili jednak wszystko wydawało się być proste. Miał tylko jeden powód, by spakować się i wracać. Chciał zobaczyć Sangwoo, który powiedział coś innego niż tylko to, że go pragnie czy potrzebuje jego ciała. To wszystko.

    Aby uniknąć kłopotów, Jaeyoung próbował żyć ze wszystkimi w zgodzie, ściśle trzymając się granic, ale teraz…

    Dotarłszy na ósme piętro, mężczyzna zwrócił się do Jaehonga:

    – Muszę prosić cię o przysługę.

    – O co?

    – Od bardzo dawna utrzymywałem w tajemnicy twój sekret...

    – Więc?

    – Więc przynajmniej raz powinieneś mi pomóc. Wymyśl jakąś historyjkę. Wyskoczyło mi coś pilnego i musiałem niezwłocznie wracać. Cokolwiek.

    – Myślisz, że to zadziała? Dlaczego po prostu nie zostaniesz jeszcze jeden dzień i nie pojedziesz później? – zasugerował bliźniak.

    – Wykluczone.

    Chciał zobaczyć Choo Sangwoo, który tym razem nie nazwał go hyungiem, błagając o współpracę, i nie powiedział, że chce się z nim przespać. Wyznał mu, że za nim tęskni.

    Zmarszczywszy brwi Jaehong sceptycznie rzucił:

    – Nie sądzę, żebym był w tym dobry. I… nie ma mowy, żeby dziadek mnie wysłuchał…

 – Więc nic się nie da zrobić. Pójdę już. – Jaeyoung wszedł do pokoju, używając karty klucza. Kopnąwszy walizkę, zaczął zbierać porozrzucane ubrania.

    Jaehong skrzyżował ręce na piersi i mlasnął językiem.

    – Dobra, uspokój się.

    Projektant zignorował jego słowa, kontynuując pakowanie. Jaehong ze zmarszczonymi brwiami przykucnął przed otwartą walizką i przeszukawszy nieuporządkowane ubrania, wyjął zapasowy garnitur i koszulę brata.

    Jaeyoung zatrzymał się, w mgnieniu oka rozpoznawszy jego plan.

    – To nie w moim stylu, ale nic na to nie poradzę. – Bliźniak obrzucił wzrokiem swój własny garnitur, po czym spojrzał na brata.

    – Jesteś pewien, Jaehong?

    Kto by pomyślał?

    Kiedy byli młodsi i Jaehong – z powodu choroby – nie chodził do szkoły, Jaeyoungowi zdarzało się udawać, że jest nim, by płatać figle nauczycielom. Nie sądził – co prawda – żeby jego brat był dobry w aktorstwie, ale nikt nie miał przecież pojęcia o jego przybyciu. Nikt więc nie spostrzeże, jeśli powygłupia się z dziadkiem.

    – Hej, Jang Jaehong.

    Kiedy cicho go zawołał, tamten cmoknął i powiedział:

    – Jeśli masz zamiar mi dziękować, to daj sobie spokój. Nie robię tego za darmo, więc odpłacisz mi się później. Daj mi swoje buty i wodę kolońską, dziadek jest wyczulony.

    Jaeyoung wymienił się z nim butami, rzucił mu perfumy i zamknąwszy walizkę, wyszedł z hotelu, nie oglądając się za siebie. Wcisnął pedał gazu, chcąc jak najszybciej znaleźć się w Seulu. Kto wie, czy po drodze nie zgarnie kilku mandatów, ale w tej chwili daleki był od tego, by się tym przejmować. Jadąc non stop i nie tracąc czasu na odpoczynek, mężczyzna dotarł na miejsce niespełna trzy godziny później.

    Gdy wysiadł z samochodu przed budynkiem, w którym mieszkał Sangwoo, poczuł, że całe jego ciało zesztywniało. Przed wejściem sprawdził w szklanych drzwiach swoje odbicie. Czarny garnitur i klasyczne, eleganckie buty oksford należące do Jaehonga. To był wygląd, który z pewnością spodoba się Sangwoo, ale przez chwilę pomyślał, czy po całym dniu nie śmierdzi potem.

    Jaeyoung nie potrafił tak od razu wejść i przez chwilę kręcił się przed budynkiem. Do tej pory podążał własną drogą, nie zważając na reakcje innych. Nieodmiennie się śmiał, kiedy ciągle był odrzucany, ale dzisiaj nie był w nastroju. Przejechał długą drogę po tym, jak usłyszał, że Sangwoo za nim tęskni, ale teraz naprawdę się bał, czy nie ujrzy jego zimnej wersji. Bał się, że może źle usłyszał i po raz kolejny zostanie odepchnięty. Niepokój, którego nigdy wcześniej nie odczuwał, osiadł w jego żołądku. Czuł się osłabiony, a jego pewność siebie zniknęła.

    Może powinienem po prostu zawrócić?

    Zatęsknił za papierosem, ale zrezygnował z tego pomysłu, myśląc, że niepalący Sangwoo mógłby tego nienawidzić, szczególnie kiedy miał na sobie piżamę i był już idealnie czysty. Jaeyoung podniósł głowę i przez chwilę wpatrywał się w okno ze starannie zaciągniętymi zasłonami. Co on tam robił? Czy w przeciwieństwie do niego był spokojny i myślał jedynie o grze, bez jakichkolwiek targających nim zmartwień i konfliktów? Projektant odblokował telefon, by sprawdzić wiadomości, których nie zdążył przeczytać, a które otrzymał, prowadząc samochód. Na ekranie wyświetliło się nieodebrane połączenie z jakiegoś nieistotnego miejsca, a potem spojrzał na nowe SMS-y.

 


 

    Po przeczytaniu kilku wiadomości o ich pracy spojrzał na tę, która została wysłana na końcu.

 

 


    Potrafił go powalić… i podnieść z ziemi.

    Mężczyzna nie wiedział dlaczego, ale do oczu napłynęły mu łzy. Schował komórkę do kieszeni i pchnął szklane drzwi. Wbiegł po schodach, przeskakując po dwa stopnie na raz. Dotarłszy na czwarte piętro, łapał oddech przed drzwiami do mieszkania Sangwoo. Powoli podniósł rękę i trzy razy zapukał. Nie wiedział, jak długo czekał w napięciu. Na ciemnej klatce schodowej rozbłysło światło i drzwi stanęły otworem. Zamrugał, a kiedy znów otworzył oczy, ujrzał stojącego przed nim Sangwoo, któremu opadła szczęka, a oczy rozszerzyły się z szoku.

    – Dlaczego…

    Jaeyoung powoli wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi. Sangwoo stał w pewnej odległości i przez chwilę obaj patrzyli sobie w oczy.

 

 

Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: Baka / paszyma

    


Poprzedni  👈              👉 Następny

Komentarze

  1. O kurcze Jaeyoung wpadł po uszy ❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ♥️ Teraz zobaczymy kiedy wsiąknie Sangwoo.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty