SE [Tom 3] – Rozdział 15.6
Yellow
– Może to Seorin?
– Ej, ona jest zbyt spokojna. Czy to nie Cho Minjung z Wydziału
Tańca?
– Wiem. Wygląda na niezłą laseczkę! Jest jeszcze Yoona,
wiesz, ta straszna.
– Ach… Przesadzasz. Hyung, co ty taki nieświadomy? Jeśli
to nie Choi Minjung, to Jung Soyoon. Jestem pewien. Mam przeczucie.
Bezsens. Istniały nazwy bliskie randkom, ale teraz nic
nie znaczyły. Jaeyoung pił w milczeniu, próbując zrozumieć nieprawdopodobne
zbiegi okoliczności.
– Ale przecież zamierzasz wkrótce studiować za granicą,
prawda? Czy twoja dziewczyna nie ma nic do powiedzenia?
W pewnym momencie w Jaeyoungu buchnęła irytacja. Opróżnił
szklankę i z hukiem odstawił ją na stół.
– A może już wystarczy, co?
Wokół nich nagle zapadła cisza. Po tym, jak napotkał
zdumione spojrzenia kumpli, zmuszony był rozluźnić mięśnie twarzy i ugodowo
rzucić:
– Porozmawiajmy o czymś innym.
– O tak, tak. Jesteś zaprzyjaźniony z Yooną, prawda? Co
zamierza robić po ukończeniu studiów? Nie ma chłopaka? – Facet, którego
Jaeyoung tak naprawdę nie chciał nazywać hyungiem, wykazywał zainteresowanie przejęciem
roli, na którą nie miał szans.
Jaeyoung odpowiedział, że nie jest pewien, mając
nadzieję, że w ten sposób zamknie temat.
– Choi Yoona ostatnio dziwnie się zachowuje. Marudzi, gdy
tylko mnie zobaczy.
– Musisz jej wybaczyć, hyung. Ma wybuchowy temperament,
więc nie jest w stanie ukryć swojej niechęci.
– Być może to wcale nie jest niechęć. Myślę, że ona w ten
sposób wyraża swoje zainteresowanie. Kto się czubi, ten się lubi… No wiesz.
– Ej, co to za bzdury? Naprawdę nienawidzę twojego
idealnego typu, hyung.
Idealny typ Yoony był taki sam jak idealny typ Jaeyounga.
Stylowa, rozsądna i dojrzała osoba. Jaeyoung zdał sobie sprawę, jak
bezużyteczne było posiadanie wymarzonego ideału, przypominając sobie kogoś, kto
w ogóle do tego opisu nie pasował. Nudny. Rozsądek: zero. Dojrzałość? Na
poziomie malucha. Zakochał się w kimś, kto w ogóle nie spełniał jego warunków. Był
na to żywym przykładem, bo padł na ziemię powalony ciosem gigantycznego dzieciaka.
– Nie. Szorstkie dziewczyny pokroju Yoony naturalnie lgną
do miękkich mężczyzn, takich jak ja.
– Mówię, że tak nie jest, cholera. Ciągle każesz mi
powtarzać to samo.
Jaeyoung wstał, wyobrażając sobie minę Yoony, gdyby to
usłyszała. Postanowił wyjść, by zapalić. Nigdy wcześniej podczas popijawy nie
był tak znudzony. Zawsze doskonale się bawił i z łatwością nawiązywał kontakty
towarzyskie, bez względu na to, gdzie się znalazł. Co się więc zmieniło? Alkohol,
jedzenie, a nawet ludzie sprawiali wrażenie nijakich. Dotarłszy do drzwi,
usłyszał za plecami znajomy dźwięk. Był to dzwonek jego telefonu. Jednak nie będąc
ciekawym tożsamości dzwoniącego, mężczyzna pchnął drzwi wyjściowe.
– Och! Szybko! Zobacz, jako kto jest zapisany.
– Wow! To zdecydowanie jego dziewczyna. Odbierz telefon,
hyung. Zapytaj ją, jak ma na imię.
– Och! Doskonały pomysł.
Jaeyoung błyskawicznie się odwrócił i szybko popędził z
powrotem. Znalazłszy się przy stoliku, przyłożył udem o jego kant, ale nawet tego
nie zarejestrował. Zanim jednak zdążył tam dotrzeć, wścibski kompan od
kieliszka już odebrał.
– Halo? Hej, dlaczego to facet?
– To pewnie ktoś inny, hyung. Pośpiesz się, zapytaj go, kim
jest właścicielka telefonu, z którego dzwoni.
– Przepraszam, kolego, do kogo należy telefon, z którego
dzwonisz?
Gdy tylko Jaeyoung znalazł się na miejscu, gwałtownie
wyrwał komórkę z dłoni natręta. Przyłożywszy urządzenie do ucha, usłyszał spokojny
głos:
[Dlaczego pytasz o moje imię?]
Nienawiść i irytacja, które w nim narosły, natychmiast
się rozproszyły. Jaeyoung przez chwilę stał nieruchomo.
[Czy Jaeyoung jest tak zajęty, że nie jest w stanie odebrać?]
– Zaczekaj – mruknął projektant, zbierając ze stołu swoje
rzeczy. Z powodu wypitego alkoholu czuł się nieco oszołomiony.
Kierując się do drzwi, usłyszał krzyki kumpli pytających,
dokąd się wybiera. Mężczyzna obejrzał się za siebie i odpowiedział:
– Nie mam mocnej głowy, więc już sobie pójdę.
– Co? Dlaczego? Dlaczego już wychodzisz?
– Dlaczego, kurwa, odbierasz cudzy telefon, rujnując mi
nastrój?! Zero manier.
– Co? Skończyłeś? Hej, czy on kompletnie zwariował? – Facet
trzasnął pięścią w stół, przewracając butelkę wody. Wyglądał na wściekłego, ale
Jaeyoung w najmniejszym stopniu się tym nie przejął. Pędem ruszył w stronę
drzwi.
– Hyung, nie denerwuj się. Zachowuje się tak, bo jest na
bani.
– Ha, co za drań! Zbyt przesadnie reaguje. Przecież my
sobie tu tylko żartujemy...
– Ma zły humor. Napijmy się.
Jaeyoung opuścił knajpę i wszedł do budynku obok. Usiadłszy
w ciszy na schodach, przyłożył komórkę do ucha. Połączenie nie zostało jeszcze
przerwane.
– Sangwoo. – Mężczyzna wypowiedział imię rozmówcy tak
ostrożnie, jakby robił to po raz pierwszy, chociaż powtarzał je już setki razy.
– Wyszedłem stamtąd.
[Jesteś bardzo pijany?]
– Nie aż tak bardzo.
[Kłóciliście się, prawda?]
– Nie.
[Słyszałem jednak, że ktoś krzyczał. Wkurzyłeś kogoś swoimi
wygłupami?]
– Nie. Po co zadzwoniłeś?
Jaeyoung odsunął komórkę od ucha i sprawdził godzinę. O
tej porze Sangwoo wracał do domu po skończeniu pracy.
[Dzisiaj jest sobota.]
– Zgadza się.
[A jutro jest niedziela.]
– A pojutrze będzie poniedziałek. – Procenty najwidoczniej
upraszczały myśli.
Jaeyoung wstał i wyszedł na ulicę. Stojąc na chodniku,
spoglądał na przejeżdzające samochody.
A popojutrze będzie wtorek... To nie to. Kurwa...
Kiedy podniósł rękę, taksówka powoli podjechała i
zatrzymała się tuż przed nim. Mężczyzna otworzył drzwi i wcisnął się na
siedzenie pasażera.
[Nie powinienem był dzwonić?]
– To już zależy od ciebie. Ale czy nie powinieneś czegoś
chcieć? – Projektant dłonią zakrył mikrofon komórki i podał taksówkarzowi
adres. Następnie szybko przyłożył telefon do ucha.
[Jest. Coś.]
– Co takiego?
[Coś jest, ale nie chcę o tym mówić.]
– To jakaś dziwaczna logika. Musisz powiedzieć, czego
chcesz, by osiągnąć cel połączenia…
[Yyyy… Znaczy… już go osiągnąłem, więc jest w porządku. Czy
w takim razie powinienem się rozłączyć?]
– Oczywiście.
[Ale nie rozłączaj się jeszcze.]
– Dlaczego?
[Chcę tak rozmawiać, dopóki nie dotrę do domu.]
Serce Jaeyounga w jednej chwili się roztopiło. Zdolność
obrony: zero. Projektant zawsze był bezbronny, kiedy miał do czynienia z
Sangwoo.
– A jak już będziesz w domu, to co?
[Wezmę prysznic i przetestuję nową grę.]
Sceneria za oknem zawirowała. Mężczyzna pożałował, że nie
wyjechał wcześniej. Wówczas dotarłby już na miejsce. Niecierpliwił się. Zacisnął
dłoń na telefonie i zapytał:
– Co przetestujesz?
[Pobrałem LXT i Evil Scroll. Aha, i wczoraj oglądałem
zapowiedź gry RPG, która zostanie wydana 22-go na Mi-Con i wyglądała trochę
podobnie do VeVen, więc...]
Projektant słuchał, nie przerywając. Sangwoo ponad pięć
minut zajęło analizowanie, które z gier innych firm były podobne, a które całkowicie
różne od Veggie Venturer, ale Jaeyoung ani przez chwilę nie czuł się znudzony.
– Tylko klimat jest podobny, ale poza tym są to zupełnie
inne gry. To ulga, że podstawowe ustawienia się nie pokrywają.
[Jak miałyby się pokrywać, skoro to twoje pomysły,
sunbae?]
– To komplement, prawda?
[Twoje procesy myślowe są tak dziwne, że nikt inny nie
może myśleć w podobny sposób, sunbae.]
– Skoro tak twierdzisz…
W pewnym momencie w zasięgu wzroku Jaeyounga pojawiła się
znajoma ulica. Bywał tu, kiedy w weekendy odprowadzał Sangwoo do domu. Jego
serce waliło tak głośno, jakby było pracującą na wysokich obrotach maszyną.
Jaeyoung powoli wypuścił powietrze z płuc, po czym wziął głęboki oddech, a
następnie niskim głosem wyszeptał:
– A kiedy skończysz to robić…?
[Sprawdzę pocztę i pójdę spać.]
– Czy przed pójściem spać zamierzasz otworzyć folder „Jang
Jaeyoung”?
[…]
– Dlaczego nie odpowiadasz?
Na końcu ciemnej uliczki projektant dostrzegł mężczyznę w
czarnej koszulce z krótkim rękawem i czarnych dżinsach. Nawet z tej odległości Jaeyoung
bez problemu go rozpoznał. Taksówka zaczęła stopniowo zwalniać, gdy
zasygnalizował kierowcy, że zamierza wysiąść.
[Nie drażnij się ze mną. To czysto fizjologiczne
zjawisko.]
– Nie drażnię się. Pytam z całą powagą.
[Cóż… Po co pytasz, skoro znasz już odpowiedź?]
Po zapłaceniu kartą za przejazd Jaeyoung wysiadł z taksówki.
Sangwoo znajdował się około 100 metrów przed nim.
– Może do niego zajrzysz, a może nie... Skąd mam to wiedzieć?
[Ach, serio...]
Sangwoo zatrzymał się i nieruchomo stał w miejscu.
Odsunąwszy telefon od ucha, spojrzał na wyświetlacz. Prawdopodobnie robił minę,
jakby chciał go wyrzucić. Jaeyoung, rzecz jasna, również przystanął. Kiedy
Sangwoo znów zaczął się poruszać, on natychmiast poszedł za nim.
– W przeszłości mogłeś rozmawiać o wszystkim bez żadnego skrępowania.
Dlaczego tak bardzo się zmieniłeś?
[Nie wiem. Ostatnio jestem w rozsypce.]
– Więc zamierzasz otworzyć folder „Jang Jaeyoung” czy
nie?
[Nie planowałem go otwierać, ale myślę, że teraz muszę.]
– Dlaczego? Czy to dlatego, że gdy słuchasz mojego głosu,
to krew spływa ci w wiadome miejsce?
[…]
Sangwoo zniknął w zaułku. Idąc za nim, Jaeyoung zobaczył
kompleks apartamentów. Wciąż szedł w pewnej odległości od niego.
– Sangwoo, dlaczego nie odpowiadasz?
[To takie
irytujące.]
– Że niby ja? Irytujący?
[Zawsze mówisz o sprośnych rzeczach. Ale nawet nie
bierzesz za to odpowiedzialności.]
Tłumaczenie: Juli.Ann
Korekta: paszyma
Chyba w końcu Jaeyoung weźmie odpowiedzialność za swoje słowa 😉 Dziękuję za kolejny rozdział 😘
OdpowiedzUsuń😘
Usuń💜💛💙❤️💚 oj sangwoo uważaj czego wymagasz od swojego liska który się za tobą skrada 🤣🤣 ziści się szybciej niż zakładasz 😏
OdpowiedzUsuń💜🩷❤️💚💙
UsuńIdzie lisek obok drogi...😉 Coś mi się wydaje, że folder tej nocy nie będzie potrzebny
OdpowiedzUsuń🤣
UsuńNo Chłopaki....poprostu genialnie się uwodzicie <3
OdpowiedzUsuńCiekawe jak Jaeyoung ma zapisanego w telefonie Sangwoo :)
OdpowiedzUsuńMhm… tym bardziej, że kolesie w knajpie spojrzeli na wyświetlacz i od razu założyli, że dzwoni sympatia. Zresztą później się wyjaśni…
Usuń