SE [Tom 3] – Rozdział 16.2
<1001>
W poprzednim rozdziale:
– Dlaczego nie założysz nic nowego oprócz bielizny?
– Mam już wystarczająco dużo ubrań, nie czuję więc potrzeby noszenia
nowych.
– Następnym razem, gdy do ciebie przyjdę, to wszystko powyrzucam.
Ten facet znów gadał bzdury. Czekając, aż uruchomi się
komputer, Sangwoo usłyszał:
– Nie idziesz jutro do pracy, prawda? To idealny czas na
trzydniową wycieczkę. Piątek, sobota i niedziela.
Czy oni nie pracowali nad tym samym projektem? Jego
beztroska, pełna radosnego oczekiwania twarz rozzłościła Sangwoo.
– Jak możesz myśleć o zabawie? Ostatnio nie nadążasz za
harmonogramem. – Sangwoo przysunął krzesło i wskazał na wiszący na ścianie
diagram. Czas, na który się zgodzili, wynosił dwa miesiące. Ostatni wypełniony będzie
testami deweloperskimi oraz recenzjami platformy, więc zapowiadał się bardzo
pracowicie. Mieli tylko miesiąc na wyłapywanie błędów i wdrażanie funkcji. Biorąc
pod uwagę QA i testy beta, pozostały okres wynosił około tygodnia. Teraz, zrezygnowawszy
z pracy na pół etatu, Sangwoo mógł intensywniej poświęcić się rozwojowi gry,
ale musiał przecież wygospodarować czas na naukę i sen. Był niespokojny. – Nie
mogę zaniedbać studiów, bo za trzy tygodnie mam testy. W ten weekend muszę
przygotować prezentację.
– Dobrze. W takim razie odłóżmy weekendową wycieczkę.
Pojedź gdzieś ze mną już dzisiaj.
– Nie słuchasz? Kończy mi się czas.
– Na to powinieneś go znaleźć.
Jak zawsze, Jaeyoung nie wydawał się brać słów Sangwoo na
poważnie.
– Dokąd się wybierzemy?
– Do studia muzycznego, o którym wspomniałem ci wcześniej.
Dostałem kilka próbek i były całkiem niezłe. Chcesz posłuchać?
– Przekazałem ci całą władzę, jeśli chodzi o dźwięk. Pozostawię
to tobie.
Jaeyoung intensywnie zajmował się muzyką. Rozglądał się
po sieci i dzięki swoim kontaktom otrzymywał próbki. Studio, o którym mówił, zostało
mu polecone przez przyjaciela należącego do zespołu. Nie było to dobrze znane w
branży miejsce, ponieważ powstało zaledwie rok temu, ale mówiono, że pracują
tam utalentowani ludzie.
– Dzień dobry, szefie. Tak, zgadza się. Próbka, którą
wysłał pan wczoraj, bardzo mi się spodobała, więc chciałbym odwiedzić was
osobiście, by szczegółowo o tym porozmawiać. Tak. Ma pan teraz czas? Tak. Przyjadę
z moim partnerem biznesowym. Zobaczymy się za jakieś 30 minut. – Jaeyoung sam
zdecydował, że zabierze ze sobą Sangwoo, po czym odłożył słuchawkę.
Informatyk miał – co prawda – w głowie napięty harmonogram,
ale bez słowa wyłączył laptopa. Właściwie mógł wysłać projektanta samego, ale
podobało mu się, że traktował go jako partnera, więc zdecydował się mu towarzyszyć.
Gdy spakował swoje rzeczy, poczuł na ramieniu dłoń Jaeyounga.
– Chodźmy.
– Powiedz to jeszcze raz.
– Co?
– To, jak nazwałeś mnie w rozmowie telefonicznej.
– Co takiego?
– W porządku, skoro nie pamiętasz.
– O co chodzi? Co chcesz usłyszeć? „Babe”, masz na myśli
„babe”?
– Szalony drań.
Spojrzawszy na wyraz twarzy Sangwoo, Jaeyoung dodał, że
tylko żartował.
Nawet jeśli to był żart, jak mógł od niechcenia powiedzieć
coś takiego? Z gęsią skórką na ramionach Sangwoo popędził po schodach.
Studio muzyczne znajdowało się w Yeonseok-dong, w okolicy
słynącej z wielu lokali rozrywkowych (wiadomej natury) i odwiedzanej głównie
przez obcokrajowców. Miejsce, do którego zmierzali, znajdowało się w ciemnej i zapewne
nie najbezpieczniejszej wąskiej uliczce. Zatrzymawszy się u jej wylotu, Jaeyoung
niezręcznie zauważył:
– Wszystko tutaj jest ładne, z wyjątkiem parkingu.
– Więc dlaczego przyjechałeś tu samochodem? Przecież nic
nie widzisz.
– Jest w porządku. Noszę soczewki. A samochód jest mi
potrzebny, żebym mógł zabrać cię na kolację po spotkaniu.
– Widzę, że zamierzasz się wygłupiać.
– Skoro wybieramy się na króciutką wycieczkę, to czy nie
powinniśmy przynajmniej się dokądś przejechać? Gdzie twoje sumienie? – mruknął Jaeyoung,
po czym zadzwonił do właściciela studia. Rozłączywszy się po kilku słowach, zaparkował
na poboczu, ponieważ Sangwoo miał wrażenie, że usłyszał, jak kazano mu zostawić
samochód gdziekolwiek. Projektant wyjął tabliczkę z numerem swojego telefonu i
umieściwszy ją na widoku za przednią szybą, wysiadł z auta.
Sangwoo podążył za nim po żelaznych schodach.
– Pan Jaeyoung, prawda?
Po wejściu do środka zobaczyli witającego ich z uśmiechem
mężczyznę o gęstej brodzie. Był łysy i nosił gruby, złoty naszyjnik.
– Tak. Witam, szefie.
– Hej, Seungyong powiedział, że jest pan jego przystojnym
przyjacielem. Widzę, że to prawda. Miał pan trudności ze znalezieniem tego
miejsca?
Uścisnąwszy dłoń Jaeyounga, facet odwrócił się do Sangwoo.
Jaeyoung wskazał kciukiem na hoobae i powiedział:
– To nasz deweloper.
– Pana młody przyjaciel jest świetny. Witam.
Sangwoo chwycił włochatą dłoń mężczyzny i skorygował:
– Nie jestem młodym przyjacielem, tylko partnerem
biznesowym.
Nie zamierzał tym nikogo rozbawić, ale Jaeyoung wybuchnął
śmiechem, natomiast brodacz wesoło się uśmiechnął. To miejsce nie wyglądało na
takie, które specjalizuje się w tworzeniu muzyki do gier. Jakby na
potwierdzenie jego podejrzeń, na ścianach wisiało kilka plakatów artystów
hip-hopowych i emocjonalnych projektów w stylu pocztówek. W przeciwieństwie do
odrapanej fasady wnętrze okazało się być urządzone profesjonalnie, więc Sangwoo
poczuł, że są godni zaufania. Podjęli rozmowę w pokoju z trzema monitorami i
dwoma syntezatorami. Właściciel studia przedstawił im to, nad czym do tej pory
pracował, i odtworzył kilka próbek muzyki w tle.
– W dzisiejszych czasach muzyka do gier ma tendencję do zmienności,
by akord nie wydawał się być ciągle powtarzany. Wybrałem coś, co pasuje do
gatunku akcji. Co o tym sądzicie?
Słuchający w ciszy Jaeyoung mrugnął do Sangwoo, który
jako pierwszy wyraził swoje odczucia:
– Podoba mi się numer dwa. W przeciwieństwie do trendu, o
którym pan wspomniał, powtarzają się tu krótkie sekwencje, ale w klasycznych
grach jest tego wiele. Jednak chciałbym, by tempo wzrosło do 1,3.
– Proszę dostosować się do uwag mojego „partnera biznesowego”.
Należy utrzymać nastrój, aczkolwiek nasza koncepcja jest nieco straszna.
Jeszcze zanim Jaeyoung skończył, właściciel studia
ponownie włączył muzykę i manipulował programem. Szybkość wzrosła, tonacja
spadła, a melodia stała się zupełnie inna. Brzmiała groteskowo i uzależniająco.
Jaeyoung skrzyżował ręce i się zaśmiał.
– Naprawdę jest pan kimś, szefie.
– Ok, to brzmi nieźle. W takim razie powtórzę w ten
sposób 8 lub 16 taktów.
Podczas ich rozmowy drzwi nagle zostały otwarte i do
środka weszła wysoka, szczupła kobieta z trzema filiżankami na tacy. Postawiła je
kolejno przed każdym z nich, natomiast właściciel studia oparł się na krześle z
wyraźnie zdziwioną miną.
– Dlaczego nagle podajesz nam gorącą kawę? Przecież zwykle
tego nie robisz. Nie zrozumcie mnie źle, nie proszę o to moich pracowników.
– Jeśli przychodzą klienci, powinniśmy ich miło podjąć.
Witajcie, jesteście Leaf Project? – Spojrzawszy na szefa kobieta przywitała z
uśmiechem Sangwoo i Jaeyounga.
Sangwoo potrząsnął lekko głową i Jaeyoung odpowiedział
tym samym.
– To jest zespół rozwijający grę akcji, o którym
wspomniałem wczoraj. To przyjaciele Seungyonga. A to jest Yoonhee, nasza
kompozytor.
– Och, ta gra na komórkę! – wykrzyknęła kobieta trzymająca
w dłoniach tacę.
Na chwilę zapanowała niezręczna cisza, po czym szef kazał
jej usiąść. Telefon Jaeyounga nagle się rozdzwonił.
– Przepraszam. Chwileczkę... – Projektant odebrał i krótko
potem się rozłączył. Chwilę później z irytującym wyrazem twarzy podrapał się po
głowie.
– Jakiś człowiek się zdenerwował i kazał mi zabrać auto.
– To znowu ten palant. Zwykle dobrze się dogadujemy, ale
dziś musi być w złym nastroju. To trochę daleko, ale jeśli skręcisz na
skrzyżowaniu w prawo, znajdziesz płatny parking. Możesz tam zostawić swój samochód.
– Kontynuuj rozmowę, Sangwoo. – Jaeyoung płynnie wstał,
lekko dotknął ramienia partnera, po czym skierował się do drzwi.
Teraz, gdy zostali tylko Sangwoo i właściciel studia,
kompozytorka przesiadła się na zwolnione przez Jaeyounga miejsce i zwróciła się
z pytaniem do szefa:
– Kto to był?
– Mówiłem już. Przyjaciel Seungyonga.
– Czym on się zajmuje? Jest modelem?
– Studentem projektowania. Tak mi się wydaje...
– Studentem?
Brodacz przyciągnął krzesło przed komputer i przełączył Veggie
Venturer na duży ekran.
– Nie wygląda to na pracę studenta, prawda?
– Zrobił to sam?
– Tak, to niskobudżetowa gra niezależna. Są studentami,
ale ich umiejętności są na absolutnie profesjonalnym poziomie.
Sangwoo poczuł się inaczej, ale tak naprawdę uważnie
przysłuchiwał się ich rozmowie. Jego serce przepełniała duma z pochwał, jakimi
obdarzyli Jaeyounga. To nikt inny jak on sam wybrał go na projektanta. Był
partnerem biznesowym, który ucieleśniał jego wyobraźnię. Popijający kawę właściciel
studia zwrócił się do informatyka:
– Panie Sangwoo, ilu ma pan pracowników?
– Jednego. – Pozostała dwójka wymieniła między sobą zaskoczone
spojrzenia. Sangwoo miał ochotę się popisać. Chciał im przekazać, że współpracował
z projektantem Jang Jaeyoungiem, który wizualizował jego projekt, i że to on
był twórcą Veggie Venturer.
– Studenci w dzisiejszych czasach są naprawdę cool. Będąc
w ich wieku, włóczyłem się i piłem alkohol – oznajmił z przekąsem szef.
Kompozytorka, która jak zahipnotyzowana wpatrywała się w
monitor, nagle odwróciła się do Sangwoo.
– Czy on ma… dziewczynę?
Szef mruknął:
– Aaaach! Więc dlatego postanowiłaś być tak gościnną.
Kobieta szeroko otwartymi oczami wpatrywała się w Sangwoo.
Co dziwne, zupełnie bez ostrzeżenia pojawiło się w nim niepokojące uczucie, zastępując
uprzednią przyjemność. Sangwoo nie chciał odpowiadać, ale ona najwyraźniej
czekała.
– Nie ma.
Tłumaczenie: Juli.Ann
Korekta: Baka / paszyma
❤️💛💙💜💚 Och och coś mi tu pachnie zazdrością... Sangwoo będzie poznawał nowe tereny emocji 😏
OdpowiedzUsuń"Nie ma". Akurat.
OdpowiedzUsuńNo... dziewczyny nie ma.Co innego chłopaka, który w tym momencie jest chyba troszeczkę zazdrosny 😉🤭
UsuńMimo że Jaeyong chce go trzymać za rękę, całować i umawiać na randki, uzgodnili, że połączy ich czysto fizyczna relacja. Więc nie jest nawet chłopakiem.
UsuńCzarne chmury zbierają się na horyzoncie…