SE [Tom 3] – Rozdział 16.4



<1001>

 

W poprzednim rozdziale:

Jaeyoung wstał, by zapłacić za posiłek, a hoobae skierował się do wyjścia. Gdy projektant dołączył do niego w ciemnym, wąskim korytarzu, Sangwoo szarpnął go za koszulę i bezceremonialnie pocałował w usta.

 

Sangwoo przyssał mu się do warg i przeczesał językiem wnętrze jego ust. Jaeyoung smakował tak samo jak on. Był pikantny i gorący. Hoobae rzucił się na niego, jakby chciał go zjeść. Wchłonąć. Niestety, nie był to dobry pomysł. Nawet najbardziej gwałtowne pieszczoty nie były w stanie ugasić jego pragnienia. Hoobae postanowił więc oderwać usta od kuszących warg, ale partner mu na to nie pozwolił. Zamiast go wypuścić, położył dłoń na szyi Sangwoo i schyliwszy głowę, zaczął go delikatnie całować. Zanim junior się zorientował, jego ciało dotknęło zimnej ściany, a tył głowy został niemal w nią wciśnięty.

Trudno było jednoznacznie stwierdzić, czy gwałtowne dudnienie w jego klatce piersiowej spowodowane było bólem, czy silnym podnieceniem. Wszystko wydawało się ze sobą przeplatać. Gniew i pożądanie, słone i słodkie. To był jeden wielki bałagan. Sangwoo nie pamiętał nic. Zapomniał nawet, jak się oddycha. Nie miał innego wyboru, jak tylko owinąć ramiona wokół szyi Jaeyounga i po prostu mu się poddać. Po długim pocałunku projektant odsunął głowę i wyszeptał:

– Jesteś niezadowolony, prawda? – Policzki miał zabarwione na czerwony kolor, a z ust wydobywał mu się ciężki, urywany oddech.

Sangwoo zaniemówił.

– Mam zaburzenia kontroli gniewu – wyjaśnił po chwili.

– Nigdy nie słyszałem, żebyś gadał takie bzdury.

Gdy Sangwoo podniósł z podłogi bejsbolówkę i wyszedł, spostrzegł, że w międzyczasie niebo zdążyło już całkowicie pociemnieć. Widoczny wysoko półksiężyc rzucał jasny blask. Jaeyoung zdawał się znać splątane uliczki tak dobrze jak własną kieszeń. Na ciemnych chodnikach mijali się pijani ludzie, głównie obcokrajowcy, którzy mieli zdjęte koszulki lub pomalowane twarze. Po tym, jak Sangwoo niemal zderzył się z przechodniem z naprzeciwka, Jaeyoung objął go ramieniem, jakby byli bliskimi przyjaciółmi. Wkrótce dotarli na parking. Projektant pozwolił hoobae jako pierwszemu wsiąść do samochodu, a sam usiadł za kierownicą po zapłaceniu opłaty parkingowej.

– Daj mi numer swojego konta, abym mógł przelać ci połowę kwoty za posiłek, opłaty za parking i depozytu za studio.

– Później.

– Po prostu mi podaj. Wypłacanie gotówki jest zbyt męczące.

Ignorując słowa Sangwoo, sunbae wyjechał z parkingu. Młodszy z nich spojrzał ponuro przez przyciemnianą szybę. Po przeżyciu cierpienia w zatłoczonym miejscu poczuł się nieco lepiej, kiedy znalazł się w cichym pojeździe.

Jazda powrotna przebiegała w spokoju, a auto Jaeyounga jechało płynnie, jakby w przeciwieństwie do frustracji targającej Sangwoo. Sunbae podłączył komórkę i z samochodowych głośników popłynęła muzyka, ale on sam nadal milczał.

– Psychedel, drugi album Pressure, utwór siódmy, niższe tempo.

– Zgadza się.

Pierwsza piosenka na playliście Jaeyounga była powolna. Sangwoo nie wiedział, co to był za instrument, ale pomyślał, że niskie brzmienie przypominało bicie serca. Spokojny, elektroniczny dźwięk działał uspokajająco na jego wzburzone emocje, które niemal cały wieczór się w nim kotłowały. Chłopak poczuł, jak powoli staje się senny. Odchylił się w fotelu, mając wrażenie, jakby nurkował.

Chwilę później Jaeyoung podkręcił głośność. Zanim się obejrzeli, samochód pędził wzdłuż rzeki Han. Czas mijał powoli, w zgodzie z nurtem płynącej rzeki. Kiedy rozpoczął się piąty utwór, auto przejechało przez most. Sangwoo uchylił okno i pozwolił, by delikatny wiatr uderzył w jego policzki.

– Pierwszy album Yoon Siyeol, Day and Night, pozycja pierwsza, Temperature Difference.

Jaeyoung nie odpowiedział, ale Sangwoo dobrze znał ten utwór. Gdy samochód wjechał do parku, kierowca wyhamował i płynnie się zatrzymał. Po tym, jak przekręcił kluczyk, muzyka i nieprzyjemne dźwięki silnika ustały. Z miejsca, w którym się znajdowali, mieli doskonały widok na rzekę, której główną atrakcją był zanurzony w wodzie, jasno oświetlony most w kształcie łuku. Światło padające na rzekę załamywało się i tańczyło w harmonii z delikatnym falowaniem wody. Domy na obu połączonych mostem wzgórzach emitowały poblask o lekko pomarańczowej poświacie i walczyły, by nie zostać pochłoniętymi przez ciemną noc.

Sangwoo mieszkał w Seulu już od trzech lat, ale nigdy nie podziwiał z takimi detalami nocnego widoku rzeki Han. Milczący dotąd Jaeyoung w końcu przerwał ciszę:

– Ładny.

Dokładnie to powiedział. I istotnie. Przed nimi rozciągał się piękny widok i wszystko, łącznie z gwiazdami, wydawało się migotać.

– To prawda. Ładny widok, rozproszone światło.

– Nie, mam na myśli ciebie.

Sunbae, patrzący ze spokojnym wyrazem twarzy na Sangwoo, delikatnie się uśmiechnął. Hoobae szybko odwrócił głowę, unikając jego spojrzenia. Poczuł ciepło, gdy podniósł dłoń i przyłożył ją do własnego policzka.

Czy on nie miał na myśli „przystojny”?

Bywając u krewnych, Sangwoo często słyszał od dorosłych, że jest przystojny, ale jeszcze nikt nie skomplementował go, używając słowa „ładny”.

– Jesteś ładniejszy – mruknął do siebie Sangwoo.

To właśnie dlatego wszyscy wokół z szeroko otwartymi ustami gapili się na Jaeyounga, marząc o tym, żeby zwrócił na nich uwagę. Zazwyczaj Sangwoo przebywał z nim w studiu, więc niewiele wiedział o tym, jak poza nim wyglądało jego życie. Do tej pory wcale się tym nie przejmował. Ale teraz… Na samą myśl o tym poczuł wzburzenie. Zupełnie, jakby otworzył drzwi pokoju, do którego nie powinien był wchodzić. Przeniknęły go obawy, że panująca w nim ciemność wzięła go w posiadanie i już nigdy nie będzie potrafił wrócić do dawnego stanu. Te niepokojące myśli rozprzestrzeniały się jak pożar.

Ile osób podążało za Jaeyoungiem, ponieważ go lubiło? Z iloma z nich się umawiał? I… ile było z nim w tym miejscu nad rzeką? Seria pytań, które w najmniejszej mierze nie okazały się pomocne, zalewała umysł informatyka, który czuł jedynie narastający niepokój.

– A teraz powiedz mi, dlaczego jesteś zdenerwowany. – Głos Jaeyounga przerwał ciszę.

– Nie jestem zdenerwowany.

– Zapłaciłem za to.

– Mówiłem ci, że nie jestem.

– Zapłaciłem.

Sangwoo zmarszczył brwi, odczuwając dziwne, skomplikowane emocje. Ogólnie rzecz biorąc, do tej pory zawsze czuł się lepiej, gdy tylko ujrzał Jaeyounga, ale dzisiaj – mimo jego obecności – wciąż się wściekał. Sangwoo usiadł prosto i zwrócił głowę w lewo. Minęło sporo czasu, odkąd widział tak pusty wyraz na jego twarzy. W lekko przymrużonych oczach sunbae nie było ani śladu rozbawienia, a usta miał zaciśnięte w wąską, prostą linię. Informatyk nie potrafił się domyślić, co tak właściwie chodzi mu po głowie.

– Sangwoo.

Hoobae nie odpowiedział, nadal wpatrując się w jego oczy. Jaeyoung swoimi doskonale wykrojonymi ustami zapytał:

– Jesteś zły, że odciągnąłem cię od pracy w studiu? Złościsz się, bo straciłeś czas?

– Nie.

– Jeśli masz do mnie pretensje, musisz powiedzieć, o co ci chodzi.

– Nie mam.

Mimo tej odpowiedzi sunbae zmarszczył czoło. Jego jasne oczy uważnie badały twarz Sangwoo, jakby projektant usiłował się przekonać, czy odpowiedź chłopaka była zgodna z prawdą. Intensywność i gorąco tego spojrzenia wywoływały w hoobae wrażenie, jakby Jaeyoung dotykał jego policzka. Sangwoo poczuł ucisk w klatce piersiowej, zupełnie jakby się dusił.

– Wrócisz do tego studia muzycznego?

– Nie. Uzgodniłem, że otrzymam wszystko drogą mailową.

– Ludzie patrzyli na ciebie w restauracji.

– I co z tego? Przecież od ich spojrzeń się nie zużyję.

– Hyung, jesteś playboyem, prawda?

– Nie, nie jestem.

– Z iloma osobami umawiałeś się do tej pory?

– Z pięcioma tysiącami.

– Wiedziałem.

Całkowicie poważny Sangwoo rozgniewał się, ujrzawszy jego żartobliwą minę. Unikanie konkretów, omijanie sedna, gadanie bzdur i wygłupy. Minęły ponad trzy miesiące, odkąd miał okazję zacząć coraz lepiej poznawać Jang Jaeyounga, więc w międzyczasie całkiem nieźle zorientował się w jego technikach. Znał też na pamięć jego sztuczki. Sunbae zaśmiał się cicho i objąwszy Sangwoo ramieniem, przytulił go do siebie. Informatyk wstrzymał oddech, nie wiedząc nawet, dlaczego tak się zachowuje. Oparłszy podbródek na czole hoobae, projektant zauważył:

– Robot-odkurzacz jest zazdrosny, a jego oprogramowanie najwyraźniej zostało ulepszone.

Zazdrość?

Sangwoo przewrócił oczami, podczas gdy Jaeyoung wciąż go do siebie tulił. Zazdrość była zupełnie bezsensownym słowem, które nie miało w tej sytuacji zastosowania. A już na pewno nie w odniesieniu do tak racjonalnej osoby, jaką bez wątpienia był Choo Sangwoo.

– Nie.

– Co masz na myśli, mówiąc „nie”?

– Powiedziałem ci, że tak nie jest. Nie jestem zazdrosny.

– Tak, rozumiem – mruknął Jaeyoung, nadal go obejmując. Jego temperatura była zbyt wysoka jak na 36,5°C. Sangwoo nie mógł się powstrzymać od kwestionowania gorąca. Jaka była przewaga Jang Jaeyounga nad zdrowymi kobietami w wieku małżeńskim? Zastanawiał się nad tym przez chwilę, ale przyszedł mu do głowy tylko jeden powód. Jaeyoung rozbudzał seksualne pożądanie w Sangwoo i skutecznie potrafił je zaspokoić. Może Sangwoo znaczył dla niego… to samo.

– Jaeyoung hyung.

– Tak?

– Dlaczego się ze mną spotykasz?

– Jest tak wiele powodów. Czy muszę je wszystkie wyliczać?

– Tak.

– Po pierwsze… masz ładną szyję. – Opuszki palców sunbae, spoczywające za uszami Sangwoo, zsunęły się na jego szyję. – Twoja twarz jest szalenie urocza. A kiedy się uśmiechasz, jesteś jeszcze ładniejszy. – Dłoń Jaeyounga delikatnie pogłaskała jego policzek. – Twoje ciało… Masz tak jasną skórę jak moja ulubiona filiżanka herbaty…

– To znaczy, że lubisz tylko moją zewnętrzną powłokę. Rozumiem.

– Dlaczego tak się spieszysz? To dopiero początek. Mogę podać ci sto powodów – mruknął Jaeyoung, opuściwszy rękę.

Sangwoo chciał ukryć twarz w jego ramieniu, ale dotyk Jaeyounga sprawił, że powoli się poddał. Sunbae wyraźnie miał coś do powiedzenia. Jego oczy migotały jak gwiazdy kontrastujące z ciemnym nocnym niebem. Duża dłoń mocno przytrzymała kark hoobae, uniemożliwiając mu ucieczkę spojrzeniem, a chwilę później niski głos Jaeyounga połaskotał jego uszy.

– Nie potrzebuję tego wszystkiego wyliczać. Mam jeden, naprawdę ważny powód.

– …

– Nie mogę ci go jednak wyjawić, bo to oczywiste, że uciekniesz natychmiast, jak tylko go usłyszysz.

Sangwoo ledwo był w stanie otworzyć usta ze zdenerwowania, mimo że nie istniał ku temu żaden powód.

– Powiedz mi.



Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: Baka / paszyma

    


Poprzedni  👈              👉 Następny 

 


Komentarze

  1. "Zaburzenia kontroli gniewu" - no cudne po prostu!

    OdpowiedzUsuń
  2. 💙💜💛💚❤️ ależ oczywiście sangwoo sierotko, nie jesteś zazdrosny. Wcale. 🤣🤣 Ach uroczy i słodziutki rozdział 😍

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty