SE [Tom 4] – Rozdział 18.1
<1010>
Sangwoo otworzył
oczy i natychmiast poczuł się zakłopotany dziwnymi scenami, które miały miejsce
kilka godzin temu. Wskazówka jego zegarka z nierdzewnej stali – tak jak zawsze
– słyszalnie tykała. W oknach zamiast zasłon wisiały jednak żaluzje, natomiast
jedną ze ścian zdobiły plakaty z koncertu czteroosobowego zespołu rockowego. Na
biurku hoobae dostrzegł laptopa, którego niegdyś osobiście sformatował. Obok leżały
klucze, balsamy do skóry, płyty kompaktowe i zapalniczka. W kącie pokoju leżało
kilka ubrań, a tuż obok nich deskorolka.
Nie było potrzeby
zastanawiać się, gdzie się znajdował. Na domiar złego czuł straszny ból głowy.
Wydarzenia ubiegłego dnia w odwrotnej kolejności przewijały się w jego umyśle. Miał
wrażenie, że oprócz wszystkich scen, które wyraźnie pamiętał, było kilka, które
nie do końca mógł sobie przypomnieć. Zupełnie nieoczekiwanie informatyk
uświadomił sobie, że jest środa. Natychmiast wyskoczył z łóżka. Wskazówki znajdowały
się na godzinie 11:23 i jeśli zegarek się nie spieszył, to oznaczało, że w
międzyczasie zdążył już rozpocząć się jego drugi wykład.
Nie!
Umysł bezlitośnie
podsuwał mu niepodważalne fakty. Pomijając prysznic, potrzebował co najmniej
trzech minut na umycie zębów, dwóch na zmianę ubrania i kolejnych pięciu na
dotarcie na wydział. Ale nie znajdował się przecież u siebie.
Kac całkowicie wziął
w posiadanie jego ciało. Jednak nie powstrzymało go to przed wyjściem z
pomieszczenia. W przeciwieństwie do przyciemnionej sypialni, w salonie było tak
jasno, że zmuszony był zmrużyć powieki.
Jang Jaeyoung
mieszkał w dużym, dwupokojowym apartamencie. Na ścianie salonu wisiał wielkich
rozmiarów telewizor. Właściciel mieszkania, ubrany w szare spodnie treningowe i
niebieską koszulkę z gigantycznym numerem na piersi, stał w przestronnej
kuchni i dużą chochlą mieszał warzywa na patelni.
Przez chwilę
informatyk był tak zdezorientowany, że nie wiedział, co robić. Kilka sekund w milczeniu
obserwował gospodarza, nie będąc pewnym, czy nie wyczuje on na plecach jego
intensywnego spojrzenia. Miniony dzień był jednym z jego najgorszych, a
pulsujący ból głowy nie pozwalał mu na chłodną analizę sytuacji.
Projektant wyłączył
kuchenkę, a Sangwoo odruchowo zrobił kilka kroków w tył. Zaciskając pięści, czuł
w sobie pewną niechęć do Jaeyounga, choć obecnie nie wyglądał on już na tak
zaciętego jak wczesnym rankiem.
W życiu Sangwoo bywały
chwile, kiedy mu grożono. W gimnazjum, liceum, na studiach, a nawet w wojsku, ale
nie przerażała go fizyczna agresja. Zawsze bez problemu radził sobie z próbami
zastraszenia, obelgami, a nawet przemocą. Wczorajsza noc była pierwszą, kiedy
naprawdę poczuł strach. Wcale nie dlatego, że Jaeyoung był silny. Nie bał się,
że mógłby dotkliwie go pobić. Rany się goją. Tym, co go niesamowicie przerażało,
była postawa sunbae. Lodowate oczy, zaciśnięte usta i stłumiony, niski głos. I
choć nie mogło go to fizycznie zranić, było jednak przyczyną ogromnego strachu.
Nigdy wcześniej nie widział go tak wściekłego. A przecież ostatnią rzeczą,
jakiej życzyłby sobie Sangwoo, było sprawienie mu zawodu. W żadnym wypadku nie
chciał, by jego hyung trzymał się od niego z daleka. Panicznie bał się, że już
nigdy go nie zobaczy.
Sangwoo odsunął na
bok te niewesołe myśli. Chwilowo miał zupełnie inny problem, który należało
pilnie rozwiązać. Uważnie rozejrzał się wokół. Gdzie podziały się jego ubrania?
Co powinien zrobić, nie mając ze sobą szczoteczki do zębów? Choo Sanwoo został
zaatakowany przez własne nerwy.
– Muszę pójść na
zajęcia. Jestem już spóźniony.
Sunbae zerknął na
zegar ścienny, a następnie zdawkowo wymamrotał, że dotarcie stąd na uniwersytet
zajmie mu około 20 minut, nawet jeśli będzie się spieszył, depcząc tym samym nadzieje
Sangwoo.
– Muszę się stąd
wydostać, dzisiejszy temat jest bardzo ważny.
– Nic się nie da
zrobić. Zanim tam dotrzesz, zajęcia zdążą się już skończyć.
– Powinieneś był
mnie obudzić.
– Jak miałbym zrywać
z łóżka kogoś, kto spał tak spokojnie?
Sangwoo oparł się
plecami o ścianę. Czuł się zmęczony, zestresowany, a ból głowy nie pozwalał o
sobie zapomnieć. I jakby tego było mało, nie miał szans, by uniknąć
nieobecności na wykładach. To nie był czas na towarzyską pogawędkę, więc z
zamkniętymi oczami podjął wyrzuty:
– Nie masz mi nic do
powiedzenia?
– Och! Czy to czas
na refleksję?
Po usłyszeniu tego
bezczelnego komentarza zaskoczony Sangwoo natychmiast otworzył oczy i spotkał
się z nieoczekiwanie poważnym spojrzeniem Jaeyounga.
– Przepraszam.
Wczoraj dałem się ponieść złości i byłem wobec ciebie niegrzeczny.
Przekroczyłem własne granice.
Informatyk myślał,
że sunbae na swój żartobliwy sposób odniesie się do wczorajszych wydarzeń, ale
ku jego zdumieniu mężczyzna poważnym głosem przyznał się do nagannego
zachowania, a nawet za nie przeprosił. Na myśl o przerażającym wyrazie twarzy Jaeyounga
i raniących, zimnych słowach młodszy z nich mimowolnie się wzdrygnął. Wczorajsza
postawa jego rozmówcy przypominała betonową ścianę.
– Myślałem, że
jesteś… miły. Nie wiedziałem, że potrafisz być taki.
– Mam w sobie
również tę złą stronę. Po prostu zawsze starałem się być dla ciebie miły.
– Dlaczego?
– W innym wypadku
byś się ze mną nie związał.
Sangwoo spróbował
przełknąć ślinę, ale jego gardło było suche jak wiór. Przez kilka sekund Jaeyoung
milczał, po czym kontynuował:
– Przyjmiesz moje
przeprosiny?
– A muszę?
– Niekoniecznie,
wszystko zależy od ciebie. Ale jeśli to zrobisz, to nigdy już nie zachowam się
wobec ciebie w podobny sposób.
Usłyszawszy szczere przeprosiny,
umysł Sangwoo podjął proces analizy. Po chwili chłopak doszedł do wniosku, że
obietnice Jang Jaeyounga nigdy nie były bez pokrycia. Nie licząc jego mizernego
zarządzania czasem, zawsze można było na nim polegać.
„Będę cię wspierał, byś
mógł spełnić swoje marzenia”. „Poczekam, aż będziesz gotowy”. „Nie będę cię do
niczego zmuszał”. „Nigdy już nie zachowam się wobec ciebie w podobny sposób”.
Przez ile dni te
słowa nie stracą gwarancji? Przecież niedługo… Sangwoo po raz kolejny
zignorował dręczące go myśli.
– Dobrze.
Jaeyoung skinął
głową i skrzyżował ręce.
– Więc… co z tobą?
– …
– Jakieś
przemyślenia?
Sangwoo zmarszczył
brwi i przeanalizował rozmowę, którą odbyli ubiegłej nocy. Niejasno zdawał sobie
sprawę z przyczyny złości Jaeyounga, uznał jednak jego wymówki za
nieuzasadnione, więc nie stanowiły dla niego powodu do refleksji.
– Nie!
Na twarzy rozmówcy
nie odbiła się żadna reakcja na okrzyk hoobae. Mężczyzna jedynie zamrugał, a
chwilę potem odparł:
– Sangwoo, nie chcę,
żebyś… – Zrobił pauzę, po czym podjął: – Chciałbym, byśmy trzymali się za ręce,
całowali, pieścili i oczywiście uprawiali seks.
Na tym etapie
związku były to dziwne słowa. Ujrzawszy zdezorientowaną minę swojego gościa, starszy
z nich dodał:
– Tego dnia, kiedy
byliśmy w studiu muzycznym… Zdenerwowałeś się wtedy, słysząc, że kompozytorka
jest mną zainteresowana, prawda?
– Nie mogę nic z tym
zrobić. Jesteś wolny i nie mam prawa cię powstrzymywać.
– Mam na myśli
uczucia. Wyobraź sobie, że to ja gdzieś wychodzę i całuję się z innym facetem.
Sangwoo zmarszczył
brwi, natomiast Jaeyoung położył dłoń na jego szyi.
– Zostawił tu ślad po
swoich ustach. Miałeś rozpięty rozporek. To było nietypowe dla ciebie
zachowanie i panowała niezwykła atmosfera. Myślałem, że on… No wiesz.
Sangwoo, uważnie
słuchający tych wyjaśnień, nagle poczuł się brudny. Sunbae nieco wzmocnił
nacisk swych palców na szyi chłopaka.
– Teraz rozumiesz,
dlaczego byłem zły?
Informatyk nie
potrafił odpowiedzieć. Miał wrażenie, że w tej chwili powinien milczeć.
– Byłem bardzo
rozczarowany. I wściekły – kontynuował sunbae. – Poczułem się chory, kiedy usłyszałem
od ciebie, że pocałował cię ktoś inny.
Z poważnym
spojrzeniem zdjął rękę z szyi Sangwoo i chwyciwszy jego dłoń, przyłożył ją sobie
do piersi. Pod palcami hoobae miał namacalny dowód na to, że Jaeyoung żyje. Wyraźnie
mógł wyczuć, jak mocno bije mu serce.
– Nie chcę się już
tak czuć – wyszeptał projektant.
– Czy to prośba?
– Prośba, przysługa,
żądanie, błaganie… – Głos mężczyzny był niski i spokojny. Nie brzmiał jak
błaganie czy groźba.
Powoli Sangwoo postąpił
krok do przodu i przytulił się do sunbae. Ramiona Jaeyounga natychmiast go
objęły, podczas gdy usta niższego Sangwoo dotknęły jego szyi.
– Dobrze. Ciężko dla
mnie pracowałeś, więc powstrzymam się od nieodpowiednich relacji, dopóki nie
będziesz musiał odejść.
– Tak… To mi
odpowiada.
Jaeyoung potarł wargami
czoło Sangwoo, którego serce zaczęło walić, jeszcze zanim zdał sobie z tego
sprawę. W głowie przewijał mu się incydent z poprzedniego dnia, jego własne
niestosowne zachowanie, prośba Jaeyounga i dni, które minęły, zanim znów mógł
go zobaczyć. Czuł, jak oczy pod powiekami zaczynają go piec i wszystko się
rozpada. Sangwoo poczuł nagłą potrzebę wylania łez. Ostatnio przeżywał
nieustanne huśtawki nastrojów.
– Sangwoo! – zawołał
łagodnie sunbae, ale zamiast odpowiedzieć, informatyk wtulił się ciaśniej w
jego ramiona. – Ty… Czy chcesz się ze mną nadal spotykać?
Chłopak spojrzał w
górę i zauważył coś, co przykuło jego uwagę. W świetle słonecznym oczy Jaeyounga
miały przepiękny, jasnobrązowy kolor. Sangwoo nie miał innej odpowiedzi jak
tylko tę jedną, której nie potrafiłby powstrzymać:
– Tak.
– W takim razie dam
ci kolejną okazję na odpowiedź. Pytałem cię już o to jakiś czas temu. Co
chcesz, żebym zrobił? – wyszeptał mu do ucha sunbae.
Usłyszał to pytanie
w ostatni piątek, patrząc z samochodu projektanta na lśniący most łukowy. Sangwoo
wciąż nie znalazł na nie odpowiedzi. Nie miał więc wyboru, jak tylko powtórzyć
to samo:
– Nie wiem.
Sytuacja była gorsza
niż wtedy. Obecnie zapanował jeden wielki bałagan.
– Nie cofam pytania.
Postaraj się znaleźć na nie odpowiedź.
– Nie możesz mi
powiedzieć, co jest celem?
– Nie.
Jaeyoung rozluźnił
uścisk, pogłaskał Sangwoo po głowie, po czym poprosił go, by usiadł przy stole.
Po chwili sunbae podał biały ryż, zupę z kiełków fasoli i inne dania. Sam usiadł
naprzeciw swojego gościa przy stole pokrytym czarnym szkłem. Hoobae zerknął na
różne potrawy i zapytał:
– Jesteś dobry w
gotowaniu?
– Nie. Po prostu
przygotowałem zupę, a resztę dań kupiłem.
Parująca zupa zawierała
kiełki fasoli, tofu, zieloną cebulkę, jajka i pierożki. Zanurzywszy łyżkę w
misce, Sangwoo zamieszał w niej, biorąc „pod lupę” zawartość.
– Co to jest tak
właściwie za zupa? Z kiełków fasoli czy z pierogów?
– No cóż, mieszana?
Sangwoo uśmiechnął
się i spróbował. Siedzący naprzeciw Jaeyoung patrzył na niego, opierając podbródek
na dłoni. Sangwoo poczuł potrzebę wyrażenia swojej opinii.
– Jest trochę za słona.
– Nic, czego woda
nie dałaby rady rozwiązać.
– Nie trzymałeś się
przepisu, prawda?
– Eee…
– Dziękuję za posiłek
– odpowiedział uprzejmie hoobae, po czym zabrał się za jedzenie. Zupa była tak gorąca,
że omal nie poparzył sobie ust. I chociaż kac pozbawił go apetytu, informatyk rzucił
się na posiłek, jakby był wygłodniały.
Nalewając mu wody mineralnej
do szklanki, sunbae poradził:
– Jedz powoli. Dostaniesz
niestrawności.
Sangwoo jadł bez
słowa. Po opróżnieniu naczyń z ryżem i innymi potrawami podniósł do ust miskę z
zupą i wypił jej zawartość. Jaeyoung bez słowa się na niego gapił.
– Jeszcze jedną
miskę, proszę.
– Aż tak ci smakuje?
– Myślę, że tak.
W rzeczywistości
Sangwoo nie wiedział, co jest pyszne, a co nie. Jaeyoung podał mu więcej zupy i
sam również zaczął jeść.
– Zajęcia musiały
się skończyć – mruknął Sangwoo podczas jedzenia.
– Och, to prawda.
– Dwa razy w życiu
opuściłem wykłady bez uzasadnionej przyczyny. W obu przypadkach z powodu tej
samej osoby.
Jaeyoung uśmiechnął
się lekko i skierował uwagę na twarz Sangwoo, który skończył jeść, po czym
dodał:
– A teraz ty masz wykłady.
Kształcenie osobowości.
– Jeśli dostanę
kolejną ocenę niedostateczną, to ty będziesz za to odpowiedzialny. Po raz
drugi.
– Zwariowałeś? Idź do
wykładowcy.
– Wolno być
nieobecnym tylko cztery razy.
– A ile razy opuściłeś
już zajęcia?
– Dzisiaj jest
czwarty raz.
– To naprawdę
żałosne.
Sangwoo zaśmiał się.
Zabawne było wymieniać uczelniane anegdoty, mając na uwadze, jak bardzo zmienił
się od tamtej pory ich związek. Pomyślał też, że byłoby śmiesznie, gdyby sunbae
po raz kolejny nie otrzymał dyplomu, aczkolwiek wiedział, że tak się nie
stanie. Jang Jaeyoung opuści Seul po zakończeniu tego semestru.
Straciwszy apetyt, Sangwoo
odłożył łyżkę. Jaeyoung zjadł jeszcze trochę, a potem zajął się zmywaniem. Słuchając
odgłosów stukających o siebie naczyń, chłopak usłyszał głos właściciela
mieszkania:
– Idź do sypialni i się
połóż.
– Właściwie to
chciałbym wziąć prysznic.
Sunbae podał mu
świeżą piżamę, zapakowaną szczoteczkę do zębów i jego własne bokserki. Jedne z
tych, które wyniósł mu z domu. Chwilę później informatyk znalazł się w łazience
i zdjął ubranie. Całe jego ciało było zesztywniałe i przesiąknięte alkoholem. Na
szyi, w miejscu, do którego przyssał się ten obcy facet, Sangwoo dostrzegł
przyklejony plaster.
❤️💚💛💜💙 powoli do przodu ciągnie jaeyoung swojego ludzkiego robota w stronę oficjalnego wyznania miłości i oficjalnego związku - związku...😍 Ale najbardziej urocza rzecz ... to ten plasterek 🥰 chyba dzięki temu jeyoung nie wpadł znowu w złość 😉
OdpowiedzUsuń