SE [Tom 4] – Rozdział 18.3
<1010>
Nieważne, jak bardzo Sangwoo był strapiony czy
przygnębiony, czas nie czekał. Obecnie informatyk – jak zresztą zawsze – wizualizował
przyszłość. Młody człowiek, który nigdy się jej nie bał, teraz nie czuł się
bezpiecznie. I choć z dnia na dzień malała liczba dni, kiedy będzie mógł widywać
Jaeyounga, nie podjął żadnych dodatkowych działań.
Kalendarz wskazywał, że rozpoczął się czerwiec.
Po niebie latały ważki. Aż do tej pory informatyk
nie miał hobby polegającego na podziwianiu nieba, a teraz jeszcze mniej mógł
sobie na to pozwolić. Kontrola jakości i beta testy Veggie Venturer rozpoczynały
się w poniedziałek, więc plik testowy musiał zostać ukończony do końca
tygodnia. Nadal jednak istniały drobne funkcje i problemy, które zostały
zidentyfikowane, ale jeszcze niecałkowicie poprawione.
Pochłonięty pracą w domu, nie miał nawet czasu pójść
do studia. Sangwoo był mocno zestresowany. Nie był przyzwyczajony do tego, że
goni go termin, ale nie miał prawa narzekać, ponieważ był to wynik tego, co sam
sobie narzucił.
W czwartek, piątek i sobotę Jaeyoung kupował
jedzenie dla pozostającego w domu hoobae, który intensywnie pracował nad grą.
Menu ciągle się zmieniało. Smażony ryż z kimchi, curry, ryż bulgogi i gyudon…
Sunbae zostawiał mu posiłki i chwilę później wychodził. Sangwoo, co prawda, nie
powiedział tego na głos, ale bardziej czekał na doręczyciela niż na jedzenie.
Kiedy tylko mężczyzna się zjawiał, przytulał go co najmniej przez trzy minuty, a
hoobae czuł, jak z jego ciała ulatuje zmęczenie i stres. To było cudowne
lekarstwo, które potrafiło sprawić, że natychmiast poprawiało mu się
samopoczucie.
W niedzielę o 16:33 Sangwoo przesłał na FTP*
plik z testem beta, który przeszedł przez autotest.
(*File
Transfer Protocol (FTP) to protokół sieciowy służący do przesyłania
plików. Umożliwia wymianę poleceń i danych między komputerem lub oprogramowaniem,
klientem FTP i serwerem, czyli hostem FTP. Serwer FTP to rodzaj zdalnego
katalogu)
Wygenerowałem i wgrałem pliki do beta testów.
16:33
Jaeyoung SB ♨️: Ciężko pracowałeś, mój programisto.
16:34
Jaeyoung SB ♨️: Może powinniśmy w ten piękny dzień napić się szampana?
16:34
Przyjdź do studia. Jeśli wyświadczysz mi przysługę, postawię ci obiad.
16:36
Jaeyoung SB ♨️: Duszone żeberka.
16:36
Jasne…
16:37
Na ustach hoobae pojawił się uśmiech, kiedy przygotowywał
się do wzięcia prysznica. Lustro pokazało uśmiechniętą twarz, zamiast tej
zazwyczaj neutralnej, zupełnie jakby widoczny w nim obcy nie był Choo Sangwoo. Chłopak
miał na sobie beżowe spodnie, zielony T-shirt i białą czapkę na głowie. Włożył do
plecaka butelkę wina przyniesioną przez Jaeyounga 24 dni temu, po czym wyszedł
z domu.
Rower gładko sunął po szarej kostce brukowej,
kiedy informatyk pedałował w słabym świetle słońca. Wykonał z powodzeniem to,
co sobie założył, a teraz zmierzał w kierunku upragnionego mężczyzny. Data
premiery Veggie Venturer oznaczała, że zbliżał się dzień, w którym jego projektant
odejdzie. Jednak obecna chwila była tak triumfalna, że Sangwoo nie mógł
pozwolić sobie na smutek.
Informatyk spotkał Jaeyounga na schodach budynku
kierunków artystycznych. Nagle, zupełnie nieoczekiwanie ktoś powiesił się od tyłu
na jego szyi. Sangwoo zastanawiał się, co to za jakiś wariat, ale kiedy się
odwrócił, ujrzał piękną twarz i natychmiast wybuchnął śmiechem.
– Och! Śmiejesz się? Zaraz rozerwie ci usta.
Gdy junior usłyszał ten komentarz, mięśnie jego
twarzy całkowicie się rozluźniły i zaśmiał się jak głupi.
– Ciężko
cię skusić.
Jaeyoung zawsze zachowywał się ostrożnie, kiedy
znajdowali się na widoku, ale obecnie Sangwoo nie chciał się już o nic martwić.
Po prostu ujął jego dłoń i szybko wszedł po schodach. Zresztą w niedzielne
popołudnie na kampusie nie było zbyt wielu studentów.
Gdy tylko weszli do studia, chłopak zapalił
światła i ponaglił sunbae, chcąc poznać jego reakcję.
– Sprawdziłeś już?
– Jeszcze nie, już zaczynam. Właśnie ściągnąłem plik
na komórkę.
– Pospiesz się i zacznij działać.
Jaeyoung wyciągnął telefon z kieszeni i usiadł. Robił
tylko niektóre części gry, a dziś był pierwszy raz, kiedy zobaczy całość z idealnym
dźwiękiem. Sangwoo przysiadł na podłokietniku jego krzesła i wbił wzrok w ekran.
Przy akompaniamencie cichego krakania kruków rozległy
się głośne uderzenia bębna. Chwilę później zabrzmiały upiorne tony ksylofonu, a
męska i żeńska postać stanęły przed tytułem. Każda z nich była uzbrojona. Chuchu
z gniewną miną wymachiwał wielkim, zrobionym z marchewki nożem przypominającym
maczetę. Natomiast Jeje, robiąc różowe balony z gumy, mające wybuchać co sześć sekund,
wyposażona była w dyniowy dynamit. Na tle ciemnej farmy jarzyły się fluorescencyjne,
zielone materiały radioaktywne i migotały ostre światła.
– To nie żart, prawda?
– Wow! To jest warte tych pieniędzy.
Jaeyoung nacisnął przycisk startu i znaleźli się
pośrodku gospodarstwa. Przy dźwiękach szybkiej średniowiecznej muzyki organowej
bohater przeciął marchewkową maczetą mysz, wysyłając ją na tamten świat. Nastrój
był ponury, ale ruch postaci i naprawdę genialne efekty dźwiękowe tworzyły
dziwnie swobodną całość. Jaeyoung przemierzył jeszcze kilka miejsc, po czym uniósł
rękę do przybicia piątki. Dłoń Sangwoo z głośnym klaśnięciem spotkała się z
jego dłonią.
Moduł tłumiący radość u informatyka
najwidoczniej miał jakiś niesprecyzowany defekt. Sangwoo wcale nie chciał
wyglądać na aż tak szczęśliwego, ale nie bardzo mu się to udało. Spontanicznie przytulił
się do sunbae, który pocałował go w szyję i poklepał po głowie. Informatyk wtulił
w niego twarz w nadziei, że uda mu się ją ukryć.
– Świetna robota – padło z ust projektanta.
– Mówiłem ci, że potrafię zrealizować wszystkie
twoje projekty.
– Jesteś jak Iron Man.
– Masz na myśli, że przypominam maszynę?
– Nie. Jesteś absolutnie wspaniały.
Oczywiście radość z dzielenia się z kimś owocami
swoich trudów była Sangwoo nieznana, ale fakt, że przeżywał to w towarzystwie sunbae,
był nieznośnie dobry. Jaeyoung chwycił Sangwoo za ramiona i z podekscytowaniem
w spojrzeniu powiedział:
– W porządku. Więc od jutra zaczynasz przygotowania
do egzaminów, a ja zajmę się QA*.
(*Kontrola
jakości, czyli QA – Quality Assurance jest kluczowym etapem produkcji gier,
pozwalającym wyłapać błędy czy niedociągnięcia, które mogłyby ostatecznie
zaważyć na sukcesie danego tytułu)
– Ok.
– Skompletowałeś listę osób testujących?
Jaeyoung otworzył aplikację notatek i wręczył
telefon Sangwoo. Wśród 50 nazwisk znajdujących się na liście Choi Yoona była
jedyną osobą, którą Sangwoo znał.
– Jaki jest ich poziom?
– W większości niski. Ale jest też wśród nich
kilku bardzo dobrych.
– W takim razie dołączę dwóch wysokopoziomowych
graczy, których znam.
– Mhm. Wyślij ich dane na mój adres mailowy.
Po tych słowach rozmowa na temat gry została
zakończona. Sangwoo przez następne dwa tygodnie musiał uczyć się do egzaminów, więc
na rozwój gry planował poświęcić jedynie minimum czasu. Jaeyoung zobowiązał się
zająć zapewnieniem jakości i koordynacją testów użytkowników.
– O jaką przysługę chciałeś mnie poprosić?
– Postawię ci obiad, więc proszę, spójrz na mój projekt
PPT – odpowiedział hoobae, wyciągając laptopa z plecaka. Projektant w
zdziwieniu uniósł brwi. Sangwoo kliknął plik PowerPoint pod nazwą „Algorytm” i przyciągnął
swoje krzesło bliżej.
– Zobaczmy, co tu mamy. 38 stron!
– Myślisz, że to za darmo? Przecież zafunduję ci
posiłek.
– Może być, ale dorzuć buziaka za każdą stronę.
– Dobrze.
– Jak skończę, to kupimy wołowinę i zgrillujemy
ją w domu.
– Przyniosłem wino. – Sangwoo wyjął z plecaka
butelkę, którą kiedyś dostał od Jaeyounga.
– To dobrze. Jest coś, co chciałbyś zjeść?
Sangwoo zawahał się przez chwilę, po czym przyciągnąwszy
do siebie Jaeyounga za koszulę, szepnął mu do ucha:
– Nie objadaj się za bardzo. Zróbmy coś innego.
Minęło już dużo czasu.
– Coś jeszcze?
Projektant znieruchomiał, przypominając posag, a
jego uszy poczerwieniały. Odwróciwszy głowę, z szaleństwem w oku spojrzał w twarz
Sangwoo.
– Możemy zrobić to teraz…
– Nie. To niehigieniczne. Nie tutaj.
Jaeyoung podjął kilka prób, by go pocałować, ale
Sangwoo odepchnął jego czoło ze słowami:
– Pospiesz się i sprawdź, czy moja prezentacja
jest dobra. Muszę uzyskać doskonały wynik.
– Skończę za dziesięć minut.
Jaeyoung pstryknął palcami i przyjął wyprostowaną
pozycję przed laptopem. Wyglądał na bardzo pewnego siebie. Do czasu… Po
przejrzeniu kilku slajdów jego twarz przybrała nieco kwaśny wyraz. Z wyprostowanej,
pewnej siebie postawy chwilę później nic już nie pozostało. Dotarłszy do
ostatniego slajdu, mężczyzna pochylił się do przodu i podparł głowę na rękach. Wyglądał
na wyraźnie strapionego.
– Myślę, że będę potrzebował więcej niż
dziesięciu minut.
Ściągnął z sieci dwie darmowe czcionki, po czym z
ponurą miną zwrócił się do hoobae:
– Hej, Choo Sangwoo.
– Tak?
– Ta czcionka… Nie używaj jej nigdy więcej.
Obiecaj mi.
Jaeyoung wydawał się nienawidzić najbardziej powszechnego
i szeroko stosowanego w sieci rodzaju pisma. Sangwoo zgiął mały palec i w
ramach przyrzeczenia zahaczył go o podsunięty mu mały palec sunbae. Jaeyoung ujednolicił
tytuły i teksty prezentacji, używając dwóch ściągniętych uprzednio czcionek, po
czym powrócił na pierwszą stronę. Z bolesnym wyrazem twarzy zmarszczył brwi.
– Nie widać żadnych napisów na tym tle.
– Wystarczy dokładniej się przyjrzeć.
– To twój pomysł, ale dla innych jest to mało
czytelne.
Jaeyoung usunął zrzut ekranu, który Sangwoo
umieścił w tle, po czym znalazłszy w sieci darmowy obraz zbliżenia kamieni, wkleił
go w prawym dolnym rogu. Wielokolorowe i wielowymiarowe literki zostały
ujednolicone – były teraz czarne i takiej samej wielkości. Kursywa,
podkreślenia i pogrubienia nazw wydziałów oraz nazwisk Sangwoo i Jowona zostały
usunięte i umieszczone po lewej stronie.
Powodem, dla którego Sangwoo zastosował wiele
upiększeń, było to, że ekran wyglądał zbyt pusto. Jaeyoung usunął wszystkie
ozdoby, ale – o dziwo – Sangwoo nie odniósł wrażenia, że ekran wygląda na
pusty. W metamorfozę aż trudno było uwierzyć.
– Jintae jest dwa roczniki pod tobą, prawda?
Myślisz, że jest przystojny?
– Nie wiem.
– To dobrze. Ta wiedza do niczego ci się nie
przyda. Nie rozmawiaj z nim osobiście, nie nawiązuj kontaktu wzrokowego, nie przebywaj
z nim, dobrze?
– Właściwie to bez znaczenia. Nie jestem nim zainteresowany.
Jaeyoung uśmiechnął się i skończył korektę
pierwszego slajdu. Sangwoo spodobała się wprowadzona przez niego zmiana. Nie
zapomniał uiścić zapłaty i pocałować go w policzek. Uśmiech sunbae stał się
jeszcze szerszy, a na ekranie wyświetlił się kolejny slajd.
– Czy kiedykolwiek pomyślałeś, że czcionka jest
za duża?
– W ten sposób dobrze się czyta.
– Litery są zbyt duże. Przez to widz się
rozprasza.
– Rozumiem.
Rozmiar czcionki tytułu i tekstu został
zmieniony. Sangwoo był ciekawy, jak bardzo się zmniejszył, więc przyjrzał się temu
dokładniej. Jaeyoung kilkakrotnie go dopasował, po czym usunął wszystkie
ornamenty, którymi Sangwoo ozdobił tę stronę, i oddzielił obszar tytułowy
liniami i trójkątami.
– Pocałuj mnie, szybko.
Po otrzymaniu zapłaty projektant nabrał tempa. Był
w tej dziedzinie wirtuozem. Bez żadnych oznak trudności czy wahania wykonywał nieznaczne
kliknięcia, a wszystko stawało się o niebo lepsze. Wydawało się, że wystarczyło,
żeby przesunął myszkę w dowolne miejsce, a już elementy znajdowały się w najbardziej
harmonijnym położeniu. Zachwycony Sangwoo z otwartymi ustami gapił się w ekran.
Jesteś czarodziejem.
Choć informatyk nie powiedział tego głośno, przepełniony
był niekłamanym podziwem. Od kilku dni nie widział sunbae pracującego obok niego.
Teraz patrzył na imponujące rezultaty.
– To jest naprawdę niesamowite. Nigdy w życiu
nie widziałem pięciolinijkowego tytułu – mruknął projektant.
O tym, co ma znaczenie, a co nie, mężczyzna decydował
opuszkami palców. Bez względu na to, jak dobra była treść, jeśli nie została
skutecznie wyeksponowana, traciła na wartości. Sangwoo po raz kolejny
uświadomił sobie, że posiadał wiedzę, ale nie potrafił jej dobrze wykorzystać.
Siedział więc w milczeniu, obserwując pracującego Jaeyounga, który po chwili
się odezwał:
– Nie zamierzasz wywiązać się z zapłaty w
terminie?
– Mogę zrobić to teraz?
– Jesteś mi winien trzy. W międzyczasie zdążyłem
poprawić kilka slajdów.
Było wiele rzeczy, w których informatyk nie był
dobry: wykonanie dobrej prezentacji, ubieranie się w sposób, by zrobić
wrażenie, formułowanie myśli w słowa. Jaeyoung był we wszystkich tych dziedzinach
ekspertem. Sangwoo pomyślał, że może dlatego sunbae błyszczał jak super
zabawka.
– Dlaczego użyłeś tego obrazu?
– To popularna postać, która przyciąga ludzi i wzbudza
sympatię.
– Mhm. Rozumiem. Usuwam.
Fachowo wykonany, migoczący ekran zrobił duże
wrażenie na Sangwoo, mimo że była to tylko prezentacja, którą miał przedstawić
podczas wykładu. Finezja, z jaką sunbae poprawiał kolejne slajdy, nie pomijając
niczego, inteligencja, z jaką rozwiązywał złożone problemy w najprostszy sposób,
i łatwość, z jaką kontrolował wszystko, nawet jeśli wydawało się, że robi to pobieżnie
– to sprawiało, że w oczach hoobae był po prostu zachwycający.
Wzrok Sangwoo przesunął się z jego dłoni,
zręcznie manipulujących klawiaturą i myszką, na przystojny profil z delikatnym uśmiechem.
Czerwone koszulki, niedbałe postawy, metalowe kolczyki, tatuaże na
przedramieniu i drżące kolana… Nienawidził tego od samego początku, ale teraz
już nie… To wszystko było częścią Jang Jaeyounga. Informatyk nagle poczuł silne
emocje wzbierające w głębi jego serca.
Czy kiedykolwiek w życiu spotkałem kogoś tak
niesamowitego?
Dręczyciel, sadysta, dupek, psychol, szaleniec z
zaburzeniami kontroli gniewu, podwójna osobowość, bomba, która może wybuchnąć w
każdej chwili… Sangwoo pamiętał każdy epitet, którym go obdarzył. Jang Jaeyoung
był daleki od ideału i posiadał wiele cech, których Sangwoo nie lubił. Ale
nagle chłopak zdał sobie sprawę, że absolutnie go to nie obchodzi.
Zalały go potężne fale emocji, zmywając wiele
wad Jaeyounga, które wcześniej zidentyfikował. Buzował w nim koktajl – mieszanka
5:1 radości i smutku. Gwałtownie zawirowało mu w głowie.
– Patrz, dodałem gradienty i cienie. Tak bardzo
się starałem…
– Lubię cię, hyung.
Klikanie myszki ustało. Ręka Jaeyounga
znieruchomiała, podczas gdy do Sangwoo z opóźnieniem dotarło, że powiedział coś
niestosownego.
Co ja powiedziałem?!
Jego umysł opustoszał.
Musiałem być tak podekscytowany wykonaniem pliku
do testów beta, że mój mózg najwidoczniej oszalał.
Sangwoo pomyślał, że jest jak ktoś pijany. Jego myśli
rozpierzchły się w przypadkowych kierunkach i wylewały się z ust bez żadnego
filtrowania.
Czy ja mu powiedziałem, że go lubię? Jang
Jaeyoung to mężczyzna! Jak miałbym być w nim zakochany? Nie jest kimś, w kim mógłbym
się zakochać. To logiczny nonsens.
Sangwoo podniósł głowę i napotkał wzrok sunbae,
który obrócił się w jego stronę i patrzył na niego najgłupszym spojrzeniem,
jakie hoobae kiedykolwiek u niego widział.
– Nie dosłyszałem. Powiedz to jeszcze raz.
– Nic nie mówiłem.
– Powiedziałeś. Że mnie lubisz.
– Twierdziłeś, że nie dosłyszałeś!
Jaeyoung zamknął usta, a na jego twarzy pojawił
się szeroki uśmiech.
– Pospiesz się, pozwól mi usłyszeć to jeszcze
raz.
Sangwoo z niedowierzaniem zmrużył oczy. On był tu
absolutnie poważny, a sunbae miał w oczach jakiś błysk, zupełnie jakby miał
powód do radości. Informatyk wstał i cofnął się o krok. Nie tracąc czasu na
spakowanie plecaka, podbiegł do drzwi i opuścił studio. Jaeyoung natychmiast wybiegł
za nim, więc hoobae uciekał co sił w nogach.
– Hej, zatrzymaj się!
Tłumaczenie: Juli.Ann
💜💛💚💙❤️ jak uroczo... Szczęście sangwoo zaowocowało 😍
OdpowiedzUsuń💜💜💜
UsuńZabawa w kotka i myszkę :)
OdpowiedzUsuń