HR – Rozdział 6

 


Coraz bliżej

 

    Team lubił zimne powietrze, ale nie chłód z klimatyzatora. Brzmiało to sprzecznie, ale chłód naturalny a sztuczny to nie to samo. Jako dziecko, mieszkając w regionie północnym, w domu na pełnych drzew obrzeżach miasta, rzadko musiał polegać na chłodzie z wentylacji. Kiedy przeprowadził się do Bangkoku, co noc konieczne było włączanie klimatyzacji. Ale nie musiało być tak zimno, żeby czuć, że za chwilę się zamarznie!

    Lodowate powietrze sprawiało, że zziębnięty młody człowiek zaczął szukać miejsca, w którym mógłby się ukryć. Kiedy znalazł źródło ciepła, jego ręce i nogi owinęły się wokół niego ciasno, aż wydało ono głośny dźwięk, po którym nastąpił niezrozumiały szmer. A wtedy ciepło otuliło go całego. Po raz pierwszy od wielu lat Team zasnął spokojnie, bez koszmarów. Czuł się tak komfortowo, że nie chciał się obudzić.

 

    – Mmm…

    Światło słoneczne przebijało się przez cienką zasłonę, przerywając sen leżącemu w łóżku mężczyźnie, który powoli otworzył oczy. Team podniósł telefon, by sprawdzić godzinę. Cyfry na ekranie pokazywały 6:45, więc do dźwięku budzika pozostało jeszcze 15 minut.

    – Dlaczego klimatyzacja jest ustawiona na tak niską temperaturę? – wymamrotał, rozglądając się po pokoju w poszukiwaniu pilota. Kiedy w pełni się obudził, zaczął jeszcze mocniej odczuwać zimno.

Nieznany pokój ozdobiony był czarną, metalową półką na książki i ramkami na zdjęcia. Był minimalistyczny i nic w nim nie było znajome. Ponownie rzucone na łóżko spojrzenie wychwyciło plątaninę blond włosów. Zaskoczony chłopak podskoczył i poczuł chęć natychmiastowej ucieczki, gdy nagłe wspomnienie wczorajszego wieczoru odżyło w jego głowie.

    Przeczytał dużo mang. Wiele było w nich historii, w których bohater budził się, mając kogoś w objęciach. A jeśli miał pecha, to był w czyimś uścisku. Jednak dla Teama był to pierwszy raz. Tylko że to raczej powinna być urocza, młoda dziewczyna… Dlaczego był to wielki, umięśniony mężczyzna?

    Kto, do diabła, nie byłby zszokowany, budząc się w obcym pokoju i zdając sobie sprawę, że jest uwięziony w objęciach wciąż śpiącego faceta?

    Coś, czego początkowo nie skojarzył, okazało się być blond fryzurą Hia Wina, właściciela pokoju, który przyprowadził go tu zeszłej nocy. To od niego pochodziło przytulne ciepło, odgradzające chłopaka od bardzo zimnego, arktycznego wręcz powietrza w pomieszczeniu. W dodatku Hia nie miał na sobie piżamy i bez zażenowania pokazywał swoje jędrne, pełne tatuaży ciało, co czyniło go jeszcze bardziej seksownym.

    – Hia, wstawaj. – Team delikatnie szturchnął ściskające go ramię.

    Wyglądało jednak na to, że jego działania zupełnie nie poruszają śpiącej góry mięśni, więc student postanowił przestać być delikatnym i zaczął mocno potrząsać Winem.

    – Hia, obudź się!

    Ale mężczyzna wciąż spał i z wciąż zamkniętymi oczami odwrócił się i przytulił do poduszki, która była dziś szczególnie ciepła. Mocno owinął wokół niej ręce i nogi. Ściskał ją coraz mocniej, aż poczuł ból i spadł z łóżka.

    – Co ty odwalasz?!

    – A co ty, do cholery, robisz, Hia?

    Win usiadł na podłodze i ziewnął. W tym samym czasie włączył się alarm w jego telefonie. Blondyn spojrzał na Teama, pokiwał głową i wyłączył męczące brzęczenie.

    – Masz dzisiaj zajęcia, młody?

    – Nie.

    – Kłamca.

    Win podrapał się po brzuchu, a potem wrócił do łóżka i położył się twarzą w dół na miękkiej poduszce.

    – Masz zajęcia o dziesiątej i nie mów mi, że znów planujesz je opuścić.

    – To dlaczego pytałeś, skoro wiesz? – skomentował sarkastycznie junior, nie zastanawiając się, skąd Win zna jego plan zajęć. Równocześnie zapytał: – Mogę pożyczyć twoje ciuchy? Proszę!

    Właściciel pokoju w odpowiedzi jedynie uniósł brwi. Wstał, spojrzał na juniora, otworzył szafę i wyjął z niej koszulkę oraz spodnie. Team, przyzwyczajony do przebierania się przy innych w szatni klubowej, nonszalancko zdjął piżamę i rzucił ją na krzesło. W samej bieliźnie poszedł do łazienki, by umyć twarz i zęby. Jego piękne mięśnie, zwłaszcza uda, sprawiały, że pozostający w pokoju obserwator potajemnie przełknął ślinę.

    Win wiedział, że jest biseksualny. Lubił zarówno kobiety, jak i mężczyzn, ale zwykle zbyt mocno na niego nie działali. To nie było tak, że podniecał się, gdy tylko zobaczył kawałek nagiego ciała. Widział już przecież niezliczoną ilość takich ciał w basenowej szatni, ale nie interesował się nimi ani trochę.

Ale z Teamem było inaczej… Wciąż doskonale pamiętał jego dotyk i smak, gdy gryzł to ciało i pieścił uda chłopaka. Nie potrafił o tym zapomnieć.

    Team nonszalancko robił rozgrzewkę przed telewizorem. Dzisiaj był zbyt leniwy, żeby iść pobiegać, więc zdecydował, że poćwiczy na miejscu. Styl pokoju Hia Wina nie różnił się zbytnio od jego własnego. Był to pokój typu studio, gdzie po prawej stronie od wejścia znajdowała się kuchnia, a po lewej łazienka. Z przodu był salon, a z tyłu sypialnia.

    W tym pokoju nie było sofy, ale w rogu leżał stos worków do siedzenia. Pozostałą przestrzeń zapełniała półka z mnóstwem modeli samochodów. Był tam też stolik zawalony podręcznikami. W pokoju Teama również był taki, ale chłopak nigdy nie używał go do nauki. Zamiast tego stolik był zagracony różnymi przedmiotami. Najczęściej używanym u niego meblem był prawdopodobnie stół japoński. Używał go do wszystkiego, od jedzenia po granie w gry komputerowe.

    Właściciel pokoju wyszedł z łazienki, leniwie potrząsając głową i wycierając twarz. Przez chwilę stał pod ścianą, z zainteresowaniem obserwując osobę, która wykonywała brzuszki. Potem podszedł bliżej, by przytrzymać mu nogi.

    – Zostało ci jeszcze trochę energii? Nie jesteś wyczerpany? – Win drażnił się, widząc, że mięśnie juniora zaczęły drżeć.

    Kiedy Team stawał przed wyzwaniem, w jego umyśle pojawiała się zawsze nienawiść do porażki, więc wciąż kontynuował ćwiczenia. Win celowo przysunął się bliżej do jego twarzy.

    – Siedemdziesiąt siedem.

    Senior po raz kolejny zmniejszył dystans między nimi.

    – Siedemdziesiąt osiem.

    Pochylił się bliżej, aż czubki ich nosów prawie się zetknęły.

    – Siedemdziesiąt dziewięć.

    Wpatrywali się w siebie. Żaden z nich nie zamierzał się poddać, jak gdyby ten, który zrezygnuje pierwszy, był skreślony, przegrany.

    – Osiemdziesiąt.

    – …

    Ciężki oddech Teama był najgłośniejszym dźwiękiem w pokoju, głośniejszym nawet niż głos reportera w telewizji czy odgłosy na zewnątrz. Jego oczy wpatrywały się nieustępliwie w Wina, pot kapał mu z włosów. Jego usta otworzyły się lekko, gdy wypuścił powietrze… Zadziałała grawitacja?

Ich usta dotknęły się delikatnie, jakby to było muskanie powierzchni wody. Po chwili ten lekki dotyk przekształcił się w namiętny, głęboki pocałunek. Ciepłe języki trącały się i goniły, wydając mokry dźwięk łaskoczący uszy tych, którzy go słuchali. Win wielokrotnie gryzł, aż usta juniora były czerwone jak świeży pomidor.

    Obaj zaczynali czuć podniecenie. Chcieli pożreć osobę przed sobą i połknąć ją w całości. Kiedy miał się rozpocząć kolejny pocałunek, w telewizji bardzo głośno rozległ się hymn narodowy i automatycznie przerwali. Słodkie emocje zniknęły…

    – Ja… pójdę wziąć prysznic.

Team wstał, szybko zebrał swoje rzeczy, włożył je do plecaka, otworzył drzwi i czując szalone bicie serca, pobiegł do siebie.

    Właściciel pokoju 1019 położył się na podłodze i oblizał wargi, które miały delikatny posmak krwi. Zacisnął powieki, chłonąc uczucie gorąca sprzed chwili. Gdy je otworzył, jego oczy błyszczały jasno. Po raz pierwszy osoba taka jak Win poczuła silne pragnienie posiadania kogoś na stałe.

 

***

 

    Team był już znudzony leżeniem w łóżku i graniem na telefonie po tym, jak wysłał swoim przyjaciołom wiadomość, że dziś odpuści sobie uniwerek. Przez cały dzień nie miał właściwie nic do roboty. Trochę żałował, że nie poszedł na zajęcia tylko dlatego, żeby pospać. Chciał gdzieś wyjść, ale był na to zbyt rozleniwiony. Był też bardzo głodny. Powinien iść coś zjeść w centrum handlowym, ale jedzenie w samotności było dla niego przygnębiające.

Puk, puk!

    – Już…

    Student zwlekł się z łóżka, by otworzyć drzwi. Kiedy zobaczył znajomą twarz, jego usta wykrzywiły się w grymasie niechęci.

    – Czego chcesz, Hia?

    – Chodźmy coś zjeść.

Obaj zachowywali się tak, jakby tego ranka nic się nie stało, zapominając o pocałunkach i ciepłych uściskach. To było najlepsze, by ich codzienna relacja nie ucierpiała.

    – Nie chce mi się. – Team przestępował z nogi na nogę.

    – Daj spokój. Zafunduję ci też kino.

    Obietnica darmowego filmu szybko zmobilizowała niechętnego jeszcze przed chwilą chłopaka. Energicznie skinął głową i szybko przebrał się w czysty T-shirt oraz dżinsy, włożył trampki i wyszedł, pospieszając seniora.

    Team nie przepadał za motocyklami, zwłaszcza tymi dużymi, ponieważ uważał, że są niebezpieczne, ale jazda czymś takim, gdy siedziało się za Hia, mogła nie być taka zła…

    – Rany! Dlaczego jeździsz jak szalony, Hia? Jedź ostrożnie, nie spiesz się! Kino nigdzie się nie wybiera! – Team pokrzykiwał prawie przez całą drogę. Obiema rękami mocno obejmował kierowcę w pasie, a jego donośny głos odbijał się echem w kasku. Zanim dotarli do centrum handlowego, czuł się tak, jakby połowa jego duszy opuściła ciało. Zeskoczył z siodełka, dysząc i kaszląc, a potem spojrzał zirytowany na swojego cholernego seniora. Naprawdę miał ochotę przynajmniej raz porządnie mu przyłożyć.

    – Jak się masz? Wciąż żyjesz? – Win głośno śmiał się z juniora, ciągnąc go do centrum handlowego, by znaleźć coś, co nasyci ich burczące z głodu żołądki.

    Ponieważ było przedpołudnie w dzień roboczy, nie było tam zbyt wielu osób. W restauracji, którą wybrali, też siedziało tylko kilku klientów. Dzięki temu zamówienie przyszło szybko: koktajle, stek, frytki, kiełbasa i sałatka warzywna. Po chwili przed studentami, którzy spalali tłuszcz i kalorie szybciej niż przeciętny człowiek, postawiono duże talerze. Team, który jeszcze przed chwilą narzekał na motocykl, teraz milczał, a jego oczy błyszczały, gdy patrzył na swoje ulubione potrawy. Jedzenie na cudzy koszt zawsze wydawało się bardziej apetyczne.

    – Hiaaaaaa…

    – Nie ma mowy! Wiem, o czym myślisz! – Win poruszył widelcem, aby chronić leżące na jego talerzu krewetki, w które wpatrzone były psotne oczy głodnego Teama.

Chłopak uśmiechnął się i nadal szukał okazji, by dokonać kradzieży, ale tym razem został zablokowany przez nóż do steków.

    – Hia, no weź! Bądź dobrym Phi i podziel się z Nongiem!

    – Jeszcze czego!

    W domu Wina byli prawie sami mężczyźni, dlatego nigdy się nie poddawał, jeśli chodzi o jedzenie. Gdy był zbyt wolny, zarówno jego starszy, jak i młodszy brat nie zostawiali mu na talerzu nawet odrobiny.

    – Och, wcale nie jesteś miły.

    – A niby dlaczego miałbym taki być? – Senior zmarszczył brwi.

    Dlaczego miał być miły i się podzielić?

    – Dziewczyny szaleją na punkcie mężczyzn, którzy są delikatni i mili.

    – W takim razie nie jest to konieczne… – Win ugryzł jedną z krewetek, na które wściekły chłopak naprawdę miał ochotę – bo nie chcę, żeby jakieś dziewczyny mnie lubiły.

    – …

    – Wszystko, czego chcę, to żebyś ty mnie bardziej polubił. – Oczy Wina zabłysły, a to, co w nich było widać, naprawdę można było nazwać zalotnym spojrzeniem.

    I gdyby takie słowa usłyszała jakaś „normalna” dziewczyna, już dawno by się rozpłynęła. Ale Team był zaznajomiony z tego typu zachowaniami wiceprezesa swojego klubu. Przewrócił więc oczami i z bezczelną miną pochylił się, by zabrać z sąsiedniego talerza krewetkę.

    – Chcę więcej.

    – Niech cię diabli. – Win potrząsnął głową i przeklął siedzącego obok chłopaka, jednocześnie przysuwając do niego swój talerz.

    Team był naprawdę inny.

 

***

 

    Zgodnie z oczekiwaniami w kinie w południe było raczej pusto. Wokół spacerowało tylko kilka osób, więc dwaj mężczyźni, którzy właśnie rozpoczęli kłótnię o to, który film obejrzeć, bardzo się wyróżniali.

    – Obejrzyjmy to – powiedział chłopak trzymający w prawej ręce paczkę chipsów, podczas gdy jego lewa ręka wskazywała na plakat horroru.

    – Chcę obejrzeć Marvela – powiedział drugi mężczyzna, marszcząc brwi i próbując wskazać na mający niedawno premierę film o bohaterach.

    – Hej, a kto powiedział, że zabiera mnie na film? Powinien być taki, który to ja chcę obejrzeć!

 

    Na dużym ekranie pojawiła się nazwa horroru. W sali było o wiele zimniej niż zwykle, ponieważ siedziało w niej tylko kilka osób.

    Team uśmiechał się radośnie. Rozpakował chipsy i delektował się nimi tak, jakby nigdy wcześniej ich nie jadł. Zamierzał zaprosić Pharma na wspólne oglądanie tego filmu, ale oglądanie go z Hia też było w porządku.

    Aaaaaaaaaaaach!

    Kobieta na ekranie głośno krzyczała. Czerwona krew rozpryskiwała się wokół, ciało leżało na podłodze. Prawie przezroczysty duch stał nad zwłokami, potem powoli uniósł głowę, a jego wzrok przenikał oglądających, jakby patrzył prosto na nich. Zjawa wydała z siebie świszczący dźwięk i rzuciła się w stronę widowni.

    – Aaaach!

    Prawie bezgłośne westchnienie i drżenie osoby obok sprawiło, że Team odwrócił się, by na nią spojrzeć. Win siedział bardzo spięty, a jego ręka mocno ściskała podłokietnik. Widać było, że nie może znieść tego, co dzieje się na ekranie.

    – Hia, nie lubisz horrorów? – wyszeptał cicho junior.

    – To nie to – zaprzeczył jego rozmówca, próbując ponownie spojrzeć na film. Ale w tym dokładnie momencie zły duch pojawił się ponownie, a Win po raz kolejny zadrżał ze strachu.

    – Cholera!!!

    Tym razem zduszony dźwięk nie pochodził z filmu, lecz z ust mężczyzny, który krzyknął przerażony i natychmiast zamknął oczy. Po chwili drżącym głosem zapytał:

    – Czy duch już zniknął?

    – Już go nie ma.

    – Naprawdę? Jeśli mnie okłamiesz, umrzesz.

    – Nie kłamię. Chcesz, żebym trzymał cię za rękę? – zapytał junior, wyciągając dłoń, która natychmiast została uwięziona w uścisku.

    Win nigdy w życiu nikomu nie powiedział, że boi się duchów. Nie przeszkadzały mu rozpryski mózgów czy morze krwi. Ale nie znosił filmów o duchach ani nawiedzonych domów.

    A dziś na jaw wyszła jego najbardziej skrywana tajemnica.

    Cholera, mam pecha! To nie jest fajne!

    Team tak mocno starał się powstrzymywać od śmiechu, że aż drżały mu ramiona. Senior, który zawsze pokazywał, jak bardzo jest „cool”, i którego podziwiali wszyscy juniorzy w klubie, bał się duchów!

    Akcja filmu toczyła się dalej. Za każdym razem, gdy pojawiał się zły duch, właściciel tatuaży zamierał, ściskając mocno dłoń Teama. Chłopak nie zaproponował, żeby wyszli z kina przed zakończeniem seansu, bo wiedział, że Hia nigdy się na to nie zgodzi. Niczego więc nie komentował i pozwalał ściskać swoją dłoń za każdym razem, gdy była potrzebna.

    Chociaż film bardzo go ciekawił i zawierał wiele ekscytujących scen, przez większość pozostałego czasu chłopak miał oczy utkwione w siedzącej tuż obok, przestraszonej osobie. Niespodziewanie zachwyciła go miękka strona tego silnego mężczyzny.

 

***

 

    Zimna woda raniła mu skórę, a tafla basenu odbijała światło.

Bulgoczący płyn dostał się już do płuc, przepowiadając przerażającą agonię. Otworzył szeroko oczy, szukając dłońmi czegoś, co mógłby chwycić…

Niech ktoś… Proszę...

 

***

 

    Gdy Team obudził się w ciemności, całe jego ciało było zlane potem.

Usiadł i westchnął, wyczerpany. Ta historia wydarzyła się tak dawno, ale on nie mógł zapomnieć. Czasami znikała z jego myśli na chwilę, pozwalając w pełni cieszyć się pływaniem. Ale czasami wracała i prześladowała go, gdy się czymś martwił. Zapowiedziane eliminacje do zawodów stresowały go, więc wszystko wróciło. Był teraz tylko sportowcem, który miał słabe czasy…

    Team westchnął ponownie, po czym wziął poduszkę, koc i wyszedł.

 

    Puk, puk!

    Pukanie do drzwi obudziło właściciela pokoju. Klimatyzacja pracowała pełną parą, co sprawiało, że w pomieszczeniu było naprawdę zimno. Win ziewnął i przekręcił się leniwie na miękkim łóżku. Wziął telefon i sprawdził godzinę. Zmarszczył lekko brwi, gdy zobaczył, że jest pierwsza w nocy.

    Cholera, spałem dopiero godzinę.

    Poddenerwowany podszedł do drzwi, by podejrzliwie spojrzeć przez wizjer. Jego ciemne brwi uniosły się nagle ze zdziwienia, ale otworzył bez słowa. Spojrzał na ubranego w piżamę, niosącego poduszkę i koc intruza, który podszedł do łóżka i położył się w miejscu, w którym jeszcze przed chwilą spał wygodnie jego właściciel. Mężczyzna roześmiał się cicho. Zamknął pokój na klucz i wrócił do łóżka. Położył się obok swojego gościa, a następnie rozłożył ręce, by objąć Teama, który mościł się wygodnie, chcąc się ogrzać.

    Wygląda jak kociak.

    Win spojrzał na osobę mocno wtuloną w jego ramiona. Wydawało się, że śpi spokojnie. Pogłaskał go po głowie i plecach.

    Bez względu na wszystko, jeśli jego łóżko i uścisk mogły pomóc Teamowi dobrze spać, to był gotów budzić się każdej nocy i otwierać drzwi, by go powitać.



Tłumaczenie: Baka

Korekta: Juli.Ann & paszyma



 Poprzedni 👈             👉 Następny


Komentarze

  1. Wiedziałam, że tak będzie. Znowu muszę obejrzeć serial... czwarty raz ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopiero czwarty??? Pfffff :P

      Usuń
    2. taaa....ja też chyba muszę się zabrać za obejrzenie tego po raz enty :D

      Usuń
  2. Cudnie <3 uwielbiam Chłopaków. Też muszę sobie powtórkę z serialu zrobić... nie wiem który raz to już będzie, bo należy do kanonu moich ulubionych. Bardzo dziękuję za tłumaczenie i korektę :-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham! Ich emocje są takie namacalne w tej nowelce. Wystarczy opis spojrzenia i człowiekowi serce staje. Nie zawsze w książkach udaje się uchwycić, to aż tak dobrze 🥰🥰
    Dziękuję za rozdział 😘🥰

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty