SE [Tom 4] – Rozdział 18.10
<1010>
Jaeyoung zbliżył
się, jakby tylko na to czekał. Jego ręka opadła na rozczochrane wiatrem włosy
Sangwoo. Przejechał palcami po ciemnych kosmykach, a następnie delikatnie
przyciągnął do siebie jego głowę.
Dłoń Sangwoo
spoczęła na policzku Jaeyounga.
Powieki projektanta
powoli zatrzepotały, zasłaniając, to znów ukazując odbijające światło źrenice.
Z ciemnej, poważnej twarzy Jaeyounga Sangwoo – jak zwykle zresztą – nie
potrafił nic wyczytać, ale jednego był pewien: emocje, które lśniły w jego
pięknych oczach, były tymi samymi, które on również czuł. Spojrzenie tych oczu
zawsze sprawiało, że hoobae miał wrażenie, jakby patrzył na fajną zabawkę, ale
zdał sobie z tego sprawę zbyt późno.
W momencie, gdy ich
nosy się zetknęły, sunbae powoli zamknął oczy. Duża, ciepła dłoń przesunęła się
po plecach Sangwoo i objęła go za szyję, powoli przyciągając jego twarz do
swojej. Bejsbolówka informatyka upadła na piasek. Ich usta równocześnie się
rozchyliły. W ich pocałunku nie było nic zabawnego ani lekkiego. Był po prostu naglący
i gorący.
Może to ostatni raz – przemknęło przez głowę Sangwoo, kiedy poczuł w ustach
pieszczoty języka swojego partnera. Być może nie powinien go teraz całować, ale
nie potrafił się powstrzymać. Zawsze tak było. Jaeyoung nauczył go, że piękno
jest wartościowe. Nawet jeśli jest światłem, które przez chwilę migocze, a
potem znika.
To było ekstatyczne
uczucie, szczególnie teraz, bo przecież już niedługo zniknie i już nigdy nie
powróci.
Nie szkodzi. Nawet
jeśli miałby to być ostatni raz.
Sangwoo zacisnął powieki
i z pasją rzucił się w ramiona sunbae. Im mocniej bolało go serce, tym goręcej
go całował. Chciał być bliżej, bliżej, jeszcze bliżej i zanim się zorientował…
siedział na jego udach. Jaeyoung owinął ramiona wokół Sangwoo i pieścił jego
usta językiem. Oddech miał nierówny. Ich śliny mieszały się, mocząc im wargi. Zmysły
hoobae były tak wyostrzone, że potrafił wychwycić każdą zmianę w oddechu Jaeyounga,
temperaturę jego skóry, bicie serca. Niespodziewanie zaatakował go przejmujący
smutek. Pojedyncza łza spłynęła po jego policzku i szybko dotarła do ust.
Projektant zesztywniał. Chwyciwszy jego koszulkę, Sangwoo przyciągnął go bliżej,
nie chcąc widzieć jego twarzy, ale Jaeyoung odepchnął go z poważną miną.
Drżące palce sunbae
dotknęły jego policzka, po czym mężczyzna delikatnie otarł kciukiem kącik oka Sangwoo.
To był pocieszający gest, ale przyniósł dokładnie odwrotny skutek.
– Znowu płaczesz.
– Nie płaczę.
Sangwoo zsunął się z
jego kolan i szybko otarł twarz rękawem, ale zamiast przestać, jego łzy
popłynęły strumieniem.
– Nie płacz, to nie jest
smutny dzień.
– Nie płaczę.
– …
– Nie płaczę – podkreślił,
ale te dwa słowa, zamiast go uspokoić, wywołały jeszcze większy smutek. Jego
płacz zmienił się w cichy szloch.
– Mogę coś zrobić,
żeby to powstrzymać? Chcesz, żebym płakał razem z tobą, dla towarzystwa?
Jaeyoung jedną
dłonią pogłaskał policzek Sangwoo, a drugą stuknął w ekran telefonu. Był
sfrustrowany, że ciągle jeszcze nie otrzymał odpowiedzi. W duchu przeklął
„opieszałych drani”.
– Umrę – wymamrotał
cichutko i skulił się, gdy eksplodowała w nim frustracja.
Sangwoo nadal
szlochał, a sunbae w milczeniu go pocieszał. Ciepłą dłonią głaskał jego prawy
policzek, silnym ramieniem obejmując plecy chłopaka.
Morskie fale przybrały
na sile, jakby dopasowując się do rozpaczy informatyka. Ramię starszego z nich
nasiąkło łzami, ale młodszy wciąż nie potrafił zapanować nad szlochem. Mocny
uścisk projektanta zmienił się w delikatniejszy, a jego wilgotna dłoń spoczywała
na policzku Sangwoo, podczas gdy kciuk powoli głaskał jego oko, brwi i grzbiet
nosa.
– Gorąco.
Dokądkolwiek by nie
zawędrowały dłonie sunbae, pod palcami mógł wyczuć jego gorącą skórę. Łzy spływające
po policzkach Sangwoo, jego własną, nasiąkniętą łzami koszulkę przylegającą do
gorącego ciała, krew pulsującą w ich żyłach. Informatyk otworzył oczy i nieco
się rozluźnił.
To, czego kurczowo
się trzymałem, odpłynęło niczym cofające się fale, które obmywały piaszczystą
plażę – pomyślał.
– Czy to było takie
smutne? – zapytał po chwili Jaeyoung, wplatając palce we włosy Sangwoo i bawiąc
się rozwianymi przez wiatr kosmykami. Jego dotyk był delikatny i przyjemny jak
letnia bryza. Oparłszy głowę na ramieniu sunbae, informatyk odpowiedział:
– Już mi lepiej.
– Wrócił ci rozsądek?
– Pożegnał się już
dawno temu. Gdybym miał rozum, nie polubiłbym kogoś takiego jak ty.
– Masz rację. Może
nawet lepiej, żeby nigdy nie wracał.
Jaeyoung przerwał
uścisk i uniósł podbródek Sangwoo. Wytarłszy palcami wilgoć z policzków hoobae,
mężczyzna napotkał jego spojrzenie.
– Myślę, że w końcu
jesteś gotowy na rozmowę – wyszeptał ochrypłym głosem.
Sangwoo skinął
głową, nie wiedząc nawet, co chce powiedzieć. Kiedy ich nosy prawie się
zetknęły, Jaeyoung przemówił:
– Pomyślałeś już nad
odpowiedzią na moje pytanie?
Sangwoo zastanawiał
się nad tym wiele razy, ale nie był pewien, czy istniała dobra odpowiedź.
– To zbyt trudne.
Nie wiem…
– Przebyłeś taką
drogę i nie wiesz? To raczej ja nie wiem, czy jesteś geniuszem, czy idiotą.
– Idiotą.
– Po dzisiejszym
dniu jestem nawet skłonny w to uwierzyć.
Sangwoo westchnął.
Nie chciał zaprzeczać. Czuł jednak, że powinien wyjaśnić mu, dlaczego nie
potrafił wykonać zadania. Spojrzawszy w błyszczące oczy Jaeyounga, odpowiedział:
– Nie chodzi o to,
że odchodzisz. Raczej o coś innego. Wiem, że potrafię znieść twoją nieobecność.
Ale… Rok czy dwa? Wiem również, że nie mogę poczuć do kogoś innego tego, co
czuję do ciebie, ponieważ nigdy dotąd nie znałem takich uczuć. – Wziąwszy
głęboki oddech, Sangwoo kontynuował: – Ale… Ale kiedy cię tu nie będzie,
staniesz się tam sławny, będziesz miał dziewczynę, zmienisz numer telefonu, bo
nie będziesz chciał się już ze mną kontaktować czy spotykać. To bez znaczenia,
czy powiem ci, żebyś tego nie robił.
Kiedy hoobae
skończył, Jaeyoung zaśmiał się cicho z wyraźnym rozbawieniem, po czym
spojrzawszy mu w oczy, pocałował go w czoło. Sangwoo to uwielbiał. W chwili,
gdy miękkie usta powoli się odsunęły, chłopak poczuł żal. Po krótkim milczeniu Jaeyoung
podjął:
– Znasz historię o
człowieku, który kochał drzewa tak bardzo, że stał się jednym z nich?
– Nigdy o niej nie
słyszałem.
– Zapewne dlatego,
że ją wymyśliłem.
– Hę?
– Zastanawiam się,
czy byłeś wózkiem widłowym, zanim stałeś się koparką.
Sangwoo miał
trudności ze zrozumieniem tych słów, więc zmarszczywszy lekko brwi, czekał na dalszy
ciąg.
– Nie sądzisz, że
nadszedł czas, by przestać kopać?
Przecież jego szczere
wyznanie miłości zostało odrzucone. Wiedział, że Jaeyoung nie brał niczego na
poważnie, ale tego było już za wiele.
– Wiesz, jesteś
słodki, ale też cholernie irytujący – ciągnął sunbae.
– Co masz na myśli?
– Wydajesz się być
normalnym facetem. Pierwszy pocałunek, praca nad grą, rozmowy, rozpoczęcie
naszej relacji… Pierwsza randka, pierwszy seks, wspólne spędzanie nocy. Ile
czasu zmarn… – Jaeyoung przerwał i przewrócił oczami, po czym uśmiechnął się i
ponownie spojrzał na Sangwoo. – Nie nazwałbym tego czasu zmarnowanym. Ale ilu
jeszcze trzeba randek i ile seksu, który lubisz, żebyś wreszcie otworzył oczy,
co?
– Zrobiłem w tym
krótkim czasie stanowczo za mało. Teraz żałuję.
– Nie martw się,
przed nami jeszcze dużo okazji.
Sangwoo zmarszczył
brwi. Został im mniej niż miesiąc, a sunbae mówił jakieś dziwne rzeczy.
Otworzył usta, chcąc to powiedzieć, ale dłoń Jaeyounga wylądowała na czubku
jego głowy, a w uszach rozbrzmiał mu jego głos:
– Odpowiedź na moje
pytanie brzmi: „Zostań przy mnie”.
– …
– To takie proste,
nie wiesz o tym?
Sangwoo otworzył
usta, ale nie popłynęły z nich żadne słowa. Proste… Dla niego to wcale nie było
proste. Bardzo tego pragnął, ale nigdy nie powiedziałby tego na głos.
Spojrzawszy informatykowi
w oczy, mężczyzna zarządził:
– Powiedz to teraz,
a ja uznam, że sam dobrze odgadłeś.
– Nie mogę.
– Szybko, powtórz.
– Nie mogę.
– Jesteś cholernie uparty.
Myślałem, że zmiękłeś, ale widzę, że wciąż jesteś taki sam.
Spoczywająca na jego
głowie ręka zsunęła się po jego skroni i uszczypnęła policzek hoobae. Jaeyoung
odsunął dłoń od twarzy Sangwoo i ponownie wyciągnął telefon z kieszeni. Mruknął
coś pod nosem, co brzmiało: „Ile czasu, do jasnej cholery, potrzebują na
odpowiedź?”, ale chwilę później jego oczy rozbłysły.
– O! Jest!
– Co?
Jaeyoung bez słowa wpatrywał
się w telefon. Sangwoo z zaciekawieniem spojrzał na ekran komórki, ale mail
napisany był w języku angielskim. Miał wrażenie, że było w nim coś o
zagranicznych studiach. Jaeyoung szybko przeczytał wiadomość i siarczyście przeklął.
– Pierdolony test z
angielskiego. Kurwa!
Sangwoo wyrwał mu
telefon z ręki i przeczytał tekst.
„Przepraszamy za
odrzucenie twojej prośby. Rozumiemy, że kandydat jest wybitnym studentem, ale
niestety, skoro jego znajomość języka angielskiego nie została oficjalnie potwierdzona,
nie będzie mógł u nas studiować. Do zatwierdzenia wniosku niezbędne jest
zaświadczenie potwierdzające zaliczenie międzynarodowego testu. Proszę
zrozumieć, że nie wolno nam nagiąć naszych wymogów....”
Przeczytawszy gorączkowo
treść, Sangwoo natychmiast zrozumiał znaczenie e-maila, a gdy przewinął w dół, jego
oczom ukazał się tekst, który wysłał im Jaeyoung. Był to długi e-mail z prośbą
o przyjęcie na studia studenta z wymiany, z załączonym portfolio Sangwoo.
Pismo pochodziło z amerykańskiego
uniwersytetu, który Sangwoo znał. Była to uczelnia z wydziałem inżynierskim w
tym samym stanie, w którym znajdowały się podyplomowe studia Jang Jaeyounga. Był
to dowód na to, że sunbae o nim myślał i próbował znaleźć sposób, żeby się z
nim nie rozstawać. Nawet jeśli próba sunbae zakończyła się porażką, serce hoobae
tłukło się w piersi, jakby dostał pozwolenie, by już na zawsze pozostać u jego
boku.
Projektant, w
zadumie wpatrujący się dotychczas w piasek, uniósł wzrok. W jego oczach nie
było ani rozczarowania, ani oczekiwania, kiedy ich spojrzenia znów się spotkały.
– Dobrze. Przynajmniej
wiem, na czym stoję – mruknął ponuro sunbae.
Następnie podszedł
do Sangwoo i usiadł naprzeciw. Wyrwawszy mu z ręki telefon, schował go do
kieszeni i z poważnym wyrazem twarzy spojrzał na hoobae, który jako pierwszy otworzył
usta:
– Mam ci coś do
powiedzenia.
– Nie, nie masz. Już
dosyć się nagadałeś. Teraz moja kolej – przerwał mu Jaeyoung, kładąc obie ręce
na jego ramionach.
– Ten mail, który przeczytałeś,
był z tego samego uniwersytetu, na którym ja zamierzam studiować. Niestety, nie
ma szans na przyjęcie cię w ramach wymiany studenckiej bez potwierdzenia
znajomości angielskiego. Kontaktowałem się z nimi bezpośrednio, i to wielokrotnie,
ale odmówili. Miałem nadzieję, że uda mi się ciebie przekonać, żebyś wyjechał w
lipcu razem ze mną. Wtedy nie musiałbym po raz kolejny odwoływać wyjazdu.
Słuchający z
podekscytowaniem Sangwoo nagle zmarszczył brwi. Było coś, czego nie mógł do
końca uchwycić.
– Chciałeś…? – Jego
głos wyraźnie się załamywał.
Jaeyoung przyciągnął
go do siebie.
– Twoja dwutygodniowa
sesja była dla mnie okresem próbnym. Zamierzałem spróbować zachować dystans, by
przetestować, czy dam radę znieść rozłąkę, chociaż z góry wiedziałem, że mi się
to nie uda. Nie masz pojęcia, ile razy pojawiałem się przed twoim domem.
– Przychodziłeś…?
– 11 razy. A trzy razy,
ubrany w bluzę z kapturem naciągniętym na głowę, byłem na twoich wykładach.
– Nie bądź śmieszny.
To wykluczone, żebym cię nie rozpoznał.
– Wysłuchałem dwa
razy wykładu profesora Pororo, a raz siedziałem za tobą w dniu prezentacji
algorytmu. Chociaż nieźle się wtedy wkurzyłem. Poszedłem tam, żeby posłuchać twojego
głosu, a potem się okazało, że przedstawieniem prezentacji zajął się jakiś
kutas.
To była najbardziej
niedorzeczna rzecz, jaką Jaeyoung kiedykolwiek powiedział. Sangwoo spojrzał mu
w oczy, by sprawdzić, czy nie żartuje, ale wyglądało na to, że mówił poważnie.
– To nie problem… Możesz
go sobie jeszcze posłuchać, zanim nie wyjedziesz.
– Nie mogę cię
zostawić.
– O czym ty mówisz?
– Sangwoo potrząsnął głową i zaczął się cofać, ale Jaeyoung złapał go za
ramiona.
– A co, jeśli jakiś kompletny
wariat, który nie ukończył studiów, będzie cię śledził i nękał? Co, jeśli będziesz
robił za pomocnika, nosił czyjeś pakunki i ten ktoś się w tobie zakocha? Albo
znajdzie się jeszcze ktoś inny, kto zacznie do ciebie uderzać? A co, jeśli się
dowiesz, że ktoś przystawia się do mnie?
– Myślisz, że to ma jakiś
sens? Dlaczego nagle zachowujesz się tak irracjonalnie?
– Zawsze taki byłem,
a odkąd cię poznałem, jest jeszcze gorzej. To twoja wina, więc weź za to
odpowiedzialność.
– Możesz się na
chwilę uspokoić i…
– Nie mogę i nie
chcę. Jeśli wyjadę, to będzie między nami 14 godzin różnicy czasowej. Kiedy ja
bym się budził, ty szedłbyś spać. A kiedy byś wstał, nie byłoby szansy, żebyś
do mnie zadzwonił. Nie mógłbym cię zobaczyć. Nie miałbyś dla mnie czasu, a ja bardzo
chciałbym wiedzieć, czy wszystko u ciebie w porządku, czy ktoś z tobą rozmawiał
i…
– Wiesz… Jest coś
takiego jak rozmowy wideo.
– Co to, kurwa, za
rozmowy, skoro nawet nie odbierałbyś telefonu? Stanę się zrzędliwy, bo będę
pragnął być z tobą sam na sam, aż w końcu wybuchnę i powiem coś w stylu: „Czy
ty mnie w ogóle lubisz? Zmieniłeś się!”, a ty będziesz miał dość i odpowiesz: „Dość
tego!” lub „Zajmujesz mój czas, który chciałem poświęcić na naukę”, względnie „To
strata czasu!” i zablokujesz mój numer.
– Tak się nigdy nie
stanie.
Jaeyoung nic więcej
nie powiedział. Po dłuższym milczeniu podniósł głowę, przetarł twarz dłonią, a
następnie spojrzał w oczy Sangwoo.
– Pozwól, że wyrażę
się jasno. Z twojego powodu rezygnuję ze studiów za granicą.
– Nie musisz…
– Nie przerywaj mi,
po prostu wysłuchaj mnie do końca, a potem powiedz „tak”.
Tłumaczenie: Juli.Ann
💜💚💙❤️💛 och jaeyoung bierz sprawy w swoje ręce , bo z sangwoo ostatnio wychodzi rozmemłana klucha...taka że aż 🙈
OdpowiedzUsuńale i tak Słodziak z Niego <3
UsuńŁał!!!!
OdpowiedzUsuń