SE [Tom 4] – Rozdział 18.5
<1010>
Sangwoo spakował plecak. Zupełnie zapomniał, co
miał do zrobienia, bo ostatnio nie potrafił się skoncentrować. Wychodząc z sali
wykładowej, roztargniony młody człowiek stanął obok studentki, która tuż przed
drzwiami wiązała sznurówki. Jej oczy rozszerzyły się, kiedy spostrzegła Sangwoo.
– O, nie… Och, cześć! – wyjąkała Jihye.
Wyglądało na to, że miała do załatwienia jakieś pilne sprawy, biorąc pod uwagę,
że niemal natychmiast zamierzała odejść.
– Do widzenia!
– Ryu Jihye, jeśli masz chwilę, to proszę, pomóż
mi – powiedział do jej pleców informatyk.
Młoda kobieta zatrzymała się i pytająco
spojrzała na Sangwoo.
– W nagrodę kupię ci posiłek. Lubisz ryż?
Studentka wyszła za drzwi, po czym rozejrzawszy
się po korytarzu, wróciła do Sangwoo.
– Co się stało? – Zniżyła głos, jakby ktoś
podsłuchiwał.
– Usiądź na chwilę.
Informatyk udał się na swoje miejsce, pomyślawszy,
że podczas tej rozmowy chyba nie wypada stać. Lekko się wzdrygając, Jihye
usiadła obok. Sangwoo włączył beta test Veggie Venturer, po czym wręczył jej
swój telefon.
– To gra, nad którą pracuję.
– Och, nie! Ty to zrobiłeś?
– Eee… To tydzień testów. Potrzebuję kogoś, kto
przetestuje tę grę przed wprowadzeniem jej na rynek.
Na te słowa Jihye niezręcznie się uśmiechnęła, potrząsając
głową.
– Nie jestem w tym dobra. Mój udział w niczym ci
nie pomoże – odpowiedziała, kładąc komórkę na biurku.
Sangwoo wyciągnął z portfela pięć kuponów na
jedzenie i położywszy je przed dziewczyną, powiedział:
– Dam ci je i dodatkowo kupię ci posiłek. Wiem,
że jesteś zajęta, bo przed nami sesja egzaminacyjna, ale wystarczy, że
spróbujesz przez około 30 minut i odpowiesz na zestaw pytań. To byłoby
wspaniałomyślne, biorąc pod uwagę minimalne wynagrodzenie.
– Nie… Będzie po mnie.
– Nie chcesz tego zrobić, prawda?
Sangwoo schował kupony do portfela. Był rozczarowany,
ale potrafił zrozumieć. Obserwująca go Jihye niespodziewanie powiedziała:
– Ummm, twoja aura się zmieniła.
– Co masz na myśli?
– Hmm… Czy twój nastrój trochę nie złagodniał? Jesteś
mniej zdecydowany? Wydaje mi się, że… Och, nieważne. To moja subiektywna
opinia.
Zapewne stał się taki z powodu swojej słabości.
Dał się podporządkować emocjom. Sangwoo ciężko westchnął.
– Czy ostatnio… Czy… dobrze ci się wiodło?
– Nie.
– Przykro mi to słyszeć.
Spojrzawszy na zegarek, informatyk zorientował
się, że był już czas na zjedzenie lunchu, ale postanowił to zignorować. Jego
codzienna rutyna i tak została już całkowicie zrujnowana.
– Jak ci idzie nauka?
– Cóż, jak zawsze – odparła grzecznie dziewczyna.
– Zazdroszczę ci. – Gdyby tylko Sangwoo mógł
wrócić do swojej utartej codziennej rutyny. Do czasów, kiedy wszystko przebiegało
zgodnie z planem i było cudownie przewidywalne. Chłopak poczuł silną tęsknotę
za przeszłością, w której nie czuł bólu i cierpienia.
– Zmieniłeś się. Gdybym ci kiedyś powiedziała,
że nie przetestuję twojej gry, to natychmiast byś wstał i wyszedł.
– Tak.
Informatyk pochylił głowę. Dlaczego rozmawiają o
bzdurach, skoro ich sprawa była już zakończona? Pomyślał, że powinien wstać.
– Wykupił całą moją kawę – powiedział bez
związku.
Trzynaście tygodni temu, na początku semestru Sangwoo
zwierzył się Jihye ze swoich życiowych trudności, a ona zaskoczyła go,
proponując elastyczne rozwiązania. I chociaż w rezultacie okazały się one bezużyteczne,
Sangwoo zapamiętał jej niekonwencjonalny sposób myślenia.
– Hahaha! Pójdę już. Przepraszam, że ani wtedy,
ani teraz nie mogłam ci pomóc!
– Poczekaj.
Stojąca niezręcznie Jihye usiadła z powrotem.
Uśmiechnęła się, wodząc wokół niespokojnym spojrzeniem.
– Co?
– Postawię ci posiłek, jeśli mi pomożesz. Po
prostu udzielaj odpowiedzi. To quiz.
Sangwoo po raz kolejny wyjął z portfela pięć kuponów
na posiłki i położył je na biurku przed Jihye, która – zmarszczywszy dziwnie
brwi – podrapała się po czole.
– Quiz?
– Eee… Masz zamiar go zrobić?
– Nie. Czekaj. Okej, zrobię, ale nie chodzi mi przecież
o darmowe posiłki. Hej, oppa. To jakieś nieporozumienie, że próbujesz mnie w
ten sposób przekupić. – Jihye machnęła ręką, wyglądając na zakłopotaną, a Sangwoo
podjął:
– Dla uszanowania prywatności nie ujawnię prawdziwych
danych tych osób, ale powiedzmy, że nazywają się X i Y.
– Ok.
Uśmiech Jihye wyglądał nieco oszczędnie. Dziewczyna
nie była pewna, czy w gorącej fazie przedegzaminacyjnej należało zawracać sobie
głowę jakimiś bezużytecznymi drobiazgami.
Sangwoo wziął głęboki oddech i ponownie otworzył
usta.
– Hmm… X lubi Y.
Informatyk zastąpił imiona obu mężczyzn końcowymi
literami alfabetu nie tylko po to, aby ukryć informacje o ich tożsamości, ale
również w nadziei, że uda mu się w ten sposób kontrolować emocje. Pierwszy cel
został osiągnięty, ale drugi już nie. Sangwoo wyraźnie poczuł, jak na jego
twarz pchają się rozmaite uczucia. Skrzywił się. Wyjąwszy wodę z plecaka, napił
się i spróbował jeszcze raz:
– X lubi Y.
Tym razem stało się dokładnie to samo. Nie był w
stanie przejść do następnego poziomu.
– Och, i będzie coś dalej?
Milczenie Sangwoo przeciągało się tak długo, że Jihye
sprawiała wrażenie zirytowanej. O wiele bardziej spodobałoby się jej pójście na
posiłek, ale będzie mogła zrobić to dopiero po pomyślnie zaliczonym teście.
Sangwoo przytaknął i powiedział:
– Ale Y na długi czas wyjeżdża.
– Wow!
– X chce zostać z Y, ale nie będzie mógł.
Powiedz mi, jak przezwyciężyć ten problem? Odpowiedz mi z pozycji X.
Jihye zmarszczyła brwi i jęknęła, jakby była
strapiona. Nawiązawszy kontakt wzrokowy z Sangwoo, z przekąsem zapytała:
– Zdarzyło ci się zrobić test na inteligencję?
– Właściwie to mam wybitnie wysoki iloraz
inteligencji.
– To był mój sposób na wyrażenie frustracji. Nie
zwracaj uwagi. – Jihye szturchnęła Sangwoo, żeby go uciszyć, po czym uniosła
dwa palce. – Są tylko dwa wyjścia, prawda? Pierwsze to… go powstrzymać.
Sangwoo miał nadzieję, że Jihye wymyśli znacznie
bardziej innowacyjny plan. Siląc się na cierpliwość, mimo wewnętrznego
rozczarowania wyjaśnił:
– Nie można go powstrzymywać. To bardzo ważne
dla jego kariery, którą Y zaplanował już wcześniej.
– To jest szczegół, o którym nie wiedziałam. Zatem
wyjście numer dwa. X musi podążyć za nim.
– …
Druga możliwość była rozwiązaniem, o którym
Sangwoo nawet nie pomyślał. Przez chwilę rozważał zaproponowaną przez
dziewczynę alternatywę.
Udać się do Stanów za Jaeyoungiem.
Wtedy nie musieliby się ze sobą rozstawać. Ledwo
informatyk o tym pomyślał, a już zatonął w pytaniach. Westchnąwszy ciężko, otworzył
usta:
– Łatwiej powiedzieć niż zrobić. Gdzie miałby studiować?
Gdzie zamieszkać? Co z wizą? Co z kosztami utrzymania? Co z językiem? Poza tym
X również ma plan na życie. Nie można tak po prostu o tym zdecydować ot tak
sobie.
– Więc X w gruncie rzeczy wcale tak naprawdę nie
lubi Y. Jeśli się kogoś kocha, to czy nie powinno się go po prostu kochać? Towarzyszyć
mu, dokądkolwiek by się nie udał?
Jihye mówiła z taką łatwością, jakby można było
żyć samymi emocjami. Sangwoo potrząsnął głową i założył plecak na ramię.
– Twoje rozwiązanie jest absurdalne i mało
pomocne. To znaczy, że nie powinienem fundować ci posiłku. Pójdę już.
– Co? Hej! Czekaj… Dlaczego zadajesz mi takie
dziwne pytania? Musimy ze sobą porządnie porozmawiać, żeby to rozgryźć.
Zanim informatyk się podniósł, dorzucił kolejny
szczegół:
– Oni nie są parą.
– Co? – Oczy Jihye stały się wielkie jak spodki.
Tak właściwie Sangwoo wcale nie chciał odejść. Szukał
satysfakcjonującego wyjścia, ale niejasno zdawał sobie sprawę, że rzucił informacją,
o której być może powinien był wspomnieć już na wstępie. Szybko więc kontynuował,
unikając spojrzenia Jihye.
– Zabrzmi to być może nieetycznie, ale X i Y łączą
jedynie czysto fizyczne stosunki.
– Co? Nie umawiają się na randki? Nie rozumiem…
– Jihye wymamrotała te słowa w sposób wyraźnie wskazujący na to, że uważa ten
aspekt za jakiś absurd, po czym z poważną miną zwróciła się do rozmówcy: – Hej,
co w takim razie robią? Dlaczego nie chodzą na randki?
– Bo to niemożliwe.
– Dlaczego?
– Nie mogę o tym mówić. To prywatna sprawa.
– Powiedz mi. To i tak cię nie dotyczy. Chodzi
tu o X i Y.
To, co mówiła miało sens. Sangwoo wziął głęboki
oddech i tak spokojnie jak tylko możliwe odpowiedział:
– X i Y są tej samej płci.
– No i co z tego? Żartujesz sobie? To ma być ta
wielka przeszkoda? – dopytywała się w podnieceniu dziewczyna.
– Czy ty oszalałaś?
Jihye zignorowała pytanie Sangwoo i zamiast tego
zażądała dalszych informacji, najwidoczniej nie potrafiąc tej sytuacji ogarnąć.
– Co więc robi ta dwójka, kiedy się ze sobą
spotyka? Poza tą wiadomą aktywnością? Nie mają ze sobą żadnego związku?
– Robią cokolwiek. Mmm… Zazwyczaj pracują.
– Hę?
– No… Dwa razy oglądali film. Grali w
koszykówkę. Leżeli przytuleni, nic nie robiąc. Chodzili na spacery, kupowali
ubrania w centrum handlowym.
– Rozumiem, spędzali wspólnie wolny czas. Czy to
nie nazywa się umawianiem?
– Co jest z twoim IQ? Dwóch facetów miałoby chodzić
na randki?!
– Oppa, na jakiej planecie ty żyjesz?
Jihye wyjęła swój telefon, kilka razy stuknęła w
ekran, po czym podała go Sangwoo. Zły za jej reakcję student dość niegrzecznie
odebrał z jej rąk urządzenie i ujrzał słownik wyświetlony w przeglądarce
internetowej.
Znaczenie miłości:
„Miłość jest głębokim uczuciem do drugiej osoby, które
zazwyczaj idzie w parze z pożądaniem”. W tym samym słowniku miłość określona
została jako więź zbudowana na fizycznych fundamentach, intymny związek między
dwojgiem ludzi.
– …
Definicja brzmiała dość znajomo. Sangwoo poczuł
zalewające go ciepło. Jego szyja i twarz łącznie z uszami poczerwieniały.
– W takim razie powiedz mi, że to nieprawda i X nie
umawia się z Y.
Sangwoo poczuł się w tym momencie tak jak wtedy,
gdy kłócił się ze swoją siostrą, która zwykła sprowadzać jego słowa do nic nieznaczącej
paplaniny.
– Chyba wszyscy studenci, oprócz tych z
wydziałów ścisłych, tak robią – mruknął w duchu chłopak.
– Wygląda na to, że nic nie wiesz. Posłuchaj uważnie.
Nieco zirytowany jej lukami w wykształceniu Sangwoo
wyjaśnił dziewczynie szczegóły dotyczące tego, w jaki sposób ludzkość
przetrwała i opisał relację instytucji społecznych. W historii zakorzenił się system
mający na celu osiągnięcie dobrobytu i zapewnienie następnego pokolenia, a
wsparciem tego podstawowego systemu było małżeństwo. Nie mogło być więc mowy o
zawieraniu go i prokreacji między mężczyznami, bo było jasne, że nie są w
stanie zapewnić ciągłości gatunku.
– Dlatego zalegalizowane i zinstytucjonalizowane
są małżeństwa oraz randki osób przeciwnej płci.
Sangwoo mówił nieco gorączkowo, a po zakończeniu
rzeczowego monologu znów napił się wody. Słuchająca go z założonymi rękami
Jihye sięgnęła po komórkę, po czym sprawdziwszy informacje, odparła:
– Odwdzięczę ci się. Małżeństwa osób tej samej
płci stają się legalne na całym świecie. Już w 25 krajach uznane zostały za instytucjonalne.
Głównie w Stanach Zjednoczonych Ameryki i w Europie.
– …
Następnie studentka powołała się na przykłady
wazektomii i przedstawiła pary, które zawarły małżeństwo, nie mając dzieci.
Argumentowała, że chociaż istoty ludzkie mogły żyć zgodnie ze swoimi
instynktami w barbarzyńskiej epoce, rozwinęły się, aby wzmocnić cywilizację oraz
docenić indywidualną wolę i wolność. Uzbrojona w fakty studentka nauk
humanistycznych była bez porównania lepszą partnerką w dyskusji od upierającej
się przy swoim zdaniu siostry. Sangwoo miał poczucie kryzysu. Opierał się na
wiedzy ogólnej i naukowej, ale nie interesował się bieżącymi zmianami. W
obliczu bezdzietnych par i wazektomii trudno było obalić kwestię zawierania małżeństw
osób tej samej płci.
– Mój oppa, który dewaluuje miłość będącą przywilejem
ludzkości, jest zwyczajnym dzikusem!
– Uspokój się. Jesteś zbyt podekscytowana.
Jihye, która od ośmiu minut mówiła non stop,
wreszcie zamknęła usta. Sangwoo ogólnie zrozumiał, co chciała mu przekazać, ale
nadal nie był o tym przekonany. Bez względu na to, jak cywilizowany stał się
człowiek, wypleniając barbarzyństwo, każde działanie miało jakiś cel. Ludzie
jedzą, by uzupełnić energię, śpią, aby zregenerować ciało, uprawiają seks, aby zapewnić
ciągłość pokoleń. Czy miłość i małżeństwo nie były tylko produktem ubocznym,
służącym narodzinom i wychowywaniu dzieci w stabilny sposób? Nawet jeśli na
świecie istniały bezdzietne małżeństwa oraz związki bez formalnego ślubu – tak
jak mówiła Jihye – nie oznaczało to przecież, że te relacje były czymś
rozsądnym.
– Czemu służy randkowanie, jeśli ta para nie
zamierza wstąpić w związek małżeński i mieć dzieci? To czysta strata czasu.
Zaniepokojona tym pytaniem dziewczyna spojrzała na
Sangwoo. Na chwilę znieruchomiała, po czym spotkawszy się z nim wzrokiem,
zapytała:
– Dlaczego jesz, oppa?
– Ponieważ jedzenie jest źródłem energii.
– Ach, prawda. W takim razie… dlaczego się
uczysz?
– Musimy poszerzać horyzonty i zdobywać wiedzę w
głównych dziedzinach. Wiedza zawsze służyła rozwojowi i przetrwaniu.
– Tak, to też prawda. Cóż, hmm… Och! Mam! W
takim razie dlaczego grasz w gry?
– …
Sangwoo poczuł, że wdepnął w pułapkę. Jihye
uśmiechnęła się zwycięsko, jakby zauważyła jego wahanie, i poczuła przewagę.
Sangwoo spróbował obojętnej postawy, ale poczuł, jak jego skóra oblewa się
zimnym potem.
– Eee… Są pewne korzystne aspekty – jak
pobudzanie chęci zwycięstwa, ożywianie życia, dostarczanie wiedzy i…
– To są skutki. Pytałam o powód.
Złapany w sidła Jihye Sangwoo wewnętrznie się miotał,
gorączkowo zastanawiając nad jakimś wyjściem. Gry były w jego życiu wyjątkowym
aspektem. To było jedynym, co robił bez celu.
– Bo to super zabawa, co?
– Tak.
– W takim razie skoro nie ma wyższego celu, jest
zwyczajną stratą czasu. Przestań więc grać! – Jihye uśmiechnęła się, a Sangwoo poczuł,
że wie, co chciała powiedzieć. Dziewczyna błysnęła zębami w pewnym siebie
uśmiechu, podczas gdy informatyk milczał.
– Miłość jest podobna do gier. Zazwyczaj mówi
się, że ludzie angażują się, bo lubią. Osobiście tego nie doświadczyłam.
– …
Sangwoo otworzył usta, ale nie popłynęło z nich
żadne słowo. Nie potrafił wymyślić argumentu, który mógłby obalić jej teorię. Zaniemówił.
Młotem logiki Jihye bezlitośnie roztrzaskała jego bazę, nie pozostawiając mu pod
stopami nawet skrawka gruntu, na którym mógłby stanąć.
Nagle w umyśle chłopaka mignęły dni, które
spędził z Jang Jaeyoungiem, zupełnie jak film w przyspieszonym tempie. Pracował
z nim, uprawiał seks, robił zakupy, oglądał filmy…
To w ogóle nie było zbyt pouczające.
Niezaprzeczalnym pozostawał fakt, że spędzał ten
czas całkowicie nieefektywnie. Jaeyoung zawsze się wokół niego kręcił i
rozpraszał jego koncentrację. Żarty i zabawa. Jednak te bezużyteczne chwile
wyryły się w pamięci Sangwoo, pozostawiając po sobie pozytywne, ciepłe wrażenia.
Informatyk poczuł udrękę.
– Wróćmy do początku. Teza, że będący tej samej
płci X i Y nie umawiają się na randki, jest błędna. Oni już to robią. Wymienione
przez ciebie czynności bywają wykonywane podczas randek. Czarne owce nie znikną
tylko dlatego, że powie im się, że tak właściwie nie powinny istnieć.
Przegrałem.
Sangwoo przygryzł wargę i poczuł się trafiony.
Czysty strzał. Nie wszyscy ludzie na humanistycznych kierunkach byli tak
nierozsądni jak jego starsza siostra. Jihye spojrzała na wyraz twarzy Sangwoo i
cicho westchnęła.
– Nie musisz mi teraz „płacić”. Mam zajęcia o
pierwszej. Umrę z głodu.
– Idź i zjedz teraz.
– Zostało nam tylko dziesięć minut. Co dałabym
radę w tym czasie zjeść? – Jihye zrobiła pauzę i spojrzawszy w oczy Sangwoo,
poważnym tonem dodała: – Powiedz panu X, żeby przestał być takim głupcem i
zajął się swoją miłością.
– On nie jest jego ukochanym.
– I proszę powiedzieć panu Y, żeby nie
odchodził. To takie… zabawne. Wiesz co? Założę się o pięć setek, że Y nigdzie
się nie wybiera!
– …
– To jest irytujące. Idę na randkę w ciemno po
egzaminie.
– …
Jihye spojrzała w dal z ponurym wyrazem twarzy, a
następnie z torbą na ramieniu wstała z krzesła.
– Rozchmurz się, panie Choo.
Uśmiechnąwszy się, dziewczyna opuściła salę
wykładową, zanim Sangwoo zdążył cokolwiek odpowiedzieć.
To naprawdę dziwne.
Tłumaczenie: Juli.Ann
Korekta: Baka / paszyma
💛💙💜❤️💚 sangwoo miał przyśpieszony kurs poszerzenia horyzontów 🤣i chyba po raz pierwszy zrozumiał że potencjalny wyjazd nie musi oznaczać końca związku! jihye złota dziewczyna, wiedziała o co chodzi i nie namąciła w głowie sangwoo żeby zemścić się na jaeyoungu!👍
OdpowiedzUsuńOwszem. Wszystko się zgadza, a na dodatek była nieźle wystraszona, że Jeayoung mógłby zobaczyć ją z Sangwoo. Aż mi jej było szkoda 🫂 Taki stres.
UsuńOna umiała dotrzeć do Sangwoo. Szacun wobec jej argumentów.
OdpowiedzUsuń