SE [Tom 4] – Rozdział 18.6

 



Rozdział 18.6

<1010>

 

    Sangwoo przez dłuższy czas siedział w bezruchu w pustej sali wykładowej.  Zastanawiał się nad dyskusjami, które wielokrotnie prowadził z Jihye, ale tym razem nie miał innego wyboru, jak tylko zaakceptować, że jego teza została obalona. To było życie pełne zwycięstw. Pierwsze miejsce, 100 punktów.

    Ich wymiana zdań sprawiła, że informatyk poczuł się dziwnie wyzuty z logiki. Zresztą nie tylko tym razem. Ostatnio częściej zmagał się z poczuciem porażki. Był podbity, łupiony, wstrząśnięty, kołysany, rozbierany, przytulany. Te dziwne uczucia nie dotyczyły jednak porażki.

    „Czarne owce nie znikną tylko dlatego, że powie im się, że tak właściwie nie powinny istnieć.”

    Słowa Jihye utkwiły mu w pamięci. Nieważne, jak bardzo próbował sobie wmówić, że odczuwał emocje, których nie powinien, ponieważ były nieodpowiednie, to i tak nie potrafił wyeliminować zaistniałych błędów.

    „Miłość to więź zbudowana na fundamentach fizycznych, intymny związek między dwojgiem ludzi.”

    Ta rozmowa wywołała falowanie w świecie Sangwoo, który od kilku dni chodził ponury. Gdy tylko przyznał, że to, co czuł do Jang Jaeyounga, było miłością, doznał pragnienia, by móc robić z nim wszystko. Chciał z nim pracować, umawiać się, ćwiczyć, grać, oglądać filmy, spać, chodzić na zajęcia, robić wspólne fotki, kupować ubrania. Wszystko, co tylko można sobie wyobrazić. To pragnienie nie zatrzymało się jedynie na tym, ale stało się tęsknotą za wspólnym życiem i poślubieniem Jaeyounga, za chęcią posiadania dziecka takiego jak on. Sangwoo został gwałtownie zaatakowany przez lawinę pragnień. Jasno widać było, że najwyraźniej był chory, bo jak inaczej nazwać fakt, że pożądał czegoś, czego biologicznie nie byli w stanie osiągnąć.

    Och, moja miłości… Czy ty oszalałeś, Choo Sangwoo?

    Informatyk walnął się pięścią w głowę. Jednak w gruncie rzeczy nie miało żadnego znaczenia, czy czas, który spędził z Jang Jaeyoungiem, był prawdziwym związkiem, czy nie i czy mógłby zostać oficjalnie uznany. Wszystkie przemyślenia stały się całkowicie bezużyteczne, ponieważ pozostał mniej niż miesiąc do lipca, kiedy Jaeyoung opuści kraj.

    „Co chcesz, żebym zrobił?”

    To było pytanie, nad którym sunbae kazał mu się zastanowić. Problem w tym, że Sangwoo znalazł się w martwym punkcie. Odwróciwszy pytanie na: „Co możesz dla mnie zrobić?”, miał tylko jedną odpowiedź – NIC.

    Sangwoo jęknął wewnętrznie, po czym wstał z krzesła. Zanim się zorientował, zauważył, że po przerwie na posiłek kolejni studenci zaczęli pojawiać się w sali wykładowej.

    Informatyk skierował się do uczelnianej kantyny, żeby coś zjeść. Przyniósł pałeczki i łyżkę, ale używał tylko łyżki, jak wtedy, kiedy był w wojsku. Nie zawracał sobie nawet głowy obieraniem ryby z ości i po prostu połykał posiłek, czując, jak boli go gardło.

    – Sangwoo sunbae, Sangwoo sunbae!

    W drodze do biblioteki informatyk usłyszał, że ktoś go woła, a chwilę później młodszy student zrównał z nim krok i szedł obok niego.

    – Sunbae, kupiłem to dla ciebie. – Chłopak podał mu czarny płyn w plastikowym kubku.

    – Mam własną puszkę kawy.

    – Ta ma wysokiej jakości smak… W takim razie następnym razem kupię ci coś innego.

    – Nie, dziękuję. Dlaczego miałbyś mi cokolwiek kupować?

    – Hej, sunbae, dzięki tobie dostałem dobrą ocenę i chociaż w ten sposób mogę ci się odwdzięczyć.

    – Ukazały się już wyniki przedstawionego przedwczoraj miniprojektu? – Sangwoo zapytał, jaki był wynik, a uczeń odpowiedział, że ich był najwyższy i wyniósł 19 na 20 punktów. Sangwoo pochylił głowę.

    – To dziwne. Widziałeś tabelę z punktacją?

    – Dostaliśmy cztery punkty na pięć za przedstawienie prezentacji. Przepraszam, że ci nie pomogłem.

    Chłopak kilkakrotnie przepraszał, ale Sangwoo w najmniejszej mierze się tym nie przejmował, ponieważ nie miało to dla niego znaczenia. Ostatnio stracił nawet zainteresowanie własnymi ocenami.

    – Och, sunbae, ludzie szaleją na punkcie PPT. Nie zrobiłeś tego sam, prawda?

    – To dzieło studenta projektowania wizualnego.

    – Zgodnie z oczekiwaniami… Mhm, domyśliłem się. Wielu studentów prosi mnie o przesłanie im szablonu. Mogę im go wysłać?

    – Nie. Jest moją własnością. Tylko ja mam dostęp i licencję, więc równie dobrze możesz trwale to usunąć.

    – Wiedziałem, że to zbyt piękne, by było prawdziwe.

    Szli obok siebie w kierunku biblioteki. Był słoneczny dzień. Informatyk poruszał się trochę za szybko, a ponieważ było lato, spociły mu się plecy. Dawno nikt nie spacerował obok niego. Ale ten student nie był kimś, kogo Sangwoo pragnął. Buzowała w nim silna niesprecyzowana tęsknota.

    – Nie masz żadnych klubów kodowania ani konferencji akademickich, sunbae?

    – Nie.

    – Dlaczego?

    – Programowanie ma tak wiele otwartych źródeł, że jest mnóstwo do studiowania w pojedynkę.

    – Zastanawiałem się nad wykładami w przyszłym semestrze. Czy lepiej byłoby tego nie robić?

    – O tym sam zdecydujesz.

    – No dalej, daj mi jakąś radę, sunbae.

    Dlaczego jesteś taki denerwujący?

    Sangwoo zmarszczył brwi i przyspieszył.

    – O! Co za masa ludzi. Zdaje się, że zebrali się pod klubem teatralnym.

    Stopy Sangwoo nagle się zatrzymały, gdy tylko do jego uszu dotarły słowa hoobae. Istotnie było tak, jak powiedział. Wyglądało, że zebrał się spory tłumek.

    – Ustawcie się w kolejce. Hej, stańcie w szeregu! – wykrzykiwał ktoś, próbując zapanować nad chaosem. Studenci ustawili stoliki do sprzedaży biletów, a potrójna kolejka była niesamowicie długa. Wiszący na ścianie czarny plakat zapchany był pirackimi statkami, a obok znajdowała się lista członków obsady ze zdjęciem. Sangwoo pobiegł do przodu, gdy zobaczył jedno szczególne nazwisko.

    Francis, Sławny Pirat – Jang Jaeyoung

    Wewnątrz prostokąta wielkości zdjęcia legitymacyjnego widać było przebranego za pirata Jaeyounga, który prezentował arogancki wyraz twarzy. Na głowie miał perukę, na niej kapelusz, a język znajdował się na jego sztylecie.

    !!!

    Przez chwilę informatyk jak zahipnotyzowany wpatrywał się w zdjęcie, po czym ustawił się na końcu kolejki. Czuł się jak głupiec, ale nie miał wyboru. Ogonek powoli się kurczył. Sangwoo cierpliwie posuwał się do przodu w tłumie gapiów. Student tuż przed nim zakupił sześć biletów, a dwaj, którzy je sprzedawali, przybili sobie piątki.

    – Wow! Popatrz, mimo trwającej sesji, zajęło nam to tylko 35 minut…

    – Słuchaj, cieszę się, że dał się namówić. To dzięki niemu.

    – A on nie jest nawet głównym bohaterem. To naprawdę przesada, że każdy chce go zobaczyć.

    – W kolejności pojawiania się on jest na samym przodzie. Swoją drogą, co powinniśmy wystawić w przyszłym semestrze?

    Dwaj sprzedający bilety mężczyźni rozmawiali ze sobą, mimo że Sangwoo stał na samym przodzie tuż przed ich nosami. Jeden z nich spostrzegł go i powiedział:

    – Przykro mi, wyprzedane.

    – Co?

    – Rozeszły się wszystkie bilety.

    – Wszystkie? Tuż przede mną?

    – Tak.

    Biorąc pod uwagę liczbę miejsc i długość kolejki, Sangwoo poczuł się absurdalnie po wyliczeniu prawdopodobieństwa, że bilety zostaną wyprzedane tuż przed jego nosem.

    – Nie sprzedajecie biletów online? A może jest jakiś inny sposób, by obejrzeć przedstawienie?

    – Może uda ci się wejść, jeśli w dzień wystawienia sztuki dasz radę kupić jakiś zwrócony bilet.

    – Naprawdę chcę to zobaczyć…

    Mimo że Sangwoo jeszcze przed nimi stał, studenci zaczęli składać krzesła. Inni czekający za Sangwoo odchodzili, lamentując pod nosem, ale chłopak nie ruszył się z miejsca.

    – Jest jakiś inny sposób?

    – Przykro mi. To nie jest ogromna sala koncertowa, nie mamy żadnych wolnych miejsc.

    – Jesteście pewni?

    – Tak.

    – Zastanów się może, naprawdę nic się nie da zrobić?

    – Niestety. Musisz być naszym fanem. Dam ci przynajmniej plakat.

    Student zdjął ze ściany afisz, zwinął go w rolkę i wręczył Sangwoo stojącemu z żałosnym wyrazem twarzy.

    – Powinieneś był przyjść wcześniej. W zależności od obsady bilety rozchodzą się w mgnieniu oka. Myślę, że od następnego semestru będzie lepiej.

    – W przyszłym semestrze nie będę już miał okazji oglądać go w żadnej sztuce – mruknął pod nosem Sangwoo, zabierając plakat.

    Droga do domu była ogromnie stresująca. Mimo słonecznej pogody informatyk ze zwieszonymi – jak w deszczu – ramionami bez siły mozolnie posuwał się do przodu. Czuł się jak zbity pies.

    – Muszę się uczyć…

    Sangwoo przypiął rower do stojaka i z uczuciem desperacji pchnął szklane drzwi. Ze skrzynki pocztowej z numerem 402 wystawały jakieś bezużyteczne ulotki. A przecież umieścił na niej napis, żeby do jego skrzynki nie wrzucać żadnych reklam. Młody człowiek miał w zwyczaju codziennie sprawdzać pocztę, ale tego dnia był zbyt zdeprymowany i leniwy, żeby to zrobić.

    Otworzywszy drzwi, wszedł do ciemnego, zimnego wnętrza. Zazwyczaj wygodny dom dzisiaj wydawał mu się pusty, co potęgowało poczucie samotności. Informatyk czuł smutek. Westchnął i ostrożnie, żeby go nie pognieść, rozwinął przyniesiony plakat. Na zdjęciu Jaeyoung był tak piękny, że usuwał w cień całą resztę obsady. Sangwoo nie potrafił jednak zrozumieć, dlaczego czuł aż tak rozdzierający ból. To nie było dobre uczucie.

    Przyjrzał się małemu prostokątowi z bliska, dotknął go palcem, po czym zawiesił plakat na ścianie. Włączywszy aparat w komórce, chciał sfotografować afisz, na wypadek, gdyby został uszkodzony. Ekran zmienił się w chwili, gdy miał już nacisnąć migawkę.

    Dzwonił Jang Jaeyoung!

    Sangwoo był tak zaskoczony, że omal nie upuścił telefonu. Ściskając w dłoni urządzenie, rozbieganym wzrokiem wodził po ekranie. Nie kontaktowali się od czasu, gdy powiadomił go SMS-em, że będzie zdalnie pracował nad projektem i w związku z egzaminami przez kolejne dwa tygodnie nie będą się widywać. Co tam? Czyżby wystąpił jakiś problem przy testowaniu Veggie Venturer? Jakaś pilna sprawa? Telefon zgasł w chwili, gdy Sangwoo zdecydował się odebrać.

    – Cholera…

    Wypuścił wstrzymywany oddech. W tych dniach absolutnie nic nie szło po jego myśli. Zastanawiał się, czy powinien oddzwonić, ale na ekranie telefonu pojawiła się wiadomość.

 

Jang Jaeyoung SB ♨️: Proszę, podaj mi Twój numer ID*.

14:22

 

(* numer ID [identyfikacyjny] – odpowiednik naszego numeru PESEL)

 

Sangwoo zmarszczył brwi na widok tej wiadomości.

Po co ci?

14:23

 

Jang Jaeyoung SB ♨️: Do subskrypcji porno.

14:23

 

Jang Jaeyoung SB ♨️: Żartuję, chodzi o finansowanie. Pospiesz się.

14:23

 

Finansowanie? Jakie finansowanie?

Na początku produkcji doszli do wniosku, że sami poradzą sobie z kosztami, i nigdy nie rozmawiali o dofinansowaniu projektu.

 

Jang Jaeyoung SB ♨️: Nie mam całej nocy.

14:24

 

    Jako że trudno było się z nim porozumieć, Sangwoo po prostu podał mu swój numer identyfikacyjny. Zresztą miał ustawione odpowiednie powiadomienia, szczególnie na wypadek kradzieży, więc od razu wiedziałby, gdyby Jaeyoung rzeczywiście próbował zarejestrować się na jakiejś stronie porno. Sangwoo chciał już odłożyć komórkę, ale Jaeyoung wciąż mu przeszkadzał.

 

Jang Jaeyoung SB ♨️: Masz jakieś licencje? Prawo jazdy, wyniki międzynarodowych testów, szczególnie certyfikat z języka obcego?

14:26

 

Inżynier przemysłowy, OCJP, Kodowanie Linux

14:27

 

Jang Jaeyoung SB ♨️: Wspomniałem szczególnie o certyfikacie z angielskiego.

14:27

 

Nie.

14:28

 

Jang Jaeyoung SB ♨️: Zupełnie nic? Co ty zrobiłeś ze swoim życiem?

14:28

 

    Do cholery, co on ma za problem? Sangwoo miał ochotę wyrzucić komórkę.  

 

W przeciwieństwie do Ciebie zostało mi jeszcze kilka lat studiów. Tak czy inaczej, nie powiedziałeś mi jeszcze, o co chodzi.

14:29

 

Jang Jaeyoung SB ♨️: Informacje wymagane przez sklep z aplikacjami.

14:29

Oczekujesz, że w to uwierzę?

14:30

 

Jang Jaeyoung SB ♨️: To prawda.

14:30

 

Dowód? Zrzut z ekranu?

14:30

 

Jang Jaeyoung SB ♨️: Jestem dziś zajęty, a ty naciskasz.

14:31

 

    Sangwoo pomyślał, że Jang Jaeyoung jakoś dziwnie się zachowuje. Nie mógł zrozumieć, dlaczego chciał znać jego numer identyfikacyjny i dlaczego był ciekawy, czy posiada prawo jazdy.

    Sangwoo westchnął i odpowiedział: „Dobrze”.

    Odczekał jeszcze trzy minuty, ale nie pojawiła się żadna inna wiadomość. Informatyk jeszcze raz przeczytał poprzednie informacje, po czym jego palec naturalnie przesunął się w dół ekranu, wyświetlając wcześniejsze wiadomości. Czytał ich rozmowy w odwrotnej kolejności czasowej.

 

Jang Jaeyoung SB ♨️: Wczorajszej nocy pojawiłeś się w moim śnie.

3 tygodnie temu

 

Jang Jaeyoung SB ♨️: Byłeś kompletnie nagi.

3 tygodnie temu

 

Pieprzony zboczek.




Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: Baka / paszyma

    


Poprzedni  👈              👉 Następny 

Komentarze

  1. 💚💜❤️💙💛 sangwoo to taki uparciuch, wszystko musi przemyśleć, przeanalizować aż czasem potrzebuje kopa w zadek żeby się ruszył 🤣

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za tłumaczenie

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty