WW – Rozdział 4 [18+]








Good Day #04 

[18+]



To był kolejny raz, kiedy nie potrafiłem pozbyć się z głowy Wandee’ego. Po tym, jak tamtej nocy odrzuciłem jego ofertę, poczułem się winny. Nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się odmówić komukolwiek w tak bezpośredni i obcesowy sposób. Zarówno wyraz jego twarzy, jak i spojrzenie wypaliły na mnie piętno i nie potrafiłem przestać o tym myśleć. Dee wyglądał wtedy tak, jakby miał się rozpłakać. Jego wcześniej błyszczące oczy stały się tak ponure, że na ich widok krajało mi się serce. Cherry twierdził, że wyglądam jeszcze bardziej okropnie niż poprzednio. 

Mój stan nie umknął również uwadze mojego brata, który omal mnie nie pobił, próbując poznać przyczynę mojego przygnębienia. Nie powiedziałem mu. Nie miałem pojęcia, od czego zacząć, więc zapewniłem Oye, że jak tylko wszystko sobie poukładam, to nie omieszkam natychmiast mu o tym powiedzieć. Mój brat dobrze mnie znał, więc przestał naciskać. Wiedział, że powodem, dla którego na ten temat milczałem, nie była próba ukrycia przed nim jakiegoś sekretu. Po prostu nie wiedziałem, jak to przedstawić.

W moim wnętrzu kłębiły się jakieś dziwne uczucia i nieustannie obracałem w palcach wizytówkę Wandee’ego, zastanawiając się, czy powinienem do niego zadzwonić. Odczuwałem potrzebę sprawdzenia, jak on się czuje, ale w końcu zrezygnowałem i włożyłem wizytówkę z powrotem do portfela. Pomyślałem, że lepiej będzie się z nim nie kontaktować. Rzuciłem mu prosto w twarz okropne słowa, więc Dee musiał być na mnie naprawdę wkurzony.

Gdy o nim rozmyślałem, telefon w mojej dłoni nagle zabrzęczał. Było to powiadomienie z kwiaciarni na aplikacji Line. Przypomniałem sobie, że przecież zamówiłem bukiet i dzisiejszego wieczoru byłem umówiony na kolację z Taemrakiem. Mieszane uczucia, które targały mną przez cały dzień, natychmiast się rozjaśniły. Zaplanowałem sobie, że podczas posiłku poproszę Taemraka, żeby został moim chłopakiem. Miałem nadzieję, że spodoba mu się restauracja, którą zarezerwowałem, oraz zamówiony bukiet. A szczególnie pierścionek, przy którego wyborze spędziłem mnóstwo czasu. 

– Czy ten mój młodszy brat oszalał? W jednej chwili wygląda na skrajnie zestresowanego, a w następnej się uśmiecha. A cóż dobrego nagle ci się przytrafiło?

– Dzisiaj zamierzam poprosić Taema, żeby został moim chłopakiem.

– Jak zaczniesz się z nim wreszcie umawiać, to koniecznie go przyprowadź, żebym mógł go poznać. Uganiasz się za nim od ponad roku, a ja dotąd nie widziałem jeszcze jego twarzy.

– Taem nie ma zbyt wiele wolnego czasu. – Natychmiast rzuciłem wymówką. 

– A o której wychodzisz?

Oye nigdy nie uważał za podejrzane tego, że do tej pory nie przyprowadziłem Taemraka do naszego domu. Nie chodziło o to, że nigdy go nie zapraszałem. Robiłem to wiele razy, ale on za każdym razem odmawiał, wymawiając się brakiem czasu.

– Właśnie mam zamiar się przebrać. Zamówiłem bukiet i przed kolacją muszę go odebrać. Mogę pożyczyć twój samochód?

– Skoro mowa o kwiatach… Zaniosłeś je temu prawiczkowi i porządnie go przeprosiłeś?

– Tak. 

Musiałem przyznać, że zmartwiłem się, kiedy Oye zapytał o Dee. 

– I co?

– Nie był zły. Powiedział, że… czuł się dobrze.

– To super. Myślałem, że denerwujesz się, bo cię zbluzgał.

– Nie, nie zrobił tego… 

Czyżby przyjechał Cherry? Jego głos dociera tu przed nim. Nie skończyłem jeszcze mówić, a już od frontu domu dobiegł mnie jego głos wykrzykujący imię Oye. Mój brat zareagował prawidłowo, natychmiast wstając. Widać było, że ucieszył się, że Cherry przyszedł, choć zdarzało mu się narzekać, że jego „żona” jest zbyt głośna. 

– Wiesz przecież, że jestem w domu. Dlaczego musisz tak krzyczeć?

– Tęskniłem za tobą. Dlaczego nie mogłeś się pospieszyć i wyjść szybciej, żeby się ze mną przywitać? Nie musisz udawać zimnego, chcąc ukryć swoje uczucia. Wiem, co naprawdę czujesz, Ye.

Potrząsnąłem głową nad tą głośno przekomarzającą się dwójką. Poszli do kuchni, żeby się powygłupiać. Nie udałem się tam za nimi. Nie miałem ochoty być piątym kołem u wozu. Było jasne, że za ścianą mój starszy brat trzyma teraz swojego chłopaka mocno w objęciach i namiętnie go całuje. Oye myślał zapewne, że nie byłem tego świadomy. Widziałem to niejednokrotnie, ale że to nie moja sprawa, nigdy się z niego nie nabijałem. Osiągnąłbym jedynie tyle, że mój brat nieźle by się wkurzył, próbując w ten sposób zamaskować swoje zażenowanie. Postanowiłem nie przeszkadzać tym gołąbkom, popędziłem na górę wziąć prysznic i się przebrać. Miałem nadzieję, że dzisiejszy dzień będzie dla mnie dobrym dniem.

Znałem akademik Taemraka, ponieważ czekałem pod nim na niego wiele razy. Straciłem trochę czasu na dojazd i bezczynne siedzenie w samochodzie. Niestety, musiałem przez to przebrnąć, ponieważ dotarłem na miejsce sporo przed umówioną godziną. Poczułem się zmęczony, bo nie lubię powolnego poruszania się, a jeszcze bardziej bezczynnego czekania. Ale skoro chodziło o Taemraka, przybrałem neutralny wyraz twarzy, ukrywając pod nim znużenie. 

Długo czekałem, zanim się pojawił. Dzisiaj Taemrak był w kremowej koszuli i czarnych szortach. Nogi miał cholernie blade, typowe dla chińskiego potomka. Uniósł z nosa okulary, żeby poszukać mojego samochodu, który dobrze znał. Zawsze, gdy gdzieś wychodziliśmy, przyjeżdżałem po niego samochodem Oye. Zresztą wyłącznie dlatego, że Team bał się jeździć ze mna na motocyklu, nawet jeśli powoli i ostrożnie prowadziłem. 

– Hej, Yak. Długo czekałeś?

– Nie – skłamałem. W rzeczywistości tkwiłem tu już bardzo, bardzo długo, ale nie zamierzałem tego wyjawiać, nie chcąc psuć mu nastroju. Kiedy po raz pierwszy zacząłem uderzać do Taemraka, kupiłem nawet książkę o tym, jak kogoś zdobyć, i po jej lekturze ściśle stosowałem się do zawartych w niej wskazówek. Podejrzewałem, że to dzięki temu Taemrak przestał traktować mnie z całkowitą obojętnością i zaufał mi na tyle, że w ciągu minionego roku coraz częściej dokądś ze mną wychodził. Jednym ten czas mógł wydawać się długi, innym krótki. 

Wciąż pamiętałem uczucie, kiedy po raz pierwszy go spotkałem. Taemrak przyszedł na mój wydział, by wziąć udział w teście sprawności fizycznej. Student biologii z bladą skórą, w okularach, którego oczy niemal się zamykały, gdy się śmiał, absolutnie mnie wtedy oczarował. Śledziłem go wzrokiem, aż dowiedziałem się, jak ma na imię. Później, podczas naszych wspólnych zajęć postarałem mu się przedstawić. 

– Nie możemy wrócić późno – zastrzegł teraz. – Wciąż mam pracę do wykonania.

– Masz aż tak dużo zadań?

– To jest coś, co odkładałem na później. Nie musisz tego robić, sam go zapnę. – Taemrak uniósł dłoń, sygnalizując, żebym się zatrzymał, gdy odwróciłem się z zamiarem zapięcia jego pasa. Mniejszy ode mnie chłopak szybko sam się z tym uporał. Na moich ustach pojawił się suchy uśmiech, po czym ostrożnie włączyłem się do ruchu. 

Słońce zaczynało zachodzić, a niebo zabarwiło się na wiele kolorów, kiedy Taemrak i ja dotarliśmy do restauracji. Wybrałem lokal na dachu hotelu. Dzisiejszą zimową pogodę można było uznać za naprawdę dobrą. Gdy zjedliśmy kolację, pomyślałem, że nadszedł ważny dla mnie czas. Wymówiłem się od stołu, jako powód podając wizytę w toalecie, jednak zamiast tego poszedłem do samochodu po bukiet i pudełeczko z prezentem. Po powrocie poczułem niekontrolowane bicie serca. 

To było coś więcej niż moja pierwsza walka na ringu i przyjęcie zwycięskiego trofeum. Myślę, że nigdy nikogo nie kochałem, więc być może stąd moje drżenie. Jak do tej pory Taemrak był jedyną osobą, która wzbudziła we mnie głębsze uczucia. W tej chwili mnie nie widział, ponieważ siedział odwrócony do mnie plecami i podziwiał piękny widok. Szturchnąłem go w ramię. Gdy się odwrócił, ujrzałem, jak jego oczy za okularami szeroko się rozwarły. Wyglądał na zaskoczonego wręczonym mu bukietem. Następnie otworzyłem pudełeczko i pokazałem mu pierścionek.

– Yak…

– Zostaniesz moim chłopakiem?

Nigdy nie miałem talentu do ubierania myśli w słowa i nie byłem pewien, czy nie wyraziłem się zbyt zwięźle i precyzyjnie. Mimo to pod koniec zdania mój głos wyraźnie zadrżał. Tłukące mi się w piersi serce zdawało się na chwilę zatrzymać, kiedy czekałem na jego odpowiedź.

Taemrak nie odpowiedział od razu. Rozejrzał się wokół, ponieważ skupiało się na nas wiele par oczu. Miałem wrażenie, że minęła cała wieczność, zanim wydał z siebie ciężkie westchnienie.

– Cóż… Nic do ciebie nie czuję. Nie jesteś w moim typie.

Zastygłem w bezruchu. Nie byłem głupi, żeby nie wiedzieć, co miał na myśli. Zamilkłem, ponieważ czułem się zbyt zraniony, by móc cokolwiek powiedzieć. Mózg spowiła mi gęsta mgła. Zdecydowanie nie byłem na to przygotowany, ponieważ założyłem, że w ciągu ostatnich miesięcy nasza relacja bardzo się poprawiła. Nie przypuszczałem, że skończę ze złamanym sercem. 

– Przepraszam. To również moja wina, że za dużo sobie pomyślałeś.

– Przemyślisz to jeszcze raz?

– Jeśli czegoś nie czuje się właściwie, to nigdy się tego nie poczuje, Yak. Proszę, nie próbuj więcej. – Taemrak podniósł się z krzesła. Przez chwilę niepewnie na mnie patrzył, po czym przeszedł obok.

To była spektakularna porażka, ale wierzyłem, że to nie jego wina, że mnie nie polubił. Jednak głębokiemu smutkowi, który się pojawił, towarzyszył gniew. Byłem zły, chociaż wiedziałem, że nie powinienem. I w kółko myślałem, że nie powinienem był… Nie powinienem był zakochiwać się w Taemraku.



***




„Po zapisaniu się na kurs i uiszczeniu opłaty nie podlega ona zwrotowi pod żadnym pozorem.”

Gdy przeczytałem warunki zapisów na treningi w Obozie Bokserskim Phadetsuek, prawie zachciało mi się płakać z powodu klauzuli kategorycznie wykluczającej zwrot w pieniędzy bez względu na okoliczności.

Cholera! 

Kiedy się zapisywałem, byłem tak oczarowany mięśniami Yaka, że narwałem się na wiele kursów. Do tego dałem się namówić na promocję i postanowiłem podwoić liczbę treningów.

I co teraz? 

Po wydaniu setek tysięcy bahtów [100 000 bathów to ok. 11 000 zł – przyp. tłum.] nie miałem nawet szansy cieszyć się dotykiem jego silnych ramion. Nie powinienem myśleć o pójściu z nim do łóżka. W tej chwili o wiele ważniejsze było znalezienie sposobu, by bez poczucia dyskomfortu móc spojrzeć mu w oczy. Za 30 minut wybije godzina treningu, a ja – leżąc na łóżku – szukałem wystarczającej motywacji, by tam wrócić. 

Byłem przeklęty. 

Nie chciałem widzieć Yoyaka, ale zapłaciłem przecież niemałe pieniądze. Jeślibym po prostu zrezygnował, byłaby to czysta strata. Okay. Moją jedyną motywacją wydawały się być pieniądze. Postanowiłem, że kiedy tylko tam dotrę, porozmawiam z Cherrym o zmianie instruktora.

Wydałem z siebie kolejne ciężkie westchnienie, po czym wstałem z głośnym okrzykiem na ustach, chcąc wykrzesać w sobie nieco entuzjazmu. Następnie spakowałem niezbędne mi rzeczy. 

Do dzieła! Poboksujmy się trochę. Lepiej będzie, jak poćwiczę. Dzięki temu moje ciało stanie się silne i nikt już nigdy mnie nie pobije.

Dojazd nie zajął mi wiele czasu, dotarłem więc 10 minut przed treningiem. Od razu po wejściu do środka ujrzałem Cherry'ego. Młody mężczyzna o jasnobrązowych włosach natychmiast podszedł prosto do mnie i wesołym głosem mnie przywitał. 

– Khun Dee.

– Wystarczy Dee, nie musisz mówić mi per „pan”. 

– Dobrze, Dee. Właśnie na ciebie czekałem. 

Ten młody człowiek był naprawdę przyjazny i doskonale dbał o klientów. Nie pozwolił mi się zgubić i podjął rozmowę.

– Dobrze się składa, Cherry, ponieważ mam z tobą coś do omówienia.

– Tak?

– Jest jakiś inny instruktor oprócz Yaka? Chciałbym go zmienić.

– Och! Jak to? – wymamrotał cicho. Najwyraźniej Cherry dostrzegł mój dyskomfort i niezręczność. Chwycił mnie za rękę i ze współczuciem odparł: 

– Widzisz, naprawdę żałuję, że muszę to powiedzieć, ale nie mamy żadnych innych instruktorów, którzy byliby w tym czasie dostępni. Tak właściwie Yak również nie jest zwykle wolny w niedzielne popołudnia, ale jego turniej właśnie się zakończył. Aktualnie nie rozgrywa żadnego meczu, więc jest do dyspozycji. 

– W takim razie chciałbym zmienić dni treningów.

– Nasz harmonogram jest zapchany.

– A jeśli zechcę zwrotu pieniędzy?

– Niestety, to niemożliwe.

– Ech! – jęknąłem, czując, jak Cherry mocniej ściska moją dłoń. Jego duże, okrągłe oczy zwróciły się na mnie po krótkim spojrzeniu w bok. 

– Nadchodzi Yak – oznajmił z suchym uśmiechem.

– Spadam stąd.

– Hej, macie sobie coś do wyjaśnienia?

– Nie, nic. Nie mam absolutnie nic do Yaka.

– A więc jesteś, Dee? Możesz się przebrać i przygotować do rozgrzewki.

Głos Yoyaka dobiegł zza moich pleców, przerywając moją rozmowę z Cherrym. Czy on, kurwa, zapomniał, jak z zimną krwią odrzucił mnie tamtej nocy? Jego słowa sprawiły, że czułem się zbyt przerażony, by stawić mu czoła.

– Poczekam na ciebie na boisku treningowym.

Najwyraźniej był profesjonalistą, który potrafił oddzielić sprawy osobiste od pracy. Sprawił, że jeszcze bardziej wstydziłem się za siebie. Pragnąłem jedynie uciec. 

To takie nieprofesjonalne i niedojrzałe, Wandee.

Stopniowo ośmieliłem się na tyle, by odwrócić się i stanąć twarzą w twarz z Yoyakiem. Uniosłem brwi w zdziwieniu, widząc, jak ten wielki chłopak patrzy na mnie pustym wzrokiem.

– Plac treningowy jest tam. – Wskazał palcem w odpowiednim kierunku, po czym odszedł. 

Wciąż stałem zaciekawiony, a po chwili zwróciłem się do Cherry’ego:

– Co jest nie tak z Yakiem?

– Nie wiem, czy mogę o tym mówić… 

– Powiedz mi, a nie poproszę o zwrot pieniędzy.

– Och, w sumie to nic wielkiego. Aczkolwiek dla niego – owszem. Mój syn ma złamane serce. Dostał kosza od kogoś, w kim skrycie był zakochany. Jest przygnębiony. 

– Złamane serce?

Cherry skinął głową na potwierdzenie. Następnie odwrócił się w stronę mężczyzny wołającego jego imię. Znałem właściciela tego głosu. Był nim Oye Phadetsuek, chłopak Cherry’ego i starszy brat Yoyaka.

– Możesz się przebrać. Przebieralnia jest tam. Muszę iść do Ye.

Po wypowiedzeniu tych słów Cherry niezwłocznie odszedł, zostawiając mnie całkowicie zdezorientowanego. Westchnąłem, próbując otrząsnąć się z chaosu panującego w mojej głowie, i skierowałem się prosto do szatni.

Przy okazji… Koszulka, którą miał dziś na sobie Yoyak, również ukazywała jego imponujące mięśnie. Młodzi faceci tacy są. Ich muskuły naprawdę dają czadu.

Skoro zapłaciłem setki tysięcy bathów, to równie dobrze mogłem rzucić okiem na tego, który na mnie czekał. Podszedłem do Yaka na placu treningowym. Stał twarzą do mnie i kazał mi pójść za sobą, by rozciągnąć mięśnie. Po drodze ledwo się do siebie odzywaliśmy. Jego twarz wciąż była bez wyrazu, co było nawet całkiem dobre. Przynajmniej nie musieliśmy udawać, że miło ze sobą rozmawiamy.

Kiedy skończyliśmy rozgrzewkę, zerknąłem na jego przystojną twarz. Rozciąganie mięśni, o którym Yak wspomniał wcześniej, polegało na bieganiu wokół prostokątnego placu. Kazał mi zrobić 10 okrążeń, a sam usiadł i mierzył mój czas. Biegłem tak, jak mnie poinstruował, a za każdym razem, gdy go mijałem, jego bystre oczy podążały za mną. Odniosłem wrażenie, jakby coś rozważał. Byłem nieco zdenerwowany jego spojrzeniem i zastanawiałem się nawet, czy moje ruchy podczas biegu są niewłaściwe. A może zbyt głośno stawiałem stopy?

Yoyak milczał. Nie odezwał się, dopóki nie zmusiłem się do ukończenia dziesiątego okrążenia. Dysząc, usiadłem na ziemi. Zdążyłem zauważyć, że przestał obserwować mnie tym swoim groźnym spojrzeniem i podniósł się z krzesła.

– Wstań, Dee. Nauczę cię podstawowych pozycji bokserskich. 

– Jestem wykończony. Chwileczkę.

– Chodź. – Popędził mnie, ciągnąc za ramię. Nie spieszył się tak bardzo, żeby wymusić na mnie zmianę pozycji. Po prostu pomógł mi wstać, chwytając mnie w talii, po czym stanął z tyłu, podpierając moje plecy. 

Na szyi poczułem jego oddech. Krew natychmiast zaczęła szybciej krążyć mi w żyłach. Do mojego nosa dotarł słaby zapach jego perfum i ciała. Dopiero co skończyłem biegać, więc byłem już rozgrzany. Ale teraz, kiedy Yoyak stał za mną, temperatura mojego ciała wzrosła tak gwałtownie, że omal nie zemdlałem.

Dziwne. To w ogóle nie przypominało podstawowej pozycji bokserskiej. Sposób, w jaki przyciągnął mnie do siebie i ściskał moją talię, równocześnie zbliżywszy twarz do mojego ucha, to…

– Dee…

– T-tak? Przypuszczam, że nie musisz być tak blisko.

– Czy nadal mnie chcesz?

– Co?!

Byłem w szoku, szczęka dosłownie mi opadła. Nie miałem pojęcia, jak długo stałem tam z otwartymi ustami, ale zapewne wystarczająco długo, by Yoyak nie chciał już czekać na odpowiedź. Puścił moją talię.

– Nieważne. Po prostu się nudzę. Przepraszam, jeśli sprawiłem, że poczułeś się źle. 

– Cherry powiedział mi, że właśnie złamano ci serce.

– Tak, coś w tym stylu. Może po prostu… nie chcę już być dla nikogo Dobrym Facetem. 

– A gdybym ci powiedział, że doskonale rozumiem, jak się czujesz? Chcesz kogoś na pocieszenie, młody chłopcze?

– Nie podejmuję zobowiązań.

– Nie chcę, żebyś się zobowiązywał. – Zamrugałem i przygryzłem wargę, a w moim wnętrzu obudziła się bezczelna tygrysica, gotowa zdobyć ofiarę.

– A więc nadal chcesz?

– Pieprzmy się… Teraz. – Rozluźniłem mięśnie i oparłem się plecami o klatkę piersiową Yaka. Pozwoliłem, by gorącym oddechem omiatał mi szyję. Z niesprecyzowanym uczuciem zamknąłem oczy, myśląc, że to zaczyna być warte tych setek tysięcy bahtów. Teraz byłem pewien, że obaj pragniemy tego samego: dobrej zabawy i odcięcia się od ludzi, którzy zranili nasze serca. Tego właśnie chcieliśmy.

– Chodź. – Pociągnął mnie za sobą.

Spojrzałem na szerokie ramiona Yoyaka, po czym przeniosłem wzrok w dół – na jego dłoń spoczywającą na mojej talii. Pieprzyć wszystko! W tej chwili był tylko on i ja. Dopóki byliśmy my dwaj, to wystarczy.



Zmarszczyłem brwi po tym, jak bezceremonialnie zostałem wepchnięty do pokoju na piętrze. Po raz pierwszy znalazłem się w osobistej przestrzeni Yoyaka. W sypialni dwudziestolatka. Spoglądał na mnie, gdy niezdarnie upadłem na podłogę. Nie było w nim ani krzty współczucia. Żadnego poczucia winy, że wepchnął mnie do sypialni z takim impetem, że aż wylądowałem na podłodze. Wyglądał raczej na złego, a nawet wściekłego, aczkolwiek nie miałem pojęcia, o co się tak wkurzał.

Nie miałem nawet szansy się podnieść, gdy naparło na mnie wielkie, wilgotne od potu ciało. Był ciężki, ale nie przyciskał mnie tak mocno, żebym poczuł się niekomfortowo. Kiedy przysunął swoje usta do moich, by je pocałować, odwzajemniłem się, dłońmi obmacując jego idealne ciało. Było gorące. Nie było nawet kawałka skóry, który by nie płonął. Nawet język penetrujący moje usta był równie gorący. Nie mogłem złapać tchu, ale na szczęście po chwili się wycofał. Ugryzł moją dolną wargę. Nie sądziłem, by została zraniona, chociaż miałem wrażenie, że czuję odrobinę krwi.

– Twoje ciało jest takie miękkie, Dee.

– Hmm… 

Yak wtulił twarz w moją szyję i delikatnie ją gryzł, sprawiając, że poczułem cudowne mrowienie na skórze. 

– Czy mogę zostawić ślady? – wymruczał, pytając o pozwolenie.

– Tylko na częściach pod ubraniem.

– Jasne. Chcesz najpierw wziąć prysznic?

– Brzmi dobrze. Ach! Yak, nie gryź.

Z zaskoczeniem poczułem, że mój penis drga w wyniku mrowienia, które pojawiło się po tym, jak ostrymi zębami ugryzł mój sutek. Mimo że miałem na sobie koszulkę, nie mogłem znieść tych intensywnych bodźców. Chwyciwszy mocno jego głowę, przycisnąłem ją do mojej klatki. Był silnym, młodym mężczyzną i chociaż mocno przytulałem go w siebie, udało mu się mnie podnieść. Następnie mnie przyciągnął i owinąwszy moje nogi wokół swojej talii, uniósł mnie w górę. Kiedy mnie niósł, moja głowa była tak wysoko, że niemal dotykałem nią sufitu. Jęknąłem, prosząc Yaka, żeby mnie puścił, podczas gdy on niósł mnie do łazienki.

Kiedy mnie uwolnił, poczułem pod stopami suchą podłogę. Chłopak niemal natychmiast pchnął mnie na umywalkę i pospiesznie odwrócił tyłem do siebie. Patrząc w lustro, ujrzałem jego bystre, pełne pożądania oczy. Nieco zestresowane spojrzenie, mieszające się z wściekłością widoczną na jego twarzy, przyprawiało mnie o gęsią skórkę. Topiłem się. Ulegałem. 

Czasami myślałem o tym, że w grze miłosnej lubię pożądliwe, bezceremonialne pieszczoty. 

Chodź tu, dobry chłopcze. Wiem, że sprawisz, że mój płomień pożądania zapłonie jeszcze mocniej.

Klaps!

– Och!

Uderzywszy mnie mocno w tyłek, ścisnął go, by złagodzić ból.

– Spójrz na mnie – zażądał.

– Tak, patrzę.

– Nie, nie patrzysz.

Klaps! Klaps!

Ponownie przyłożył mi w pośladek. Jego dłoń uderzyła mnie dwa razy z rzędu i tym razem zacząłem odczuwać prawdziwy ból. Bez wątpienia pozostawił mi na tyłku odcisk swojej dłoni. Z powodu bólu do oczu napłynęły mi łzy. Chwycił moje biodra, odciągnął je do tyłu i zdjął mi spodnie wraz z bielizną. 

– Od teraz będę patrzył tylko na ciebie.

– Dobrze, Dee.

– Myślałem, że najpierw pozwolisz mi wziąć prysznic.

– Najpierw nabrudźmy, a potem razem go weźmiemy. 

Nigdy nie sądziłem, że powie coś sprośnego tak naturalnym głosem. Moje usta mówiły: „Nie. Nie, Yak”, podczas gdy nogi drżały z niecierpliwości w oczekiwaniu na to, by ściągnął również własne spodnie. „Nie”, które wykrzyczałem, służyło tylko temu, by napełnić go pragnieniem szybszego dojścia.

– Nadal boli cię po ostatnim razie?

– Już nie.

– Zaraz wracam.

Yak niespodziewanie się ode mnie odsunął. I to w momencie, gdy byłem już nieziemsko napalony. Z zaczerwienioną twarzą spojrzałem w lustro, a moje oczy podążyły za wysoką postacią pędzącą do sypialni. Wypiąwszy tyłek, odwróciłem głowę, by na niego spojrzeć, i dostrzegłem, że ślady palców Yoyaka nadal są widoczne. Wszystkich pięciu. Pośladek wciąż był gorący i piekł. 

Nie zdążyłem zastanowić się nad zniknięciem mojego kochanka, kiedy ten już wrócił. W dłoni miał butelkę lubrykantu i prezerwatywy. Po chwili nie było go już w zasięgu mojego wzroku, a to dlatego, że ukląkł i przytulił twarz do mojego miękkiego tyłka. Ugryzł wewnętrzną stronę mojego uda, a ja – poczuwszy nieznaczny ból – szeroko rozstawiłem nogi. Usłyszałem, jak otwiera butelkę i wyciska lubrykant. Obróciwszy mnie twarzą do siebie, wsunął we mnie lepki, śliski palec, równocześnie pożerając ustami mojego gorącego kutasa.

Poczułem się zaskoczony podwójnym atakiem na moje dwa najwrażliwsze miejsca. Drżały mi nogi. Yak rozchylił moje pośladki, po czym opuszkami palców obu dłoni delikatnie masował wejście. Nie klęczał przede mną z zamiarem oświadczyn, ale to, co robił, sprawiało mi szaloną rozkosz. Moje jęki odbijały się echem po łazience. W tej chwili poczułem się jeszcze bardziej osłabiony niż wtedy, gdy przebiegłem dziesięć okrążeń. Dłońmi chwyciłem mocno krawędź umywalki, a łzy wypełniające moje oczy spłynęły po policzkach. 

– Yak, dłużej tego nie zniosę.

Pragnąłem go. Tak bardzo. Do szaleństwa. Żądza, która kumulowała się we mnie od kilku dni, za chwilę miała zostać zaspokojona. 

– Poczekaj chwilę. Nie jesteś jeszcze gotowy, Dee. 

Nie przestawał przygotowywać mnie na mające nastąpić zbliżenie. Jego smukłe palce masowały mnie z taką biegłością, że dreszcze raz za razem przelatywały mi po kręgosłupie. Yak wzmógł wysiłki, by mnie rozciągnąć. Usta chłopaka, pochłaniające mojego sztywnego fiuta, nagle go wypuściły. Następnie – grzecznie skinąwszy głową – przyssał się do moich jąder. Wydałem z siebie przenikliwy krzyk i wytrysnąłem. Yoyak z satysfakcją zachichotał. Poczułem się zawstydzony, że poplamiłem spermą jego twarz i podłogę. 

– Teraz jesteś gotowy, Dee.

Długim, smukłym kciukiem starł plamy ze swoich policzków. W oczach zabłysły mu iskierki, a jego palce wysunęły się z mojego wnętrza. Po chwili wstał i zdjąwszy swoją dopasowaną koszulkę, rzucił ją na podłogę. Następnie ściągnął spodnie dresowe do ud i posuwał dłonią swoje potężne narzędzie, po czym założył prezerwatywę i obficie nawilżył ją lubrykantem. Wypiąłem tyłek w jego stronę, czekając na kluczowy moment. Tym razem moja świadomość nie była odurzona alkoholem.

– Ooch… Aach… Ty… – wyjęczał, kiedy we mnie wszedł. Wsunął się na całą długość. Na początku poczułem tak silny ból, że zesztywniałem. Yoyak przestał się poruszać i przytuliwszy się do moich pleców, zaczął mnie całować. Po chwili ostry ból zmienił się w przyjemny dreszcz. Kutas Yaka wszedł we mnie, precyzyjnie trafiając w mój punkt G. Gdyby mnie nie przytulił, to zapewne nie byłbym w stanie utrzymać się na nogach i wylądowałbym na podłodze. Jego fiut był niezwykle gorący, gdy ocierał się o moje wejście. Czułem każde pchnięcie i wycofywanie się, nieświadomie zapamiętując mocne, rytmiczne ruchy, kiedy wbijał się w moje ciało.

– Dee… Taki miękki.

– Ach! Aaaa… Tam! Yak, wejdź tak mocno, jak chcesz. Ja… dochodzę… Yak! – Jęczałem głośno, wołając jego imię, bez żadnej próby ściszenia głosu. A co zaskakujące, im głośniejszy byłem, tym ostrzejszy stawał się mój dwudziestoletni kochanek. I właśnie wtedy, gdy miałem już osiągnąć kolejny orgazm, Yoyak niespodziewanie się wycofał. Całkowicie się wysunął, pozostawiając pustkę… Nie pozwolił mi dojść.

– Dlaczego go wyjąłeś?

– Chcę się z tobą podroczyć. To zabawne.

– Psychotyczne! Proszę, włóż go. Chcę twojego kutasa! Chcę dojść.

Klaps!

Znowu dał mi mocnego klapsa i ścisnął mój tyłek. Oba pośladki musiały być tak samo czerwone. 

– Odwróć się! – rozkazał i nie czekając, aż sam to zrobię, odwrócił mnie twarzą do siebie. Uniósłszy mnie w górę, posadził na blacie zlewu, po czym szarpnął moje biodra w przód, tak że omal nie spadłem. Moje wejście było otwarte, jakby go witało. Ustawiwszy mnie w pozycji, która najbardziej mu odpowiadała, wsunął się z powrotem w moje ciało. Zaszlochałem, błagalnie patrząc mu w oczy. 

– Yak, proszę, zerżnij mnie. Mocno!

– Najpierw mnie pocałuj.

Przyciągnąłem jego szyję, a moje spuchnięte od pocałunków usta natychmiast dotknęły jego pełnych warg. Nie byłem w tym zbyt dobry. Ewidentnie brakowało mi doświadczenia, więc mój kochanek w końcu zaczął mnie prowadzić. Mocno ssał moje usta i widać było, że lubi całować. Jego język omiatał wnętrze moich ust, gdy wymienialiśmy wilgotne od śliny pieszczoty. Chwilę później znów we mnie wszedł. Powoli torował sobie drogę naprzód, pozwalając mi dokładnie go poczuć. Moje paznokcie mimowolnie wbijały się w jego szerokie plecy.

Odwróciłem twarz, unikając jego pocałunku. Wcale nie z powodu obrzydzenia, lecz dlatego, że zalewające mnie odczucia stały się zbyt intensywne. Tak obezwładniające, że z mojego gardła wydobył się przenikliwy krzyk. Krzycząc, osiągnąłem tak gigantyczny orgazm, że po mojej twarzy spłynęły łzy. Gorąco skumulowane w moim penisie zostało gwałtownie uwolnione. Ciepła, gęsta sperma splamiła mocno umięśniony brzuch Yaka, który w reakcji na doprowadzenie mnie do ekstazy przyspieszył rytm swoich mocnych pchnięć.

Kiedy doszedłem, serce dziko mi biło. Moje wejście wskutek silnych skurczów musiało się mocno zaciskać, ponieważ mój młody kochanek zmarszczył brwi. Jęczał gardłowo. Miałem wrażenie, że jego ogromny kutas jeszcze się powiększył, zanim zaczęły targać nim tak gwałtowne spazmy, że wyraźnie mogłem je poczuć.

On również już doszedł. Ciężko dyszał przy moim uchu, a jego urywany oddech był cholernie seksowny. Lekko rozchylone wargi aż prosiły się o pocałunki. Wplótłszy dłonie w czarne włosy Yaka, delikatnie przyciągnąłem jego twarz do swojej, łącząc ze sobą nasze usta. Działałem instynktownie. 

– Chyba… – Po dłuższej chwili cofnął swoje usta i dotknął nosem mojegoo wilgotnego od potu policzka, a słowa, które później wypowiedział, sprawiły, że zadrżało mi serce. – Doskonale do siebie pasujemy.

– Yak…

Nie wyjaśnił nic więcej, ale wiedziałem już, że jest człowiekiem kilku słów. I może dlatego, żebym nie mówił zbyt wiele, mój młody kochanek zamknął mi usta pocałunkiem. Owinąwszy moje nogi wokół swojej talii, zaniósł mnie pod prysznic. Wymruczał coś, odkręcając wodę, po czym znów mnie pocałował. Para pokryła lustro, rozmywając odbicie dwóch ciał, które rytmicznie napierały na siebie pod strumieniem wody.

Nie wiem, jak długo to trwało, ale był tylko on, tylko ja. Tylko my.




Tłumaczenie: Juli.Ann
Korekta: paszyma





Poprzedni 👈              👉 Następny

Komentarze

  1. Wiedziałam, że będzie PETARDA i OGIEŃ. Dziewczyny dzięki <3

    OdpowiedzUsuń
  2. robi się coraz goręcej

    OdpowiedzUsuń
  3. O jpr..... !!! To jest genialne...
    Jak dobrze, że serii jeszcze nie widziałam i nie psuję sobie frajdy z czytania. Dziewczyny chylę czoła
    Jak zwykle genialna praca .
    Te novelki w waszym wykonaniu to mistrzostwo świata 😍🔥😍
    Dzięki za możliwość zatopienia się w lekturze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też uwielbiam tę novelkę. Dlatego uparłam się ją tłumaczyć, mimo że w ankiecie nie miała zbyt wielu głosów. Nawiasem mówiąc, drama o lata świetlne odbiega od novelki. Możesz sobie spokojnie oglądać. Oprócz imion bohaterów i ich zawodów nie zgadza się absolutnie nic. Nawet Taemrak jest w dramie dziewczyną.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty