LM – Rozdział 9 [18+]
Przyjaciel w
potrzebie...
[Vee Vivis]
Siedziałem,
wpatrując się w telefon po nagle uciętej rozmowie. Westchnąłem ciężko, po czym
sprawdziłem wyświetlony na ekranie status pewnej osoby, którą znałem
przelotnie, i poczułem się sfrustrowany. Co to miało znaczyć? Czy nie
powiedział, że wraca do akademika, żeby położyć się spać, jako powód podając
projekt grupowy, nad którym miał pracować wczesnym rankiem? Drań… Zamiast tego
poszedł do pubu spotkać się z innymi facetami. Nie odprowadziłem go. Właściwie
wstałem i już miałem pójść z nim, ale jego oczy zatrzymały mnie w miejscu. Nie
odważyłem się mu towarzyszyć, obawiając się własnych uczuć. Chwilę później
zadzwoniła Ploy, więc zostałem i przyjąłem rozmowę. Spojrzałem w stronę Marka,
ale wyglądało na to, że nie był mną zainteresowany, więc po prostu wróciłem i
kontynuowałem pracę nad projektem. Pieprzyć to…
Drrrr!
– Tak? – Odebrałem
połączenie od Nuei, czując irytację. Co on sobie, kurwa, myśli, dzwoniąc do
mnie o trzeciej czy czwartej nad ranem.
[Jesteś teraz z
Ploy, stary?]
W tle usłyszałem
odgłosy paplaniny. Wyglądało na to, że właśnie wyszedł z pubu. Na myśl o
knajpie na powrót poczułem zdenerwowanie. Czy to ten sam lokal, do którego
poszedł ten drań?
– Nie. Powiedziała,
że idzie na kolację z absolwentami – odparłem.
[Spotkanie przy
kolacji? Serio, stary? Twoja żona jest gorąca jak diabli. Lepiej miej na nią
oko, człowieku.]
– O czym ty mówisz,
Nuea?
Po tym, jak
wściekłem się na Marka, słowa mojego przyjaciela sprawiły, że krew zagotowała
się we mnie jeszcze bardziej.
[Widziałem Ploy w
pubie, stary.]
– A co w tym
dziwnego wyskoczyć po kolacji do knajpy?
[A co, jeśli ona
robi również inne rzeczy oprócz wychylania drinków? Nie myślisz, że to dziwne?]
– Nuea! – podniosłem
głos.
Mój przyjaciel
zamilkł, po czym westchnął.
[Sprawdź moją
wiadomość na LINE i myśl sobie, co chcesz. Po prostu chcę ci pokazać, jak to
wygląda z mojej perspektywy.]
Po tych słowach
natychmiast się rozłączył, zostawiając mnie z niespokojnymi myślami, których
nie mogłem się pozbyć. W jednej chwili kwestia Marka stała się mało istotna,
gdy usłyszałem piknięcie sygnalizujące nową wiadomość. Z sercem tłukącym się w
piersi, drżącym palcem stuknąłem na załączone zdjęcie. Poczułem, jak drętwieje
mi twarz, kiedy ujrzałem moją dziewczynę opartą o czyjąś klatkę piersiową.
Próbowałem wmówić sobie, że to jakiś zbieg okoliczności, że ktoś uchwycił
moment, który właściwie nie miał takiego znaczenia, ale do zdjęcia dołączone
były słowa mojego przyjaciela: „Byli razem aż do zamknięcia pubu”.
Zadrżałem, czując
strach…
Prawdę mówiąc,
czułem się tak już od kilku tygodni, od kiedy Ploy i ja coraz rzadziej się
kontaktowaliśmy. Mimo wyraźnych sygnałów bagatelizowałem sprawę, tłumacząc
sobie, że to nie jest to, na co wygląda. Być może za dużo sobie wyobrażałem
albo nie dbałem o Ploy tak, jak powinienem. Nie oznaczało to wcale, że moja
miłość do niej wygasła. To prawda, że pojawienie się w moim życiu Marka
wpłynęło na moje uczucia, ale Ploy wciąż pozostawała dla mnie najważniejszą
osobą. Poza tym dzisiejszy incydent nie był czymś, o czym powinienem sam
zadecydować.
Podniosłem ręce, by
przetrzeć twarz, po czym z zamiarem jej umycia udałem się do łazienki.
Wróciwszy do sypialni Ploy, powoli usiadłem na łóżku. Spojrzałem na wolne
miejsce obok mnie i ciężko westchnąłem. Może jutro będzie lepszy dzień.
Delikatny dotyk na
moim policzku sprawił, że otworzyłem oczy. Obudziły mnie miękkie usta Ploy. Na
widok jej pięknej twarzy zadrżało mi serce, jak zawsze zresztą, kiedy miałem
przed sobą jej czuły uśmiech. Jakby chciała powiedzieć: „Obudź się, skarbie”.
Podniosłem się i
przyciągnąłem ją do siebie.
– Nie było cię całą
noc – mruknąłem, zatapiając twarz w jej szyi. Nieznany zapach, który uderzył
mnie w nos, na chwilę mnie zdezorientował.
– Upiłam się, więc
spędziłam noc u przyjaciółki – dobiegł mnie jej głos. Moja dziewczyna odsunęła
głowę, by posłać mi słodki uśmiech.
– Ostatnio zbyt
często ci się to zdarza – upomniałem, spoglądając wprost w jej śliczne oczy.
– Przepraszam… –
Mówiąc te słowa, Ploy opuściła wzrok na mój podbródek. Jej szczupłe ramiona
owinęły się wokół mojej szyi, kiedy się nade mną pochyliła. – Przepraszam, Vee.
Nie zrobię tego więcej.
Powoli zamknąłem
oczy i uniosłem ręce, by ją objąć, po czym westchnąłem.
– Martwię się o
ciebie.
– Wiem. – Ploy
odsunęła się nieco, po czym przycisnęła drobne dłonie do moich policzków i z
pełnym zadowolenia uśmiechem dodała: – Mój chłopak jest taki opiekuńczy. Martwi
się o mnie i w ogóle.
– Kocham cię –
powiedziałem, ściskając jej nos.
– Ja też cię kocham,
panie przystojniaku. Kocham cię najbardziej. – Po tych słowach przycisnęła usta
do moich ust. Przez chwilę delikatnie się całowaliśmy.
– Nie każ mi się
więcej martwić, dobrze? – zastrzegłem, po czym przyciągnąłem ją, by posadzić
sobie na kolanach.
Odwróciła głowę, by
spojrzeć mi w twarz.
– Wystarczy… Po
prostu wyszłam i wróciłam późno. Nie musisz się o mnie martwić, tatusiu –
powiedziała wesołym głosem, podnosząc moje ręce do pocałunku. W chwili, gdy
pochyliła głowę, jej włosy opadły na ramiona odsłaniając kark, na którym
dostrzegłem widoczny ślad. Malinkę, którą nie ja tam pozostawiłem. To pasowało
do pubu…
– Ploy…
– Tak? – odpowiedziała słodkim głosem,
zwracając ku mnie śliczną twarz.
– Idziesz dzisiaj na
zajęcia?
– Dopiero po
południu. Myślałam, żeby najpierw się zdrzemnąć. Ostatniej nocy późno się
położyłam. – Użyła radosnego tonu, jakby to miało być zabawne, więc
odwzajemniłem się uśmiechem.
Pieściłem jej
policzek, po czym przesunąłem usta w kierunku szyi. Ploy lekko się wzdrygnęła,
ale na jej wargach wciąż pozostał uśmiech. Odpowiedziałem bladym uśmiechem.
– Pójdę wziąć
prysznic. Mam dziś poranne zajęcia – powiedziałem, unosząc ją z moich kolan.
Ploy posłusznie
wstała, ale zanim zdążyłem odejść, jej szczupła dłoń chwyciła moją. Kiedy
podniosła wzrok, ja w tym samym momencie popatrzyłem w jej twarz. Jej słodkie
spojrzenie zdawało się mnie przewiercać, a migotanie w jej oczach sprawiło, że
poczułem, jakby coś mocno ściskało moje serce. Spojrzawszy w dół na nasze
splecione dłonie, Ploy powiedziała słodkim głosem:
– Ucz się pilnie,
kochanie.
Uśmiechnąłem się w
odpowiedzi i pochyliłem, by delikatnie pocałować ją w czoło, po czym
skierowałem się do łazienki. Dlaczego słowa miłości, których lubię słuchać,
brzmiały tak niepewnie?
Mój umysł spowiły
gęste chmury. Zastanawiałem się, dlaczego po prostu nie zażądałem wyjaśnień,
ale zatrzymałem tę myśl w głowie. Odpowiedź była dość prosta. Bałem się… Bałem
się, że jeśli ją zapytam, nie będę w stanie poradzić sobie z odpowiedzią.
Szczerze mówiąc, potrzebowałem trochę czasu, by przygotować serce. Jeśli
naprawdę zrobiła coś złego, to tak właściwie niczym nie różniła się ode mnie.
Prawdopodobnie oboje potrzebujemy trochę więcej czasu, a na rozmowę przyjdzie
pora, jeśli sprawy się nie poprawią. Gdyby ktoś mnie zapytał, czy czułem się
zraniony, to mogłem przytaknąć. Z oczu niemal popłynęły mi łzy, gdy patrzyłem
na jej zdjęcie z innym facetem. Długo nie mogłem zasnąć. Mój umysł zmagał się z
negatywnymi myślami i omal nie eksplodowała mi głowa. A ujrzawszy rankiem
wyraźne dowody, byłem odrętwiały i oszołomiony.
Dźwięk otwieranych
drzwi obok zwrócił moją uwagę. Schludnie wyglądający Mark, z plecakiem
przewieszonym przez ramię, wychodził ze swojego pokoju. Jego studencki mundurek
wskazywał, że wybiera się na zajęcia. Owalne oczy chłopaka obrzuciły mnie
krótkim spojrzeniem, po czym szybko się odwróciły.
– Mark! – zawołałem,
podchodząc. – Możesz poświęcić mi chwilę?
Zbeształem się w
myślach, bo znów okazałem się samolubny. Pokój, w którym się znalazłem, był mi
dobrze znany, bo dość często w nim bywałem mimo relacji junior – senior
łączącej mnie z jego właścicielem. Chłopak wpatrywał się we mnie niewzruszony,
aczkolwiek po jego spojrzeniu poznałem, że jest na mnie zły.
– Myślę, że
powinniśmy poważnie porozmawiać – odezwał się jako pierwszy. Spoglądałem na
niego, zająwszy miejsce na sofie.
– O czym? –
zapytałem spokojnie.
Czułem się dziwnie
dobrze, widząc wyraz jego twarzy, ponieważ nie ignorował mnie ani nie
lekceważył jak wcześniej.
– Nie udawaj, że nie
wiesz – powiedział surowo, przenosząc na mnie swój wzrok.
Wstałem.
– Czuję się dziś
zmęczony. Odłóżmy tę rozmowę – poprosiłem, patrząc w jego błyszczące oczy.
Mark zmarszczył
brwi, po czym zmrużył powieki, co skłoniło mnie, by podejść do niego i oprzeć
głowę na jego ramieniu.
– Co jest, do
cholery? – wykrzyknął, ale mnie nie odepnchął.
– Pozwól mi być
takim przez chwilę.
Przysunąłem się i
położywszy rękę na jego talii, przyciągnąłem go do siebie, wtulając twarz w
jego piękną szyję. Powoli zamknąłem oczy, w nadziei, że uda mi się oderwać na
chwilę od wszystkiego, co mnie przytłacza. Mark ani mnie nie objął, ani nie
odepchnął. W pokoju słychać było jedynie szum klimatyzacji i odgłos naszych
oddechów. Powoli z oczu wypłynęły mi łzy, kapiąc na białą koszulę Marka.
Wyglądało na to, że to zauważył, bo odchylił głowę, by na mnie spojrzeć. Na
jego przystojnym obliczu ujrzałem troskę. Bez słowa zacieśniłem uścisk, chcąc
być jeszcze bliżej. Wtulając twarz w jego szyję, pozwoliłem płynąć łzom. Minęło
trochę czasu, ale z każdą minutą mój umysł stawał się spokojniejszy. Musiałem
przyznać, że przebywanie z Markiem sprawiało, że czułem się lepiej, chociaż
wiele spraw między nami wciąż mnie niepokoiło.
Po wypłakaniu się
powoli się wycofałem. Wysoki chłopak nie robił nic poza spoglądaniem mi w
twarz. Jego migoczące oczy i lekko otwarte usta sprawiły, że moje serce
szybciej zabiło. Czy Mark naprawdę się o mnie martwił?
– Jeśli jesteś
śpiący, to możesz się tu zdrzemnąć. Ja idę na zajęcia.
Uśmiechnąłem się
lekko, słysząc jego słowa. Mark uczynił gest, jakby chciał się odwrócić i
wyjść.
– Zostań ze mną przez chwilę. – Chwyciłem go
za nadgarstek, który był nieco szczuplejszy od mojego. Delikatnie szarpnąłem,
przyciągając go do siebie. Patrzyłem, jak chłopak przygryza dolną wargę, i
cichym głosem błagałem:
– Proszę… Zostań ze
mną przez chwilę…
Po wypowiedzeniu
tych słów spostrzegłem, jak jego śliczne usta bez ostrzeżenia przyciskają się
do moich. Pozostawiłem otwarte oczy. Przystojna twarz była tuż obok mojej, gdy
miękkie usta ssały moje wargi. Chwilę później jego język wślizgnął się do moich
ust. Otworzyłem je szerzej, równocześnie zamykając oczy, i odwzajemniłem jego
pocałunek, akceptując wszystkie uczucia, które wyraźnie mi przekazywał.
Po dłuższej chwili
Mark oderwał się od moich ust i delikatnie pocałował mnie w policzek. Wezbrało
we mnie jakieś dziwne uczucie. Wraz z czymś, co można było nazwać palpitacją
serca. Patrzyłem na faceta, który był równie wysoki jak ja.
Jego spojrzenie
odzwierciedlało wszystko, co należało powiedzieć.
– Kiedy zostaniesz
ze mną… nie myśl o niej.
Tym razem to ja
przycisnąłem wargi do jego ust, a on je otworzył, pogłębiając pocałunek.
Zmieniliśmy ustawienie naszych twarzy, by łatwiej nam było się całować.
Wymienialiśmy się smakami. W tamtej chwili nie miałem żadnych wątpliwości.
Skupiłem na nim całą swoją uwagę. Po jego słowach wciąż mocno biło mi serce, a
nasze usta poruszały się w idealnej harmonii, tak jak wcześniej. Odsunąłem się
od słodkich ust Marka i schyliłem głowę, by przycisnąć wargi do jego kuszącej
szyi. Chłopak przechylił głowę, pozwalając mi się całować, podczas gdy jego
ręka przesunęła się, by pieścić moje plecy. Objąłem go w talii, przyciskając do
siebie, i z narastającym pożądaniem skubnąłem wargami jego szyję. Po chwili
przesunąłem usta na jego szczękę, pozostawiając tam szlaczek pocałunków.
Zerknąwszy na jego przystojną twarz, ujrzałem, jak przymyka powieki. Dysząc,
przełknął ślinę.
Dlaczego on jest
taki cholernie seksowny?
Nie odrywając ust od
jego warg, popychałem go w stronę sofy. Długie nogi Marka podążały tam, dokąd
kierowałem ich właściciela. Opadł na sofę, a ja pochyliłem się, by dalej
rozkoszować się pocałunkami. Jego usta były tym, co bardzo u niego lubiłem, kto
wie, czy nie najbardziej.
– Aaach! – jęknął.
Odsunąłem głowę,
obejmując wzrokiem jego zaczerwienioną twarz. Spojrzałem mu w oczy, po czym
posłałem mu zmysłowy uśmiech, na widok którego jeszcze bardziej się zarumienił.
– Zawstydzony? –
Uniosłem brwi, pytając o to, mimo że znałem odpowiedź. Uśmiechnąłem się,
patrząc na reakcję odbijającą się na jego obliczu.
– Nie… – Z gardła
wydobył mu się chrapliwy głos, gdy skierował spojrzenie w dół na swoje dłonie.
Zaśmiałem się,
przysuwając bliżej. Położywszy palce pod jego podbródkiem, uniosłem w górę
uroczą twarz, by nakarmić go kolejnym pocałunkiem. Przysuwałem się coraz bliżej
i bliżej, aż w końcu Mark położył się na plecach. Wszedłem pomiędzy jego nogi,
by je rozdzielić i móc przycisnąć biodra do jego bioder. Schyliwszy głowę, po
raz kolejny wylądowałem ustami na jego pięknej szyi, równocześnie rozpinając
guziki białej koszuli Marka.
– Oooch… – Jęk
leżącego pode mną chłopaka nasilił moje pożądanie, a jego chrapliwy głos
jeszcze silniej mnie pobudzał.
Całowałem jego
szyję, powoli schodząc do szerokiej klatki piersiowej, która falowała, unosząc
się i opadając w rytm jego ciężkich oddechów. Ustami pieściłem jedną stronę
jego klatki, przesuwając dłonią po drugiej. Po raz pierwszy zdałem sobie
sprawę, że umięśniony, twardy męski tors jest w stanie tak bardzo mnie
podniecić.
– Aaaach…
Usłyszałem głośny
jęk, kiedy wessałem do ust brodawkę, zaciskając palce na drugiej. Chłopak
jęczał i wił się pode mną, budząc we mnie dziką żądzę.
– Zdejmij koszulę –
wyjęczałem, składając mocny pocałunek na jego piersi, zanim kontynuowałem
wędrówkę ustami w dół. Biała, rozpięta koszula, która mi przeszkadzała, została
zdjęta i chłopak odsłonił umięśnione ciało, nieco szczuplejsze od mojego.
Zdejmował koszulę powoli, z oczami utkwionymi w moją twarz, skłaniając mnie do
oblizania suchych warg.
Kto powiedział, że
faceci nie mogą być uwodzicielscy? Rzuciłem im wyzwanie, więc ich
przedstawiciel zjawił się w moim życiu i walnął mi w twarz.
– Oooch! – Z głośnym
jękiem przylgnąłem do niego, całując go raz za razem.
Mark podniósł się
nieco, ułatwiając mi dostęp, jednak po chwili zauważyłem, że próbuje zrobić coś
nogą.
– Mark! –
wykrzyknąłem surowo, gdy poczułem coś w intymnym miejscu. Kolano chłopaka
pocierało przez spodnie mojego fiuta. Ten facet celowo się o to prosił!
– Hmm?
Miał jaja, żeby
bezczelnie zmarszczyć brwi i rzucić mi złośliwy uśmiech. Odpiąłem pasek i
zdjąłem spodnie oraz koszulę, po czym zbliżyłem się do przystojnego faceta,
który – siedząc na kanapie – nie odrywał ode mnie wzroku.
– Po prostu ładnie
poproś, jeśli chcesz – rzuciłem z krzywym uśmiechem, obserwując, jak uroczo się
zarumienił. Znalazłszy się tuż przed nim, podniosłem go z kanapy. Pieszczący
mnie wzrokiem Mark wystawił język, by oblizać wargi. Poczułem, jak robi mi się
gorąco.
– Nie uwodź mnie –
powiedziałem.
Pociągnął mnie za
rękę i pchnął na sofę, po czym znalazł się nade mną. Użył języka, by posmakować
mojego ciała, sprawiając, że włoski na mojej skórze stanęły na baczność.
– Mmm…
Mark przysunął się
bliżej i przejechał językiem po moim brzuchu. Automatycznie napiąłem mięśnie,
kiedy lizał najbardziej wrażliwe miejsca. Dyszałem i jęczałem, patrząc na
podniecenie na jego twarzy i czując narastające napięcie w podbrzuszu.
– Aaach! Och! –
Jęki, które niezamierzenie wydobywały mi się z gardła, sprawiły, że mój
kochanek, po krótkim spojrzeniu w górę, nasilił intensywność pieszczot. Ten
widok niesamowicie mnie podniecał. Jego zmysłowe ruchy, kiedy ocierał się o
moje ciało, jego usta centymetr po centymetrze zbliżające się do moich
intymnych części. Nie sądziłem, że chłopak taki jak on jest zdolny do takich
rzeczy i tak nieskończenie pociągający. Czułem, jak krew napływa mi do twarzy.
W pokoju słychać
było dźwięki wilgotnych pocałunków i ciche jęki.
– Jesteś w tym taki
dobry – pochwaliłem chłopaka, który wytarł ślinę z ust. Jego ładnie wykrojone
oczy zmrużyły się, kiedy się uśmiechnął. Lekko uniósłszy brew, chełpliwie
rzucił:
– Chcesz, żebym cię
nauczył?
– Chyba raczej ja
ciebie – zareagowałem natychmiast, nienawidząc jego pewnego siebie spojrzenia i
marząc o tym, by wydłubać mu oczy.
Chcesz się
pochwalić, że jesteś taki doświadczony, co? Cóż, takie rzeczy mierzy się
jakością, a nie ilością.
– Naprawdę? – Mark
śmiało patrzył mi w twarz, po czym rzucił mi bezczelny uśmiech. Po chwili jego
usta znalazły się na mojej szyi.
– Aaach! Ma… Mark –
wyjęczałem łamiącym się głosem, czując gorące pocałunki na szyi i dotyk dłoni
na mojej bieliźnie.
Chwilę później
poczułem wilgotne pocałunki na swojej klatce, po czym gorący język polizał mój
sutek. Ssał jeden z nich, a drugi delikatnie szczypał.
– Oooch! – Drżałem i
nieświadomie wypinałem pierś, by być bliżej jego cudownych ust. Musiał czuć się
podobnie, kiedy to ja go w ten sposób pieściłem.
– Mmmm – mruczał
między pocałunkami, zjeżdżając powoli w kierunku mojego brzucha.
Znajdowałem się w
pozycji siedzącej, opierając się o poduszkę, i spoglądałem na jego usta
obejmujące mojego kutasa. Bezwiednie wypychałem w górę biodra. Za każdym razem,
gdy wykonywał posuwiste ruchy w górę i w dół, jego tyłek poruszał się w rytm
ruchów głowy. Patrzyłem na ociekające wilgocią wargi, które potrafiły
dostarczyć mi takiej rozkoszy. Wyciągnąłem rękę i przejechałem dłonią wzdłuż
pleców Marka. Wzdrygnął się lekko, ale pozwolił mi kontynuować. Rozpiąłem guzik
w jego spodniach, po czym wsunąłem dłoń pod materiał, by pieścić jego jędrny
tyłek.
– Hmm… Jak myślisz,
w co ty się bawisz? – powiedział, wysunąwszy mojego kutasa z ust. Podniósł się,
sprawiając, że nasze twarze prawie się zetknęły, a ja mogłem objąć jego plecy.
Jego mina nie była groźna, ale poczułem się jakoś dziwnie onieśmielony.
– To nie zabawa –
szepnąłem mu kusząco do ucha. – Jestem jak najbardziej poważny.
Po tych słowach
ściągnąłem mu spodnie wraz z bielizną. Jego penis, który był równie twardy i
nabrzmiały jak mój własny, ochoczo powitał moją dłoń. Pieściłem go, delikatnie
masując i ściskając w miejscach, w których sam lubiłem być stymulowany.
Chciałem obdarzyć go taką samą przyjemnością, jakiej on dostarczał mi. Mark
zrobił coś, co sprawiło, że się uśmiechnąłem. Położywszy twarz na moim
ramieniu, wymruczał:
– Phi… P’Vee… Oooch…
– Czułem ogromną satysfakcję, słysząc moje imię płynące z jego ust.
Pchnąłem go na
plecy. Mark spojrzał na mnie i przygryzł wargę, gdy zorientował się, co
zamierzam zrobić. Rzucił mi zmysłowe spojrzenie, lekko otwierając wilgotne od
pocałunków usta.
– Nie uwodź mnie –
powiedziałem, dotykając jego warg palcem. Ale ten cholerny dzieciak tylko
wystawił język, by figlarnie go polizać.
Umm… Naprawdę chcesz
doprowadzić mnie do szaleństwa, co?
– Żel jest w szafce
przy łóżku – usłyszałem, kiedy wypuścił z ust mój palec.
– Możemy go nie
używać?
Być może byłem
samolubny, ale w tej chwili naprawdę nie chciałem opuszczać go nawet na
sekundę. Pragnąłem go pożreć!
– Będzie mnie
bolało.
Na jego uroczej
twarzy ukazało się zdenerwowanie.
– Będę delikatny,
obiecuję – zapewniłem, patrząc mu w oczy i prosząc, by mi zaufał. Po chwili
chłopak skinął głową, dając mi przyzwolenie. Schyliwszy głowę, pocałowałem usta
leżącego na sofie Marka, równocześnie powoli wyciągając rękę. Przejechałem nią
po jego brzuchu, aż moje palce dotarły do jego nabrzmiałego penisa, którego
kiedyś próbowałem.
– Oooch! – wyjęczał
gardłowo i zadrżał pod moim dotykiem.
Przez jakiś czas
pocierałem mu fiuta, po czym sięgnąłem palcem między jego pośladki.
– Nie napinaj się,
bo nie będę mógł bezboleśnie tego zrobić – powiedziałem, całując jego twarz,
szyję i docierając pocałunkami do jego klatki.
– Aaach, Phi… P'Vee…
– Czy to boli? – Na
chwilę przestałem poruszać palcem zatopionym w jego wnętrzu. Twarz Marka
poczerwieniała, kiedy cichym głosem wymruczał:
– Czuję się… dobrze,
Phi.
– Zwariowałeś! –
zbeształem go, po czym znów ostrożnie zacząłem rozciągać miejsce, w którym
znajdował się mój palec.
– Aaach… – jęknął,
kiedy dołączyłem drugi, a chwilę później trzeci palec, wyczuwając, że udało mi
się poszerzyć małą dziurkę. Powróciłem ustami do jego warg, połykając jego
ciche jęki. Mimo że czułem się tak dobrze, słuchając jego jęków, o wiele
bardziej zachwycałem się cudownymi pieszczotami naszych ust.
Wycofałem palce
dopiero wtedy, gdy wyczułem, że jest gotowy, by mnie przyjąć. Nasze usta wciąż
się ze sobą stykały. Całowałem go niespiesznie, równocześnie delektując się
pieszczotami ocierających się o siebie języków.
Intensywność
pocałunku wzrosła, kiedy z jękiem zacząłem wsuwać się pomiędzy jego pośladki.
– Aaaaach! – Mark
jęknął głośno, odrywając usta od moich warg. Równocześnie poczułem uderzenie w
plecy, kiedy płynnie wsunąłem się w jego wnętrze do końca.
– Oooooch! – wydałem
z siebie długi, gardłowy jęk, czując ssanie mięśni otulających mojego
nabrzmiałego do granic możliwości kutasa, który pulsował i drżał.
– Dlaczego… ty…
sukin… – zaprotestował, kiedy jednym ruchem się w nim zatopiłem.
– Mmmm… – W tej
chwili nie interesowały mnie przekleństwa Marka. Powoli poruszyłem biodrami,
gdy poczułem, że już dłużej nie wytrzymam. Byłem świadomy, że jeśli pozostanę w
tej samej pozycji, to wytrysnę, jeszcze zanim zdążę cokolwiek zrobić.
– Aaach… Phi…
– Uum… Mark… Oooch!
– Poruszałem się i jęczałem za każdym razem, gdy czułem ssanie. Wykrzywiona
twarz Marka i jego zaciśnięte usta podsycały moje pożądanie jeszcze bardziej.
– Ooooch, Phi!
Wbijałem się w niego
mocno, pragnąc wyrwać mu z ust moje imię, chcąc słuchać jego jęków.
– Mmmmm… Mark! –
wykrzyczałem jego imię, po czym przyssałem się do jego ust, chcąc choć odrobinę
rozładować napięcie.
Zajebiste uczucie
mocno zaciskających się na moim kutasie mięśni – za każdym razem, kiedy
wysuwałem się spomiędzy jego pośladków – doprowadzało mnie do szaleństwa. To
była tak intensywna rozkosz, jakiej wcześniej nie doświadczałem.
Uniósłszy jego nogi,
położyłem je sobie na ramionach i oparłem ręce na sofie, po czym mocniej i
silniej, raz za razem dociskałem biodra do jego tyłka. Wbijałem się aż po sam
trzon. Gwałtowne ruchy wyrażające naszą gorącą namiętność wyrywały nam z ust
głośne jęki. Klaszczący odgłos zderzających się o siebie ciał był obsceniczny,
ale w jakiś sposób ośmielało mnie to do bardziej intensywnej penetracji.
Wyciągnąłem rękę, by owinąć palce wokół twardego fiuta Marka. Posuwałem go w
tym samym rytmie, w którym mój kutas pieprzł jego tyłek. W głowie wirowało mi
od intensywnych emocji, a rozkosz przenikała całe moje ciało. Dyszałem ciężko.
– Aaach, P'Vee…
Mmmm… – Mark hamował się z wytryskiem, jakby czekał na mnie, podczas gdy ja
rozkoszowałem się ssaniem jego mięśni, kiedy mój kutas pulsował w jego ciele.
– Aaaaaaach!
Chłopak pode mną
nagle się napiął. Ssanie stało się tak silne, że jęk w moim gardle stał się
niemal rykiem.
– Aaaaaaaach! –
wykrzyknął mój kochanek, gdy jego penis zaczął pulsować, wypluwając z siebie
spermę.
– Oooch, Mark… –
Przyciągnąłem jego szczupłą talię. Skurcze silnego orgazmu kochanka, pulsujące
na moim fiucie, ponaglały mnie do szaleńczego poruszania biodrami. Czułem
nadchodzące spełnienie.
– Aaaach, Phiiii! –
Jęk Marka był napędzającym mnie paliwem i zaledwie kilka sekund później
doszedłem do momentu, w którym wszystkie myśli uleciały mi z głowy, wyparte
przez intensywne doznania. Byłem nieświadomy niczego poza ssaniem mięśni Marka
w jego wnętrzu i moim własnym napięciem.
– Aaaaaach! – Głośno
jęcząc, poczułem silne spazmy. Osiągnąłem intensywny orgazm, uwalniając spermę
do środka. Ciało Marka wchłonęło każdą kroplę. Wykonałem jeszcze kilka
delikatnych pchnięć, kiedy czułem, jak mój orgazm dobiega końca. Patrzyłem w
twarz dyszącego faceta, który dostarczył mi tak intensywnej rozkoszy.
Pozostałem w nim jeszcze przez dłuższą chwilę, a kiedy cofnąłem biodra,
spomiędzy jego pośladków wytrysnął biały, mętny płyn. Moje niegrzeczne oczy
wpatrywały się w jego jędrny tyłek, który zaciskał się po naszej miłosnej
sesji. Zafascynowany tym widokiem, przełknąłem ślinę, zanim zmusiłem się do
odwrócenia wzroku. Omiotłem spojrzeniem przystojną twarz Marka, jego spocone
ciało i nabrzmiałe, seksownie dyszące usta, docierając do rozłożonych nóg i
lśniącej wilgocią męskości.
– Mark! – zawołałem
drżącym głosem, dziwiąc się chrypce, aczkolwiek moją uwagę o wiele bardziej
przykuło jego oszołomione spojrzenie.
– Idź się umyć.
– Dlaczego ty… –
Przeklął cicho, sprawiając, że się uśmiechnąłem.
– Dlaczego co? Nie
przeklinaj.
– Mówiłeś, że nie
zaboli!
– To ty mnie
uwiodłeś!
– Nie uwiodłem cię!
– wykrzyknął, krzywiąc się i unikając mojego wzroku.
– Więc to nie ty
przygryzałeś wargę i trzepotałeś powiekami? – Zniżyłem głos, wypowiadając te
słowa tuż przy jego uchu. Mark lekko się zarumienił i odwróciwszy wzrok, cicho
wymruczał:
– To nie było
zamierzone… Po prostu byłem w nastroju.
Ty mały skurwielu!
Wpadłeś w taki nastrój?
A co, jeśli
kiedykolwiek zrobi to celowo? Czy nie doprowadzi mnie do takiego szału, że po
prostu padnę trupem? Nie chciałem nawet o tym myśleć.
Po prysznicu
położyliśmy się w sypialni. Obaj leżeliśmy na boku, zwróceni do siebie
twarzami. Mark spoglądał na mnie, ale nic nie mówił.
– Patrzysz na mnie
tym swoim gorącym spojrzeniem. – Wyciągnąłem rękę, by delikatnie ścisnąć jego
nos.
– Boli! –
wykrzyknął, odsuwając głowę.
– Zrobiłeś sobie
operację nosa?
– Jaką operację?
Jest prawdziwy!
Wybuchnąłem
śmiechem, słysząc oburzenie w jego głosie.
– Ledwo cię
dotknąłem, a ty narzekasz, że boli, więc pomyślałem, że to może silikon.
Po moich słowach
chłopak rzucił mi surowe spojrzenie.
– W takim razie
prawdopodobnie mam silikon w całym ciele, ponieważ boli mnie dosłownie wszędzie
– narzekał, robiąc krzywą minę.
– Mam cię zabrać do
chirurga plastycznego? Zacznijmy od tego miejsca – powiedziałem, pieszcząc jego
jędrne, odziane w bokserki pośladki.
– Zboczeniec!
– Hehe! Jesteś taki
słodki. – Zaśmiałem się, wypowiadając komplement.
Zauważywszy dziwne
migotanie w jego pięknych oczach, zorientowałem się, że jeszcze nigdy nie
powiedziałem mu komplementu.
– Dupa, a nie
słodki. – Chłopak schował twarz w poduszce.
Z uśmiechem
przysunąłem się bliżej niego i objąwszy go ramieniem, przycisnąłem do swojego
ciała.
– Dzięki –
wyszeptałem do jego zaróżowionego ucha, a Mark spojrzał mi w twarz. – Dziękuję,
że mnie pocieszyłeś.
– Nie chciałem cię
pocieszać.
– Ale sprawiłeś, że
poczułem się lepiej, mimo że czuję się przez nią zraniony.
– Nie myśl o tej
osobie, gdy jesteś przy mnie – powiedział cicho, zbliżając swoje usta do moich.
Uśmiechnąwszy się
lekko, złożyłem mocny pocałunek na jego wargach, po czym się wycofałem.
– Dobrze. Nie będę
myśleć o nikim innym jak tylko o tobie, Mark – odrzekłem z uśmiechem, patrząc
na jego poczerwieniałą, przystojną twarz. Chłopak zacisnął usta i odwrócił
głowę.
– Tak.
Usłyszałem głęboki
gardłowy głos, który sprawił, że zachichotałem z radości. Uniosłem rękę,
przycisnąłem do swojego ramienia jego śliczną głowę i złożyłem na niej
pocałunek, po czym ułożyłem się wygodnie, zamykając go w objęciach.
Miałem zamiar
postarać się nie myśleć o nikim innym poza nim.
Tłumaczenie: Juli.Ann
Komentarze
Prześlij komentarz