WW – Rozdział 9 [18+]

 



Good Day #09

 

    Włożywszy jedną rękę do kieszeni, drugą potarłem kark, nie rozumiejąc nagłej wściekłości Yoyaka. Aż do dziś nie zostałem skonfrontowany z takim jego wydaniem. Nigdy dotąd nie był tak bardzo skupiony na sobie ani tak dziwnie niecierpliwy. Skąd ten jego pośpiech? Zadzwonił niespodziewanie z informacją, że przyjedzie, a następnie ponaglał mnie, bym wysłał mu lokalizację pubu, w którym się znajdowałem. W środku było tak głośno, że musiałem wyjść na zewnątrz, by móc z nim porozmawiać.

    Prawdę powiedziawszy, ucieszyłem się, że miałem pretekst do chwilowego opuszczenia sali, ponieważ nie dość, że śmierdziało tam papierosami, to na dodatek nie wiadomo skąd przybłąkał się ten palant Ter i próbował wciągnąć mnie w rozmowę.  

    Ter był dwa lata starszy ode mnie. Mimo że nie uczył się w tej samej klasie co ja, był znany w całej szkole. Zapewne przez tę jego nadmierną przyjacielskość. Nie miałem pojęcia, jak się tu znalazł, a tym bardziej kto zaprosił go na zjazd naszego rocznika. Na początku podejrzewałem o to Pakao, ale mój przyjaciel na moje pytanie potrząsnął tylko głową. Był zdenerwowany i chwilę później wyjaśnił, że przecież doskonale orientując się w moich romantycznych problemach z Terem w roli głównej, nigdy nie ośmieliłby się go zaprosić.

    Nie byłem pewien, czy nadal lubiłem Tera, ale raczej nie. Odnosiłem nawet dziwne wrażenie, że mam serdecznie dość widoku jego twarzy.

    – Dee.

    O diable mowa!

    Przekląłem w myślach. Czy on naprawdę był diabłem? Odwróciwszy się w stronę, z której dobiegł mnie jego głos, posłałem mu uprzejmy uśmiech, równocześnie zaciskając pięść w kieszeni spodni.

    – Dlaczego tu przyszedłeś?

    – Śledziłem cię, Dee.

    Skinąwszy głową, postanowiłem go ominąć i wrócić na imprezę, ale on złapał mnie za ramię i skutecznie mi to uniemożliwił. Nie spodziewając się tego manewru, nieco się zachwiałem. Ter przytrzymał mnie, żebym nie upadł, i spojrzał mi w twarz, grzecznie się uśmiechając.

    – Ostrożnie.

    To dlatego, że złapałeś mnie za ramię, palancie! Na co jeszcze powinienem uważać, oprócz ciebie?

    Zdejmując jego dłoń ze swojego ramienia, jedynie lekko ją musnąłem, na tyle, by pokazać, że jestem zniesmaczony. Wyglądał na zszokowanego moją reakcją, ale w mgnieniu oka na jego twarz wrócił ten sam uprzejmy uśmiech.

    – Nie zapytałem cię jeszcze, skąd się tu wziąłeś.

    – Organizatorką tego zjazdu jest Belle. To ona mnie zaprosiła.

    – Rozumiem.

    W duchu pokiwałem głową, bezgłośnie wyrażając „podziękowania” pod adresem organizatorki zasiadającej lata temu w radzie uczniowskiej. Była zaprzyjaźniona z Terem, więc pewnie w hołdzie dla etykiety towarzyskiej wpadła na ten pomylony pomysł, żeby go zaprosić. A odbiorca zaproszenia okazał się na tyle odważny, by się pojawić. Ale… czy Ter nadal kontaktował się z Belle? No, prawdę mówiąc, ten gatunek przyjaźnił się ze wszystkim, co się rusza.

    – Ale nie jestem zbyt blisko z Belle. Nic podobnego. Wymieniamy jedynie zdawkowe uprzejmości. Spośród uczniów klasy 142 jestem najbliżej z tobą, Dee. Wiesz o tym? To dziwne, prawda? Uczyliśmy się w tej samej szkole i na tym samym uniwersytecie, a teraz pracujemy w tym samym szpitalu.

    – Nic w tym dziwnego. Wiesz już przecież, że to nie był zbieg okoliczności, lecz moje celowe działanie.

    Spojrzawszy mu w twarz, ujrzałem, jak po raz kolejny grzecznie się uśmiecha, a kąciki jego ust uroczo wyginają się w górę. Zdaje się, że dopracował to już do perfekcji. Równocześnie długim palcem wskazującym poprawił okulary, by lepiej przylegały mu do grzbietu nosa.

    – Dziękuję.

    – Nieważne. Wracam na imprezę.

    – Poczekaj chwilę, Dee.

    Ter ponownie chwycił mnie za ramię. Tym razem udało mi się utrzymać równowagę i obeszło się bez potknięcia. Facet, który mnie przystopował, był znacznie mniejszy od Yoyaka. Będąc przyzwyczajonym do ogromnej siły, jaką dysponował mój młody kochanek, z łatwością mógłbym się teraz uwolnić.

    – Tak?

    – Zacząłem się nad tym zastanawiać. Ostatnio nie potrafię pozbyć się ciebie z głowy, Dee. Jeśli nadal czujesz to samo, to może spróbujmy porozmawiać, dobrze?

    Nie poruszyłem się. Szczerze mówiąc, byłem w niezłym szoku. Gapiłem się na jego dłoń zaciśniętą na moim ramieniu, a po chwili przeniosłem spojrzenie na jego twarz. Malowała się na niej powaga. Nie wiedziałem, co miałem mu odpowiedzieć, więc po prostu w milczeniu na niego patrzyłem. Co on próbował mi tak właściwie przekazać? Że się ocknął i zaczął mnie lubić? Na to było już za późno.

    – Odkąd tamtego dnia wyznałeś mi swoje uczucia… Myślę, że zacząłem patrzeć na ciebie w innym świetle, Dee. Stałeś się w moich oczach atrakcyjniejszy. Przepraszam, że tak późno się zorientowałem. Mógłbyś dać mi szansę poznać cię lepiej?

    Jego słowa były tak słodziutkie, że chciało mi się wymiotować. Nic dziwnego, że gdy je wypowiedział, nawet nie drgnęło mi serce.

    – Ja…

    – Ktoś mi powiedział, że masz chłopaka, Dee. Czy to prawda?

    Nie zdążyłem jeszcze otworzyć ust, gdy nagle usłyszałem głos mojego przyjaciela. Pakao wiedział, gdzie jestem, bo powiedziałem mu, że wychodzę na zewnątrz, by porozmawiać przez telefon. Ale dość długo mnie nie było, więc pewnie dlatego wyszedł za mną.

    – Dee… Och, jesteś z Terem?

    – Zaraz wracam do środka. – Pospiesznie próbowałem wyrwać rękę z jego uścisku, ale Ter zacieśnił chwyt. Wyraz twarzy Pakao nie wróżył nic dobrego, kiedy jąkając się, wymamrotał:

    – To… twój chłopak. Twój… chłopak tu jest.

    Szeroko rozwarłem oczy, wbijając wzrok w twarz Kao. Niemal w tej samej chwili ujrzałem za jego plecami znajomą, wysoką postać, która wydawała się być jeszcze większa, niż ją zapamiętałem.

    Omal nie krzyknąłem z radości, wołając imię Yoyaka. Na szczęście w porę przypomniałem sobie o obecności Tera i Pakao. Skoro opisałem mojego młodego chłopaka jako bardzo zaborczego i niesamowicie zazdrosnego, to okrzyki radości bez wątpienia nie pasowały teraz do sytuacji. Dlatego od razu przestawiłem się w tryb targanego poczuciem winy kochanka i przerażonym głosem zwróciłem się do wysokiego młodzieńca:

    – Y… Yak, ty… źle zrozumiałeś.

    Ter spoglądał to na mnie, to na nowo przybyłego, młodego mężczyznę. Yak podszedł wprost do mnie, nie zwracając uwagi ani na Pakao, ani na Tera. Jego ciemne jak smoła oczy wpatrywały się wyłącznie we mnie. Chwilę później dość mocno pociągnął mnie za ramię, nie musiałem nawet udawać, że zabolało. Zatoczyłem się w jego kierunku, lądując głową na jego szerokiej klatce, a on natychmiast mnie objął. Mocno przytulony do Yaka patrzyłem, jak mój „chłopak” taksuje Tera mało uprzejmym wzrokiem.

    Tak. Był absolutnie przekonujący w swojej roli. Niesamowicie wiarygodny! Omal się nie uśmiechnąłem, ale udało mi się zachować spokój, gdy Yoyak zwrócił się do mnie surowym głosem:

    – Czy to on? Ter? Co on ci zrobił, Dee?

    Na twarzy wskazanego skinieniem głowy mężczyzny pojawiło się zakłopotanie.

    Doskonale! Krzycz… Dam ci nagrodę, Yoyaku.

    – Nic mi nie zrobił. Długo tu jesteś? Chce ci się pić? Przydałby się jakiś zimny napój. Chodź, zaprowadzę cię na imprezę.

    – Czekaj, Dee. Zanim zakończyliśmy rozmowę telefoniczną, coś ci powiedziałem, prawda?

    – Och! Żebym nie rozmawiał z Terem?

    – Tak! Rozmawiałeś z nim…

    Chłopak przeniósł ostry wzrok na Tera, by wywrzeć jeszcze większą presję. Wpatrujący się we mnie Pakao miał nieco zatrwożony wyraz twarzy. Całkowicie go rozumiałem. Sylwetka i postawa Yoyaka potrafiła wywołać przy pierwszym spotkaniu taką właśnie reakcję. Ja zareagowałem dokładnie tak samo. Jednak kiedy naprawdę go poznałem, mój chłopiec okazał się tak uroczy, że aż ścisnęło mnie za serce.

    – Cóż, ty… nie musisz być zazdrosny. Chodź się napić. Napijmy się, Yoyak. Hej, nie musisz zachowywać się aż tak przekonująco. – Ostatnie zdanie wyszeptałem tak cicho, żeby tylko on mógł je usłyszeć. – Mój przyjaciel tak się ciebie boi, że aż trzęsą mu się nogi.

    – To wcale nie jest gra. Dlaczego po prostu tu stałeś i pozwoliłeś mu się dotykać? – wyszeptał. Po raz ostatni spojrzał z góry na Tera, po czym objął mnie ramieniem i wprowadził z powrotem do środka.

    – Cóż, wyszedł za mną. Wiesz, o czym Ter ze mną rozmawiał?

    – Skąd mam wiedzieć? Ty mi powiedz.

    – Obwieścił, że chciałby porozmawiać i lepiej mnie poznać. Po prostu poznał się na mojej wartości.

    Yoyak nagle się zatrzymał i głośno wciągnął powietrze.

    – I co mu odpowiedziałeś, Dee?

    – Jeszcze nic. Przyjechałeś, zanim zdążyłem się odezwać.

    – Chcesz z nim porozmawiać?

    – Co?

    – Zapytałem, czy chcesz sobie z tym Terem pogadać. – Po tych słowach pchnął mnie tak, że plecami dotknąłem ściany. Natychmiast przysunął się do mnie, silnymi ramionami blokując mi drogę ucieczki. Jego zachowanie sprawiło, że w brzuchu poczułem motylki. Byłem jak bohaterka filmu, która doprowadziwszy do zazdrości głównego bohatera, została przygwożdżona przez niego do ściany. Spojrzałem w tę piękną twarz, z całych sił starając się ukryć uśmiech, tym bardziej, że tuż obok rozległ się odgłos zbliżających się kroków Tera i Pakao.

    – Dee, proszę…

    – Nie. Już nie. Sprawił, że przez niego cierpiałem. Prawdopodobnie nie dam mu już kolejnej szansy. A co z tobą i Taemrakiem? Możesz się trochę odsunąć? Twoja obecna pozycja jest dość… prowokująca. Mam wrażenie, że chcesz mnie pocałować.

    Yoyak położył obie dłonie na mojej głowie, więc musiałem ją odchylić. Trzepot motylich skrzydełek w moim brzuchu nasilił się, podczas gdy Yak wpatrywał się we mnie wzrokiem trudnym do odszyfrowania.

    – Nie będę się już wspinać na te himalajskie szczyty.

    – Ach, nie masz szans na związek z nim? Nie martw się. Wkrótce spotkasz kogoś dobrego, bo sam również jesteś dobry.

    – Nie rozumiesz, Dee.

    – …

    – Myślisz, że cię pocałuję, prawda? Naprawdę zamierzam to zrobić – usłyszałem jego zimny głos. Duża dłoń uniosła mój podbródek, po czym miękkie usta Yoyaka zaatakowały moje wargi. To był gwałtowny, namiętny pocałunek.

    Podniecał mnie!

    Wydałem z siebie pomruk zadowolenia, pozwalając sobie delektować się słodkim smakiem jego ust.

    Minęło sporo czasu, zanim Yoyak mnie puścił. Odsunąwszy się, spojrzał na stojących w bezruchu Pakao i Tera, którzy wyglądali na oszołomionych. Moje serce szaleńczo tłukło się o żebra, a w płucach brakowało mi powietrza. Nie obchodziło mnie, że Ter mógłby źle o mnie pomyśleć. Nie żałowałem, że nie będziemy mogli się rozmówić. Nawet bez lusterka wiedziałem, że zapewne mam rozpaloną twarz i jaskrawoczerwone policzki.

    Zerknąłem na Yoyaka. Czyżbym wpadł w pułapkę tego zadziornie wyglądającego młodzieńca? Nie byłem pewien, czy tylko mi się wydawało, czy rzeczywiście się w nim… zakochałem.

    Gdy Yoyak się odsunął, nasze spojrzenia się spotkały. Mawiają, że oczy są zwierciadłem duszy, ale w tej chwili byłem tak przytłaczająco zawstydzony, że nie potrafiłem mu w nie patrzeć. Przysunąłem się do niego bliżej i wtuliłem twarz w jego szeroką klatkę piersiową. Objąwszy go w pasie, zamknąłem oczy, by rozkoszować się znajomym zapachem.

    – Potraktuj ten publiczny pocałunek jako karę.

    – Yak, to ty jesteś tym, który… nie rozumie.

    Wciąż w niego wtulony, pozwalałem mu głaskać się po głowie, dopóki Pakao nie zrujnował nastroju. Ter kilka chwil temu dokądś odszedł i aż do końca zjazdu nie musiałem go już oglądać. Domyśliłem się, że najprawdopodobniej zmył się do domu. I dobrze. Przynajmniej przestałem czuć się niekomfortowo.

    Po zakończeniu konfrontacji z Yoyakiem przedstawiłem go swoim przyjaciołom jako mojego chłopaka. Nie sprzeciwiał się temu, aczkolwiek zachowywał się dość chłodno, kto wie, czy nie dlatego, żeby ich odstraszyć. Wszyscy obecni nie szczędzili komplementów, zachwycając się jego przystojnym wyglądem. Kilkakrotnie szeptem pytano mnie, jak się poznaliśmy, i mówiono, że mój młody chłopak świetnie wygląda. Miałem więc idealną okazję, by się nim pochwalić. Bo przecież nie dość, że Yoyak był zabójczo wręcz przystojny, to jeszcze do tego był również bogatym bokserem ze świetlaną przyszłością. Rzecz jasna, nie zapomniałem dodać, jak doskonale się mną opiekuje. Tak więc na tegorocznym zjeździe klasowym dzięki Yoyakowi Wandee był gwiazdą.

    Kiedy wraz z moim młodym kochankiem usiedliśmy przy stole, zauważyłem, że Pakao – zająwszy miejsce obok mnie – jakoś dziwnie nam się przygląda.

    – Doskonale.

    – Dziękuję za komplement.

    – I co, Dee? Wypróbowałeś z Yoyakiem kostium pokojówki? – Pakao najwyraźniej zapomniał ściszyć głos, więc byłem przekonany, że te słowa dotarły również do uszu Yaka. Moja dłoń trzymająca szklankę lekko zadrżała, kiedy rzuciłem mu wściekłe spojrzenie.

    – Pierdol się, Kao! To nie jest temat do towarzyskich pogawędek.

    Byłem bliski pobicia mojego przyjaciela i to na oczach chłopaka. Ale jak się okazało, Yoyak popisał się doskonałymi manierami i był na tyle mądry, by nic nie powiedzieć. Podniósłszy do ust szklankę, wypiłem kilka łyków koktajlu, mając nadzieję, że uda mi się ostudzić gorące myśli i obrazy z wczorajszej nocy, które przewijały się w mojej głowie. Cholerny Kao. Zauważyłem, że Yak – ulegając namowom moich przyjaciół – również zgodził się napić alkoholu. Wyglądało na to, że dzisiejszej nocy to mi przypadnie rola kierowcy, który zawiezie nas do domu.

    – Skoro tak reagujesz, to zdecydowanie oznacza, że ten kostium założyłeś. Yak, widziałeś Dee w przebraniu pokojówki?

    – Tak.

    – Cholera. Jesteś naprawdę kimś! I co? Spodobał ci się jego kostium?

    Pakao był nie do powstrzymania, a obecna sytuacja była jeszcze bardziej niezręczna niż wtedy, gdy byliśmy z Terem. Mój przyjaciel zbliżył twarz do Yoyaka, zupełnie jakby domagał się pięciogwiazdkowej recenzji od zadowolonego klienta, który faktycznie przetestował sprzedawany przez niego produkt.

    – Cóż, owszem. Dee bardzo dobrze w nim wyglądał.

    – Nie spaliście całą noc, prawda?

    – Hmm… Spaliśmy, bo Dee musiał następnego ranka iść do pracy, więc poprosił, żebym pozwolił mu się przespać.

    – Cholera, Dee, nie przeczytałeś instrukcji?! Jak sama nazwa wskazuje, to jest „bezsenna” bielizna nocna. Dlaczego poprosiłeś o czas na sen? – Besztając mnie, Pakao patrzył na mnie, jakbym popełnił jakąś zbrodnię, więc nie wytrzymałem i mu przywaliłem.

    – Nie sądzisz, że mogę się wstydzić wywlekać tak intymne detale? Yak, nie musisz mu odpowiadać.

    – Nie musisz czuć się zażenowany, Dee. Ty też Yak. Ten kostium został uszyty według projektu mojego sklepu. Mamy też inne modele. Pokażę ci. Są kostiumy kotów, psów i takie z koronką. Jeśli jesteś zainteresowany, dam ci specjalną zniżkę. – Na naszych oczach Pakao zmienił się w obrotnego biznesmena zamierzającego wcisnąć nam swój towar. Popijałem drinka, by ukryć zakłopotanie, dopóki nie zauważyłem, że moja szklanka w międzyczasie została opróżniona. Miałem zamiar zamówić właśnie kolejny koktajl, ale nie zdążyłem, bo tuż przy uchu usłyszałem cichy szept Yoyaka:

    – Mam zamówić jakieś kostiumy… od twojego przyjaciela?

    – Nie musisz. No chyba, że chcesz. To zależy od ciebie.

    Skinąłem na kelnera, prosząc o menu, a kiedy sunąłem palcem po kolumnie z napojami alkoholowymi, Yoyak nagle odezwał się do Kao:

    – W takim razie wezmę każdy kostium, jaki masz.

    – Aaach! Dziękuję bardzo, panie kliencie. W takim razie dostarczę je do mieszkania Wandee’ego.

    – …

    Byłem w szoku. Co to znaczy „każdy kostium”? Ile, do cholery, jest ich w sklepie Pakao?

    – Tak, dobry pomysł. Niech zostaną dostarczone do apartamentu Dee. Ale czy będzie mógł nosić kostium pielęgniarki?

    Potarłem dłońmi skronie i wskazałem kelnerowi drinka, nie wiedząc tak dokładnie, co w ogóle zamawiam. Następnie zbliżyłem twarz do Yoyaka, który odwrócił głowę, by spojrzeć mi w oczy. Byliśmy tak blisko, że czułem zapach piwa w jego oddechu.

    – Dokończmy nasze drinki i idźmy do domu, dobry chłopcze. Zdaje się, że jesteś pijany.

    – Nie jestem.

    – Jak to nie? Na trzeźwo zamówiłbyś tyle zboczonych kostiumów?!

    – Myślałem, że ci się podobają, więc ci je kupiłem.

    – Yoyak, to za dużo!

    – Tak myślisz?

    – Może damy kilka Oye i Cherry’emu?

    Yoyak zesztywniał i obrzucił mnie morderczym spojrzeniem.

    – Ye nie jest kimś twojego pokroju.

    – Co masz na myśli? Kim ja niby jestem?

    – Zboczeńcem.

    – Och! W takim razie po dokonaniu tego typu zakupów też zasłużyłeś sobie na tę etykietkę. Czy to oznacza, że obaj jesteśmy wyjątkowo zboczeni?

    Tym razem Yoyak zamilkł. Zmusiłem się do uśmiechu. Wyglądało na to, że jedynie Pakao pławi się w radosnym nastroju po tym, jak szczodry kupiec złożył u niego gigantyczne zamówienie na seksowną bieliznę.  

    Nie zdążyłem jeszcze ochłonąć, kiedy dobiegł mnie głos Yaka:

    – Nie jesteśmy aż tak zboczeni. Zgadzam się z tobą, Dee. Podzielimy się tą bielizną z Ye i Cherrym.

    Po spotkaniu klasowym zabrałem Yoyaka do siebie. Udało mi się go zwabić, żeby mi towarzyszył. Młody człowiek okazał się być posłuszny i grzecznie podążał za królową taką jak ja. Co więcej, jego „rodzice” również nie wyrazili sprzeciwu. Nakazali jednak, bym zwrócił im go przed następną środą, ponieważ będzie musiał odbyć ostatnie treningi, by przygotować się do walki. Dlatego zamierzałem wykorzystać czas, jaki nam pozostał, zanim Yak będzie musiał przystąpić do intensywnych treningów.

    Musiałem przyznać, że Yoyak wcale nie wyglądał na pijanego. A może był zalany, ale umiejętnie zachowywał pozory trzeźwości? Nie wiedziałem. Po wejściu do mojego mieszkania udał się za mną do salonu, po czym położył się na kanapie. Zacząłem przyzwyczajać się do obecności Yaka. Szczególnie ceniłem sobie jego zaangażowanie w prace domowe. Pomagał mi w sprzątaniu z takim oddaniem, że moje mieszkanie lśniło czystością jak jeszcze nigdy dotąd.

    – Chcesz napić się ciepłej wody? Pomoże ci wytrzeźwieć.

    – Nie jestem aż tak pijany, żebym tego potrzebował. – Po tych słowach podniósł się do pozycji siedzącej, by mi o czymś przypomnieć. – Jutro masz ze mną trening, Dee.

    – Tak, a co?

    – Myślałem o tym, czego powinienem cię nauczyć. Chcesz poćwiczyć kopanie worka treningowego? Ostatnim razem używałeś do tego rąk…

    – Kopniaki? Ok. – Zanim odpowiedziałem, upiłem łyk wody, po czym przygryzłem wargę i prowokacyjnie zamrugałem.

    – Po twojej minie widać, że myślisz o czymś pożądliwym – skwitował Yak.

    – Pożądam wyłącznie ciebie. Widziałeś kiedykolwiek, żeby pociągał mnie ktoś inny?

    – A co z facetem o imieniu Ter? Pragnąłeś go kiedyś równie mocno?

    – Szczerze mówiąc, nigdy nie miałem nieprzyzwoitych myśli, których podmiotem byłby on. Jego twarz wygląda tak cholernie uprzejmie. Kto by się odważył?

    – To znaczy, że nie odważysz się czuć pożądania wyłącznie wobec osoby, którą lubisz?

    W odpowiedzi wzruszyłem ramionami. Jak to możliwe?

    Miałem na myśli, że Ter – w przeciwieństwie do Yaka – nigdy nie wzbudzał we mnie tak silnych emocji. Sam widok twarzy i ciała mojego kochanka doprowadzał mnie na skraj szaleństwa. Ten chłopak stał się moją obsesją!

    – Słyszałem o tym… Czytałem na ten temat w książce.

    – Co słyszałeś? – zapytałem, siadając obok niego.

    Za chwilę zamierzałem wziąć prysznic i przygotować się do snu.

    – Powinniśmy pielęgnować osoby, które lubimy.

    – A nie powinniśmy dbać o wszystkich? Zaś w przypadku osób, które lubimy, szczególnie się o nie troszczyć?

    Yak bez słowa przytaknął.

    – Ale ja… nigdy tak naprawdę się o ciebie nie troszczyłem.

    – Kiedy się pieprzymy?

    – Nie jestem przyzwyczajony do twoich dosadnych zwrotów, ale tak, kiedy uprawiamy seks.

    – Od początku tak mnie traktowałeś. Bez zbytniej delikatności. Niczego nie zmieniaj. Po prostu rób tak jak do tej pory.

    Zaśmiałem się. Surowy, barbarzyński seks z Yoyakiem był tak cholernie podniecający.

    – Przepraszam, Dee. Od teraz postaram się być delikatny.

    – Co jest z tobą nie tak?

    – Nie pozwolę ci więcej nosić tego pierścionka. – Niespodziewanie zmienił temat, po czym – pociągnąwszy mnie za rękę – położył ją sobie na kolanach. Chwilę później przekręcił pierścionek tak, że spadł mi z palca. Musiałem przyznać, że byłem zaskoczony jego zachowaniem. A może to z powodu Taemraka?

    – To cię boli, prawda?

    – Tak. Kupię ci nowy.

    – Nie musisz. Nie muszę nosić twojego pierścionka.

    – Nie chcesz go nosić?

    – Nigdy wcześniej ich nie nosiłem.

    Wyciągnąłem przed siebie pozbawioną ozdób dłoń. Czułem się trochę dziwnie, ponieważ zdążyłem się już przyzwyczaić do noszenia tego pierścionka. Wpatrywałem się w swój goły palec. Nie wiedziałem, co czuję. Czy było mi żal, że zabrał go z powrotem? A może było mi przykro, że nie mogę nosić jego pierścionka?

    Ten związek pewnego dnia dobiegnie końca. Nie patrzyłem na Yoyaka, więc nie zauważyłem, gdzie odłożył zdjętą mi z palca błyskotkę, ale nagle pchnął mnie na kanapę.

    Klęknąwszy u moich stóp, młody mężczyzna zdjął koszulkę, odsłaniając swoje piękne mięśnie. Nie trzeba dodawać, iż od razu domyśliłem się, że czeka nas gorący seks. Być może był dziś bardzo aktywny, więc nie było potrzeby, bym to ja go uwodził, wychodząc z inicjatywą.

    Przełknąłem ślinę, rozkładając szeroko nogi, żeby mógł się we mnie wbić. Ostro! Chwilę później zmarszczyłem brwi. Było inaczej niż zwykle. Było… powoli. Zazwyczaj niemal natychmiast się rozpalał i nie dbał o delikatność. To było naprawdę dziwne. Nigdy dotąd nie głaskał tak subtelnie mojej talii. Czyżby był pijany? Czy dlatego zmienił się w zupełnie inną osobę? Przez chwilę zastanawiałem się, czy powinienem zapytać go, co jest z nim nie tak. Założenie, że nie był w nastroju, było błędne. Widać było, że jest podniecony, ale…

    Zamknąwszy oczy, przyjąłem pocałunek, zastanawiając się, co się dzieje. Nawet dotyk jego ust był nieskończenie delikatny. Powstrzymywał się również od gwałtownego obmacywania mojego ciała, tak jak robił to dotychczas. Dlaczego się hamował?

    To dziwne. Bardzo dziwne. Gdy obaj byliśmy już nadzy, młody mężczyzna z cierpliwością, delikatnie, centymetr po centymetrze wsuwał nabrzmiałego, gorącego członka w moje ciało. To nie było satysfakcjonujące! Przekląłem w myślach. Wyglądało na to, że waniliowy seks nie był filiżanką mojej ulubionej herbaty. Nie chodziło o to, że był zły… Ale ja pragnąłem ostrego, rytmicznego rżnięcia!

    – Yak, możesz robić to trochę mocniej? – wyszeptałem mu do ucha ponaglającym szeptem. Owinąwszy ramiona wokół jego szyi, poczułem, jak zgodnie z moim poleceniem zwiększył tempo, ale to nie wystarczało.

    Może powinienem unikać kochania się z Yoyakiem, kiedy był pijany? Możliwe, że alkohol negatywnie wpływał na jego potencję. Nie mogąc znieść napięcia, postanowiłem sam rozwiązać ten problem. Sięgnąwszy ręką w dół, energicznie stymulowałem swojego członka, a chwilę później moje ciało się napięło i poczułem targające mną spazmy. Osiągnąłem orgazm, ale nie byłem jeszcze w pełni zaspokojony. Yoyak przestał się poruszać, zamiast tego nieoczekiwanie się odsunął.

    Co? Ale… Ale on przecież jeszcze nie doszedł…

    – Yoyak…

    – Wezmę prysznic tutaj, a ty w łazience przylegającej do sypialni, Dee.

    Jego głos był dość suchy i nieco zmęczony, więc z jękiem się poddałem. Chwyciwszy zarówno swoje, jak i moje ubrania, włożył je do kosza na pranie, a następnie – ku mojemu zdumieniu – istotnie wszedł pod prysznic.

    Ciepła woda obmywała moje ciało, usuwając plamę spermy i pomagając pozbyć się sztywności. Myślami powróciłem do naszego zbliżenia. Ten seks w niczym nie przypominał poprzednich. Coś było nie tak, tylko nie byłem pewien co…

    Po chwili zacząłem zastanawiać się nad trzema możliwościami.

    1. Czy to możliwe, że zachował się tak z powodu faceta o imieniu Taemrak?

    2. A może dlatego, że tym razem go nie uwodziłem?

    3. Może jego nietypowe zachowanie wynikało z upojenia alkoholowego?

    Drugi i trzeci powód dawały się łatwo wyeliminować. Jeśli jednak powodem, dla którego nie był tak szaleńczo podniecony jak zawsze, był punkt pierwszy, to istniał poważny problem, z którym prawdopodobnie nie byłem w stanie sobie poradzić. Nie potrafiłbym zmienić jego uczuć.

    – Dee… – Yoyak zapukał do drzwi łazienki, wyrywając mnie z głębokich rozmyślań. Poczułem się nieco zaskoczony.

    – Tak? O co chodzi?

    – Podgrzałem ci trochę mleka. Dodać cukru?

    – Wystarczy odrobina – wykrzyknąłem w odpowiedzi, zakręciwszy wodę.

    To dziwne. Naprawdę dziwne.

    Usłyszałem oddalające się kroki. Skończyłem się ubierać i pospiesznie wyszedłem z łazienki. Młody mężczyzna, który podgrzał mi mleko, wrócił z kuchni z parującym kubkiem. Wypiłem je, czując między nami nieznaną mi dotąd atmosferę, która wcale mi się nie podobała. Podobnie, jak nie podobał mi się sposób, w jaki się do mnie odnosił. Był tak cholernie uprzejmy, spokojny i przesadnie troskliwy.

    – Możesz już pójść spać, Dee.

    – Ach… W takim razie ty też chodź do łóżka.

    – Połóż się. Poczekam, żeby cię przykryć.

    W kompletnym oszołomieniu położyłem się na materacu, a Yoyak – przykrywszy mnie aż po szyję – obszedł łóżko i położył się przy mnie.

    – Dobranoc, Dee.

    – …

    – Do… dobranoc, kochany Dee.

    Kochany? Kochany?! Zamrugałem w ciemności, kiedy Yoyak zgasił światło, i po raz kolejny zastanowiłem się nad jego dzisiejszym zachowaniem.

    Jak bardzo pijany był mój młody Yak?!



Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: paszyma

    


 Poprzedni  👈              👉 Następny  

Komentarze

  1. Czytam, czytam i własnym oczom nie wierzę! Pocałunki w usta? Na tym etapie znajomości!? No to całkiem inna historia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, w dramie oprócz imion i zawodów nic się nie zgadza. W książce matka Yaka żyje, a Taem jest chłopakiem.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty