HR – Rozdział 16

 



Rytuał szczęścia


     Tego dnia uniwersytet gościł studentów z wielu krajów, ponieważ właśnie rozpoczęły się międzyuczelniane zawody pływackie. Głosy dopingującego tłumu otaczającego basen były oznaką wsparcia studentów dla pływaków.

     Możecie wyjść na zewnątrz i zacząć się rozgrzewać.

    Pruk obserwował klubowiczów, którzy rozmawiali w grupach, przeganiając tych, którzy już pływali, by wreszcie odeszli. Jego wzrok zatrzymał się nagle na Teamie, który wydawał się gorliwie modlić. Senior pokręcił głową i skierował się w stronę drzwi. Kiedy spotkał idącego w przeciwnym kierunku wiceprezesa, klepnął go po plecach i powiedział:

    Uważaj na siebie.

     Jasne – odpowiedział Win.

    Nie zdając sobie sprawy, że hałas wokół niego właściwie już ucichł, Team nadal stał przed szafką z zamkniętymi oczami. Wziął głęboki oddech, by się uspokoić, ale wspomnienia z przeszłości wciąż go dręczyły. Jak zawsze. Tamte obrazy pozostawały w jego głowie żywe, mimo że minęło już tyle lat. Nigdy nie blakły, powtarzały się za każdym razem, gdy musiał rywalizować.

    Team zacisnął mocno pięści, jego ciało zaczęło się mocniej pocić i poczuł dreszcze, które mroziły go od stóp do głów. Jak wtedy, gdy wyczerpany powoli opadał na dno basenu, walcząc z pieczeniem w gardle spowodowanym przez wodę zalewającą mu płuca.

    Jest w porządku – powiedział do siebie.

    Team!

    

    Team!

    Lekkie klepnięcie w ramię zaskoczyło Teama, który podniósł spoconą twarz i z paniką w oczach spojrzał na jasnowłosego mężczyznę.

    Bał się… Przerażała go dyskwalifikacja z zawodów, ponieważ ktoś mógł uznać, że jego organizm nie jest na nie gotowy.

    Hia, ja…

    Win niczego nie skomentował. Westchnął i z uśmiechem popatrzył na stojącego przed nim chłopaka.

    Jesteś gotowy? Pocisz się – powiedział po chwili, klepiąc juniora po głowie i śmiejąc się figlarnie.

    Team zamknął oczy i odepchnął rękę, która raz po raz targała jego czuprynę.

    Jestem gotowy, tylko trochę zdenerwowany. Hej, odczep się od mojej głowy!

    Widząc zirytowaną minę Teama, Win uśmiechnął się szeroko.

    Chodź do mnie. Przeprowadzę rytuał, dzięki któremu się uspokoisz.

    Team nie miał pojęcia, co go czeka, gdy nagle silne ramiona zamknęły jego ciało w ciasnym uścisku. Win przytulał go mocno, wiedząc, że czuły dotyk i bicie serca skutecznie uspokajają zdenerwowanie.

    Wszystko się uda. Będę tu na ciebie czekał. Powodzenia, wszystko będzie dobrze – powiedział, a odchodząc, pocałował lekko czoło chłopaka, który jeszcze przez kilka sekund tkwił w bezruchu, zamrożony przez niespodziewaną przyjemność.

    Cholera, Hia! Team czuł się jak głupiec, rozglądając się wokół, raz po raz pocierając czoło i warcząc pod nosem. Hia, do cholery! Nawet kiedy jesteśmy na uczelni, zawsze tak robisz! Nie mogę! Ani poza uniwersytetem, ani na uniwersytecie nie możesz mi tego robić!

    Młody mężczyzna wyciągnął ręcznik i położył go sobie na ramieniu, po czym ze zirytowaną miną zamknął drzwi szafki. Na szczęście nikt tego nie widział, w przeciwnym razie szybko rozeszłyby się plotki.

    Team spojrzał na swoje dłonie i zauważył, że w cudowny sposób przestały się trząść, a jego serce się uspokoiło. Młody mężczyzna potrząsnął głową, jakby trudno mu było pogodzić się z tym, że pocałunek i uścisk Wina ukoiły jego umysł.

    „Będę tu na ciebie czekał”.

    A ponieważ Hia na niego zaczeka, już się nie bał.

    Team próbował powstrzymać uśmiech tak bardzo, że jego usta drżały. Uderzył się w policzki, by oprzytomnieć.

    Chwilę wcześniej tuż obok ktoś został bezceremonialnie odciągnięty na bok i patrzył na przyjaciół, wciąż oszołomiony tym, co niechcący zobaczył i podsłuchał.

    Ae, bądź cicho, proszę! wyszeptał ostrym głosem Bee do ucha przyjaciela.

    Ae wyglądał na zszokowanego, gdy wskazywał na wciąż widocznego w oddali kolegę, który został pocałowany przez wiceprezesa klubu.

    Bee! Widziałeś przed chwilą, jak delikatnie Phi pocałował go w czoło? Ae pokręcił głową. – Czy oni zwykle tak się całują?

    Bee poklepał po plecach swojego przyjaciela, który wydawał się wpadać w panikę.

    Pomagają sobie nawzajem.

    – Co? – Ae przewrócił oczami.

    Tak, to może pomóc się uspokoić, a zdenerwowanie znika. Spójrz na Teama. Nie wygląda już na zestresowanego, prawda?

    Tym razem wyraz twarzy Ae stał się bardziej zrelaksowany i chłopak pokiwał głową:

    To prawda, w ten sposób można pozbyć się zdenerwowania – powiedział, marszcząc czoło, jakby coś analizował. – Czy my też chcemy tak zrobić?

    Niewinność tych słów i przygnębiony wyraz twarzy Ae sprawiały, że Sea i Bee zmrużyli oczy, nie wiedząc, co zrobić lub powiedzieć. W końcu Bee wykorzystał okazję i pocałował przyjaciela.

    – Cholera!

    Oczy Ae rozszerzyły się, a żartowniś uniósł brwi, gotowy do dalszego drażnienia się.

    To zachęta! – powiedział Bee, śmiejąc się i klepiąc kolegę po ramieniu.

    Ae wciąż stał zdezorientowany, gdy jego czoło zostało zaatakowane przez drugiego przyjaciela.

    Cholera, Sea!

    – Jesteś teraz jeszcze mniej zdenerwowany?

    Student zaniemówił, a młodzi mężczyźni, śmiejąc się, wyszli z pokoju. Pozostał tylko ten, którego serce biło tak szybko, że prawie wyrwało się z piersi. W końcu Ae potarł policzki pokryte krwistym rumieńcem.

    Nie czuję się mniej zdenerwowany!

    Tonący w wątpliwościach chłopak przysiągł sobie, że po zawodach zapyta Teama, jakim cudem pocałunek go uspokoił.

 

    Teren wokół basenu wypełnił się sportowcami, którzy zaczynali rozgrzewać się przed wejściem do wody. Team wyginał nadgarstki, gdy nagle zobaczył prezesa klubu, który zbliżał się do trybun, by porozmawiać z Pharmem. Wzruszył ramionami, gdy ujrzał uśmiech przyjaciela, co znaczyło, że ten był szczęśliwy. I to się liczyło. Przestał się wreszcie martwić. Gdy rano Manow wysłała mu wiadomość, że Pharm nie czuje się dobrze, mocno go to poruszyło. Nie wiedział, czy przyjaciel martwił się o Deana, który również miał wziąć udział w zawodach, czy też czuł się źle, bo znów nie mógł spać.

    Pharm często miewał koszmary. Tak jak Team, który jednak nie mając w planach zawodów, sypiał całkiem dobrze. Czasami kiedy kładł się spać w pokoju Pharma, musiał zostawać jego opiekunką, która pomagała mu zasnąć. Od czasu do czasu zastanawiał się, czy ten chłopak jest jego przyjacielem, czy synem.

    100 metrów stylem dowolnym, na miejsca! głośno zawołał trener.

    Team przeciągnął się jeszcze raz i prawie bezwiednie dotknął czoła.

    – Cóż, nadszedł czas.

 

    – Team jest świetny – powiedział prezes klubu pływackiego, patrząc na chłopaka, który z większym niż zwykle entuzjazmem słuchał słów trenera. Zwykle za każdym razem, gdy brał udział w zawodach, jego twarz była bardzo ponura.

    – Oczywiście. Odprawiłem właściwy rytuał – powiedział Win, wzruszając ramionami. Dean zmarszczył brwi, z niejaką niepewnością analizując dziwne słowa przyjaciela. Co z tobą? Jak tam Nong Pharm? Widziałem, że się martwiłeś, gdy do niego szedłeś. Co się stało?

    Trochę się stresowałem, bo mówił, że źle spał.

Dean obrócił głowę, od razu odnajdując wzrokiem Pharma, któremu Manow opowiadała coś na trybunach, i uśmiechnął się lekko, widząc, że jego chłopak wydawał się być w lepszym nastroju.

– Jak ty go stąd widzisz? – Win zmrużył oczy, ale nikogo nie wypatrzył.

    Umiejętność dostrzeżenia Pharma z dowolnego miejsca powinna być uważana za specjalny talent Deana.

    Win znał Deana od czasów liceum i uważał, że jego przyjaciel zawsze patrzył na świat tak, jakby kogoś szukał. Dean mówił, że od najmłodszych lat miał w pamięci osobę, której nie potrafił przypisać do żadnego miejsca ani czasu i bez względu na to, jak bardzo starał się ją odnaleźć, nigdy mu się to nie udawało. Ale teraz, mimo że Pharm siedział daleko i w tłumie, Dean mógł go od razu dostrzec. Zawsze, bez względu na okoliczności potrafił znaleźć osobę, którą kochał.

    Win wzruszył ramionami.

    Zakochani zawsze tacy są.

    Sędzia wezwał pierwszą grupę zawodników, by się przygotowali, a aplauz tłumu sprawił, że rywalizacja stawała się jeszcze bardziej emocjonująca.

    Spojrzenie Teama, które wcześniej było pełne wątpliwości, teraz pokazywało pełną koncentrację. Win uśmiechnął się, obserwując, jak młody mężczyzna dotknął swojego czoła, a następnie przesunął palcami, by dotknąć ust.

    Ach… Nie sądzę, żebym mógł winić Deana – pomyślał, zdając sobie sprawę, że sam jest w stanie wypatrzeć chłopaka wśród wszystkich pływaków w ciągu jednej sekundy.

 

    Można powiedzieć, że wynik zawodów przerósł wszelkie oczekiwania. Grupie sportowców z ich uniwersytetu udało się zdobyć kilka medali złotych, wiele srebrnych i parę brązowych, które można było dodać do dekoracji hali klubowej. W autobusie, który wiózł pływaków z powrotem, atmosfera była wesoła, a uśmiechy gościły na twarzach wszystkich członków klubu.

    Prezes Dean wziął mikrofon i starał się zwrócić na siebie uwagę obecnych.

    Uwaga! Jak powiedziałem wcześniej, dostaniecie nagrodę.

    Wszyscy pasażerowie autobusu zamilkli, zastanawiając się, jaką nagrodę da im surowy zwykle prezes. Zabierze ich na obiad? Da prezenty? W końcu, bez względu na to, jaka by ta nagroda nie była, nie mogli się jej doczekać.

    Po sylwestrze przez dwa dni i jedną noc odpoczniemy w pływającym kurorcie Kanchanaburi, wszystko za darmo!

    Jeszcze zanim Dean skończył mówić, w autobusie rozległy się głośne oklaski. Pływacy byli bardzo podekscytowani super nagrodą, której w ogóle się nie spodziewali.

    Podróżuj i jedz za darmo! Świat niezbyt często oferuje takie możliwości.

    Nie zapomnijcie podziękować sponsorowi – wiceprezesowi naszego klubu.

    Nadeszła kolej na Wina, który wstał, by otrzymać gromkie brawa, nie zapominając przy tym o promowaniu rodzinnego biznesu.

    Ośrodek należy do mojej rodziny. Następnym razem, gdy będziecie chcieli przyjechać, dostaniecie 10% zniżki.

    Radość klubowiczów po słowach Wina szybko zamieniła się w oklaski, gdy Dean oznajmił, że na najbliższy wyjazd mogą zabrać ze sobą również kogoś, kto nie jest członkiem klubu, pod warunkiem, że sami pokryją jego wydatki. Wszyscy wiedzieli, że prezes miał chłopaka i chcieli zobaczyć, jak się przy nim zachowuje, więc nikt się nie sprzeciwiał.

    – A czy P'Win też zabierze ze sobą swoją dziewczynę? krzyknął ktoś z tylnego siedzenia.

    – Tak, tak! Nie przegrywaj z P'Deanem, Phi!

    Win tylko się roześmiał, nic nie mówiąc, ale jego bystre oczy patrzyły na osobę, która starała się go ignorować, udając, że nic nie słyszy, i wyglądała przez okno.

    Team zmarszczył brwi. Wyglądało na to, że wszyscy pasażerowie autobusu zerkali w jego kierunku.

    – Czemu oni się gapią? – zapytał.

    Jego niezrozumienie sprawiło, że przyjaciele stłumili śmiech i pokręcili głowami.

    – Zdaje ci się! odpowiedzieli zgodnie.

    Chłopak westchnął sfrustrowany, ignorując ciepło, które otuliło jego twarz.

    To jakiś absurd. O co im, kurwa, wszystkim chodzi?

 

***

 

    Uniwersytety działają czasem jak piekielna fabryka. Każdy przedmiot ma swoje własne zadania, które powodują u uczniów stres związany z koniecznością wykonania ich wszystkich. Biblioteka, sala do nauki i pomieszczenia różnych klubów były dla studentów odpowiednim miejscem do pracy.

    Trójka przyjaciół z pierwszego roku też musiała wypełniać swoje obowiązki. Tego dnia spędzali czas, pracując nad raportem biznesowym i marketingowym. Jedyna dziewczyna w grupie nerwowo czytała artykuł na swoim iPadzie, podkreślając ważne fragmenty, które należało uwzględnić w zadaniu. Pharm przeczesywał internet w poszukiwaniu informacji, a Team pisał.

    Team, wysyłam ci to. Dodaj do części, nad którą teraz pracujesz.

    – W porządku.

    Manow podniosła ramiona, by się rozbudzić. Pracowała z kolegami już od ponad dwóch godzin.

    – W tym tygodniu jedziesz do Kanchanaburi, prawda? – zapytała, upijając łyk koktajlu.

    – Tak – powiedział Team, kiwając głową i odkładając na bok to, co właśnie napisał. Manow, a ty wybierasz się na wycieczkę na plażę, tak?

    – Tak, idę z Del. Szkoda, że Pharm nie może wybrać się z nami Manow z uśmieszkiem spojrzała na swojego przyjaciela. On już ma chłopaka, więc porzuca przyjaciółkę!

    Nie porzucam cię! Pharm krzyknął nieco oszołomiony. P'Dean zaprosił mnie pierwszy.

    – Czy to znaczy, że gdybym to ja cię najpierw zaprosiła, nie pojechałbyś z P'Deanem?

    

    Pharm zrobił zdezorientowaną minę i szybko wysłał sygnał alarmowy do Teama. Widząc jego panikę, zarówno Team, jak i Manow śmiali się i pocieszali przyjaciela, by nie myślał za dużo.

    Manow tylko żartowała.

    – Dobrze, dobrze. Nie rozdzielimy cię z P'Deanem. – Głaskała go po plecach, by go pocieszyć. Fakt, że z nim jesteś, jest naprawdę dobrą rzeczą. Uwielbiam patrzeć, jak się uśmiechasz, kiedy z nim jesteś.

    Uszy Pharma były bardzo czerwone.

    Następnym razem, gdy wybierzemy się na wycieczkę, to wszyscy razem.

    – Dobrze.

    – Super.

    Manow szybko zamknęła oczy i zaklinając rzeczywistość, obiecała, że następnym razem, jeśli postanowi wybrać się na wycieczkę, będzie miała chłopaka, z którym będzie mogła pojechać.

    Szum wiatru zaskoczył Pharma, który szybko podniósł głowę, by spojrzeć na chmury coraz ciemniej pokrywające niebo.

    Będzie padać!

    Wygląda na to, że tak, pomimo upału – przytaknęła Manow.

    – W takim razie lepiej wracajmy.

    Team popatrzył z niepokojem na przyjaciela, który mocno ściskał jego koszulę. Prawie zapomniał, że Pharm nie lubił deszczu.

    – Przyjechałeś samochodem?

    Pharm potrząsnął przecząco głową, patrząc w niebo z troską w oczach.

    – To co, spotkasz się z P'Deanem na randce?

    – Nie, P'Dean jest dziś zajęty pracą nad papierami klubu.

    – Zabiorę cię do domu – powiedział Team, głaszcząc włosy przyjaciela i pomagając mu spakować laptopa do plecaka.

    – Pharm, wszystko w porządku? zapytała z troską Manow, widząc, że chłopak nie wygląda za dobrze.

    Nic mi nie jest. Team pójdzie ze mną. Pharm uśmiechnął się do przyjaciółki.

    Manow, miłej podróży do domu.

    – Dzięki, do zobaczenia jutro.

    – Chodźmy! Team podniósł plecak i poprowadził Pharma do swojego auta, zanim deszcz zaczął mocniej padać.

    Niebo było ciemne, a dźwięk kropel wody uderzających o okna wskazywał na jego intensywność. Gdy dotarli do mieszkania Pharma, Team zasunął zasłony i zwiększył głośność w telewizorze, by zagłuszyć dźwięk, którego nienawidził jego najlepszy przyjaciel.

    – Teraz lepiej?

    Właściciel pokoju skinął głową, wtulając się w koc na kanapie.

    – Nie zapomnij wysłać wiadomości do P'Deana. – Team zasugerował to, by zabezpieczyć siebie samego na wypadek, gdyby prezes klubu dostał ataku zazdrości.

    Nie zdążył jeszcze skończyć mówić, gdy zadzwoniła komórka Pharma.

    – To P'Dean.

    Usta Teama otworzyły się szeroko. Zwykle gdy padał deszcz, Dean dzwonił natychmiast. Pharm powiedział, że tego dnia był czymś zajęty w klubie, może dlatego tego nie zauważył od razu.

    Team poszedł do kuchni, pozwalając przyjacielowi po cichu porozmawiać z chłopakiem. Otworzył szafkę, szukając makaronu instant, który zostawił tam jakiś czas temu. Pharm zwykle nie miał przetworzonej żywności, a pływak uważał, że jego przyjaciel nie rozumiał estetyki i sztuki jedzenia makaronu w ten sposób.

    – Znalazłem!

    Były to opakowania Tom Yum (zupa krewetkowa, pochodząca z Tajlandii – przyp. tłum.) ukryte w szafce pod zlewem. Chwycił trzy i zaczął szykować kolację.

    Nagle jego uwagę przykuło powiadomienie o przychodzącej wiadomości.


Winniethepool: Zostajesz w pokoju Nong Pharma?

(-_-): Tak.

Winniethepool: Nie boisz się, że jego chłopak otworzy ci klatkę piersiową? Nożem?

(-_-): Powiedziałem już Pharmowi, żeby poinformował P'Deana. Dzisiaj pada deszcz, Pharm się boi.

Winniethepool: Tak, wiem, żartuję. Widziałem, że Dean miał poirytowany wyraz twarzy, jakby nasze spotkanie trwało wiecznie.

(-_-): Och, czyli to jeszcze nie koniec?

Winniethepool: Nie, ale teraz zrobił przerwę. Rozmawialiśmy o uzyskaniu zgody uniwersytetu, by móc zabrać członków klubu poza kampus.

(-_-): Boją się, że klub zabierze młodych ludzi na potajemne orgie.

Winniethepool: Co, do cholery, niby zrobimy z tymi juniorami? Nie jesteśmy przecież jak SOTUS!

(-_-): Hahahaha!

Winniethepool: Gotowi na przejażdżkę?

 (-_-): Byłem gotowy już od dawna, Hia.

Winniethepool: Niech Pharm śpi w pokoju Deana.

(-_-): Jasne, hahaha! To nie podlega dyskusji.

Winniethepool: A ty prześpij się ze mną.

(-_-): To się dopiero okaże.

Winniethepool: Myślisz, że możesz ode mnie uciec?


    Cholera, Hia!

    Team wpatrywał się w swój telefon szeroko otwartymi oczami. Czy podczas wycieczki nie czujesz się najlepiej, gdy śpisz z przyjaciółmi? Chociaż często, gdy podróżowali, spał w tym samym pokoju co Win, tym razem chciał spędzić więcej czasu z kolegami czy coś w tym stylu…

    Ach, moja twarz! Co mam teraz zrobić z tym różem?



Tłumaczenie: Baka

Korekta: paszyma & Juli.Ann



 Poprzedni 👈              👉 Następny

Komentarze

Popularne posty