HR – Rozdział 18 [18 +]

 




Nie tylko wyjątkowa osoba  [18+]

 


    – Jeśli to, że jestem twoją wyjątkową osobą, sprawia, że rezygnujesz z siebie, Hia… To ja nie chcę i nie mogę już nią być.

     Win czuł, że cały świat się trzęsie. Słyszał głośne dzwonienie w uszach, a chłopaka przed sobą dostrzegał jak w rozmytej mgle. Jego wahanie sprawiało wrażenie, że było już za późno. Za późno na cokolwiek…

    – Team, ja…

    Team wyciągnął lekko drżącą rękę i dotknął jego ust. Uśmiechnął się do niego, a mimo to świat Wina wydawał się rozpadać. Następnie junior chwycił gitarę. W tym momencie jego spojrzenie zmieniło się, a senior dostrzegł, że w oczach czaił mu się strach.

    – Chcę, żebyś usłyszał tę piosenkę, Hia.

    Struny zaczęły wydawać melodyjne dźwięki, do których dołączył ochrypły, drżący głos. Team był przekonany, że w tym momencie wykorzystuje całą swoją życiową odwagę, by otworzyć przed kimś serce.

 

Gdybym nie powiedział tego dzisiaj…

Gdybym nie powiedział ci dziś o mojej miłości…

Pewnie nie mógłbym tego znieść.

Nie wiedziałbym, jak to wytrzymać.

Im dłużej czekam, tym bardziej mam ochotę to zrobić.

Czy nasz związek może być czymś więcej?

Mogę być kimś więcej niż tylko tą wyjątkową osobą?

Chcę wiedzieć, na czym stoję.

Kim dla ciebie jestem?

Czy to tylko senior – junior, przyjaciel z tego samego klubu, tylko wyjątkowa osoba?

Czy mogę użyć słowa „miłość”?

Chciałbym ci powiedzieć, że za tobą tęsknię.

I zachowam to tylko dla ciebie.

Chcę ci mówić każdego dnia, że cię kocham…

Będę ci powtarzał, że cię kocham.

Ale nie wiem, czy to możliwe.

Proszę, powiedz mi…

 

    – Hia, nie powinieneś zadowalać wszystkich ludzi na świecie, ponieważ wszyscy nie będą cię kochać. – Team czuł, że oczy go pieką, i starał się powstrzymać łzy. Delikatnie zacisnął usta, by nadal mówić wyraźnie i powoli. – Ale chcę, żebyś wiedział o tym, że…

    Team zrobił pauzę.

    – Kocham cię, Hia.

    – …

    – Jeśli ty boisz się to zacząć, to ja zacznę. Jeśli boisz się zakochać, to ja pokocham ciebie. – Łez nie dało się już powstrzymać ani sekundy dłużej. – Jeśli nie zrobiłem tego dobrze, to spróbuję jeszcze…

    – Dosyć!

    Zdziwiony Team otworzył szeroko oczy. Męskie ramiona owinęły się wokół niego tak mocno, że nie mógł oddychać. Oparł na nich głowę i płakał niepocieszony.

    – Przepraszam, przepraszam – szeptał Win, widząc przed sobą młodego mężczyznę, który od tak dawna dręczył jego serce, każdego dnia wzmacniając rosnące w nim uczucia.

    „Hia, mogę z tobą spać? Hia, co lubisz jeść? Powiedz mi, żebym zapamiętał. Słodkie frappuccino mokka z bitą śmietaną!”

    Tak jak powiedział Wan.

    Tak jak Dean przeklął go Bóg wie jak dawno temu: był dobry dla wszystkich do tego stopnia, że zapominał o sobie.

    A najgorsze było to, że przez to wydawało się, że nie przejmował się uczuciami ludzi, z którymi był bardzo blisko. Win zawsze nosił maskę miłej osoby i to wszystko. W ten sposób samolubnie ranił serca tych, którzy go kochali.

    Delikatnie głaskał plecy Teama i całował jego twarz.

    – Przepraszam, przepraszam, że cię zmartwiłem, przepraszam, że cię przestraszyłem.

    – Hia…

    Team podniósł głowę i patrzył na niego zdezorientowany. Win wytarł mu mokre policzki, ale jego oczy również były wypełnione łzami.

    – Nie musisz próbować niczego innego.

    Win uśmiechnął się, po czym opuścił głowę, by dotknąć czoła chłopaka, zbliżając się i słuchając jego oddechu.

    – Kocham cię, słyszysz? Głuptasie.

    – …

    – Kocham cię – powiedział Win. – Tak, do cholery! Kocham cię i nie postrzegam cię jedynie jako wyjątkowej osoby.

    – …

    – Rozumiesz, co do ciebie mówię?

    Team kiwnął głową. Jego łzy nadal płynęły, a z ust wydobywał się szloch.

    – Byłeś bardzo dobry, Team. I przykro mi, że ja nie potrafiłem być wystarczająco konkretny.

    Może to był efekt alkoholu, ale Team nie mógł przestać płakać.

    – Przepraszam – powtórzył Win, ocierając jego łzy. – Sprawiłem, że cierpisz, a to mi się nie podoba.

    Team wciąż płakał.

    – Nie mów mi, że zaraziłeś się nałogiem Nong Pharma i będziesz płakał, aż ci oczy zapuchną.

    Win po raz kolejny otarł łzy swojego chłopaka i śmiał się, gdy Team rzucił mu jedno ze swoich zabójczych spojrzeń.

    – Hia, z tobą wcale nie jest inaczej. – Team pochylił się, by otrzeć łzy Wina. – Twoje oczy są bardziej czerwone niż moje.

    Nagle młodzi ludzie, cali we łzach, zaczęli się z siebie śmiać. Gdyby ktoś ich zobaczył, pomyślałby, że są pijani, ale tak nie było. Ich umysły były jaśniejsze niż kiedykolwiek.

    – Team.

    – Hia?

    – Bądź moim chłopakiem, proszę.

    – Dobrze.

    Proste słowa, których wypowiedzenie zajęło zbyt dużo czasu. I dwa serca wreszcie zostały ze sobą połączone.

    Win dotknął policzka młodego mężczyzny, który właśnie został jego chłopakiem. Czubek kciuka zaczął powoli opadać, aż wylądował na ustach Teama. Zbliżył do nich swoją twarz i pocałował go. Ten dotyk był jak uścisk pełen zaspokojonej tęsknoty.

    – Oddaję się pod twoją opiekę, mój panie chłopaku – powiedział senior.

    Team roześmiał się i w odpowiedzi go pocałował.

    – W porządku. Twój Phi się tobą zaopiekuje.

    Słodka atmosfera miłości szybko przerodziła się w żartobliwą kłótnię, która trwała przez całą drogę do ich pokoju. Gdy tylko do niego weszli, Win obrócił Teama i przytulił go z całych sił, opierając o ścianę. Ich usta rozchyliły się, by spotkać się językami, gdy wymieniali namiętne pocałunki.

    Gwałtownym ruchem chłopak chwycił koszulę Wina, wsunął ręce i podniósł ją, odsłaniając tatuaż pokrywający całe plecy ukochanego. Wydawało się, że właściciel tatuażu toczy bitwę ze spodniami Teama, próbując mu je zsunąć.

    Byli zagubieni w pożądaniu tak bardzo, że aż bolało.

    – Cholera! – jęknął Win i spojrzał na ślad, który Team zostawił mu po ugryzieniu. – Kto mówił, żeby nie zostawiać znaków?

    Team zmarszczył brwi, potem polizał ucho Wina, a na koniec wyszeptał:

    – To twoja kara, Hia. Dopiero się zaręczyliśmy, a ty już chcesz seksu.

    Win otworzył szeroko oczy, chwycił chłopaka w talii i popchnął go mocno na łóżko.

    – Kto zaczął pierwszy?

    To Team po zakończeniu ich rozmowy powiedział, żeby wracali do pokoju.

    Młodszy mężczyzna zmrużył oczy i patrzył na Wina bez śladu zawstydzenia. Wbił wzrok w tatuaż przedstawiający płomień, widoczny nad linią V, który schodził do najbardziej intymnego obszaru.

    – Hia, masz prezerwatywy?

    – Tak, w razie nagłego wypadku lubię być przygotowany.

    Win wyciągnął pudełko prezerwatyw z kieszeni spodni, które leżały już na podłodze, i rzucił je na łóżko, a następnie siadł okrakiem na Teamie.

    – Oczywiście są po to, gdyby zdarzył mi się nagły wypadek z tobą.

    – Nie wiedziałem, że masz taki zwyczaj.

    Team był gotowy na namiętne pocałunki, których zaczął właśnie doświadczać. Minęło dużo czasu, odkąd zrobili to po raz pierwszy, i za dużo od ostatniego razu. Głośno jęknął, gdy poczuł, że Win zaczął ssać jego sutki.

    Senior nie przestawał. Przesuwał usta w dół, aż dotarł do pępka, a następnie użył języka do polizania podbrzusza partnera, który znów wydał z siebie jęk.

    – Podoba ci się?

    Team przytaknął.

    – Ja… Ach, Hia. Więcej!

    – Jaki twardy… Widzę, że już jesteś mokry.

    Win powiedział to łagodnym tonem i nie czekając na reakcję Teama, zsunął dłoń, by pogłaskać jego nabrzmiałego penisa, pozwalając, by wyciekający z niego płyn obmył jego palce. Prawda była taka, że sam był w identycznym stanie. Tak bardzo pragnął być już wewnątrz Teama, że aż go to bolało.

    Im mocniej i szybciej Win go pocierał, tym bardziej Team czuł, że zaraz wybuchnie.

    – Nie mogę już tego znieść, Hia.

    – Co takiego? – zapytał Win ledwo słyszalnym szeptem.

    – Powiedziałem… – Team wydał z siebie kolejny zduszony jęk, a następnie rozprostował nogi, próbując stopami pocierać penisa Wina. – Możesz już we mnie wejść? Pragnę cię…

    – Fuck! – Win zaklął, używając angielskiego wyrażenia, które brzmiało dziwnie seksownie w tej sytuacji. Następnie chwycił nogę Teama i unieruchomił ją, bo bał się, że nawet tak delikatna stymulacja spowoduje, że skończy zbyt szybko.

    Team zachichotał, gdy zobaczył, jak Win rozpakowuje prezerwatywę i zakłada ją na jeden ze swoich palców, a potem jego twarz wyrażała już tylko oszołomienie.

    – O cholera!

    Czyny znaczą więcej niż tysiąc słów. Długi palec powoli wślizgiwał się w niego, delikatnie rozsmarowując żel nawilżający na całej powierzchni, a palce drugiej dłoni seniora intensywnie ściskały jego penisa. Twarz Teama była tak czerwona, że wyglądał, jakby miał eksplodować. Wciąż się nie przyzwyczaił, choć doskonale wiedział, że dziwne uczucie rozpierania jest początkiem tego, czego nie mógł się już doczekać.

    – Najpierw cię dobrze przygotuję. – Win lekko zgiął knykcie i delikatnie pocierał palcami we wnętrzu. – Czy to boli?

    Team potrząsnął głową, ciężko dysząc z przyjemności, jaką czerpał z jednoczesnej stymulacji swojej dziurki i penisa.

    – Nie mogę tyle czekać. Szybciej. Hia, szybciej!

    Win puścił penisa Teama, podczas gdy palce jego drugiej ręki nadal poruszały się, rozciągając wnętrze chłopaka tak bardzo, jak to możliwe, by przygotować go na mające zaraz nastąpić zbliżenie. Kiedy uznał, że kochanek jest gotowy, wyciągnął palce, założył na swojego kutasa nową prezerwatywę i niespodziewanie, jednym ruchem zanurzył się w zachęcająco otwartym wejściu.

    Team miał wrażenie, że widzi przed oczami wszystkie konstelacje.

    – Ach, twój tyłek jest taki ciasny… – Win przytulał chłopaka, którego tak bardzo kochał, i lizał płatek jego ucha, by zrelaksować Teama i mieć pewność, że może kontynuować, nie krzywdząc go. – Team, spójrz na mnie – powiedział, chwytając go za policzki.

    Team starał się nie odwracać wzroku, chociaż kutas Wina, którego w sobie czuł, był tak duży, że to wydawało się być prawie nie do zniesienia.

    – Jesteś mój, jesteś moim chłopakiem – szeptał Win, patrząc mu w oczy, odwracając jego uwagę od dyskomfortu i uwodząc go jednocześnie.

    – Ach! – Team wydał z siebie głośny jęk.

    Wypchnął biodra, dając znak, że ból minął, a penetracja może być znacznie głębsza. Potem już instynktownie poruszał się, dopasowując się do partnera. Wielkie dłonie Wina ściskały go i nagle jego ruchy stały się szybsze i cięższe, a w całym pomieszczeniu słychać było dźwięk zderzania się dwóch ciał.

    – Oooooooch!

    Team zaczął coraz mocniej odczuwać wszechobecną przyjemność. Jego płaczliwe początkowo westchnienia zmieniły się w ciężki, pełen pożądania oddech i wypełnione żądzą pojękiwania.

    Widząc, że jego chłopak oczekuje więcej, Win zmienił pozycję, by penetrować go głębiej. Team wydawał się być na skraju szaleństwa.

    – Jeszcze, Hia!

    – Team!

    Team rozszerzył oczy, czując, z jakim impetem kutas Wina wchodzi i wychodzi z jego wnętrza. Silne pchnięcia ogłuszały go, a uczucie podniecenia rosło jeszcze bardziej. Jęczał rozpaczliwie, patrząc, jak płomienny tatuaż ociera się o jego brzuch. To było tak gorące, że w każdej chwili mógł się stopić.

    – Cholera, Hia! – Nogi Teama trzęsły się, więc próbował użyć rąk, by powstrzymać szybkie i zdecydowane ruchy partnera. – Och, zwolnij, bo ja zaraz…

    Win przygryzł wargę. Wiedział, że facet pod nim zaraz dojdzie. Chwycił jego mokrego fiuta i pocierał go rytmicznie, wpychając się jednocześnie w jego wnętrze.

    Odgłos zderzających się ciał stał się znacznie głośniejszy. Westchnienia i jęki wskazywały na to, że kulminacja jest już blisko.

    – Cholera, ach! Więcej!

    Team pchał i podnosił biodra, mając wrażenie, że unosi się w powietrzu. Brzuch Wina był napięty do tego stopnia, że widać było każdy mięsień. A chłopak pod nim wyglądał tak podniecająco, że Win mlasnął językiem.

    – Hia, ach! Nadchodzi!

    Team wybuchnął w dłoni Wina. Długo tryskał na ich brzuchy, czyniąc ten akt jeszcze gorętszym.

    Win zwolnił tempo, by się uspokoić. Nie wypuścił jednak z dłoni penisa Teama, który wciąż podniecająco jęczał. Chłopak, patrząc na wysoką, spoconą postać poruszającą się nad nim, przesunął rękę w dół, by dotknąć mokrego od spermy tatuażu w kształcie płomienia, a następnie oblizać palce.

    – To nie wystarczyło, by ugasić mój pożar – powiedział Win.

    Cholera jasna! – pomyślał Team. W tym momencie jego chłopak był tak seksowny, że było to prawie nie do zniesienia.

    – Już nie… Ach! – Team zadrżał, gdy ruchy Wina ponownie zaczęły przyspieszać. – Nie dotykaj go.

    Im mocniej Win go pocierał, tym bardziej drżało ciało Teama, a jego penis znów stał się w pełni twardy.

    – Jeszcze raz, Team. Chcę cię jeszcze raz.

    Chłopak czuł się, jakby latał po niebie i spadał z niego raz za razem. Jego jęki były stłumione, a gdy rozpychający się w jego wnętrzu kutas uderzał w ten jeden najwrażliwszy punkt, doprowadzał go do szaleństwa.

    Kiedy poczuł, że dojdzie po raz kolejny, z całych sił wypchnął biodra do góry, by pogłębić penetrację.

    – Aaaach…

    – Kurwa!

    Win uwolnił wszystko, co się w nim skumulowało, wypełniając prezerwatywę. Delikatnie poruszył się jeszcze kilka razy, zanim wysunął się z wciąż obejmującego go rękami i nogami kochanka. Team był wyczerpany, jego uda trzęsły się tak bardzo, że nie miał pojęcia, czy w końcu przestaną.

    – Wszystko w porządku?

    – Nie żyję – odpowiedział ochrypłym głosem.

    Win roześmiał się, po czym wyciągnął rękę po butelkę wody i podał ją swojemu chłopakowi.

    – Umrzesz tylko od tego, że porządnie cię przeleciałem?

    Team wypił pół butelki, a następnie podał ją ukochanemu.

    – Ok, to niemożliwe. Ale ty też powinieneś mi na coś pozwolić, prawda?

    – Och!

    Win uniósł brwi, wyrzucił butelkę i oparł się o wezgłowie łóżka. Lekko potarł swojego penisa, a ten prawie natychmiast znowu stwardniał. Team patrzył na tę erekcję z niedowierzaniem. Tymczasem Win kiwnął palcem i powiedział:

    – Chciałeś, to chodź i zrób to.

    – Cholera, Hia. Nie jesteś człowiekiem.

    – Wow, czyli mojemu chłopakowi brakuje siły, tak?

    Po tej zniewadze Team popatrzył na Wina z frustracją, po czym usiadł mu na kolanach. Bezceremonialnie uniósł podbródek swojego seniora i mocno go pocałował.

    – Sprawię, że zaczniesz krzyczeć na całe gardło, Hia.

    Win nie odpowiedział, a Team – patrząc mu w oczy – przesunął się w dół, a potem zbliżył twarz do jego pięknego brzucha. Ciepły język polizał tatuaż w kształcie płomienia, poznając każdą z jego linii. Usta i zęby pozostawiały ślady pocałunków i ugryzień w miejscach, których nikt inny nie mógł zobaczyć. Te znaki były częścią ich małego sekretu.

    Win uśmiechnął się, gdy Team sprawił, że jego penis znów był gotów zaspokoić partnera, i ustami założył na niego prezerwatywę.

    Dwa serca biły w tym samym rytmie. Nie chodziło o seks. Ten akt był tylko jednym ze sposobów pokazania miłości, która od dawna czekała na spełnienie. Tej nocy płomień wciąż płonął, wielokrotnie łącząc dwa ciała, które stawały się jednym.

 

***

 

    – Co to było?

    Bee otworzył oczy, słysząc dźwięk zamykanych drzwi. Jego przyjaciel właśnie wyszedł z łazienki. W tym samym czasie Sea odwrócił się, żeby zobaczyć, o co chodzi. Ae milczał, stojąc przy drzwiach, jakby pogrążony w myślach.

    – Jakiś czas temu widziałem, jak P'Win całuje się z Teamem. Teraz znowu…

    Wyraz jego twarzy zdawał się być pełen pytań i nie wyglądało na to, że tym razem jakieś odwrócenie uwagi załatwi sprawę. Oczy Sea rozszerzyły się. Gestem zaprosił przyjaciela, by usiadł na łóżku. Siadając między przyjaciółmi, zdezorientowany Ae wiedział, że jeśli tej nocy nie dostanie odpowiedzi, to nie zaśnie.

    – Posłuchaj mnie. – Sea pochylił się lekko. – Czas, żebyś się dowiedział.

 

***

 

    – Wystarczy, jutro jedziemy nad wodospad – powiedział Team, próbując pozbyć się ręki owijającej się wokół jego talii. Od chwili, gdy weszli do pokoju, aż do tego momentu wiele się już wydarzyło. Tratwa prawie się spaliła.

    – Spokojnie! Teraz to tylko uścisk, nic ci nie zrobię.

    Młodszy chłopak podejrzliwie zmrużył oczy, ale widząc, że Win nie ma złych zamiarów, otworzył ramiona i dał się objąć.

    – Nawet gdybym chciał, nie mogę już nic zrobić. Moje ciało by nie zareagowało, a usta zamilkłyby na zawsze – powiedział Team i nagle przypomniał sobie o przyjacielu, który mógł być w podobnej sytuacji. Czy jutro z Pharmem wszystko będzie w porządku?

    Kiedy przechodził obok pokoju Deana, usłyszał ich szepty. Chciał zapukać do drzwi, ale Hia odciągnął go, zanim zdążył to zrobić. Powiedział wtedy:

    – Dean wie, co robi.

    A teraz Win przycisnął głowę do klatki piersiowej Teama, a kiedy zobaczył ślad na jego szyi, mocno go pocałował.

    – Nie gryź mnie, chcę jutro popływać.

    Team obejrzał się i odetchnął z ulgą, widząc, że to tylko mały znak. Był pewien, że do rana zniknie. Win roześmiał się, mocno go przytulił i westchnął:

    – Jestem szczęśliwy.

    Chłopak nie odpowiedział, ale uśmiechnął się lekko i pogłaskał złote włosy Wina, który znów się odezwał:

    – Kiedyś zazdrościłem Deanowi.

    – Co? – Team uniósł brwi z niedowierzaniem. – Hia, dlaczego miałbyś być zazdrosny?

    Team nie mógł sobie tego wyobrazić. Win był dobry w nauce, jego rodzina była bogata, był przystojny, szczęśliwy, a ludzie zawsze go podziwiali. Był osobą, która się wyróżniała, czego więc mógł zazdrościć przyjacielowi?

    – Byłem zazdrosny, że jest w kimś zakochany – powiedział Win, patrząc na Teama, który wciąż wyglądał na zdziwionego. – Znam Deana od dzieciństwa i zawsze kogoś szukał. Za każdym razem, gdy go o to pytałem, mówił mi, że to bardzo ważna osoba. – Win zamknął oczy i zaczął przypominać sobie przeszłość. – Był silny i bez względu na to, ile lat mijało, nigdy nie troszczył się o nikogo, dopóki nie poznał Nong Pharma. Jego oczy jasno wskazywały: Pharm to osoba, której szukał przez całe życie.

    Team pokiwał głową, bo dobrze pamiętał, że kiedy widział Deana patrzącego na Pharma, nie mógł przestać się zastanawiać, jak można tak mocno kochać kogoś, kogo spotkało się ledwie kilka razy. Win kontynuował:

    – Prawdopodobnie ze względu na wpływ Deana chciałem znaleźć kogoś ważnego. Próbowałem flirtować z wieloma osobami, ale…

    Senior otworzył oczy i napotkał uśmiech Teama.

    – Miałem związek, który trwał kilka miesięcy, a potem się skończył.

    Team uniósł brew.

    – Nikt cię nie kochał, Hia. Hej! Żartowałem, nie ściskaj mnie tak.

    Team chciał uciec, ponieważ dłonie Wina wyglądały jak pazury kraba gotowe go szczypać.

    – Dlaczego nie mogłeś utrzymać związku? Jesteś dobry w karmieniu i przytulaniu.

    – Jestem bardzo miły i byłem miły dla wszystkich, ale w końcu nikt mnie nie kochał, z wyjątkiem – wskazał palcem na Teama – ciebie.

    – Mnie?

    – Tak, inni ludzie nie mogli mnie znieść. Zazwyczaj to ja zrywałem, żeby nie zaczęły się problemy. Byłem przekonany, że nie znajdę w życiu kogoś takiego, jak znalazł Dean. Dopóki ty się nie pojawiłeś.

    – Kogoś miłego i życzliwego?

    – Nie. Irytującego faceta, który jest gorszy niż cierń w boku i cholernie uparty.

    Wzrok Teama spoważniał, ponieważ chłopak uważał, że byłoby bardzo źle, gdyby zerwali, skoro byli parą dopiero od około trzech godzin.

    Jakby wyczuwając jego myśli, Win uśmiechnął się i pogłaskał go po głowie.

    – Wiesz, że zawsze postrzegałem cię jako kogoś wyjątkowego. Bardziej wyjątkowego niż ktokolwiek, kogo kiedykolwiek znałem.

    – Ale Hia, nadal mi nie ufasz, prawda?

    Dlatego pewnie wciąż mówi, że jestem „wyjątkowy”.

    – Byłem cholernie głupi.

    Team westchnął.

    – Posłuchaj mnie, Hia. Czyim chłopakiem teraz jesteś?

    – Twoim, oczywiście. – Win odpowiedział trochę zaniepokojony.

    – Tak. Więc się nie bój. W przyszłości pewnie będziemy mieli jakieś kłótnie, jakieś żale, ale obiecuję, że wszystko rozwiążemy. Nie zawiodę cię, póki będziemy razem. – Team podniósł mały palec. – Jeśli mi nie wierzysz, obiecajmy to sobie.

    Oczy Wina rozszerzyły się. Prawie się roześmiał, gdy patrzył, jak Team wyciąga do niego rękę. Jak mógłby nie być w nim zakochany?

    – Pospiesz się – powiedział Team, popędzając go. – Robienie tego jest krępujące, wiesz?

    Win aż zadrżał i pospieszył się, by spleść palec z małym palcem Teama i delikatnie potrząsnąć jego dłonią.

    – Jesteś naprawdę silny. W ten sposób porzucam całe moje stare ja. Zamierzasz doprowadzić do tego, że upadnę przed tobą na kolana i nie będę miał szans się podnieść?

    Team wzruszył ramionami.

    – Jeśli nie musisz wstawać, zostań przy mnie, dopóki obaj się nie zestarzejemy, Hia.

    Patrząc na pewny siebie wyraz twarzy tego bachora, Win czuł, jak jego serce drży, aż stało się to prawie niemożliwe do zniesienia.

    – Umieram, umieram! Jesteś taki cholernie słodki!

    – Hia!

    Oczy Teama rozszerzyły się, gdy Win pochylił się, by pocałować ich splecione małe palce. Jego twarz zarumieniła się, gdy poczuł miękkość ust ukochanego. Chciał zabrać palec, ale mu się nie udało.

    – Uspokój się! – zawołał, gdy Win przewrócił go na łóżko i przyglądał mu się uważnie.

    Team poczuł, że robi mu się gorąco.

    – Hia! Jutro idziemy nad wodospad! – Próbował protestować, ale bezskutecznie.

    Win uniósł brwi, sprawdził godzinę w swoim telefonie i powiedział:

    – Mamy jeszcze czas, możemy wstać trochę później.

    – Czekaj, Hiaaaa! Jak będę potem mógł bawić się w wodzie?

 

***

 

    Następnego ranka, zgodnie z planem, mieli pójść obejrzeć wschód słońca. Oczywiście na wyprawę wybierało się tylko kilka osób, którym na szczęście udało się wcześnie wstać. Reszta miała kaca.

    Wiceprezes klubu pływackiego też wyłączył budzik. Nie miał zamiaru wstawać nawet na śniadanie. Siedział więc cicho, oparty o wezgłowie łóżka, i z dużym podekscytowaniem obserwował Teama, który wziął prysznic i kręcił się po pokoju w poszukiwaniu ubrań odpowiednich na taką wycieczkę.

    Ten dzieciak jest w dobrym nastroju.

    – Hia, oprzytomnij! Wstań. Pospiesz się i weź prysznic, jeszcze nic nie jadłem. A jestem taaaaaaki głodny – powiedział Team, zbliżając się do niego i ciągnąc go za rękę. Win jednak nie współpracował i położył się ponownie, powodując, że Team upadł na niego.

    – Hia! – Team krzyknął, starając się zejść z ciała rozpustnego mężczyzny.

    – Po co tak się spieszysz?

    – Jestem bardzo głodny – stwierdził szczerze Team. Tego ranka obudziło go burczenie w brzuchu.

    – Jesteś żarłokiem.

    Chłopak się oburzył.

    – To twoja wina! Sprawiłeś, że zużyłem zbyt dużo energii.

    Win odchrząknął.

    – Tak, moja wina, przepraszam. Idę wziąć prysznic.

    Win wyskoczył z łóżka i poszedł do łazienki. Ale zanim zamknął drzwi, spojrzał na Teama, który leżał na łóżku i wpatrywał się w sufit ze znudzonym wyrazem twarzy.

    – Hej, ty.

    – Co takiego? – Team zmrużył oczy, podejrzewając intencje Wina.

    – Dzień dobry, mój chłopaku!

    – Hia!

    Win roześmiał się serdecznie na widok Teama tarzającego się po łóżku i usiłującego nie okazać zawstydzenia. W końcu junior wziął poduszkę i przytulił ją, by ukryć twarz i ogromny uśmiech, który na niej gościł.

    Zachowaj spokój, zachowaj spokój, Team.

    Był tak podekscytowany, że będzie musiał powiedzieć o wszystkim Pharmowi i Manow.

 

***

 

    Po powrocie z wyprawy do Kanchanaburi Team obiecał sobie, że jeśli znów pomyśli o wyruszeniu w pełną przygód podróż, jego ciało będzie lepiej przygotowane.

    Kiedy wskoczył do wodospadu, był pewien, że tak właśnie czuje się ktoś, kto podróżuje do piekła. Gdy upadł, a jego tyłek mocno uderzył o ziemię, w myślach mógł tylko krzyczeć i przeklinać Hia.

    Gdyby zapytać go, co się zmieniło od czasu ich rozmowy, odpowiedź brzmiałaby, że na zewnątrz niewiele, ale ich uczucia były określone i wyrażone. On i Hia wszędzie chodzili razem. Czasami bez powodu szli do pokoju tego drugiego i tam spędzali czas obok siebie, ale jednak wspólnie.

    Relacja między Winem a Teamem była jak więź, która zaczyna się tkać po długim tkwieniu w zaplątanym węźle.

 

***

 

    – Co jej kupiłeś?

    – Dam jej kwiaty i naszyjnik.

    Pod koniec popołudniowego treningu słychać było gwar rozmów. Pływacy wrócili do szatni, gdy ich bezwzględny prezes rozplanował kolejne treningi.

    Team akurat zamykał drzwi szafki, gdy usłyszał dziwną rozmowę swoich klubowych kolegów.

    – Dlaczego wszyscy dziś mówią o swoich zakupach? – zapytał, dołączając do nich.

    Przyjaciele nagle odwrócili głowy w jego kierunku ze zdziwionymi wyrazami twarzy.

    – Team, dzisiaj są walentynki, zapomniałeś?

    Chłopak, który naprawdę zapomniał o tym święcie, otworzył szeroko oczy. Chociaż rano widział bardzo dużo ludzi z kwiatami, nie zwrócił na nich większej uwagi. Poza tym tego dnia nie miał zajęć z Manow, która zwykle informowała go o wszystkim.

    – Niech to szlag!

    – Gdybym zapomniał, mój partner byłby w okropnym nastroju – powiedział jego kolega, wykonując przerażający gest z poderżniętym gardłem.

    – Dałem mojej dziewczynie kwiaty dziś rano i zabiorę ją wieczorem na kolację.

    – Tak bardzo zazdroszczę ludziom, którzy kogoś mają.

    Wszyscy nagle wymieniali się swoimi myślami i planami. Tymczasem Team stał ogłuszony, nie ruszając się z miejsca. A w głowie pojawiały mu się myśli o wszystkich sposobach, które pomogłyby mu przetrwać.

    Mogę teraz zamówić coś online? Albo poprosić Grab-Bike'a, żeby przywiózł mi kwiaty?

    – Och, co tu knujecie? Ruszajcie się, szybko! Zaraz zamykamy klub – dobiegł ich z oddali krzyk, powodując rozproszenie się grupy.

    Poganiający ich wiceprezes klubu pływackiego otworzył swoją szafkę, by wziąć rzeczy i się przebrać. Wydawał się być cichy i bardzo zrelaksowany, jakby nie miał zamiaru robić nic specjalnego.

    – P'Win – krzyknął ktoś do niego. – Dziś są walentynki. Zamierzasz świętować?

    Facet Wina, Team, omal nie uderzył głową w szafkę.

    Dlaczego pytasz, debilu?

    Win skończył się przebierać, wyjął torbę i odwrócił się, by odpowiedzieć z uśmiechem:

    – Nigdzie się nie wybieram, zrobię z moim partnerem imprezę u siebie w pokoju.

    – Och, będziesz świętować w pokoju ze swoim partnerem – powtórzył młody mężczyzna, zadowolony z odpowiedzi, zanim zrozumiał, co właśnie usłyszał.

    Jasna cholera!

    – To znaczy, że P'Win ma już kogoś? – skojarzył ktoś inny. I wykrzyczał to tak głośno, że słyszał go chyba cały kampus.

    – Phi, kiedy go znalazłeś?

    – Nie wasza sprawa. Idę już. Nie chcę, żeby mój ukochany na mnie czekał.

    Wspomniany ukochany stał niedaleko, zdezorientowany i bezradny.

    – Nie idziesz? – zapytał Sea, zaskakując Teama.

    – Och, tak, pójdę już. – Team był oszołomiony. Pochylił głowę i szybko wyszedł z szatni, mając nadzieję, że dogoni swojego chłopaka.

    Za jego plecami zapadła cisza. Wszyscy patrzyli na siebie, jakby nie mogli uwierzyć w to, co właśnie usłyszeli.

    – P'Win mówił prawdę, no nie?

    – Patrząc na wyraz twarzy Teama, to raczej tak.

    Wszyscy patrzyli na drzwi, za którymi zniknęła ta dwójka, a westchnienia rozbrzmiewały w niemal całym pomieszczeniu.

    – Kiedy oni zaczęli się spotykać?

 

***

 

    W akademiku było ciszej niż zwykle. Może dlatego, że wiele osób świętowało walentynki i jeszcze nie wróciło. Jeśli chodzi o singli, cóż, byli szczęśliwi sami w swoich pokojach. Ale były też pary, które wróciły, by świętować po cichu, takie jak Win i Team.

    Team stał z paczką chipsów, kiedy zobaczył wiadomość od swojego najlepszego przyjaciela. Pharm nie zapomniał o walentynkach i umówił się na randkę z Deanem, przepraszał więc samotnego kolegę, że zostawia go na pastwę losu.

    Właściwie się nie mylił. Po prostu wciąż nie wiedział, że Team ma chłopaka. Napisał, że następnego dnia zrobi mu na przeprosiny ciasto.

    – Co ty tam robisz? Usiądź przed telewizorem – powiedział Win i posadził Teama na łóżku.

    W międzyczasie wziął karton z pizzą i usiadł obok chłopaka, a następnie włączył jakiś film akcji. Team wahał się przez chwilę, ale ostatecznie wybuchy i walki bohatera zdołały go rozproszyć. Film zaczął mu się podobać, a pizza bardzo smakowała.

    Właściciel pokoju wstał, otworzył lodówkę, wyjął z niej małe pudełko i podał je chłopakowi. Ten spojrzał z zaskoczeniem.

    – Co to jest?

    – Tort walentynkowy.

    Ciasto ze świeżymi owocami, w sam raz dla dwóch osób, wyglądało apetycznie. Team wiedział już, że Hia przygotował się na ten dzień. A on sam nie miał nic.

    – Przepraszam, Hia.

    – Za co?

    – Zapomniałem o walentynkach.

    To pierwsze walentynki, kiedy był w związku, a nic nie przygotował!

    – Auć! – poskarżył się, gdy Win lekko postukał go w czoło.

    – Co o mnie myślisz? – zapytał senior, wkładając ciasto do ust i mrużąc lekko oczy, gdy poczuł kwaśny smak owoców. – Dlaczego chcesz świętować tak, jak robią to inni? Co powiesz na to, żeby usiąść, obejrzeć film i zjeść pizzę? Nie podoba ci się to?

    – Podoba mi się – odpowiedział Team, pocierając swoje czoło.

    Prawda była taka, że wolał pizzę w akademiku od spotkań w drogich restauracjach.

    – Jeśli ci się podoba, to dobrze. W walentynki po mojemu i po twojemu siadasz i oglądasz film, jesz śmieciowe jedzenie, ciasto i jest idealnie.

    Win wziął kolejny kawałek tortu i tym razem wepchnął go do ust Teama. Chłopak zmarszczył brwi. Czuł, że wciąż czegoś mu brakuje.

    – Och, dokąd idziesz? – Win zrobił zdezorientowaną minę, gdy zauważył, że Team nagle wstaje.

    – Poczekaj chwilę – powiedział i wybiegł z pokoju, zostawiając Wina z ciastem w dłoni.

    Wrócił po chwili, dość zdyszany, wziął głęboki oddech, a następnie wręczył Winowi to, co przyniósł.

    – Walentynkowy kwiatek! – oznajmił.

    Win trzymał teraz w dłoni niewielkiego, okrągłego kaktusa z małymi, jasnymi kwiatami. Team miał szczęście, że jego podopieczni właśnie kwitli, więc wybrał tego z największym kwiatem.

    – Dla mnie?

    – Tak.

    – Kaktus?

    – No co? To przecież kwiat, kwiatek! – stwierdził Team, wskazując na roślinkę. – W walentynki muszą być kwiaty.

    Win parsknął śmiechem. To była więcej niż niespodzianka, znacznie lepsza niż duży bukiet róż. Delikatnie pogłaskał kaktusa, postawił go na stole i mocno przytulił swojego chłopaka.

    – Bardzo mi się podoba.

    Ich pierwsze walentynki, pizza, oglądanie filmu i jedzenie ciasta. Oraz kwiat doniczkowy.

    Było więcej niż idealnie.

 


 Tłumaczenie: Baka

Korekta: paszyma & Juli.Ann



 Poprzedni 👈              👉 Następny

Komentarze

Popularne posty