HR – Rozdział 19

 



Przeszłość

 

    – Mogę się zarejestrować do udziału w Mistrzostwach Tajlandii w Pływaniu?

    Trener pokiwał głową.

    – Tak, na podstawie wyników poprzednich zawodów spełniasz wymagane kryteria. Ogłoszono, że można się już zapisywać na kwalifikacje.

    Mężczyzna wręczył chłopakowi kartkę z wytycznymi i lekko poklepał go po ramieniu. – Dasz radę, młody!

    Team popatrzył na dokument z wyraźną ekscytacją w oczach. Od dziecka zawsze chciał wziąć udział w takich zawodach, ale z tego czy innego powodu nigdy nie udało mu się na nie zapisać, dopóki nie dostał się na studia.

– Dziękuję bardzo, zrobię wszystko co w mojej mocy.

    Pobiegł do swoich przyjaciół i z radością rzucił się im w ramiona. W ich klubie było tylko kilku pływaków, którzy się zakwalifikowali, a on był jednym z nich.

W końcu był o krok od spełnienia swojego największego marzenia.

    – Weźmiesz udział w Mistrzostwach Tajlandii w Pływaniu?! – Manow, Pharm i Del krzyknęli w tym samym czasie.

    Zebrali się w popularnym centrum handlowym, by zjeść coś z grilla. Pharm i Manow byli zaskoczeni, ponieważ Team tryskał entuzjazmem bardziej niż zwykle.

    – Tak, ale na razie to tylko runda kwalifikacyjna – odpowiedział, zamykając oczy i delektując się swoim ulubionym jedzeniem.

    – Ale to wystarczy!

    Pharm uśmiechnął się, po czym wziął trochę grillowanego mięsa i położył je na talerzu przyjaciela.

    – Oto twoja nagroda.

    – Nawet jeśli jeszcze nie przeszedłeś kwalifikacji, i tak zaproponowałabym ci pieczeń wieprzową – powiedziała Manow i podała mu kolejny kawałek.

    – Jeśli wystartujesz w zawodach i zdobędziesz medal, po prostu powiedz mi, co chciałbyś zjeść – powiedziała pełna wdzięku Del, po czym – naśladując gest przyjaciół – nałożyła mu więcej mięsa.

    Chłopak popatrzył na swój wypełniony przysmakami talerz. Był mile zaskoczony, ponieważ jego przyjaciele zwykle nie oferowali mu prezentów. Nie miał jednak zamiaru odmawiać dobrego posiłku.

    – Wygląda na to, że twój znak zodiaku ostatnio ma dobrą passę, świetnie sobie poradziłeś. Często też korzystałeś z telefonu – powiedziała Manow z chytrym uśmiechem. Potem zmrużyła oczy i oblizała usta. – Czy jest coś, co chciałbyś powiedzieć swoim drogim przyjaciołom?

    Team zakrztusił się i odwrócił głowę, udając, że nie słyszy.

    – To prawda – zaczął mówić Pharm. – Ostatnio często widziałem, jak odpowiadałeś na wiadomości z LINE. Czasem nawet uśmiechałeś się do siebie.

Pharm uznał, że ma właśnie wyjątkową okazję, by podrażnić się z Teamem i odwdzięczyć mu się za zwyczajowe dogryzanie.

    – Macie rację – powiedziała Del, nie mogąc się oprzeć chęci przyłączenia się do zabawy. Piękne oczy dziewczyny wpatrywały się w przyjaciela. Każdy, kto widział szaro-zielone oczy pięknej bohaterki kółka teatralnego, czuł, jak jego serce tańczy z radości, ale Team zawsze bał się oczu Deana. Widząc oczy jego siostry, czuł to samo. Presja ze strony trójki przyjaciół była przytłaczająca. Przez chwilę trzymał w dłoniach miskę i pałeczki, po czym westchnął i położył je na stole.

    Może nadszedł czas, by to powiedzieć.

    – Ekhem.

    Pharm uniósł brew.

    – Że co?

    – Pharm, pytasz go, po czym beknął? – zażartowała Manow.

    Team przewrócił oczami z frustracji.

    – To nie było beknięcie, tylko „ekhem”, co oznaczało, że mam wam coś do powiedzenia.

    Gdy tylko temat został poruszony, grillowane mięso odeszło w zapomnienie.

    – Dawaj, dawaj! – wykrzykiwała Del raz po raz i odwróciła się, by bić brawo wraz z Manow, która czyniła niemal nadludzki wysiłek, by powstrzymać swoje krzyki.

    – Może już o tym słyszeliście… – Próbował znaleźć odpowiednie słowa. – Skąd mam wiedzieć?
– Czyżby był ktoś, kogo polubiłeś? – Pharm uśmiechał się szelmowsko, rzucając koledze podpowiedź.

    Team mlasnął językiem, w myślach przeklinając przyjaciół za to, że nigdy niczego mu nie ułatwiali.

    – Tak, coś w tym stylu. – Zatrzymał się, by obserwować ich reakcje, a kiedy zobaczył Manow udającą, że ma złamane serce, wszyscy się roześmiali. To sprawiło, że łatwiej było mu powiedzieć: – Już się z kimś spotykam.

    – Masz kogoś?! – Oczy Pharma niemal wystrzeliły z oczodołów. Nie wyobrażał sobie, że sprawy potoczyły się tak szybko. – Od kiedy?

    – Ostatnio. – Team wzruszył ramionami i odetchnął z ulgą. Powiedzenie komuś o swoim związku sprawiło, że poczuł się zaskakująco komfortowo. Może tak czuje się każdy, kto właśnie „wyszedł z szafy”?

    – Z kim się spotykasz? Powiesz nam, czy to ktoś z ostatniego, czy z twojego roku? – Manow wzruszyła ramionami, ponieważ niewiedza mocno nadszarpnęła jej reputację jako „bogini plotek”. Jak to się stało, że tego nie zauważyła? I czemu nie wiedziała, z kim Team zaczynał swoją historię?

    – Nie powiem – odpowiedział, unosząc brwi na znak wyższości. Był pewien, że gdyby im powiedział, to dokuczaliby mu przez cały dzień.

    – Och, czyli miałeś coś powiedzieć i prawie nic nie powiedziałeś! – dąsała się Manow. Ciekawiło ją, kim była osoba ważna dla jej przyjaciela. Naprawdę chciała wiedzieć, jakie były jego standardy: typ urody, charakter, seksapil.

    – Powiem wam, kiedy nadejdzie właściwy czas – zakończył Team, odsuwając czubek palca od czoła dziewczyny, w które ją właśnie postukał.

    Manow wydęła policzki i westchnęła przeciągle:

    – Dobra, jeśli jesteś szczęśliwy, to wystarczy.

    – Ok! – Del uśmiechnęła się szeroko.

    Miała nadzieję, że Team był zadowolony.

    – Dzięki.

    Właśnie to, jacy byli jego przyjaciele, było jednym z powodów, dla których zdecydował się coś im powiedzieć. Bez nich nie byłby taki szczęśliwy.

    – Wszystko dobre, co się dobrze zaczyna i dobrze kończy. Ekhem… – Manow udała lekki kaszel. – Pozwólcie więc, że powiem szczerze, że ja też kogoś mam.

    – Co takiego?!

    Znowu wszyscy wykrzyknęli pytanie jednocześnie, autentycznie zaskoczeni. Żadne z nich nie wydawało się do końca przekonane, ponieważ Manow, którą znali, była typem osoby urodzonej po to, by rozweselać ich przez resztę życia. A nagle okazało się, że kogoś ma.

    – Hej, kiedy i gdzie flirtowałaś z tą osobą? – dopytywała Del.

    Jak mogła pozwolić komuś flirtować z przyjaciółką bez jej zgody?

    – Eeeeech… – Manow wyciągnęła telefon i pokazała im zdjęcie wysokiego, uśmiechniętego młodego mężczyzny trzymającego duży bukiet kwiatów. – Ten Phi był najsłodszy.

    Chłopcy wpatrywali się w fotografię przez kilka sekund, po czym obaj w tym samym czasie krzyknęli:

    – To jest P’Pruk!

    Team był zdezorientowany, ponieważ za każdym razem, gdy Manow odwiedzała jego klub, wydawało się, że nie miała kontaktu z Prukiem. Kiedy więc flirtował z jego przyjaciółką?

    – Dopiero zaczęliśmy się spotykać, zaraz po zawodach pływackich. Jest uroczy i lubi dawać mi piękne kwiaty.

    – Och! Pharm ma chłopaka, Team ma kogoś i Manow też – powiedziała Del udręczonym głosem, ale przyjaciółka chwyciła ją za policzki, sprawiając, że się zarumieniła.

    – Daj spokój, Del! Ty też flirtowałaś z P’Alexem, prawda?

    Zgadza się. Del, piękna członkini klubu teatralnego, zaczęła flirtować z ich prezesem. Chociaż Alex miał wcześniej oko na Pharma, teraz jego serce skłaniało się ku siostrze jego konkurenta.

    – Hehehehe! – Policzki Del zaczęły płonąć. – Ale nie jestem tak daleko jak Pharm.

    – Co? – Wywołany chłopak był zaskoczony, jak szybko temat skierował się na niego.

    – Masz już pierścionek od mojego brata, prawda?

    Del była naprawdę zdumiona, gdy dowiedziała się, że Dean dał Pharmowi pierścionek, który był ważnym rodzinnym klejnotem podarowanym im przez babcię.

    – Och, ktoś tu się zawstydził, co? – Manow szturchnęła Pharma, uśmiechając się szeroko.

    – Najwyraźniej nie ma dla niego ucieczki – dodał Team, śmiejąc się pod nosem.

    – No już, wystarczy. – Pharm próbował powstrzymać dalsze komentarze, zwracając się do Manow i Teama. Odkąd dostał pierścionek, żartowali z niego, mówiąc, że to pierścionek zaręczynowy. Pharm nie mógł pojąć, skąd wzięli ten pomysł.

    Del uśmiechnęła się, wyciągając telefon, żeby wysłać do swojego brata SMS-a opisującego, jak bardzo zawstydzony jest Pharm. Jednak zanim zdążyła nacisnąć przycisk wysyłania, do jej nosa dotarł zapach spalenizny, zmuszając ją do odłożenia telefonu.

    – Czujecie to?

    Team przytaknął.

    – Tak, śmierdzi jak coś przypalonego.

    – Zgadza się – odpowiedziała Manow.

    Wtedy Pharm krzyknął, uświadamiając sobie, co się stało.

    – Team! Mięso się pali!

    – Co robisz? Nie polewaj tego wodą! – ostrzegła Manow, widząc, w jaki sposób Team próbuje ratować ich posiłek.

    Duszący smród spalenizny zaczął rozprzestrzeniać się po restauracji, zmuszając personel do interwencji. Na szczęście tego dnia nie było zbyt wielu klientów. Czwórka przyjaciół musiała przeprosić za zamieszanie, a ten incydent przypomniał im, że gdy chcą porozmawiać o czymś ważnym, nie powinni tego robić w restauracji, gdzie sami przygotowują jedzenie.

 

***

 

    Klub pływacki rozpoczął specjalne treningi dla zawodników przygotowujących się do mistrzostw kraju. Ich harmonogram był tak napięty, że Team ledwo miał czas na spotkania z przyjaciółmi. Na szczęście Pharm i Manow pomagali mu nadrabiać zaległości z zajęć, dzięki czemu nadążanie za programem nie było dla niego problemem.
Jeśli chodzi o Hia, ostatnio Team miał ochotę uciec, gdy widział jego twarz. Słowo „chłopak” przestało istnieć w ich rozmowach, a Wina zastąpił dziki demon stojący przy basenie. Team nie zdawał sobie sprawy, że można tak bardzo skupiać się na dążeniu do celu.

    Chłopak stał pod prysznicem z zamkniętymi oczami, pozwalając, by woda spływała mu po twarzy. Tego dnia miał w końcu chwilę wytchnienia. Po zajęciach szybko wrócił do swojego pokoju. Planował zrelaksować się, jedząc przekąski i grając w gry online. Cieszył się, że nie zmaga się z paniką, jak to miało miejsce przed ostatnimi zawodami. Tym razem czuł, że jego trauma zaczyna się uspokajać.

    Zakręcił kran i uśmiechnął się do siebie. Był zadowolony.

 

***

 

    Na ekranie komputera postacie z gry wideo biegały we wszystkich kierunkach, a gracze krzyczeli i przeklinali do mikrofonu.

    – Hia Win, nie idź tamtędy!

    – Cholera, znowu on!

    Team zaśmiał się, widząc, jak postać Hia znów została pokonana przez tego samego przeciwnika.

    – Już nie gram! – warknął Win, wyraźnie zirytowany.

    – Miałeś zły dzień? – zapytała żartobliwie jedna z osób.

    – Nie gram więcej, idę stąd!

    Team zauważył, że Win był tego dnia wyjątkowo rozdrażniony. Zerknął na zegar i zdał sobie sprawę, że czas iść spać.

    – To wszystko na dziś.

    – Następnym razem zagramy razem w domu. Przyprowadź ze sobą Pharma – zaproponował T-Rex.

    – Zrobię to, jeśli P'Dean nie skręci mi karku – odpowiedział Team, pocierając tył głowy z obawą.

    – Zadzwonię do ciebie później – mruknął T-Rex.

    Team rozciągnął się, by złagodzić zmęczenie po długim siedzeniu przed komputerem. Czasami czuł się, jakby miał dwóch braci – starszego i młodszego, a ich więzi pogłębiały się z każdym dniem.

    Powiadomienie z telefonu przykuło jego uwagę.

    WinnieThePool: Będę dziś spać w twoim pokoju, ale przyjdę później.

    (-_-)/: Ok

    Team uśmiechnął się, odpisując na wiadomość. Od kiedy byli razem, czasami nocowali u siebie nawzajem. To był sposób, by spędzić ze sobą więcej czasu, nawet jeśli ich harmonogramy były różne.

    Team wyłączył komputer i położył się do łóżka, gotowy na zasłużony odpoczynek. Czekając na Wina, chciał pobawić się telefonem, ale zmęczenie wzięło górę i niemal natychmiast zasnął.

    W jego śnie niebieska tafla wody falowała, a zimno przenikało jego ciało.

    – Phi, proszę… – słyszał głos w tle, a on opadał na dno ciemnego, cichego basenu. Ręce poruszały się desperacko, ale powietrze nie docierało do płuc. Wypełniała je tylko zimna woda, która dławiła go i pochłaniała.

    – Pomocy! Pomocy! – próbował krzyczeć, ale dźwięk tonął w ciszy.

    Nagle w stronę rzeczywistości pociągnął go gwałtowny kaszel. Czuł, jakby wciąż się dusił, a jego ciało drżało. Otworzył oczy, ledwo rozpoznając twarz Wina, który klęczał obok łóżka, starając się go uspokoić.

    – Team, spokojnie. To tylko koszmar, jestem tu – powiedział mężczyzna. Jego głos był pełen troski, a dłonie delikatnie głaskały plecy młodszego.

    – Hia… Nie mogę… oddychać – wyszeptał Team, trzymając mocno koszulkę Wina, jakby to był jedyny sposób, by utrzymać się na powierzchni.

    – Oddychaj powoli, wszystko będzie dobrze – uspokajał go Win, patrząc mu prosto w oczy. – Już nie jesteś w basenie, jesteś w swoim łóżku.

    Team wciągnął gwałtownie powietrze, ale czuł, jakby coś wciąż uciskało mu płuca.

    – Woda… dusiłem się… – mówił z trudem, a jego ciało wciąż drżało.

    – To był tylko sen, Team. Już po wszystkim. – Win wytarł mu łzy i objął go mocno. Gdy student zaczął się uspokajać, powoli osunął się na ramię Wina, oddychając coraz spokojniej, choć jego ciało wciąż było spięte.

    Win wiedział, że Team miewał problemy z koszmarami, zwłaszcza w czasie przygotowań do wyścigów, ale nie spodziewał się, że są one aż tak intensywne. Z każdym kolejnym wyścigiem było gorzej, a teraz widać było, że Team bardzo cierpi, nawet jeśli próbował to ukryć.

    – Czujesz się już lepiej? – zapytał Win cicho, patrząc na jego twarz.

    Team skinął głową, choć wciąż mocno trzymał koszulkę seniora, jakby bał się, że koszmar może wrócić.

    – Czy to zawsze było takie intensywne? – zapytał Win.

    – Zazwyczaj nie – odpowiedział chłopak, próbując wyjaśnić, że tym razem koszmar był inny. Czuł, że naprawdę się dusi.

    – To dowód, że przeżyłeś coś podobnego– powiedział Win cicho. – Może dlatego te koszmary cię prześladują.

    Team podniósł się powoli i sięgnął do szuflady stolika nocnego, wyciągając małe zdjęcie. Przedstawiało dwóch chłopców przytulających się i uśmiechających do siebie. Patrzył na nie przez chwilę, po czym spojrzał na Wina.

    – Hia, muszę ci coś powiedzieć… – zaczął cicho. W jego głosie było słychać emocje, które zbierały się przez długi czas.

 

 

    Basen szkoły podstawowej był tego dnia pusty.

    – Team, nie.

    Chłopiec ściskał koszulę młodszego brata, by powstrzymać go przed ucieczką.

    – W tej chwili nikogo tu nie ma, Phi – powiedział Team, wskazując basen, który zwykle był pełen dzieci.

    Chociaż lekko zaniepokojony, starszy z chłopców również poczuł pokusę.

    Dzisiaj basen będzie nasz powiedział Team, wbiegając za bramkę. Bez kontroli dorosłych mógł robić to, co zechce.

    Jeśli nauczyciel się dowie, na pewno zostaniemy ukarani.

    Każdego dnia obaj chodzili do klubu i trenowali do godziny 19. Potem przychodziła po nich matka i zabierała ich do domu. To była rutyna, której zwykle przestrzegali. Ale tego dnia zapomnieli, że basen będzie zamknięty, więc kiedy dotarli do klubu, byli zdezorientowani, stojąc przed drzwiami, na których wisiała tabliczka z napisem „Zamknięte z powodu oczyszczania basenu”.

    Zostało jeszcze trochę czasu do przyjazdu ich matki. Starszy zamierzał skłonić Teama, by usiadł i poczekał w bibliotece, ale uparte dziecko nie chciało go słuchać.

    – Zrobimy wyścig pływacki, Phi?

    – Nie możemy wejść do basenu.

    – Oczywiście, że możemy! Jeszcze go nie opróżnili. Możemy się pobawić, nawet jeśli to tylko godzina – zaczął błagać chłopiec, kołysząc ramieniem starszego brata w przód i w tył. Nikt się nie dowie! A po zabawie przebierzemy się i poczekamy na mamę.

    Starszy brat był niechętny, ale widząc błysk w oczach chłopca, nie mógł odmówić. Kto nie poddałby się tak uroczemu młodszemu bratu?

    – Tylko na godzinę, dobrze?

    – Dobrze!

    Chłopak wziął torbę i poszedł się przebrać. Ponownie spojrzał na wodę i powiedział do siebie:

    To basen, w którym pływamy codziennie. Jedna godzina…

    Hej, jest zimno. Team podpłynął do środka basenu i zawołał brata, by zanurkował.

    – Jeszcze się nie rozgrzałem – powiedział starszy z wahaniem.

    Nauczyciel zawsze mu powtarzał: „Zanim zaczniesz pływać, musisz się rozgrzać!”.

No weź, przecież tylko pobawimy się chwilę w wodzie, nie będziemy trenować. – Młodszy chłopiec zanurkował, by pokazać, że nie ma żadnego problemu.

    Starszy brat pokiwał głową, wskoczył do basenu i podpłynął do Teama. Bawili się, ochlapywali wodą i beztrosko pływali. Uszczęśliwianie dziecka jest proste, bycie trochę niegrzecznym daje mu radość i nie powinno być problemem.

    Team podpłynął do brzegu basenu i usiadł na nim, kopiąc nogami w wodzie. Miło było mieć basen tylko dla nich dwóch.

    Phi, kiedy dorosnę, będę najlepszym trenerem.

    A ja będę reprezentantem Tajlandii w drużynie pływackiej. – Starszy brat uśmiechnął się, marząc o przyszłości.

    Świetnie! Skoro Phi będzie sportowcem w narodowej drużynie pływackiej, to ja będę jego trenerem.

    Realizacja ich marzeń nie była nierealna i na szczęście mieli wsparcie rodziców.

    Obaj śmiali się serdecznie, a potem starszy uświadomił sobie, że należy skończyć zabawę.

    Team, mama niedługo tu będzie.

    – Nie! To już czas? – krzyknął młodszy. Phi, więc może zróbmy wyścig przed wyjściem? Potem pójdziemy wziąć prysznic i poczekamy na mamę.

    – Tylko jedna długość basenu, dobrze?

    – Dobrze!

    – Chodźmy!

    Dwaj chłopcy zwinnie wskoczyli do wody. Dziecko, które nienawidziło przegrywać, dawało z siebie wszystko. Zapomniało o wszystkich zasadach, a gdy przyspieszyło, zaczęły je boleć ręce i nogi, a ostry ból wkrótce rozprzestrzenił się po całym ciele.

    – Auaaa!

    Na mecie starszy brat uśmiechał się, szykując się do zadrwienia z Teama. Chociaż i tak zamierzał dać mu kilka przekąsek na pocieszenie.

    Team!

    Minęło trochę czasu, a po małym pływaku nie było śladu. Jego starszy brat zmarszczył brwi i rozejrzał się we wszystkich kierunkach, czekając, aż Team wypłynie, kończąc jak zwykle swoją sztuczkę z udawanym tonięciem. Jednak wciąż nie pojawiał się nawet cień chłopca.

    Team, Team, Team, Team!!!

    Phi…

    Usłyszał łamiący się głos. Przerażenie ogarnęło starszego chłopca, gdy zobaczył małą dłoń Teama wynurzającą się z wody. Team tonął!

    Phi, ratunku… Ratun…

    Dziecko opadało na dno basenu, a starszy brat płynął w jego kierunku tak szybko, jak tylko mógł. To był najszybszy kraul w jego życiu.

    Team!

    Chłopiec zanurkował, by znaleźć młodszego brata, który pogrążał się coraz głębiej.

    To niemożliwe, to niemożliwe, to niemożliwe!

    Resztką świadomości Team poczuł, jak jego starszy brat podpływa do niego i chwyta go za rękę, a potem z wysiłkiem wypycha jego ciało na powierzchnię. Niestety, siła ucznia szkoły podstawowej nie była zbyt duża. Za mała, by utrzymać oba ciała na powierzchni i przeżyć.

    Team! Team!!!

    Głos, który go wzywał, sprowadził Teama z powrotem. Chłopiec krztusił się wodą, aż jego twarz zrobiła się czerwona, a wtedy ktoś go podtrzymał i masował mu plecy.

    Przeszywający ból przebiegł mu przez klatkę piersiową, torturując go, a łzy spływały po policzkach. Dziecko szlochało w ramionach dorosłego, po czym całkowicie zamarło przerażone krzykiem matki.

    – Nie! Nie!!! Kobieta krzyczała głosem pełnym rozpaczy.

    Team cały się trząsł. Ciało jego brata leżało nieruchomo, podczas gdy kilkoro dorosłych próbowało pobudzić do pracy jego serce.

    – Karetka już jest?

    Jeszcze chwila.

    Team nie rozumie: to przecież on tonął, a nie jego brat! Więc dlaczego to Phi nie oddycha?

    – Hia! – Dziecko usiłowało wyrwać się z ramion dorosłego. – Hia!

    Kto powiedział, że chce zostać sportowcem reprezentacji Tajlandii? Kto powiedział, że chce go uczynić swoim trenerem?

    Hia!!!

 


Tłumaczenie: Baka

Korekta: paszyma & Juli.Ann



 Poprzedni 👈              👉 Następny

Komentarze

Popularne posty