HR – Rozdział 21
Rzeczy, których
nikomu nie powiedziałem
Win zaparkował
samochód przed małym domkiem na obrzeżach miasta. Był to dwukondygnacyjny,
betonowy dom, a obok niego znajdował się mały ogródek warzywny z niebieską
siatką, która zapobiegała atakowaniu go przez owady. Młody mężczyzna wysiadł z
samochodu i zabrał ze sobą wszelkiego rodzaju pamiątki, które przywiózł z
Bangkoku.
– Hia, tyle nakupiłeś!
Team narzekał, widząc,
że w jego samochodzie stał kosz pełen jedzenia oraz wiele innych drobiazgów. Co
mógł zrobić? W zeszłym tygodniu sam przecież wysłał swojemu chłopakowi SMS-a, w
którym napisał, że ma zamiar jechać do rodziców i chciałby, by pojechali tam
razem.
Jasnowłosy uśmiechnął
się lekko, ucieszony zaproszeniem. Nie wiedział, jak Team przedstawi go
rodzinie, ale cieszył się, że był pierwszą osobą, o jakiej chłopak pomyślał, by
to zrobić. Rozumiał, że był dla Teama bezpiecznym miejscem.
Obaj opuścili
akademik późną nocą i jechali na północ przez kilka godzin. Win prowadził, ponieważ
bał się, że jako pasażer będzie cierpiał na chorobę lokomocyjną, ale w końcu i
tak musieli się zamieniać, bo dotarli do celu dopiero o ósmej rano.
– Pomogę ci to
nieść. Nie jesteś śpiący, Hia? – Team podszedł, by pomóc mu nieść kosz z
prezentami. Obaj mieli ubrania spakowane do plecaków.
– Nie, wszystko ok.
Czy twoi rodzice budzą się wcześnie rano? – zapytał szeptem Win. Nie miał
odwagi wydać z siebie głośniejszego dźwięku.
Team otworzył
bramkę, śmiejąc się z jego zdenerwowania.
– Mama i tata
wstają wcześnie, między czwartą a piątą rano. Tata to robi, bo uwielbia wtedy
zajmować się ogrodem – odpowiedział Team, wskazując na małe grządki. Były pełne
warzyw, które wyglądały bardzo apetycznie.
Powiedziawszy to,
junior ruszył, by otworzyć drzwi, ale zanim zdążył to zrobić, otworzyły się one,
ukazując wysokiego, ciemnoskórego, szczupłego mężczyznę w średnim wieku.
– Och! – wykrzyknęli
obaj.
Team szybko złożył
ręce, by okazać szacunek osobie stojącej przed nimi.
– Witaj, ojcze.
Win niezgrabnie wypuścił
trzymane w dłoniach przedmioty i równie szybko podniósł ręce, by zrobić to samo
co jego chłopak.
– Jesteś dość
wcześnie – stwierdził ojciec, po czym wziął syna w ramiona. – Urosłeś, prawda? Jesteś
wyższy?
Team zatrzymał się
na chwilę, po czym powoli, z uśmiechem odwzajemnił uścisk.
– Tak, o dwa
centymetry. Muszę się spieszyć, by zdążyć dobić do 180 cm.
– Jesteś głodny?
Wiedząc, że przyjeżdżasz, mama obudziła się wcześnie i przygotowała kilka potraw.
Są jajka sadzone, congee, smażone paluszki z ciasta, a nawet mleko sojowe. Chodźmy.
– Ojciec delikatnie pogłaskał syna po plecach i pozwolił mu pobiec w kierunku
kuchni. Potem odwrócił się do wysokiego młodego mężczyzny, który wciąż
niezgrabnie stał w progu.
– Chodź, pozwól, że
ci pomogę.
– To w porządku, poradzę
sobie. – Win szybko zebrał rzeczy, po czym podążył za mężczyzną do wnętrza domu.
Zwykł mówić Teamowi,
żeby nie denerwował się spotkaniem z jego rodzicami, ale kiedy nadszedł ten
czas, nie mógł powstrzymać drżenia rąk.
– To za dużo. Dlaczego
kupiłeś to wszystko?
Gdy tylko wszedł do
domu, natychmiast powitał go łagodny głos. Szczupła kobieta o miłej twarzy i
skórze białej jak u przybysza z północy pospieszyła mu z pomocą w przenoszeniu
rzeczy.
– Witaj, ciociu. – Win
próbował zrobić wai, ale jego ręce zablokowane były przez pakunki.
– Jazda samochodem musiała
być bardzo męcząca. Team, dlaczego nie pomożesz swojemu Hia, synu? – Odwróciła
się, by upomnieć chłopaka, który nalewał wodę do szklanki.
Starszy student pokręcił
głową.
– To nie ma
znaczenia, proszę mi tylko wskazać, gdzie mam to odłożyć.
– Proszę, połóż wszystko
na stole w jadalni. Team, jesteś niegrzecznym dzieciakiem.
Pod koniec zdania
odwróciła się, by upomnieć syna, i lekko poklepała go po ramieniu.
– Ale Hia nie
pozwolił mi tego wziąć – nadąsał się Team, podając swojemu seniorowi wodę. – Napij
się. Przez cały czas piłeś tylko kawę, a przecież trzeba pić wodę.
Win uśmiechnął się zamiast
podziękować. Pijąc, ukradkiem spoglądał na całą trójkę: rodziców i syna
stojących przed nim. Ich zjednoczona postawa nie dawała żadnych przesłanek, by
sądzić, że przeżyli tak straszną tragedię i na zawsze stracili członka rodziny.
– Ojcze, matko, to
Hia Win. – Team odwrócił się, by go przedstawić. Zatrzymał się na chwilę, po
czym kontynuował: – To senior z mojego klubu pływackiego.
Dwoje dorosłych
odwróciło się, by jeszcze raz przywitać starszego chłopaka. W uśmiechu Wina nie
było nawet śladu dyskomfortu ani wątpliwości co do sposobu, w jaki Team go
przedstawił, nawet jeśli ten nie miał odwagi spojrzeć mu w oczy.
– Nie zapomnij
przywitać się też ze starszym bratem – dodała matka, wskazując na pierwsze
piętro domu. Team zatrzymał się na chwilę, po czym chwycił za nadgarstek osobę
stojącą obok niego i pociągnął ją w kierunku schodów.
Gdy weszli na
pierwsze piętro, wskazał na drewniane drzwi po prawej stronie. Wokół framug i
na drzwiach widać było wyblakłe naklejki i wytarte ślady długopisu z napisem [Team].
– A to – powiedział,
wskazując na pokój po drugiej stronie – pokój mojego starszego brata.
Na drzwiach były podobne
ślady, a napis układał się w chłopięce imię [Ton]. Team delikatnie pogłaskał litery.
Wiele wspomnień było ukrytych w otaczających go rzeczach.
– P’Ton był tym,
który to napisał. Także to na drzwiach do mojego pokoju. Chodźmy. Hia, pozwól,
że przedstawię cię mojemu bratu.
Lekko pchnięte
dłonią drzwi do pokoju Tona otwierały się powoli. Rozległo się skrzypienie
starego drewna. Było tak, jakby osiem lat wcześniej w tym pokoju zatrzymał się
czas.
Wewnątrz znajdowało
się łóżko przykryte pościelą z wzorem charakterystycznym dla młodszych
chłopców. Były tam też szafa i biurko ze starannie ułożonymi przyborami
szkolnymi i komiksami. Ściana udekorowana była medalami pływackimi. Win
przyglądał się im z zainteresowaniem. Dwa juniorskie konkursy wojewódzkie i
wiele innych, ale tym, co rzucało się w oczy najbardziej, była półka znajdująca
się między nimi. Stało na niej zdjęcie opalonego 10- – 12-latka z szerokim
uśmiechem, trzymającego złoty medal. Obok fotografii leżał świeży wieniec
kwiatów. Delikatny zapach jaśminu świadczył o tym, że dopiero co został tam umieszczony.
Team zapalił
kadzidełko od nich obu, aby oddać hołd zmarłemu.
Po złożeniu wyrazów
szacunku chłopak uśmiechnął się do osoby ze zdjęcia, po czym zaczął mówić:
– Jak się masz, P’Ton?
Wszystko w porządku? Przykro mi, że nie widziałem się z tobą prawie przez rok. –
Jego głos był wesoły, chociaż lekko drżący. Team mrugał szybko, na szczęście
czując dotyk ciepłych dłoni ściskających te jego. – Ja… Teraz czuję się lepiej,
Phi. Poszedłem do lekarza. Chociaż gdy nadchodzi czas zawodów, nadal czuję się
zestresowany, ale łatwiej mi zasnąć. Zazwyczaj nie śnię już o tym, co się stało.
Aha, racja, niedawno zdobyłem złoty medal w ważnym turnieju. Przyniosłem go dla
ciebie – powiedział z zadowoloną z siebie miną jak dziecko, które próbuje pobić
wyniki swojego starszego brata. – Uniwersytet, na który uczęszczam, jest bardzo
dobry. Poznałem tam wielu przyjaciół. Mój najlepszy przyjaciel nazywa się
Pharm. Jest mega słodki i dobry w gotowaniu. Jest też Manow. Ona jest jak druga
matka. Moi przyjaciele w klubie też są fajni. Ich imiona do Ae, Bee i Sea, więc
to takie A, B, C – kontynuował opowieść ze śmiechem. – I jeszcze... – Team
mocniej ścisnął dłoń ukochanego i odwrócił się, by spojrzeć mu w oczy. – Mam
chłopaka… – Mówiąc to, uśmiechnął się szeroko. – To on, Hia Win. Gdybyś nadal
tu był, bylibyście przyjaciółmi z tego samego klubu. P’Ton, znalazłem w nim
swoje bezpieczne miejsce.
Przed wyjściem z
pokoju Team powiesił swój złoty medal obok zdjęcia brata i podniósł ręce, by
jeszcze raz okazać mu szacunek, nie zapominając obiecać, że przyniesie więcej
takich medali. Na koniec wyjął z torby cukierka i położył go przed ramką na
zdjęcia jako podarunek za pomoc w zawodach pływackich.
– Niegrzeczny
chłopiec. – Win delikatnie stuknął go w tył głowy. – Jak wpadłeś na pomysł,
żeby prosić brata, by pomógł ci prześcignąć przeciwnika?
– Ależ Hia! Takie
okazje nie zdarzają się każdemu. To, co może być użyte, musi być użyte.
Po wspólnym zjedzeniu
śniadania i wysłaniu rodziców do pracy Team zaoferował się jako przewodnik
wycieczek po prowincji. Chodzili modlić się w świątyniach, wspinali się po
górach, podziwiali piękne krajobrazy, zatrzymywali się, by skosztować smacznego
jedzenia z północy, delektowali się kawą i przekąskami w Chics Café, a nawet
odwiedzili szkołę podstawową i średnią, w której uczył się Team.
– Nie, nie wejdę – powiedział
Win.
– Hia, to nie jest
żaden nawiedzony dom – przekonywał go Team z serdecznym uśmiechem.
Stali w tym samym
miejscu od 15 minut, ponieważ Win odmówił przekroczenia kolejnych drzwi,
wiedząc, co go za nimi czeka. Muzeum prezentowało historię między innymi poprzez
realistyczne figury woskowe. Ponieważ był to dzień roboczy, prawie nie było
odwiedzających. Właściwie w całym budynku byli tylko oni dwaj. Na początku
fajnie było iść i się rozglądać, ale kiedy dotarli do części z figurami, twarz seniora
pobladła.
– Jeśli się nie ruszysz,
to nie dotrzemy do wyjścia, Hia. Proszę, zbierz się i przejdźmy jeszcze trochę.
– Hej, a co, jeśli jakąś
miniemy, a ona nagle się poruszy?
– Wtedy po prostu
uciekaj – odpowiedział Team ze zmęczonym wyrazem twarzy. – Przecież gdyby
naprawdę mogły się poruszać, już by to zrobiły.
Wciąż przerażony
duchami senior rozglądał się nieufnie, czując, że pałacowe muzeum było dziwnie
przerażające. Team westchnął, podszedł do swojego chłopaka i wyciągnął rękę.
– No, dawaj…
Win początkowo
niepewnie spoglądał na dłoń drugiego. Ale w końcu postanowił wyciągnąć swoją i
złapać go, a potem mocno ścisnąć.
– Jeśli się boisz, to
zamknij oczy. – Głęboki, miękki głos Teama był pocieszający.
Młody mężczyzna zamknął
oczy i podążał za swoim chłopakiem. Uśmiechał się lekko, ściskając jego dłoń, która
dawała mu pewność, że Team wciąż był u jego boku. Bał się rzeczy, które pojawiały
się w jego wyobraźni, ale ciepło, które czuł tuż obok siebie, było absolutnie
pocieszające.
Orzeźwiająca kawa i
sok pomarańczowy były idealnym sposobem na relaks po muzealnej przygodzie. Win
opierał się o miękką poduszkę i patrzył, jak Team delektuje się rogalikiem z
masłem posypanym cukrem pudrem i pokrojonymi migdałami. Team podniósł głowę i zapytał:
– To jest pyszne.
Chcesz spróbować?
Win nie zdążył odpowiedzieć,
gdy młodszy mężczyzna ukroił kawałek swojego rogalika i włożył mu do ust. Jeśli
uszy nie płatały mu figli, Win uznał, że usłyszał krzyki zachwytu dziewczyn,
które jadły coś niedaleko nich.
– Pospiesz się,
Hia, moja ręka jest zmęczona.
Senior pochylił
głowę, by ugryźć podawany mu kolejny kawałek, a potem przeżuwał go powoli i z
uśmiechem.
– Przepraszam, Hia…
– Za co
przepraszasz?
– Nie powiedziałem
o nas rodzicom.
Win milczał przez
chwilę, a potem sięgnął przez stół, by dotknąć dłoni strapionego Teama.
– Coming out jest
trudny. Nie każdy ma na to ochotę. Nigdy nie wiemy, co pomyślą ludzie wokół
nas. Masz prawo się bać. Masz prawo robić, co chcesz. Jeśli nie chcesz tego
mówić, to nie musisz.
Hia był tak miły
jak zawsze. Ale tym razem Team zdawał sobie sprawę, że mówi te słowa specjalnie
dla niego. Przygryzł wargę, podniósł drugą rękę i położył ją na grzbiecie
dużej, ciepłej dłoni.
– Jestem gotów
zawsze być z tobą, Hia. Ale jeśli chodzi o moich rodziców, to proszę, daj mi
czas.
Niektóre sprawy były
dla niego zbyt skomplikowane, by mógł się w tej chwili ujawnić.
– Jasne, mogę
poczekać.
– Dzięki, Hia.
Win patrzył na
smutną twarz ukochanego i uśmiechnął się lekko, po czym wyciągnął rękę, żartobliwie
targając mu włosy.
– Nie myśl za dużo.
Pospiesz się i jedz. Jeśli zostawisz rogalika na zbyt długo, nie będzie już taki
pyszny.
Team szybko pokiwał
głową. Wrócił do jedzenia, nie zapominając o krojeniu kawałków i karmieniu
osoby obok. Jeszcze jakiś czas temu wstydziłby się w taki sposób ukazywać innym
swoje uczucia. Ale teraz wiedział, że troszczy się o kogoś, kto wytrwa przy nim
w każdej sytuacji. Nawet jeśli nie ogłaszał tego przed wszystkimi, te drobne gesty
sprawiały Winowi ogromną radość.
Prawdopodobnie
dlatego, że znajdowali się daleko od miasta, wydawało się, że nocne niebo jest
piękniejsze niż kiedykolwiek. Młodzi mężczyźni rozłożyli się na werandzie, by
popatrzeć na gwiazdy.
– Jest wiele
gwiazd.
– Ale nie możesz tu
spać, Hia. Za dużo komarów. – Team oznajmił to ze zmartwionym wyrazem twarzy. Win
przewrócił oczami. Wziął środek odstraszający komary i nałożył go na ręce i
nogi chłopaka.
Team głośno się
roześmiał. W rzeczywistości osobą, która poprosiła, by wyszli popatrzeć na
gwiazdy, był on. Niebo było bardzo czyste, więc skorzystali z okazji i
przeciągnęli dywan z balkonu na werandę. Jego rodzice już od jakiegoś czasu spali.
– Hia… Hia, myślę,
że powiem o tym rodzicom.
Win uniósł brwi i obrócił
się na brzuch, by spojrzeć w oczy swojego chłopaka.
– O czym?
– Dlaczego byłem
chory i dlaczego musiałem iść do lekarza. O tym, co zawsze mnie martwiło, od
tego dnia na basenie…
Win uśmiechnął się
i wyciągnął rękę, by lekko ścisnąć jego dłoń.
– I bardzo dobrze.
Wiedział, że to
dobry pierwszy krok dla kogoś, kto zmagał się z problemem od prawie dziesięciu
lat.
– I jeszcze jedno… –
Team ściskał wielką dłoń, a następnie pocałował koniuszki jej palców. – Mam
historię, której jeszcze ci nie opowiedziałem, Hia.
Nocny wiatr wiał
przez gałęzie, powodując ich kołysanie i głośny hałas. Młody mężczyzna patrzył
poważnie w oczy Teama.
– Ja… Nie jestem
prawdziwym synem moich rodziców. Moi biologiczni rodzice mieli wypadek
samochodowy, kiedy miałem pięć lat. Potem adoptowali mnie wujek i ciocia. – Jego
oczy płonęły. – Moja obecna mama była tak naprawdę moją ciotką. Nie pamiętam
dokładnie, kiedy to się stało. Ale to, czego nigdy nie zapomnę, to uścisk mamy
i P’Tona.
Pamiętał ciepły
uścisk w dniu, w którym został sam, a już po chwili miał nowego starszego
brata, który całym sercem się nim opiekował.
– Z tego, co wiem,
nikt nie chciał mnie wtedy adoptować, ponieważ uważali, że jestem ciężarem, a
ze strony ojca nie miałem krewnych. Moja nowa mama powiedziała, że to P’Ton
pobiegł mnie przytulić i powiedział, żeby zabrali mnie do domu.
Siedmiolatek robił wtedy
wszystko co w jego mocy, by pocieszyć młodszego brata.
– I… I to ja
spowodowałem śmierć prawdziwego syna moich rodziców. – Łzy, które wstrzymywał,
powoli wypływały. – Byłem niewdzięczny, czułem się tak, jakbym usunął go, by
zabrać rodzinę P’Tona jako własną.
Szlochający głos był
zachrypnięty i zdezorientowany.
– Ciii, wszystko w
porządku. – Win usiadł, objął drżące ciało Teama i kołysał go w swoich
ramionach. Przycisnął usta do jego czoła, a jego oczy lśniły powstrzymywanymi
łzami. – To był wypadek.
Team kiwał głową i
szlochał.
– Wiem, ale...
Wciąż miał twarz
ukrytą w szerokich, mokrych już od jego łez ramionach. Win pozwalał mu płakać.
Pozwalał mu nadrobić czas, który spędził przez te wszystkie lata ze złamanym
sercem. Team musiał uwolnić się od tych smutków. Czy kiedykolwiek powiedział o
tym wszystkim komukolwiek innemu?
Senior czekał, aż
szloch ucichnie. Głaskał plecy Teama, które wciąż lekko się trzęsły.
– Opowiedziałeś
kiedyś tę historię lekarzowi?
Odpowiedzią było pospieszne
kręcenie głową na boki.
– Kiedy będziesz
gotowy, spróbujesz mu o tym powiedzieć? – poprosił, całując wilgotne policzki,
by otrzeć łzy. – Jeśli się boisz, mogę iść z tobą.
Tym razem
właściciel szlochającego głosu energicznie potakiwał.
– Dobry dzieciak.
Win wstał i
ponownie wziął ukochanego w ramiona. Pośród rozgwieżdżonego nieba i coraz zimniejszego
wiatru Win używał ciepła swojego serca, by ogrzać chłopca z połamanym wnętrzem.
Pewnego dnia sytuacja się poprawi…
Kolejnego dnia ich
pobytu Team postanowił powiedzieć rodzicom, co się z nim działo. Może dlatego,
że wylał tak wiele łez, jego głos był trochę drżący, ale zebrał całą swoją
odwagę i opowiedział im o wszystkim. Wciąż trawiło go poczucie winy za to, że
był przyczyną śmierci ukochanego brata. Ból był tak głęboko zakorzeniony, że
nie mógł go przezwyciężyć.
– Przepraszam.
Kiedy wypowiedział ostatnie
słowo, podniósł ręce, by okazać szacunek dwójce dorosłych, i spuścił głowę,
ponieważ nie miał odwagi spojrzeć im w oczy. Bał się rozczarowania na ich
twarzach.
Cisza sprawiała, że
całe jego ciało stało się zimne. Team zaciskał usta, drżąc ze strachu. Czy nie
będzie już miał rodziny? Nagle ciepłe ramiona otuliły go mocno. Łzy, tak długo
wstrzymywane, znalazły sobie drogę.
– Tato – wołał Team,
szlochając. – Tato…
– Głupi chłopcze! –
Ojciec go przytulał. – Dlaczego tak myślałeś?
– Ja… Ja…
Lekki dotyk na
policzkach sprawił, że łzawiące oczy odważyły się na spojrzenie. Matka, której
oczy były teraz czerwone, delikatnie pogłaskała syna po twarzy.
– Mama i tata nie
kochają nikogo innego tak mocno, jak kochają ciebie.
Team przełknął
szloch i uścisnął szczupłe ciało, które go przytulało, chowając twarz na małym
ramieniu matki i wdychając zapach, do którego przyzwyczaił się od dzieciństwa.
– Przepraszam, tak
mi przykro.
– Wiem, dziecko. – Nieco
chuda ręka, sterana ciężką pracą, wciąż głaskała rozczochraną głowę syna. – To
już koniec. Pokonamy to… – Dotknęła policzków chłopaka, by nawiązać z nim
kontakt wzrokowy. – A czy ty przezwyciężyłeś już poczucie winy?
– Mamo, ja…
Matka przetarła mu
oczy i kazała usiąść na kanapie. Nie zapomniała odwrócić się, by podziękować młodemu
mężczyźnie, który przez cały czas był u boku jej syna.
– Dziękuję, że
zaopiekowałeś się moim synkiem, Win.
Chłopak uśmiechnął
się słodko.
– Nie musisz mi
dziękować, ciociu.
Team czuł się tak,
jakby znów był dzieckiem, a jego dłonie mocno ściskały dłonie rodziców.
– Tato, mamo… Czy
byliście na mnie bardzo źli?
Ojciec uśmiechnął
się lekko i potrząsnął głową na boki.
– Oczywiście, że
byłem zły. Byliśmy wtedy bardzo źli, ponieważ dwójka naszych dzieci poszła się
bawić, nie myśląc o konsekwencjach. Byłem tak zły, że bałem się spojrzeć ci w
twarz.
Kobieta potakiwała
zgodnie ze słowami męża. W tamtym momencie przestraszyła się, rozzłościła na
siebie i na swoje dziecko. Przez kilka miesięcy nie była w stanie spojrzeć mu w
oczy.
– W tamtym czasie,
gdybym powiedziała, że nie byłam zła ani zdenerwowana, byłoby to kłamstwo. Ale
teraz, po tylu latach wszystko się ustabilizowało, więc nauczyliśmy się
odpuszczać. Nie chcę, żebyś nosił w sobie poczucie winy do końca życia.
Bo przecież był to
wypadek spowodowany zaniedbaniem osoby dorosłej, który przerodził się w
tragedię. Nie można za niego obwiniać nieznających życia dzieci.
Ojciec delikatnie pogłaskał
wierzch dłoni syna:
– Żyj dobrze, bądź
bardzo szczęśliwy, tego właśnie chcemy. Nie musisz się obwiniać, wiesz?
Team energicznie pokiwał
głową i wyglądał, jakby zdjęto mu z pleców duży kamień. Chociaż nie mógł się od
razu wyprostować, bo jego ciało było jakby zdrętwiałe od cierpienia, to wierzył,
że stopniowo będzie w stanie stać i chodzić stabilnie.
– Chodź, nie smuć
się. – Matka pochyliła się, by ponownie przytulić syna i poklepać go po
plecach. – Następne dni będą po prostu dobre, ok?
– Dziękuję, mamo.
Kobieta uśmiechała
się, aż jej policzki poczerwieniały. Odwróciła się, by wziąć coś z torby i
pokazała to synowi.
– Mamusia urodzi
dziecko.
Team był
zdezorientowany. Patrzył na ojca i matkę, a potem znów na obraz USG z
zakłopotaniem.
– Hej, czekaj…
Mamo, jesteś w ciąży?
– Tak, w drugim
miesiącu.
– Twój tata i ja zawsze
staraliśmy się o kolejne dziecko, ale nie wyszło. – Jego matka westchnęła
ciężko. – Kiedy skończyłam czterdzieści lat, poszłam do lekarza. Zrobiłam
wszystko. Ale najwyraźniej to dziecko się nie poddało. A teraz przyszło do nas
niespodziewanie, chociaż wydawało się, że już na to za późno.
Kobieta głaskała
swój płaski brzuch z miłością, która wylewała się z jej serca. Ojciec uśmiechał
się szeroko i dumnie wypinał pierś.
– Chociaż nie
jesteśmy już młodzi, to twój ojciec jest silny, a ja sprawna i zdrowa, więc wychowywanie
kolejnego dziecka nie będzie problemem.
– Pomogę mu
dorosnąć! – wykrzyknął Team. W tym momencie jego serce biło tak szybko, jakby
miało zaraz wyrwać mu się z piersi. – Ja pomogę zaopiekować się Nongiem.
– Jeszcze nie
powiedziałam o tym Tonowi. Możesz mi pomóc powiedzieć o tym twojemu starszemu
bratu?
– Dobrze. – Team zerwał
się na równe nogi i pobiegł w kierunku domu. Zatrzymał się jednak na chwilę,
odwrócił, by spojrzeć na Hia, i gestykulując, wołał go do siebie. Ale senior pokręcił
głową.
– Idź sam porozmawiać
ze swoim bratem.
– Uhmm, dzięki,
Hia.
Kiedy chłopak zniknął
mu z oczu, Win odwrócił się, by spojrzeć na jego rodziców. Napięta i smutna
atmosfera rozmowy zamieniła się teraz w radość z nowego życia, które miało się
narodzić. Ojciec Teama uśmiechnął się do przyjaciela syna. Gestem zaprosił go,
by usiadł na kanapie.
– Gratulacje, wujku
i ciociu.
– Dziękujemy.
– Opieka nad tym naszym
niegrzecznym dzieckiem bywa trudna, prawda? – zażartował ze śmiechem ojciec Teama.
Win również się roześmiał:
– Wcale nie. To
świetna zabawa. Nong jest przywiązany do swoich przyjaciół. Wszyscy go kochają.
– Na szczęście
zabrałeś go do lekarza, gdy zrozumiałeś, że jego stan nie jest dobry. Team
ukrywał swoje objawy przed nami i nie chciał mówić nic, co by mnie zaniepokoiło
– mówiła jego matka.
Ojciec podszedł i
chwycił żonę za rękę, ściskając ją, by dodać jej otuchy.
– Ja…
– Dziękuję, że jesteś
bezpiecznym miejscem dla Teama, więc zostawiam mojego niegrzecznego synka pod
twoją opieką.
– Ja… Wujku…
Matka uśmiechnęła
się słodko. Pogłaskała męża po dłoni.
– Kochanie… –
zaczęła. Win był zakłopotany. Kobieta odwróciła się, by spojrzeć na młodego
mężczyznę ważnego dla jej syna. – Wiemy, że się spotykacie.
Ojciec szybko
odchrząknął.
– Słyszeliśmy imię
Win z ust Teama wiele razy. Ilekroć dzwonił do domu, zawsze byłeś w jego
opowieściach. Prawdopodobnie nie zdawał sobie sprawy, jak często o tobie mówił
i jak często cię chwalił.
Win czuł, jak jego
twarz się rozgrzewa. Na szczęście nie było przy nim Teama. W przeciwnym razie
eksplodowałby i zginął.
– Nadal miałem
wątpliwości, ale wczoraj wieczorem poszedłem po szklankę wody do kuchni i
zobaczyłem dwóch mężczyzn przytulających się na werandzie.
O cholera! – wykrzyknął w myślach Win.
– Przepraszam!
– Nie chciałem, ale
usłyszałem dźwięk przypominający płacz, więc poszedłem zobaczyć, co się dzieje.
Nie wiem, co się stało, ale widziałem, jak przytulałeś Teama.
Ojciec uśmiechnął
się do siebie. Na początku myślał, że jego syn był zastraszany. Miał zamiar
podnieść stojącą w pobliżu butelkę i rozbić ją na głowie napastnika.
Dobrze, że
wcześniej się uspokoił. Tym bardziej, gdy zobaczył, że jego dzieciak był
pocieszany. Słuchał, o czym rozmawiali. Jego syn wydawał się spokojny i
bezpieczny w ramionach tej osoby.
– W tamtym momencie
poczułem, że… mogłem zostawić z tobą Teama, ale… – Kiedy padło słowo „ale”,
osoba, o której była mowa, natychmiast się spięła. – Jeśli chcesz przytulać i
całować Teama, proszę, bądź trochę delikatniejszy. Jest na takie rzeczy jeszcze
za młody.
Ten, który już
dawno zjadł to za młode dziecko w całości, od stóp do głów, nie próbował nawet
dyskutować.
– Będę… Będę
ostrożny. – Szybko podniósł dłonie i wykonał wai.
I tak pierwsze
spotkanie Wina z rodzicami jego chłopaka dobiegło końca.
I było to coś,
czego nie zapomni do końca życia.
Następnego ranka mieli
wrócić do Bangkoku. Teraz tył samochodu wypełniony był tak jak wtedy, gdy tu
jechali, tyle że prezentami od rodziców.
Junior siedział na
kamiennym koniu za domem, zamykając oczy, by nacieszyć się chłodną bryzą i
górskim powietrzem. Obok niego siedział ze splecionymi rękami jego chłopak. Win
patrzył na niego, rozmyślając o tym, że nigdy nie podejrzewał, że dotrą do tego
punktu. Od przyjaźni z korzyściami do wzajemnej przynależności. Sama myśl o tym
rozśmieszała go, bo odkąd po raz pierwszy go zobaczył, nie mógł zapomnieć. Może
w tym momencie… zakochał się od pierwszego wejrzenia?
Jasnowłosy podrapał
się po policzku. Gdyby Dean się o tym dowiedział, na pewno by się z niego
naśmiewał, tak jak on zawsze dokuczał mu z powodu Nong Pharma.
W rozmowie z
rodzicami Teama wiele rzeczy zostało ustalonych. Powiedzieli, że nie powinien
mówić ich synowi, że jego rodzice wiedzą o ich związku. Chcieli, by powiedział
im to, kiedy sam będzie gotowy. Na szczęście byli wyrozumiali.
Jego ojciec wydawał
się za to trochę zazdrosny. Wymienił się z nim nawet identyfikatorem LINE, by móc
pytać o samopoczucie Teama po tym, jak pójdzie do lekarza. Gdyby chłopak o tym
wiedział, pewnie bardzo by się zdenerwował.
– Hia!
– Co takiego?
– Co się stało,
Hia? Wołam do ciebie od dawna. Zapytałem, czy chcesz już wrócić do pokoju.
Jutro wcześnie rano musimy wyjechać.
– Tak, oczywiście.
Win wstał i pomógł Teamowi
wstać, jednocześnie otrzepując spodnie.
– Mogę cię o coś
zapytać, Hia?
– Tak.
– Kiedy poszedłem
na pierwsze piętro, o czym rozmawiałeś z mamą i tatą?
Nagle po ich
rozmowie Hia przestał nazywać jego rodziców ciocią i wujkiem, a stali się ojcem
i matką. Co się stało?! Team chciał to wiedzieć.
Win uśmiechnął się
kpiąco.
– Rozmawialiśmy o
różnych rzeczach, ogólnie. O tobie, kiedy byłeś na uniwersytecie, o twojej złej
ocenie z angielskiego…
– Och, plotki, tak?
– Mama i tata chcieli
wiedzieć, jak żyjesz. Kiedy masz czas, powinieneś do nich dzwonić – odpowiedział,
kręcąc głową.
– Wiem.
– A jakie ty masz właściwie
plany na życie?
Junior zamrugał.
– Hmm… Będę
kontynuował pływanie. Skończę studia i zdobędę doświadczenie jako trener przez
rok lub dwa, a następnie będę kontynuował naukę.
Początkowo myślał,
że po ukończeniu studiów będzie pomagał rodzicom w pracy. Chciał w niepełnym
wymiarze godzin pracować jako trener pływania w klubie i kontynuować studia na
Wydziale Ekonomii. Ale po pewnym czasie i po przedyskutowaniu tego z rodzicami,
zdecydował, że będzie bezpośrednio kontynuował studia magisterskie z nauk
sportowych, by zostać pełnoetatowym trenerem.
– A co z tobą, Hia?
Win chwycił go za rękę
i lekko ją ścisnął.
– Po ukończeniu
studiów wyjeżdżam za granicę, by zdobyć tytuł magistra.
– Jak daleko?
– Do Anglii.
Team zamknął usta i
zastygł w bezruchu, gdy to usłyszał. Co prawda nie potrwa to długo, ale na
odległość wszystko może się zdarzyć.
– Co się dzieje? – Win
przypatrywał mu się uważnie.
– My… Wciąż będziemy
razem, prawda?
– Och, oczywiście,
że nadal będziemy razem, Kto ci powiedział, że cię zostawię? Flirtowanie z tobą
było takie trudne. Nie pozwolę ci tak łatwo odejść.
Team wykrzywił
usta.
– Obawiam się związku
na odległość...
Win wziął jego rękę
i delikatnie ją pocałował.
– To może się
pobierzemy?
– Nie musisz posuwać
się tak daleko! Hia, planujesz pójść w ślady Phi Deana? Wziąć ślub zaraz po
studiach?
Win roześmiał się i
przytulił chłopaka, który prawie się rozpłynął.
– Zaufaj mi.
– Tak.
– Będę cię
odwiedzał w każdym semestrze.
– To będzie strata
pieniędzy – zażartował Team, ale wierzył, że jego chłopak na pewno to zrobi. – Hia?
– Hmm?
– Gdybym ciebie nie
miał, nie odważyłbym się otworzyć i po prostu pogrążyłbym się w smutku...
– Nie ma sprawy.
Team mocniej ściskał
dłonie, gdy mówił cicho:
– Kocham cię, Hia…
Jak wiatr
pieszczący miękkie policzki, słowa miłości – raz wypowiedziane – pozostają
wyryte w sercach tych, którzy je słyszą.
Win wyszeptał
odpowiedź do poczerwieniałego z zawstydzenia ucha, cicho zwierzając się z tego
co czuł:
– Ja też cię
kocham.
Tłumaczenie: Baka
Korekta: paszyma & Juli.Ann
Trochę inaczej niż w dramie, jednak wcale nie gorzej po prostu inaczej. 🩷 zastanowić się tylko dlaczego akurat ten fragment został zmieniony 🤔
OdpowiedzUsuń