HR – Rozdział 22

 



Wkrótce wrócę

 

    Po powrocie z prowincji dyskomfort i frustracja zniknęły. Team czuł, że coś, co ciążyło mu przez lata, powoli znikało. Zaczął lepiej sypiać, nie myślał już tak dużo jak kiedyś. Jego wyniki w pływaniu były coraz lepsze i trener często go chwalił. Z sukcesem zakończył sesję egzaminacyjną pierwszego semestru drugiego roku.

    Zarówno w jego życiu, jak i w miłości wszystko układało się świetnie. Ale gdy znalazł leżące na stole w pokoju Hia dokumenty dotyczące studiów magisterskich, poczuł niepokój.

    – Hia, zrobiłeś już zgłoszenie, prawda?

    Patrzył na gruby plik kartek i nie śmiał ich dotknąć, odczytując tylko nazwy uniwersytetów, z których każdy mógł być dla niego jedynie marzeniem poza zasięgiem. Ale Hia Win, który miał średnią 4.0* i wyróżnienie, mógł dostać się na każdy z nich.

    (* 4 to najwyższa ocena w Tajlandii)

    – Hmm, złożyłem podania o przyjęcie do kilku miejsc. – Senior zebrał dokumenty do koperty i mocno objął swojego chłopaka. – Dokąd chcesz jechać na święta?

    W tym roku grudzień w Bangkoku nie był tak zimny jak zwykle. Ale świąteczna atmosfera, rozwieszone światła i hałas już wypełniały ulice.

    – Tym razem nie chcę nigdzie wyjeżdżać – powiedział Team, opierając się o jego szeroką klatkę piersiową. – Kiedy zostaną ogłoszone wyniki?

    Win uniósł brwi.

    – Wyniki naborów? Do tego jeszcze kilka miesięcy.

    Serce Teama biło coraz szybciej.

    – A gdy zostaniesz przyjęty, to kiedy wyjedziesz, Hia?

    – Hmmm… – Mężczyzna zamilkł, próbując sobie przypomnieć terminy. –Prawdopodobnie we wrześniu lub październiku.

    To niecały rok…

    Team lekko przygryzł wargę, próbując stłumić słowa, które chciałby wypowiedzieć.

    Musisz wyjechać? Nie możesz uzyskać tytułu magistra w Tajlandii? Na jak długo pojedziesz? Wrócisz na wakacje, żeby się ze mną zobaczyć?

    Ale… nie chciał być ciężarem dla Hia. Kiedy o tym myślał, aż rozbolała go głowa i wydał z siebie głośne westchnienie, które sprawiło, że Win niespokojnie się poruszył, a potem potarł brodą o głowę juniora i stwierdził:

    – Co tak wzdychasz? Przez to się o ciebie martwię.

    Team udał, że się śmieje, ale nie miał odwagi podnieść wzroku.

    – O co się martwisz? Przecież sobie radzę.

    Win mocniej przytulił zawstydzonego chłopaka.

    – A jeśli będziesz miał zły sen, to kto cię obudzi? Jeśli będziesz głodny w środku nocy, kto wstanie, żeby zrobić ci makaron? A gdy nie zdasz egzaminu z angielskiego, kto będzie cię uczył? Kiedy pójdziesz pływać, kto się tobą zaopiekuje?

    Team pokręcił głową, popychając jasnowłosego na łóżko.

    – Teraz przecież spokojnie sypiam. Lekarz mówił ci, że czuję się znacznie lepiej, prawda? Późno w nocy, jeśli będę głodny, mogę wstać i sam coś ugotować. Kiedy będę musiał się pouczyć, Pharm i Manow mi pomogą. A jeśli chodzi o pływanie, to przecież wciąż mam gang ABC. Czego miałbyś się bać? Hia, jesteś taką troskliwą osobą. – Mówiąc to, siadł okrakiem na facecie przed nim i mocno się do niego przysunął.

    – Wyniki przecież nie są jeszcze znane, więc czemu się martwisz? Jeśli mnie nie przyjmą za granicą, to będzie po problemie. – Win odpowiedział chrapliwym głosem. Obie jego ręce poruszały się, gładząc biodra partnera, które były mu tak dobrze znane. – Martwię się o twoje wyniki w nauce.

    – Hia, podziel się więc ze mną swoim mózgiem. – Team pochylił się i lekko przygryzł mu wargę, bardzo wyraźnie dając znak, czym jeszcze mogą się podzielić.

    Przecież wyniki jego egzaminów nie były złe, chociaż nie tak genialne jak te Hia. Angielski to przedmiot, który zawsze będzie piętą achillesową Teama. W związku z tym Win chyba nigdy nie przestanie się o niego martwić.

    – To kiedy mama urodzi? – zapytał mężczyzna, zmieniając temat na ich ulubiony. Gdy rozmawiali o młodszej siostrze Teama, oczy zawsze mu się świeciły.

    – Prawdopodobnie w lutym.

    Ciąża matki trwała już trochę ponad siedem miesięcy. I ona, i jej malutka córeczka były zdrowe. Dziewczynka będzie miała na imię „Teeraya”, co oznacza jasny.

    Imię, które chciała nadać jej matka, miało rymować się z imieniem jej starszego brata – Teerayu. Team miał nadzieję, że dziewczynka będzie mądrzejsza od niego, zwłaszcza jeśli chodzi o angielski. Ponadto zdecydowali, że jej pseudonimem będzie Three (Trójka), żeby zawsze pamiętała, że jest trzecim dzieckiem w rodzinie po P'Tonie i P'Teamie.

    Na samą myśl o niej szczęście zalewało serce Teama. Widząc jego zachwyconą twarz, senior nie mógł się powstrzymać, by się z nim nie podroczyć:

    – Tak szalejesz za swoją młodszą siostrą, że jestem pewien, że wkrótce o mnie zapomnisz.

    – Hia, to przecież nie to samo! – Junior przysunął się, by energicznie pomasować ramiona Wina i go uspokoić.

    – Jak to nie to samo? – Win pochylił głowę, całując obojczyki ukochanego, które lekko pociemniały od słońca.

    – To moja młodsza siostra. – Team delikatnie pocałował Wina w usta. – A ty jesteś moim chłopakiem.

    Mężczyzna nie mógł powstrzymać uśmiechu. Ścisnął twarz niegrzecznego juniora i mocno go pocałował. Na początku zamierzał tylko się podrażnić, ale gdy ich torsy się o siebie otarły, poczuł, że jego partner chce mu coś przekazać i znaczenie pocałunku zaczęło się zmieniać. Robiło się coraz goręcej, głębiej, intensywniej. Team oddychał ciężko. Przygryzł wargę, po czym zdjął koszulę i rzucił ją na podłogę. Jego partner jedynie się uśmiechnął i zrobił to samo. Obaj zamierzali w pełni korzystać z życia, zanim będą musieli przetrwać bez siebie.

 

***

 

    Dzień, w którym urodziła się Nong Three, to był również dniem, w którym Win dowiedział się, że został przyjęty na wymarzone studia w Anglii. Do tej pory zaakceptowało go wiele innych uczelni, ale milczał i nie mówił o tym swojemu chłopakowi. Stał więc i uśmiechał się, patrząc na młodego człowieka, który z telefonem przy uchu szalał z radości.

    Gdy tylko Team przyjechał do domu rodzinnego, przytulał dziewczynkę delikatnie, czule i ostrożnie całował małe paluszki. Policzki Nong Three były takie słodkie i pulchne. Była całkowicie zdrowa. Jej wielkie oczy, które wciąż jeszcze nie widziały nic wyraźnie, z zainteresowaniem przyglądały się starszemu bratu.

    – Nong jest taka ładna, że moje serce topnieje. – Team rzucił się na łóżko w swojej starej sypialni. Wciąż nie uwolnił się od wielkiego wzruszenia. Długo opowiadał o ich nowej siostrze przed zdjęciem P'Tona.

 

***

 

    Kiedy wrócił do akademika, temat jego siostry wciąż powracał w rozmowach. Gdy był w domu rodzinnym, stali się prawie nierozłączni, a brat opiekował się nią przez cały dzień, dopóki ona i matka nie szły spać. Dopiero wtedy od niej odchodził.

    Win pokręcił głową. Jedyne, co obaj ostatnio kupowali, to ubrania dla dzieci…

    – Gdy semestr się skończy, wrócę do domu, żeby znów się z nią zobaczyć. Może pojedziemy razem?

    Za dwa miesiące Team miał skończyć drugi rok studiów i wyjechać na wakacje. Czas mijał bardzo szybko.

    Senior wstał z wygodnego miejsca, jeszcze na odchodne delikatnie dotykając dłonią klatki piersiowej pozostającego w łóżku chłopaka.

    – Och, dokąd idziesz? Wracasz do siebie?

    Widząc wyraz jego twarzy, mężczyzna o miękkim sercu podszedł, pogłaskał jego włosy i pochylił się, by go pocałować. Potem delikatnie zakrył dłonią wpatrzone w niego oczy.

    – Muszę przygotować dokumenty do wyjazdu na studia za granicę.

    Team poczuł taką frustrację, że całe jego ciało zdrętwiało. Zamarł w bezruchu i poczuł się jak robot. Był taki podekscytowany narodzinami siostry, że zapomniał, że Hia wkrótce wyjedzie.

    – Dostałeś akceptację… – Jego głos zadrżał.

    – Uhmm. – Win uśmiechnął się lekko, czując pod dłonią, jak Teamowi trzepoczą rzęsy.

    – Chyba już jakiś czas temu, prawda?

    – Hmm.

    – Czy to jest miejsce, do którego najbardziej chciałeś jechać?

    – Tak.

    Usta młodszego mężczyzny wykrzywiły się w uśmiechu.

    – To super.

    – Już nawet za nie zapłaciłem.

    – Jesteś taki cholernie mądry i zorganizowany, Hia. Ugh… – Szloch uwiązł chłopakowi w gardle. – Gratulacje! Jestem z ciebie dumny, naprawdę!

    Uczucie wilgoci pod dłonią nie sprawiło, że Win ją zabrał. Pochylił się, całując partnera w czoło, potem w wierzch swojej dłoni kryjący łzy jego chłopaka, i przesunął się w dół do jego ust.

    – Wiesz, Dean przekaże ci prezesurę w klubie pływackim.

    – Nie mów, bo nie będę miał niespodzianki – odpowiedział Team i chociaż jego głos wciąż drżał, to się uśmiechnął.

    Senior roześmiał się:

    – Ja też jestem z ciebie bardzo dumny.

    Był dumny z osoby, która nie miała już problemów ze snem przed zawodami. Z chłopaka, który omal nie utonął w basenie przez to, że za bardzo się starał. Z kogoś, kto zadzwonił do jego pokoju w środku nocy, szukając pocieszenia. Z osoby, która została niezwykle zraniona przez wydarzenia z przeszłości i zdołała to wszystko przezwyciężyć, zgodnie ze złożoną obietnicą.

    – …

    – Niedługo do ciebie wrócę.

    Win wiedział, że Team nie chciał, by patrzył na jego łzy. I nie chciał też, by junior zobaczył w tym momencie jego twarz. Rozłąka jest zawsze bolesna, a jego oczy nie były suche.

    – Obiecaj mi…

    – Obiecuję, że będę do ciebie przyjeżdżał.

 

***

 

    W pierwszym miesiącu wakacji Team wrócił do domu, by być z rodziną i coraz pulchniejszą młodszą siostrą. Nong Three była już znacznie silniejsza. Kiedy obracała się na brzuszek, lubiła podciągać łokcie, próbując pełzać do przodu, mimo że jeszcze nie miała na to siły. A brat musiał uważać na to, co dziewczynka mogła złapać i włożyć do ust, więc pomagał utrzymywać dom tak czysty i uporządkowany, jak to tylko możliwe.

    Za to Hia Win poleciał z rodziną na tydzień do Anglii, by zobaczyć okolicę i zakwaterowanie. Podczas rozmowy wideo skarżył się, że matka zamierza kupić mu tam mieszkanie, by żyło mu się wygodniej. Na szczęście Winowi udało się ją powstrzymać, bo skoro nie zamierzał tam zostawać, to byłoby to marnotrawstwo. Jednak widział, że przez to była w złym nastroju, więc wyjaśnił jej, że chce mieszkać w akademiku w pobliżu uniwersytetu, by mieć zagranicznych przyjaciół, którzy pomogliby mu doskonalić umiejętności językowe. To sprawiło, że ich kłótnia dobrze się zakończyła.

    Tydzień później okazało się, że skończyła się umowa na akademik, w którym do tej pory mieszkali. Początkowo Team chciał przenieść się do pokoju, w którym mieszkał Hia, ale zanim mu o tym wspomniał, senior przekazał pokój innemu juniorowi. A ponadto pływak zapomniał odnowić umowę na swój pokój na dziewiątym piętrze, co spowodowało, że tuż przed początkiem semestru został bez lokum.

    Sfrustrowany Team dostał pocieszenie w postaci klucza do mieszkania.

    – Hia, masz mieszkanie?! To dlaczego mieszkałeś w akademiku?

    – Na początku nie zamierzałem go kupować. Dobrze było mi w akademiku, bo mieszkało tam wielu kolegów z wydziału, na przykład Tul. Było wygodnie, gdy chodziło o wspólną naukę czy korepetycje. – Widząc, że Team marszczy brwi, jakby mu nie wierzył, kontynuował wyjaśnianie: – To mieszkanie było okazją i po prostu je mam. Po ukończeniu studiów zamierzałem kupić jakieś w pobliżu naszego hotelu… Ale odkąd mam ciebie, zmieniłem zdanie.

    – Co?

    – Mieszkanie w tym miejscu to dobra inwestycja. Moi krewni zajmują się nieruchomościami, nie martw się.

    – Na ile lat jest kredyt hipoteczny? – Team zaczął kalkulować, co musiałby zrobić, by pomóc je spłacać, zastanawiając się, czy powinien podjąć kolejną pracę dodatkową.

    Win stłumił śmiech. Najwyraźniej jego facet nie zdawał sobie sprawy, że właśnie pokazał, że czuje się współwłaścicielem, który musi pomóc spłacać ten „wielki dług”. Serce mężczyzny zadrżało z radości.

    Tak bardzo kochał tego zakręconego chłopaka.

 

***

 

    Wrzesień zbliżał się wielkimi krokami. Team stał się pełnoprawnym studentem trzeciego roku i zarówno on, jak i Pharm zostali prezesami swoich klubów. Natomiast Manow odrzuciła stanowisko prezesa i kontynuowała karierę aktorską. Nie miała szczególnego powodu, po prostu chciała mieć dużo czasu na randki z P'Prukiem i na przyspieszony kurs języka angielskiego, by przygotować się i ubiegać w przyszłym roku o stanowisko stewardesy.

    W tym semestrze klub kulinarny zyskał wielu nowych członków. Może stało się tak z powodu nowego, wciąż zmieniającego się menu, a może przez piękny uśmiech prezesa. Dużą popularnością cieszył się też prowadzony przez Pharma na YouTube kanał ich klubu, który został uruchomiony w zeszłym roku. Transmisje na żywo z dziesiątkami tysięcy widzów były niezwykłe, a przychody z nich zasilały skarbiec klubu.

    Team wzruszył ramionami. Jak kanał Pharma miał nie być sławny? Nie tylko jedzenie było pyszne! W niektóre dni jako praktykant spoza klubu pojawiał się tam P’Dean, a liczba oglądających rosła wtedy w zastraszającym tempie.

    Team równie chętnie ćwiczył nowych pływaków, jak i doskonalił swoje umiejętności. Ciężko pracował, tworząc z trenerem program treningowy i plan startów na cały rok. Gang ABC skarżył się nawet, że na treningach jest o wiele ciężej niż w czasach P'Deana i Hia Wina.

 

***

 

    Któregoś dnia rodzice Teama wraz z Nong Three przyjechali do Bangkoku. Planowali towarzyszyć Winowi na lotnisku, by go pożegnać.

    Tak… Tego wieczoru Hia wyjeżdżał na studia do Anglii.

    Team nauczył się już na pamięć wszystkiego o jego uniwersytecie w Londynie, ale w obawie przed zapomnieniem kupował ciasteczka o tej samej nazwie i wypełniał nimi mieszkanie, a jego kuchnia kipiała czerwonymi pudełkami. Hia zapytał go nawet, czy zachowa je przez cały rok. Team postanowił więc rozdać je swoim przyjaciołom, ale zatrzymał jedno. Na wszelki wypadek…

    Kiedy zjadł całą zawartość, oczyścił pudełko i włożył do niego ważne rzeczy: paszport i oszczędności na lot do Anglii. Przypominało mu ono, co musi zrobić, by odwiedzić swojego chłopaka.

    Team zamknął je i schował w szafie. Udał się do pokoju obok, gdzie Win się pakował. Dwie duże walizki były już gotowe. Na łóżku leżał jeszcze tylko podręczny plecak i lekka kurtka zimowa.

    – To już wszystko.

    Team podszedł, by pocałować namiętnie swojego chłopaka. Siedzieli i opierali się o siebie ramionami.

    – O której wyjeżdżasz na lotnisko?

    – Lot jest o północy. Powinienem być na lotnisku krótko po ósmej. Przed odprawą wszyscy będą chcieli się pożegnać, będzie pewnie dość chaotycznie. Rodzice będą tam czekać o dziewiątej.

    – Przyjadą też P’Dean, P’Pruk i wielu członków klubu pływackiego. Na klubowej grupie Line wiadomości były wysyłane non stop. Wygląda na to, że spotkają się ponownie, by pożegnać miłego byłego wiceprezesa.

    Win pokręcił głową.

    – Przecież lecę, żeby się tam uczyć. Po co to wszystko? – Roześmiał się, ale miło było czuć sympatię swoich przyjaciół.

    – Jak długo potrwa lot?

    – Trzynaście godzin. – Mężczyzna pocałował mocno skronie Teama. – Kiedy tylko dolecę, dam znać.

    Team skinął głową.

    Kiedy nadszedł czas, by wyjść z domu, zaniemówił. Jego podświadomość mówiła mu, że gdyby się odezwał, nie zniósłby tego i próbowałby powstrzymać Hia. Wstał więc i podszedł, by pomóc mu zanieść bagaże do samochodu.

    Wszystko wokół niego wydawało się bardzo puste. Dzwoniło mu w uszach i wciąż nie pogodził się z faktem, że tej nocy w ich łóżku będzie zupełnie sam.

    To było przerażające…

    W drodze na lotnisko Win chciał prowadzić. Młodszy siedział cicho i wyglądał przez okno. Nieustannie obserwował w szybie odbicie kierowcy, jakby bał się, że ten zniknie mu z oczu.

    Duża dłoń delikatnie głaskała jego włosy, ale żaden z nich nie powiedział ani słowa. Wystarczająco długo się już żegnali, rozmawiali i płakali. Pozostała tylko obietnica pożegnania z uśmiechem.

    Nocą lotnisko Suvarnabhumi było pełne ludzi. To normalne, ponieważ tego wieczora odlatywało wiele samolotów. Po dotarciu do stanowiska odprawy, które było otwarte już od jakiegoś czasu, młodemu mężczyźnie udało się oddać swoje wielkie walizki. Potem towarzyszył obu rodzinom we wspólnym posiłku, aż nadeszła pora i zaczęli się żegnać.

    Większość członków klubu, którzy pojawili się na lotnisku, złożyła mu życzenia spokojnej podróży i odeszła, nie chcąc przeszkadzać w pożegnaniu z najbliższymi.

    – Miłej podróży, synu – powiedziała jego piękna matka, uśmiechając się szeroko. Przytuliła mocno swoje drugie dziecko. Mając już za sobą doświadczenie wysłania najstarszego syna na studia do USA, nie martwiła się zbytnio. Jeśli chodzi o ojca, to po prostu przytulił go, uśmiechając się i niewiele mówiąc, bo wiedział, że Win potrafi o siebie zadbać. View płakał, przytulał swojego starszego brata i nie pozwalał mu odejść, dopóki ich tata go nie odciągnął.

    – Ucz się dobrze i wróć szybko – powiedział Dean, klepiąc najlepszego przyjaciela po ramieniu. Już czuł się samotny, ale nie zamierzał tego pokazywać. Odkąd się poznali, nigdy nie rozstawali się na tak długo. Uczyli się razem od liceum aż do ukończenia studiów.

    Win popatrzył na Nong Pharma, który błogosławił go słodkim, miłym głosem. Pochylił się, by wyszeptać mu coś do ucha, a jego przyjaciel spojrzał mu pytająco w oczy. Win zignorował go, czekając, aż Pharm skinie głową, po czym odwrócił się, by pożegnać Pruka, Manow i gang z klubu.

    Ae nie mógł powstrzymać się od jęku.

    – Phi, jak cię nie będzie, to ja tu umrę. – Bee i Sea udawali, że przewracają oczami. – Naprawdę, Phi, wszyscy umrzemy.

    – Dlaczego?

    – Ten cholerny Team przygotował bardzo brutalny plan treningowy, Phi. Nie wiem, czy on chce, żebym zdobywał złoty medal na każdej imprezie, czy co? – tłumaczył mu szybko Ae, po czym krzyknął – Auć! – gdy obecny prezes klubu uderzył go w głowę.

    – Narzekasz? Nie marudź i trenuj.

    Wszyscy wybuchnęli śmiechem.

    Kiedy do Wina podeszła ostatnia osoba, z którą musiał się pożegnać, nie wiedział, co robić.

    – Skup się na nauce, Hia – powiedział Team, patrząc na niego ze łzami w oczach.

    – Tak, ty też.

    – Pospiesz się i wróć.

    – Niedługo wrócę. Dbaj o siebie.

    Win zacisnął usta. Prawie uniósł ręce do góry, by mocno przytulić swojego chłopaka, ale szybko je opuścił, chcąc okazać szacunek dorosłym. W końcu rodzice Teama prosili… Najważniejsze, by to jego chłopak był gotowy. Nic mu nie będzie, przecież niedługo wróci, żeby go przytulić.

    Młody mężczyzna spojrzał na zegarek, po czym cicho powiedział:

    – Muszę iść.

    – Hia.

    – Hmm?

    Poczuł na ustach delikatny pocałunek, a następnie ciepłe ramiona owinęły się wokół jego talii. Choć wciąż oszołomiony i zdezorientowany, Win upuścił torbę i kurtkę, mocno przytulając swojego chłopaka. Kilkakrotnie pocałował jego miękkie usta, aż stały się czerwone. Jakby chciał zostawić po sobie ślad, by Team nie mógł go zapomnieć.

    – Poczekaj na mnie. – Tym razem to głos Wina mocno drżał.

    – Idź już, bo spóźnisz się na samolot.

    Ku zaskoczeniu otaczających go osób Team nie dbał już o to, kto na nich patrzy. Przytulili się mocno po raz ostatni. Oczy Wina były czerwone. Nie zapomniał jednak odwrócić się i podnieść rąk, by okazać szacunek rodzicom Teama, którzy uśmiechali się, patrząc na chłopców.

    – Do zobaczenia wkrótce.

– Tak, do zobaczenia.

    Wysoka postać pochyliła się, by podnieść swoje rzeczy, złożyła wszystkim ukłon wai i przeszła przez drzwi. Team stał i patrzył jeszcze przez chwilę, a jego partner odwrócił się i uśmiechnął do nich z jasną i pogodną twarzą jak co dzień.

    Rodzice w tym czasie wymienili się numerami telefonów.

    O drugiej w nocy, po powrocie z lotniska Team wyszedł z łazienki i założył piżamę. Potem powoli położył się na łóżku, gdzie ktoś na niego czekał. Nie wrócił dziś do siebie, został w pokoju Pharma.

    – Chodź tutaj. – Pharm machnął ręką, pokazując, by się do niego przytulił.

    Team ukrył twarz na piersi swojego najlepszego przyjaciela. Chociaż nie był to zapach, który czuł każdej nocy, zapach Pharma także uspokajał jego umysł. Jego oczy zaczynały ciemnieć i powoli odpływał w sen, ale obie ręce nadal ściskały telefon, jakby bał się, że jeśli Hia zadzwoni, to tego nie usłyszy.

    Pharm patrzył na swojego najlepszego przyjaciela, który leżał obok niego zwinięty w kłębek jak dziecko. Sięgnął po pilota, by zgasić światło, i głaskał plecy Teama, jakby opiekował się młodszym rodzeństwem.

    – Słodkich snów.

    – Tak, tobie też słodkich snów.

    Pharm nadal powoli masował plecy przyjaciela, czekając, aż ten zaśnie, po czym sięgnął po telefon komórkowy, by poinformować swojego chłopaka, że wszystko jest w porządku. Zanim zamknął oczy, słowa, które wypowiedział do niego na lotnisku P'Win, sprawiły, że się uśmiechnął.

    „Kiedy mnie nie będzie, proszę, pomóż zadbać o moje serce”.

    

    [Poczekaj na mnie. Wkrótce wrócę.]

 

 

Tłumaczenie: Baka

Korekta: paszyma & Juli.Ann



 Poprzedni 👈              👉 Następny 

Komentarze

  1. O rany! To już zaraz koniec nowelki! Jak ten czas szybko zasuwa... Dziękuję za Waszą pracę. Pozdrawiam serdecznie i czekam na kolejną niespodziankę z Waszej strony:):):) J.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze trochę. Bąka wygrzebała skądś kilka rozdziałów specjalnych. 📖

      Usuń
    2. I za to Was kocham Dziewczyny:) Wiernie czytam wszystko co dla nas tłumaczycie. Pozdrawiam serdecznie. Joasica:)

      Usuń
  2. Umilacie mi każdy niedzielny poranek (poranki w tygodniu też) - dziękuję <3 UWIELBIAM Tą stronę i niezmiennie dziękuję za Waszą pracę Kochane :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 💜 Dziękujemy, nic nie motywuje bardziej od komentarzy naszych czytelników.

      Usuń
  3. Ten rozdział jest WoW.
    Drugi raz czytam i drugi raz ocieram łzy, jaka szkoda, że seria tak bardzo się różni.
    Po stokroć dzięki, każda środa, sobota i niedziela są świętem czytania. 🥰

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 💜 Niedługo skończą się nam nowelki, powoli trzeba zacząć się rozglądać za następnymi.

      Usuń
    2. Mam propozyszyn 🤔🤔🤣🤣❤️

      Usuń
  4. Ooo matulku to już koniec 🩷😟
    Ehh człowiek to się zdecydować nie umie🤔🤣
    W chińskich z powodu ilosci rozdziału człowiek traci rachubę a w tajskich jest mniej i szybciej się kończą ❤️🩷 no nic Dziekuje bardzo za pracę jaką włożyliście w tłumaczenie i korektę ❤️ czekam na te specjalne rozdziały z utęsknieniem 🩷

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty