LM – Rozdział 20

 



Kim jesteśmy?

[Mark Masa]

 

    Przyłożyłem twarz do szyi P'Vee, żeby uniknąć słońca. Mój facet odchylił głowę, bym mógł się ciaśniej wtulić. Był ze mną cały czas przez ostatnie trzy dni od powrotu z wyspy Samet. Praktycznie utknęliśmy razem tak, jakbyśmy prędzej czy później mieli się w siebie wtopić. Ciepło mężczyzny obok mnie sprawiało, że nie chciało mi się wstawać, choć zdawałem sobie sprawę, że było już późno.

    Spojrzałem na P'Vee, który cicho jęknął i przyciągnął mnie do siebie. Nie wiedziałem, dlaczego, ale moja twarz rozgrzała się na jego widok. Patrzyłem na niego tylko przez chwilę, po czym z powrotem skupiłem wzrok na jego szerokiej klatce.

    – Skoro się obudziłeś, to dlaczego nie wstajesz? – Surowy głos rozbrzmiał przy moim uchu, skłaniając mnie do powolnego spojrzenia w górę. Jego wyrzeźbiony, wysoko osadzony nos przyciskał się do mojej czupryny, a ładne usta do mojego czoła.

    – Leniwy – odparłem, po czym ponownie się w niego wtuliłem.

    – Podpuszczasz? – zapytał, wsuwając dłoń pod moją szyję.

    – Nie… Nie kuszę cię. Jestem po prostu naturalny.

    – Dlaczego ty… sprawiasz, że zakochuję się w tobie coraz głębiej każdego dnia – powiedział cicho, przyciskając nos do moich włosów. Przysunąłem się jeszcze bliżej i objąłem go, owijając rękę wokół jego talii.

    – Po prostu chowam się przed słońcem.

    – Zamierzasz to robić przez cały dzień? Nie jesteś głodny? – zapytał.

    – Jestem… Ale nie tak bardzo – wyszeptałem.

    – Ja też nie jestem głodny, ale naprawdę chcę spędzić z tobą czas – usłyszałem tuż przy uchu.

    – Phi…

    Był taki ciepły, odkąd wyznał mi swoje uczucia.

    – Hm! Wstawaj. Nabawimy się wrzodów żołądka – powiedział, delikatnie uderzając mnie w ramię.

    – Nie umrzesz na wrzody żołądka, raczej na marskość wątroby – zażartowałem, po czym powoli się odsunąłem. Potrząsnąłem lekko głową i przeciągnąłem się, podczas gdy P'Vee po prostu kręcił szyją.

    – Tak bardzo lubisz drażnić swojego mężusia, co?

    – Mężuś, dupa, a nie mężuś… Och!

    Nie zdążyłem dokończyć zdania, gdy P'Vee zacisnął usta na moich. Ssał je tak mocno, że słychać było głośne dźwięki, po czym odsunął się i uniósł brwi. Wstawszy z łóżka, mój facet w dobrym nastroju skierował się do łazienki, a ja przytuliłem się z powrotem do poduszki, starając się zebrać myśli.

    – Tylko umyję twarz. Nie zasypiaj! – zawołał, jakby wiedział, co zamierzałem zrobić. Nie miałem innego wyboru, jak tylko poklepać poduszkę, by wróciła do swojej pierwotnej formy, i złożyć koc, który kopnąłem na koniec łóżka, zanim ja również udałem się do łazienki.

    Poranna toaleta nie zajęła nam wiele czasu. P'Vee przygotowywał coś do jedzenia, a ja siedziałem i czekałem. Nie chodziło o to, że nie umiałem gotować, ale on upierał się, że chce to dla mnie robić. Potrafiłem przygotować kilka prostych dań z jajek, coś do podgrzania w mikrofalówce i makaron instant. Nie byłem aż tak bezradny jak niektóre z tych zepsutych bogatych dzieciaków z seriali, którym przyszłoby umrzeć z głodu, ale przyjemnie było siedzieć i czekać, aż ktoś ugotuje jedzenie. Nie mogłem powstrzymać się od uśmiechu, widząc jego plecy, nawet jeśli on nie widział mojej twarzy. Przynajmniej mogłem się uśmiechać.

 

    Postać w koszulce z okrągłym dekoltem poruszała się w górę i w dół w rytm jego ramion. Nie mogłem się powstrzymać i wyjąłem telefon, by zrobić zdjęcie jego umięśnionych pleców.

    – Jeśli masz zamiar to zrobić, po prostu prześlij zdjęcie i powiedz całemu światu, kim dla siebie jesteśmy – powiedział, odwracając się do mnie i stawiając przede mną smażone warzywa.

     Zwariowałeś? Najpierw z nią zerwij – odparłem beztrosko, choć on wyglądał na mniej rozbawionego. Jego bystre oczy wpatrywały się we mnie surowo, sprawiając, że niemal zamarłem. Nie mówiąc nic więcej, powrócił do gotowania.

    Atmosfera między nami stała się nieco napięta. Bałem się, że ponownie go zdenerwuję, więc nie odezwałem się już ani słowem. Nie chodziło o to, że nie chciałem ujawnić naszej relacji, ale tak naprawdę nie byliśmy jeszcze oficjalnie parą. P'Vee powiedział, że mnie lubi, a ja lubiłem jego – to wszystko.

    – Mówisz tak, jakbyś nie chciał być ze mną w związku – powiedział z wyrzutem, odwracając się, by podać talerz z omletem. Jego bystre oczy spojrzały na mnie, gdy skończył mówić. Westchnąłem ciężko, po czym odpowiedziałem:

    – Nie… Ale przecież jeszcze z nią definitywnie nie zerwałeś.

    – Czym to się różni od zerwania? Ma już nowego chłopaka, a ja mam ciebie. – Po tych słowach zajął miejsce naprzeciw mnie, uprzednio postawiwszy na stole talerz z ryżem.

    – Cóż…

    To, co mówił, było prawdą. Historia między P'Vee a Ploy dobiegła końca, ale ona wciąż była dla niego ważna. Nawet jeśli nie była fizycznie obecna, ciągle pojawiały się o niej jakieś wiadomości, aczkolwiek P'Vee nie zwracał na nie uwagi.

    – Nieważne. Po prostu jedz. Zrobiłem to wszystko dla ciebie – rzucił, nakładając na mój talerz trochę smażonych warzyw. Spojrzałem na niego, po czym opuściłem wzrok i bez słowa zacząłem jeść.

    Czułem, że P'Vee się na mnie otworzył. Kiedy mówił, że mnie lubi, naprawdę to czułem. Szczere uczucia przekazywał mi także poprzez czyny. Pragnąłem to ogłosić wszystkim, tak jak on tego chciał, ale minęło zaledwie kilka miesięcy od jego separacji, a Ploy wciąż próbowała do niego wrócić. Jak więc mógłbym czuć się komfortowo z ogłoszeniem, które mogłoby sprawić, że wyglądałbym na kogoś, z kim ma romans? Zupełnie jakbym to ja był przyczyną ich rozstania.

    – Tak, Ploy… – Odłożyłem łyżkę i spojrzałem na P'Vee, który rozmawiał przez telefon. – Muszę z tobą o czymś porozmawiać. Jesteś teraz wolna? – Ton głosu miał spokojny, bez zbędnych emocji, choć jego oczy spoglądały na mnie, jakby chciał powiedzieć: „Po tym, jak z nią porozmawiam, lepiej ogłoś światu naszą relację!”.

    – Tak, w porządku… Do zobaczenia.

    – P'Vee…

    – Dziś wieczorem porozmawiam z Ploy w nowo otwartej kawiarni – oznajmił, przerywając moją wypowiedź.

    – Dlaczego?

    – Bo chcesz, żebyśmy zerwali. Chciałem to zrobić już od jakiegoś czasu – powiedział gorzko, jakby też był na mnie zły.

    – Przestałeś ją kochać?

    – Może byłem głupcem. Ale kiedy zostałem oświecony, przestałem być już głupi.

    – Czy możesz mówić prościej? Dlaczego mówisz takie skomplikowane rzeczy, które zmuszają mnie do własnej interpretacji?

    – Jasne! Przestałem kochać Ploy. Lubię cię, Mark. Jeśli moje uczucia do ciebie się rozwiną, wyznam ci miłość. Czy to było wystarczająco jasne?

    Zacisnąłem mocno usta, słysząc te słowa. Na jego przystojnej twarzy pojawił się uśmiech, gdy tylko spostrzegł, że się zarumieniłem. Atmosfera przy stole nieco się poprawiła. Ale gdy P'Vee się rozpogodził, ja nie potrafiłem znieść tego jego szalonego uśmiechu.

    Rozstaliśmy się, by zająć się swoimi sprawami. Po śniadaniu P'Vee wrócił do domu. Jego matka dzwoniła do niego wiele razy. Próbowałem skłonić go do powrotu do rodziny, ale on wciąż odmawiał. Dopiero później, po rozmowie telefonicznej z P'Yoo był skłonny wrócić do domu.

    Spałem do popołudnia. P'Vee powiedział, że wieczorem spotka się z Ploy, ale o której dokładnie? Nie chodziło o to, że miałem coś przeciwko ich spotkaniu. W końcu wyraźnie powiedział, że zamierza z nią zerwać, więc nie było sensu, żebym był głupi i zazdrosny o coś takiego. Nie chciałem taki być. Wierzyłem, że naprawdę ma zamiar zakończyć ten związek. Po prostu musiałem poczekać na jego powrót i zobaczyć, jak to się potoczy.

 

Dew dely

45 min

Na pewno mają szansę, żeby do siebie wrócić. Ktoś zrobił zdjęcie zakochanej parze – byłym Gwieździe i Księżycowi naszego uniwerku. Wyglądali, jakby trzymali się od siebie z daleka. Plotki donoszą, że Ploy czekała na pojawienie się Vee, który przyszedł, żeby się z nią pogodzić. Trzymali się za ręce. Popłynęły łzy. Przytulili się przed odejściem. Zwolennicy fanklubu podejrzewają, że to nie koniec, ale raczej dobra szansa na pojednanie.

1 006 polubień 341 komentarzy

 

    Nie wiedziałem, czy sprawiła to treść wiadomości, czy zdjęcia, ale liczba komentarzy i polubień szybko rosła, sprawiając, że post natychmiast wskoczył na szczyt mojego kanału informacyjnego, gdy tylko otworzyłem aplikację. Nacisnąłem na wiadomość, by zobaczyć fotki. Pierwsze zdjęcie przedstawiało P'Vee i Ploy siedzących przy kawiarnianym stoliku i trzymających się za ręce. Twarz dziewczyny wyglądała na smutną, jakby miała się zaraz rozpłakać, a drugie pokazywało dłoń P'Vee położoną na jej mokrym policzku. Na trzecim zdjęciu uśmiechali się do siebie, a na czwartym się obejmowali.

    Pośrodku kawiarni… obejmowali? Próbowałem uspokoić umysł, unikając czytania sekcji komentarzy, żeby nie ranić swojego serca. Kto wie, czy ponad połowa komentujących nie chciała, żeby do siebie wrócili… Teraz pozostawało mi tylko czekać. Czekać na wyjaśnienie od P'Vee.

    Z godziny 16:00 zrobiła się 17:00, potem 18:00 i 19:00. Telefon w mojej dłoni wciąż milczał. Pojawiały się powiadomienia od znajomych, ale je ignorowałem. Dlaczego byłem takim głupcem, żeby czekać na jedną osobę, nie wiedząc nawet, gdzie się znajduje?

 

    Drrrr!

    Szybko podniosłem telefon, żeby zobaczyć, kto dzwonił, zanim moje serce powoli opadło, gdy zobaczyłem przychodzące połączenie. Chciałem je odrzucić, ale to zapewne sprowadziłoby jedynie Jamesa do mojego akademika.

    – Tak?

    – Co się, do cholery, dzieje? Myślałem, że spotykasz się z P'Vee. Więc co to za pieprzone wiadomości? – zapytał zaniepokojonym głosem mój przyjaciel.

    – Widziałem przed chwilą. – W przeciwieństwie do Jamesa odparłem spokojnym tonem, podczas gdy on wyrzucał z siebie całą wiązankę angielskich przekleństw.

    – Nie pytałem, czy widziałeś wiadomości. Chcę wiedzieć, jaki jest twój status związku z tym… seniorem. – Wyglądało na to, że James starał się ostudzić emocje przed wypowiedzeniem ostatniego słowa.

    – Nie wiem, James – odparłem wprost, a on zaczął głośno narzekać.

    James był moim bardzo bliskim przyjacielem, ponieważ nasi rodzice również się ze sobą przyjaźnili. Znaliśmy się od urodzenia i – jako że obaj nie mieliśmy rodzeństwa – od zawsze kochałem go jak brata.

    – Podnieś tyłek i otwórz nam drzwi, Mark. Wind i ja jesteśmy już prawie pod twoim pokojem.

    Westchnąłem przeciągle, słysząc, że przyszli mnie zobaczyć. Przetarłszy twarz i oczy, rozłączyłem się, mimo że James nie przestawał pomstować. Nieważne… I tak pewnie będzie jeszcze bardziej narzekał, kiedy tylko tu dotrze.

    Usiadłem na sofie, a moi przyjaciele zajęli miejsca naprzeciw mnie i intensywnie się we mnie wpatrywali. Chciałem podnieść głowę i spojrzeć im w oczy, ale czułem się winny, więc nie miałem odwagi tego zrobić. Chwilę wcześniej zadzwoniła P'Yeewa, ale kazali mi nie odbierać.

    – Pozwolę ci odebrać telefon wyłącznie od tego… seniora – zakomunikował stanowczo James, krzyżując ręce. Skinąłem głową na znak podziękowania.

    – Co się, do cholery, dzieje? Widziałem, jak jechaliście razem na wyspę Samet, ale dlaczego to się tak potoczyło?

    – Czekam na niego.

    – Czekasz już od wieków, Mark. Twój limit cierpliwości już dawno powinien był się wyczerpać. Zbyt długo czekałeś na to, by ten facet się zadeklarował.

    Powoli spojrzałem na Jamesa, nie mając odwagi nic powiedzieć, ponieważ każde jego słowo uderzało w moje serce.

    – On… powiedział, że mnie lubi – wyszeptałem. Nie mogłem mówić spokojnym tonem ani patrzeć na niego z irytacją, jak to robiłem wcześniej, bo tym razem to ja popełniłem błąd. To ja pierwszy do niego podszedłem. Nie posłuchałem ostrzeżeń mojego przyjaciela.

    – To tylko wyraz sympatii, Mark. Poza tym lubisz go od dawna. Prawie rok zajęło mu oznajmienie ci, że mu się podobasz. – W głosie Jamesa brzmiała ironia.

    – Ty też trochę przesadzasz, James. W końcu to jego sprawa. Jeśli Mark jest zraniony, powinniśmy mu pomóc, a nie oceniać ani tym bardziej krytykować. – Wind próbował uspokoić Jamesa.

    – Ale… James ma rację – wymamrotałem cicho.

    To, co mówił mój przyjaciel, nie było przecież błędne. Miał rację, że mnie ostrzegał. To ja… dokonałem wyboru. Zdecydowałem się czekać i pozwolić P’Vee w ten sposób się ze mną obchodzić. Gdybym tylko siedział cicho, nie pozwolił mu iść, pewnie siedzielibyśmy teraz przy kolacji albo oglądali razem jakiś film. To ja najpierw go polubiłem. Uczuciem, na które nie byłem gotowy. Nigdy nie spodziewałem się, że będę u boku P'Vee, bo on miał już przecież kogoś, kogo kochał. Aż nieoczekiwanie zdecydował się usunąć Ploy na jakiś czas ze swojego życia. Tego dnia to ja podszedłem do P'Vee. Nie byłem pewien naszego związku, ale gdyby ktoś zapytał, co czuję…

    Głęboko w sercu doskonale wiedziałem, że byłem tym, który zbliżył się do kogoś, mimo że ten jeszcze nie zerwał ze swoją sympatią. Byłem tylko kochankiem. A kochanek nie ma prawa czegokolwiek żądać i z całą pewnością nie ma prawa być zaborczy jak prawdziwy partner.

    – Rzucisz go czy masz zamiar to ciągnąć? – zapytał Wind.

    – Nie wiem, stary.

    – Ty i P'Vee nie różnicie się aż tak bardzo. Obaj lubicie być niezdecydowani i nie rozumiecie się nawzajem. Jako twoi przyjaciele nie możemy się o ciebie nie martwić. Naprawdę nie czujemy się komfortowo, widząc, w jakiej sytuacji się znalazłeś – padło z ust Jamesa.

    – Szczerze mówiąc, nie chcę stawać po stronie P'Vee. James powiedział mi, że on cię zranił, ale widziałem, że będąc z nim, jesteś szczęśliwy. Nie mówiłem więc zbyt dużo, chociaż martwiłem się tak samo jak James – dodał Wind, po czym spojrzał mi w oczy, równocześnie wyciągając rękę, by delikatnie ścisnąć moją dłoń.

    – Dziękuję – odpowiedziałem po prostu, po czym wstałem i poszedłem do sypialni po papierosa. Odwróciłem się i spojrzałem na nich, zanim udałem się na balkon.

    Zapaliwszy, powoli wypuszczałem dym w powietrze, patrząc, jak się rozwiewa. Ten dym symbolizował moją relację z P'Vee. Na początku był wyraźny, ale ostatecznie znikał.

    Starałem się nie myśleć za dużo, zachować spokój i czekać na jego wyjaśnienia, ale wydawało się, że te wysiłki osłabły, gdy moi przyjaciele przyszli mnie odwiedzić. Im więcej negatywnych wypowiedzi na temat P'Vee padało z ust Jamesa, tym mniejszą miałem ochotę, by przedłużać to oczekiwanie. Chciałem do niego iść i po prostu zapytać go o to wszystko, stojąc z nim twarzą w twarz, ale nie mogłem. Nie chciałem wierzyć w słowa Dew, która w swoim poście twierdziła, że P'Vee zamierzał się pogodzić. Jego zachowanie i sposób, w jaki patrzył na mnie przed wyjściem, sprawiły, że mu uwierzyłem. Ja naprawdę wierzyłem, że poszedł z nią skończyć.

 

Ploy Napas

2 minuty

Dziękuję za spotkanie. Wszystko jest jak dawniej.

24 polubienia 4 komentarze

 

    Na moim kanale wiadomości wyskoczyło kolejne powiadomienie. Nie zamierzałem go oglądać, ale wbrew sobie stuknąłem w załączone zdjęcie. Było to zdjęcie P'Vee zrobione telefonem Ploy. Mężczyzna jadł ciastko, a obok stała zielona herbata. Bez względu na to, jak dobrze wykonane było to zdjęcie, moje serce po prostu nie czuło się szczęśliwe.

 

Darikaa AN: Trzecia strona musi się usunąć.

Preemie: Więc znowu jesteście razem? Gratulacje!

Yiwaa: Vee, co za skurwiel!

pVnn Northh: Ostrzegałem cię!

 

    Im więcej komentarzy czytałem, tym mniej tolerancyjny się robiłem. Ktokolwiek czytał te wiadomości, z pewnością zakładał, że do siebie wrócili. A fakt, że wysłała to zaraz po poście Dew, jeszcze bardziej rozdmuchiwał całą historię. Zmuszając się do uśmiechu, wygasiłem ekran telefonu.

Po raz kolejny zadzwoniła P'Yeewa, ale zdecydowałem się nie odebrać. Chciałem być sam.

Drrrrrr!

    Zanim zdążyłem zapalić kolejnego papierosa, mój telefon znowu zadzwonił. Rozważałem, czy nie wyłączyć go całkowicie, żeby nie musieć odrzucać połączeń. Z wahaniem spojrzałem na ekran, a wyświetlające się imię sprawiło, że moje serce zaczęło szybciej bić. Chciałem odebrać, ale nagle poczułem się dziwnie słaby. Nie miałem odwagi słuchać jego głosu. A co, jeśli powie mi, że już nie wróci? Co wtedy zrobię?

    Bez słowa odebrałem połączenie, w milczeniu czekając, co powie.

    Widziałeś już te posty? – zapytał mnie zaniepokojonym głosem.

    Wyglądało na to, że tam, gdzie był, panował niezły chaos, bo w tle słyszałem nakładające się na siebie głośne rozmowy i dudniącą muzykę.

    – Tak – odpowiedziałem cicho.

    Wysłuchaj mnie najpierw… 

    Moje serce przyspieszyło, gdy tylko usłyszałem jego słowa. Nieważne, co zamierzał mi powiedzieć, chciałem to usłyszeć. Sam fakt, że zadzwonił z wyjaśnieniami, oznaczał, że nie mogło być tak, jak myśleli inni.

    – Czekałem. Dlaczego zadzwoniłeś dopiero teraz? – Mimowolnie mocniej ścisnąłem telefon, słysząc jego słowa. – Nadal się nie rozstaliście? – zapytałem z nutką frustracji.

    Byli razem od późnego popołudnia aż do teraz. Co robili przez te ostatnie godziny? Spojrzałem na zegarek, który wskazywał, że była już 21:00. Co robił z tą kobietą przez cały ten czas?

    Rozstaliśmy się… Powiedziałem jej o zerwaniu już o 16:00. Nie mam pojęcia, dlaczego Dew napisała takie plotkarskie wiadomości, ale poprosiłem Yeewę, żeby do niej zadzwoniła. Zerwałem z Ploy – powiedział spokojnym głosem.

    – Dlaczego więc nadal jesteście razem? – zapytałem wprost.

    Yeewa zaprosiła mnie na spotkanie. Wkrótce mieliśmy się zobaczyć. Ale najpierw przypadkiem spotkałem tu Ploy.

    – Dlaczego Ploy pisze tak, jakbyście znowu byli razem? – zapytałem, myśląc o ostatnim poście, który widziałem.

    Jaki post? Co ona napisała?

    – Przed chwilą. Podziękowała ci, że poszedłeś się z nią zobaczyć – wyjaśniłem, spoglądając w stronę patrzących na mnie z niepokojem Jamesa i Winda.

    To ja podszedłem pierwszy i się z nią przywitałem.

    – P'Vee. – Głębokim głosem wypowiedziałem jego imię.

    Rozstaliśmy się i pozostaliśmy w dobrych stosunkach, Mark. Jako przyjaciele. Powiedziałem Ploy, że mam kogoś innego i że już jej nie kocham. Ale nie chcę, żeby nasz dawny związek został całkowicie zerwany. Nadal możemy się przyjaźnić. Zarówno ona, jak i ja popełniliśmy błędy, więc nawzajem się rozumiemy.

    Słuchałem jego wyjaśnień, a jednak wątpliwości wciąż przenikały mój umysł.

    – Czy naprawdę można zostać przyjaciółmi po zerwaniu? – zapytałem cicho, na co on zamilkł.

    Usłyszałem, jak głęboko westchnął.

    Daj spokój, Mark… Przestałeś lubić Bara, ale nadal możecie być w przyjacielskich stosunkach senior – junior.

    – I co z tego? P'Bar i ja nigdy nie byliśmy w związku. Wyznałem mu swoje uczucia, a on zdecydował się je odrzucić, więc jak mogłem się nadal upierać? Poza tym jesteśmy na tym samym wydziale, więc jako senior i junior nie możemy się na siebie niezręcznie gapić za każdym razem, gdy się spotykamy.

Nie bądź głupi, Mark. Ploy i ja naprawdę nie jesteśmy już razem. Możesz przyjść i sam się przekonać.

– Gdzie jesteś?

Pub P. Po prostu przyjdź i zobacz. Powiedz jej, co nas łączy. Ogłoś wszystkim nasz status. Nie przejmuj się plotkami, wyjaśnię to.

Odłożyłem słuchawkę, gdy tylko skończył mówić. Zerwanie może nastąpić zarówno na dobrych, jak i złych warunkach. Ale oni byli kiedyś bardzo zakochani, więc jak on mógł oczekiwać, że poczuję się dobrze, widząc te posty? Oglądając zdjęcia, na których się obejmują? Nie chciałem ogłaszać naszej relacji światu, nie zależało mi na tym, żeby inni o nas wiedzieli, ale to, czego naprawdę pragnąłem, to jasność. Przejrzystość. Żebyśmy obaj mogli być razem szczęśliwi. Bez zamartwiania się, że pewnego dnia mnie zostawi, bez strachu, że nasza historia może nagle się skończyć.

 

    Wróciłem do pokoju i założyłem kurtkę. Wychodząc, powiedziałem przyjaciołom, dokąd się wybieram. James i Wind westchnęli ciężko, ale postanowili do mnie dołączyć. Po drodze James nie szczędził zajadłej krytyki pod adresem P'Vee, podczas gdy Wind starał się zachować bardziej pozytywną postawę.

    – Czy nie ma racji, że nie wierzy w plotki? Jeśli P’Vee naprawdę by do niej wrócił, to po co dzwonił do Marka? – zwrócił się nasz przyjaciel do Jamesa.

    – Po prostu zamknij tę swoją gębę, kurduplu. Pewnie najpierw kilka razy się z nią bzyknął, a dopiero potem szarpnął się, by zadzwonić. Milczał przez pół dnia! – odwarknął gniewnie James.

    – Hej, duży chłopie, dlaczego myślisz o nim tak negatywnie? – dopytywał się Wind.

    – A dlaczego ty musisz widzieć go w pozytywnym świetle?!

    – Hej! A dlaczego wy dwaj koniecznie musicie się kłócić i przyprawiać mnie o ból głowy? – wtrąciłem spokojnie.

    James z frustracją przeklął, a Wind odwrócił wzrok, wyglądając za okno.

    Niedługo potem dotarliśmy do pubu, o którym wspomniał P'Vee. Wszedłem do środka i od razu poczułem, że robiło się coraz tłoczniej. Szukając stolika P'Vee, dostrzegłem P'Yeewę i P'Kla siedzących niedaleko sceny. Obok nich siedzieli P'Pin, P'You i ich ekipa.

    – Cześć – przywitałem się uprzejmie.

    P'Yeewa spojrzała na mnie z ewidentnym niezadowoleniem.

    – Dzwoniłam do ciebie setki razy! Dlaczego nie odbierałeś? Martwiłam się! – Śliczna seniorka złapała mnie za rękę i posadziła obok siebie, machając do Jamesa i Winda, żeby usiedli naprzeciwko.

    – Przepraszam…

    – Jak się tu znalazłeś? – zapytała P'Yeewa.

    – P'Vee powiedział mi, żebym tu przyszedł – odpowiedziałem cicho, rozglądając się, by znaleźć tego, który kazał mi tu wpaść.

    – Poszedł do toalety – podsunął P'Nuea.

    Spojrzałem na mentora, którego nie widziałem od czasu powrotu z wyspy Samet. Czułem się winny, bo nie informowałem go o niczym.

    – P'Nuea…

    – Co? Nic mi nie jest… Mówiłem ci już, że nie potraktuję tego zbyt poważnie – uspokoił mnie, delikatnie kładąc dłoń na mojej głowie. – Idź się z nim zobaczyć – dodał z uśmiechem. Spojrzałem w jego piękne oczy i lekko się uśmiechnąłem, po czym westchnąłem.

    – Przepraszam.

    – Dlaczego przepraszasz? Już uzgodniliśmy, że nie będę się zbytnio angażował, na ten właśnie wypadek. – Uśmiechnął się ciepło, po czym szturchnął, zachęcając, bym wstał.

    – Pójdę z tobą – powiedział James wstając, na co Wind chwycił go za rękę.

    – Czy to twoja sprawa, James?

    – Czyja by nie była, ja też pójdę. Nie puszczę go samego! – odpowiedział wojowniczo James. Wydawszy z siebie pełne rezygnacji westchnienie, Wind również się podniósł, by do nas dołączyć.

    Kierując się do toalety, mijaliśmy coraz gęstszy tłum, podczas gdy pulsująca muzyka przenikała pomieszczenie, działając nam na nerwy. Minęliśmy grupki biesiadników wznoszących kieliszki, aż dotarliśmy na miejsce. Moją uwagę zwróciło kilka par obściskujących się przy zlewach, ale to, co zobaczyłem sekundę później, sprawiło, że dosłownie wrosłem w ziemię. Nie potrafiłem oderwać oczu od pary całującej się tak namiętnie, jakby byli głęboko zakochani i spotkali się po długiej rozłące. Nie miałem wątpliwości, kim był widoczny z boku facet, bo widziałem go dziś rano, kiedy w tym stroju opuszczał moje mieszkanie. Ręce drobnej kobiety owinięte były wokół jego talii.

    Przystojna, doskonale mi znana twarz nie odwróciła się w moją stronę, ponieważ jej właściciel z wyraźną przyjemnością oddawał się swojemu zajęciu. Jego kształtne usta, które całowały mnie dziś rano, teraz figlowały z wargami innej osoby. Całowali się stojąc przy zlewie, całkowicie ignorując obecność innych, zamknięci w swoim własnym świecie.

    – Ty skurwielu! – usłyszałem wściekłe przekleństwo.

    Bum!

    – Kurwa! Vee! – James wkroczył do akcji, odciągając P'Vee i wymierzając mu potężny cios, którym powalił go na podłogę. Oderwana od niego kobieta popatrzyła z naganą na Jamesa, po czym schyliła się, by pomóc leżącemu wstać. P’Vee jeszcze mnie nie spostrzegł, bo nie patrzył w moją stronę, a ja nie miałem dość siły, by podejść bliżej. Czułem się jak sparaliżowany.

    – Co ty, kurwa, wyprawiasz, skurwielu?! Czy choć przez chwilę pomyślałeś o jego uczuciach, zanim zrobiłeś coś takiego? Kurwa! – Mówiąc te słowa, James wskazał na drzwi, przy których stałem.

    Twarz P'Vee powoli zwróciła się w moją stronę, a na mój widok jego oczy wyraźnie się rozszerzyły. Na chwilę zamknąłem oczy, a kiedy je otworzyłem, na moich ustach pojawił się wymuszony, pełen goryczy uśmiech, kiedy spojrzałem mu w twarz. Wyraźnie widziałem, jak mężczyzna robi krok w moją stronę, ale natychmiast się odwróciłem, zanim jeszcze zdążył się zbliżyć.

    – Mark… Mark!

    – Nie idź za nim!

    Nie wiedziałem, co działo się w środku. Dobiegał do mnie głos Jamesa, ale nie zamierzałem się odwracać. Ignorując ludzi taksujących mnie wzrokiem, torowałem sobie drogę na zewnątrz, puszczając mimo uszu słowa plotek, które do mnie docierały. Ledwo spojrzałem na przechodzących obok P'Yeewę i P'Kla, przed oczami mając obraz P'Vee całującego Ploy. Ich pocałunek był tak namiętny, jakby chcieli potwierdzić swoją wieczną miłość. W uszach dudnił mi głęboki głos P'Vee, nieustannie powtarzającego, że zerwie z Ploy. Ten sam głos, którym dziś rano jego właściciel oznajmił, że już jej nie kocha. Głos, którym zachęcił mnie do tego, bym przyszedł tutaj i ogłosił status naszego związku.

    – Mark… Mark! – Potrząśnięcie za ramię przywróciło mnie do rzeczywistości. Nie miałem pojęcia, jak znalazłem się na parkingu. Nie wiedziałem, kiedy te niewyraźne dźwięki ucichły ani kiedy łzy zaczęły spływać mi po policzkach.

    – P'Nuea…

 

 

Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: paszyma

    


 Poprzedni  👈              👉 Następny 

Komentarze

Popularne posty