WW – Rozdział 18

 




Good Day #18

 

    Rozciągnąłem się leniwie jak kot na szerokim łóżku w sypialni Yoyaka. Po uniesieniu się do pozycji półleżącej oparłem plecy o wezgłowie. Przeniosłem się do jego pokoju wiele nocy temu, a ostatnio niemal cały czas spędzaliśmy razem. Być może dlatego, że wkrótce Yoyak wyjeżdża za granicę na miesiąc, by walczyć o tytuł mistrza świata w Hiszpanii.

    Ziewnąłem po przebudzeniu, spoglądając na dwie walizki stojące przy ścianie. Życie często przypomina powieść – kiedy zbyt mocno się kochamy, autor decyduje się na wprowadzenie długiej rozłąki. Ale jeśli nasza historia naprawdę przypomina książkę, to powinno nas czekać szczęśliwe zakończenie, prawda?

    Niech więc tak będzie: rozdzieleni… na miesiąc.

    Podniosłem telefon, by sprawdzić godzinę. Choć na ścianie w pokoju Yoyaka wisiał duży zegar, ani on, ani ja nie zwracaliśmy na niego zbytniej uwagi. Zwyczaj korzystania z telefonów do sprawdzania czasu stał się naszym nawykiem.

    Słyszałem cichy szum wody z prysznica, który przebił się przez poranną ciszę, wyrywając mnie ze snu. Yoyak nie był kimś, kto spędzał dużo czasu w łazience. Ziewnąłem raz jeszcze, gdy w końcu lśniący od kropli wody mężczyzna otworzył drzwi i wyszedł, jakby intuicyjnie wiedząc, że zamierzam ponarzekać.

    Kiedy nasze spojrzenia się spotkały, Yak szybko uniósł koniec ręcznika, by osuszyć swoje wilgotne włosy. Lśniąca na jego skórze woda kapała na podłogę, gdy z gracją zbliżał się w moją stronę. W ostatniej chwili cofnął się jednak, stając na dywanie, by zapobiec zalaniu podłogi. Jego ruchy emanowały nieopisaną męskością, a ja nie mogłem powstrzymać się od uśmiechu. 

    – Weźmiesz urlop na cały dzień czy podrzucisz mnie dopiero po południu na lotnisko? – zapytał.

    – Cały dzień. Nie będzie cię tu przez miesiąc, chcę więc napatrzeć się na twoją twarz – odpowiedziałem, unosząc rękę, by odgarnąć włosy z czoła.

    Yoyak szukał właśnie szortów. Wczoraj wieczorem ten młody człowiek zdjął ze mnie ciuchy, a po wszystkim myślałem, że założę z powrotem piżamę. On jednak zaproponował, żebym pozostał nagi, ponieważ chciał się przytulać podczas snu. Był tym najwyraźniej zafascynowany.

    – Byłoby dobrze, gdybym od razu przegrał pierwszą walkę. Wtedy mógłbym wrócić do domu, do ciebie – stwierdził.

    – Jeśli Ye to usłyszy, polecą nasze głowy.

    – Żartuję! Kto by zrobił coś tak idiotycznego? Muszę dać z siebie wszystko, żebyś miał się czym pochwalić podczas rozmowy z Kao. Będziesz mógł wtedy powiedzieć, że masz chłopaka, który jest mistrzem świata w boksie.

    – Dziękuję, ale Kao nie jest jedynym, przed którym zamierzam się tobą chwalić.

    – Dziękuję. – Yoyak naśladował mój sposób mówienia. Wyglądał przy tym tak uroczo, że miałem ochotę dać mu lekkiego klapsa w tyłek. Mogłem go po prostu przytulić. Choć był wielkości olbrzyma, w moich oczach zawsze był kimś mniejszym.

    – Nie waż się mnie naśladować i kopiować moich słów.

    – Dziękuję.

    – Powiedz to jeszcze raz, a doczekasz się kłopotów.

    – Dziękuję… Ty…

    Nie przestawał mnie podpuszczać. Nie bał się mnie w najmniejszym stopniu, a na ustach błąkał mu się wyzywający uśmieszek. Wstałem z łóżka, gdy skończyłem zakładać spodnie. Podbiegłszy do Yaka, wskoczyłem mu na plecy i mocno objąłem za szyję, lekko gryząc płatek jego ucha.

    – Dee, nie gryź! 

    – Już, już! – odpowiedziałem, chichocząc, gdy mój chłopak szybko zakrył ucho ręką. Pocierał je, próbując złagodzić ból, a następnie odwrócił się, by spojrzeć na mnie zaciętym wzrokiem. Na pocieszenie muskałem ustami jego policzek.

    – Będę cholernie za tobą tęsknił, Yak. 

    – Ja za tobą też. Rozmowy wideo to nie to samo co spotkanie w cztery oczy.

    – Jeśli dostaniesz się do finału, polecę tam, żeby zobaczyć, jak walczysz. Co o tym myślisz?

    – W takim razie już teraz rezerwuj sobie bilet.

    – Jesteś bardzo pewny siebie.

    – Na początku nie byłem, ale kiedy powiedziałeś, że przylecisz na finały, to od razu nabrałem pewności siebie.

    Mój facet wyjął z szafy ubranie, podczas gdy ja wciąż siedziałem na jego plecach. Był wystarczająco silny, by mnie nosić, ale chciał się już ubrać, więc wrócił do łóżka i delikatnie mnie zrzucił. Wiedział, że się nie pogniewam. Lubiliśmy bawić się w ten sposób. Robiliśmy to ciągle. To znaczy, kiedy byłem w nastroju do zabawy.

    – Dlaczego musisz pędzić na lotnisko tak wcześnie rano?

    – Mam wywiad.

    – Najpierw go sobie nagram, żebym miał się czym chwalić podczas rozmowy z Kao. Mój chłopak jest znaną w mediach osobą.

    Pokiwałem z podziwem głową, ale Yoyak przybrał jedynie znużoną minę. Wiedziałem, że jest kimś sławnym i bez wątpienia rozpoznawalnym. Oye nazywał to czymś w rodzaju procesu tworzenia gwiazdy. Starszy Phadetsuek był dla niego bratem, ojcem i menedżerem – był dla niego wszystkim.

    Nie martwiłem się zbytnio, że Yoyak wyjeżdża za granicę, ponieważ miał Oye, który dobrze się nim tam zaopiekuje. Byłem trochę zazdrosny o Oye i Cherry'ego, ponieważ ta dwójka mogła latać i oglądać Yoyaka w każdym meczu. W moim przypadku było inaczej, ponieważ byłem bardzo obciążony pracą. Oye i Cherry obiecali, że będą wysyłać mi wiadomości, jak również harmonogram zawodów Yoyaka.

    – Dee, pospiesz się. Weź prysznic, a w tym czasie ja przyniosę ci kawę.

    – Tak, dziękuję. Dzisiaj pocałuję cię w czoło, by dać ci swoje błogosławieństwo.

    Stanąłem na palcach, by złożyć pocałunek na jego czole, zanim poszedłem pod prysznic.

    W ciągu tego dnia jeszcze kilka razy go całowałem, aż przeszedł przez bramkę na lotnisku. Yoyak szedł energicznie, w wielkim stylu.

    Myślałem, że poradzę sobie bez niego, ale kilka dni później poczułem się bardzo źle, ponieważ ogromnie za nim tęskniłem. Mój młody partner znajdował się w odosobnionym miejscu, by trenować. Przygotowując się do walki, rzadko korzystał z telefonu. Wiadomości o Yoyaku dostarczali mi tylko Cherry i Oye. Nie było go już dwa tygodnie. Przez ten czas usłyszałem od niego tylko kilka słów. Zadzwonił, by powiedzieć, że być może nie będziemy mieli okazji często rozmawiać.

    – Kocham cię. Ja też za tobą tęsknię.

    To były słodkie słowa, ale jednak sprawiły, że poczułem się przygnębiony. Wydobyłem z siebie ciężkie westchnienie. Spoglądałem na ekran iPada, na którym wyświetlał się koreański serial.

    Ding! Ding! Ding!

    Wiedziałem, że był to sygnał wiadomości od Cherry’ego. Byli bardzo zajęci, więc tylko raz na jakiś czas otrzymywałem od niego nowiny. Ostatnia aktualizacja miała miejsce dwie noce temu. Cherry wysłał mi wiadomość, że Yoyak musi schudnąć, więc jest ostatnio w złym nastroju.

    Obecnie znajdowałem się w swoim mieszkaniu. W Tajlandii była godzina 22:25. Po ugotowaniu obiadu, kiedy samotnie go jadłem, rozbrzmiał sygnał wiadomości:

 

Cher: Dee, mam ci coś do zgłoszenia.  

Cher: Dużo osób zbliża się do Yaka!  

Cher: Ale on tak naprawdę nie zwraca na nich uwagi. Możesz więc spać spokojnie, Dee.  

 

    Moje pragnienie zjedzenia makaronu podczas oglądania serialu natychmiast zniknęło. Doskonale wiedziałem, jak teraz wyglądam. Gdybym miał pod ręką lustro, wyraźnie ujrzałbym w nim odbicie faceta, który miał ochotę zabić kogoś gołymi rękami. Cherry wydawał się beztrosko podrzucać mi wielką bombę, informując, że ktoś próbuje podrywać mojego faceta.

    Wdech. Wydech. Jestem dorosły i nie wolno mi być zazdrosnym. Yoyak mnie kocha. Mogę mu zaufać. Zrobiłem kolejny głęboki wdech, wmawiając sobie, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Nie ufaj innym ludziom, dobrze?! Pomyślałem, że… wzięcie urlopu, żeby polecieć zobaczyć się z moim chłopakiem, to bardzo dobry pomysł!

 

***

 

    – Odpowiedział?  

    – Cisza.

    – Myślisz, że tak od razu przyleci?  

    – A żebyś wiedział, Oye. Dokładnie tak myślę.

    – O czym rozmawiacie?

    Po wzięciu prysznica i przebraniu się padłem na łóżko. Przez cały dzień brałem udział w wielu walkach. Prawie całe ciało miałem posiniaczone, a mięśnie protestowały przeciwko dalszym wysiłkom. Nawet jeśli lekarz powiedział, że to nic poważnego, to nadal bolało. Dlatego kiedy kładłem się na łóżku, lekko wyginałem ciało. Patrzyłem podejrzliwie na mojego starszego brata i Cherry’ego. Sposób, w jaki szeptali, oznaczał, że wyraźnie coś knuli.

    – Jako że masz kilka dni wolnego, Ye i ja rozmawialiśmy o podróży. Ty, niestety, nie możesz pojechać z nami. Na dworze jest zimno, nie chcemy, żebyś zachorował. W przeciwnym razie nie będziesz w stanie walczyć.  

    – Wiem. Przy okazji… Gdzie jest moja komórka?

    – Chyba w torbie. Włożyłem ją tam, kiedy walczyłeś. Poszukam. A odnośnie propozycji złożonej ci przez stowarzyszenie… Co zamierzasz im odpowiedzieć?  

    Oye zgłosił się na ochotnika, by znaleźć mój telefon. Patrzyłem na niego, uważnie słuchając. Stoczyłem kilka niezłych walk, a Oye skwitował, że w międzyczasie stałem się gorącym towarem, ponieważ wiele stowarzyszeń zwróciło się do mnie z prośbą o bycie ich stałym bokserem.

    – Chyba odmówię. Nie lubię często izolować się w obozach treningowych w obcych krajach. Jestem patriotą, kocham swoją ojczyznę. Nie mogę się doczekać, kiedy wrócę do domu.  

    – Co masz na myśli, mówiąc „ojczyzna”?  

    – Moja ojczyzna nazywa się Wandee – udzieliłem odpowiedzi Cherry'emu, żeby nie musiał zgadywać. Po tym, jak często mi dokuczano, przestałem się wstydzić. I cholera, naprawdę niesamowicie za nim tęskniłem.

    Odchyliłem głowę, żeby zobaczyć, gdzie Oye szuka mojego telefonu, spokojnie licząc w myślach do dziesięciu. Wkrótce cienka komórka znalazła się w mojej dłoni. Ujrzałem wiele wiadomości, które wysłał mi Wandee. W Tajlandii była już prawie północ. Zakładałem, że prawdopodobnie jeszcze nie śpi. Zamierzałem najpierw przeczytać wszystkie jego wiadomości, a dopiero potem zadzwonić.

    Jednak…  

    Wandee: Zarezerwowałem bilet na samolot. Wylatuję jutro. Powinienem być u ciebie wieczorem.

    Podniosłem się do pozycji siedzącej, na chwilę zapominając o bólu. Odwróciłem się, by spojrzeć na     Oye, który pytająco uniósł brew.

    – Dee pisze, że jutro tu przyleci.

    – Rozumiem… – Dobiegł mnie głęboki głos brata.

    Uderzywszy mnie mocno w ramię, Cherry głośno się zaśmiał.  

    – Dlaczego się tak śmiejesz, Cherry?  

    – Jestem rozbawiony. To zasługa Dee.

    – Dlaczego?  

    – Godzinę temu wysłałem mu wiadomość, że zbliża się do ciebie wiele osób. Byłem nieco zaskoczony, że Dee nie zadawał żadnych pytań. Kto by przypuszczał? Zapewne w myślach szykował się już do przylotu. Skoro masz przerwę, potraktuj to jako wsparcie moralne.

    – Kto się do mnie zbliża? Że niby w jakiej sprawie? – zapytałem, marszcząc brwi. Kiedy dowiedziałem się, dlaczego Wandee przyjeżdża, poczułem się dziwnie. Cieszyłem się, że się tu pojawi, bo jest zazdrosny, ale martwiłem się też, że źle zrozumiał sytuację.  

    – Miałem na myśli związek bokserski, ale powiedziałem Dee, że nie jesteś nikim w najmniejszym stopniu zainteresowany. Twoje serce należy tylko do niego.

    – Dokąd idziesz, Yak?  

    – Porozmawiać z Dee.  

    – Nie możesz zadzwonić do niego tutaj, w pokoju? Dlaczego idziesz do łazienki?

    W odpowiedzi pokręciłem jedynie głową, ale za plecami usłyszałem krzyk:

    – Hej, nie uprawiajcie seksu przez telefon! Codziennie masz walki. Myślisz, że wystarczy ci na to energii?

    – Kto by zrobił coś takiego? Obrzydliwe!

    Opuściłem deskę klozetową, usiadłem na niej i stuknąłem w przycisk rozmowy wideo, by połączyć się z Dee. Byłem pewien, że nie poszedł jeszcze spać. Jednak minęło sporo czasu, zanim odebrał. Ustawił kamerę tak daleko, że nie mogłem go wyraźnie zobaczyć, ale na szczęście jego głos, którego nie słyszałem już od kilku dni, był bardzo dobrze słyszalny. Usłyszawszy go, natychmiast się uśmiechnąłem.

    – Dlaczego dzwonisz akurat teraz? Czy normalnie nie trenujesz o piątej czy szóstej? – zapytał, pakując swoją torbę.

    Widziałem, jak pochyla się, wyjmując rzeczy z szafy. Usłyszawszy jego głos i ujrzawszy jego twarz, z całych sił zapragnąłem go przytulić.

    – Dzisiaj walczyłem od rana. Po południu byłem na przyjęciu, więc odpadł mi trening. Napisałeś, że przyjeżdżasz. Naprawdę to zrobisz?

    – Z kim poszedłeś i co jadłeś?

    – Z Oye, Cherrym oraz ludźmi ze związku bokserskiego. Hiszpańskie jedzenie było naprawdę przepyszne. Jak przyjedziesz, zabiorę cię, żebyś też spróbował.

    – Możesz mnie zabrać wszędzie? A ci, którzy się do ciebie przystawiali, też byli na tym przyjęciu? No wiesz… Cherry wysłał mi wiadomość, że jakieś typy się koło ciebie kręcą. Nie jestem zazdrosny, po prostu zostało mi jeszcze sporo urlopu, więc postanowiłem do ciebie wpaść.

    – Ktoś, kto się do mnie zbliżył? Owszem.

    Nie spodziewałem się, że te słowa aż tak zadziałają. Z początku Wandee trzymał dystans, a teraz podszedł bliżej, żeby pokazać mi swoją twarz.

     – Jest przystojny? Kto bardziej? Patrzyłeś mu w twarz? Uśmiechałeś się do niego? Jeśli tak, to gdy tam dotrę, to cię ugryzę. Zatopię w tobie zęby!

    Zaśmiałem się głośno z jego zastraszającej miny. Wyglądał na jeszcze bardziej poirytowanego niż wcześniej. Wyglądało na to, że jeśli nie wyjaśnię, że znalazłem się w centrum uwagi stowarzyszenia, to bez wątpienia wyniknie z tego duży problem.

    – On nie jest przystojny. Jest na tyle stary, że mógłby być moim ojcem.

    – Twoja młodzieńcza aura sprawia, że pragnie się tobą opiekować.

    – To wymyka się spod kontroli, Dee. Mówiąc, że ktoś się do mnie zbliżył, mam na myśli stowarzyszenie bokserskie. Zwrócono się do mnie z prośbą, bym przyłączył się do ich kadry. Tutaj są tylko umięśnieni bokserzy. Nikt nie nosi seksownych piżam, żeby mnie uwieść.

    Śmiałem się tak mocno, że łzy spływały mi po policzkach. Kiedy skończyłem wyjaśniać, Wandee wyglądał na zdumionego. Podrapawszy się po policzku, kilkakrotnie zamrugał, po czym rzucił:

    – A więc to tak wygląda ta historia. Widzę, że zostałem bezczelnie oszukany przez Cherry’ego. Teraz to rozumiem. Naprawdę bardzo się martwiłem.

    – Tak, ale i tak przyjedziesz się ze mną zobaczyć, prawda? Nie kradnij mi nadziei… Nie zawiedź mnie, Dee.

    – Zdecydowanie przyjadę. Ja… bardzo za tobą tęsknię, Yak. A tak właściwie to dlaczego rozmawiasz ze mną przez telefon w łazience? Chyba nie oczekujesz, że założę jakąś seksowną nocną bieliznę, żeby ci się w niej pokazać?  

    Nie mogłem wykrzyknąć, że to obrzydliwa myśl, tak jak wcześniej do Oye. Podrapałem się po czole i powtórzyłem jego pytanie, zanim udzieliłem mu odpowiedzi.

    – Ye i Cherry są w moim pokoju. Obawiam się, że mógłbym poczuć się zawstydzony, gdybym w ich towarzystwie powiedział ci, że bardzo za tobą tęsknię. Jeśli nie zarezerwowałeś jeszcze miejsca na nocleg, to zatrzymaj się u mnie. A jeśli chodzi o tę twoją bieliznę nocną, to nie spodziewałem się, że ją dla mnie założysz.

    – Jesteś pewien?

    – …

    – W takim razie żegnaj. Do zobaczenia, mój młody Yaku. Wyjedź po mnie na lotnisko. Wyślę ci szczegóły lotu. Dobranoc.

    – Poczekaj…

    Wandee zignorował mój okrzyk i szybko odłożył słuchawkę. Zadzwoniłem do niego ponownie, ale nie odebrał. Miałem już opuścić łazienkę, kiedy rozległo się piknięcie i na ekranie ukazał się zestaw zdjęć. Album nosił tytuł „Nong Dee i jego bezsenna bielizna nocna”.

    Przeglądając zdjęcia w łazience, czułem gorąco na całym ciele.

 

    Wandee: Nie bądź nieprzyzwoity, patrząc na zdjęcia, i nie rób czegoś dziwnego.


Czego dziwnego?

    Wandee: No wiesz, ach, ach, ach.

Jutro na pewno oberwiesz.

    Wandee: *wysłał naklejkę*

    Wandee: Chcę zostać ukarany przez Phi Yaka tak dotkliwie, żeby nie móc chodzić.

 

    Odłożyłem telefon na drewniany stolik obok łóżka. Na szczęście Oye i Cherry już wyszli, więc nikt nie wytknął mi mojej płonącej czerwienią twarzy. Może powinienem się pospieszyć i pójść spać, by dzisiejszy dzień minął tak szybko, jak się da, i żebym jutro mógł otrzymać zastrzyk moralnego wsparcia od mojej ukochanej osoby.

    Swoją drogą, czy nie jest za wcześnie, by iść teraz spać?

    Na początku roku pogoda w Hiszpanii była dość chłodna. Po odebraniu Wandeego z lotniska postanowiłem zabrać go najpierw na posiłek. Oye i Cherry przyszli zjeść z nami kolację. Wandee wielokrotnie przyłożył Cherry’emu za wysyłanie mu ewidentnie dwuznacznych wiadomości. Przytuliłem swoją połówkę, gdy tylko spotkaliśmy się na lotnisku, i potajemnie udało nam się dwa razy pocałować. Byłem jednak zdania, że to stanowczo za mało. Z tego powodu, gdy tylko mój facet przekroczył próg mojego pokoju, bez ociągania rzuciłem go na łóżko, a następnie natychmiast się na nim położyłem.

    – Spieszysz się?

    Zamiast odpowiedzi zdjąłem z siebie bluzę.

    – Nie porozmawiamy najpierw?

    – Dużo już rozmawialiśmy – odparłem krótko.

    – Yoyak…

    – Hm?

    – Nic. Chciałem tylko powiedzieć, że za tobą tęskniłem.

    Nie próbował powstrzymać mojego dotyku, po prostu powiedział, że za mną tęsknił. Poczułem ciepło w sercu.

    – Bardzo tęskniłem – powtórzył, a następnie owinął ramiona wokół mojej szyi. Przyciągnąwszy mnie do siebie, zaczął mnie delikatnie całować. Może dlatego, że nasza rozłąka trwała tak długo, jego pocałunek był pełen emocji.  

    Gdy nasze usta się rozłączyły, spojrzałem mu w twarz.

    – Pamiętasz, co powiedziałeś tamtego dnia?  

    – …  

    – Że chcesz, bym ukarał cię tak dotkliwie, żebyś nie mógł chodzić.

    – …

    – Obiecuję w tej materii z tobą współpracować. Ukarzę cię z całą pewnością.

 

 

***


    Skinąłem głową i zacząłem zrzucać z niego ubranie, chcąc być delikatnym. Nie obchodziło mnie, co mi powie. Ja, Khun Wandee, postanowiłem, że jestem gotów być na zawsze oddany Khun Yoyakowi…

    Siedząc na kanapie, obserwowałem, jak Yoyak krąży po pokoju. Poświęcił mi mnóstwo czasu, kochając mnie tak, jak lubiłem. Czułem się całkowicie wyczerpany i… szczęśliwy. Stwierdziłem, że ze zmęczenia nie jestem w stanie podnieść do ust nawet łyżki. Właściwie wcale nie byłem aż tak wyczerpany, ale chciałem, żeby mnie trochę porozpieszczał. Poprosiłem, by zamówił jedzenie i mnie nakarmił, a on nie zawahał się tego zrobić. Dodatkowo dzisiaj zgodziliśmy się spędzić razem cały dzień w pokoju.  

    Oye prosił mnie, żebym nie wyciągał go na ziąb panujący na dworze. Starszy z braci Phadetsuek martwił się o zdrowie młodszego, ponieważ nie znał tutejszej pogody, a wkrótce Yoyak miał stoczyć bardzo ważną walkę. Czy uda mu się dotrzeć do finału Mistrzostw Świata, zależało od jutrzejszego meczu. Jeśli wygra, otrzyma szansę na zdobycie mistrzowskiego tytułu.

    Przytaknąłem, słuchając Oye. I tak nie zamierzałem podejmować ryzyka, zabierając Yaka dokądkolwiek. Pocieszyłem mojego chłopca, obiecując, że wkrótce sami odwiedzimy Madryt, a potem zabiorę go na wiosłowanie na jeziorze. Na razie zadbam o to, by mógł spełnić marzenie o zdobyciu tytułu mistrza.

    – Dlaczego tak na mnie patrzysz? – zapytał, przerywając moje myśli.  

    – Pomyślałem, że powinienem być w stosunku do ciebie bardziej troskliwy. To było lekkomyślne pojawiać się tutaj teraz, gdy jesteś zajęty walkami na ringu.

    – Cieszę się, że tu jesteś, Dee.  

    – Wierzę ci. Czuję się zmęczony i obolały – poskarżyłem się. – Wrócę w piątek. Będę mógł obejrzeć twoją walkę, która odbędzie się pojutrze.  

    – Jeśli wygram, dojdę do finału. Zostaniesz?  

    – Oczywiście, wezmę więcej urlopu. Aczkolwiek jeśli przesadzę i zostanę zwolniony, pozwolę ci się mną zająć – zażartowałem z uśmiechem.

    Yoyak postawił przede mną talerz z ryżem, a następnie usiadł obok mnie. Wyglądał na szczęśliwego, gdy zbliżył twarz i delikatnie pocierał czubkiem nosa o mój policzek.  Całował mnie wiele razy, a ja poczułem, jak rumienią się moje policzki.

    – Urlop doktora Wandee w całości należy do Yoyaka.  

    – Tak, masz moje serce, ciało, duszę i wszystkie moje dni wolne.  

    – Przyniosę ci pas mistrzowski, Dee.  

    – Proszę, przekaż mi go razem z aktem małżeństwa.  

    – …  

    – Żartuję. Twoja mina była warta wszystkiego. Nie bądź tak bardzo zdziwiony. Nie ma potrzeby, żebyś tak szeroko otwierał oczy. – Odsunąwszy jego twarz, nawiązałem z nim kontakt wzrokowy.  

    Był tak cicho, że zastanawiałem się, o czym tak naprawdę myśli. Po krótkiej chwili usłyszałem:

    – Chcesz wziąć ze mną ślub?  

    – Powiedziałem, że to był żart.  

    – Pytam, czy myślisz o ślubie?  

    – Niczego takiego nie oczekuję. Jesteś za młody, by myśleć o takich rzeczach.  

    – Ale zabrałem cię do mojego rodzinnego domu, żeby przedstawić cię rodzicom.

    – Co masz na myśli?  

    – Cóż, jeśli nie myślisz o ślubie, pozostaje tylko jeden sposób.  

    – Powiedz mi, Yoyak.  

    – Muszę cię uwieść.  

    Chwyciłem poduszkę obok mnie i lekko go nią uderzyłem. Natychmiast mi ją odebrał i zamachnął się na mnie. Był żartownisiem o pokerowej twarzy. Wyglądało na to, że jeszcze niewiele wie o Wandeem.  

    – W takim razie zabiorę ci dziecko – zagroziłem.  

    – Co ja tak złego zrobiłem, żebyś odbierała mi nasze dziecko, Nong Dee? Nigdy nie oszukiwałem i nie jestem zły.  

    – Cóż, to nieporozumienie jak w serialowym dramacie. Według scenariusza musiałbyś praktycznie objechać cały świat, żeby mnie znaleźć. Tak bardzo mnie kochasz, że beze mnie nie potrafiłbyś być szczęśliwy. Tonąłbyś w rozpaczy. Ale niestety, bez względu na to, jak starannie byś szukał, nie byłbyś w stanie mnie znaleźć.  

    – Więc dokąd uciekłaś?  

    – Dwie ulice od twojego domu.  

    – …  

    – I zgodnie ze scenariuszem musiałbyś wątpić, czy dziecko w moim łonie jest twoje.  

    – Jak to? Przewróciłem świat do góry nogami, żeby cię znaleźć – zaprotestował.

    Rozmawialiśmy przez chwilę, a potem Yak przyciągnął mnie do siebie, bym mógł przytulić się do jego klatki piersiowej. Delikatnie mnie kołysał, aż naprawdę poczułem się jak Nong Dee.  

    – W przeciwnym razie pisarz nie miałby już o czym pisać. Pisarze muszą jeść i zarabiać na życie.  

    – Więc jesteś lekarzem czy pisarzem?  

    – Jestem twoją żoną.

    Zaśmiałem się. Mój facet położył podbródek na mojej głowie. Lubiłem chwile, które spędzaliśmy razem w ten sposób. Uczucie tęsknoty z powodu rozłąki powoli ustępowało.  

     – Jestem z tobą. Jednak wciąż za tobą tęsknię, nawet jeśli nie tak bardzo jak wcześniej. 

     – Mogę cię o coś prosić, Dee?

    – O co?  

    – Chciałbym, żebyś wprowadził się do mojego domu.  

    – Co?  

    – Chcę budzić się przy tobie i widzieć cię każdego ranka, a wieczorem kłaść się z tobą do łóżka. Chcę cię widzieć każdego dnia.  

    – Jesteś szaleńczo zakochany, Yoyak.  

    – Wprowadzisz się do mnie czy nie?  

     – Grozisz mi? – Spojrzałem na niego, udając powagę. 

   – Nie, błagam cię. Pragnę, żebyś ze mną zamieszkał. Odmówiłem dołączenia do stowarzyszenia bokserskiego, ponieważ myślałem, że zgodzisz się do mnie wprowadzić. 

    – Och… Dlaczego odrzuciłeś ich ofertę? Z tego, co słyszałem, brzmi ciekawie. Gdybyś się zgodził, miałbyś przed sobą świetlaną przyszłość.

    – Cóż, to nie jest mój życiowy cel.

    – Więc jaki on jest?

    – Wziąć ślub, założyć rodzinę i być szczęśliwym. Zgodzisz się?

    – Na co mam się zgodzić? Na przeprowadzkę do ciebie czy na ślub?

    – Jedno i drugie.

    Uśmiechnąłem się, kładąc dłoń na jego przystojnej twarzy, i przyciągnąłem jego głowę, podając mu usta do pocałunku. Kiedy wreszcie się odsunąłem, jego język mi na to nie pozwolił. Jeszcze przez jakiś czas wymienialiśmy pocałunki.

    – Mogę odmówić? – zapytałem po długiej chwili.

    – …

    – Jeśli chodzi o ciebie, zgodzę się na wszystko.

    Yoyak nie powiedział już nic więcej, tylko mocniej mnie przytulił. Siedzieliśmy przytuleni, lekko się kołysząc, a następnie mój chłopak zapytał mnie o filmową scenę ślubu, którą lubię najbardziej. Opowiedziałem mu o kilku, a podczas mojego opisu jednej ze scen on, zmarszczywszy brwi, zaopiniował, że ta, o której mówię, musi pochodzić z jakiegoś horroru.

    – Więc bierzemy ślub, a bohaterka naprawdę używa piły, żeby pokroić gościom mięso?

    – Zwariowałeś? Zapytałeś mnie, która scena ślubu w filmie zrobiła na mnie największe wrażenie, prawda?

    – W takim razie kiedy mówimy o weselu, co przychodzi ci do głowy?

    – Może sceneria chińskiego bankietu?

    – Dobrze, chiński bankiet.

    Zerknąłem na Yoyaka. Wyglądał, jakby się nad czymś zastanawiał. Miałem nadzieję, że nie zamierza przygotować chińskiego bankietu weselnego dla nas.

    – Planujesz mi się oświadczyć?

    – Możesz udawać, że się nie domyślasz?

    – Yak, mój droooogi! – Przeciągnąłem słowo, a następnie wybuchnąłem śmiechem.

    Czas, który spędzamy razem, zawsze będzie dla nas szczęśliwy.

 


Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: paszyma

    


 Poprzedni  👈              👉 Następny

Komentarze

  1. Chyba czas zrobić przerwę, bo torturą jest czekanie na następny rozdział, za nim tydzień upłynie to już że trzy razy go przeczytam.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty