WW – Rozdział 19 [18+]

 



Good Day #19

[18+]

 

    Kto by pomyślał, że mój młodszy chłopak mógł być taki cool? Jęknąłem gardłowo, obserwując, jak wychodzi z szatni sportowców.

    Siedziałem na trybunach z widokiem na cały ring bokserski, a obok mnie zajął miejsce Cherry. Oye trzymał się Yoyaka. Starszy z braci Phadetsuek wysłał swojego młodszego brata na ring, nie zapominając o zdjęciu złotej szaty z nadrukowanymi logotypami sponsorów. Yoyak stał nieruchomo, w przeciwieństwie do swojego przeciwnika, którego popisy przyprawiały o zawrót głowy. Wokół ringu, nad głowami znajdowały się olbrzymie ekrany. Kamera nagrywała Yoyaka, a potem jego przeciwnika Williama Liama.

    – To 14. walka Yaka, Dee. Wygrał przez nokaut 12 – powiedział Cherry.

    – Jest dobry w nokautowaniu ludzi – skwitowałem.

    – Powiedział, że jest zbyt leniwy, by walczyć przez wszystkie rundy. Przed chwilą Ye powiedział, że taktyka Liama nie jest zbyt dobra. Yak powinien być w stanie wygrać w pierwszej rundzie, ale nie był pewien, czy uda mu się to przez nokaut. Jeśli tak, dostanie miliony.

    Kiwałem głową, słuchając, co mówi. Część rozumiałem, a części nie. W skrócie… Jeśli wygra przez nokaut, dostanie wielkie pieniądze.

    – Ten Liam jest olbrzymi, jeszcze potężniejszy od Yaka. Jeśli trafi, może poważnie zranić mojego chłopaka – westchnąłem.

    – Cholera! Mason też przyszedł obejrzeć walkę.

    Wokół rozbrzmiewały krzyki, a Cherry szturchnął mnie, bym zwrócił uwagę na wielkiego faceta, który zajął miejsce na trybunie. Machał ręką i uśmiechał się szeroko do otaczających go tłumów. Kamera skierowała się wprost na niego, więc mogłem wyraźnie dostrzec jego twarz.

    – Mason jest trzykrotnym mistrzem świata. Yak powiedział, że podczas tych mistrzostw najbardziej chciałby się zmierzyć właśnie z nim. Ale najpierw musi pokonać Liama.

    – Ten Mason jest nawet większy od Liama. Dlaczego mój chłopak musi walczyć tylko z wielkimi bokserami?

    – Powiedziałeś, że Yak jest mały?

    – Jest szczuplejszy od obu tych facetów. – Wypuściłem powietrze przez usta i przestałem zwracać uwagę na Masona, gdy kamera wróciła na środek ringu. Zawodnicy stali teraz naprzeciw siebie. Atmosfera była tu zupełnie inna niż w Tajlandii.

    Komentator mówił dość monotonnym głosem, co nadawało temu wydarzeniu formalny charakter. MC (Mistrz Ceremonii – prezenter) przedstawiał teraz wielkich sponsorów. Nie zwracałem uwagi na hałas wokół mnie. Moje oczy skupiały się wyłącznie na Yoyaku. Widziałem, jak się poruszał – powoli, ale stabilnie, bardziej jakby odpierał przeciwnika, a nie go atakował.

    Walczył na punkty aż do gongu oznaczającego koniec pierwszej rundy. Cherry wyjaśniał mi na bieżąco, kto ma przewagę, kto wykazuje dobrą formę i różne inne niuanse. Potem, niedługo po rozpoczęciu drugiej rundy gwałtowne ciosy Yoyaka trafiły w tors Liama. Olbrzym upadł. Pot spływał z Yoyaka tak intensywnie, że jego włosy były niemal zupełnie mokre. Dysząc, obserwował, jak lekarz sprawdza obrażenia Liama.

    Cherry przycupnął na krawędzi swojego siedzenia, a Oye wskoczył na ring, żeby zdjąć Yoyakowi ochraniacz na zęby, gdy sędzia uniósł rękę Yoyaka nad jego głową. Klasnąłem z radości, widząc, że Yoyak znów wygrał. Był naprawdę niesamowity.

    – Chodźmy, Dee. Chodźmy do Yaka.

    – Jasne. – Wstałem i poszedłem za Cherrym. Nie odrywałem oczu od ringu. Przez chwilę panowało zamieszanie. Zawodnicy przytulali się, stojąc blisko siebie, a ich ciała były wciąż przesiąknięte potem. Ja też chciałem przytulić Yaka. Chciałem przytulić mojego ociekającego potem mężczyznę, tak jak to zrobił Liam!

    Cherry pokazał swoją przepustkę pracownikowi pilnującemu wejścia do strefy sportowców i już po chwili lina została podniesiona i pozwolono nam wejść do wewnętrznej strefy. Ja również miałem przepustkę podobną do tej, która wisiała na szyi Cherry’ego. To było wyjątkowe uczucie móc wejść do pomieszczeń sportowców.

    Cherry poprowadził mnie prosto do środka i zatrzymał się przed drzwiami sali z tabliczką „Yoyak Phadetsuek”. Otworzywszy drzwi, chłopak Ye wszedł jako pierwszy. W środku nikogo nie było. Założyłem, że Yoyak prawdopodobnie za jakiś czas wróci. Być może udzielał wywiadu po kolejnym zwycięstwie, które właśnie odniósł. Gdybym był dziennikarzem przeprowadzającym wywiad, na pewno bym go zapytał, jak bardzo jest podekscytowany tym, że za kilka dni będzie walczył o tytuł mistrza świata z niepokonanym bokserem – Masonem. W międzyczasie sprawdziłem już informacje o przeciwniku mojego młodego chłopaka, chcąc go ocenić. Opadłem na kanapę. Cherry pił wodę, bawiąc się telefonem komórkowym. Ja również zacząłem przeglądać swój smartfon. Moja oś czasu na Facebooku była teraz pełna wiadomości o Yoyaku.

    Ponieważ mistrzostwa świata były transmitowane na żywo, mój chłopak stał się już wielką gwiazdą. Napływało mnóstwo wiadomości z gratulacjami i wyrazami wsparcia. Czy Yak czuł presję, wiedząc, że tak wiele osób oczekiwało od niego zdobycia tytułu mistrza świata?

    Niedługo potem wcisnąłem przycisk udostępniania i klikałem serduszka w komentarzach, które miały dodać Yoyakowi otuchy. Usłyszawszy głośny hałas na zewnątrz, pomyślałem, że wrócił mój facet. I dokładnie tak było. Oye otworzył drzwi, po czym obaj weszli do środka. Starszy z braci Phadetsuek śmiał się szaleńczo, chwaląc się czymś, czego nie dosłyszałem. Jeśli chodzi o Yoyaka, podszedł do mnie, usiadł obok i uśmiechnął się lekko.

    – Byłeś bardzo dobry. Patrzyłem, jak bez mrugnięcia okiem rozdawałeś ciosy.

    – Skoro byłem dobry, poproszę o nagrodę.

    – Co chcesz dostać, mój dobry chłopcze?

    Pochylił się i dotknął ustami moich warg. Jego pocałunek wyraźnie pokazywał, jak dobrze się czuł. Jednak zanim mogliśmy w pełni rozkoszować się naszym słodkim pocałunkiem, rozległo się pukanie do drzwi.

    Oye zmarszczył brwi i poszedł otworzyć, a Yoyak i ja szybko się od siebie odsunęliśmy. Cherry i Oye pewnie byli już przyzwyczajeni do naszych pocałunków, ale inni niekoniecznie, więc musieliśmy udawać, że nic się nie dzieje. Gdy tylko drzwi się otworzyły, wyraźnie dostrzegłem, kto przyszedł z wizytą.

    Był to ktoś sławny. Tak sławny, że wystarczyło, by znalazłszy się na trybunie, pomachał ręką, żeby ludzie krzyczeli co sił w płucach i niemal mdleli. Olbrzymi bokser, właściciel przydomka Niepokonany.

    Mason… Właśnie on.

    – Dee, nie patrz na innych facetów.

    – Auć! Tylko patrzyłem. Dlaczego klepnąłeś mnie w czoło?

    Ten dzieciak stał się stanowczo zbyt odważny. Byłem od niego znacznie starszy! Jak mógł mnie traktować jak małe dziecko?!

    – Chcę, żebyś był mój, tylko mój. – Yoyak wstał. Jego mięśnie ukryte były pod czarną koszulką. Patrzyłem, jak Mason zamienia kilka słów z Oye, po czym przytulają się i poklepują po ramionach. Następnie Oye dał Masonowi sygnał, by ten podszedł do Yoyaka. Kiedy patrzyłem na niego z bliska, nie wydawał się znacznie większy od mojego faceta. Można było powiedzieć, że młody, odważny Tajlandczyk, jakim był Yoyak, osiągnął europejski wzrost. Ale Mason bez wątpienia wyglądał starzej. Poczytałem informacje w sieci, internauci twierdzili, że ma już 28 lat.

    Mężczyzna wyciągnął rękę, by przyjaźnie uścisnąć dłoń swojego młodego rywala. Yoyak – nie podawszy mu ręki – na powitanie skinął jedynie głową. To było trochę dziwne, że Yoyak jako pierwszy zaczął rozmowę. Próbowałem zrozumieć sens tego, co mówił. Jedyne, czego byłem pewien, to że mój młody chłopak był całkowicie wyluzowany.

    – Pamiętasz, co powiedziałeś w zeszłym tygodniu? Twierdziłeś, że nigdy z tobą nie powalczę.

    – Jesteś dobry. Muszę to przyznać – odparł Mason, nieznacznie się uśmiechając. W jego oczach zauważyłem zmianę. Widać było, że poczuł się sprowokowany, ale ze względu na etykietę opanował gniew i wykrzesał z siebie uśmiech.

    – Odbiorę ci tytuł.

    – Uważaj, dzieciaku. Może się zdarzyć, że jeszcze przed końcem pierwszej rundy nie będziesz mógł utrzymać się na nogach.

    – Nie jestem aż tak kiepski. – Yoyak uśmiechnął się okrutnie, co zdarzało się mu niezmiernie rzadko. Następnie wyciągnął rękę i uścisnął dłoń Masona.

    Możecie mi wierzyć, że nie był to przyjacielski gest, a raczej zaciskające się imadła. Przez dłuższą chwilę się tak ściskali, zanim byli gotowi puścić nawzajem swoje dłonie. Natomiast ja w tym czasie pomyślałem: „Skoro całe wieki trzymacie się za ręce, to dlaczego się nie pobierzecie?”.

    Kiedy znacznie później powiedziałem to na głos, wszyscy wiedzieli, że tylko żartowałem. Może dlatego, że wokół panowała stresująca atmosfera, miałem wrażenie, jakby otoczyła mnie czarna mgła – toksyczna masa, która sprawiała, że czułem się cholernie niekomfortowo. Nawet gdy Mason wyszedł z pokoju, „zanieczyszczenie” nadal się utrzymywało.

    Popatrzyłem na Yoyaka, który odwrócił się, by spojrzeć mi w oczy. Wzruszywszy ramionami, zaczął wyjaśniać, co go nurtowało.

    – Nie jest zbyt miły.

    – Mason?

    – Tak, patrzył na mnie z góry. Jeszcze do niedawna byłem jego fanem. Ale teraz go nienawidzę i chcę go pokonać. – Uśmiechnął się złośliwie, wypowiadając ostatnie zdanie. – Myślisz, że wygram?

    – Zdecydowanie! Wierzę w ciebie.

    Podniosłem pięść w geście zagrzewającym do walki, na co on odwdzięczył mi się niskim śmiechem.

    – Dziękuję, że we mnie wierzysz, Dee. Ale nie zostawisz mnie, jeśli przegram, prawda?

    – Ta myśl nawet nie zaświtała mi w głowie – powiedziałem, zbliżywszy się do niego i wtuliwszy w jego szerokie plecy. Zatopiłem tam nos, wdychając zapach świeżego potu, który mieszał się z nutą perfum. Dzięki temu od razu poczułem się dobrze i zapomniałem o stresie.

    – Dee?

    – Tak?

    – W dniu mojej walki z Masonem nie musisz siedzieć na trybunie.

    Spojrzałem na niego ze zdziwieniem, więc wyjaśnił:

    – Chcę cię mieć blisko siebie. Podejdź z boku ringu. Twoje wsparcie jest dla mnie najważniejsze.

    – Jasne. Będę tam, by cię dopingować, kochanie.

    Odwróciwszy się, Yoyak przytulił mnie do swojej szerokiej piersi. Ta słodka chwila trwałaby znacznie dłużej, gdyby nie przerwał jej głośny dźwięk przesuwanego krzesła.  Oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy na Oye, który ten hałas spowodował. Chwyciwszy Cherry’ego za ramię, starszy z braci P. przygotował się do opuszczenia pokoju.

    – Przepraszam za hałas. Już wychodzę.

    Wiedziałem, że zrobił to celowo, by przerwać naszą słodką chwilę, ale postanowiłem go nie krytykować. Po prostu patrzyłem, aż zamknęły się za nimi drzwi i wreszcie zostawił mnie sam na sam z Yakiem.

    Myślałem, że będziemy kontynuować od miejsca, w którym nam przerwano, ale gdy szeroko się uśmiechnąłem, zauważyłem, że Yoyak podszedł do swojej torby, żeby ją spakować. Swobodnie wrzucał do niej swoje rzeczy, a ja ze śmiechem stałem przez chwilę w miejscu, kręcąc głową nad sobą. Potem poszedłem mu pomóc.

 

    Yoyak odpoczywał przez dwa dni przed kolejnym pojedynkiem. W końcu nadszedł dzień, w którym musiał zmierzyć się z Masonem. Szczerze mówiąc, nigdy wcześniej nie widziałem go tak zmartwionego i zdenerwowanego. Siedział, trzęsąc nogami, i stanowczo zbyt szybko oddychał. Chwyciłem jego dłonie, które okazały się być zimne. Mimo to mój ukochany nadal się uśmiechał.

    – Podekscytowany?

    – Tak.

    – Jeszcze pół godziny do rozpoczęcia walki.

    – Tak.

    Przed pojedynkiem zdążono go już zważyć i przebadać. Teraz przez 30 minut mógł siedzieć i psychicznie nastawić się na mający nastąpić mecz. Myślałem, że to chyba niedobrze, że był do tego stopnia podekscytowany. Oye i Cherry próbowali znaleźć sposób, by pomóc mu się nieco zrelaksować. Brat masował nawet jego ramiona, aczkolwiek bez większego wpływu na stan Yoyaka. Cherry włączył muzykę, jednak młody mężczyzna nie chciał jej słuchać. Wszystkie oczekiwania spadły więc na mnie. Nie mogłem wymyślić, jak mu pomóc, więc po prostu zagaiłem rozmowę.

    – Pamiętasz, jak spotkaliśmy się po raz pierwszy? To było przeznaczenie.

    – Aha, pamiętam doskonale. Byłeś pijany i kazałeś mi zapłacić za prezerwatywy.

    Natychmiast zamilkłem. Najwyraźniej kiedy był zdenerwowany, mówił bez zastanowienia.

    – Więc jakie było twoje pierwsze wrażenie na mój temat?

    – Pomyślałem, że jesteś napalony.

    – Uch…

    – I że lubisz robić dziwaczne rzeczy, inne niż wszyscy.

    – Jeśli cię dzisiaj przeproszę, to mi wybaczysz? Przepraszam, że jestem taki napalony. I przepraszam, że robię dziwne rzeczy. – Ochota na rozmowę natychmiast mi przeszła.  Może po prostu powinniśmy zostawić go w spokoju, żeby sam zapanował nad swoją paniką.

    Swoimi słowami zranił moje uczucia. Bolało mnie serce. Poczułem się dotknięty tym, że Yoyak potępił moje zachowanie.

    – Ye, Cherry, możecie na chwilę wyjść? Chciałbym zostać z Dee sam.

    – Ach…

    Oye spojrzał na twarz swojego młodszego brata. Wyglądał na niezdecydowanego, ale w końcu niechętnie przytaknął i wraz z Cherrym wyszli. Zacisnąłem usta, wciąż trzymając zimną, wilgotną dłoń Yoyaka.

    – Wszystko w porządku?

    – Mam ochotę przebiec 10 kilometrów.

    – Nie ma tu na to miejsca.

    – Wiem.

    Uniosłem brew, zastanawiając się, co Yoyak zamierza zrobić. Wstał i dotarłszy do drzwi, przekręcił zamek. Kiedy wrócił, na jego twarzy malowały się tak intensywne uczucia, że moje serce zadrżało.

    – Chodź tu, Dee, proszę.

    – Zamierzasz się ze mną kochać? Teraz?

    – Chcę tylko położyć głowę na twoich kolanach, żebyś mnie po niej pogłaskał.

    – Och! Zaskoczyło mnie to. Wystraszyłem się, że poprosisz mnie, żebyśmy to zrobili, a ja musiałbym ci po raz pierwszy odmówić. Obawiam się, że mogłoby ci później zabraknąć energii do walki.

    Usiadłem na długiej kanapie i kilka razy klepnąłem się w udo. Mój młody mężczyzna natychmiast położył się na plecach, kładąc mi głowę na kolanach. Palcami przeczesywałem jego miękkie włosy, wyczuwając, że obficie się poci. Na początku ciągle jeszcze oddychał szybko i nieregularnie, ale po chwili ciszy, gdy nasze ciała komunikowały się poprzez dotyk, Yoyak wyglądał na znacznie bardziej odprężonego, a jego oddech wrócił do normy.

    – Czujesz się już lepiej, prawda?

    – Tak, twoje kolana są takie wygodne. Z chęcią bym się zdrzemnął.

    – Zaśpiewać ci kołysankę?

    – Nie jestem dzieckiem.

    – 20 lat to nadal młody wiek.

    – I co z tego? Mogę być młody, ale wystarczająco dorosły, by być twoim mężem.

    – Gdybyś nie miał za chwilę walki, to trzepnąłbym cię porządnie w te twoje usta – rzuciłem, doskonale wiedząc, że ma na myśli fizyczny aspekt naszego związku.

    Uśmiechnął się, gdy leciutko uderzyłem go w usta. Równocześnie spojrzeliśmy na zegar, a po chwili Oye zawołał przez drzwi. Yoyak wstał, pozwalając mi rozmasować jego nogi. Gdy wpuściliśmy Oye do środka, ten kilka razy mocno poklepał Yoyaka po ramieniu.

    – Gotowy?

    – Tak.

    – Daj z siebie wszystko. Bądź agresywny. Pewny siebie.

    – Nie zawiodę cię.

    – Nie martw się, że kogokolwiek rozczarujesz. Po prostu daj z siebie wszystko. To wystarczy.

    Słowa starszego Phadetsueka nie brzmiały pocieszająco czy uprzejmie, były bardziej stanowcze i poważne. Widziałem, jak Yoyak kiwa głową, i sam również przytaknąłem.

    Tak, daj z siebie wszystko – to wystarczy. Czułem, że nadszedł czas, by Yoyak zmierzył się z przeciwnikiem, który nosił przydomek niepokonanego boksera.

    – Nie martw się, Yak. Nieważne, jak potoczy się ten pojedynek. Zawsze będę przy tobie. – Szepcząc słowa zachęty najpoważniejszym tonem, pchnąłem jego plecy.

    Zawsze będę przy nim i zawsze będę go kochać. Bez względu na wynik tego meczu. Jednak odwróciwszy głowę, Yoyak uśmiechnął się i zapewnił:

    – Wygram. Na pewno wygram, Dee.

    – Wierzę w ciebie, Yoyak. Na pewno wygrasz, mój dobry chłopcze.

    – Czy wy musicie się całować, nawet mówiąc o poważnych sprawach? Yak, lepiej się pospiesz. Marnujesz czas.

    Po raz kolejny Oye popsuł nastrój… Zapamiętam to sobie, Oye Phadetsuek!

    Nie wiedziałem, co czuł Yoyak, stojąc na ringu. Wiedziałem jedynie, że miałem lodowate dłonie, kiedy patrzyłem na jego walkę z Masonem. To był pierwszy pojedynek, w którym Yoyak kasował tyle ciosów. Był posiniaczony i mógł się tylko bronić. Jedynie od czasu do czasu udawało mu się zadać cios lub użyć kolana. To była już czwarta runda. Po sposobie, w jaki obaj giganci walczyli w ringu, nie można było przewidzieć, który z nich zwycięży. Widziałem, że zestresowany Oye nieustannie obgryza paznokcie. Podczas każdej przerwy podchodził do Yoyaka i pytał, czy wszystko z nim w porządku. Mój młody chłopak wyglądał na zmęczonego, ale kiwał głową, zapewniając, że nic mu nie jest. W pewnym momencie spojrzał mi prosto w oczy, ale nie zrobił nic poza mrugnięciem. Siedziałem z boku, tuż przy ringu i oglądałem pojedynek, nie odrywając od niego wzroku. Wyraźnie widziałem, gdy Mason kopnął go w nogi, a następnie wyprowadził serię ciosów, trafiając w tors Yoyaka i powalając go na matę. Oczywiście Oye natychmiast do niego podbiegł i coś krzyczał.

    Obecny tam lekarz i ja rzuciliśmy się do Yoyaka. Wyglądał na bardzo obolałego i widać było, z jakim trudem próbuje się podnieść. Oye głośno bluzgał na Masona, wyglądał na jeszcze bardziej wściekłego niż wcześniej, kiedy sędzia udzielił przeciwnikowi Yaka jedynie słownego ostrzeżenia. Nawet ja nie miałem wątpliwości, że ten blondyn celowo kopnął Yaka. Należał do związku bokserskiego, prawda? Cholera! Grał nieczysto. Zero sportowego ducha i uczciwej rywalizacji!

    – Wszystko w porządku? – Zakończywszy tyradę pod adresem Masona, Oye zwrócił się do młodszego brata. Yoyak pokręcił głową i zamknął oczy. Wyglądało na to, że za chwilę przegra. Jego twarz była cała czerwona, a w oczach błyszczały łzy bólu i zmęczenia.

    – W porządku, Yoyak. Już dobrze – pocieszał go starszy z nich, delikatnie klepiąc go po twarzy.

    Miałem niepohamowaną ochotę podbiec do Masona i go pobić. Wściekłość na tego palanta płonęła w moim wnętrzu jak pochodnia.

    – Co? Chcesz nadal walczyć? – Tym razem pytanie Oye spotkało się ze skinieniem głowy. Ze względu na ochraniacz na zębach Yak nie mógł mówić. Otworzył jednak oczy i spojrzał na twarz brata, przytakując. Przerwa dobiegała już końca. Ramiona Yoyaka nadal zwisały na krawędzi ringu, a jego oddech był niesamowicie ciężki. Wzrok miał wbity w przeciwnika, który wykonywał ćwiczenia nóg.

    Odsunąwszy się od brata, Oye podszedł do mnie i szeptem wyjawił mi swój plan, który miał na celu dodanie Yoyakowi siły do walki i energii, by mógł pokonać Masona.

    – Myślisz, że to zadziała? Nie jestem pewien. – Pokręciłem sceptycznie głową.

    – Spróbujmy. Wsciekłość pomaga odkryć w sobie pokłady energii, których posiadania nie było się nawet świadomym. Całkiem możliwe, że mój brat również według tej zasady zareaguje. Muszę zwrócić się z tym do ciebie, Dee. Proszę. Nie chcę, żeby przegrał w ten sposób. To boli.

    – Dobrze, dobrze, ale jeśli się na mnie wścieknie, to bądź uprzejmy z nim pogadać i wszystko mu wyjaśnić.

    – W porządku, wyjaśnię.

    Spojrzałem na niego, nie do końca przekonany, ale po chwili wahania skinąłem głową. Oye pomachał mi ręką, a następnie klasnął, torując mi drogę do Yoyaka. Mój mężczyzna podejrzliwie na mnie spojrzał.

    – Jeśli przegrasz, to się rozstaniemy. Mason jest o wiele fajniejszy od ciebie. Zostanę jego żoną. Będę jego fanem! Pozwolę mu się pieprzyć zamiast ciebie!

    Powiedziałem to tylko raz, ale dobitnie i z poważną miną. Przez chwilę zastanawiałem się, czy nie uderzyć go w twarz, by wyglądało to bardziej realistycznie. Jednak nie odważyłem się go spoliczkować. Nie dlatego, że bałem się go zranić, lecz bardziej z powodu jego mściwego spojrzenia. Wykończony Yoyak, energicznie poderwawszy się na nogi, agresywnie ruszył w moją stronę, zupełnie jakby na chwilę zapomniał o bólu. Plan Oye najwyraźniej zadziałał, aczkolwiek ja poczułem się jeszcze bardziej niepewnie. Na wszelki wypadek postanowiłem się cofnąć, Oye również interweniował, odpychając brata i przypominając mu o walce. Udało mi się wyłapać słowa starszego z nich, które roznieciły w Yoyaku ogień.

    – Później rozliczysz się z Dee. Teraz idź walczyć z Masonem. Jeśli to on przegra, Wandee cię na niego nie wymieni! Idź, Yak, ale nie musisz go zabijać. Wystarczy, że powalisz go mocnym ciosem. A jeśli chodzi o twoją żonę… Zatrzymam go tu.

    To dobrze, że odkrył w sobie niezmierzone pokłady energii i na nowo odnalazł ducha walki. Tylko dlaczego patrzył na mnie takim wzrokiem?

    Gdy tylko przerwa się skończyła, poczułem, jak dreszcze przebiegają mi po kręgosłupie. Yoyak podszedł do Masona. Na raz przywalił aktualnemu mistrzowi mocno w brzuch. Po odliczeniu do dwóch przeciwnik oberwał od Yaka w ucho. A przy trzech mój młody mąż wyprowadził serię ciosów w twarz i ciało Maisona, który chwilę później padł jak kłoda na matę.

    Tak narodził się nowy mistrz świata.

    Wiwaty były tak głośne i porywające, że z dumy aż zalałem się łzami. Oye również płakał. Zdjąwszy Yoyakowi ochraniacz na zęby, poprowadził go na scenę. Cherry podążał za nimi, nagrywając wszystko swoją komórką. W końcu Yoyak spojrzał na mnie.

    – Gra… gratulacje… – Głos mi zamarł. Patrzyłem na młodego mężczyznę, który uniósł linę ogradzającą ring i wyszedł z niego, nie przejmując się kamerami, dziennikarzami chcącymi przeprowadzać z nim wywiad ani nawet odebraniem nagrody. Podbiegł wprost do mnie. Jego przedramię zacisnęło się wokół mojej talii tak mocno, że poczułem ból. Miotałem się, próbując uciec, ale na próżno. W mgnieniu oka rękawicami bokserskimi popchnął mnie lekko do przodu.

    – Mamy coś do omówienia.

    – Yak… Myślę, że najpierw powinieneś się uspokoić.

    – Co to miało znaczyć? To, co powiedziałeś o rozstaniu?

    – To nieporozumienie! Ye, chodź mi pomóc!!! – wykrzyknąłem, ale starszy z braci jedynie zerknął na mnie kątem oka, a potem bezczelnie mnie zignorował. Zamiast tego ten podły zdrajca, uśmiechając się słodko do kamery, udzielał wywiadu w imieniu nowego mistrza świata. Najwyraźniej mnie wykorzystał, a potem po prostu rzucił na pastwę losu rozsierdzonemu bratu.

    Popamiętasz to, Oye Phadetsuek! Już ja ci tego nie zapomnę!

    Mało delikatnie zostałem wepchnięty do pomieszczenia przeznaczonego dla Yaka i wylądowałem tyłkiem na podłodze. Mój chłopak, pomagając sobie ustami, zdjął rękawice bokserskie, zamknął drzwi i dodatkowo przekręcił klucz, uniemożliwiając mi ucieczkę. Rękawice, którymi pokonał Masona, wylądowały na stole. Ledwo mogłem się podnieść, czując ból w kości ogonowej. Yoyak wyglądał naprawdę przerażająco. Ponownie chwycił mnie za ramię i przycisnął do ściany, dociskając mój policzek do zimnej powierzchni. Ledwo mogłem oddychać. Serce waliło mi jak szalone, nie wiem, czy z przerażenia, czy z podniecenia. Jego płonące spojrzenie wyglądało na autentyczne i nie do stłumienia. Poczułem, jak topi się moje serce.

    – Nie możesz ze mną zerwać. Jesteś moją żoną!

    – Tak, jestem twoją żoną. Tylko twoją.

    – Jeśli jeszcze raz odważysz się powiedzieć, że ze mną zrywasz, to przysięgam, że cię zabiję, Dee.

    – Nie powiem tego już nigdy! Nigdy więcej. Absolutnie nigdy – zapewniłem go, potykając się o własne słowa. Zanim zdążyłem zamknąć oczy, moje ręce były już unieruchomione za plecami. Wielki młody mężczyzna wyciągnął swojego nabrzmiałego, gorącego członka i zaczął pocierać nim o moje nogi, dając mi wyraźny znak, że zaraz wymierzy mi karę.

    To było niezwykle ekscytujące, szczególnie że z zewnątrz dobiegało głośne pukanie do drzwi. Yoyak odkrzyknął jedynie, że potrzebuje dziesięciu minut prywatności, po czym wrócił do pieszczot mojego ciała. Odpiąwszy mój pasek, szybko mi go zdjął i odrzucił na bok. Zapach potu, zmieszany z delikatną wonią perfum, drażnił mój nos, pobudzając mnie jeszcze silniej. Jego ciało emanowało gorącem, być może z powodu niedawno zakończonej walki, a może raczej z powodu wyraźnego pożądania. Chwilę później Yak pozbył się moich spodni wraz z bielizną i niecierpliwie przygotowywał moje wejście na przyjęcie jego fiuta. Oddychałem przez zęby, stając wysoko na palcach zarówno z powodu bólu, jak i cudownego dreszczyku emocji. Mój chłopak szybko wsuwał i wysuwał ze mnie palce, a następnie przerzucił się na pocieranie swojego kutasa tak mocno, że do moich uszu docierały wyraźne odgłosy stymulacji. Chwilę później zaczął pocierać fiutem o delikatną dziurkę między moimi pośladkami. Wsunął zaledwie końcówkę, ale to wystarczyło, żebym nie mógł oddychać. Na tym jednak nie koniec tortur. Wsunął się jeszcze kilka centymetrów, po czym znów znieruchomiał w połowie drogi. Najwyraźniej miał ochotę się nade mną poznęcać. Łzy spływały mi po policzkach, kiedy bezradnie odwróciłem głowę w jego stronę.

    – Yak, proszę. Nie drażnij się ze mną w ten sposób.

    – O co chodzi?

    – Aaach… Włóż go. Wejdź do samego końca. Proszę.

    – Jak zawsze napalony.

    Po raz kolejny odebrałem to jako potępiające słowa, a już po chwili po kręgosłupie przebiegł mi intensywny dreszcz, lądując wprost w moim mózgu i podsuwając podniecające obrazy. Wypinałem tyłek, wychodząc mu naprzeciw, gdy z całej siły się we mnie wbijał. Moja głowa kołysała się na boki, a mój młody kochanek nawet nie myślał o tym, by dać mi choć chwilę wytchnienia. Rytmicznie mnie posuwał. Wbijał się tak szaleńczo, że aż zacząłem krzyczeć z rozkoszy.

    – Yak, przeklnij mnie… Możesz nazwać mnie dziwką.

    – Dziwka.

    To tak, jakby misja została zakończona, ponieważ byłem w stanie doprowadzić go do tego, żeby przeklął. Nawet jeśli to tylko krótkie słowo… Fakt, że wypłynęło z ust mojego grzecznego chłopaka, dodatkowo mnie podniecił. Rytmicznie zaciskałem się na nim, synchronizując moje ruchy z jego. Powstrzymywałem jęki w obawie, że ktoś stojący na zewnątrz mógłby je usłyszeć. Nie byłem pewien, jak dźwiękoszczelne było to pomieszczenie. Yoyak pieprzył mnie tak mocno, że klaszczący odgłos naszych ciał uderzających o siebie słychać było w całym pokoju.

    – Yoyak… Nie wytrzymam tego dłużej.

    Ledwo zdążyłem to powiedzieć, a już gorąca sperma wystrzeliła z mojego kutasa, mocząc nas obu. Yoyak jeszcze kilkakrotnie z impetem się we mnie wbił, a po chwili wyczułem, jak tryska miłosnym płynem w moim wnętrzu. Gdy już się spuścił, jego dzikość stopniowo została ujarzmiona. Mój mężczyzna z miłością mnie całował, ale w jego oczach wciąż coś się tliło.

    – Yak, jest coś, co musisz wiedzieć. To był plan Ye. Twój brat chciał wyzwolić w tobie ukrytą energię, więc poprosił mnie, żebym cię rozgniewał. Nie zamierzałem z tobą zrywać. Nigdy! Nie gniewaj się już na mnie.

    – Och, tak – odpowiedział, rozumiejąc motywy. Jednak po chwili znów objął moją talię swoimi gorącymi dłońmi, równocześnie przyciskając do ściany moją głowę. Nie trzeba dodawać, że miał zamiar rozpocząć kolejną rundę, tym razem na ringu miłosnym.

    – Masz zamiar zrobić to jeszcze raz?

    – Ukarałem cię wcześniej, ponieważ źle cię zrozumiałem. Natomiast teraz zamierzam odebrać swoją nagrodę za zwycięstwo.

    – Hę?

    – To tylko gadanie. Prawdę mówiąc, gdy tylko cię posmakuję, nie mogę przestać.

    – I kto tu jest napalony?

    Moje pytanie pozostało bez odpowiedzi. Yak mocno wbił się w moje ciało i z gardłowym jękiem zaczął odbierać swoją nagrodę. Zanim dane mi było opuścić to pomieszczenie, nadszedł już wieczór.

    Trudno powiedzieć, który z nas był później bardziej posiniaczony – nowy mistrz świata czy raczej ja. Nie było jednak potrzeby się tego dowiadywać.



Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: paszyma

    


 Poprzedni  👈              👉 Następny

Komentarze

Popularne posty