WW – Special #01(cz.2)

 


Special #01

Część 2

Zakochać się w gangsterze?

 

    – Wychodzę.

    – …

    – Kiedy będziesz gotowa, daj mi znać.

    Ju-dee nie odpowiada, ponieważ czuje się niesamowicie wręcz zmęczony. Otworzywszy lekko oczy, spogląda na wychodzącego z pokoju męża, podziwiając jego szerokie ramiona. Młody mężczyzna zostaje sam w zimnym od klimatyzacji pomieszczeniu. Ju-dee mruga, chcąc pozbyć się zawrotów głowy, a po chwili podciąga swoje obolałe ciało do pozycji siedzącej. Jego tyłek jest posiniaczony. Znalazłszy się pod prysznicem, świeżo poślubiona żona szlocha ze smutku nad utraconym w ten sposób dziewictwem. Mimo to Ju-dee nie jest stanie wyprzeć się przyjemności, jaką odczuwał podczas wcześniejszego aktu miłosnego. Czy może… Czy może… zamiast swojej siostry Julii kochać Longyaka? Czy może mieć go za męża na zawsze? A może jest tylko łabędziem ze złamanymi skrzydłami, który musi żyć w cieniu tygrysa? Jego serce również jest posiniaczone, bo przecież dla Longyaka Yia Ju-dee jest tylko substytutem. Jeśli Julie zechce go odzyskać, to on będzie musiał jej go zwrócić.

    Cholera! Dlaczego łzy tak obficie płyną?!

    – Przestań już płakać, Ju-dee. Nie możesz kochać Longyaka. Nie zasługujesz na niego w najmniejszym stopniu.

    Miękkim ręcznikiem Ju-dee osusza łzy, a następnie głośno wydmuchuje nos.

    W tym samym czasie zamierzający zapukać do drzwi małżonek na chwilę się zatrzymuje. Leżące na tacy lekarstwa drżą, ponieważ jego ręce trzęsą się od śmiechu, który ten próbuje stłumić. Znalazłszy się pod drzwiami łazienki, Longyak mruga. Wyraźnie słyszy nielogiczne wywody Ju-dee, który na głos wypowiada swoje myśli. W jednej chwili powiedział, że go nie kocha. A zaraz potem, że nie może go kochać.

    Przywódca rodziny Ho zmienia kierunek. Odstawiwszy tacę, na małej karteczce zapisuje, które lekarstwa powinny zostać zażyte jako pierwsze. Kieruje się do drzwi i unosi usta w pełnym zadowolenia uśmiechu.

    – Czy już się w nim zakochałem? Pieprzyliśmy się tylko raz, a on wciąż nie wie, że mam kutasa! Nie mogę. Nie mogę się zakochać.

    – Co za szalona osoba… z naprawdę dziką wyobraźnią.

    Longyak śmieje się gardłowo, po czym wychodzi z sypialni. Zastaje dziesiątki czekających w gotowości podwładnych. Przywódca rodziny Ho wydaje rozkazy.

    – Zbadać związek Ju-dee z rodziną Yia. Znajdźcie Julie, która, jak się domyślam, uciekła z kraju.

    – Tak jest.

    – I nie pozwólcie nikomu niepokoić mojej żony. Powiedzcie ludziom, żeby nie nazywali jej Julie. Mają zwracać się do niej „pani Ho”.

    – Tak jest.

    Włożywszy ręce do kieszeni, Longyak przez chwilę spogląda na drzwi sypialni, po czym odchodzi. Prawdopodobnie ten chłopak przestał wreszcie marudzić.

    Odpocznij trochę, Ju-dee. Kiedy ból ustąpi i będziesz miał więcej energii, to o tym porozmawiamy.

    Następnego ranka Yia Ju-dee wychyla głowę przez drzwi. Rozejrzawszy się na prawo i lewo, dostrzega stojących na straży ludzi z rodziny Ho. Wchodzi więc z powrotem do sypialni i składa swoje ubrania. Krótkie qipao jest codziennym elementem jego stroju, ponieważ tak właśnie lubi ubierać się jego siostra. Ju-dee chce, by to przebranie było tak subtelne jak to tylko możliwe. Na szczęście suknia nie jest zbyt obcisła, bo przecież jej właściciel nie ma żadnych krągłości. Ten fakt szybko mógłby się wydać. Wziąwszy cienki szal, Ju-dee owija go wokół ciała, by zasłonić brak kobiecych atrybutów, a także ukryć ślady, które Longyak pozostawił mu na skórze zeszłej nocy. Po zażyciu leków młody człowiek czuje się teraz o wiele lepiej.

    Chociaż miejsce między pośladkami nadal boli, nie jest to ból, który uniemożliwiałby mu chodzenie. Oczywiście sposób, w jaki Ju-dee się porusza, może wydać się nieco dziwny. Jego krótka sukienka unosi się tak bardzo, że niemal widać jego pośladki.

    – Gdzie jest pan Yak? – pyta służącego rodziny Ho.

    Zapytany przełyka z trudem, spoglądając na zgrabne, białe nogi pytającego, zanim odpowiada.

    – Czeka w jadalni na dole. Rozkazał, że jeśli wyjdzie pani z pokoju i będzie głodna, może zejść na dół i coś zjeść.

    – Dziękuję. – Ju-dee kiwa głową. Owinąwszy się okryciem, powoli człapie na dół. Dotarłszy do stołu, widzi Longyaka czytającego książkę, więc grzecznie się z nim wita.

    – Dzień dobry, Yak.

    – Aha. Dobrze spałaś? – pyta małżonek, opuszczając trzymaną w dłoniach książkę. W bystrych, spoglądających na żonę oczach pojawiają się lodowate błyski.

    Kto ci kazał nosić taki strój? To nieprzyzwoite. Coś takiego powinno się nosić tylko w sypialni, by uwieść męża.

    – Nic mi nie jest. Co mamy na śniadanie?

    – Pani Ho, kogo zamierza pani uwieść, nosząc ten nieprzyzwoity strój?

    – …

    – Idź się przebrać.

    – …

    – Kazałem ci się przebrać! – krzyczy głośno Longyak.

    Ju-dee, który zamierzał właśnie usiąść, sapie. Kuli się i drży z przerażenia, a łzy spływają mu po policzkach.

    – Yak…

    – Jeśli mnie nie posłuchasz, zrobię z ciebie żonę tych wszystkich facetów. – Mąż spogląda na nią zaciekłym wzrokiem.

    Ju-dee jest teraz jeszcze bardziej przerażony. Zaczyna szlochać, ale tłumi ten dźwięk przygryzając wargę. Mocniej owinąwszy się szalem, odpowiada mężowi zachrypniętym głosem, zupełnie jak ktoś, kto ma gorączkę.

    – Idę się przebrać… Pójdę już.

    Longyak nie patrzy bezpośrednio na swoją żonę, jednak kątem oka widzi, jak wchodzi po schodach. Groził Ju-dee, że odda go innym mężczyznom. Jednak gdy tylko jego oblubienica znika z pola widzenia, mężczyzna gniewnym głosem przemawia:

    – Zastrzelę każdego, kto odważy się spojrzeć na panią Ho i będzie miał nieprzyzwoite myśli!

    – Tak jest!

    Kiedy Ju-dee wraca do pokoju, opada na ciężkie drzwi. Łzy napływają mu do oczu, jakby wylewały się znikąd. Ból powoli trawi jego serce. Nie przebiera się, choć wyraźnie mu kazano. Zamiast tego siada i płacze, dopóki nie zabraknie mu łez. Potem kładzie się na dużym łóżku. Wyczerpanie i gorączka sprawiają, że niemal natychmiast zasypia. W półśnie czuje jednak, że ktoś zmienia mu ubranie i wyciera jego ciało.

    Kiedy Ju-dee budzi się ponownie, słońce zdążyło już zajść. Nie znajduje się jednak w tym przestronnym pokoju sam. Longyak pracuje, siedząc przy biurku z drewna tekowego. Gdy Ju-dee się porusza, mąż rzuca mu krótkie, ostre spojrzenie.

    Patriarcha rodziny Ho nic nie mówi. Ju-dee zaczyna płakać. Boi się, że znów zostanie zbesztany albo potępiony. Przypomina sobie, że kazano mu się przecież przebrać, ale on ciągle jeszcze tego nie zrobił. Po chwili wahania wstaje, by spełnić polecenie, ale wtedy zauważa, że jego ubrania zostały już zmienione. Ma na sobie czystą, białą piżamę, o wiele za dużą jak na jego drobną sylwetkę.

    Z zakłopotaniem domyśla się, że to koszula należąca do męża.

    – Yak, zmieniłeś mi ubranie? – pyta, wbijając paznokcie w dłonie. Longyak unosi wzrok, ale nie odpowiada.

    Mimo że istotnie to on przebrał Ju-dee, starannie wytarł jego ciało i podał mu lekarstwa, postanawia milczeć. Nie chce, by tamten wiedział, że widział go całkiem nagiego, również część zdradzającą jego płeć.

    – Jesteś głodna? Nic jeszcze nie jadłaś. Masz wysoką gorączkę. Po posiłku musisz wziąć lekarstwa.

    – A co z ubraniami?

    – Nie każ mi znowu pytać, co chcesz zjeść – mówi zamiast tego Longyak.

    Ju-dee przygryza dolną wargę, po czym podnosi wzrok i ze strachem patrzy na męża.

    – Mogę jeść wszystko, co przygotuje kucharz.

    – W takim razie zjesz congee z abalone. Na razie musisz jeść coś nieostrego.

    Ju-dee kiwa głową, obserwując, jak Longyak chwyta telefon i zamawia jedzenie. Następnie żona wstaje i udaje się do łazienki, żeby się przygotować, a kiedy wraca, mąż wskazuje jej miejsce naprzeciwko siebie.

    – Usiądź tutaj.

    Jego długa ręka przesuwa się w stronę krzesła. Ju-dee powoli podchodzi i siada z wyraźnym grymasem na twarzy.

    – Bardzo boli?

    – Szczypie.

    – Czy to, co robiliśmy, było dla ciebie przyjemne?

    – Ach… Cóż, ja…

    – Ilu według ciebie powinniśmy mieć spadkobierców?

    Ju-dee zamiera. Pot spływa mu po skroni. Wie przecież, że nie może zajść w ciążę. To Julie, która uciekła przed ślubem, powinna teraz tu siedzieć, ale wyjechała w podróż. Rodzice zgodzili się wysłać jego zamiast niej.

    Cóż, i tak zawsze był niekochanym dzieckiem. W dniu ślubu został związany i zanim się zorientował, był w drodze na ceremonię. Nawet gdyby Longyak zabił go po odkryciu, że nie jest kobietą, rodzina Yia prawdopodobnie wcale by się tym nie przejęła. Nie był wystarczająco odważny, by być mężczyzną, ani wystarczająco silny, by stać się przywódcą ich rodziny.

    – Pani Ho, pytam o coś.

    – O spadkobierców, prawda?

    – Tak. Co o tym myślisz?

    – To zależy od ciebie. Możesz mieć ich tylu, ilu chcesz.

    – A jeśli nie chcę mieć żadnego?

    – Cóż, to również zależy od ciebie.

    – Haha! – śmieje się mąż głębokim, gardłowym głosem.

    Do pokoju wchodzi służąca z miską pachnącego congee.

    – Postaw to tutaj – rozkazuje Longyak. Dobrze wyszkolona pracownica stawia miskę przed Ju-dee. Para unosi się z gorącej potrawy, a żołądek młodego mężczyzny daje o sobie znać.

    – W takim razie biorę się za posiłek, panie.

    – Panie?

    – Mężu. Zjem to, mój mężu. To właśnie powiedziałem. Źle usłyszałeś.

    – Tak.

    Ju-dee wzdycha. Potajemnie pociera klatkę piersiową w górę i w dół. Niemal cię przyłapał, Ju-dee. Prawie... Skupiwszy się, chwyta łyżkę i nabiera congee.

    – Jeśli nie będzie smakować, zastrzelę kucharza.

    – Ach! Jest pyszne, bardzo pyszne – zapewnia, mimo że jeszcze nie poczuł smaku. Longyak najwyraźniej lubi grozić ludziom śmiercią. Dlaczego jego mąż jest taki straszny?

    – Jeśli chcesz coś zjeść, po prostu powiedz jednemu z kucharzy. Potrafią ugotować wszystko.

    – To jest bardzo smaczne.

    – Nie jadałaś dużo w domu czy co? Dlaczego jesteś taka chuda?

    – Przed ślubem pościłam, bo byłam zbyt umięśniona.

    Ju-dee prawie się udławił. Znowu się potknął. Spogląda na męża i z ulgą stwierdza, że Longyak z uwagą czyta dokumenty. Młody mężczyzna wkłada do ust kolejną łyżkę congee. Myśli o czasach, kiedy pościł. To było przerażające. W domu wszyscy zgodnie zdecydowali, że musi zmniejszyć swoje ciało do rozmiaru Julie. Teraz może nosić wszystkie ubrania swojej siostry bliźniaczki. Nie obyło się również bez ćwiczeń mających na celu zmianę tonu głosu na wyższy, tak by brzmiał podobnie do głosu siostry.

    Nie chce kłamać w ten sposób. Robi to tylko dlatego, że chce przeżyć.

    – Chcesz pojechać w jakieś specjalne miejsce na nasz miesiąc miodowy?

    – Morze Najbardziej lubię jeździć nad morze.

    – Dobrze.

    Ju-dee uśmiecha się, po czym spogląda na męża, który wciąż patrzy na swoje papiery.

    – Jest pewna piękna wyspa. Masz połączenie z internetem? Poszukam jej, żebyś mógł ją zobaczyć.

    – Najpierw zjedz. Kiedy skończę pracę, obejrzymy ją razem.

    Przerwa.

***


    – Co się dzieje, Dee? W jednej chwili się uśmiechasz, a w następnej płaczesz.

    – Dałem się ponieść powieści, Yak. Jej bohater jest typem, który potrafi kochać, ale tego nie okazuje. Za każdym razem, gdy ją czytam, bohater zawsze ma twoją twarz – powiedziałem i odłożyłem grzbietem do góry grubą książkę, którą dla zabicia czasu czytałem, siedząc na kanapie w oczekiwaniu na powrót Yoyaka. Wiedziałem, że wróci późno, ponieważ brał udział w rozgrywkach uniwersyteckich. Półleżąc, machałem nogami i patrzyłem, jak Yoyak kładzie torbę na stoliku. Podniosłem się i wyobraziwszy go sobie jako Ho Longyaka, nie mogłem powstrzymać głośnego śmiechu. Mój młody facet położył mi rękę na głowie i pochyliwszy się, pocałował mnie w policzek na powitanie.

    – Wyobrażasz sobie siebie jako bohaterkę?

    – Jasne! Jest taka żałosna, a jej mąż okrutny. Ale kiedy znowu się kłócili, kibicowałem mu, żeby znowu ostro ją wziął. – Uśmiechnąłem się w odpowiedzi.

    – Jeśli ty jesteś szczęśliwy, to ja też.

    – Jadłeś?

    – Tak. Najpierw wezmę prysznic. Czekając na mnie, możesz poczytać książkę, Dee.

    – Kupiłem ci ciasto. Jest w lodówce. Po prysznicu zjemy je razem. Musisz uczyć się do egzaminu, prawda?

    – Tak.

    – Będę czytać powieść przez całą noc, by ci towarzyszyć.

    Koniec przerwy.

***

 

#ZakochaćSięWGangsterze

Rozdział 14

Sekrety ujawnione: Czas uciekać!

 

    Po podliczeniu dni Ju-dee zdaje sobie sprawę, że minął już drugi tydzień od ślubu. Ostatnio rzadko widuje męża. Longyak tłumaczy, że musi dokończyć pracę przed ich podróżą poślubną. Choć małżonek pomagał wybrać miejsce na miesiąc miodowy, wszystko wskazuje na to, że ma to być wyjazd tylko dla Ju-dee. Prawda o tym, że jest mężczyzną, wciąż pozostaje tajemnicą. Poza nocą poślubną Longyak nie dotyka go ani razu, co jednak może się zmienić w czasie podróży.

    Przechadzając się po pokoju w wolnych chwilach, Ju-Dee zastanawia się, jak uniknąć sytuacji, w której przyjdzie mu się rozebrać podczas seksu. Skoro za pierwszym razem udało mu się tego uniknąć, zakłada, że i kolejne próby mają szansę się powieść. Mimo to odczuwa dyskomfort, nie mogąc się w pełni odprężyć.

     Westchnąwszy, podwija rękawy zbyt dużej koszuli i bierze łyk ciepłego mleka. Przekręca klamkę i wchodzi do sypialni, ale kątem oka dostrzega kogoś wychodzącego z gabinetu Longyaka.

    – Czyżby Longyak wrócił? – zastanawia się.

    Zamiast odpocząć, młody mężczyzna zmienia plany i kieruje się w stronę gabinetu. Drzwi są uchylone, lecz pomieszczenie wydaje się puste. Wygląda na to, że jeden z podwładnych przyniósł dokumenty i zostawił je na biurku. Longyak najwyraźniej nadal jest w pracy.

    Ju-dee nigdy wcześniej nie miał okazji wejść do gabinetu męża. Postanawia więc bliżej przyjrzeć się wnętrzu. Zbliża się do półek, gdzie zauważa wiele książek, które chętnie by przeczytał. Przypomina sobie, że jako Yia Ju-dee studiował marketing, i zastanawia się, czy mógłby pomagać jako pani Ho. Bezczynność staje się coraz bardziej uciążliwa, więc rozważa, czy nie poprosić męża o jakieś zajęcie.

    Jego uwagę przyciąga biurko. Na blacie leży koperta z dokumentami oraz kilka luźnych kartek. Sięga po nie, a kiedy dostrzega, że dotyczą rodziny Yia, przebiega go dreszcz. Nerwowo spogląda na drzwi – są zamknięte. Wraca do dokumentów i zaczyna je uważniej przeglądać.

    Na kartkach znajdują się szczegółowe informacje zarówno o nim, jak i o jego siostrze bliźniaczce – Julie. Wszystko wskazuje na to, że Longyak od początku wiedział, że nie jest Julią. Dokumenty zawierają nawet szczegóły dotyczące planów podróży jego bliźniaczki.

    W jego piersi formuje się twardy guz, a oczy zaczynają łzawić. Chce mu się płakać. Ju-dee odkłada dokumenty i z niemal martwym ciałem wraca do sypialni. Nie może przestać myśleć o tym, co się teraz stanie.

    Czy Longyak od dawna wiedział, że on nie jest Julie? A może dopiero się dowiedział? Niepokój wzmaga w nim determinację – zaczyna pakować walizki. Wie, że musi uciec, zanim tygrys zamknie go w swoich szponach. Zabiera tylko niezbędne rzeczy, wspina się na mur dworu i znika w ciemnościach.

    Żegna rodzinę Ho. Żegna swojego męża.

    – Żegnaj, drogi mężu.

    To boli. Tak bardzo boli. Mam prawo cię kochać, ale ty nigdy nie pokochasz mnie.


***


    Kilka miesięcy później Ju-dee nadal ukrywa się na wsi w górach. Pogoda jest tutaj łagodna, a mieszkańcy niezwykle przyjaźni. Dzięki kosztownościom, które zabrał, miał środki na wynajęcie niewielkiego domu. Posiada też talent do pieczenia, więc rozpoczyna nowe życie, produkując i sprzedając wypieki przed swoim domem.

    Klienci szybko doceniają jego wyroby, polecając je znajomym. Z czasem interes zaczyna kwitnąć, a zamówienia napływają z całego miasteczka. Jego produkty sprzedają się tak dobrze, że ledwo nadąża z przygotowaniem ich na czas. Biznes rozwija się na tyle, że Ju-dee nie musi się martwić o pieniądze. Praca pochłania go do tego stopnia, że powoli zapomina o bolesnej przeszłości.

    Jednak pewnego deszczowego dnia, gdy dom wypełnia zapach świeżych wypieków, ogłuszający hałas wstrząsa okolicą. Ju-dee natychmiast porzuca pracę i spogląda w stronę frontowych drzwi. Przed jego domem gromadzą się młodzi mężczyźni. Wzdłuż drogi parkuje rząd luksusowych czarnych samochodów z herbem rodziny Ho.

    Serce Ju-dee zamiera. W panice wycofuje się do środka i zatrzaskuje drzwi. Zerka przez okno i widzi Longyaka wysiadającego z jednego z samochodów. Podwładny rozkłada nad nim czarny parasol, osłaniając go przed deszczem. Longyak, mimo upływu miesięcy, wciąż wygląda tak samo przystojnie. Ju-dee czuje, że łzy napływają mu do oczu. Jak Longyak go znalazł? Czy przyjechał, by go zabić, czy może z innego powodu?

    Drżąc, chwyta miotłę, gotów bronić się w razie konieczności. Liczy w myślach, starając się opanować przyspieszony oddech. Gdy drzwi otwierają się szeroko, Ju-dee bez zastanowienia uderza męża miotłą. Longyak chwyta ją jednak z łatwością i odbiera mu z rąk.

    – Yak przyjechałeś, żeby mnie zabić? – pyta Ju-dee drżącym głosem.

    

    – Puść mnie! Nie chciałem cię oszukać, musiałem to zrobić! – woła desperacko.

    Longyak odpowiada cicho, lecz z niespotykaną wcześniej czułością:

    – Ju-dee

    Przyciąga go do siebie i obejmuje, uspokajając roztrzęsionego mężczyznę. Ju-dee przestaje się szamotać, wtulając się w jego ramiona. Łzy zaczynają płynąć, a Longyak jedynie mocniej go przytula, szepcząc słowa pocieszenia. Spędzają razem czas na rozmowie i odnajdują w sobie miłość.


***


    Po skończeniu powieści odłożyłem książkę na bok. Spojrzałem na zegar, była już pierwsza w nocy. Poczułem zmęczenie. Obróciwszy się, dostrzegłem Yoyaka, który – zamiast uczyć się do egzaminu – zapadł w głęboki sen.

    – Czy to możliwe, że Yoyak jest jak przywódca rodziny Ho? – pomyślałem, przyglądając się jego twarzy. Podszedłszy bliżej, delikatnie dotknąłem jego policzka, próbując go obudzić.

    – Och Dee – wymruczał przez sen mój ukochany.

    – Cały się ślinisz! Kto powiedział, że będzie się uczył do egzaminu? – zapytałem z uśmiechem.

    – Byłem zmęczony, więc zasnąłem – odpowiedział z rozbrajającą szczerością.

    – Chcesz iść do łóżka? – zaproponowałem.

    – Skończyłeś czytać powieść?

    – Tak, była świetna.

    – Mój podręcznik nie jest taki ciekawy – stwierdził, przeciągając się leniwie.

    Podniósłszy się, chwycił koc i poprowadził mnie po schodach na górę. Po chwili przygotowaliśmy się do snu i położyliśmy razem w przestronnym łóżku, przytuleni do siebie.

    – Jeśli miałbyś się zdecydować, kogo lubisz bardziej – mnie czy bohatera powieści, to kogo byś wybrał? – zapytał nagle.

    – Dlaczego o to pytasz?

    – Mówiłeś, że lubisz wyobrażać sobie, że to ja jestem tym bohaterem – przypomniał.

    – W takim razie odpowiedź jest oczywista, prawda? – zauważyłem.

    – Chcę ją usłyszeć z twoich ust – nalegał.

    – Oczywiście, że ciebie lubię bardziej. Jesteś prawdziwy. Numer jeden w moim sercu – odpowiedziałem z uśmiechem.

    Obaj wybuchnęliśmy śmiechem. Yoyak życzył mi dobrej nocy i słodkich snów. Patrząc na niego, zrozumiałem, że zawsze będzie numerem jeden w moim sercu.



Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: paszyma

    


 Poprzedni  👈              👉 Następny


Komentarze

  1. Fajno, szczerze mocno mnie zainteresowała ta powieść co ja czytal Dee 😝🤷‍♀️. Dzięki nadal bawią tak samo 🩷

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty