Jake – Rozdział 3 [18+]


 

 

Jake

 

    To dziwne uczucie nie budzić się obok Toma. Mimo że wprowadziłem się do niego zaledwie kilka miesięcy temu, zdążyłem się już przyzwyczaić do tego, że czuję go obok siebie. Teraz jednak nie leżę na zbyt wąskim łóżku w jego sypialni, ale na sofie Adriana. Kiedy wyciągam prawą rękę, nie dotykam ciepłego, spoconego ciała. Trafiam w pustkę. Mimo to nie czuję się z tym źle. Po raz pierwszy od dłuższego czasu dobrze się wyspałem. Szybki rzut oka na mój telefon mówi mi, skąd się to uczucie bierze: jest już wpół do jedenastej, a więc znacznie później, niż myślałem.

    Na ekranie komórki również wyświetla się coś innego, a mianowicie informacja, że późną nocą Tom próbował się do mnie dodzwonić. Oczywiście nie zostawił wiadomości, co mnie cieszy, bo naprawdę nie mam ochoty się z nim teraz użerać.

    Ociężały i zaspany wstaję z łóżka, a mój wzrok pada na karteczkę samoprzylepną przyczepioną do ramy telewizora. Kiedy wczoraj zasypiałem, z całą pewnością jej tam nie było.

    Pokonawszy dwa kroki, chwytam karteczkę. Na górze napisany jest numer telefonu komórkowego, a pod spodem krótka wiadomość od Adriana: „Jeśli coś się stanie, możesz zadzwonić do mnie w każdej chwili. Czuj się jak u siebie w domu”.

    Wzdycham cicho. Adrian jest naprawdę miły, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę fakt, że tak naprawdę zupełnie się nie znamy. Owszem, wczorajszej nocy miło nam się rozmawiało, ale nadal jestem dla niego kimś zupełnie obcym. Obcym, któremu pozwolił zostać w swoim mieszkaniu.

    Muszę mu się jakoś odwdzięczyć. Co on powiedział wczoraj? Że wróci po południu? Niestety, nie wiem, czy jada coś w pracy, ale może w ramach podziękowania zrobię mu jakąś kolację? Najlepiej coś, co można w razie potrzeby zamrozić i odgrzać później, jeśli Adrian naprawdę nie będzie dziś głodny.

    Położywszy karteczkę na szafce pod telewizorem, decyduję się najpierw odświeżyć w łazience. Kiedy zmierzam w tamtym kierunku, mój wzrok pada na drzwi prowadzące do sypialni Adriana. Są w połowie uchylone, co daje mi widok na niektóre meble. Podchodzę bliżej, a serce zaczyna mi mocniej bić. Nie chcę szperać w jego rzeczach, ale… Chyba mogę zajrzeć do jego sypialni, prawda? Jestem naprawdę zaciekawiony.

    Ostrożnie kładę dłoń na drzwiach. Moje palce dotykają gładkiego drewna, po czym wziąwszy głęboki oddech, popycham je dalej. Sypialnia Adriana stoi przede mną otworem. Zatrzymuję się w progu, bo czuję, że robię coś zakazanego, ale i tak zaglądam w głąb pokoju.

    Łóżko Adriana jest większe, niż się spodziewałem, i oczywiście tak samo schludne jak cała reszta jego mieszkania. Ciemnozielona pościel wyróżnia się na tle białych prześcieradeł i tworzy harmonijną całość z zielonymi zasłonami przy dużym oknie.

    Na lewo od drzwi znajduje się szafa w kolorze drewna, pasująca do niej komoda i ogromny fotel z wzorzystym obiciem z tkaniny. A po drugiej stronie… Oddech więźnie mi w gardle.

    Na prawej ścianie, dokładnie naprzeciwko fotela znajduje się skórzany krzyż św. Andrzeja. Wysokiej jakości przedmiot wyściełany miękką skórą, z kajdankami zwisającymi z końców jego ramion. Na ten widok mój kutas gwałtownie reaguje. W przeszłości, zanim poznałem Toma, zniewolenie było dla mnie czymś absolutnie najlepszym. Świadomość, że jestem na łasce obcego mężczyzny, że może oglądać każde intymne miejsce mojego ciała, że może zrobić ze mną wszystko, co tylko zechce… Ta myśl do dziś sprawia, że czuję się nieznośnie rozpalony.

    Zawsze byłem uległy, ale dużo czasu zajęło mi znalezienie kogoś, kto chciałby bezlitośnie wykorzystać tę moją stronę. Dopóki nie poznałem Toma. Obiecał spełnić wszystkie moje życzenia, jeśli mu się oddam i z nim zamieszkam.

    Myśli o tym sprawiają, że na całym ciele pojawia mi się gęsia skórka. Tak, lubię oddawać kontrolę podczas seksu. Być całkowicie do dyspozycji innego mężczyzny. Ale w ciągu ostatnich kilku miesięcy Tom udowodnił, że ma w dupie moje pragnienia. I od samego początku miał. Liczyło się dla niego tylko to, żebym pozostawał w bezruchu, kiedy mnie pieprzył. Stopniowo stawałem się przez niego coraz mniej zniewolony, a zamiast tego sam musiałem doprowadzać się do orgazmu.

    Cofam się o krok i zamykam drzwi. Całe ciało wciąż mnie mrowi, ale staram się to ignorować. Potrzebuję wody. Lodowatej wody, którą mógłbym ochlapać twarz, żeby się uspokoić, albo jeszcze lepiej zimnego prysznica.


***


    Po południu impreza między moimi nogami nareszcie się uspokoiła, ale niestety nie zmienia to faktu, że krzyż św. Andrzeja ciągle wyświetla się w moich myślach. Co gorsza, nieustannie zastanawiam się, czy Adrian aktywnie z tej konstrukcji korzysta. Prawdopodobnie tak, ale jaką rolę odgrywa? Czy jest uległym, który lubi być wiązany? A może jest dominem, który sprowadza do domu uległych facetów, by bawić się z nimi w swojej sypialni? Podejrzewam to drugie, aczkolwiek nie wiem nawet, czy Adriana w ogóle pociągają mężczyźni.

    Energicznie potrząsam głową, żeby pozbyć się tych myśli, i staram się skoncentrować na curry gotującym się w garnku przede mną. Mam nadzieję, że Adrian nie będzie miał mi za złe, że splądrowałem jego zapasy ryżu, mleka kokosowego i mango w puszce, zwłaszcza że zdecydowałem się kupić więcej składników, których i tak używam.

    Kiedy doprawiam curry, słyszę odgłos otwieranych drzwi. Podekscytowany, wstrzymuję oddech i czekam, aż Adrian zdejmie płaszcz i dołączy do mnie w kuchni. Kiedy się pojawia, nie mogę powstrzymać uśmiechu.

    – Co tak pysznie pachnie? – pyta, odwzajemniając mój uśmiech.

    – Curry. Chciałem ci podziękować.

    – Podziękować? – Mężczyzna unosi brew. Kiedy staje obok mnie przy kuchence, jego zapach miesza się z owocowym aromatem curry.

    – Za wczorajszy posiłek – wyjaśniam. – I za to, że mogłem spędzić u ciebie noc. Tak przy okazji, napisałem już do kilku osób szukających współlokatorów, ale nie otrzymałem jeszcze odpowiedzi. – Mówiąc te słowa, czuję skurcz w żołądku.

    Po raz kolejny boleśnie uświadamiam sobie, że zostałem z niczym. Nie mogę i nie chcę znowu pokazać się u Toma, a odpowiedź Adriana na moje pytanie, czy mógłbym zostać u niego na kilka nocy, była raczej powściągliwa. Owszem, pozwolił mi spać u siebie minionej nocy, ale powiedział też, że musimy o tym dzisiaj porozmawiać.

    – Mogę spróbować? – Adrian wyciąga czystą łyżkę z jednej z szuflad, po czym zastyga w bezruchu. Prawdopodobnie czeka na moją odpowiedź.

    Jestem trochę zaskoczony, że całkowicie ignoruje całą sprawę dzielenia ze mną przestrzeni. Skinąwszy głową, patrzę, jak zanurza łyżkę w curry. Gdy je próbuje, moje spojrzenie zatrzymuje się na jego ustach. Nie mogę przestać się zastanawiać, jak by to było móc je pocałować.

    – Smakuje wyśmienicie.

    Czuję się rozbawiony, słysząc jego pełen zaskoczenia głos.

    – Myślałeś, że nie umiem gotować? – pytam kpiąco.

    – Spodziewałem się raczej, że zabraknie jakichś przypraw. Ale tak nie jest. To curry jest cholernie dobre.

    – Miło mi to słyszeć – mówię, nie mogąc powstrzymać uśmiechu. Jego pochwała sprawia, że po moim ciele rozlewa się przyjemne ciepło. – Mam nadzieję, że masz dosyć miejsca na posiłek.

    Mój dobroczyńca z uśmiechem odpowiada:

    – Mam. Nie martw się.

***


    Podczas kolacji rozmawiamy o zupełnie niewinnych rzeczach, a mimo to nie mogę przestać myśleć o Adrianie jako o seksownym dominie. Oczywiście to nieprzyzwoite myśli, więc czuję się z tym naprawdę źle. Niestety, mój kutas w ogóle się tym nie przejmuje. Już dawno nabrzmiał do granic możliwości i mogę się jedynie cholernie cieszyć, że mam na sobie luźne dresowe spodnie. Nie żebym miał inny wybór. Kiedy opuszczałem mieszkanie Toma, do torby wrzuciłem tylko dwie pary spodni, cztery koszulki i kilka par bokserek. Nie pomyślałem o skarpetkach, więc cały dzień przechodziłem boso. Najważniejsze, że mam ze sobą tablet i materiały do mojego programu zdalnego nauczania, ponieważ w razie czego ubrania łatwiej zastąpić innymi.

    – Mogę wziąć prysznic? – pyta nagle Adrian.

    – Co? – Patrzę na niego ze zdziwieniem. – Dlaczego miałoby mi to przeszkadzać? To przecież twoje mieszkanie.

    – Tak, ale to oznacza, że będę musiał zostawić cię na chwilę samego. A ty możesz woleć ze mną rozmawiać.

    Waham się. Adrian jest miły i naprawdę lubię nasze rozmowy, ale możemy kontynuować, kiedy wróci spod prysznica. Oczywiście pod warunkiem, że zaraz potem mnie nie wyrzuci. W moim gardle pojawia się duża gula, którą z trudem przełykam.

    – Idź pod prysznic – mówię przez zaciśnięte gardło. Nie ucieknę.


***


    Gdy Adrian znika w łazience, wkładam naczynia do zmywarki. Miałem nadzieję, że ta czynność odciągnie mnie trochę od moich nieodpowiednich fantazji, ale niestety tak nie jest.

    Wciąż niespokojny, wracam do salonu. Może uda mi się trochę rozproszyć, oglądając jakiś serial. Na przykład sitcom. Nic, co zmusiłoby mnie do myślenia. Albo film porno? Nie, bzdury, o czym ja myślę?! Potrząsam energicznie głową.

    Podchodzę do sofy, a mój wzrok pada z powrotem na drzwi sypialni. Natychmiast się zatrzymuję, bo tym razem drzwi są całkowicie otwarte. Adrian był tam, zanim udał się do łazienki? Prawdopodobnie. Ale dlaczego nie zamknął drzwi? Z salonu widzę tylko meble po lewej i niewielką część łóżka. Ale doskonale wiem, co znajduje się na prawo od drzwi.

    Przynajmniej tak mi się wydaje. Może po prostu wyobraziłem sobie ten krzyż dziś rano? Nie, to bzdura, ale… Chciałbym zobaczyć go jeszcze raz. Tylko żeby się upewnić, że mi się nie przywidziało. Moje myśli pozbawione są jakiegokolwiek sensu, bo nawet jeśli Adrian jest na tej scenie aktywny, to w naszej przygodnej relacji nie odgrywa to przecież żadnej roli. W końcu to nie jest tak, że zatrzymałem się u niego, żeby odbyć z nim sesję czy coś… Chociaż… Czy zgodziłby się na nią, gdyby wiedział, że jestem uległy? Ta myśl niemal ścina mnie z nóg. Tak, Adrian jest bardzo atrakcyjny. Zauważyłem to już dawno temu, kiedy po raz pierwszy minęliśmy się na korytarzu. Ale do dziś nigdy bym nie pomyślał o wspólnej sesji BDSM.

    Nogi bezwiednie niosą mnie do sypialni Adriana, prosto do krzyża św. Andrzeja. To się naprawdę dzieje – nie żebym w to wątpił. Niemniej widok tego miejsca wyzwala we mnie emocje odpowiedzialne za mój przyspieszony puls i utrudnione oddychanie.

    W głowie wyświetla mi się film, który sprawia, że się pocę. Klatka po klatce. Nieuchronnie wyobrażam sobie Adriana przywiązującego mnie do krzyża. Podczas gdy ja jestem nagi. On bada moje ciało, gra na nim jak na instrumencie. Wstrzymując oddech, wyciągam dłoń. Pod opuszkami palców czuję chłodną skórę, a w podbrzuszu boleśnie napięte mięśnie. Ostrożnie przesuwam palcami po wyściółce aż do końca jednego z ramion krzyża. Niemal z nabożną czcią głaszczę zapięcie kajdanek, wyobrażając sobie, jakby to było zostać przykutym nimi do krzyża… Twarzą do ściany, z wypiętym do dyspozycji tyłkiem.

    – Chcesz spróbować?

    Podskakuję, gdy słyszę dziwny głos właściciela. Zaskoczony spoglądam przez ramię do tyłu i widzę Adriana. Ma na sobie luźne spodnie dresowe i obcisłą koszulkę, która podkreśla jego umięśnione ramiona. Prawdopodobnie przed wzięciem prysznica wyjął te ubrania z szafy.

    – Przepraszam – mówię pospiesznie, podczas gdy moje policzki rozgrzewają się do czerwoności. – Nie chciałem węszyć, ale drzwi były otwarte i zobaczyłem ten… krzyż.

    – I chciałeś go wypróbować?

    – Nie! – wyrzucam z siebie natychmiast.

    – Nie? – W głosie Adriana słychać nutki rozbawienia. Jego oczy natomiast przyglądają mi się z takim zainteresowaniem, jakbym z kawałka blachy zmienił się w złotą monetę.

    Przygryzam dolną wargę, a spojrzenie wbijam w podłogę, nie mając odwagi ponownie spojrzeć mu w oczy. Robi mi się niesamowicie gorąco, nie tylko na twarzy, ale również między nogami. Jestem pewien, że moje policzki są już jaskrawoczerwone. Nerwowo biorę oddech.

    – Szczerze mówiąc, znam takie urządzenia, ponieważ… – Głos mi się łamie i dosłownie zaczynam płonąć. Cholera, nie mogę tak po prostu wyznać Adrianowi, że jestem uległy, prawda?

    – Bawiłeś się już wcześniej na takim krzyżu?

    Powoli kiwam głową.

    – To było dawno temu, ale tak. Tak.

    Adrian podchodzi bliżej. W jego oczach jest głód, którego nigdy wcześniej u niego nie widziałem. Paraliżuje całe moje ciało, sprawia, że wstrzymuję oddech i napinam wszystkie mięśnie. Niezależnie od tego, czy Adrian jest aktywnym dominem, czy nie… Pragnę go. Chcę mu się oddać, uczynić siebie dostępnym, pozwolić mu się pieprzyć tak bezwzględnie i brutalnie, jak tylko zechce. Ale czy on też mnie chce? Jeśli dobrze interpretuję jego spojrzenie, to tak. Ale co, jeśli się mylę?

    Przez chwilę myślę, że Adrian chce stanąć tuż przede mną, ale potem po prostu opiera się o wolny kawałek ściany obok krzyża. Jego spojrzenie spoczywa na moich rozpalonych policzkach, nie przesuwając się nawet o milimetr. Nawet jeśli zauważył moje podekscytowanie, nie dał tego po sobie poznać.

    – Nie zdawałem sobie sprawy, że jesteś uległy – mówi. Jego głos brzmi mrocznie i władczo, ale nadal nie rusza się z miejsca. Stoi przede mną z rękami skrzyżowanymi na piersi, czekając na to, co powiem.

    – Cóż… – Mój głos brzmi niepewnie. – Nie chodzę z tabliczką z napisem „uległy”.

    – Racja. – Kąciki ust Adriana nawet nie drgnęły. Patrzy mi w twarz z całkowitą powagą. – Ale jest wielu, którzy noszą obrożę lub coś podobnego.

    – Cóż, ja nie.

    Przez chwilę panuje między nami cisza. Adrian nadal mi się przygląda, spragniony, ale jednocześnie opanowany. Jego spojrzenie wyzwala we mnie więcej, niż mógłby podejrzewać. Podnieca mnie, kiedy tak na mnie patrzy, i chciałbym, żeby nie przestawał. Niestety, kilka sekund później odsuwa się od ściany. Odwraca się do mnie plecami i najwyraźniej zamierza opuścić sypialnię, doprowadzając mnie do niemal panicznego szału.

    – Zaczekaj! – wołam pośpiesznie.

    Adrian faktycznie się zatrzymuje. Przez chwilę wydaje się wahać, ale potem odwraca się w moją stronę.

    – Na co mam czekać? – mruczy.

    – Na… – Zaciskam usta. Cholera, dlaczego brzmię aż tak desperacko? – Nie chcę, żebyś odchodził.

    Kiedy ze wstydem spoglądam w podłogę, Adrian robi jeszcze kilka kroków w moją stronę. Zatrzymuje się tuż przy mnie, tak blisko, że czuję jego ciepło. Gorący oddech uderza mnie w szyję, sprawiając, że drżę.

    – Czego więc chcesz, Jake?

    – Ja… – Mój głos się urywa. Przełykam ciężko.

    – Mów! – rozkazuje.

    Jego głos jest cichy, ale tak stanowczy, że nie mogę się powstrzymać i posłusznie kończę:

    – Chcę być twój – szepczę. – Proszę. Chcę, żebyś mnie wziął i… zrobił ze mną, co tylko zechcesz.

    Śmiech Adriana jest głęboki i mroczny.

    – Dlaczego myślisz, że w ogóle cię chcę?

    – Ponieważ… Nie wiem.

    Ponieważ chcę, żeby on mnie chciał? Co za słaby argument…

    Nie jestem jednak gotów poddać się bez walki. Minęło tak cholernie dużo czasu, odkąd otrzymałem coś takiego. Kiedy ktoś mnie związał i wykorzystał. Tęsknota za tym rozpiera mi klatkę piersiową. To uczucie jest tak silne, że nie jestem w stanie trzeźwo myśleć. W tej chwili wiem tylko, że chcę należeć do Adriana. Cały. Ciało, skóra, włosy… wszystko!

    – Proszę… – jęczę. – Proszę, pieprz mnie.

    W końcu Adrian po mnie sięga. Sapię, gdy odwraca mnie do siebie tyłem, a jego palce wślizgują się pod moją koszulkę i chwytają nagą skórę na moich biodrach. Przyciska się do mnie, wciskając moje ciało w wyściółkę krzyża przede mną i pozwalając mi poczuć na tyłku jego własnego penisa. Jest tak samo twardy jak ja i już sam ten fakt sprawia, że mój kutas drży z przyjemności.

    – Naprawdę tak bardzo tego potrzebujesz? – szepcze mi do ucha.

    – Tak – przyznaję. Drobna część mnie nienawidzi siebie za to, ale jestem w stanie to zignorować. Mimo to czuję, że moje policzki znów płoną.

    – Wiesz – mówi Adrian. – Minęło sporo czasu, odkąd uległy tak desperacko mnie błagał, żebym go przeleciał. Większość tego nie robi, dopóki nie zorientują się, jak bardzo mnie to podnieca. Błaganie.

    Nic nie mówię. Czując jego twardego penisa, nie sposób nie wiedzieć, że Adrian jest na mnie napalony. I nie obchodzi mnie, skąd dokładnie bierze się to pragnienie. Najważniejsze dla mnie jest to, że mnie pożąda. Teraz.

    – A ty mnie błagałeś, nawet o tym nie wiedząc – kontynuuje Adrian. – Czy masz pojęcie, co we mnie wyzwoliłeś?

    – Dlaczego mi nie pokażesz? – mówię wyzywająco.

    Adrian cofa palce, by w następnej chwili chwycić mnie za nadgarstki. Z zadziwiającą siłą przyciska mnie twarzą do krzyża, a ręce do jego końców. Skuwa mnie tak ciasno, że chłodna skóra wpija się w moje nadgarstki.

    – Rozłóż nogi – mruczy, a ja natychmiast się podporządkowuję.

    Mój oddech drży, gdy ustawiam się tak, by Adrian mógł przywiązać również moje kostki. Kiedy kończy, cofa się o kilka kroków i przygląda się swojej pracy. Nieśmiało spoglądam na niego przez ramię i rozpoznaję pełen satysfakcji uśmiech.

    Moje policzki wciąż płoną ze wstydu i podniecenia. Chociaż wciąż mam na sobie koszulkę i spodnie, w tej pozycji czuję się upokorzony. Zachłanne spojrzenie Adriana sprawia, że puszczam hamulce. Nagle nie jestem już Jakiem, jestem tylko ładnym obiektem, który chce być wykorzystany. Moje podniecenie wzmaga się jeszcze bardziej na samą tę myśl.

    Adrian podchodzi do komody obok swojego fotela. Zakładam, że wyciąga z niej lubrykant i prezerwatywy. Głośno wciągam powietrze. Kiedy ponownie za mną staje, nie traci czasu na powolne ściągnięcie moich ubrań. Szybkim ruchem zręcznie zsuwa mi spodnie wraz z bokserkami, po czym uderza mnie w nagi pośladek. Jęczę, gdy przyjemny ból rozprzestrzenia się po mojej skórze. Ponownie przyciska się do mnie. Materiał jego spodni ociera się o moją nagą skórę i wyraźnie czuję twardego jak skała kutasa. Jego ręka przesuwa się do przodu, docierając do mojego fiuta. Umiejętnie go pociera, sprawiając, że głośno jęczę.

    Adrian dokładnie wie, co robi. Dosłownie rozpływam się pod dotykiem jego dłoni. Zamykam oczy i cieszę się nie tylko szybkim posuwaniem, ale także pocałunkami, które pozostawia na mojej szyi. Zbyt szybko puszcza mojego kutasa. Oddycham ciężko, wyciskając powietrze z płuc w desperackiej próbie rozluźnienia ciała. Nie udaje mi się. Jestem jak naelektryzowany. Na szczęście nie muszę długo czekać, aż Adrian zacznie się mną bawić. Słyszę, jak ściąga spodnie i rozrywa opakowanie prezerwatywy. Wstrzymuję oddech. Czuję chłodny lubrykant, a wkrótce potem czubek penisa między moimi pośladkami. Adrian na chwilę pozostaje nieruchomy, po czym przysuwa swojego śliskiego kutasa do mojej dziurki. W kontrolowany sposób. Delikatnie naciska nim na ciasny pierścień mięśni, aż ten nieuchronnie ustępuje. Dopiero kiedy zaczyna pchać, słyszę jego jęki. Tuż przy moim uchu. Mieszają się z dzikimi dźwiękami, które wydobywają się z moich ust. Silne palce wbijają się boleśnie w moje biodra, ale wszystko, o czym mogę myśleć, to pulsujący we mnie, twardy kutas.

    Adrian bierze mnie szybko i brutalnie. Nie daje mi ani sekundy na przyzwyczajenie się do jego rozmiaru. Wykorzystuje mnie i sprawia, że czuję się jak jego zabawka. Ta myśl doprowadza mnie do szału, który przeszywa mnie na wskroś. Po serii szybkich pchnięć Adrian ponownie chwyta mojego fiuta. Krzyczę. A zaraz potem z moich ust wydobywają się tylko przyjemne jęki. Pieprzy mnie ostro, wbijając się w impetem między moje pośladki. Jego dłoń pociera mnie coraz szybciej i szybciej, doprowadzając mnie bezlitośnie niemal na sam szczyt.

    – Dojdź dla mnie, Jake – szepcze mi do ucha.

    Natychmiast jestem posłuszny. Z głośnym rykiem dochodzę w jego dłoni. Mój ładunek rozpryskuje się po krzyżu, do którego jestem przywiązany. Adrian nie puszcza mojego kutasa, dopóki nie wyciśnie z niego ostatniej kropli.

    Fale orgazmu pulsują we mnie przez długi czas. Całe moje ciało jest odrętwiałe, a przyjemne mrowienie kumuluje się w moich kończynach. Niejasno rejestruję, że Adrian nadal mnie pieprzy, aż w końcu i on dochodzi. Z zamkniętymi oczami słucham jego jęków i czuję głęboką satysfakcję.

    Oddychając ciężko, Adrian ponownie się do mnie przyciska. Jego klatka piersiowa przylega do moich pleców, oferując mi ciepło i bezpieczeństwo, a jego usta dotykają mojej szyi. Miłosne pocałunki pokrywają moją skórę i pozwalają mi się uspokoić. Kiedy rozluźnia moje więzy, czuję się wyczerpany i senny. Cieszę się, że Adrian mnie łapie. Wziąwszy w ramiona moje wiotkie ciało, delikatnie mnie podnosi i kładzie na łóżko.

    – Jake – słyszę jego szept. – Jak się czujesz? Potrzebujesz czegoś?

    – Tylko ciebie. – W odpowiedzi radośnie się do niego uśmiecham.

    – To minie – mówi ze śmiechem. – Ale jeśli chcesz, mogę zostać z tobą przez całą dzisiejszą noc.

    – Byłoby miło – mamroczę smutno.

    Leżymy razem w jego łóżku. Szukam wzroku Adriana. Chciałbym, żeby mnie pocałował, ale tego nie robi. Zamiast tego przytula mnie mocno, a ja wkrótce potem zapadam w sen.



Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: paszyma

    


 Poprzedni  👈              👉 Następny


Komentarze

Popularne posty