Weź mnie, proszę – Rozdział 2

 



Darren

 

    Kiedy się budzę, czuję na twarzy delikatne promienie słońca, a kutas Cole'a mocno przyciska się do moich pośladków. Typowy sobotni poranek. Chichoczę. Ostrożnie odwracam się na plecy, by na niego spojrzeć. Wciąż śpi. Oczy ma zamknięte, a twarz na wpół wciśniętą w poduszkę. Wyciągam rękę i wsuwam mu za ucho jeden z brązowych kosmyków sięgających ramion włosów i czuję, jak na sam jego widok serce bije mi szybciej.

    Cholera, kocham tego faceta. Tego przystojnego 30-latka, który zawsze mnie rozśmiesza i który uważa, że jestem tak kurewsko seksowny, że każdej nocy zasypia obok mnie z ogromnym wzwodem. Absolutnie nie chcę go stracić i właśnie dlatego… Cholera! Przypomina mi się wczorajszy wieczór. To, jak znów odrzuciłem Cole'a. Próbował mi obciągnąć, a u mnie nic się nie poruszyło.

    Cicho, żeby go nie obudzić, zsuwam się z łóżka. Podnoszę telefon komórkowy z szafki nocnej i idę do łazienki. Na początku próbuję odwrócić swoją uwagę, bezmyślnie przewijając różne wiadomości i portale społecznościowe, ale rozmowa, którą odbyłem z Colem tuż przed zaśnięciem, wciąż do mnie wraca.

    Wczoraj twierdziłem, że nie wiem dokładnie, z czego wynika moja niechęć. Ale jeśli mam być całkowicie szczery, nie jest to prawdą. Wiem, czego brakuje mojemu ciału, by wprawić mnie w odpowiedni nastrój, ale nie potrafię powiedzieć tego Cole'owi. A raczej już nie.

    Moje usta same układają się w gorzki grymas. Kiedy Cole i ja po raz pierwszy wylądowaliśmy w łóżku, ja… powiedziałem coś, co nie było prawdą. Coś, co wywarło trwały wpływ na nasz seks. I chociaż na początku, jako że związek z Colem był nowy i ekscytujący, to jak najbardziej działało, teraz znajduję się w punkcie, w którym… już nie działa.

    Może powinienem mu o tym powiedzieć. Przeprosić za kłamstwo i wyjaśnić, dlaczego tak się stało, ale…

    Co, jeśli Cole nie przyjmie dobrze moich wyjaśnień, a przede wszystkim moich życzeń? Jeśli zda sobie sprawę, że tak naprawdę do siebie nie pasujemy? Lub, co gorsza, jeśli nie będzie w stanie wybaczyć mi tego, że na początku go okłamałem?

    Kurwa!

    Kurwa, kurwa, kurwa!

    Kręci mi się w głowie. Fatalnie. Z niepokojem w żołądku wychodzę z łazienki.

    Fakt, że Cole opuszcza sypialnię w tym samym momencie, wcale nie poprawia mojej sytuacji. Nasze spojrzenia się spotykają. Patrzę prosto w te orzechowe oczy, których właściciel w ciągu ostatnich miesięcy dał mi tyle poczucia bezpieczeństwa i miłości, a mimo to nadal czuję się przez nie przyłapany.

    – Dzień dobry – mamrocze zaspany Cole. Powoli podchodzi. Kiedy staje tuż przede mną, całuje mnie w czoło i natychmiast sprawia, że się rozpływam.

    – Dzień dobry – odpowiadam, będąc świadomym, że mój głos drży. – Dobrze spałeś?

    – Mmm, daj mi chwilę pomyśleć. – Cole ciepło się do mnie uśmiecha. – Miałem seksownego faceta na ramieniu, a ponieważ jest sobota, dane mi było się nawet wyspać. Więc tak, miałem cudowną noc.

    – Wyspać? Dziewiąta rano na to nie wskazuje.

    – Powiedział facet, który wstał przede mną.

    Drażniący komentarz Cole'a sprawia, że się uśmiecham. Kręcąc głową, przepycham się obok niego i robię dwa małe kroki w kierunku salonu.

    – Idź pod prysznic, Cole – mówię, nie mogąc powstrzymać rozbawionego tonu. – Wrzucę do piekarnika kilka bułek.

    – Jesteś najlepszy.

    – To ty taki jesteś – odpowiadam, odwracając się do niego plecami.

    Gdy wchodzę do salonu, słyszę jeszcze, jak Cole otwiera drzwi do łazienki i zaraz potem je zamyka.

    Przechodzę przez salon i docieram do naszej kuchni. Jest mała, ale przestronna, z nowoczesnymi szafkami kuchennymi na ścianie naprzeciwko okna. Natychmiast skręcam w prawo, gdzie znajduje się wąska spiżarnia. Wyciągam paczkę bułek i wkładam je do piekarnika.

    Po kwadransie są gotowe. Wyłączam piekarnik i zaczynam napełniać ekspres do kawy świeżą wodą. W tym samym czasie Cole pojawia się za mną. Na początku słyszę tylko, jak staje obok mnie i sięga do jednej z szafek ściennych po miskę na bułki. Następnie odwracam się w jego stronę i wstrzymuję oddech.

    Jak każdego ranka Cole wziął szybki prysznic, ale zamiast założyć szlafrok lub spodnie treningowe i koszulkę, dziś wokół bioder zawiązał sobie ręcznik. Przed sobą mam całkowicie nagi tors, a z lekko kręconych, wilgotnych włosów na szerokie ramiona spłynęło kilka kropel wody.

    Mam cholerne szczęście, jeżeli chodzi o tego faceta. Cole jest absolutnie gorący i kiedy patrzę na niego w ten sposób, nie pragnę niczego więcej niż tego, by powalił mnie na ziemię i… Cholera, o czym ja myślę? Natychmiast odwracam wzrok i kieruję uwagę na ekspres do kawy.

    – Espresso? Jak zwykle? – pytam.

    Głos mam wysoki i lekko roztrzęsiony. Dlaczego, do cholery, jestem teraz tak podekscytowany?

    – Za dobrze mnie znasz, kochanie.

    – Jesteśmy razem od prawie roku – mamroczę, jakbym musiał przypomnieć sobie, że naprawdę jestem w związku z tym seksownym facetem.

    Wsunąwszy filiżankę pod ekspres do kawy, spoglądam na Cole'a, który stawia na blacie miskę z pieczywem. Moje spojrzenie przesuwa się po jego przystojnej twarzy, pieści kwadratowy podbródek, potem sięga aż po szeroką klatkę piersiową i wszystkie mięśnie, które się pod nią kryją. Obaj regularnie chodzimy na siłownię – w końcu to tam się poznaliśmy. A jednak… Gdyby Cole kiedykolwiek przyparł mnie do muru, nie mógłbym się uwolnić. Ta myśl sprawia, że spuszczam wzrok. To nie pierwszy raz, kiedy myślę o czymś takim. Że wyobrażam sobie Cole'a… który mnie bierze. Bierze mnie. Przytrzymuje mnie, siłuje się ze mną i pieprzy mnie tak mocno, że błagam o litość.

    Kurwa, jestem niesamowicie zawstydzony, bo sama myśl o tym sprawia, że w moim kroczu coś się porusza, zwłaszcza że nic innego już na mnie nie działa. Co gorsza, Cole zdaje się coś zauważać. Zwykle udaje mi się nie dopuszczać do siebie takich myśli, ale dzisiaj najwyraźniej nie potrafię. Kątem oka widzę, jak mój mężczyzna odrywa się od stojącego za nim kredensu i robi krok w moją stronę. Wyciąga do mnie rękę. Jego palce trafiają na mój podbródek, a kciuk delikatnie głaszcze króciutki zarost, który się tam pojawił.

    – Hej – pyta łagodnie. – Wszystko w porządku?

    – Tak.

    – Rumienisz się?

    – Nie.

    – Kłamiesz – kwituje ze śmiechem.

    Podnoszę głowę i patrzę wprost na niego. Dopiero teraz zdaję sobie sprawę, jak blisko podszedł. Tak blisko, że na policzkach czuję jego oddech. Robi mi się gorąco. Po raz pierwszy od tygodni zaczynam płonąć, a mój kutas powoli się budzi. Cholera, muszę się stąd jakoś wydostać. Prawda? Nie mogę pozwolić Cole'owi… Spoglądam na niego. W orzechowo-brązowe oczy. I widzę… bezpieczeństwo i miłość.

    Czy naprawdę mogę zaufać Cole'owi?

    Biorę głęboki oddech. Nawilżam usta. A potem znajduję w sobie odwagę, której tak często brakowało mi w ciągu ostatnich kilku miesięcy.

    – Cole – mówię cicho.

    – Tak?

    – Ja… mam pewien pomysł.



Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: paszyma

    


 Poprzedni  👈              👉 Następny


Komentarze

Popularne posty