Weź mnie, proszę – Rozdział 3 [18+]
Cole
– Pomysł?
Darren bez słowa kiwa głową. Mimo że jesteśmy mniej więcej tego samego
wzrostu, nagle mam wrażenie, że stara się skurczyć. Odsunąwszy się ode mnie,
garbi ramiona, wpatruje się w podłogę i skubie palcami rąbek podkoszulka.
Przez chwilę nie daje mi odpowiedzi. Widzę, jak przygryza dolną wargę, jakby się nad czymś zastanawiał. Albo jakby bał się powiedzieć, o czym tak naprawdę myśli. Ale potem puszcza rąbek podkoszulka i krzyżuje ręce na swojej szerokiej klatce piersiowej.
– Nie mogę wyrzucić z głowy naszej wczorajszej rozmowy – wyznaje.
– Zeszłej nocy? W łóżku?
– Tak. – Nadal nie ma odwagi na mnie spojrzeć. – Naprawdę chcę, żeby
między nami znów się ułożyło. Żebym mógł… Wiesz co…
– Chcesz, żeby znów ci stanął.
Darren prycha, ale kąciki jego ust drgają z rozbawienia.
– Dupek.
– Hej, precyzuję tylko to, co zasugerowałeś.
Uśmiechając się, Darren potrząsa głową, ale już po chwili jego wyraz twarzy
znów staje się poważny.
– W każdym razie pomyślałem, że może moglibyśmy czegoś spróbować. Czegoś… nowego.
– Próbowanie nowych rzeczy to dokładnie moja broszka. O czym myślisz?
– Ja… – Darren robi pauzę. Jego wzrok w końcu pada na mnie. Tak nieśmiało,
jak nieczęsto mu się to zdarza. Coś błyszczy w jego brązowych oczach. Nadzieja?
A może nawet… więcej? – Co ty na to, żebyśmy się zamienili?
Marszczę brwi, nie do końca rozumiejąc, co ma na myśli.
– Zamienili?
– To znaczy… Byłeś kiedyś na górze?
Och, a więc o to mu chodziło.
– Jasne. Od początku mówiłem, że mogę się zmieniać.
– A czy ty kiedykolwiek… – Znowu robi pauzę, mocno zaciskając palce na
swoich ramionach. – Człowieku, to taki śmieszny pomysł.
Uśmiecham się z rozbawieniem.
– Czy pomysł, że mógłbym cię zdominować, jest naprawdę aż tak absurdalny?
Już w trakcie mówienia zauważam, że policzki Darrena czerwienieją. Niemniej
jednak gwałtownie potrząsa głową.
– Nie to miałem na myśli – mówi. – Ale… Cóż, wczoraj powiedziałeś, żebym ci
na to pozwolił.
– A ty później powiedziałeś „stop”, bo ci się nie spodobało.
– To… To nieprawda. W każdym razie nie do końca.
– Nie do końca? Co masz na myśli?
– Chcę spróbować czegoś podobnego do wczoraj – powiedział z pewnością w
głosie, która zupełnie nie pasowała do jego zgarbionych ramion i nieśmiałego
spojrzenia. – Tak porządnie, jeśli wiesz, co mam na myśli. Chcę, żebyś… miał
nade mną kontrolę. Całkowitą. Również fizyczną.
Słucham? Patrzę na mojego kochanka z zaskoczeniem. Naprawdę nie spodziewałem
się takiej propozycji, ale im więcej o niej myślę, tym bardziej mi się podoba.
I jeśli dobrze interpretuję zachowanie Darrena, to jemu też spodobałaby się
taka konstelacja.
– Naprawdę jesteś tego pewien? – pytam mimo wszystko. – A jeśli nie
spodoba ci się coś, co zrobię? Albo nawet cię zrani?
– Wtedy… tak właśnie będzie.
Słowa Darrena wzbudzają we mnie nieoczekiwane pragnienie. Podoba mi się
pomysł bycia aktywną stroną, choć raz. Zdominować swojego kochanka. Mieć nad
nim pełną kontrolę. Na sam widok podekscytowanego Darrena mój kutas gwałtownie
pulsuje. Cichutki głos w mojej głowie ostrzega mnie, bym nie zgadzał się na
jego propozycję. Bo chociaż jesteśmy parą od prawie roku, a nawet świetnie
zgranym zespołem, to jednak pozycja, w której to ja jestem aktywnym partnerem, jest
dla nas zupełną nowością. Co więcej, nie znam żadnego doświadczonego topa,
który na poważnie rozważyłby zamianę ról.
– Jesteś naprawdę, naprawdę pewien? – pytam ponownie.
Podchodzę bliżej Darrena. Tak blisko, że mógłbym go pocałować, i tak
blisko, że moje nagie ciało dotyka miękkiego materiału podkoszulka, ale tym
razem wyraźnie wyczuwam wybrzuszenie w jego bokserkach.
– Jestem tego pewien – szepcze. Nie ośmiela się jednak na mnie spojrzeć.
– To może być wielki pieprzony błąd.
– Wiem, ale… – Bierze głęboki wdech. Potem kolejny. Wdech. Wydech. Potem
opuszcza skrzyżowane wcześniej ramiona, by chwycić się krawędzi stołu za sobą. –
Cole… Ja ci ufam. Więc… Weź mnie, dobrze? W dowolny sposób, w dowolnym
miejscu i o dowolnej porze.
Kładę dłoń na jego rozpalonym policzku. Przesuwam kciukiem po jego miękkiej
dolnej wardze. Jest wilgotna i trochę spuchnięta, prawdopodobnie dlatego, że
Darren przed chwilą ją przygryzał.
– Weź mnie – szepcze miękko i drżąco. – Proszę.
Wolną ręką rozwiązuję węzeł na ręczniku, który mam wciąż owinięty wokół bioder.
Pozwalam, by szorstki materiał zsunął się na podłogę, wiedząc, że odsłaniam
swojego twardego kutasa.
– Jeśli naprawdę chcesz, żebym cię wziął – szepczę do niego – to przed mną
uklęknij.
Wątpię przez chwilę, czy Darren naprawdę posłucha mojego polecenia. Ale
potem widzę, jak schodzi w dół, drżąc ze zdenerwowania i podniecenia. Kiedy
opada na kolana, jego miękkie usta są tak blisko mojego kutasa, że przez chwilę
sapię.
– Cholera, mówisz poważnie – stwierdzam, jakby Darren jeszcze tego nie
wyjaśnił.
Przytakuje. Ochoczo muska wargami moją żołądź. Ten dotyk przeszywa mnie
dreszczem, który sprawia, że zapominam niemal o wszystkim. O wszystkim z
wyjątkiem Darrena.
Darrena, który zawsze nade mną dominował. Który zawsze dawał do
zrozumienia, że to on nadaje ton, że to on decyduje, kiedy i jak uprawiamy
seks. Który nigdy, nawet w najmniejszym stopniu nie rezygnował z pełnej
kontroli. Topa, który teraz klęczy przede mną, gotowy, by zostać przeze mnie wziętym.
Moje palce jakby z własnej woli głaszczą głowę Darrena. Prześlizgują się
przez jego włosy, wczepiając się w nie, wymuszając kontrolę. W tym samym czasie
wypycham biodra jeszcze bardziej do przodu, przyciskając je do ust kochanka, aż
ten się poddaje i je dla mnie otwiera. Ciepło wita mojego kutasa, gdy wsuwam
się nim głębiej, ocierając go o język Darrena.
Cholera, co za niesamowite uczucie!
Tak, mogę zmieniać pozycje, ale… Kurwa, tak bardzo za tym tęskniłem.
Zapomniałem, jak dobrze… Nie! Jak kurewsko wspaniale jest być tym na górze.
Brać kogoś. Nie, nie kogoś. Jego. Darrena. Mężczyznę, którego kocham i który
teraz pozostaje w bezruchu, abym mógł go wziąć. A ja tego chcę. Chcę go wziąć.
Nie tylko jego usta, ale jego całego. Niemniej jednak przedwcześnie wyciągam z jego
ust swojego kutasa.
– Idź wziąć prysznic – mruczę.
Bez słowa, chwiejnie Darren podnosi się na nogi. Nadal ma spuszczony wzrok,
ale wybrzuszenie w jego bokserkach jest niemożliwe do przeoczenia. Jest
twardszy, niż bywał od dłuższego czasu, a jego widok sprawia, że czuję się
niesamowicie szczęśliwy. Może to naprawdę zadziała. Może to jest to, czego
Darren chce. Czego potrzebuje. I co mogę mu z największą przyjemnością dać. Uśmiechając
się radośnie, odprowadzam wzrokiem ukochanego, który opuszcza kuchnię. Niedługo
potem sam wychodzę.
Tłumaczenie: Juli.Ann
Hmm...napięcie rośnie!
OdpowiedzUsuń