Weź mnie, proszę – Rozdział 7

 


Cole

 

    Darren szlocha na mojej klatce piersiowej. Jego ciało drży, a dłonie chwytają materiał mojej koszulki. Ostrożnie głaszczę tył jego głowy, a drugą ręką daję mu wsparcie, którego tak desperacko teraz potrzebuje.

    – Spokojnie – szepczę do niego. – Wszystko jest w porządku. Jestem tutaj.

    Nie miałem zamiaru odchodzić. W każdym razie nie na długo. Owszem, opuściłem sypialnię, ale tylko po to, by szybko chwycić ręcznik z łazienki i przynieść nam trochę wody. Może powinienem był coś powiedzieć? Ale z drugiej strony nie spodziewałem się, że Darren tak silnie zareaguje. Niestety, ta reakcja pasuje do niemal wszystkiego, co się dzisiaj wydarzyło. Do jego nieśmiałości, której zazwyczaj nie okazywał. Do tego, jak niechętnie mówił o swoich pragnieniach. Jak mało odzywał się podczas seksu, mimo że sprośne słówka zwykle go podniecają.

    Siedzimy tak przez chwilę, ale potem Darren się ode mnie odsuwa. Cofa się trochę, kilkakrotnie wyciera zarumienioną twarz, po czym nagle się uśmiecha.

    – Przykro mi – mamrocze.

    – Nie powinno być ci przykro.

    – Powinno.

    – Nie. 

    Patrzę na niego z miłością i tak łagodnie, jak tylko potrafię.

    – Nie powinieneś przepraszać, jeśli czujesz się źle. Więc proszę, przestań za to przepraszać, dobrze?

    – Ja… wciąż czuję się źle. To znaczy… Wcześniej było dobrze, prawda? Seks.

    – Dla mnie zdecydowanie. A dla ciebie?

    Darren natychmiast przytakuje. Wyciera twarz jeszcze raz. W końcu patrzy na mnie. W jego zaczerwienionych oczach wciąż jest kilka łez i tylko z wielkim trudem udaje mi się nie przyciągnąć go z powrotem w ramiona, by go pocieszyć.

    – Więc dlaczego płaczesz? – pytam łagodnie. – Czy to dlatego, że myślałeś, że zostawię cię samego?

    – Tak, w pewnym sensie. – Z jego gardła wydobywa się krótki, suchy śmiech. – Właśnie skończyliśmy, nic nie powiedziałeś, tylko na mnie popatrzyłeś, a potem nagle się odwróciłeś i wyszedłeś.

    – Chciałem tylko wziąć ręcznik i coś do picia. Ale tak, powinienem był ci to powiedzieć. Przepraszam.

    – W porządku – westchnął, a potem gorzki uśmiech znów zagościł na jego ustach. – Jeśli mam być szczery, to i tak nic by to nie zmieniło.

    Zdumiałem się.

    – Co masz na myśli?

    – Czy mogę…? – Darren waha się przez chwilę, ale kontynuuje. – Czy mogę ci zaufać?

    – Oczywiście.

    – Nawet jeśli będzie to oznaczało, że spojrzysz na mnie inaczej?

    Kiwam głową.

    – Nawet jeśli to oznacza, że… okłamałem cię na początku naszego związku?

    – Darren. – Pochylam się do niego, kładę obie dłonie na jego policzkach i podnoszę jego głowę, by spojrzeć mu w oczy. – Możesz mi powiedzieć wszystko. A jeśli naprawdę mnie okłamałeś, to ufam, że miałeś ku temu cholernie dobry powód.

    – A jeśli nie?

    – Wtedy… nadal będę cię kochać.

    Darren bierze głęboki oddech i kiwa głową.

    – Dobrze. Więc… Cholera, jak to najlepiej powiedzieć? Wiesz, że tak właściwie to jestem topem.

    – Właściwie to tak. – Muszę się uśmiechnąć. – A niewłaściwie?

    – Lubię być na górze, naprawdę. Ale… – Darren spuszcza wzrok i zaczyna nerwowo zaciskać palce. – To mnie nie satysfakcjonuje. Przynajmniej nie w taki sposób, jak… inne rzeczy.

    – Więc tak naprawdę jesteś bottomem, ale nie chciałeś mi o tym powiedzieć?

    – To nie do końca tak. Ja… Jestem bottomem, ale nie chcę nim być. Nienawidzę nim być. Nienawidzę oddawać kontroli.

    – A jednocześnie cię to podnieca?

    – Na to wygląda.

    – Więc dlaczego tego nienawidzisz? – pytam tak ostrożnie, jak to tylko możliwe. – Jeśli to dla ciebie przyjemne?

    – Ponieważ później nie czuję się dobrze. Kiedy jestem na dole, kiedy jestem… Cóż, kiedy jestem pieprzony, czuję się naprawdę cudownie. Jakbym dryfował. To jest po prostu świetne w tamtej chwili, ale kiedy tylko wszystko się kończy, spadam w dół. I jeśli nikt mnie nie złapie, czuję się źle. Bezwartościowo. Jak śmieć.

    – Zawsze tak było?

    – Niestety tak. Ale… Mój eks jeszcze to pogorszył.

    – Twój były? – pytam zaskoczony.

    Oczywiście wiedziałem, że Darren był z innymi mężczyznami i miał inne związki przede mną, ale nigdy tak naprawdę o tym nie mówił. Przynajmniej nie do teraz.

    – Mieliśmy umowę – zaczyna. – Za każdym razem, gdy do niego przychodziłem, mógł robić ze mną i moim ciałem, co tylko chciał. Doszło nawet do tego, że nie wolno mi było nosić ubrań. I szczerze mówiąc… Uważałem, że to było niesamowicie podniecające. Przepraszam.

    – Nie przepraszaj – mówię łagodnie. – Jestem pewien, że kochałeś swojego byłego. To dobrze, że tak świetnie się z nim czułeś.

    – Tak, być może. Ale w pewnym momencie stało się to naszą codziennością. Byłem do jego dyspozycji, wykorzystywał mnie i… to wszystko. Nie robiliśmy już razem nic innego, prawie ze sobą nie rozmawialiśmy, a kiedy z nim byłem, to ograniczało się to tylko do jedzenia i seksu. Nic więcej.

    – Dobra, to nie brzmi jak zdrowy związek.

    – Bo taki nie był. – Na ustach Darrena pojawia się gorzki uśmiech. – Najgorsze było to, że tak naprawdę mu na mnie nie zależało. Pieprzył mnie i kończył. Gówno go obchodziło, czy doszedłem, czy potem czegoś potrzebowałem. Nigdy nie zrobił mi niczego, czego bym nie chciał, ale… i tak źle się z tym czułem.

    – A on wiedział, jak to odbierasz?

    – Oczywiście. Nie skarżyłem mu się za każdym razem. Ale oczywiście rozmawialiśmy o naszym związku i mówiłem mu, że nie jestem szczęśliwy. Że potrzebuję od niego więcej, zwłaszcza po seksie. Po prostu nigdy go to nie obchodziło.

    – Co za sukinsyn.

    Darren wzrusza ramionami.

    – Opuścił mnie, bo się mną znudził. A ponieważ i tak zawsze decydował w naszym związku o wszystkim, nie mogłem nawet nic z tym zrobić. Więc przysiągłem sobie, że w następnym związku to ja będę topem. Tym, który decyduje. Tym, który ma kontrolę i ją zachowuje.

    – Tylko że skrycie pragniesz czegoś innego?

    – Nie zawsze. Czasami lubię być aktywną stroną. Poza tym – zaśmiał się nagle – wybacz, Cole, ale masz cholernie kuszący tyłek. Byłoby szkoda, gdybym nie mógł zobaczyć go ponownie.

    – Hej, dzięki za komplement – mówię z uśmiechem.

    – Mimo to chciałbym częściej bywać po tej drugiej stronie. Kiedy to ty decydujesz, co się ze mną stanie. Tak cholernie trudno jest mi zrezygnować z kontroli. Zwłaszcza po tym, jak mój były mnie wykorzystał i… Cóż, po prostu mnie zranił.

    – Rozumiem. – Zbliżam się do Darrena i całuję go w nagie ramię. – Rozumiem też, dlaczego nie powiedziałeś mi o nim na samym początku.

    – Nadal czuję się źle – mówi cicho. – Właściwie to nie chcę mieć przed tobą żadnych tajemnic. Ale niektóre rzeczy, zwłaszcza dotyczące moich preferencji, są po prostu niewiarygodnie zawstydzające.

    – Czy jest coś, co mogę zrobić, by uczynić je mniej krępującymi?

    – Nie wiem. Ale może… – mówi i przerywa. Jego wzrok wędruje na podłogę, a rumieńce na policzkach znów się nasilają. Potem znajduje w sobie odwagę, by kontynuować: – Może moglibyśmy mieć taki zwykły dzień jak dzisiaj. Poranek lub nawet wieczór, kiedy… po prostu to robisz. Kiedy ja rezygnuję z kontroli, a ty decydujesz, co dzieje się ze mną i moim ciałem.

    – A kiedy skończymy, możemy o tym porozmawiać?

    – Tak. – Uśmiecha się z wahaniem. – Przynajmniej łatwiej jest mi mówić o rzeczach, które faktycznie się wydarzyły, niż o moich wyobrażeniach i pragnieniach.

    – Podoba mi się twój pomysł – mówię i odchylam się nieco do tyłu. – W końcu wiesz, że jestem switchem. Lubię się zmieniać. Więc jeśli pozwolisz mi od czasu do czasu być topem, to dla mnie również będzie to idealnym rozwiązaniem.

    – Więc… – Darren bierze głęboki oddech. – Więc nie jesteś na mnie zły, że nie powiedziałem ci o tym wcześniej?

    – Nie. Oczywiście, że nie. – Przyciągam go z powrotem do siebie. Jednocześnie odchylam się do tyłu, zapadając się głębiej w pościel. Leżę na plecach, a Darren ląduje na mnie. – Ale proszę, obiecaj mi coś – szepczę.

    – Hmm? Co takiego?

    – Nie bój się mnie i… opowiedz mi wszystko. Nie teraz, ale z czasem. Chcę wiedzieć o tobie wszystko, a przed nami jeszcze wiele wspólnych lat. Ta myśl sprawia, że czuję się niesamowicie szczęśliwy.

    – Naprawdę mamy taką możliwość? – pyta.

    – Jasne – zapewniam go natychmiast. – Chyba, że mnie zostawisz, bo jestem beznadziejnym topem.

    Darren chichocze, co sprawia, że ja też się śmieję. Ku mojej uldze kręci głową.

    – Nie jesteś beznadziejnym topem – mówi. – Wręcz przeciwnie.

    – Na szczęście. – Wzdycham z ulgą. – Boże, kocham cię, Darren. Tak bardzo cię kocham.

    Uśmiecha się.

    – Ja też cię kocham, Cole.

 


Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: paszyma

    


 Poprzedni  👈              👉 Następny

 

Komentarze

Popularne posty