WW – Special #04 [18+]



Pokojówka o imieniu Nong Dee [18+]

 

Oto najnowsza kolekcja od Pakao Shop inspirowana fartuchami kuchennymi.

Uniosłem na wysokość oczu mały kawałek materiału, który mój przyjaciel wcisnął mi do ręki godzinę temu. Yoyak, siedzący ze skrzyżowanymi nogami na kanapie, poczerwieniał na twarzy, wpatrując się w trzymane przeze mnie przebranie. Najnowszą kolekcję zaszufladkowałem jako „niewzbudzającą zachwytu”. Ot, zwykły fartuch. Ale Pakao upierał się, bym koniecznie go wypróbował, gwarantując, że ten ciuch z pewnością podbije serce pana domu.

– Myślę, że to po prostu zwykły fartuch.

– Co on załączył?

Dopiero po uwadze Yaka przyjrzałem się bliżej. Zauważyłem, że wewnątrz torby z kostiumem znajduje się kawałek papieru z nabazgranymi notatkami – coś, co zapewne dołączone było do każdego kostiumu. Rozpoznałem pismo Kao. Ze zmarszczonymi brwiami przeczytałem instrukcję.

„Noś tylko ten fartuch, by pobudzić swojego partnera. Ten kostium chwyta za serce. Nie odsłania całego ciała. Fartuch zakrywa przód, ale w pełni eksponuje uroczy tyłeczek. Gwarantujemy, że twarz Twojego mężczyzny poczerwienieje i zapragnie on dać Ci klapsa. W żadnym wypadku nie wkraczaj od razu do akcji. Zalecamy najpierw wykonać w tym kostiumie kilka prac domowych. Odkurz mieszkanie i umyj podłogi. Poczekaj, aż Twój mężczyzna nie będzie mógł zapanować nad dzikim pożądaniem. Baw się dobrze, nosząc naszą najnowszą kolekcję. Nie zapomnij postępować zgodnie z instrukcjami. Bądź cierpliwy, aż nie będziesz mógł wytrzymać”.

– Sam możesz to przeczytać, Yak. To spis jakichś głupich instrukcji. – Spojrzawszy na zegar, podałem mu kartkę papieru i wbiłem pełen wątpliwości wzrok w ten „chwytający za serce” fartuch.

Zbliżała się pora kolacji. Musiałem więc pomóc Yoyakowi w gotowaniu. Czy to dobry pomysł, żeby przymierzyć teraz ten ciuch? Przeniósłszy spojrzenie na Yoyaka, zauważyłem jego poczerwieniałą twarz. Mój facet położył małą karteczkę na stole przed sobą i postawił na niej wazon, żeby przypadkiem nie spadła.

– Lepiej pójdę do kuchni.

– Przyjdę ci pomóc.

– …

– Mam przymierzyć ten fartuch teraz? Zdaje się, że zasada brzmiała, że masz powstrzymać swoje żądze, aż nie będziesz w stanie tego znieść.

Zamrugałem i przygryzłszy wargę, kpiąco spojrzałem w kierunku Yoyaka. Mój mężczyzna potrząsnął głową, po czym natychmiast wstał z kanapy. No cóż. Zachowywał się, jakby nie chciał, żebym go nosił, ale pozwólcie, że coś wam powiem: ten wielki dzieciak był już w sklepie Pakao klientem VIP. Czy mój przyjaciel miał w ogóle jeszcze u siebie jakiś kostium, którego nigdy nie miałem na sobie? Nie. Z całą pewnością. Ten fartuch też nie pozostanie wyjątkiem. Zamierzałem go założyć i pokazać się w nim mojemu facetowi. Zamiast udać się do kuchni, skierowałem się do naszej sypialni. Ledwo zacząłem przymierzać to przebranie, a natychmiast się zorientowałem, że jest niezwykle skąpe. Zwykle zakładałem kostiumy od Pakao tylko przed naszymi „aktywnościami rytmicznymi”. To był pierwszy raz, kiedy – ubrany w wyzywająco skąpy ciuch – zamierzałem chodzić po domu.

Poczułem się onieśmielony.

Pomyślałem o założeniu pończoch, żeby dodać aury drzemiącej we mnie kusicielki. Po założeniu kabaretek – również zakupionych w sklepie Pakao – otworzyłem drzwi sypialni i zszedłem do kuchni. Ukradkiem obserwowałem reakcję młodego mężczyzny, gdy ujrzał mnie w ponętnym fartuchu. Yoyak przygryzł wargę i odwrócił się w stronę kuchenki.

– Phi Yak, czy jest coś, w czym twoja pokojówka Nong Dee może pomóc?

– Idź opłukać warzywa.

– Dobrze, Phi. Podchodząc do warzyw, które przygotował, lekko zakołysałem tyłkiem.

Yoyak głośno przełknął.

Jeśli ktoś spytałby mnie, czy czułem się zawstydzony, to z całą stanowczością mógłbym to potwierdzić. Ale fajnie było też widzieć, jak Yoyak traci swoje chłodne opanowanie.

– Nie wolno ci zapomnieć, że musisz wykazać się powściągliwością, aż nie będziesz już mógł stłumić pragnienia.

– Wiem. Nie jestem taki.

Akurat. Tak tylko twierdził, ale ja doskonale go znam.

Podczas płukania warzyw nuciłem cicho, a kiedy skończyłem przydzielone mi zadanie, powiedziałem mojemu facetowi, że pójdę zrobić pranie, skoro nie ma dla mnie nic innego do zrobienia. Na potwierdzenie Yoyak skinął jedynie głową. Miałem wrażenie, że stara się nie okazywać pożądania. Włączyłem muzykę, by zadbać o odpowiedni nastrój, a następnie przyciemniłem światła. Po włożeniu ubrań do pralki poszedłem nakryć do stołu. Świece zapachowe idealnie pasowały do atmosfery. Mój wielki chłopiec spoglądał na mnie od czasu do czasu. Nie mogłem nie zauważyć, jak błyszczą mu oczy, kiedy patrzył, jak ścieram kurz przy pomocy miotełki z piór. Odkurzyłem półki i telewizor, podczas gdy Yoyak, opuściwszy kuchnię, postawił na stole półmiski z posiłkiem.

– Nie zniosę tego dłużej – wymamrotał przez zaciśnięte zęby, na co ja odpowiedziałem:

– Musisz być bardziej cierpliwy. A tak przy okazji, skończyłeś już gotować?

– Został jeszcze jeden drobiazg. Chodź odkurzać w kuchni. – Chwyciwszy mnie za rękę, poprowadził w tamtym kierunku, a ja podążyłem posłusznie za nim. Odkurzałem odwrócony tyłem, z dala od niego, nie chcąc, by kurz z miotełki dostał się do jedzenia. Gdy tylko skończyłem, zauważyłem, że Yoyak ciężko dyszy i wygląda tak, jakby nie mógł zapanować nad sobą ani chwili dłużej. I nie myliłem się. Błyskawicznym ruchem chwycił mnie w pasie i posadził na kuchennym blacie. Jego ręce mocno mnie przygwoździły, nie pozwalając mi się poruszyć. Udawałem zakłopotanie, ale bez cienia wahania owinąłem nogi wokół jego bioder.

Nie tylko on nie mógł już dłużej wytrzymać. Ja też nie.

Mój facet pochylił głowę i zaczął całować moje usta. Jego dłonie przejechały po moich udach, po czym płynnym ruchem zsunął mi nieco pończochy. Palce Yaka pieściły moje ciało, docierając do miejsca, w którym natrafiły na wilgoć.

– Przygotowałaś się, Nong Dee?

– Myślałam, że czeka mnie ciężka walka, więc istotnie się przygotowałam.

– Moja żona jest słodka... Taka słodziutka.

– Mój drogi mężu, czy ten kostium zdołał podbić twoje serce?

– Pozwól mi najpierw spróbować, zanim ci odpowiem.

– Ach...

Spuściwszy głowę, jęknąłem, gdy mój wzrok padł na nabrzmiałą męskość mojego kochanka. Nie zdjął nawet spodni. Po prostu rozpiął guzik i rozsunąwszy rozporek, wyciągnął swoją śmiercionośną broń. Pochwaliłem samego siebie w myślach, że przezornie się przygotowałem, nie bolało więc za bardzo, gdy wbił się pomiędzy moje pośladki. Byłem przepełniony pożądaniem. Mogłem tylko dopaść jego ust, by je ugryźć, a następnie ciasno owinąć ramiona wokół jego silnej szyi. Nie pieprzył mnie zbyt gwałtownie. Po prostu rytmicznie, głęboko się wsuwał i powoli wysuwał. Wycofując się, niemal ze mnie wypadał. Jęczałem coraz głośniej, a z moich ust wydobywał się nieregularny, urywany oddech. Pokojówka Nong Dee pragnęła więcej i mocniej. Chciała zostać brutalnie zerżnięta.

– Phi Yak, nie drażnij się ze mną.

– Mmmm – wymruczał odpowiedź, ale zamiast wejść we mnie tak głęboko jak poprzednio, po prostu się odsunął i wrócił do gotowania! Jak skamieniały patrzyłem, jak wsuwa kutasa z powrotem do spodni i zapina rozporek.

Trudno opisać, co wtedy poczułem. Zupełnie jakbym był upadłym aniołem. Byłem kuszony do granic możliwości, pragnąłem brutalnej penetracji, omal nie oszalałem, a on… po prostu przerwał!

– Jeśli dom nie będzie czysty, pokojówka Nong Dee nie dostanie swojego wynagrodzenia.

No i proszę! Zaczął przyjmować rolę władczego faceta. Podciągnąwszy pończochy, chwyciłem miotełkę do kurzu.

– Tak, proszę pana. Zajmę się sprzątaniem.

Po wyjściu z kuchni wyglądałem na zmęczonego. Miotełkę wymieniłem na miotłę, ale nie udało mi się zamieść nią podłogi, ponieważ pan domu zawołał mnie na obiad. Siedząc naprzeciw podczas posiłku, wyciągnąłem odzianą w pończochę nogę, by szturchnąć palcami u stóp jego fiuta. Yoyak wydawał się być bardzo cierpliwy. Nie ulegał mojemu kuszeniu, zamiast tego nie szczędził mi krytyki.

„Jest dużo kurzu”.

„W domu panuje nieziemski wręcz bałagan”.

„Tłuste naczynia piętrzą się w zlewie”.

Rzecz jasna, nic z tych rzeczy nie odpowiadało prawdzie. To tylko gra na niby. Nie musiałem utrzymywać porządku w domu, a już z całą pewnością nie musiałem odkurzać. Mieliśmy robota, dzięki którego każdy centymetr podłogi dosłownie lśnił.

– Pokojówka Nong Dee w ogóle nie sprząta. Będę musiał ją wiele nauczyć. I dyscyplinować. 

– Tak, proszę pana.

– Uczyłem cię delikatnie w kuchni, a ty wciąż nie wyciągnęłaś wniosków.

Westchnąłem. Miałem bujną wyobraźnię, a moje myśli szalały we mnie jak rozjuszone tornado. Nie sposób było utrzymać w ryzach rozbudzone w kuchni burzliwe emocje. Niezaspokojone pragnienia.

– Gdzie da mi pan nauczkę?

– W sypialni. Jak skończysz zmywać naczynia, przyjdź na górę.

– Panie, nie możesz dziś podarować pokojówce Nong Dee zmywania?

– Jak się tak zastanowić… istotnie, możesz pozmywać jutro.

Pomyślałem, że on również nie mógł już tego znieść. Mimo że zachowywał się tak, jakby chciał mnie ukarać i dać mi nauczkę, jego spojrzenie wyraźnie mówiło, że chce mnie pieścić. Mój facet bez słowa odsunął krzesło i wstał od stołu, gdy tylko skończył posiłek, po czym wszedł po schodach wprost do sypialni. Wypiłem trochę wody, czekając, aż jeszcze nieco pocierpi, ale po chwili zdecydowałem przestać mu dokuczać. Szybko skierowałem się do sypialni. Ten kostium od Pakao był niesamowity. Po prostu nie można go było docenić bez uprzedniego wypróbowania.


***


Wszedłem do sypialni przed Wandeem. Byłem w szoku od momentu, gdy tylko ujrzałem jego blade pośladki ponad czarnymi, cieniutkimi kabaretkami. Mój fiut bolał tak bardzo, że byłem tam zdrętwiały. A teraz moja pokojówka, zamiast stawić się w sypialni, drażniła się ze mną, opóźniając swoje przyjście. Och, ten fartuszek naprawdę mi się podobał. Był krótki i zakrywał jedynie przód, a te fragmenty nagiej skóry, które można było zobaczyć, przyprawiały mnie o drżenie serca. Tłumiłem w sobie napięcie, które pchało mnie do tego, by raz za razem uderzać w pośladki mojej pokojówki tak mocno, aż całe poczerwienieją. Z trudem się opanowałem, postanawiając postępować zgodnie z instrukcjami Pakao. Zachować cierpliwość. Cholera! Nigdy w życiu nie musiałem być tak cierpliwy. Przekląłem cicho. Kiedy usłyszałem dobiegające od strony schodów kroki mojego kochanka, stałem na środku pokoju. Rozejrzawszy się, podszedłem do łóżka, by się na nim położyć. Po chwili Wandee otworzył drzwi. Jego urocza buzia ukazała się jako pierwsza.

– Phi Yak, przyszła pokojówka Nong Dee.

Chcę się nad nim znęcać – myślałem półprzytomnie. – Chcę zrobić to tak mocno, żeby szaleńczo krzyczał.

– Więc wejdź i ostrożnie zamknij za sobą drzwi.

Moje oczy patrzyły tylko na niego – seksownego mężczyznę okrytego kusym fartuszkiem. Z przodu nie było w tym stroju nic szczególnie podniecającego, ale kiedy Dee się odwracał… Jak teraz, gdy zamykał drzwi. Jego lekko kołyszący się tyłek doprowadzał mnie do szaleństwa!

Wandee powoli wszedł na łóżko. Jego usta wygięły się w zmysłowym uśmiechu, którego on sam zapewne nie był świadomy. Po chwili leżał już na mnie. Całowaliśmy się z pasją, która była wynikiem naszego silnego podniecania. Obróciwszy się, Wandee zmienił pozycję. Jego głowa znalazła się nad moim podbrzuszem, a ja zyskałem doskonały widok na jego wypięty tyłek. Po chwili Wandee się pochylił i poczułem jego usta na moim kutasie. Jęknąłem mimowolnie, po czym ścisnąłem jego pośladki, aż stały się wyraźnie czerwone. Moja dłoń z głośnym plaśnięciem wylądowała na jego tyłku, aż zostawiłem na nim ślad. Mój kochanek drażnił się ze mną, niespiesznie ssąc mojego gorącego penisa. W śmiertelnie niebezpieczny sposób. Przez kilka chwil lizałem jego słodką szparkę, dla odmiany przechodząc do ssania jego fiuta. Wyczułem, jak eksplodowało jego podniecenie, ponieważ drżał tak silnie, że zahaczył zębami o skórę na moim członku. Przeszywający ból nie wyrwał mnie z nastroju. Wręcz przeciwnie, poczułem, że chcę go jeszcze silniej stymulować. Wsunąłem język w otwierającą się szczelinę, wślizgnąłem się do środka. Wiedziałem, że jego pragnienie osiągnie taki poziom, że mój ukochany nie będzie już w stanie nad sobą zapanować. Wandee przerwał pieszczoty i odwróciwszy się, patrzył na mnie oczyma pełnymi łez. To ewidentny znak, że dużo czuł. Targające nim silne emocje w ten sposób wylewały się na zewnątrz. Jego policzki były uroczo jaskrawoczerwone.

Zawiązawszy paski z tyłu jego fartucha, które rozwiązałem podczas pieszczot, patrzyłem, jak Dee schodzi w dół i siada na moim gorącym penisie. Byłem nabrzmiały do granic możliwości i obolały. Mój kochanek powoli się o mnie ocierał, a pończochy, które miał na sobie – mimo szorstkości w dotyku – jednocześnie jeszcze bardziej mnie rozpalały. Wypychałem biodra, pragnąc się w nim zanurzyć. Dee był cholernie gorący. Gotowy, by mnie przyjąć, a ja naprawdę nie byłem w stanie dłużej się powstrzymywać. Nie mogłem się doczekać, żeby poczuć jego nagą skórę, żeby z całych sił się w niego wbić. Niecierpliwie szarpnąłem pończochy, chcąc je z niego zdjąć, nie zwracając uwagi na rozdarcia. Jednym silnym pchnięciem wbiłem się twardym jak skała kutasem w miękki, ciasny tunel. Wiedziałem od chwili, gdy rozpoczęliśmy nasze igraszki w kuchni, że Wandee jest gotów mnie przyjąć, że pragnie mnie równie mocno.

– Yak… Już prawie dochodzę.

– Ledwo wszedłem, a ty już wytryśniesz?

– Tak.

– Jesteś tak samo napalony jak zawsze.

Trzymałem się jego nóg. Wandee jeszcze przez chwilę mnie ujeżdżał, po czym jego ciało mocno się napięło i zaczęło niekontrolowanie drżeć. Mój kochanek głośno krzyczał, a jego sperma tryskała na mój brzuch i tors.

– Pokojówko Nong Dee, narobiłaś bałaganu.

Mój kochanek skinął głową i podniósł ręce, by otrzeć łzy. Zawsze płakał, gdy dochodził, a ja lubiłem te łzy. Chciałem spełnić jego fantazje, nasze fantazje i odrzucić na bok delikatność. Kiedy zauważyłem, że zaczyna dochodzić do siebie, przyłożyłem po mocnym klapsie w oba pośladki. Wandee był wyraźnie zaskoczony, gdy w odpowiedzi uniosłem biodra. Mój twardy kutas głęboko w niego wszedł, a chwilę później z drażniącą powolnością wycofałem się, by odsłonić niemal całą jego długość. Usłyszałem słodki głos mojego kochanka, a kiedy przestałem się poruszać, to on przejął kontrolę. Jego miękkie pośladki z impetem unosiły się i opadały. Uderzał z taką siłą, że słychać było głośne klaśnięcia, kiedy zderzał się z moimi biodrami, schodząc w dół. Mój Wandee był jak kowboj, który biczuje swojego konia, by w zawrotnym tempie pędził do przodu. Jęczał, kołysząc się i chwytając spazmatycznie powietrze. Jego skóra pokryła się potem. A koń taki jak ja, którego z pasją dosiadał, ochoczo współpracował, wysoko unosząc go spoczywającymi w pasie dłońmi. Podążałem za nim, brutalnie penetrując jego delikatne wnętrze. Nie obchodziło mnie, jak bardzo jest zraniony i czy płacze.

Sięgnąwszy do tyłu, Wandee podparł się, po czym znieruchomiał. Wiedziałem dlaczego. Był bliski kolejnego wytrysku. Teraz tylko ja się poruszałem, pędząc na oślep w kierunku spełnienia. Mój kutas jeszcze bardziej nabrzmiał. Czułem ciasno obejmujące go ścianki. Warknąwszy, przygryzłem wargę i dokładnie w tym momencie wytrysnąłem w jego wnętrzu. Czułem targające mną spazmy, czułem, jak ścianki jego kanału zaciskają się i rozwierają wskutek orgazmu, którym targany był Dee. Nasza sperma mieszała się ze sobą, a napięcie złagodniało. W pokoju czuć było zapach naszych płynów, potu i seksu.

Podniósłszy się do pozycji siedzącej, przyciągnąłem go do piersi. Ciągle jeszcze byliśmy złączeni i żaden z nas nie chciał tego kontaktu przerwać. Dee całował czubek mojego podbródka, pocierając go i przymilając się jak kociak. Ale tym zachowaniem nie miał szans mnie zmiękczyć. Nie miałem zamiaru się nad nim ulitować. Zresztą wiedziałem, że tego pragnie. Im głośniej szlochał, tym gwałtowniejszy się stawałem. Wsunąwszy dłonie w zgięcia nóg Dee, uniosłem go z naszego szerokiego łóżka. Jego tyłek przylegał do moich bioder i nóg, a fartuch wyglądał tak, że można było założyć, iż nie przeżyje kolejnej rundy. Będzie nadawał się jedynie na śmietnik.

– Yak, zbyt głęboko.

– I podoba ci się?

– Ugh. Odważne.

Mimo tych słów w jego głosie nie słychać było potępienia, lecz raczej pragnienie. Następnie Wandee podał mi usta do pocałunku. Nie odrywając moich warg od jego, zacząłem się w nim poruszać. Podnosiłem go i opuszczałem, nabijając na wzwiedzionego kutasa, połykając jego jęki.

Pokojówka o imieniu Nong Dee musiała dostać nauczkę, dopóki całkowicie nie opadnie z sił… w swoim seksownym uniformie.

 

Kilka dni później zadzwoniła komórka Dee, który akurat podlewał rośliny. Spojrzał na wyświetlacz i przyjął rozmowę. Zdążyłem zauważyć, kto był rozmówcą. Nacisnąwszy przycisk akceptacji, Wandee włączył głośnik.

– Co jest, Kao? Jesteś na głośnomówiącym. Mina mojego faceta wyraźnie wskazuje, że chce wiedzieć, o czym będziemy rozmawiać.

– Wcale nie chcę wiedzieć. Kao, nie słuchaj Dee. On lubi mnie oczerniać.

– Nie ma potrzeby się kłócić. Po co komu stres? Dzwonię, żeby zapytać, jak tam fartuszek. Jest doskonały?

Wandee i ja wymieniliśmy wymowne spojrzenia. Malutki skrawek materiału, a raczej strzępy, które po nim zostały, trzeba było wyrzucić. W moim umyśle błysnęło wspomnienie krzyczącego podczas orgazmu Dee. Zupełnie wykończony opadł na łóżko, a następnego dnia ledwo się z niego zwlókł, by pójść do pracy.

– Przeciętny. Masz coś lepszego od tego?

– Co? Tylko przeciętny? Zresztą nieważne. W rzeczy samej mam coś nowego na składzie. Ten kostium będzie za darmo.

– Co za uniform tym razem?

Kostium boksera, inspirowany Yakiem.

Gdy usłyszałem te słowa, moja twarz zapłonęła, natomiast Wandee, chcąc ukryć swoje uczucia, zaczął głośno protestować.

– Czy to znaczy, że musimy ze soba walczyć przed pójściem do łóżka?!

– Może najpierw spróbuj się z nim bić, Dee. Jeszcze zanim otrzymacie przesyłkę, rozwalisz sobie usta. Brzmi kusząco.

– Wystarczy, Kao. Na razie.

Wandee zakończył połączenie, ale ja byłem świadomy, że nie później niż jutro Pakao wyśle nam opisany kostium.

– Kiedy ten cholerny Kao znajdzie sobie wreszcie męża? Wtedy będzie mógł sam przymierzać te kostiumy, zamiast wysyłać je innym.

– Kao jest singlem? Zakładałem, że jest w związku.

– W głowie ma tylko pieniądze. – Wzruszywszy ramionami, Wandee wrócił do podlewania roślin, nie mówiąc już nic więcej. Ja natomiast skupiłem się na oglądaniu telewizji.

Moje przewidywania okazały się słuszne. Jeszcze tego samego wieczoru pracownik prywatnej firmy kurierskiej dostarczył kolejny kostium ze sklepu Pakao. Pomyślałem, że przymierzenie go nikomu przecież nie zaszkodzi…

– Dee, przymierzmy kostium bokserski od Kao.

– Cholera… Niech szlag trafi jego klienta VIP!



Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: paszyma

    


 Poprzedni  👈              👉 Następny

Komentarze

Popularne posty