SE [TOM 5 ] – Rozdział 23.1
Samolot z lotniska Heathrow w Londynie wyląduje na międzynarodowym lotnisku w San Diego. Przewidywana godzina przylotu – 11:46. Oczekiwana temperatura – 24 stopnie...
Kobieta wbiegła do samolotu, słysząc zapowiedź pilota. Jedynymi osobami poruszającymi się w wąskim przejściu byli członkowie załogi, pasażerowie natomiast mieli już zapięte pasy.
Dobrze, że przydzielili mi miejsce w klasie biznes. Przejście przez cały samolot byłoby jak wątpliwa atrakcja turystyczna.
Związawszy na karku swoje blond włosy, otarła pot z szyi, po czym umieściła bagaż w schowku. Właśnie miała usiąść, gdy jej spojrzenie padło na mężczyznę siedzącego obok.
Azjata w szarym, jedwabnym garniturze trzymał na kolanach notatnik, siedząc ze skrzyżowanymi nogami. Wyglądał na wysokiego wzrostu biznesmena – formalny strój i uczesanie odsłaniające czoło sprawiały, że wydawał się sztywny i zdyscyplinowany. Był jednak niezwykle przystojny jak na typowego pracownika biurowego. Skinąwszy lekko głową pod jej adresem, pasażer wrócił do zapisywania czegoś w swoim notatniku. Kobieta powoli usiadła.
Obserwowała, jak sunie po papierze eleganckim piórem. Czy to młody sukcesor rodzinnego biznesu? A może aktor z Korei albo Hongkongu, którego Europa jeszcze nie zna?
Nagle czarne pióro wypadło mu z dłoni i potoczywszy się po podłodze, zatrzymało przy jej stopach.
– Może je pani podnieść? – Jego głos był niski i poważny.
Z wyglądu mógł być cudzoziemcem, ale gdy usłyszała jego głos, natychmiast rozpoznała perfekcyjny brytyjski akcent.
– Oczywiście.
Schyliła się i podała mu pióro. Jego oczy – bardziej brązowe niż czarne – na chwilę się na niej zatrzymały. Szybko jednak spuścił wzrok. Podziękował jej uprzejmie, ale bez większego zainteresowania.
Szkoda...
To pewnie drugie pokolenie imigrantów. Członek klubów krykietowych, jeździeckich i żeglarskich, absolwent elitarnej szkoły, ukończył ekonomię na Cambridge i trafił do londyńskiego City.
Podczas gdy kobieta poprawiała włosy, mężczyzna zamknął notatnik i schował pióro do aktówki. Następnie wyjął książkę – japońską powieść, która niedawno znalazła się na liście bestsellerów. Miała w torbie tę samą.
– Też to czytam. – Wyciągnąwszy książkę, otworzyła ją na bieżącej stronie.
Mężczyzna odezwał się spokojnym tonem:
– Czy opisy psychologiczne są równie przesadnie szczegółowe na każdej stronie? Bo jeśli tak, to chyba sobie odpuszczę.
– Ten autor jest znany właśnie z dokładnych opisów. Na stronie, którą czytam, analizuje psychikę psa.
– Dzięki pani zaoszczędziłem trochę czasu.
Azjata zamknął książkę i odłożył ją do torby. Teraz w dłoni trzymał już tablet i przeglądał wykresy giełdowe. Kobieta pomyślała, że może lepiej będzie się po prostu nudzić.
– Po co leci pan do Kalifornii? – zapytała, niby od niechcenia.
Nie odrywając wzroku od ekranu, odpowiedział:
– Podobno mój brat bierze ślub.
– To wspaniała wiadomość.
Jego twarz pozostała niewzruszona, ale na ustach pojawił się cyniczny uśmiech. Kobieta uznała, że te delikatne zmarszczki między brwiami wyglądają cholernie seksownie.
– Nie, to nie jest wspaniała wiadomość.
Boy-boy małżeństwo? To jak próba wciśnięcia kwadratowego klocka do okrągłej dziury.
– Więc jedziesz, żeby uratować go przed popełnieniem strasznego błędu?
– Najpierw muszę sprawdzić, czy to w ogóle możliwe.
Nadal patrzył w ekran tabletu, po czym rzucił krótkie pytanie:
– A ty?
Nie brzmiało to jak ciekawość, a raczej kurtuazja. Była to jednak sposobność, by przyciągnąć jego uwagę. Młoda kobieta posłała mu więc uroczy uśmiech.
– Mam urlop. Lecę sama. Byłam ostatnio tak zajęta, że nie widziałam słońca. A w Londynie i tak by mi się to nie udało. Przez tydzień zamierzam opalać się na plaży.
– Fantastyczny plan.
Choć podkreśliła „sama” dwa razy, otrzymała jedynie zdawkową odpowiedź. Zerknęła na jego lewą rękę – żadnego pierścionka.
Może jest wolny?
Postanowiła spróbować raz jeszcze.
– To chyba nie przypadek, że oboje opuszczamy pochmurne miasto i lecimy tam tego samego dnia. Mam na imię Susan.
– Eric.
Wyciągając swoją wizytówkę, kobieta pomyślała: Dobre imię dla kogoś o tak klasycznym wyglądzie.
Neurochirurg. Taki tytuł nie powinien się zmarnować, gdyby tylko był bardziej rozmowny.
Eric – bez wyrazu – przyjął wizytówkę, po czym sięgnąwszy do wewnętrznej kieszeni marynarki, wyjął skórzany portfel... W środku znajdowało się zdjęcie – on trzymający na rękach małą dziewczynkę.
Gdy przeszukał kieszenie, wzruszywszy ramionami, z lekkim żalem powiedział:
– Zapomniałem swojej wizytówki. Przykro mi.
Nie wierzę! Jest ojcem?
Rozczarowanie przyszło szybko.
Założenie, że tak atrakcyjny mężczyzna jest singlem, było zbyt optymistyczne.
– Nic się nie stało. Miło było porozmawiać, ale teraz muszę się zdrzemnąć. – Susan z nieznacznym uśmiechem sięgnęła po maskę do zasłonięcia oczu i oparła głowę o fotel.
Mężczyzna spokojnie zamknął portfel i schował go z powrotem. Zdjęcie, które zawsze nosił ze sobą, nigdy go nie zawodziło. W przeciwieństwie do fałszywej obrączki, można je było wyciągnąć tylko wtedy, gdy chciało się je pokazać. Dziewczynka na fotografii była czteroletnią córką jego dawnego kolegi z pracy. Pewnie teraz ma już z dziesięć lat. Natomiast kobieta ze zdjęcia – intelektualna piękność z delikatnym uśmiechem – była jedynie iluzją stworzoną na potrzeby odstraszenia kobiet.
Jang Jaehong nigdy nie interesował się ich powodami. Gdy miał dziesięć lat, jego brat bliźniak podkochiwał się w ślicznej dziewczynce, ale on sam wolał chłopca z sąsiedztwa.
Ukończył tradycyjną brytyjską szkołę z internatem, zdobył dyplom z ekonomii na prestiżowej międzynarodowej uczelni i pracował jako zarządzający funduszem hedgingowym w jednym z największych banków londyńskiego City.
Był perfekcjonistą i konserwatystą. Rozumiał, że jego słabością nie była racjonalność, lecz pociąg do mężczyzn. Nie mógł tego zmienić, więc nauczył się to akceptować – choć nigdy w sposób otwarty.
Miłość: Część 0
Jedna noc seksu: ponad 700 razy.
Bywał w centrum miasta, odwiedzał atrakcje turystyczne, a potem spotykał się z nieznajomymi mężczyznami, ale nigdy dwa razy z tym samym. Nie ujawniał swojej prawdziwej natury. Nikomu. Jeśli ktoś coś podejrzewał, skrzętnie to ukrywał – nie tylko przed ojcem, ale również przed przyjaciółmi i współpracownikami. Tylko jedna osoba na świecie znała jego sekret.
– Co? Ty?
Miał 17 lat, gdy po raz pierwszy doświadczył seksu – w łazience akademika, z nieznanym mu studentem. Przerażony i rozchwiany emocjonalnie, zadzwonił do swojego brata bliźniaka w Korei. Jang Jaeyoung roześmiał się, słysząc, że ten przespał się z chłopakiem.
– I co niby mam z tym zrobić? Jestem zajęty, więc się rozłącz.
Potem po prostu się rozłączył, jakby ta sprawa w ogóle go nie interesowała. To nie była reakcja, jakiej Jaehong się spodziewał, ale w jakiś sposób go to uspokoiło. Co więcej, z biegiem czasu zauważył, że Jaeyoung nie wygadał się przed nikim z rodziny. Dzięki temu zaczął mu ufać.
Dzwoni Babe...
To było siedem lat temu. Jaehong przyłapał Jaeyounga na rozmowie telefonicznej z mężczyzną podczas pogrzebu ich wuja. Nie tłumaczył się, ale jego głos brzmiał zdecydowanie męsko.
Zaraz po tej rozmowie Jaeyoung zachowywał się jak obłąkany. Mimo licznych wybryków miał dobre stosunki z dziadkiem, który zawsze stał za nim murem. Ale nie był to człowiek, który zaakceptowałby z łatwością to, że jego ukochany wnuk złamał rodzinne normy.
Jaehong umierał z ciekawości. Kim był ten mężczyzna i co takiego powiedział, że Jaeyoung tak się zdenerwował? Brat jednak zignorował jego pytania i natychmiast ulotnił się z pogrzebu.
Lata mijały.
Jaehong skupił się na pracy, zdobył dwa awanse, pomnażał majątek, inwestując pieniądze polityków i aktorów, pisał felietony do magazynów ekonomicznych, a jego wizytówki zdobiły prestiżowe tytuły: zarządzający portfelem inwestycyjnym, analityk finansowy.
Podczas gdy on spędzał noce z przypadkowymi mężczyznami, Jaeyoung wydawał się cały czas spotykać z tym swoim Babe – facetem, który niezmiennie nazywał go sunbae. Dwa lata młodszy, programista, uroczy i miły. To były jedyne informacje, jakie udało mu się wydobyć z brata. Jaeyoung był skrajnie powściągliwy, jeśli chodziło o jego sekretny związek. Nigdy nawet nie pokazał mu zdjęcia swojego kochanka. Przez dwa lata Jaehong błagał, by ich sobie przedstawił, ale za każdym razem słyszał odmowę.
– To niemożliwe.
A gdy ich relacja trwała już trzeci rok, Jaeyoung zaczął podawać coraz bardziej absurdalne wymówki.
– On? Jest w delegacji.
– Nie mogę wyjść, bo czyszczę klawiaturę.
– Muszę nakarmić kota.
– Jestem zajęty podlewaniem drzew.
Z czasem Jaehong zaczął podejrzewać, że ten mężczyzna wcale nie istnieje. A potem, na kilka dni przed swoim ósmym letnim urlopem dowiedział się o czymś, co kompletnie go zszokowało.
Zdjęcie, które zrobiłem…
Nie mógł uwierzyć w to, co zobaczył. Wiadomość o ślubie jego brata bliźniaka obiegła media społecznościowe, a on dowiedział się o tym… z Instagrama hollywoodzkiego aktora.
Bez chwili wahania sięgnął po telefon.
– Halo? Co się dzieje?
– Jang Jaeyoung. Hajtasz się?!
– Tak, słyszałeś?
– …
– Nie przyjeżdżaj.
– Co?!
– Żartowałem. Jeśli przyjedziesz… załóż maskę, żeby nie widać było twojej twarzy.
– Nie wygłupiaj się… Naprawdę bierzesz ślub?!
– Ehm…
– Nawet go nie znam?!
– Jestem zajęty, kończę.
– …
Jaehong zaniemówił.
Byli zupełnie różni, ale łączyło ich negatywne podejście do małżeństwa, być może dlatego, że widzieli, jak ich rodzice rozwodzą się w paskudny sposób.
Nawet jeśli Jaehong od początku był zadowolony z przelotnych znajomości, to Jaeyoung przez lata miał stałe relacje, ale zawsze powtarzał bez wahania: „Małżeństwo to idiotyczny system”.
Jaehong zakładał, że jeśli któryś z nich kiedykolwiek by się ożenił, to tylko po to, by dostosować się do społecznych norm. Tak jak nie chciał się uczyć w szkole, ale i tak się starał, podczas gdy jego brat po prostu otworzył okno i uciekł.
Naprawdę bierzesz ślub?
Chociaż on sam był kimś, kto nigdy nie spotykał się dwa razy z tą samą osobą, to Jang Jaeyoung też nie potrafił utrzymać długich związków. Trudno było uwierzyć, że przez siedem lat spotykał się tylko z jednym mężczyzną. Przecież szybko się nudził, zawsze szukał nowych bodźców. A małżeństwo? To oznaczało bycie przywiązanym do jednej osoby do końca życia jak pies na smyczy.
Więc co? Siedem lat z jednym facetem? To obrzydliwe.
– Możesz być szczery. Co jest twoją słabością? – zapytał Jaehong, dzwoniąc ponownie, tym razem z powagą w głosie.
Jaeyoung długo się śmiał.
– Słabość… No cóż, wyszło dobrze.
Po chwili dodał coś, co brzmiało jak wyznanie. Ledwie Jaehong to usłyszał, a już w jego głowie zaczęły układać się elementy układanki, która od dawna wydawała mu się podejrzana.
– Spotkajmy się i porozmawiajmy. Przylecę.
– Co się z tobą dzieje?
– Nie ruszyłeś się jeszcze, prawda?
– Naprawdę przylecisz? Jestem zajęty delegacją dzisiaj, a pojutrze zaczynam urlop.
– Jutro po południu.
– Jak chcesz.
Zaraz po zakończeniu rozmowy Jaehong kupił bilet na samolot. I teraz, jak to określiła chrapiąca obok kobieta, leciał ratować swojego brata bliźniaka.
Tłumaczenie: Juli.Ann
Coś mi się wydaje, że drugi bliźniak też ulegnie urokowi Babe 😱
OdpowiedzUsuń💚💙 to będzie bardzo ciekawe spotkanie z zazdrością jaeyounga w tle 😏 no chyba że brat rzeczywiście maseczkę ubierze 🤣
OdpowiedzUsuńJak ja kocham tę novelkę. Czekajac na 5 tom przeczytałam ją od początku chyba z 6 razy. A teraz po tym rozdziale ciekawośćnie zżera.
OdpowiedzUsuńI fakt w Sangwoo można się zakochać bez opamiętania
U w i e l b i a m !!!
OdpowiedzUsuń