SE [TOM 5 ] – Rozdział 23.4
To człowiek o nienajgorszej tożsamości.
Zwykła wizytówka. Mężczyzna pracował znacznie ciężej, niż Jaehong się spodziewał, również jego pozycja zawodowa i pensja przewyższały jego założenia. Jaehong skrupulatnie przeanalizował informacje, szacując jego dochody i majątek.
W międzyczasie usłyszał szept pary.
– Twój brat Jang Jaehong i Eric to ta sama osoba.
– Co? O czym ty mówisz?
– Spójrz, na jego wizytówce jest napisane „Eric Jean”.
– Rzeczywiście.
– Ale pięć razy, wybierając się na spotkanie z nim, nawet o tym nie wspomniałeś. Kochanie, celowo to przede mną ukryłeś.
– No cóż, hmm...
– Twierdziłeś, że jest brytyjskim finansistą.
– Nie skłamałem.
– Słyszałem, że mówi po angielsku lepiej niż po koreańsku.
– To prawda.
– A jednak czuję się oszukany.
– Nie wydaje mi się. Po prostu źle to interpretujesz. Och, zresztą nie mamy czasu!
Jaeyoung nagle chwycił narzeczonego za ramię, zmuszając go, by się odwrócił. Kilkakrotnie pocałował go w policzek i szyję, po czym lekko odepchnął. Mężczyzna spojrzał na niego z niezadowoleniem.
– Chodźmy razem. Masz dużo pracy?
– Glenn się niecierpliwi. Chce, żebym jak najszybciej przyjechał.
– Możesz go poprosić, żeby przesłał dane e-mailem, i załatwić wszystko telefonicznie.
– Pozwolę ci wygrać, jeśli sam się tym zajmiesz.
Jaehong spodziewał się dłuższej dyskusji, ale narzeczony brata poddał się bez większego oporu.
– Dobrze, niedługo wrócę. – Uniósłszy się lekko na palcach, musnął wargi Jaeyounga, po czym ruszył w stronę samochodu.
– Możesz usiąść na miejscu pasażera – rzucił młodszy mężczyzna w stronę brata narzeczonego.
Otworzywszy drzwi, bliźniak usiadł na szarym skórzanym fotelu. Wnętrze samochodu było nieskazitelnie czyste – nie czuć było nawet zwykłego, lekkiego zaduchu charakterystycznego dla aut. Rozglądając się, dostrzegł ramkę w kształcie serca, umieszczoną obok fotela kierowcy.
F O R E V E R ☆☆ L O V E O N L Y ★★ Y O U
W zbyt cukierkowej ramce, zupełnie niepasującej do eleganckiego wnętrza auta, znajdowało się zdjęcie jego uśmiechniętego brata bliźniaka na tle góry Sulsan.
Mężczyzna siedzący na miejscu kierowcy zapytał:
– Jest jakieś miejsce, które chcesz zobaczyć?
– Nie, nie mam konkretnego pomysłu.
Ledwo Jaehong odwrócił wzrok od kolorowej ramki, właściciel samochodu podał mu coś ciężkiego, co okazało się grubym przewodnikiem turystycznym.
– Dam ci pięć minut. Przejrzyj go szybko i wybierz pięć miejsc, które cię interesują. Postaram się uwzględnić je w planie, ale nie mogę obiecać, że dotrzemy do wszystkich, muszę wziąć pod uwagę trasę.
Jaehong spojrzał na pierwszą stronę, lecz zanim zdążył cokolwiek przeczytać, rozległo się mocne stukanie o szybę.
Bum, bum, bum!
Kierowca przez kilka sekund ignorował hałas, po czym w końcu opuścił szybę. Niemal przyklejony do drzwi auta Jaeyoung wsunął głowę do środka, jakby tylko czekał na ten moment. Uformował dłoń w kształt lejka i przez dłuższą chwilę szeptał coś do ucha kierowcy.
– Och, ja też cię kocham – odparł sucho mężczyzna, po czym podniósł szybę, odcinając Jaeyounga od dalszych czułości.
Dopiero gdy jego twarz całkowicie zniknęła za przyciemnioną szybą, w samochodzie zapadła cisza. Jednak tym razem Jaehong poczuł na sobie intensywne, niemal przenikliwe spojrzenie. Mimo że przewracał strony przewodnika, nie potrafił się skupić. Kiedy spojrzał w bok, jego oczy spotkały się ze wzrokiem narzeczonego brata. Spojrzenie miał tak przeszywające, że przez ułamek sekundy Jaehong odniósł wrażenie, że tamten mógłby się na niego rzucić i go pocałować. Takie spojrzenia nie były mu obce, ale uznał to za kiepskie zwycięstwo – w końcu jego przeciwnikiem był długoletni partner Jang Jaeyounga.
– Choo Sangwoo.
– Tak?
– Mam coś na twarzy?
– Nie, nic się nie przykleiło.
– To dlaczego tak intensywnie mi się przyglądasz?
Mężczyzna szybko odwrócił wzrok, lekko się przy tym uśmiechając.
– Jesteście do siebie tak podobni, że się gubię… Przepraszam, jeśli cię to uraziło.
– Nie było to nieprzyjemne.
– Naprawdę?
– Tak.
Mężczyzna powoli ponownie spojrzał na Jaehonga. Przez chwilę się wahał, po czym zapytał:
– W takim razie… czy mogę popatrzeć jeszcze przez minutę?
– No cóż… Czemu nie?
Skinąwszy głową, narzeczony brata odpiął pas bezpieczeństwa. Następnie wyciągnął rękę w stronę konsoli.
Żadnego kontaktu fizycznego. Nie, żadnego zbliżenia na mniej niż pięćdziesiąt centymetrów.
Sangwoo złamał jednak tę zasadę, zmniejszając dystans i wnikliwie przyglądając się czołu Jaehonga. Po chwili odwrócił głowę, patrząc na niego dłużej, niż można by uznać za zwykłe zainteresowanie. W końcu westchnął z cichym podziwem.
– Wow…
Dwie godziny powinny wystarczyć.
Gra zakończyła się szybciej, niż się spodziewał. Jego zachowanie wobec ukochanego i sposób, w jaki traktował Jaehonga, były zupełnie różne. W tym tempie, bez konieczności zatrzymywania się w hotelu, mogliby bez trudu dotrzeć na lotnisko, burząc przy okazji małżeństwo, które planowano starannie przez dwa lata. Teraz mężczyzna znów przesunął spojrzenie, zatrzymując się na nosie Jaehonga, nie mrugając ani razu. Następnie skupił się na jego ustach.
Jaehong odruchowo przełknął ślinę. Dystans między nimi był na tyle mały, że mógłby policzyć jego gęste rzęsy. Skóra Sangwoo była nieskazitelna. Jego włosy i oczy miały niezwykle intensywny, niemal atramentowy odcień. Poniżej karminowych warg i stanowczego podbródka rozciągała się smukła szyja, a między rozchylonymi klapami koszuli widać było ciemny pieprzyk, wyraźnie odcinający się na tle jasnej skóry.
Jest cholernie pociągający.
Jaehong czuł nieoczekiwaną ciekawość wobec tego spokojnego mężczyzny. Jego brat twierdził, że spotyka się z nim, bo jest „uroczy”, ale na świecie nie brakowało atrakcyjnych ludzi. Musiała być jakaś inna przyczyna, dla której Jaeyoung, który mógłby bez trudu umawiać się z aktorem lub modelem, tak bardzo przywiązał się akurat do tego faceta. Jakby miał w sobie coś hipnotyzującego, niczym ważka.
Jednak aura bliskości i napięcia między nimi zniknęła w jednej chwili, gdy mężczyzna wrócił na swoje miejsce. Zapiąwszy pas, jakby nic się nie wydarzyło, rzucił okiem na zegarek. Minęła już ponad minuta.
– Możesz patrzeć dłużej.
– Nie, jest jeszcze kilka rzeczy, które chciałbym sprawdzić, ale… – Zawahał się na chwilę, po czym dodał: – Jestem człowiekiem rozsądnym. Nie stawiam niewłaściwych żądań wobec rodziny mojego partnera.
Zapadła cisza.
Jaehong, przez chwilę wpatrując się w krajobraz za szybą, przesunął dłonią po brodzie, po czym się odezwał:
– Pogoda jest przyjemna. Czy tutaj zawsze jest tak słonecznie?
– Dzisiejsza maksymalna temperatura wynosi 26°C, nieco powyżej średniej letniej. Idealne warunki na zwiedzanie, a prognozy nie przewidują opadów, więc nie musisz się martwić.
– Rozumiem.
– Nawet jeśli prawdopodobieństwo deszczu wynosi 7%, to nie będzie to problemem, ponieważ większość atrakcji to miejsca zadaszone. W bagażniku są dwa parasole.
Przebieg rozmowy był… dziwny.
Mężczyzna bez słowa włączył klimatyzację, pozwalając, by we wnętrzu auta rozległ się jednostajny szum. Wyczuwszy lekkie napięcie, Jaehong postanowił zmienić temat.
– Słyszałem, że poznaliście się na studiach.
– Tak.
– Czy to Jaeyoung zakochał się w tobie pierwszy?
– Był uciążliwy, ale raczej nie powiedziałbym, że się we mnie zakochał.
Bliźniak myślał, że rozmowa potrwa dłużej, ale skończyła się w trzy sekundy.
– W takim razie pewnie Choo Sangwoo pierwszy stracił dla niego głowę.
– Nie.
– Ach.
I znowu koniec rozmowy.
Jaehong odchrząknął, próbując jakoś podtrzymać konwersację.
– Nie zaczęło się od najlepszej pierwszej impresji, co?
– Można to porównać do odkrycia antybiotyków.
– Słucham?
– Penicylina. Na początku wyglądała jak brudna pleśń, ale okazała się użyteczna.
W samochodzie zapadła cisza, ponieważ Jaehong nie miał pojęcia, jak na to odpowiedzieć. Zerknąwszy na zegarek, właściciel pojazdu uruchomił silnik.
– Minęło sześć minut. Biorąc pod uwagę, że ci przeszkadzałem, dodałem dodatkową minutę. Podaj miejsca, które wybrałeś.
– Hę? Och, poczekaj chwilę.
Jaehong całkowicie zapomniał o wyborze atrakcji turystycznych. Pospiesznie zerknął na przewodnik, który spoczywał otwarty na jego kolanach.
– Nie przemyślałeś tego? Dałem ci wystarczająco dużo czasu.
W głosie mężczyzny nie było wyrzutu, a mimo to Jaehong poczuł się jak uczeń, który nie odrobił pracy domowej. Oczywiście w szkolnych czasach nigdy mu się to nie zdarzało, więc to uczucie było dla niego zupełnie nowe.
Niestety, pierwsza część przewodnika nosiła tytuł „Specjalnie dla dzieci”, więc po prostu oderwał tę stronę, zwinął resztę broszury i podał ją kierowcy. Mężczyzna, patrząc na przewodnik, mruknął pod nosem coś, czego Jaehong nie zrozumiał.
– Cóż, skoro mieliście takie samo dzieciństwo i dorastaliście w tych samych warunkach, pomyślałem, że wasze charaktery mogą być podobne.
– Co masz na myśli?
– Kiedy Jaeyoung zostanie o coś poproszony, rzadko robi to na czas, bo jest leniwy. Widzę, że pod tym względem przypominasz swojego brata.
– Le-niwy? To jakieś absurdalne nieporozumienie. Ja tylko…
– Ale sposób, w jaki sobie z tym radzicie, jest zupełnie inny. – Mężczyzna wpadł mu w słowo.
Nie dając Jaehongowi szansy na wyplątanie się z niezręcznego nieporozumienia, kierowca po prostu zabrał mu przewodnik. Położywszy gruby tom na konsoli, wymienił:
– Akwarium Santa Maria, Pomnik II Wojny Światowej, opera, miejskie obserwatorium. Polecam tę trasę.
Pakiet wycieczkowy dla licealistów. Dwie godziny zwiedzania do momentu, aż nogi odpadną ze zmęczenia. Jaehong wolałby, żeby to był żart, ale wyraz twarzy Sangwoo wskazywał na pełną powagę. Ku swojemu zdumieniu zorientował się, że zaczyna poddawać się jego wpływowi, choć nie miał on w sobie nic z dominującego czy wyjątkowo charyzmatycznego typa. Nie, wystarczy. Czas przejąć inicjatywę.
– Zwiedzanie brzmi nieźle. Ale w zamian chciałbym zobaczyć twoje mieszkanie. – Jaehong uśmiechnął się leniwie.
Mężczyzna przez pięć sekund nie odzywał się ani słowem, po czym zapytał:
– Dlaczego?
– Jestem trochę zmęczony.
– W takim razie lepiej, żebyś wysiadł tutaj. Przemieszczanie się wcale nie pomaga na zmęczenie.
No tak, ale im łatwiej, tym mniej ekscytująco.
Jaehong uśmiechnął się i pomyślał, że to właśnie ta gra przyciągania i odpychania zawsze go bawiła. Im bardziej ktoś się opierał, im trudniejszy był do zdobycia, tym bardziej wart był zachodu. Mając świadomość, że ostatecznie wszyscy kończą tak samo, Jaehong lubił rywalizację, szczególnie z tymi, którzy początkowo stawiali opór.
– Nie, chcę zobaczyć mieszkanie Sangwoo.
– Moje mieszkanie jest około 30 minut stąd. Jeśli chcesz odpocząć w spokoju, rozsądniejszym wyborem byłaby kawiarnia, restauracja, park albo hotel – one wszystkie są bliżej.
– Ale znacznie ciekawiej byłoby zobaczyć twój pokój.
Mężczyzna nie odpowiedział od razu. Przez chwilę zdawał się nad czymś głęboko zastanawiać.
– W porządku, ale muszę uzyskać zgodę, by zabrać kogoś do naszego domu. To znaczy, że musisz dostarczyć mi dokument lub nagranie, na którym Jaeyoung wyraźnie daje na to pozwolenie.
– Och!
To było jak kubeł zimnej wody. Jeśli poinformują Jaeyounga, że wybierają się do ich mieszkania, tamten z pewnością odmówi. Zapewne będzie twierdził, że kolega z pracy zmienił zdanie, a jego bliźniak nie chciał zmarnować okazji. Jaehong zachował niewzruszony wyraz twarzy, jakby wcale nie był zawiedziony.
– Mój brat pewnie jest zajęty pracą, a ja nie chcę mu przeszkadzać. W takim razie jedźmy do najbliższego hotelu.
– Dobrze. Proszę zapiąć pas – powiedział beznamiętnie Sangwoo i ponownie uruchomił silnik.
Jaehong sięgnął po pas, ale nagle się zawahał. Coś mu w tej sytuacji zdecydowanie nie pasowało. Ten facet zachowywał się zupełnie naturalnie. Ale czy na pewno myśleli o tym samym? Pójście razem do hotelu zazwyczaj oznaczało jedno. Czy on w ogóle był tego świadomy?
– Jaki hotel?
– Nie znasz tej okolicy, więc wybiorę losowo i wysadzę cię w lobby.
– W lobby? A co z tobą?
– Wrócę do siebie.
Złe przeczucie okazało się prorocze. Na jego twarzy nie było nawet śladu żartu. Wyglądał tak, jakby kompletnie nie rozumiał, do czego Jaehong zmierza. Spojrzawszy na jego minę, bliźniak poczuł, że sprawa jest przegrana, zanim jeszcze on zdążył dobrze zacząć. Zauważywszy zaskoczenie na jego twarzy, narzeczony brata dodał:
– Nie martw się. To hotel pięciogwiazdkowy, będzie ci wygodnie.
– Nie o to chodzi… Po prostu… Nie wracaj od razu. Wypij ze mną filiżankę kawy w moim pokoju.
– Nie, mam własną kawę, którą wolę pić.
Co on, do diabła, wyprawia?
Tłumaczenie: Juli.Ann
💚💙 sangwoo nie zawodzi! Penicylina 🤣
OdpowiedzUsuń❤️💜
UsuńAch, tak dłuży się czekanie na kolejny rozdział a tak szybko się czyta...dziękuję za dzisiaj :-)
OdpowiedzUsuńMam trochę za dużo projektów. Niestety więcej rozdziałów nie dam rady….
UsuńLofciam Sangwoo jest niesamowity
OdpowiedzUsuńJa też, mój ulubieniec :D
UsuńOjjj bardzo Wam dziękuję... Za tego bohatera, bo ma własną kawę, którą woli pić:)))))) Mistrz metafor
OdpowiedzUsuń😂 Uśmiałam się, tłumacząc. Sagwoo zupełnie nieświadomy faktu, że Jaehong próbuje go uwieść. A ten cymbał na serio myślał, że mu Sangwoo wskoczy do łóżka… hehehe…
Usuń