A to dopiero prezent! – Rozdział 6
⋆꙳❅*❆
Rozdział 6
– To się nigdy nie uda – powtórzył Bruno po raz co najmniej siedemdziesiąty, odkąd Christoph pojawił się przed nim jako Natasza. Podjechał samochodem tak blisko zaspy śnieżnej przed domem swoich rodziców, że ledwo udało mu się wysiąść. To, co próbował zrobić Christoph, było bardzo miłe i Bruno go za to lubił, ale nigdy nie uda mu się uchodzić za kobietę. Jeszcze mniej za dziewczynę Bruna. Jego rodzice nigdy nie uwierzyliby, że ma tak zły gust, jeśli chodzi o kobiety.
– Nigdy nam nie uwierzą – jęknął Bruno.
– Jeśli tak bardzo chcą, żeby ich syn miał dziewczynę, to uwierzą, że jesteś hetero – powiedział Christoph.
Bruno spojrzał na niego ponuro.
– Ludzie widzą tylko to, co chcą widzieć – powiedział Christoph. – Jeśli coś nie pasuje do obrazu, to sobie dopasowują.
– To i tak nie przejdzie – powiedział Bruno, przyglądając się Christophowi.
Na perukę nałożył czapkę, a na strój prostytutki – kobiecy, ale przyjemnie stonowany puchowy płaszcz. Wyglądał prawie przekonująco, z wyjątkiem…
Bruno otworzył schowek i wyciągnął paczkę chusteczek higienicznych.
– Nie ruszaj się – powiedział i delikatnie trzymając brodę Christopha, zaczął ostrożnie usuwać jaskrawą czerwień z miękkich ust. – Mniej znaczy więcej – wyjaśnił cicho.
Christoph zdawał się to lubić, bo z pomrukiem zamknął oczy. Bruno natomiast delikatnie starł również zbyt jaskrawy cień z jego powiek.
– Spójrz na mnie – poprosił.
Christoph mrugnął i… to spojrzenie, ten wzrok – trafił prosto w serce Bruna.
– Lepiej – wychrypiał, przeczesując palcem kosmyk peruki otaczający twarz Christopha. Dotknąwszy jego skroni, pogłaskał policzek aż do brody. – Lubię naturalność.
– Pytanie tylko, czy twoi ludzie też tak uważają – szepnął Christoph.
Bruno przełknął ślinę. Usta Christopha wydały mu się szalenie pociągające.
– Nie obchodzi mnie to – wyszeptał i pochylił się do przodu.
Christoph się cofnął.
– To oni?
– Co? – zapytał zdezorientowany Bruno.
– Twoi rodzice.
Bruno podążył za jego wzrokiem. Matka i ojciec wyszli z domu i ostrożnie podeszli do samochodu po oblodzonej nawierzchni.
– Cholera – powiedział Bruno. I ponownie: – To się nigdy nie uda.
– Jeśli na zewnątrz jest tak ślisko, jak wygląda, musisz mnie podtrzymać, bo inaczej złamię sobie nogi na tych obcasach – powiedział Christoph. Następnie, wygładziwszy włosy, wziął głęboki oddech. Dopiero teraz stało się jasne, jak bardzo był zdenerwowany.
– Dobrze. Czas na przedstawienie.
Gdy tylko Bruno wysiadł z samochodu, matka natychmiast go przytuliła.
– Mój chłopcze! – zawołała radośnie. Następnie: – To ona?
Wypuściwszy go z objęć, spojrzała przez przednią szybę.
– Nie – odpowiedział Bruno. – On… ONA siedzi tam tylko do dekoracji.
Matka dała mu żartobliwego klapsa.
– Nie bądź niegrzeczny, bo Mikołaj nic ci nie przyniesie.
– Nie chcesz jej nam przedstawić? – zapytał ojciec.
Przedarłszy się przez śnieg sięgający kostek, Bruno okrążył samochód i otworzył drzwi pasażera. Christoph elegancko podał mu rękę i wysunął nogi w botkach. To było zbyt przesadne. Natomiast gdy Bruno wyciągnął go z samochodu, Christoph przytulił się do niego, kobieco się śmiejąc.
– Zwolnij trochę – syknął cicho Bruno.
– Wyjmij kij z tyłka – odparł Christoph. – Jesteśmy świeżo zakochani, zapomniałeś?
Bruno poczuł ukłucie w sercu.
– Co?
W tym momencie Christoph już się od niego odsunął i zupełnie jak na diwę przystało, wyciągnął rękę do matki.
– Mama Bruna.
Skąd nagle wziął się ten rosyjski akcent?
Matka obejrzała Christopha od stóp do głów, a następnie objęła go ramionami.
– Daj się przytulić, dziecko.
– To jest Chri… Natasza – wymamrotał Bruno niezdecydowanie.
– Bardzo mi miło – powiedział ojciec, serdecznie ściskając dłoń Nataszy.
Uścisnął ją tak mocno, że Christoph najwyraźniej na chwilę wypadł z roli. Obaj mężczyźni uścisnęli sobie dłonie w męski sposób, początkowo nie zwracając na to uwagi. Zdaje się, że chwilę później do ojca to dotarło, bo nieco skołowany spojrzał na dłoń Nataszy, którą ona szybko cofnęła, by przeczesać sobie włosy.
– Ty nie mówił, że twoj tata taki krzepkij – wyszeptał kobieco Christoph, pogłaskawszy Bruna po ramieniu, od barku do dłoni, po czym poklepał go po tyłku.
Bruno poczuł nagły przypływ energii.
– Chodź do środka – powiedziała matka, odciągając Christopha od Bruna. Wziąwszy go pod ramię, zaprowadziła do domu.
– Wolisz herbatę, kawę czy kakao?
– Wodkie z odrobino kakała – rzuciła śpiewnie Natasza.
Nieco zagubiony Bruno z westchnieniem podążył za nimi.
– Ładna – szepnął ojciec konspiracyjnym tonem.
– Tak, on… Znaczy ona… jest ładna.





Uśmiałam się z tego rozdziału 🤣
OdpowiedzUsuńŚmiesznie to dopiero będzie 😂😅
OdpowiedzUsuń