Drużba mojego brata – Rozdział 3
Julian
O 23:15 obudził
mnie odgłos kapiącej wody. Najpierw pomyślałem, że to ogrzewanie lub
klimatyzacja, ale kiedy usiadłem i poczułem zimną wodę na stopach, zdałem sobie
sprawę, że sytuacja jest znacznie poważniejsza.
– To nie może być
prawda.
Włączywszy lampkę
nocną, ujrzałem pełen rozmiar szkód. Woda wypływająca spod drzwi łazienki
zalała drogi dywan. Odgłos dochodzący zza drzwi przypominał miniaturowy
wodospad Niagara.
– Cholera.
Cholera, cholera, cholera!
Kolejne 45 minut
było czystym chaosem. Kierownik nocnej zmiany, Ronan – facet, który wyglądał na
młodszego ode mnie, ale wszystko załatwiał z wprawą i skutecznością – oraz
hydraulik, którego wyciągnięto z łóżka.
– Bardzo
przepraszamy za tę sytuację, panie Reed – powiedział Ronan, oceniając szkody, a
jego irlandzki akcent był szczególnie wyrazisty w nocnej ciszy. – Takie rzeczy
zdarzają się w Grandview niezwykle rzadko.
– To świetnie –
powiedziałem, wskazując na zalane podłogi wokół nas. – Ale to nie rozwiązuje
problemu, gdzie mam dziś spać.
– Oczywiście.
Natychmiast zorganizujemy dla pana inny pokój. – Urwał i wyraźnie się zmieszał.
– To znaczy, zrobilibyśmy to, gdybyśmy mieli jeszcze wolne pokoje. Jest weekend
ślubny. Wszystkie są zajęte.
Spojrzałem na
niego.
– Co pan ma na
myśli?
– Wiem, że pan
McKinley zarezerwował apartament z dwoma łóżkami… – zagaił Ronan.
Serce mi zamarło.
Oczywiście. Oczywiście jedynym rozwiązaniem było dzielenie pokoju z kimś, z kim
w ciasnej przestrzeni najbardziej nie chciałem być uwięziony.
Godzinę później
stałem z walizką w holu, próbując zebrać się na odwagę, żeby zadzwonić do
Cassiana. Może mógłbym spać w samochodzie…
– Julian?
Odwróciwszy się, zobaczyłem
Cassiana wychodzącego z windy. Przebrał się i miał na sobie granatową koszulkę
z kołnierzykiem oraz ciemne dżinsy, a jego włosy były lekko potargane. Nawet w
mojej obecnej niekorzystnej sytuacji jego widok sprawił, że serce zaczęło mi bić
szybciej.
– Co tu robisz? –
Podszedł bliżej, zauważywszy mój bagaż oraz moją ewidentnie trudną sytuację. –
Jest po północy.
– Mój pokój jest
zalany. – Walczyłem o zachowanie spokojnego głosu, starając się nie wyobrażać
sobie, co robił. – Pękła rura. Nie mam gdzie się podziać.
Jego wyraz twarzy
zmienił się z dezorientacji na zrozumienie, a potem na coś, czego nie potrafiłem
zinterpretować. Widziałem jego wewnętrzną walkę – niechęć do pomocy kontra
fakt, że nie mógł pozwolić mi spać w holu.
– Gdzie byłeś? –
zapytałem, głównie po to, żeby wypełnić niezręczną ciszę.
– W barze.
Omawiałem z kilkoma gośćmi plan na jutro. – Odpowiedź była lakoniczna, ale
zauważyłem, jak Cassian ucieka wzrokiem.
Staliśmy tak przez
kilka sekund pośród pełnej napięcia atmosfery.
– Oczywiście padło
na ciebie – powiedział w końcu zimnym głosem. – Zawsze pojawiasz się w
najbardziej nieodpowiednich momentach.
– Przepraszam, że
psuję ci dobry nastrój – odparłem, krzyżując ramiona w obronnym geście.
– Niech zgadnę… Hotel
jest całkowicie zarezerwowany, prawda? – kontynuował z pozornym spokojem, ale
zauważyłem, jak lekko zaciska pięści.
– Wygląda na to,
że kanapa w holu jest zarezerwowana dla mnie – wydusiłem przez zaciśnięte zęby.
Nastąpiła długa
pauza. Coś przemknęło przez oczy Cassiana. Złość? Niepokój?
– Chodź ze mną –
powiedział w końcu i odwrócił się w stronę windy. – W moim pokoju są dwa łóżka.
– Jesteś pewien? –
Poszedłem za nim, starając się nie okazywać entuzjazmu.
– Nie zmuszaj
mnie, żebym zmienił zdanie. – Brat mojego najlepszego przyjaciela nacisnął już
przycisk windy.
Cisza w kabinie
była przytłaczająca. Byłem aż nadmiernie świadomy obecności Cassiana znajdującego
się kilka centymetrów ode mnie, delikatnego zapachu jego perfum, jego
równomiernego oddechu. Kiedy nasze ramiona przypadkowo się zetknęły, poczułem,
jak ciepło rozchodzi się po całej mojej skórze.
– To tutaj –
powiedział, gdy dotarliśmy na jego piętro. Poszedłem za nim, starając się nie
myśleć o najbliższych godzinach.
Dwa łóżka typu
king size zajmowały większość pokoju, oddalone od siebie o zaledwie kilka
metrów. Na ten widok zaschło mi w ustach.
– Możesz położyć się
tam. – Wskazał na łóżko przy oknie, starannie unikając spojrzenia na mnie. –
Ręczniki są w łazience.
– Dzięki.
Kiedy obaj szykowaliśmy
się do snu, świadomie skupiłem się na uporządkowaniu bagażu. Sprawdziłem
ubrania na następny dzień, upewniłem się, że ładowarka do telefonu jest
podłączona – wszystko po to, żeby wyglądać na zajętego. Nie chciałem dawać mu
powodu, żeby pomyślał, że zwracam na niego uwagę.
Ale, cholera, i
tak to zauważyłem – napięcie w jego ruchach, sposób, w jaki unikał patrzenia mi
prosto w oczy, sposób, w jaki jego dłonie zaciskały się i rozluźniały w
nerwowym nawyku. Ciekawe. Najwyraźniej nie tylko ja czułem się nieswojo.
– Julian.
Wzdrygnąłem się,
zdając sobie sprawę, że się na niego gapię.
– Co?
– Powiedziałem, że
łazienka jest wolna. – Głos miał napięty, gdy jego wzrok w końcu spotkał się z
moim. – Możesz…
– Racja. Dziękuję.
Położywszy się na
przydzielonym mi łóżku, nadal czułem napięcie Cassiana. Nawet gdy ciemność
ogarnęła pokój, napięcie między nami było wyraźnie wyczuwalne. Stało się nawet jeszcze
bardziej intensywne.
– Julian? – W
ciemności rozległ się cichy głos.
Serce mi podskoczyło.
– Tak?
Długa pauza.
Słyszałem jego oddech, niespokojny rytm.
– Nic – powiedział
w końcu. – Dobranoc.
– Dobranoc,
Cassian.
Leżałem w
ciemności, przekonując samego siebie, że powinienem skupić się na jutrzejszym
ślubie… Na czymkolwiek oprócz mężczyzny, który znajdował się zaledwie kilka
metrów ode mnie. Jednak każda komórka mojego ciała mnie zdradzała – słyszałem
odgłos, gdy się przewracał, ciche skrzypienie łóżka, jego nierówny oddech.
Powinienem był
mieć nadzieję, że szybko zaśnie, by ta napięta atmosfera opadła. Ale gdy cisza
się przedłużała, złapałem się na tym, że czekam – na nic… na cokolwiek… Kiedy
już myślałem, że zasnął, usłyszałem jego szept:
– Julian?
Wstrzymałem
oddech, moje serce biło tak szybko, że obawiałem się, że on to usłyszy.
Chciałem odpowiedzieć, ale bałem się zepsuć tę chwilę, czymkolwiek ona nie
była. Czekałem na więcej, ale nic już nie padło. Zamknąłem oczy, niepewny, czy
to, co czułem, było rozczarowaniem, czy ulgą. Byłem pewien, że to będzie długa
noc.
Tłumaczenie: Juli.Ann





Komentarze
Prześlij komentarz